E.T. napisał(a): Ja bym się zastanowił, czy przypadkiem ta pani nie przepraszała w te tony także innych znajomych/dawnych znajomych i czy aby na pewno u innych też się coś w życiu popsuło (kobita mogła przejść jakąś zmianę czy cóś w pewnym czasie, po której żałowała swojej przeszłości i przepraszała za nią innych wierząc, że faktycznie im zaszkodziła swoimi "działaniami").
Wykluczyć nie można, ale ta kobieta wróciła do miejsca swojego urodzenia w Polsce, w którym jest daleko od kręgu naszych wspólnych znajomych w Niemczech jak i miejsc ich urodzeń w Polsce (pochodzimy z Małopolski, Białostoczczyzny, Sląska czy różnych pomorskich). Nie słyszałem, żeby z którymś z nich się kontaktowała po jej powrocie. I nigdy nie twierdziłem, że byliśmy jedyni, którym zaszkodziła. Ba, o tym co się przydarzało nowej dziewczynie byłego kochanka to można by kolejne historie opowiadać. Niemniej u nas było to najbardziej nieoczywiste, nigdy ani my do niej ani ona do nas nie miała nic złego, po prostu przyszła, powróżyła, poszła i tyle. Jakiś czas potem wróciła do Polski i ślad zaginął. Aż 10 lat później... no właśnie. Tak więc, nawet gdyby jacyś inni ludzie mieli do niej jakieś pretensje i te pretensje do niej dotarły, to nie miała powodu nawet hipotetycznie przypuszczać, że my do niej też byśmy mieli.
Tak, wiem, można to zracjonalizować. Tak samo jak upadanie meteorytów można zracjonalizować, że to kamienie niedostatecznie wysoko rzucane przez jakichś Dragulów. No bo kto by pomyślał, kamienie z Nieba, śmiechu warte.
Cytat:Zresztą trochę jednak jest tak, że na takie zdarzenia patrzy się zawsze przez pewne okulary i albo nadaje się im pewne znaczenie, bo generalnie w taki poszukujący w podobnych rzeczach sensu sposób się na nie patrzy, albo się nie widzi, bo się nie ma takiej skłonności. Przy czym pewne czynniki emocjonalne mogą najwyraźniej (jak w historii Draguli) uruchamiać pewne skłonności opierające się o podłoże kulturowe (pewne narracje czy gotowe ramy postrzegania rzeczy kultura nam podsuwa), w zależności od indywidualnej podatności (np. lata przerabiania pewnych kwestii we własnej głowie w nastawieniu naturalistycznym może być czynnikiem osłabiającym wpływ tych kulturowych czynników o rodowodach religijnych itp.). Zresztą to jest charakterystyczne, że właśnie silne emocje, w szczególności lękowe, uruchamiają najłatwiej dostępne opcje interpretacji zjawisk, osłabiając jednocześnie zdolności krytycznego namysłu, tak aby w sytuacji postrzeganej jako takie czy inne zagrożenie działać możliwie szybko (nasza ewolucyjna scheda ma tu swoje znaczenie). Z drugiej strony poznawcza sprawność pomaga lepiej panować nad emocjami i nie tak łatwo dawać się opanować lękowi (polecam zresztą lekturę "Schizofrenii w ujęciu poznawczym" m.in. Becka, która opisuje te mechanizmy).
Bardzo przypominasz mi teraz Dr. Kibnera z "Inwazji Łowców Ciał" (1978), który do ostatniej chwili uważał, że jego przyjaciele te wszystkie tajemnicze zdarzenia sobie tylko wymyślili, że to po prostu zbiór urojeń, histerii, halycunacji zbiorowych i prostych przypadków.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!