kmat napisał(a): Co do ofiar z ludzi dla Jahwe - jest przecież córka Gedeona.
Gedeona? A nie Jeftego?

Historia o córce Jeftego to jakaś żydowska lekcja, że wobec Boga nie wolno rzucać słów na wiatr. Stary Testament jest właśnie pełen deontologii typu:
"Zawsze rób X, a zawsze nie rób Y, choćby się waliło i paliło".
Deontologię na czysty utylitaryzm zmienił Jezus, który rzekł, że miłość jest najważniejsza i że stare obrządki formalne to takie nico. "Szabat jest dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu", no a rąk zawsze przed posiłkiem myć nie trzeba.
Stary Testament to coś w rodzaju: "jesteście debilami, którzy nie powinni myśleć samodzielnie, bo jeszcze wszystko sknocą, więc macie tu zbiór sztywnych reguł, które wykujcie na blachę i czyńcie".
No a Nowy Testament to w zasadzie: "a jak każe konstytucja miłości, tak czyńcie".
Zgodnie z chrześcijaństwem doszło zatem do pewnego rodzaju zmiany taktyki Boga. Tak jakby Bóg poprzez Jezusa jakoś bardziej zaufał ludziom. Może wejście w ludzkie (jezusowe) życie sprawiło, że stał się bardziej miłosierny i wyrozumiały dla ludzi, zamiast miotać rozkazy z góry, szybko skreślając i oceniając tak jak przy zatopieniu świata, gdy tylko rodzinę Noego uznał za godnych kontynuacji, a do reszty miał stosunek na zimnej, utylitarnej zasadzie: "każdy trybik można zastąpić lepszym", która to zasada okazała się błędna w swym brutalnym zimnie, bo doprowadziła do upodlenia jednego trybika - Szatana i do "wojny na górze", przez co potem Jezus zmienił taktykę na "nikogo nie zostawiać z tyłu; wrócę po każdą zagubioną owcę". Myślę, że Jezus żałował, że nikt nie poszedł ratować owieczki-Szatana, zanim ta owieczka rozpętała wojnę. Szatan postanowił nie dać się skasować jako zepsuty trybik, którego nie opłaca się naprawiać, bo lepiej na jego miejsce powołać nowego trybikowego anioła. No i jest problem. Taktyka starotestamentowego Boga to taktyka "roju samurajów", który to rój bez litości czyści się z zepsutych części i powołuje na ich miejsce nowe. Zero miękkiej obronności, a sama twarda ekspansja. Nawiązując do MBTI - starotestamentowy Bóg ma skrajne E i J (ekspansywne osądzanie - w tym wyznaczanie twardych reguł), co okazuje się jednak nieoptymalne z powodu zdrady Szatana i następuje zmiana strategii.
Stary testament to w sumie to:
Takie "wejście w czyjeś buty" (w życie człowieka) to najlepszy sposób na empatyczne zrozumienie. Już nie bycie nieufnym (po zdradzie Szatana) i zdestabilizowanym despotą z góry. Także stąd Jezus mógł się tak zafiksować na:
- nieosądzaniu, by nie być osądzanym,
- i na dostrzeganiu belki w swoim oku, zamiast drzazgi w czyimś,
- i na miłosiernym przebaczaniu,
bo te lekcje w dużej mierze wykuł na swoich (w ramach swej boskiej istoty), dawnych błędach.