zefciu napisał(a): Oczywiście, że nie istnieje „widoczność w nieskończoność”. Ale już Ci wielokrotnie wiele osób tutaj tłumaczyło, że pochłanianie światła przez powietrze nie tłumaczy zjawiska ograniczonej widoczności odległych obiektów.
Ależ oczywiście, że tłumaczy. A jeśli jednak według Ciebie "nie tłumaczy" to dlaczego z Krakowa niemal zawsze nie widać Tatr ? Dlaczego tylko kilka-kilkanaście dni w roku widać Tatry skoro wedle Ciebie pochłanianie i rozpraszanie przez powietrze nie jest wytłumaczeniem ? Dlaczego skoro nie ma przeszkód geometrycznych (szczyty Tatr nie są przesłonięte bez względu na to jaki model przyjmiemy, czy płaską, czy kulistą ziemię) z reguły jednak Tatr nie widać?
Cytat:to z wysokości nie widzielibyśmy dalej, jak to obserwujemy, ale wręcz przeciwnie – obiekty widoczne z powierzchni Ziemi z wysokości stawałyby się niewidoczne (bo odległość do nich by zwrosła).
No i taka włąśnie jest rozmowa z Tobą. Tobie można odpowiedzieć, ale Ty nadal będziesz powtarzał swoje brednie i swoje wymysły i twierdził, że nikt Ci nie odpowiedział.
Już Ci to tłumaczyłem. Tę kwestię również już tłumaczyłem. Zresztą gdybyś zrozumiał analogię z widzeniem we mgle (która to analogia nie jest przecież trudna do zrozumienia) to zrozumiałbyś, że widoczność zależna jest nie tylko od grubości warstwy powietrza, lecz także i od przezierności powietrza. Jak są różne rodzaje mgły, mówiąc ogólnie "od rzadszej do bardzo gęstej" [w bardzo rzadkiej możesz widzieć i na kilometr, w bardzo gęstej nie widzisz nawet i z 50 metrów] tak podobnie są różne rodzaje przezierności powietrza. I jest zasadą, że to co bliżej ziemi jest gęstsze i mniej przezierne niż to które jest na kilku kilometrach. Bo przy ziemi z zasady więcej jest pyłów i innych drobin oraz na ogół jest też i większa wilgoć. U góry, na ogół powietrze jest czystsze i bardziej przezierne. Jest więc jasne, że bezwzględna widoczność (odległość do jeszcze widocznych obiektów) wzrasta wraz z wysokością, ale widoczność względna wcale nie wzrasta tak, jak powinna. Co widać po tym, że na przykład lecąc samolotem na wysokości 10 km horyzont jest nieostry, rozmyty i jest pewną "grubą strefą".
Cytat:Oczywiście co chwilę Ci o tym przypominam, domagając się wyjaśnienia zjawiska horyzontu na płaskiej Ziemi.
Ale cóż tu jest do "wyjaśniania" ? Horyzont nad płaskim jest przede wszystkim oczywistością geometryczną i wynika z geometrii. Przecież Ci pokazywałem zdjęcie korytarza z zaznaczoną linią zbiegu. Nie rozumiesz takich prostych kwestii ?
Na obrazie widzianym przez oko (obiektyw) sufit stopniowo "schodzi się z podłogą" w linii zbiegu. To oczywistość geometryczna.
I cóż tu jest do "wyjaśniania" ?
Zupełnie analogicznie na obrazie widzianym przez oko "niebo styka się z ziemią" w linii zbiegu, czyli linii horyzontu.
"Niebo dotyka ziemi", czyli tu konkretnie płaskiej powierzchni morza w linii zbiegu, czyli "linii nieskończoności", to jest linii horyzontu. Oczywistość geometryczna. Co tu tłumaczyć i co tutaj "wyjaśniać" ?