To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Kodeks nauczyciela
#41
Ja nie mam duszy więc twój postulat jest pusty.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#42
Sofeicz napisał(a): Na czym opierasz to przekonanie?
Czy byłbyś w stanie, przy swojej niewątpliwej wiedzy, systematycznie przerobić z młodym/młodą całą fizykę, chemię, matematykę, biologię, historię, polski, języki, muzykę, plastykę, informatykę etc. etc.?
Przerobiłbym z młodym fizykę, chemię, matematykę, biologię, informatykę, język angielski na poziomie podstawowym i licealnym. W kwestii pozostałych przedmiotów/innych języków wysłałbym je do kogoś, komu ufam, że się zna.
Cytat:Zakładam że pracujesz - kiedy byś to robił?
W tej kwestii nie chcę się wypowiadać z braku praktycznego doświadczenia. Wiem jednak, że pracujący rodzice dają radę w dziedzinie homeschoolingu. Więc wiem, że się da.
Cytat:PS. Poza tym nauczyciele aż tak kiepsko nie są opłacani.
Zależy w porównaniu z kim. Nauczyciele dostają stosunkowo mało kasy, ale mają bardzo dużo przywilejów pozapłacowych.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#43
Cytat:Przerobiłbym z młodym fizykę, chemię, matematykę, biologię, informatykę, język angielski na poziomie podstawowym i licealnym. W kwestii pozostałych przedmiotów/innych języków wysłałbym je do kogoś, komu ufam, że się zna.

Nie pytam o przedmioty ścisłe (bo uważam, że można - przynajmniej część osób może - nauczyć się ich sama, przynajmniej na wymienionych przez Ciebie poziomach) ale z ciekawości zapytam o angielski: dałbyś radę nauczyć kogoś mówienia (nie pytam o gramatykę, bo z gramatyką jest jak z przedmiotami ścisłymi)? Dałbyś radę korygować błędy w wymowie plus nauczyć akcentu (na tyle, na ile da się nauczyć akcentu i pozbyć własnego)?
Jeśli zabraknie ci argumentów - nazwij mnie kłamczynią i napisz, że łżę.
Odpowiedz
#44
W kwestii akcentu musiałbym odwołać się do innych osób bądź nagrań. Tak jak mam drewniane ucho do muzyki, tak samo mam do samogłosek angielskich.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#45
w Polskiej szkole nie tylko nie nauczą cię akcentu, ale nie dowiesz się nawet jak wymawiać słowa obcego języka.
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Odpowiedz
#46
Po co uogólniać? Są różne szkoły i różni nauczyciele (że o różnych uczniach nie wspomnę).
Jeśli zabraknie ci argumentów - nazwij mnie kłamczynią i napisz, że łżę.
Odpowiedz
#47
znaLezczyni napisał(a):
Cytat:Przerobiłbym z młodym fizykę, chemię, matematykę, biologię, informatykę, język angielski na poziomie podstawowym i licealnym. W kwestii pozostałych przedmiotów/innych języków wysłałbym je do kogoś, komu ufam, że się zna.

Nie pytam o przedmioty ścisłe (bo uważam, że można - przynajmniej część osób może - nauczyć się ich sama, przynajmniej na wymienionych przez Ciebie poziomach) ale z ciekawości zapytam o angielski: dałbyś radę nauczyć kogoś mówienia (nie pytam o gramatykę, bo z gramatyką jest jak z przedmiotami ścisłymi)? Dałbyś radę korygować błędy w wymowie plus nauczyć akcentu (na tyle, na ile da się nauczyć akcentu i pozbyć własnego)?

Ale po kwestionować kompetencje nauczyciela? To jakby zakwestionować kompetencje dobrego murarza albo malarza, nie ma sensu, praca wykształconych nauczycieli ma wartość i każdy to rozumie.

Co innego wejście państwa że swoimi rogami, kopytami i ogonem w program nauczania, to już jest plan Lucyfera i wola o pomstę do nieba.

Wyobraźcie sobie jeden, jedynie słuszny program edukacji państwowej a w nim obowiązek powtórzenia przez każdego z nauczycieli na państwowym  co godzinę "Kaczyński jest dobry a jego przekonania słuszne i sprawiedliwe". A jeśli któremus nauczycielowi na państwowym nie pasuje to pracodawca i wyplatodawca mówi mu - wypad!
Które z dzieci po 12 latach takiego prania mózgu odwazyloby się zakwestionowac tę kwestię.

Ja wciąż pamiętam, kiedy zaczęły rozwijać się w moim umyśle niepowszechne myśli, jaki początkowo czułem strach, wstyd i poczucie winy. I nie było to pozbawione sensu. Zanim inni przyzwyczaili się do moich odmiennych myśli wyrażając je pierwotnie przeżywałem ataki furii innych z pianą na ustach.

Toteż zacząłem dozowac swoją odmienność w myśl zasady, że zbyt szybka reakcja prowadzi do wybuchu.

Państwowy system oświecenia ludzi, w którym dominujaca partia polityczna na zlecenie dominującej większości lub mniejszości obywateli i pracodawca i wyplatodawca wszystkich nauczycieli bez wyjątku to po prostu ZŁO.

Sofeicz napisał(a): Ja nie mam duszy więc twój postulat jest pusty.

Szkoda, że nie potrafisz zrozumieć, że dusza to inaczej czynność ciała.
Jeśli twoje ciało nie ma duszy to musi być bezczynne.


Wiesz ta nieodgadniona przestrzeń abstrakcji co nikt nie rozumie gdzie ona jest to po prostu czas.
Odpowiedz
#48
Nie ma sensu zmuszanie ludzi do poprawnego wykuwania akcentów. O ile jest to nauka hobbystyczna, a delikwent nie posiada zdolności językowych, a tym bardziej w sytuacji, gdy ma złą dykcję, to zmuszanie go do nauki obcych akcentów jest absurdalną torturą.
Szkoła powinna uczyć komunikacji, radzenia sobie z samym sobą i problemami w swoim otoczeniu, a nie dawać gotowe rozwiązania, które nie przystają do rzeczywistości. Tak samo sprawa ma się z językiem. Twardym akcentem i "migając ryncoma" też można się dogadać. : )

Kwestia ta wygląda inaczej w przypadku, gdy ktoś uczy się w szkole językowej albo zawodowo. To rozumie się samo przez się, że wtedy pełna poprawność jest wskazana. W innych przypadkach nie.


PS Nauczanie domowe raczej jest dostępne dla nielicznych. Nie ma szans żeby większa część populacji je stosowała.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
#49
Cytat:Nie ma sensu zmuszanie ludzi do poprawnego wykuwania akcentów.

Akcentu nie da się wykuć. Jeden przyswoi go nieco lepiej, drugi nieco gorzej, w zależności od zdolności, pracowitości oraz - last but not least - akcentu uczącego oraz jego metodyki i zdolności przekazywania wiedzy. W tej szeroko rozumianej wiedzy leży także poprawne wymawianie słów, nie tylko intonacja. Twierdzenie, że nauka poprawnego akcentu nie ma sensu (a więc nie ma sensu nauka intonacji i poprawnego wymawiania słów), byle się ktoś jako tako dogadał, to tak jakby twierdzenie, że nieważne czy ktoś potrafi uzyskać poprawny wynik dodawania czy dzielenia - ważne, żeby mniej więcej wiedział, jak to się robi i potrafił na oko powiedzieć, czy go w sklepie nie oszukali (w końcu kilka groszy różnicy nie robi).


Wiele w tym wątku narzekania na nauczycieli, niedoceniania ich pracy, przygotowania metodycznego (do tych, którzy chcieliby uczyć własne dzieci a profesjonalnego przygotowania w tym kierunku nie mają: posiadanie określonej wiedzy nie oznacza, że będzie się ją umiało przekazać i że będzie się wiedziało, jak to zrobić). W końcu nie chodzi chyba tylko o przerobienie czegoś, prawda?
Miałam w większości dobrych nauczycieli, ciekawych ludzi i dobrych pedagogów. Dlatego z wieloma stwierdzeniami w tym temacie nie zgadzam się i jako że uogólniały pracę nauczycieli, uważam je za krzywdzące.
Jeśli zabraknie ci argumentów - nazwij mnie kłamczynią i napisz, że łżę.
Odpowiedz
#50
znaLezczyni napisał(a): Twierdzenie, że nauka poprawnego akcentu nie ma sensu (a więc nie ma sensu nauka intonacji i poprawnego wymawiania słów), byle się ktoś jako tako dogadał, to tak jakby twierdzenie, że nieważne czy ktoś potrafi uzyskać poprawny wynik dodawania czy dzielenia - ważne, żeby mniej więcej wiedział, jak to się robi i potrafił na oko powiedzieć, czy go w sklepie nie oszukali (w końcu kilka groszy różnicy nie robi).

Właśnie tak.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
#51
zefciu napisał(a): Przerobiłbym z młodym fizykę, chemię, matematykę, biologię, informatykę, język angielski na poziomie podstawowym i licealnym.

Mam jedno ważne pytanie - po chuj?

Podstawy chemii, biologii, matmy, fizyki itd. to jeszcze zrozumiem, ale po co na poziomie licealnym? Może dzieciok w tym momencie już się sam określi co go interesuje i na czym chce się skupić. Po co go dręczyć wszystkimi dziedzinami nauki?

Ja na przykład bym nauczył dziecko samych podstaw wszystkiego z lekkim naciskiem na matmę, geometrię, fizykę (pod kątem elektryki i elektroniki) i już w wieku 10 lat wziąłbym gówniorza na budowę, żeby zarabiał sobie hajsiwo w czasie, w którym inne dziecioki będą się zamulały nad stertą nikomu niepotrzebnych i nieprzydatnych do życia informacji. Jak będzie miał 11 lat kupi sobie swój pierwszy samochód za swoje pieniądze, a jak będzie miał 12 to zaciąży jakąś patoloszkę i nie dość, że będzie brał 500+ na siebie to jeszcze i na swoje dziecko Cwaniak

Nie no, dobra, może trochę przesadziłem, ale wiecie o co mi chodzi - polski system edukacji to niepotrzebna przechowalnia ludzi, którzy już parę lat wcześniej mogliby wystartować i stać się wykwalifikowanymi w jakiejś dziedzinie pracownikami. Magistrów to już od zajebania jest i nikomu to to niepotrzebne.

Parę dni temu poznałem chirurga w moim wieku (32 lata), który żalił mi się, że pracując w prywatnej klinice i biorąc odpowiedzialność za wykonywane operacje nóg, ma 14 zł/h i musi brać nadgodziny, żeby sobie dać radę z kredytem i opłatami. Ja się pytam - co to jest 14zł/h dla chirurga. Chuj tam z nauką, nie warto. No chyba, że ktoś ma misję życiową ratowania zdrowia. Gościu nie wiadomo ile czasu się uczył i zarabia teraz mniej niż pierdyliard ludzi wykonujących prostsze zawody z mniejszą odpowiedzialnością.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#52
lumberjack napisał(a): Parę dni temu poznałem chirurga w moim wieku (32 lata), który żalił mi się

Już mi zaczęły świeczki w oczach stawać, ale przypomniało mi się, że jak żyję nie spotkałam biednego dochtora Oczko
Odpowiedz
#53
Co do kwestii akcentu - idealnie, żeby uczyć się akcentu od native'ów. Ale w której państwowej szkole uczą angielskiego native'i?

Co do "po chuj" - jeśli moje hipotetyczne dziecko będzie "określone" w jakimś kierunku, to nie widzę powodu go przekierunkowywać oczywiście. Ale fajnie, jakby rozumiało, czemu się nie miesza ACE z Domestosem, skąd wiemy, że homeopatia nie działa oraz dlaczego geocentryzm wcale nie jest tylko zmianą punktu odniesienia.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#54
No nie wiem lumber czy aż tak po chuj. Ta zróżnicowana wiedza się przydaje w różnych sytuacjach, np dzieciok Zefcia będzie miał dziecioka sklejającego modele i zauważy że ten mały maluje je farbami zawiwrającymi di-etylo coś tam coś tam i mu je wymieni na takie, co go w warzywo nie zamienią, jeśli sobie okna nie otworzy. Bo pani w sklepie modelarskim zazwyczaj nic te nazwy na opakowaniach nie mówią
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Odpowiedz
#55
A nie wystarczy umiejętność czytania ze zrozumieniem instrukcji i warunków stosowania "czegoś tam"?
"Kto nie zważa na karność, gardzi własnym życiem, lecz kto słucha napomnienia, nabywa rozumu.
Bojaźń Pana jest szkołą mądrości, a pokora poprzedza chwałę"
                            
"To głupota prowadzi człowieka na manowce, a potem jego serce wybucha gniewem na Pana"

          Prz. 15,32-33; 19,3
Odpowiedz
#56
białogłowa napisał(a):
lumberjack napisał(a): Parę dni temu poznałem chirurga w moim wieku (32 lata), który żalił mi się

Już mi zaczęły świeczki w oczach stawać, ale przypomniało mi się, że jak żyję nie spotkałam biednego dochtora Oczko

Na szczęście tu z pomocą przychodzi państwowy system darmowego leczenia że swoimi 5 letnimi kolejkami do zabiegów.

Wystarczy uzyskać prywatną konsultację od chirurga na państwowym za 200zl za 10min roboty, żeby kolejka cudownym trafem z 5 lat stopniała do miesiąca Oczko.

U wykształconych z krwawicy podatników ludzi, z krwawicy płacących w Biedroce VAT roboli, pojawia się zawsze przekonanie - jestem lepszy od innych więc należy mi się jeszcze więcej, mam za mało, robole robią za mało dla mnie a ja zbyt wiele dla roboli.
Odpowiedz
#57
białogłowa napisał(a): Już mi zaczęły świeczki w oczach stawać, ale przypomniało mi się, że jak żyję nie spotkałam biednego dochtora Oczko

Nie mówię, że jest biedny. Nie jest jednak jakimś wielkim bogactwem posiadanie takiej stawki godzinowej jak on. Pewnie poprawi mu się sytuacja jak już nabierze doświadczenia i pewnie za ileś tam lat będzie już dobry hajs trzepał, ale póki co, moim zdaniem, ma bidę z nędzą - jak na wysiłek jaki został włożony w to, by zostać chirurgiem.

zefciu napisał(a): jeśli moje hipotetyczne dziecko będzie "określone" w jakimś kierunku, to nie widzę powodu go przekierunkowywać oczywiście. Ale fajnie, jakby rozumiało, czemu się nie miesza ACE z Domestosem, skąd wiemy, że homeopatia nie działa oraz dlaczego geocentryzm wcale nie jest tylko zmianą punktu odniesienia.

Ok, rozumiem. Zapomniałem już, że istnieją ludzie, dla których takie rzeczy rzeczywiście nie są oczywiste.

Dragula napisał(a): Ta zróżnicowana wiedza się przydaje w różnych sytuacjach, np dzieciok Zefcia będzie miał dziecioka sklejającego modele i zauważy że ten mały maluje je farbami zawiwrającymi di-etylo coś tam coś tam i mu je wymieni na takie, co go w warzywo nie zamienią, jeśli sobie okna nie otworzy. Bo pani w sklepie modelarskim zazwyczaj nic te nazwy na opakowaniach nie mówią

Jeśli chodzi o wiedzę przydatną w praktycznym życiu to spoko, ale np. na nic mu się nie przyda info gdzie leży Burkina Faso itp. tegesy.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#58
Przestańta teoretyzować.
Wszystkich nas na tym forum nauczały te wredne państwowe szkoły i jakoś potrafimy sklecić te kilka zdań w jakiej takiej polszczyźnie i czasami do rzeczy.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#59
Sofeicz napisał(a): Przestańta teoretyzować.
Wszystkich nas na tym forum nauczały te wredne państwowe szkoły i jakoś potrafimy sklecić te kilka zdań w jakiej takiej polszczyźnie i czasami do rzeczy.

Ta, ale za niezgodne myśli i przekonania banujecie, bo się w główce zmieścić nie może, że nie tylko odmienne rację być mogą ale jeszcze można wg tych racji trwać i żyć a nawet rozwijać się bezduszny Sofeiczu.

lumberjack napisał(a):
białogłowa napisał(a): Już mi zaczęły świeczki w oczach stawać, ale przypomniało mi się, że jak żyję nie spotkałam biednego dochtora Oczko

Nie mówię, że jest biedny. Nie jest jednak jakimś wielkim bogactwem posiadanie takiej stawki godzinowej jak on. Pewnie poprawi mu się sytuacja jak już nabierze doświadczenia i pewnie za ileś tam lat będzie już dobry hajs trzepał, ale póki co, moim zdaniem, ma bidę z nędzą - jak na wysiłek jaki został włożony w to, by zostać chirurgiem.

zefciu napisał(a): jeśli moje hipotetyczne dziecko będzie "określone" w jakimś kierunku, to nie widzę powodu go przekierunkowywać oczywiście. Ale fajnie, jakby rozumiało, czemu się nie miesza ACE z Domestosem, skąd wiemy, że homeopatia nie działa oraz dlaczego geocentryzm wcale nie jest tylko zmianą punktu odniesienia.

Ok, rozumiem. Zapomniałem już, że istnieją ludzie, dla których takie rzeczy rzeczywiście nie są oczywiste.

Dragula napisał(a): Ta zróżnicowana wiedza się przydaje w różnych sytuacjach, np dzieciok Zefcia będzie miał dziecioka sklejającego modele i zauważy że ten mały maluje je farbami zawiwrającymi di-etylo coś tam coś tam i mu je wymieni na takie, co go w warzywo nie zamienią, jeśli sobie okna nie otworzy. Bo pani w sklepie modelarskim zazwyczaj nic te nazwy na opakowaniach nie mówią

Jeśli chodzi o wiedzę przydatną w praktycznym życiu to spoko, ale np. na nic mu się nie przyda info gdzie leży Burkina Faso itp. tegesy.

Toteż ceny powinien regulować rynek a usługa kosztować tyle ile, ktoś chce za nią zapłacić a nie jakiś urzędas sprawiedliwości społecznej.

Co dostajesz za darmo to traci dla Ciebie wszelką wartość, no chyba, że tego zabraknie.

Się zbudowalo drunowaty system "darmowych" świadczeń państwowych, to trzeba w durnocie żyć.
Gdyby pijaczek wiedział, że kiedy dostanie zapaści, nikt nawet palcem nie kiwnie w bucie, żeby mu pomóc i zdechnie na ulicy jak bezpanski pies, to może powstrzymalby się przed przechyleniem drugiej szklanki dykty i na następny dzień miałby siłę pójść do pracy.

Państwowy system opieki zdrowotnej to zło nie mniejsze od państwowego systemu oświaty. Nie tylko pozbawiając człowieka samodzielności i odpowiedzialności za siebie lecz jeszcze odbierają szansę właściwego rozwoju.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości