E.T. napisał(a): Zefciu, a nie pomyślałeś nigdy o tym, że tego typu opowieści, jakie prezentujesz, że z perspektywy Boga to tamto, to w istocie metafory (w sensie zaprezentowanym przez Lakoffa i Johnsona, czyli przeniesienie reguł inferencji z dziedziny źródłowej na inną), dla których dziedzina (jej istnienie), na którą rzutuje się schemat pojęciowy, jest w ogóle wątpliwaAle w sytuacji, w której argumentuję, iż w ogóle pojęcie „obiektywnie zdeterminowany” jest bezsensowne, nie jest to ważne (w świetle rozważanego problemu), czy uważamy, że Bóg istnieje, czy nie. Tzn. jeśli jestem teistą, to uważam, że Bóg istnieje, istnieje jakaś „boska perspektywa”, w której wiadomo co uczynię i jest to kompatybilne z moją wolną wolą. Jeśli jestem ateistą, to uważam, że takiej perspektywy nie ma. I też jest to kompatybilne z moją wolną wolą.
Cytat:Inaczej mówiąc, uprawiasz metafizykę transcendującą ludzkie doświadczenie, na której ograniczenia wskazywał Kant.Ależ właśnie wręcz przeciwnie. Ludzie twierdzący, że koncepcja determinizmu ma w ogóle jakikolwiek sens transcendują ludzkie doświadczenie. Bo zadają oni pytanie „czy X jest zdeterminowany” ale nie podają podmiotu. Więc jak to sprawdzić? Natomiast koncepcja, którą wyżej przedstawiam każe do tego pytania dodać podmiot, aby w ogóle miało ono sens.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.
— Brandon Sanderson
— Brandon Sanderson