zefciu napisał(a): Trochę nie rozumiem natomiast ZaKotem, co tutaj mają do rzeczy „klerykałowie”. Wszak to heretycy pokroju Chojeckiego są głównymi piewcami kreacjonizmu w tym kraju. Gdyby w Polsce rządy absolutne sprawowali katoliccy klerykałowie, to Chojecki z Kowalskim by ładnie skwierczeli na stosie.
Klerykalizm definiuję jako ideologię polityczną, według której przedstawiciele hierarchii kościelnej powinni mieć realny wpływ na politykę państwa (a nie tylko jako lobby, tak jak każda dowolna grupa ludzi). Od Vaticanum II Kościół rzymsko-katolicki oficjalnie przyjął postawę liberalną (Kościół jako lobby na równi z wszystkimi innymi) i tym samym formalnie stał się antyklerykalny, a klerykalizm stał się, w rzeczy samej, herezją. Dlatego żaden katolik nigdy nie nazwie się klerykałem - tak jak żaden oenerowiec czy wszechpolak nie nazwie się faszystą. Kościół jest jednak instytucją tak ociężałą i bezwładną, że głupie 50 lat to za mało, żeby zmienić stare nawyki. Toteż w Polsce od cholery jest klerykałów bardziej katolickich od papieża, którzy szczerze pragnęliby tego, aby z definicji i oficjalnie w każdej sprawie rację miał ksiądz. Choćby w sprawach naukowych.