To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Zmiana stron
Lumberjack

Spokój psychiczny, dobro bliskich, satysfakcja z tworzenia, czyli jednak wartościujesz szczęście.
Spokój psychiczny chcesz mieć bo nie chcesz cierpieć. Dobro bliskich, czyli nie chcesz żeby cierpieli.
Cierpienie to antonim szczęścia.
Satysfakcja z tworzenia czyli przyjemność, choć nie jest to zwykła konsumpcyjna przyjemność, a forma spełniania się, podciągnąłbym to pod szczęście.

Pytasz o def. szczęścia, piszesz, że jest ono czymś innym dla różnych ludzi.

No nie bardzo bo te przykłady:

Cytat:Dla Kargula szczęściem jest niedola Pawlaka; dla hedonistów obżarstwo, chlanie, seksy, imprezy; dla ludzi nastawionych na rodzinę dobro bliskich; dla myśliwych możliwość szczelania w lesie, dla ekologów uniemożliwienie myśliwym działania, a dla hazardzistów liczy się tylko wygrana i adrenalina związana z przebiegiem gry... które z tych szczęść to szczęście o którym piszesz?

To są różne drogi jakie ludzie podejmują w podróży do szczęścia (inna sprawa, że niekoniecznie tam wiodące o czym ci ludzie mogą sobie nie zdawać sprawy).

To tak jakbyś powiedział, że nie ma czegoś takiego jak smaczne bo ludzie lubią różne potrawy.
Nie szkodzi, doświadczenie smacznego różni ludzie osiągają różnymi środkami, smaczne ma wiele nośników.

To samo odnośnie tego przykładu.
Cytat:Emerytka, u której robiłem ostatnio remont przeprowadziła się do mojego miasta po rozwodzie z mężem. Z dziećmi zerwała kontakt ze względu na to jakie życie sobie wybrały. I z wielkim żalem i zawodem powiedziała, że gdyby tylko mogła cofnąć czas, to nie żeniłaby się ani dzieci by nie rodziła, tylko wolałaby przeżyć życie z jakimś fajnym facetem. I tyle.

Ten przykład wcale nie dowodzi tego że piszę głupoty, prędzej potwierdza to co pisze.
Po prostu ta emerytka uznała, że droga jakiej dokonała nie przyniosła jej szczęścia.
Uważa że byłaby szczęśliwsza w życiu gdyby żyła bardziej beztrosko i samolubnie. Coś w tym stylu.



Żarłak, nie chcę definiować szczęścia. Mógłbym się pokusić ale wole nie. Tak samo nie chce definiować czym jest życie, czym jest rzeczywistość, czym jest świadomość, ale to nie znaczy, że nie mogę z powodzeniem używać tych terminów.
Odpowiedz
Lampart napisał(a): Żarłak, nie chcę definiować szczęścia. Mógłbym się pokusić ale wole nie. Tak samo nie chce definiować czym jest życie, czym jest rzeczywistość, czym jest świadomość, ale to nie znaczy, że nie mogę z powodzeniem używać tych terminów.

Zabawna erystyka. Duży uśmiech

Lampart napisał(a): To są różne drogi jakie ludzie podejmują w podróży do szczęścia (inna sprawa, że niekoniecznie tam wiodące o czym ci ludzie mogą sobie nie zdawać sprawy).

To tak jakbyś powiedział, że nie ma czegoś takiego jak smaczne bo ludzie lubią różne potrawy.


Nie tak samo. Smak możesz zmierzyć, a szczęścia nie, bo jak sam napisałeś nie da się go zdefiniować. A nie da się go zdefiniować, bo jest konstruktem umysłu uwikłanego w błędne koło intelektualnych rozważań.
A ten przykład, że ludzie podejmują różne decyzje, aby dotrzeć w to samo miejsce - do szczęścia - bardzo dobrze uwidacznia jak nieokreślonym bytem ono jest. Ale z przykładu wynika jeszcze coś. Ludzie wcale nie dążą do szczęścia. Duży uśmiech Dobrze zdajemy sobie sprawę, że niektóre działania nie przyniosą nam korzyści, ale podejmujemy je aby uciec od stresu psychicznego, które wystąpi, jeśli nie podporządkujemy się impulsom.
I teraz dochodzimy do tego co napisał zefciu, mianowicie, jesteśmy uwikłani fizykochemicznie w procesy nad którymi nie mamy pełnej kontroli, a zarazem którym chętnie chcemy się podporządkowywać (o ile spodziewany rezultat akceptujemy np. spożywając alkohol czy określone jedzenie).


lumberjack napisał(a): Tylko czy tę nagrodę za działania należy uznać za stan szczęścia, do którego dążenie jest sensem życia?


No właśnie. Definiowanie szczęścia jako określonych i spodziewanych fizycznych doznań jest chyba mało chrześcijańskie. Język
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
lumberjack napisał(a): Spokój psychiczny, dobro bliskich, satysfakcja z tworzenia.
A czym różni się spokój psychiczny i satysfakcja od szczęścia?
Cytat:Czym objawia się ten stan i czy różni się od chwilowej radości wynikającej z osiągnięcia celu?
Natężeniem i długością trwania. Radość to nagły kop dopaminy, a szczęście to jej utrzymywanie się na ogólnie wysokim poziomie. Radość to "ale zajebiście!", a szczęście to "wszystko jest na swoim miejscu i takie, jak być powinno". Przeciwieństwem tych stanów jest smutek i depresja - depresant nie czuje w zasadzie smutku, tylko ogólną pewność, że wszystko jest do dupy.

zefciu napisał(a): Zapomniałeś o jednym – ludzie mają w swoim mózgu aparat, który ich nagradza za działania, które zwiększają prawdopodobieństwo ich przetrwania. Ale nauczyli się ten aparat hackować. Stąd też robią rzeczy, które nijak do celów, które wymieniłeś nie dążą, ale pobudzają ten mechanizm.
To prawda, ale ci, co stosują te mechanizmy wbrew "interesom" swoich replikatorów, nie przekazują skutecznie tych zachowań innym, a więc z natury rzeczy zawsze stanowią mniejszość. Szansę na przetrwanie w kulturze mają tylko te sposoby "hackowania", które przynoszą też dobre skutki. Np. picie alkoholu generalnie szkodzi zdrowiu, ale zwiększa wzajemne zaufanie w grupie chlaczy i ułatwia socjalizację.
Odpowiedz
Żarłak

Cytat:Dobrze zdajemy sobie sprawę, że niektóre działania nie przyniosą nam korzyści, ale podejmujemy je aby uciec od stresu psychicznego, które wystąpi, jeśli nie podporządkujemy się impulsom.

Unikanie cierpienia to druga strona medalu tego o czym napisałem ponieważ cierpienie to antonim szczęścia

¯\_( ͡° ͜ʖ ͡°)_/¯
Odpowiedz
Żarłak napisał(a): A ja to postrzegam jak "błąd systemu", biorący się z ewolucyjnie rozwiniętego potencjału, który z powodu uwikłania w nadal funkcjonujące atawizmy mimo powstałej nadbudowy kulturowej prowadzi do tego co napisałeś. Czyli hacking (działanie "celowe" na poziomie nieuświadomionym) zamieniam na błąd, bo de facto nie wynika z procesów świadomych.
Nie do końca. Uważasz, że osoba, której wytłumaczy się np. działanie euforyczne adrenaliny zrezygnuje z tego powodu z jazdy kolejką górską? Straci frajdę, dlatego, że zrozumie mechanizm? Nie wydaje mi się.
lumberjack napisał(a): Tylko czy tę nagrodę za działania należy uznać za stan szczęścia, do którego dążenie jest sensem życia?
No nie. Ja tylko piszę o tym, że człowiek jest zbyt skomplikowany, żeby go opisywać jako prostą maszynkę do przeżywania genów.
Cytat:Jeśli naukowcy stworzą narzędzie lub tabletkę stymulujące aparat nagradzający za działania, to czy można uznać, że człowiek powinien w całym swoim życiu poprzestać na zażywaniu owej tabletki lub na używaniu owego narzędzia? Toż to byłoby przecież permanentne tkwienie w stanie pożądanym.
No cóż. Nie zachęcam przecież do bycia ćpunem. Ale mimo wszystko, nasze społeczeństwo mocno odbiega od paleolitycznego. Więc jakiś stopień hackingu nagród jest nieodzowny, żeby ludzi motywować do funkcjonowania w tym nienaturalnym systemie.
ZaKotem napisał(a): To prawda, ale ci, co stosują te mechanizmy wbrew "interesom" swoich replikatorów, nie przekazują skutecznie tych zachowań innym, a więc z natury rzeczy zawsze stanowią mniejszość. Szansę na przetrwanie w kulturze mają tylko te sposoby "hackowania", które przynoszą też dobre skutki. Np. picie alkoholu generalnie szkodzi zdrowiu, ale zwiększa wzajemne zaufanie w grupie chlaczy i ułatwia socjalizację.
Tutaj się zgadzam. Tym niemniej nikt nie stosuje w społeczeństwie strategii idealnych. Nawet ich nie znamy. Zatem pewne, nieszkodliwe suboptymalności zostaną nam wybaczone.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
Lampart napisał(a): Unikanie cierpienia to druga strona medalu tego o czym napisałem ponieważ cierpienie to antonim szczęścia

¯\_( ͡° ͜ʖ ͡°)_/¯
Nie zgodzę się Uśmiech Antonimem szczęścia jest nieszczęście, a antonimem cierpienia jest radość/przyjemność.
Odpowiedz
ZaKotem:
Cytat:Np. picie alkoholu generalnie szkodzi zdrowiu, ale zwiększa wzajemne zaufanie w grupie chlaczy i ułatwia socjalizację.
Skąd w takim razie się wzięło pojęcie kaca moralnego?
Picie ma sens wtedy, gdy możesz uzyskać jakieś korzyści, biznesowe, kulturalne, społeczne. Jesli pijesz tylko po to, żeby stłumić agresję z ludźmi, którzy nic dla ciebie nie znaczą to jest to dewiacja.
Rozsadziło mi antenę.
Odpowiedz
Rodica. Masz rację, na drugi dzień człowiek łapie się za głowę jak sobie zaczyna przypominać kogo wyzwal, komu walnął, którą kleplnął w tyłek lub pokazał penis bez pytania ヘ(。□°)ヘ

Później dylematy pozostawić jak jest czy może przeprosić i spróbować odbudować mosty? Szukać przykładów na to, że ktoś bardziej się wydurnił? A co jeśli takich nie było?

Do bani z taką socjalizacją (╯°□°)╯︵ ┻━┻

Dlatego polecam pójść odwrotną metodą, zapisać się na grupę medytacyjną tam po wszystkim herbatka, uśmiech, bez napinki ego i to jest prawdziwa socjalizacja.

Lucky7 ja też się nie zgadzam, ale dla odmiany z tobą. Antonimem przyjemności jest ból.
Odpowiedz
To koniec.
Porzucam chrześcijaństwo, tym razem gruntownie.

Przechodzę na dyskordianizm.

Lampart napisał(a): A co z medytacją?
Tzn. co z nią?

Adeptus napisał(a): Ich fajność nie zmienia faktu, że najbardziej prawdopodobną wizją jest całkowite unicestwienie.
Nie dla mnie.
Adeptus napisał(a): tylko trzeba by tak wyważyć, żeby się odradzać w jak najlepszym wcieleniu, ale nie osiągnąć nirwany,
Takie wyważanie jest nienaturalne.

Adeptus napisał(a): nirwany, która już fajna za bardzo nie jest (choć niegorsza od chrześcijańskiego zbawienia).
Nie mam nic przeciwko nirwanie. Obawiam się tylko tego że może się skończyć i potem może nastąpić rozpoczęcie wszystkiego od początku.

bert04 napisał(a): Ja tam coraz częściej wątpię.
Jakie wątpliwości, jeżeli można spytać?

Sorry jeśli kogoś rozczarowałem.
May all beings be free.
May all beings be at ease.
May all beings be happy
Odpowiedz
Cytat:Takie wyważanie jest nienaturalne.

I dobrze. Natura jest dla zwierząt, człowiek powinien z nią walczyć.
Odpowiedz
Adeptus napisał(a): I dobrze. Natura jest dla zwierząt, człowiek powinien z nią walczyć.
W ten sposób tworzysz opór i pogarszasz wcielenie.
May all beings be free.
May all beings be at ease.
May all beings be happy
Odpowiedz
Neuroza
Cytat:Tzn. co z nią?

No pytałem czy dalej będziesz medytował po tym jak przeszedłeś na starokatolicyzm.
Jak kiedyś zapytałem księdza co sądzi o medytacji, powiedział, że lepsza modlitwa bo medytacja to skupianie się na sobie a modlitwa to relacja z Bogiem.

A ja nie zmieniłem strony, pierwsza moja wypowiedź tutaj na forum 2 lata temu dotyczyła buddyzmu.
i w dalszym ciągu sympatyzuje z buddyzmem choć buddystą nie jestem. To znaczy musiałbym zastanowić się co to znaczy być buddystą? To jest dobre pytanie. Filozofia Madhjamaki jest mi bliska, praktyki jakie wykonuje to tylko medytacja rozwijająca koncentrację i tak zwana nie-medytacja. Żadnych rytuałów, żadnych pokłonów, pieśni, ołtarzyków, mandali itp. W ogóle mnie to nie kręci. Odnośnie reinkarnacji to jestem bardzo sceptyczny, odnośnie karmy również choć trochę mniej. Nie należę do żadnej organizacji buddyjskiej, tzn. chodziłem na spotkania medytacyjne do trzech różnych szkół buddyjskich, ale niezobowiązująco.
Nie mam nauczyciela i nie przyjąłem schronienia w Dharmie, nie przyjąłem wskazań.
Więc raczej nie określiłbym siebie buddystą, ale jestem "blisko" tej tradycji i to się nie zmieniło.
Odpowiedz
neuroza napisał(a): To koniec.
Porzucam chrześcijaństwo, tym razem gruntownie.
Łatwo przyszło, łatwo poszło.
Cytat:Przechodzę na dyskordianizm.
To zawsze wydawało mi się najlepszym wyznaniem dla ciebie.
Cytat:Nie mam nic przeciwko nirwanie. Obawiam się tylko tego że może się skończyć i potem może nastąpić rozpoczęcie wszystkiego od początku.
Nirwana jest jak katolickie małżeństwo: nie kończy się, a jak się kończy, to znaczy, że to było coś innego, a tobie tylko się wydawało.
Odpowiedz
Czyli niestety Elbrus miał rację. neuroza nie jest poważnym człowiekiem.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
Lampart napisał(a): Lucky7 ja też się nie zgadzam, ale dla odmiany z tobą. Antonimem przyjemności jest ból.
Zestawiasz ze sobą dwie różne kategorie. Ból może być przyczyną nieprzyjemności, niekiedy jednak ból sprawia przyjemność, o czym najlepiej wiedzą masochiści Uśmiech
Odpowiedz
Lucky

W jaki sposób masochista odczuwa ból? Tak jak normalny człowiek?
Najpierw czuje ból tak jak normalny człowiek a za chwilę przyjemność? Czy raczej od razu przyjemność?
Odpowiedz
Lampart napisał(a): Lucky

W jaki sposób masochista odczuwa ból? Tak jak normalny człowiek?
Najpierw czuje ból tak jak normalny człowiek a za chwilę przyjemność? Czy raczej od razu przyjemność?
Normalny człowiek różnie odczuwa ból, często to zależy od natężenia. Są takie bóle, które od razu się kończą uczuciem nieprzyjemności, np. walnięcie się młotkiem w dłoń, natomiast większość bólów, jakich doświadcza normalny człowiek, wcale nie kończy się koniecznie nieprzyjemnością, np. powiedzmy, że biegałem wczoraj i dzisiaj mam zakwasy, odczuwam ból, ale wcale nie jest mi z tego powodu nieprzyjemnie, jest to dla mnie neutralne albo wręcz przyjemne. Tak na dobrą sprawą, ciągle nas coś pobolewa - a to plecy, a to głowa, a to kark, a to wszystko umyka naszej uwadze, o ile nie jest to ból bardzo silny, uciążliwy. W związku z tym nie rozumiem, skąd Ci się bierze to zrównywanie bólu z nieprzyjemnością Uśmiech
Odpowiedz
Ból to nieprzyjemne odczucie, dlatego. Jeżeli zakwasy są przyjemne to nie jest to nieprzyjemne odczucie, a ewentualnie satysfakcja z nieprzyjemnego odczucia. Czyli nieprzyjemność i przyjemność. Przyjemność wywołuje myśl "ale weszło w muły dobry trening", a nie same zakwasy. Jak poliżesz cytrynę, a za chwilę zjesz łyżeczkę cukru to nie znaczy to ani ze cytryna jest słodka ani, że kwaśne to słodkie.
Odpowiedz
@neuroza, ile dni trwał Twój flirt ze starokatolicyzmem?
Stop andromedyzacji Drogi Mlecznej!
Odpowiedz
Ta niestabilność u neurozy ma swoje przyczyny. Dwie główne to takie co sam napisał:

Cytat:Jestem wielowiercą - w pewnym sensie wierzę chyba we wszystko. Jeśli tylko poznam jakiś punkt widzenia, to nie umiem w niego na jakimś poziomie nie wierzyć.

Cytat:Gdy przyjmuję określone punkty widzenia, kształtuje to moje samopoczucie.

Określony punkt widzenia, zestaw poglądów, wpływa dobrze na samopoczucie, to skoro jest w stanie uwierzyć w naprawdę wiele rzeczy, tak jak w punkcie wcześniejszym jest napisane, to czemu nie wybrać tego co najprzyjemniejsze? Niestety nastroje są zmienne, wyobrażenie czegoś na przykład nieba, Boga itp. raz że może się nudzić, zmieniać, to dwa, że może różnie wpływać na samopoczucie w zależności od stanu psychicznego, w zależności od sytuacji, a wtedy bardziej atrakcyjne, bardziej rezonujące (używając języka neurozy), staje się jakieś nowe wyznanie.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości