To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 2 głosów - średnia: 1.5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Niemcy
#41
Liberał_z_UPR napisał(a): Kluczowe pytanie - dlaczego Niemcy zdeklasowali Brytyjczyków pomimo mniejszego IEF?

Bo Niemcy mają takie przysłowie, że "trzeba trzymać nos w chlebie" czyli być realistami.
I dlatego zbytnio się nie pakowali w tę finansową ruletkę a zaufali temu, co umieją robić najlepiej, czyli budować maszyny i samochody.
A Angole zaufali mrzonkom, że na samym mieszaniu herbaty da się wyżyć. W końcu londyńskie City miało spory udział w PKB.
Stąd też przemysł maszynowy właściwie na wyspach obumarł, a najbardziej rozpoznawalne marki samochodów przejęli głównie Niemniaszki.

Jestem ciekawy, jak sobie poradzą w sytuacji, kiedy centrum finansowe Europy przejmie Frankfurt czy Paryż.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#42
Sofeicz napisał(a):
Liberał_z_UPR napisał(a): Kluczowe pytanie - dlaczego Niemcy zdeklasowali Brytyjczyków pomimo mniejszego IEF?

Bo Niemcy mają takie przysłowie, że "trzeba trzymać nos w chlebie" czyli być realistami.
I dlatego zbytnio się nie pakowali w tę finansową ruletkę a zaufali temu, co umieją robić najlepiej, czyli budować maszyny i samochody.
A Angole zaufali mrzonkom, że na samym mieszaniu herbaty da się wyżyć. W końcu londyńskie City miało spory udział w PKB.
Stąd też przemysł maszynowy właściwie na wyspach obumarł, a najbardziej rozpoznawalne marki samochodów przejęli głównie Niemniaszki.

Ta cecha może być zaletą i wadą. Niemiaszki nadal produkują najlepsze samochodzy spalinowe na świecie. Szkoda tylko, że świat stawia na samochody elektryczne. I że to Elon Musk buduje centrum budowy e-aut pod Berlinem, a nie VW, BMW i cała reszta.

Cytat:Jestem ciekawy, jak sobie poradzą w sytuacji, kiedy centrum finansowe Europy przejmie Frankfurt czy Paryż.

Tu należy odróżnić dwa procesy: upadek Londynu i świt Frankfurta / Paryża / Amsterdamu. To pierwsze już się dzieje, Londyn przed 2018 miał pierwsze miejsce NA SWIECIE. Utracił je na korzyść NY i ciągle powiększa dystans. To drugie to osobna kwestia, Europa kontynentalna przejmie tylko część aktywów traconych przez City i jeszcze - na razie - dzieli między siebie. Gros idzie jednak na Wall Street. Jak na razie nie wiadomo, gdzie ustawi się jakaś równowaga światowych giełd, całkiem możliwy jest wynik, że europejskie* giełdy będą oscylować na podobnym pułapie, jednocześnie blokując się wzajemnie co do pozycji lidera.

(*łącznie z Londynem)
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#43
Ważnym czynnikiem może być też niedofinansowanie usług publicznych przez UK. Dopiero ostatnio Brytole walnęli finansowanie służby zdrowia na pułapie około 10% PKB. Długo mieli sporo niższe. A służba zdrowia to nie tylko kwestia moralności i luksusu, lecz inwestycja w ludzi - zdrowy i silny naród lepiej i dłużej stachanowcuje.
Takie Stany Zjednoczone mają tak wielkie PKB per capita dlatego, że są najpotężniejszym krajem na Ziemi i wykorzystują swą siłę do walki o swe interesy. Czy to zabieganie o niskie podatki (trudno opodatkować choćby amerykańskie molochy infornatyczne), czy to mechanizm petrodolara, czy to korzystne relacje z innymi państwami w zamian za ochronę czy brak wpierniczu itd. - wszystko przykoksiło PKB USA mimo nie najlepszego modelu gospodarki. Zatem Brytole systemem amerykańskim długo nie zajadą. Lepszy jest system kontynentalnej Europy (unijny) - duża wolność gospodarcza, ale też dofinansowane dobrze usługi publiczne, które są inwestycją. Stąd tak wysokie PKB per capita Niderlandów, Niemiec, Austrii i Skandynawii.

https://www.statista.com/statistics/4729...ingdom-uk/
A takie Niemcy wydają już teraz 12,5% PKB na ochronę zdrowia. Ale wiadomo - kraj musi być praworządny, by tej kasy nie marnować.

bert04 napisał(a): Tu należy odróżnić dwa procesy: upadek Londynu i świt Frankfurta / Paryża / Amsterdamu. To pierwsze już się dzieje, Londyn przed 2018 miał pierwsze miejsce NA SWIECIE. Utracił je na korzyść NY i ciągle powiększa dystans. To drugie to osobna kwestia, Europa kontynentalna przejmie tylko część aktywów traconych przez City i jeszcze - na razie - dzieli między siebie. Gros idzie jednak na Wall Street. Jak na razie nie wiadomo, gdzie ustawi się jakaś równowaga światowych giełd, całkiem możliwy jest wynik, że europejskie* giełdy będą oscylować na podobnym pułapie, jednocześnie blokując się wzajemnie co do pozycji lidera.

(*łącznie z Londynem)

Hmm... Unia mogłaby wykorzystać swą siłę i stworzyć jedną, potężną giełdę. Tylko jak to zrobić? Dałoby się połączyć unijne giełdy w jakąś pan-giełdę? Ciekawa sprawa. No bo ciężko byłoby wybrać jedną giełdę, bo inne kraje by się burzyły, że się ich nie wybrało.
Odpowiedz
#44
Taka dygresja, nie w temacie o Niemcach dokladnie, ten artykul z Onet zacytowany przez Lumbera nalezalo by podlinkowac wszystkim oszolomom twierdzacym z Polska traci na czlonkostwie w Unii Europejskiej, a akurat biore udzial w dyskusji na ten temat na forum Wiara. Chocby dla pokazania na czym naprawde polegaja korzysci dla Polski z dostepu do tego rynku i ze "fundusze" to jest najmniejsza czesc tego zysku a nie glowna rzecz o ktorej nalezy dyskutowac. Tak ze jezeli mozna to go sobie skopiuje.
Odpowiedz
#45
Adam M. napisał(a): Taka dygresja, nie w temacie o Niemcach dokladnie, ten artykul z Onet zacytowany przez Lumbera nalezalo by podlinkowac wszystkim oszolomom twierdzacym z Polska traci na czlonkostwie w Unii Europejskiej, a akurat biore udzial w dyskusji na ten temat na forum Wiara. Chocby dla pokazania na czym naprawde polegaja korzysci dla Polski z dostepu do tego rynku i ze "fundusze" to jest najmniejsza czesc tego zysku a nie glowna rzecz o ktorej nalezy dyskutowac. Tak ze jezeli mozna to go sobie  skopiuje.

Ech Adamie... przecież wiadomo nie od dziś, że w Brytanii:

- uchodźcy jacyś i inni miłośnicy krówek są burmistrzami londynu
- dziewczyny dostają pigułki w szkołach (nie, nie na kaszel)
- eLGjeTeBe zza każdego rogu wyskakuje, każdy kto tam był Ci powie

Ja tam nadzieję na racjonalne rozmowy na argumenty straciłem w momencie, jak Robur mutował w Gladiatora. Rzucanie grochem z pereł o ścianę wołającą na pustyni błota. Czy jakoś tak.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#46
Ech, to można tłumaczyć, że Brytole są daleko - na wyspach, zaś Niemcy w centrum Europy i mają blisko do b. demoludów, co pozwala im skutecznie eksportować pewne wyroby a importować np. tańszą żywność, co przy uwzględnianiu parytetu siły nabywczej ma znaczenie. Można doszukiwać się przewagi we wspólnej walucie EURO. Guy Sorman twierdzi, że Jankesi mają z racji faktu posiadania globalnej waluty +1% PKB rocznie więcej. Co więcej, Brytyjczycy mają stosunkowo niewielką sieć autostrad w porównaniu z Niemcami, więc zawsze pozostaje pytanie o to, kto płaci za tą infrastrukturę. Z drugiej strony, Brytyjczycy są bardziej ściśnięci w miastach, co pozwala im nie budować zbędnych dróg na prowincji. Przy tym wszystkim trzeba mieć na uwadze fakt, ze Niemcy to byli NRD-owcy i NRF-owcy, więc ich wysoki PKB pc tym bardziej wywołuje podziw, bo im gołodupcy z NRD zaniżają. Taka Bawaria, to prawie jak Szwajcaria. Aha, i bym był zapomniał - Niemcy nie wydają 2% PKB na zbrojenia.
Odpowiedz
#47
Liberał_z_UPR napisał(a): Czy zawiniła tu nieodpowiednia struktura gospodarki Brytanii? Może neoliberalna polityka doprowadziła do wyprowadzenia wartościowego przemysłu z Wysp Brytyjskich, do czego nie dopuścili Niemcy?

Tutaj szukałbym odpowiedzi, a nie w jakimś indeksie.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
#48
Cytat:W związku z gwałtownym wzrostem cen prądu i surowców energetycznych w Unii Europejskiej, kraje członkowskie zaapelowały do Komisji Europejskiej o interwencję. Bruksela przygotowała pakiet rozwiązań, ale kluczowe narzędzia mają w rękach rządy poszczególnych państw, które już wprowadzają mechanizmy wsparcia dla gospodarstw domowych. Komisja z kolei bada zarzuty wobec Gazpromu i zleciła szereg rynkowych analiz. Część z nich będzie gotowa już w najbliższych dniach.

[...]„Choć Gazprom wywiązuje się ze swojego długoterminowego kontraktu ze swoimi europejskimi kontrahentami, nie oferuje żadnych lub tylko niewielkie dodatkowe moce, aby złagodzić presję na rynku gazu w UE. Opóźnienia prac w zakresie utrzymania infrastruktury podczas pandemii również ograniczyły podaż gazu” – wyjaśnia KE.

Tymczasem gaz odgrywa kluczową rolę w unijnym koszyku energetycznym. Obecnie prąd z błękitnego paliwa stanowi około jednej czwartej łącznego zużycia energii w UE. Około 26 proc. tego surowca wykorzystuje się w sektorze energetycznym, a około 23 proc. w przemyśle. Reszta jest wykorzystywana głównie przez gospodarstwa domowe i sektor usług do celów grzewczych.

Oprócz sytuacji na rynku gazu, w tym roku ceny prądu windowały też rosnące ceny uprawnień do emisji CO2 i niekorzystne dla odnawialnych źródeł energii warunki pogodowe.

https://businessinsider.com.pl/gospodark...zu/h8sw8wy

Brawo Niemcy! Tak to jest uzależnić się od wujka Putina. Tera czekojta aż wujaszek w łasce swej zdecyduje się na zaoferowanie dodatkowych mocy zmniejszających presję na rynku gazu...

Cytat:Unijni przywódcy rozważają zaostrzenie sankcji na Białoruś, ale - jak zwraca uwagę Deutsche Welle - swój udział w kryzysie migracyjnym ma także Rosja. "Krajom Unii jest na razie daleko do konsensusu co do ewentualnych nowych mocnych działań wobec Moskwy" - czytamy.

[...]Deutsche Welle zwraca jednak uwagę, że konieczne jest także unijne uderzenie gospodarcze w Rosję

https://businessinsider.com.pl/wiadomosc...ja/951b88s

Bardzo mnie teraz ciekawi to unijne uderzenie gospodarcze w Rosję. Przecież będąc na gazowej smyczy Putina gówno możemy zrobić. To on nas teraz może pierdolnąć gospodarczo.

Może nam robić razem z Łukaszenką jakieś wojny hybrydowe i jeszcze trza będzie z uniżeniem jaśniepana prosić o wincyj gazu.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#49
Cytat:Anatomia kryzysu

Warto już na wstępie zauważyć, że problemy na rynku gazu, które dotknęły Europejczyków w 2021 roku, nie są wyłączną winą Rosji – przełożyły się na to również czynniki gospodarcze (gwałtowne wychodzenie z pandemicznego spowolnienia) oraz atmosferyczne (spadek generacji ze źródeł odnawialnych). Jednakże Moskwa istotnie przyczyniła się do spotęgowania kryzysu energetycznego, jaki uderzył w Stary Kontynent. Kreml ma w tym swój partykularny cel polityczny – Rosjanie dążą do jak najszybszej certyfikacji gazociągu Nord Stream 2 oraz do zawarcia szeregu długoterminowych umów na dostawy błękitnego paliwa.

Kryzys energetyczny, zasadzony na działaniach Moskwy, zaczął nabrzmiewać w sierpniu (a więc tuż przed sezonem grzewczym) – wtedy też media poinformowały, że kontrolowane przez Gazprom magazyny gazu w Unii Europejskiej są wypełnione zaledwie w 18 procentach, a paliwo jest z nich wytłaczane celem zaspokojenia potrzeb odbiorców. W czterech największych obiektach tego typu (w Austrii, Holandii i Niemczech) składowano wtedy łącznie ok. 1,1 mld metrów sześciennych błękitnego paliwa. Dla porównania: roczne zapotrzebowanie Polski na gaz to ok. 18 mld metrów sześciennych. Tak więc główne zapasy tego surowca utrzymywane przez Gazprom w Europie wystarczyłyby polskiej gospodarce na mniej niż miesiąc. Sytuację dobrze obrazuje procentowy poziom zapełnienia magazynów, który podawał Ośrodek Studiów Wschodnich. I tak magazyn w Haidach (Austria) zapełniony był w 41%, magazyn w Bergermeer (Holandia) w 17%, a magazyn w Rehden (Niemcy) w 4%. Tymczasem jeszcze w 2019 roku poziom zapełnienia tych obiektów w sierpniu wynosił ok. 90%. Innymi słowy mówiąc: na kilka tygodni przed rozpoczęciem sezonu grzewczego kontrolowane przez Gazprom magazyny gazu w Europie świeciły pustkami. Był to jasny sygnał psychologiczny dla rynków, które zareagowały nerwowo – ceny błękitnego paliwa wystrzeliły.

Sytuację z magazynami Rosjanie tłumaczyli pożarem w zakładzie przetwórczym w Urengoju, który ograniczył eksport gazu przez gazociąg Jamał-Europa, a także skłonił rosyjskiego giganta do odwołania eksportu kondensatu gazowego. Jednakże wymówka ta nijak nie wyjaśniała tego, co Gazprom robił z przepustowością szlaków przesyłowych do Europy.

Zakręcanie kurka

Od początku roku 2021 Gazprom nie bukował dodatkowych przepustowości na gazociągach transportujących gaz na Zachód. Działania takie nie dają się wytłumaczyć z perspektywy ekonomicznej. Teoretycznie rzecz biorąc, Rosjanie powinni być bardzo zainteresowani sprzedażą dodatkowych wolumenów gazu oraz wystawianiem swojego surowca na europejskich giełdach – jest on bowiem obecnie rekordowo drogi, więc zyski z tego tytułu byłyby szczególnie wysokie. Jednakże Kreml, za pośrednictwem swojej spółki, postąpił inaczej. Gazprom zrezygnował nawet ze sprzedaży gazu w ramach aukcji na rok 2022 realizowanych za pomocą elektronicznej platformy handlowej w Petersburgu. Rosjanie nie wykupili również przepustowości gazociągu Jamał-Europa na okres 1 października 2021-30 września 2022.

Szczególnie jaskrawe są działania Rosji względem ukraińskiego systemu przesyłowego. Gazprom nie tylko nie bukuje tam dodatkowych przepustowości (wysyłając tylko tyle gazu, ile musi, by pokryć zapotrzebowanie wynikające z długoterminowych kontraktów), ale też godzi się na płacenie Ukraińcom za nierealizowany, lecz zarezerwowany przesył (na mocy zawartej w 2019 roku umowy). Innymi słowy mówiąc: Gazprom opłacił moce przesyłowe, z których nie korzysta.

Na sytuację wokół eksportu rosyjskiego gazu do Europy uwagę zwróciła Międzynarodowa Agencja Energii (IEA), która uznała, że państwo Władimira Putina mogłoby tłoczyć zauważalnie więcej błękitnego paliwa na Zachód. Z kolei Amos Hochstein, doradca amerykańskiego Departamentu Stanu, powiedział, że „trudno uznać rosyjskie działania wobec kryzysu energetycznego w Europie za coś innego niż używanie gazu jako broni”.

Wszystkie cele Kremla

Rosjanie widzą w takiej sytuacji dwie podstawowe korzyści. Przede wszystkim, wykreowane sztucznie wysokie ceny gazu pozwalają wesprzeć oraz legendować projekt Nord Stream 2. W pierwszym przypadku chodzi o domaganie się jego szybkiej certyfikacji. Gazociąg ten jest już technicznie gotowy do pracy – wymaga jedynie formalnego procesu oddania do użytku, który polega m.in. na ustaleniu ram prawnych funkcjonowania. Te zaś zmieniły się na skutek nowelizacji tzw. unijnej dyrektywy gazowej. Nowe europejskie prawo nie było w smak Rosji, która wciąż podejmuje próby poluzowania obostrzeń. Obecny kryzys gazowy jest właśnie jedną z nich. Poza tym, Moskwa stara się również wykreować wrażenie, że Nord Stream 2 będzie miał pozytywny wpływ na bezpieczeństwo energetyczne Europy poprzez m.in. stabilizowanie cen gazu. Ten argument jest możliwy do wykazania jedynie w sztucznej sytuacji wysokich notowań tego surowca – nic zatem dziwnego, że Rosja podsyca kryzys energetyczny, napędzając wzrosty cen błękitnego paliwa.

Kreml chce równocześnie skłonić jak najwięcej państw Unii Europejskiej do zawarcia długoterminowych kontraktów na dostawy gazu. Jest to sposób na betonowanie rynku i umacnianie wpływów rosyjskiego dostawcy. W tym kontekście warto zwrócić uwagę na sytuację w Mołdawii, która w październiku zmagała się z poważnym kryzysem gazowym wywołanym przez Gazprom. Władze tego kraju ogłosiły stan zagrożenia w sektorze energetycznym i poszukiwały wsparcia u partnerów zagranicznych. Po długich i wyczerpujących negocjacjach mołdawski rząd zawarł z Rosją pięcioletni kontrakt gazowy. W podobnej sytuacji znalazła się Serbia, której prezydent ogłosił w październiku, że jego kraj nie jest w stanie zapłacić ceny oferowanej przez rosyjską spółkę. Wcześniej (we wrześniu) 15-letnią umowę na dostawy gazu z Rosji zawarły Węgry.

Gazowe sidła

Patrząc całościowo na obecny kryzys energetyczny można dojść do wniosku, że Europa wpada w sidła, które sama pomogła zastawiać. Agresywne działania Rosji na polu gazu były znane Europejczykom od dawna – takie nastawienie Moskwy to w końcu pokłosie ukutej na początku lat 90. XX wieku doktryny Falina-Kwicińskiego, która zakładała, że garnizony wycofującej się ze Starego Kontynentu Armii Czerwonej zostaną zastąpione przez rurociągi tłoczące surowce energetyczne. Pomimo tego Europa nie tylko nie zdecydowała się na kompleksową politykę dywersyfikacji i zerwania z dostawami z Rosji, ale też dała Kremlowi do ręki bardzo niebezpieczne narzędzia w postaci gazociągów Nord Stream.

Jednakże w postawie Europejczyków widać pewne zmiany spowodowane najnowszymi wydarzeniami. Szefowa Komisji Europejskiej mówi otwarcie o konieczności utrzymania energetyki jądrowej w UE (która przyczynia się do spadku zapotrzebowania na paliwa kopalne), a w Brukseli toczą się rozmowy na temat uwspólnotowienia zakupów gazu. Wypada jedynie mieć nadzieję, że tarapaty, w jakich znalazła się obecnie Europa posłużą do stworzenia konkretnych i skutecznych mechanizmów minimalizowania rosyjskiego zagrożenia energetycznego.

https://www.energetyka24.com/rosyjski-at...5#comments

Jako że nie jestem szpecem od ropy zamieszczam również komentarze wobec artykułu krytyczne:

Cytat:Tik tak. Wiech bije kolejne pokłady ignorancji ... Gazprom wypełnia wszystkie swoje zobowiązania kontaktowe, zarowno te długo jak i krótko terminowe ... To że Polska i niektóre inne kraje przeszy na kontrakty spotowe które są teraz astronomiczne ... to jeszcze kilka miesięcy temu na tym portalu było ogłoszone sukcesem ... PS. Nawet kryzys w Mołdawii ( która nie chciała przedłużyć kontraktu z Gazpromem ) jest winą Rosji. Wiec panie Wiech I inni mu podobni, zadam proste pytanie : skąd gaz?

Cytat:Panie Jakubie, czy jest przymus zawierania umów z Gazpromem? Czy nie można pobudować kolejnych gazoportów? Z jakim to odbiorcą Gazprom nie wywiązał się z umowy? Komu zakręcił kurek? I koronny argument, „nie zarezerwował dodatkowych przepustowości przez Ukrainę”. A niby po co? Przecież otwarto nowy szlak na Bałkany co przy podobnych, a nawet odrobine większych dostawach (twierdzenie ze Gazprom je ograniczył do bzdury), siła rzeczy musiało spowodować mniejsze zapotrzebowanie na tranzyt. Ekspert i o tym nie wie?

Tak czy srak, niezależnie od tego czy obecna sytuacja jest wynikiem celowych działań Rosji lub tylko wypadkową czynników niezależnych od kogokolwiek (a może trochę jedno i drugie) widać jak na dłoni jak wielkim błędem jest polityka energetyczna Niemiec likwidujących swoje elektrownie atomowe. Kiedy niemiecka transformacja debilnoenergetyczna się dokona wujaszek Putin będzie miał nas w garści.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#50
Żarłak napisał(a):
Liberał_z_UPR napisał(a): Czy zawiniła tu nieodpowiednia struktura gospodarki Brytanii? Może neoliberalna polityka doprowadziła do wyprowadzenia wartościowego przemysłu z Wysp Brytyjskich, do czego nie dopuścili Niemcy?

Tutaj szukałbym odpowiedzi, a nie w jakimś indeksie.
Sęk w tym, że to świadczy o interwencjonizmie państwowym, czyli jednej z tych spraw, której liberałowie i libertarianie nie lubią.
Odpowiedz
#51
Liberał_z_UPR napisał(a):
Żarłak napisał(a):
Liberał_z_UPR napisał(a): Czy zawiniła tu nieodpowiednia struktura gospodarki Brytanii? Może neoliberalna polityka doprowadziła do wyprowadzenia wartościowego przemysłu z Wysp Brytyjskich, do czego nie dopuścili Niemcy?

Tutaj szukałbym odpowiedzi, a nie w jakimś indeksie.
Sęk w tym, że to świadczy o interwencjonizmie państwowym, czyli jednej z tych spraw, której liberałowie i libertarianie nie lubią.

No właśnie liberalna, nieingerująca gospodarka może doprowadzić do takich skutków. Gdy państwa znoszą bariery między sobą, to w końcu pewna część gospodarki (np. przemysł) może się skoncentrować tak, że w jakimś państwie go praktycznie nie będzie (np. z powodu zbyt wysokich kosztów pracy od pensji pracowników).
Brytyjczycy chociażby pozwolili na sprzedaż Jaguara (Dżaguara) Hindusom (zabolało ich to, bo wykupiła ich ex-kolonia), no i Dżaguar sobie poszedł. Teraz mają gospodarkę opartą na niestabilnym rynku finansowym i mogą dostawać co jakiś czas dramatyczne wstrząsy gospodarczo-społeczne, co skutkować będzie populizmem i szukaniem elementów autorytaryzmu dla bezpieczeństwa.
No i Brexitem sobie "genialnie" przywalili w londyńskie City. Cash must flow (pozdrawiam Matty'ego).
Odpowiedz
#52
Cytat:Piotr Maciążek, ekspert rynku energetycznego, autor książki „Stawka większa niż gaz”, obecnie senior advisor w Hill and Knowlton Strategies oraz komentator Strefainwestorow.pl: Zdecydowanie kryzys graniczny jest silnie związany z energetyką. To, co się dzieje na granicy, jest bardzo mocno wykorzystywane przez Rosję, która moim zdaniem inspiruje większość obecnych działań.

[...]Owszem. Polska do tej pory była pogrążona w niekorzystnych cenowo kontraktach długoterminowych, od kontraktu Jamalskiego z Rosją po kontrakt z Katarem. Będziemy też niebawem uruchamiać podpisane w ostatnich latach kontrakty długoterminowe na LNG z USA. Podobnie zresztą było z węglem – aby ratować firmy górnicze spółki energetyczne zawierały transakcje na stały odbiór węgla, ale po niekorzystnych cenach. I nagle to wszystko, co było niekorzystne w normalnych warunkach, okazało się stabilizatorem w nowej sytuacji, a na tle Europy Polska została gwiazdą ostatnich miesięcy. To swoisty paradoks.

[...]W kontraktach długoterminowych zawsze uwzględnia się widełki przesyłu gazu od minimum do maksimum. Gazprom obniżył przesył do tej minimalnej ilości, tak żeby nie złamać umów, ale żeby jak najmniej gazu płynęło do Europy. Większość europejskich konsumentów kupowała w tym czasie gaz krótkoterminowo na giełdach. Gazprom nie ma żadnej umowy nakazującej mu sprzedaż na giełdach, więc zupełnie przestał to robić. Efekt był taki, że w ciągu półtora miesiąca doszło do kilkusetprocentowych wzrostów cen gazu. Jednak przyduszenie Europy małą ilością eksportowanego gazu to było zbyt mało dla Rosjan, dlatego wykorzystali do swojej polityki także magazyny gazu.

..które znajdują się głównie w Niemczech.

Tutaj za swoją politykę ostatnich lat dużą cenę zapłacili Niemcy, ale też na przykład Holendrzy. Obecnie spora część magazynów w tych państwach jest pusta, bo ostatnia zima była wyjątkowo mroźna, a więc zużyto dużo gazu. W normalnych warunkach zapełnia się te magazyny późnym latem i jesienią. Ale po pierwsze Gazprom przestał go przesyłać, a po drugie gaz LNG z innych źródeł kupili po wyższych cenach Azjaci, a po trzecie największe magazyny gazu w Europie, takie jak w niemieckim Reden, należą do Gazpromu, więc ten napełniał je w niewystarczającym stopniu. Żeby zrozumieć skalę problemu: rosyjski magazyn w Reden ma 4 mld metrów sześciennych pojemności, a to jest tyle, co prawie całe polskie zapasy roczne, które wynoszą 4,5 mln metrów sześciennych.

[...]Na to pytanie odpowiedziała wiceprezes Gazpromu Jelena Burmistrowa, która w komunikacie dla agencji TASS powiedziała tak: Gazprom zawsze dokłada wszelkich starań, aby w Europie była dostateczna ilość gazu, jednak od wielu miesięcy ostrzegaliśmy Europę, że taktyka kupowania taniego gazu na giełdach może w okresach kryzysowych powodować pewne problemy dla europejskiego przemysłu. Aby taka sytuacja nigdy już nie miała miejsca, warto byłoby rozważyć bezpieczne kontrakty długoterminowe z dostawcą, który jest pewny.

Czytaj: jeśli nie będziecie kupować od nas po wyższych cenach na kontraktach długoterminowych, załatwimy was.

Ustami wiceprezes Gazpromu Rosjanie wprost powiedzieli: trzeba było z nami zawierać kontrakty długoterminowe, to nie mielibyście problemu. Tak wam było miło, jak kupowaliście tani gaz z giełdy, a Gazprom notował straty? No to patrzcie: sytuacja się zmieniła. Teraz będziecie jęczeć.

Jęczeć albo na szybko podpisywać długoterminowe kontrakty.

Tak zrobiła Mołdawia, która co prawda jest poza UE, ale jej przykład dobrze obrazuje grę Rosjan. W wyniku tej gry Mołdawia znalazła się w tak dramatycznym położeniu, że zagrożona została możliwość dostarczenia ogrzewania dla ludności, nie mówiąc już o przemyśle. Dociśnięta do ściany Mołdawia naprędce była zmuszona do podpisania niekorzystnej umowy, co się stało 29 października.

[...]Problem polega na tym, że w tej chwili problem na granicy stał się bardzo dotkliwy, już nie tylko dla Polski, ale i dla Niemiec, bo liczba migrantów, którzy znaleźli się za Odrą idzie w tysiące. I tu Rosjanie – o ile nie mają innych celów poza energetycznymi – chyba przeszarżowali. Niemcy postanowili, że wezmą sprawy w swoje ręce i zaczęli negocjować z Rosjanami.

Nad naszą głową, co nie podoba się polskiej władzy.

Władzy nie może się podobać, że na poziomie międzynarodowym debatuje się o "wielkomocarstwowej" Polsce, a ona w tej debacie nie ma prawa głosu (śmiech). Ale korzyść z tego jest taka, że Niemcy zabrały się za twarde negocjacje. Jest w tym wszystkim pewne "ale", bo w kraju, który wielu stawia za wzór demokracji, nagle okazało się, że niemiecki organ nadzorczy rynku gazowego, który powinien być niezależny od władz, ściśle współpracuje z urzędem kanclerskim.
I ten właśnie organ powiedział twardo Rosjanom: Jak dobrze wiecie, żeby oddać do użytku Nord Stream 2, trzeba go certyfikować, ale my musimy wstrzymać tę certyfikację.

Oczywiście, nie z powodu realnych problemów z gazociągiem.

One oczywiście istnieją, ale są w mojej ocenie pretekstem dla wielkiej polityki. W ten sposób Angela Merkel powiedziała Władimirowi Putinowi: Zakręć kurek z ludźmi, bo jak nie, to my ci zakręcimy kurek z gazem.

To realna groźba, której nie da się zrealizować z poziomu Warszawy.

Ona pokazuje dwie ciekawe rzeczy, o których się w Polsce nie mówi. Po pierwsze, Niemcy potrafią być bardzo asertywni i prowadzić wyrachowaną politykę zagraniczną, włącznie z wchodzeniem w kolizję z Rosją
i to nie pierwszy raz, bo przypomnę, że Niemcy konsekwentnie opowiadają się za kontynuowaniem sankcji nałożonych na Rosję po aneksji Krymu. Po drugie, okazuje się, że czasem dobrze mieć z tak agresywnym państwem jak Rosja jakieś interesy, bo one mogą być źródłem nacisku na Kreml.

[...]Ale czy Niemców stać na taką twardą grę, skoro Rosjanie zostawili ich z pustymi magazynami gazu tuż przed zimą?

Rosyjska gra nie dotknie Niemców tak mocno jak wiele innych krajów Europy. To jest przede wszystkim doskonale zdywersyfikowany kraj. Posiadają też duże połączenie gazowe z szelfem norweskim, więc nie wykluczone, że już teraz prowadzą z Norwegami rozmowy o dodatkowych dostawach. Co ciekawe, w 2022 r. Niemcy mieli podjąć decyzję o wyłączeniu swoich elektrowni atomowych. Pytanie, czy w nowej sytuacji ta decyzja się nie odwlecze. W ogóle nie wiadomo, czy ten kryzys nie zmieni gry atomowej w Europie, bo Francuzi mocno prą do tego, żeby atom został wpisany do taksonomii UE. To swoisty katalog rozwiązań technologicznych, które będą wspierane przez Wspólnotę.

Czyli Niemcy mogą sobie pozwolić na twardą grę z Rosją?

To wie tylko kanclerz Merkel, ale wydaje się, że mają tak dużą liczbę połączeń energetycznych z sąsiadami, że dadzą sobie radę. Poza tym, nawet gdyby doszło w tym kraju do potężnego kryzysu spowodowanego brakiem surowców energetycznych, to Niemcy mają tak wielki potencjał, że mogliby całkowicie przeorientować dostawy energii w ciągu roku czy dwóch. I co wtedy zrobią Rosjanie?

W obecnym kryzysie na granicy Niemcy też chyba bardziej wspierają bardziej polską postawę wobec migrantów niż choćby podczas kryzysu w 2015 roku?

Wówczas PiS ze swoją antyimigracyjną polityką był w Europie w zasadzie izolowany. Teraz, kiedy Niemcy już nie są zainteresowane zaadoptowaniem na swoim terytorium kolejnych grup migrantów, nagle PiS znalazł się w mainstreamie europejskiego myślenia.


[...]Europa – groźba blackoutu zimą

Ile czasu potrwa jeszcze kryzys migracyjny na granicy w kontekście wojny gazowej?

Uważam, że jesteśmy jeszcze przed jego apogeum. Tak wielowątkowy i spektakularny kryzys – począwszy od czynników ludzkich, poprzez energetyczne, a skończywszy na militarnych – musi mieć jakieś duże określone cele po stronie rosyjskiej. A na razie nie widać żadnych rozstrzygnięć, które przekonałyby Rosjan do zaprzestania swoich działań. Pytanie, czy chodzi tylko o Nord Stream, czy też jakieś inne ustępstwa Zachodu względem Rosji. Moim zdaniem apogeum tego kryzysu nadejdzie późną zimą, a to oznacza, że przynajmniej do wiosny będzie niespokojnie.

A więc końca kryzysu powinniśmy szukać w płynących z Europy i Rosji komunikatach.

A także z USA, które bardzo się zaktywizowały podczas tego kryzysu, czego dowodem są wspomniane przeze mnie rozmowa Joe Bidena z Ursulą von der Leyen oraz oświadczenie Anthony'ego Blinkena. Amerykanie są zaniepokojeni, bo relacje Rosji z Chinami są dobre, a mamy do czynienia z dwoma potęgującymi się kryzysami: polskiej granicy oraz w Cieśninie Tajwańskiej. Mam nadzieję, że te dwa kryzysy nie przybiorą poważnej formy w tym samym czasie, bo amerykańskie zasoby militarne nie są dzisiaj chyba aż tak duże, aby zarządzać dwoma kryzysami naraz. Pytanie, czy w ramach tych kryzysów nie ma koordynacji rosyjsko-chińskiej.

Czeka nas ciężka zima?

Tak uważam. Już teraz się mówi, że w Europie mogą wystąpić blackouty.

W jakiej skali?

To mogą być spektakularne obszarowo, na przykład na terenie jednego czy dwóch województw, wielodniowe wyłączenia prądu. A nie trzeba nikomu tłumaczyć, że dziś w większości gospodarstw domowych bez prądu nie jesteśmy sobie w stanie nawet wody na herbatę ugotować. To samo może stać się z branżą ciepłowniczą. Przewiduję, że tej zimy energetyka nagle stanie się dla wszystkich bardzo interesującym tematem.

https://www.onet.pl/informacje/onetwiado...j,79cfc278

Co do tego co podkreśliłem - co z tego, że Niemców może takie starcie nie dotknie tak bardzo jak reszty krajów Europy? Ciekawe czy one nie będą naciskały na Niemcy, żeby te jednak nie szły na ostro z Ruskimi.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#53
https://energetyka24.com/atom/wiadomosci...ch-analiza

Cytat:Pomimo trwającego w Europie kryzysu energetycznego, Niemcy do końca roku wyłączą trzy elektrownie jądrowe. Jednostki te zastąpią w niemieckim systemie głównie paliwa kopalne. To zbrodnia na klimacie oraz bezpieczeństwie energetycznym Unii Europejskiej.

Na wstępie tej analizy warto pokusić się o pewien eksperyment myślowy. Co by było, gdyby Elektrownia Bełchatów działała w sposób bezemisyjny? Polska dysponowałaby potężną i do tego stabilną jednostką wytwórczą o mocy ok. 5 gigawatów, która nie wymagałaby ani wykupu uprawnień do emisji CO2, ani żadnych mocy zapasowych. Byłby to niewątpliwy skarb na mapie energetycznej Polski. Tymczasem Niemcy właśnie takiego skarbu się pozbywają. Do 31 grudnia z systemu elektroenergetycznego RFN znikną trzy jednostki jądrowe: Brokdorf, Grohnde i Gundremmingen. Stanowią one ok. połowę niemieckiej floty jądrowej i dysponują one mocą zainstalowaną ok. 4,5 GW. Przez ostatni rok wygenerowały nawet więcej energii elektrycznej niż Elektrownia Bełchatów i to w sposób całkowicie bezemisyjny -- co jednak nie uratowało ich przed zamknięciem.

Wyłączenie powyższych elektrowni to przedostatni etap planu wyjścia Niemiec z energetyki jądrowej, który realizowany jest od czasów Gerharda Schrödera, a który przyspieszył znacząco za rządów Angeli Merkel. To właśnie ostatnia niemiecka kanclerz zadecydowała, że atom zniknie z niemieckiego krajobrazu energetycznego do roku 2022. Za kilka dni w Niemczech będą działały tylko trzy elektrownie jądrowe: Emsland, Neckarwestheim i Isar. Zakończą one pracę w grudniu 2022 roku.

https://energetyka24.com/atom/wiadomosci...ch-analiza

Nie wiem, kurcze. Odnoszę wrażenie, że w Niemczech rządzą szaleńcy, którzy chcą aby ich kraj był na łasce bądź niełasce humorków Putina.

Obecna sytuacja jasno pokazuje jaka może być przyszłość. Widzimy wszyscy jak wygląda współpraca z Rosją i wiemy czego się po niej spodziewać, więc czemu dzieje się to co się dzieje? Smutny

Czy Niemcy mają jakąś tajną gwarancję ze strony Rosji, że ta nie będzie w przyszłych latach odwalać maniany?

A może są po prostu idiotami twardo kierującymi się ekologiczną ideologią nie bacząc na konsekwencje?

W 2023 roku Rosja będzie mogła w zimowe mrozy zająć Ukrainę i w ogóle wyczyniać cuda na kiju, a cała UE (co innego USA), będzie mogła siedzieć cicho, bo jak nie to gaz - ciach.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#54
lumberjack napisał(a): Czy Niemcy mają jakąś tajną gwarancję ze strony Rosji, że ta nie będzie w przyszłych latach odwalać maniany?

To są narody od wieków zaprzyjaźnione, co jest nieporównanie lepsze niż wszelkie papierowe i g-warte porozumienia.
Odpowiedz
#55
.lumberjack napisał(a): Nie wiem, kurcze. Odnoszę wrażenie, że w Niemczech rządzą szaleńcy ...

Mało to mieli szaleńców u steru, taka świecka tradycja.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#56
bert04 napisał(a): Ta cecha może być zaletą i wadą. Niemiaszki nadal produkują najlepsze samochodzy spalinowe na świecie. Szkoda tylko, że świat stawia na samochody elektryczne. I że to Elon Musk buduje centrum budowy e-aut pod Berlinem, a nie VW, BMW i cała reszta.
A jak się mają te elektryki VW? Bo przecież te firmy też budują elektryki i to chyba tańsze od przereklamowanych Tesli.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#57
zefciu napisał(a):
bert04 napisał(a): Ta cecha może być zaletą i wadą. Niemiaszki nadal produkują najlepsze samochodzy spalinowe na świecie. Szkoda tylko, że świat stawia na samochody elektryczne. I że to Elon Musk buduje centrum budowy e-aut pod Berlinem, a nie VW, BMW i cała reszta.
A jak się mają te elektryki VW? Bo przecież te firmy też budują elektryki i to chyba tańsze od przereklamowanych Tesli.

Nie znam statystyk, ale ostatnio dużo tego elektrycznego żelastwa po ulicach jeździ, czy to spod marki VW czy koncernowego Audi. Rynek pierwotny to tutaj albo samochody firmowe leasingowe albo pracownicy VW dostający je po preferowanych warunkach (a mieszkam w okolicy fabryki, więc anec-data mocno skrzywiona będzie). Dopiero za rok/dwa te auta trafią na rynek wtórny, kiedy takie samochody kupują też ludzie o średnich zarobkach. A za jeszcze parę lat na rynek eksportowy. Ile to czasu na zbadanie chorób dziecięcych nowego produktu, ile na odbudowanie zaufania utraconego przez skandale dieslowe, nie wiem.

Sorry, że to tylko opinia, nie siedzę w temacie na tyle, żeby użyczyć jakichś dogłębnych analiz.

Sofeicz napisał(a): Mało to mieli szaleńców u steru, taka świecka tradycja.

Mieli sporo sk---ysynów, ale szaleńców to zaledwie jednego. I to Austriaka. Był też jeden szalony król w Bawarii, ale to mało znaczące dla historii ogólnej.

lumberjack napisał(a): Nie wiem, kurcze. Odnoszę wrażenie, że w Niemczech rządzą szaleńcy, którzy chcą aby ich kraj był na łasce bądź niełasce humorków Putina.

Czy Niemcy mają jakąś tajną gwarancję ze strony Rosji, że ta nie będzie w przyszłych latach odwalać maniany?

A może są po prostu idiotami twardo kierującymi się ekologiczną ideologią nie bacząc na konsekwencje?

Po trochu z wszystkiego, po trochu z niczego. Antyatomowa szajba ma tutaj wymiar nieomal religijny, na całym świecie ekolodzy przynajmniej rozmawiają o szansach i zagrożeniach atomu, tutaj tylko jest emocjonalne "Nein". Gwarancji nie ma, ale nitka prowadzi z Rosji do Niemiec i, teoretycznie, powinna być dla obu krajów korzystna. Ale Rosja czasem woli stracić, żeby stracić bardziej musieli inni. A zakrędanie kurka z gazem jest tak samo elementem polityki energetycznej ZSR... pardon, rosji, jak odkręcanie kurka z ropą (poprzez Arabów Saudyjskich) jest elementem polityki energetycznej USA. Polityka USA jest dla zjadaczy chleba korzystniejsza, teraz, ale obiektywnie nie ma różnicy między używaniem kurka do walki między mocarstwami. Natomiast co do "szaleńca", to owszem, Shroeder sprzedał Niemcy na (nie)łaskę Putina, być może za jego czasów ten deal wydawał się korzystny (zwłaszcza dla niego). Przypomnijmy, że w latach 2004 / 2005 Dżordż Dablju Busz w najlepsze destabilizował Bliski Wschód, szukając nieistniejących broni masowega zarażenia. A Ukraina nie była najstabilniejszym krajem tranzytowym bo burzliwych wyborach. Moralność tej decyzji swoją drogą, ale istniały racjonalne przesłanki, żeby podczepić się pod ruski gaz bezpośrednio.

Cytat:W 2023 roku Rosja będzie mogła w zimowe mrozy zająć Ukrainę i w ogóle wyczyniać cuda na kiju, a cała UE (co innego USA), będzie mogła siedzieć cicho, bo jak nie to gaz - ciach.

Niemcy dziś to i tak trochę jak Watykan za czasów Stalina, i tak na Ukrainę swoich dywizji nie pośle, może tylko moralnymi (i ewentualnie gospodarczymi) konsekwencjami pogrozić. Państwa, które mogą w kwestii Ukrainy coś efektywnie zdziałać, to Francja, UK czy USA. Tam tej zależności nie ma.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#58
bert04 napisał(a):
Cytat:W 2023 roku Rosja będzie mogła w zimowe mrozy zająć Ukrainę i w ogóle wyczyniać cuda na kiju, a cała UE (co innego USA), będzie mogła siedzieć cicho, bo jak nie to gaz - ciach.

Niemcy dziś to i tak trochę jak Watykan za czasów Stalina, i tak na Ukrainę swoich dywizji nie pośle, może tylko moralnymi (i ewentualnie gospodarczymi) konsekwencjami pogrozić. Państwa, które mogą w kwestii Ukrainy coś efektywnie zdziałać, to Francja, UK czy USA. Tam tej zależności nie ma.

W sumie, to ciekawa jest ta, nie wiem jak to nazwać - państwowa podświadomość?
Niemcy czują jakąś dziwną miętę do Rosjan, którym wypowiedzieli wojnę totalną i wybili 20 mln, a sami stracili 9 mln (nie licząc milionów wyruchanych Niemek).
Natomiast mają w głębokim poważaniu Ukraińców, którzy byli ich najwierniejszym z wiernych sojuszników.
???
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#59
Sofeicz napisał(a):
bert04 napisał(a):
Cytat:W 2023 roku Rosja będzie mogła w zimowe mrozy zająć Ukrainę i w ogóle wyczyniać cuda na kiju, a cała UE (co innego USA), będzie mogła siedzieć cicho, bo jak nie to gaz - ciach.

Niemcy dziś to i tak trochę jak Watykan za czasów Stalina, i tak na Ukrainę swoich dywizji nie pośle, może tylko moralnymi (i ewentualnie gospodarczymi) konsekwencjami pogrozić. Państwa, które mogą w kwestii Ukrainy coś efektywnie zdziałać, to Francja, UK czy USA. Tam tej zależności nie ma.

W sumie, to ciekawa jest ta, nie wiem jak to nazwać - państwowa podświadomość?
Niemcy czują jakąś dziwną miętę do Rosjan, którym wypowiedzieli wojnę totalną i wybili 20 mln, a sami stracili 9 mln (nie licząc milionów wyruchanych Niemek).
Natomiast mają w głębokim poważaniu Ukraińców, którzy byli ich najwierniejszym z wiernych sojuszników.
???

To ten sam efekt, który pokazuje, że feministki uważają seksistów za bardziej seksownych. Po prostu PiS = Pozycja i Siła. I już mają Niemiaszki mokro w gatkach. Jak Polacy zaczęli słynąć z terroryzmu, to się okazało podczas Wiosny Ludów, że prości Niemcy są całkiem sporymi fanami... polskiej niepodległości. Ukraińcy nie są ani silni, ani nie mają pozycji do negocjacji a i terroryści z nich żadni. W sumie taki wielbiący silne państwo i siłę ogólnie Niemiaszek nie ma za co ich szanować.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#60
Sofeicz napisał(a): W sumie, to ciekawa jest ta, nie wiem jak to nazwać - państwowa podświadomość?
Niemcy czują jakąś dziwną miętę do Rosjan, którym wypowiedzieli wojnę totalną i wybili 20 mln, a sami stracili 9 mln (nie licząc milionów wyruchanych Niemek).
Natomiast mają w głębokim poważaniu Ukraińców, którzy byli ich najwierniejszym z wiernych sojuszników.
???
To się po ichniemu zwie "realpolitik". Niemcy mają w poważaniu tych, z którymi da się ubić interes, a pozostałych mają w czymś innym. Polityka zagraniczna oparta na historycznych sentymentach jest typowa dla państw niedorozwiniętych i skazanych przez nią na dalszy niedorozwój.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości