Quinque napisał(a): Bo cechy Boga takiej jak złość/zazdrość itp. To antropomorfizacje? Już ci pisałem że oceniasz Boga(ST) przez pryzmat swoich wartości etycznych nic poza tym. Jeżeli chcesz oceniać Jahwe pod względem jego "zachowań" to rób tak jak to czynili żydzi. Gdzie uważali go za łagodnego Boga który nawet grzesznikom daje szansę nawrócenia
Cytat:Otóż dla największej(stan na 2018r) religi na świecie(chrześcijaństwa) najważniejszą księgą jest Nowy Testament i Boga w ST należy rozumieć właśnie przez NT
A czy gdyby Puszczyk zmienił swoje postrzeganie Boga w ST z okrutnego sadysty na Boga milości to by się nawrócił?
Uważam, że jeśli postuluje się, że Bóg ten jest uniwersalny, niezmienny i doskonały moralnie to można go oceniać również przez pryzmat XXI wieku. Bo i myślę, że skoro mamy znacznie szerszy kontekst niż Żydzi 3 czy 2 tysiące lat temu, to powinniśmy z niego korzystać. Dla chrześcijan cała Biblia jest świętym tekstem, więc historia w niej zawarta powinna być spójna, i nauczanie Kościoła z nią w całości kompatybilne. A oto co mamy w ST: plemiennego Boga, który wędruje w słupie obłoku i musi konkurować z faraonem, zabija ludzi, mąci w ich umysłach - jak się ma choćby do miłowania nieprzyjaciół, do wolnej woli?
Jak ja patrząc na współczesną etykę, mogę przypisać to wszystko istocie moralnie doskonałej? Otóż gdyby rzeczywiście była to księga święta, to nie miałbym z tym takiego problemu, tak rozumuję. Wnioskuję zatem, że jest to dzieło w całości ludzkie, i natchnienie istot nadnaturalnych do jego powstania nie było konieczne, a niektóre fragmenty Biblii z JHWH w roli głównej powinny raczej być oznakowane "tak czynić się nie powinno".
Gdybym więc Quinque inaczej odbierał starotestamentowego, i nie była cała ta historia w takim konflikcie z moim umysłem, to z pewnością i zastanawiałoby mnie to bardziej, i samą religię chrześcijańską traktowałbym poważniej, a ta cała seria postów nie miałaby miejsca. Tylko tyle mogę zgadnąć.
ErgoProxy napisał(a): Znaczy, w ogóle całe założenie, że o istocie przerastającej człowieka pod każdym względem (i to w taki sposób, że może sobie stworzyć inną materię, rządzącą się inną fizyką, z której dało się będzie wydestylować inną matematykę), otóż że taka istota da się pokornie opisać podług widzimisię swoich tworów znanego pod uczoną nazwą logiki – o, to się dopiero nie trzyma kupy! Niemniej chrześcijanie bliskowschodni, późniejsi muzułmanie, którzy to dostrzegli i na tym postanowili budować, wdepnęli w tak koszmarkowate konstrukty kulturopodobne, że chyba wolę pozostać przy założeniach chrześcijan europejskich, którzy wprost mówili ustami Autorytetu: wierzę, bo to się nie trzyma kupy. Czyli dostrzegali pewnie dokładnie to samo, co dostrzegasz Ty, Puszczyku – a jednak szli. No i doszli do jakichś podwalin pod cywilizację naukowo-techniczną; tego im akurat odmówić nie można.
No nie można, ale też skoro już mamy te wszystkie dobrodziejstwa i jesteśmy w gronie, które do takich dyskusji jest zdolne, to dyskutujmy, bo jeśli Bóg w takiej formie istnieje, to jest to wszak kwestia najbardziej fundamentalna. Ja w swojej uczciwości więc piszę, że połączyć Biblii z istotą doskonałą nie jestem w stanie. Ergo jest to dzieło ludzkie i mogę krytykować nieciekawą wymowę niektórych jego fragmentów. Teraz kto wierzy, niech nieciekawość tę w podobnym wątku tłumaczy albo przyzna, że przez zagmatwanie i jego łatanie kolejnymi interpretacjami, religia chrześcijańska wypada niezbyt spójnie i niezbyt elegancko (nie żeby się na tym tle wyróżniała jakoś). A może zmusi to kogoś do większego krytycyzmu, co ja uważam za cechę zdecydowanie pozytywną.
Galahad napisał(a): Ten fragment był tłumaczony już milion razy. Tak w skrócie to istnieje coś takiego jak boża łaska, pozwolenie ma poczucie bożej obecności i miłosierdzia, co ułatwia nawrócenie. W tym wypadku Bóg stwierdził, że niech mają Egipcjanie to co wybrali, a on im w tym błądzeniu przeszkadzał nie będzie.
W takim razie jest to sformułowane w bardzo (a na świętą księgę aż za bardzo) niefortunny sposób.