Liczba postów: 5,445
Liczba wątków: 79
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
826 Płeć: nie wybrano
Hans Żydenstein napisał(a): Ja wiem, że wielu się śmieje z polskiej wersji, bo smok, efekty itd, a tak naprawdę nie oglądali polskiego serialu. W polskim serialu dialogi i wydarzenia są lepsze, nieskrócone, bardziej wierne książce.
Po pierwsze, nie było serialu.
Po drugie, tak, serial był lepszy od filmu, którego też nie było. Ale to tylko z tej prostej przyczyny, że film jest skróconą wersją serialu, więc bez wiedzy książkowej nie da się nic zrozumieć. Serial, od biedy, da się.
Po trzecie, dialogi są wierniejsze, a mimo to serial i film, których nie było, są wyprute z humoru. Zostawiono jeden jedyny greps z rzuconą rękawicą.
Po czwarte, oba dzieła, których nie ma, leżą grą aktorską (z pojedynczymi wyjątkami), teatralizmem tetryków i infantylizmem dzieciaków. Zwłaszcza to drugie psuje scenę, która w opowiadaniach była najbardziej wzruszająca z całej sagi.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 3,991
Liczba wątków: 8
Dołączył: 11.2017
Reputacja:
491 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Agnostyk siódmej gęstości
Obejrzałem i cóż.. Nic szczególnego. To już amatorskie Pół wieku później było lepsze. Akcja to sieczka, opowiadania zmasakrowane, taktyka na poziomie GoT, szczucie cycem jak w jakimś Spartacus: Blood and Sperm, każda rozumna rasa występuje w dwóch wariantach pigmentacyjnych, krasnoludy to hiphopowcy z achondroplazją. To jest okrutnie nijakie.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Liczba postów: 8,763
Liczba wątków: 77
Dołączył: 11.2008
Reputacja:
409 Płeć: nie wybrano
Gawain napisał(a): Sapek pieje natomiast nad Cavillem. Dziwnie się to wszystko toczy...
Cavilla naprawdę dobrze się ogląda. Żebrowski był w miarę ok, ale za bardzo Skrzetuski.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Liczba postów: 11,476
Liczba wątków: 83
Dołączył: 03.2013
Reputacja:
845 Płeć: mężczyzna
Dla mnie Yennefer jest spoko. Triss to zaś masakryczna tragedia. Natomiast Geralt jak dla mnie to za bardzo niemowa. No i książkowego poczucia humoru mu brak. Ale to sezon pierwszy. Z Jaskrem zamienił ze cztery zdania do tej pory. Powinno być tylko lepiej.
Liczba postów: 1,098
Liczba wątków: 5
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
207 Płeć: mężczyzna
Obejrzałem i generalnie jest OK, ale problemów nie brakuje i niektóre z nich mogą ciążyć nad całą adaptacją.
Gawain słusznie zauważył problemy z oświetleniem. Sceny w "ciemności" były dziwnie szare, z kolei sceny dzienne często były przejaskrawione, choćby scena z pilotowego odcinka w wieży Stregobora. Nie jestem specjalistą i nie wiem jak to nazwać, ale jest problem z tonacją(?) - czasem szli na efekty w stylu "300" ze srogimi filtrami, zachmurzonym niebem, etc. (szczególnie po bandzie ten efekt był użyty w finale), innym razem mamy pastelowy krajobraz jak w odcinku z Diabołem.
Scenografie i kostiumy generalnie są spoko i nie psuły specjalnie immersji, chociaż czasami było zbyt "czysto".
Wyraźnie brakowało budżetu na efekty, więcej statystów i... konsultacje eksperckie? Sceny bitew nie mają należytego rozmachu, a ich przebieg jest bez sensu.
Spoiler!
W garnizonie zamku Sodden w ostatnim odcinku można było się naliczyć kilkudziesięciu ludzi z niezbyt imponującym uzbrojeniem. Armia Nilfgaardu też w porywach liczy mniej więcej tyle sztuk, a przynajmniej tyle widać na ekranie. W ciasnych pomieszczeniach lub ograniczonych lokacjach na szczęście nie raziło to aż tak bardzo ("oblężenie" Cintry). CGI smok może nie walił po oczach jak w polskiej produkcji, której nie było, ale i tak nie zachwycał. Na plus walka z strzygą (choć trochę "przechoreografowana", nie ma żadnego powodu dla którego strzyga miałaby rzucać Geraltem, zamiast rozpłatać mu gardło, co ostatecznie zrobiła, hyh), animacje znaków i ogólnie zaklęcia. Wygląda na to, że cały budżet poszedł na miotacz ognia z palców Yennefer.
Henry Cavill jako Geralt dobrze wygląda (może aż za dobrze), dobrze macha mieczem i jest wystarczająco ponury. Z początku maniera obniżania tonu à la Nolanowski Batman trochę bawiła/irytowała, ale z czasem można się przyzwyczaić. Ciekawe - czy jest to inicjatywa aktora, czy reżysera?
Co mi się nie podoba, to że niemal zupełnie obdarli Geralta z poczucia humoru. Jak się zastanowić, to w ogóle humoru w całej produkcji jest niedużo, przez co serial jest niepotrzebnie bardziej ciężkostrawny, niż powinien. Odbija się to też na worldbuildingu, bo spora część humoru była dostarczona w postaci historycznych anegdot (o królu Desmodzie chociażby), zabobonów jak skrzaty szczające do mleka, etc. Przez to serial nie ma odpowiedniej atmosfery, którą np. gry uchwyciły całkiem nieźle. Z Jaskra (który generalnie jest dobrany w porządku) zrobili z jakichś powodów nieporadnego żółtodzioba i comic relief zamiast doświadczonego, obytego z dworem i czarującego dla płci przeciwnej zdolnego barda. W ogóle, relacje Geralt - Jaskier przypominają relacje Shrek - Osioł, tylko są bardziej toksyczne
Spoiler!
(kiedy Geralt bez powodu uderzył Jaskra w bebechy, to zrobiło mi się smutno).
Takie ustawienie ich relacji szkodzi również w inny, gorszy sposób. W serialu jest niedużo character buildingu Geralta i normalne dialogi z Jaskrem byłyby świetną okazją dla naturalnej ekspozycji. A tak mamy czerstwe one-linery, gniewne pomruki i okazjonalne wydarcie się Geralta na Jaskra. Najciekawsza ekspozycja odbyła w pilocie, gdzie Geralt miał monolog z koniem W serialu co i rusz pojawia się motyw, że wiedźmini (i Geralt w szczególności) nie mają uczuć, co jest kontestowane jedynie grymasem Cavilla, podczas gdy widz powinien wiedzieć, że to nieprawda, choćby właśnie dzięki pokazanej szczerej przyjaźni Geralta z Jaskrem. Przez to zresztą zaczyn odcinka z Dżinem jest mało wiarygodny, bo czemu niby Geralt tak nagle przejmuje się Jaskrem, skoro dotychczas Jaskier był tylko pokazany jako kula u nogi?
Powyższe jest niepokojącym objawem niepotrzebnego poprawiania Sapkowskiego w kreacji bohaterów. Podobnie jest Yennefer. Zdaję sobie sprawę, że przeszłość Yennefer jest dość oględnie zarysowana w powieści, więc może warto i słusznie jest rozszerzyć jej rolę w serialu. Dobrze jest to jednak zrobić w sposób niesprzeczny.
Spoiler!
Tu niestety z jednej strony mamy podkreślone, że Yennefer świadomie i samosterownie złożyła ofiarę ze swojej macicy, by stać się piękną i wiecznie młodą, a z drugiej przy kilku okazjach (choćby w odcinku, w którym szczuje nowicjuszki w Aretuzie) stwierdza, że odebrano jej wybór posiadania dzieci. Jest to zgodne poniekąd z książkami, ale w serialu robi się burdel. Być może chodziło o to, że Yennefer oszukuje samą siebie? Niemniej nie zostało to zasygnalizowane ani razu.
Aktorka grająca Yennefer też mi jakoś nie pasuje. Jest za mało... poważna? Dostojna? Od odcinku z
Spoiler!
czarodziejem-zabójcą wynajętym do zabicia królowej(?) i jej córki
kwestie Yennefer i sposób w jaki je wypowiada sprawiają, że robi wrażenie znudzonej/poirytowanej nastolatki. Jej dialogi z Tissaią są bez sensu, zwłaszcza w finale brzmią jak generyczny girl empowerment.
Scenariusz czasem kuleje na tyle mocno, że widz, który nie czytał książek, się pogubi. Sam się zastanawiałem kilka razy nad akcjami bohaterów i czemu je podjęli (choć fakt, książki czytałem już jakiś czas temu), co oznacza, że wyjaśnienia zabrakło na ekranie. Np.
Spoiler!
dlaczego Geralt wrócił do Blaviken jest niejasne i "wyjaśnione" dopiero na miejscu przez przydupasa Renfri. Czy Geralt znał to wyjaśnienie wcześniej - nie jest jasne.
Główny wątek z Ciri chyba toczy się tak, jak powinien. Czuć, że nie bardzo wiedzieli, co mają z nią zrobić w międzyczasie, a jakoś od czasu do czasu trzeba było o niej przypominać, przez co ma sporo scen, w których ona sama niewiele robi, nie ma sensownych dialogów, za to różne rzeczy przydarzają się jej.
W kontekście całej sagi,
Spoiler!
Vilgerfortz chyba już został spartolony. Po pierwsze, nie ma prezencji. Ironicznie, Cavill byłby niezły Vilgefortzem Obawiam się też, że obecny aktor tej roli nie udźwignie zwyczajnie z braku umiejętności. Po drugie, w pierwszym sezonie Vilgefortz dostał już łupnia od Cahira. Być może udawał, ale to oznacza, że udawał też krwotok z nosa z powodu nadużywania magii (i udawał go przed Cahirem...) (swoją drogą - czy to nie zrzynka ze Stranger Things?), oraz sturlanie się ze zbocza, uszkodzenie czaszki i utratę przytomności. I całe to udawanie po to, by potem zrzucić(?) maskę poprzez dobicie rannego kolegi (co zdaje się jest skomentowane przez Yennefer - "Vilgefortz, are you with us?"). Tak wczesna zdrada i fakt, że nie jest tak potężny, jak powinien, generują kilka problemów w kreowaniu go na overarching villain. Mam dziwne wrażenie, że zrobią podmiankę i rolę Vilgeforza z książek przejmie... Fringilla Vigo?
Liczba postów: 5,060
Liczba wątków: 21
Dołączył: 06.2012
Reputacja:
90 Płeć: nie wybrano
bert04 napisał(a): Po pierwsze, nie było serialu.
Po drugie, tak, serial był lepszy od filmu, którego też nie było. Ale to tylko z tej prostej przyczyny, że film jest skróconą wersją serialu, więc bez wiedzy książkowej nie da się nic zrozumieć. Serial, od biedy, da się.
Dla mnie to właśnie nie ma filmu, który był pociętym serialem, ale serial jest.
bert04 napisał(a): Po trzecie, dialogi są wierniejsze, a mimo to serial i film, których nie było, są wyprute z humoru. Zostawiono jeden jedyny greps z rzuconą rękawicą.
w serialu netflixa też brzuszki nie popękają nam ze śmiechu, pamiętam może ze dwie śmieszne sceny.
bert04 napisał(a): Po czwarte, oba dzieła, których nie ma, leżą grą aktorską (z pojedynczymi wyjątkami), teatralizmem tetryków i infantylizmem dzieciaków. Zwłaszcza to drugie psuje scenę, która w opowiadaniach była najbardziej wzruszająca z całej sagi.
Nie wiem co to jest "teatralizm tetryków". ale netflixowy wiedźmin jest bardzo teatralny, przez sposób kręcenia i postprodukcję.
Chodzi o scenę końcową, spotkanie z Ciri ? Opowiadania to nie saga, a netflix to dopiero namieszał w tej scenie
Liczba postów: 5,445
Liczba wątków: 79
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
826 Płeć: nie wybrano
Hans Żydenstein napisał(a): w serialu netflixa też brzuszki nie popękają nam ze śmiechu, pamiętam może ze dwie śmieszne sceny.
Anglikom można wybaczyć, że nie załapią, o co chodzi z poematem o królewnie Vandzie, która utopiła się w rzece, bo nikt jej nie chciał.
Cytat:Nie wiem co to jest "teatralizm tetryków". ale netflixowy wiedźmin jest bardzo teatralny, przez sposób kręcenia i postprodukcję.
Chodzi o scenę końcową, spotkanie z Ciri ? Opowiadania to nie saga, a netflix to dopiero namieszał w tej scenie
Jeszcze nie dociągnąłem do końca, więc bez spoilerów proszę. A "teatralizm tetryków" to drugi grzech główny polskich produkcji, gdzie aktor mówi, jalby był na scenie teatru, z emfazją i dykcją, coby ostatni widz jeszcze słyszał. Dotyczy głównie starzych roczników. Co do zaś dzieci, to w Polsce aktorstwo dziecięce nie istnieje. Biorą krewnych producenta, którzy recytują kwestie jak wierszyki szkolne na Dzień Mamy. Zero emocji lub wczucia w rolę. To wada nie tylko Wieśmina, ale tam uderzała ze względu na rolę Ciri. To jest pierwszy grzech główny polskich produkcji. Jest ich więcej, nie jestem pewien, czy tylko 7, ale to temat na inny temat.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 3,991
Liczba wątków: 8
Dołączył: 11.2017
Reputacja:
491 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Agnostyk siódmej gęstości
Gawain napisał(a): Dla mnie Yennefer jest spoko.
Mi nie podeszła. Uroda jak z disco w remizie, a jej wątek to jakieś soft porno. No i borze szumiący, wyrywanie jajników na żywca przez.. krocze? Przecież to się pochlastać idzie z zażenowania.
Gawain napisał(a): Natomiast Geralt jak dla mnie to za bardzo niemowa.
Ponoć aktor grał wiedźmina z gry.
bert04 napisał(a): A "teatralizm tetryków" to drugi grzech główny polskich produkcji, gdzie aktor mówi, jalby był na scenie teatru, z emfazją i dykcją, coby ostatni widz jeszcze słyszał. Dotyczy głównie starzych roczników.
Prawda. Chłop może grać żula siedzącego na ławeczce z jabolem, a jak gada, to słychać ł sceniczne. Zawsze mnie to rozwalało.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Liczba postów: 1,159
Liczba wątków: 20
Dołączył: 08.2016
Płeć: mężczyzna
Wyznanie: tak jak Pan Jezus powiedział
bert04 napisał(a):Jeszcze nie dociągnąłem do końca, więc bez spoilerów proszę. A "teatralizm tetryków" to drugi grzech główny polskich produkcji, gdzie aktor mówi, jalby był na scenie teatru, z emfazją i dykcją, coby ostatni widz jeszcze słyszał. Dotyczy głównie starzych roczników. Co do zaś dzieci, to w Polsce aktorstwo dziecięce nie istnieje. Biorą krewnych producenta, którzy recytują kwestie jak wierszyki szkolne na Dzień Mamy. Zero emocji lub wczucia w rolę. To wada nie tylko Wieśmina, ale tam uderzała ze względu na rolę Ciri. To jest pierwszy grzech główny polskich produkcji. Jest ich więcej, nie jestem pewien, czy tylko 7, ale to temat na inny temat.
Otóż nie. Pierwszy grzech główny polskich produkcji to całkowity brak reżyserii dźwięku. Polska to zapewne jedyny kraj świata, w którym wszystkie rodzime filmy i seriale trzeba oglądać z napisami.
Liczba postów: 5,445
Liczba wątków: 79
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
826 Płeć: nie wybrano
Marudzenie na wysokim poziomie godne inżyniera Mamonia. I dotyczy głównie produkcji Patryka Vegi, który albo obsadza role amatorami albo każe profesjonalistom mówić jak przy ciężkim katarze. Reszta jest dokładnie przeciwna, Calanthe mówi do Wieśmina "szeptem", a słychać ją w Nilfgaardzie.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 5,145
Liczba wątków: 27
Dołączył: 06.2017
Reputacja:
1,161 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: kult kota
kmat napisał(a): Mi nie podeszła. Uroda jak z disco w remizie,
Bardzo dobrze wygląda. To dziewczyna z patorodziny z nizin społecznych, która zupełnie przypadkiem dostała się do Wielkiego Świata. Ona nie ma emanować odwieczną potęgą i godnością jak Galadriel, wygląd Yennefer ma mówić "mam moc i chuj wam w dupę".
Cytat: a jej wątek to jakieś soft porno. No i borze szumiący, wyrywanie jajników na żywca przez.. krocze? Przecież to się pochlastać idzie z zażenowania.
No cóż, chyba przesadzili z dosłownością przekazu. Serial niby jest od 16 lat, ale jakby jeden 12-latek próbował przekazać innym 12-latkom "chodzi o jajniki, jajniki, no to od robienia dzieci, no wiecie, to, co baba ma w cipie".
Liczba postów: 11,476
Liczba wątków: 83
Dołączył: 03.2013
Reputacja:
845 Płeć: mężczyzna
kmat napisał(a): Mi nie podeszła. Uroda jak z disco w remizie, a jej wątek to jakieś soft porno.
Bez przesady. Mogli to zrobić zdecydowanie gorzej.
Cytat:No i borze szumiący, wyrywanie jajników na żywca przez.. krocze? Przecież to się pochlastać idzie z zażenowania.
A nie zauważyłem co tam wyrywają. Sądziłem, że to macica aby. No i miało być szokująco i dojmująco, bo robiła to bez narkozy. Tłumaczy to wątek chęci posiadania dziecka. Próba leczenia traumy. W "naszym" Wieśku, Wolszczak kompletnie z dupy chciała upitolić łeb smokowi. Tutaj ma to jakiś sens fabularny, nawet jeżeli to tylko trauma a i to taka nieco naciągana.
Cytat:Ponoć aktor grał wiedźmina z gry.
To wiele wyjaśnia.
Łazarz napisał(a): Otóż nie. Pierwszy grzech główny polskich produkcji to całkowity brak reżyserii dźwięku. Polska to zapewne jedyny kraj świata, w którym wszystkie rodzime filmy i seriale trzeba oglądać z napisami.
Prawda. Głuchych zatrudniają do oficjalnych produkcji.
Serial został rozpisany na siedem sezonów. Zajebią książkowy przekaz. Jak pójdzie źle to będzie kino niekończącej się drogi i miernej inwencji showrunerki.
Liczba postów: 3,991
Liczba wątków: 8
Dołączył: 11.2017
Reputacja:
491 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Agnostyk siódmej gęstości
ZaKotem napisał(a): Bardzo dobrze wygląda. To dziewczyna z patorodziny z nizin społecznych, która zupełnie przypadkiem dostała się do Wielkiego Świata. Ona nie ma emanować odwieczną potęgą i godnością jak Galadriel, wygląd Yennefer ma mówić "mam moc i chuj wam w dupę".
Znaczy się taka Mandaryna?
ZaKotem napisał(a): No cóż, chyba przesadzili z dosłownością przekazu. Serial niby jest od 16 lat, ale jakby jeden 12-latek próbował przekazać innym 12-latkom "chodzi o jajniki, jajniki, no to od robienia dzieci, no wiecie, to, co baba ma w cipie".
Gawain napisał(a): Bez przesady. Mogli to zrobić zdecydowanie gorzej.
Mogli. Więc doceńmy
Gawain napisał(a): Sądziłem, że to macica aby.
Takie małe?
Gawain napisał(a): No i miało być szokująco i dojmująco, bo robiło to bez narkozy.
No i cyc na wierzchu, coby co bardziej nagrzany widz mógł strzepać. Nie jestem pewien czy chciałbym się znaleźć w grupie docelowych odbiorców tej sceny.
Gawain napisał(a): W "naszym" Wieśk, Wolszczak kompletnie z dupy chciała upitolić łeb smokowi. Tutaj ma to jakiś sens fabularny, nawet jeżeli to tylko trauma a i to taka nieco naciągana.
Czyli zrobili coś nieco lepiej niż w polskim serialu. Doceńmy.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Liczba postów: 11,476
Liczba wątków: 83
Dołączył: 03.2013
Reputacja:
845 Płeć: mężczyzna
kmat napisał(a): Takie małe?
Do środka nigdy nie zaglądałem, nie wiem co to było. Miednica raczej wielka nie jest, to może i tutaj raptem takie o cóś wyszło.
Gawain napisał(a): No i cyc na wierzchu, coby co bardziej nagrzany widz mógł strzepać. Nie jestem pewien czy chciałbym się znaleźć w grupie docelowych odbiorców tej sceny.
Operacja jak operacja. Takich raczej się w garniaku nie przeprowadza.
Cytat:Ino jakoś zapomniało się tą traumę przedstawić.
Od biedy da się to obronić. Najpierw szok, potem badanie możliwości, potem ochłonięcie i taka minitrauma jak ją przekwitanie wzięło. W końcu te linie czasowe sprawiają, że jak poznaje Geralta, to już stara dupa jest. Ale fakt, ciężko w tym burdelu to wychwycić.
Cytat:Czyli zrobili coś nieco lepiej niż w polskim serialu. Doceńmy.
Sapek zaczął zarabiać krocie. W sprzedaży usiejskiej bije rekordy i kolegów po fachu. A jako, że książki są o niebo lepsze od serialu, wróżę wielką modę na jego twórczość. Kto wie, może za tym pójdzie też moda na innych polskich pisarzy. Odkurzyć Lema, przypiąć Dukaja, wydobyć Piskorskiego czy innego Komudę... Jakby tak zaczęto realizować filmy, albo gry... Mogłoby się okazać, że Polacy nie gęsi i dorabiają się na rozrywce. A tam marże są ogromne a potencjalne zyski fenomenalne.