Neuroza, to teraz przeczytaj swój post i zobacz jak się otworzyłeś pod wpływem mojego kopa i przemyśl, to co napisałam 
Miłego wieczoru

Miłego wieczoru
Jordan Peterson vs Matt Dillahunty
|
30.09.2018, 18:18
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 30.09.2018, 18:19 przez towarzyski.pelikan.)
Liczba postów: 2,579
Liczba wątków: 79 Dołączył: 05.2018 Płeć: inna Wyznanie: rewanżyzm
Neuroza, to teraz przeczytaj swój post i zobacz jak się otworzyłeś pod wpływem mojego kopa i przemyśl, to co napisałam
![]() Miłego wieczoru
30.09.2018, 18:28
towarzyski.pelikan napisał(a): Neuroza, to teraz przeczytaj swój post i zobacz jak się otworzyłeś pod wpływem mojego kopa i przemyśl, to co napisałamPelikan, bo ja już jestem na takim poziomie, że potrafię zadziałać wbrew mojemu odruchowemu impulsowi do ucieczki i schowania się w sobie. A na takim poziomie jestem między innymi dzięki Bentinho Massaro, który - we wcześniejszych filmach - właśnie mnie głaskał po główce. Co nie zmienia faktu, że dalej muszę mierzyć się z pokusą swojego tchórzostwa. Osoby kopiące w d, spowolniły moją terapię, ponieważ kopały mnie, gdy nie byłem na to gotowy. Przez to straciłem niepotrzebnie miesiące, jeśli nie lata. Gdyby nie Bentinho, nie mógłbym się zmierzyć z Jordanem Petersonem. "Najlepszym wyznacznikiem poziomu świadomości jest to, jak sobie radzisz z życiowymi trudnościami. Kogoś, kto i tak był już nieświadomy, wpędzają one w tym głębszą nieświadomość, natomiast osobie i bez tego świadomej pomagają świadomość wyostrzyć. Dzięki przeszkodzie możesz się przebudzić, ale możesz też pozwolić, żeby cię jeszcze głębiej uśpiła. Sen, którym jest nieświadomość zwykła, staje się wtedy koszmarem." (Eckhart Tolle - Potęga Teraźniejszości) towarzyski.pelikan napisał(a): Miłego wieczoruWzajemnie.
May all beings be free.
May all beings be at ease. May all beings be happy
30.09.2018, 20:40
Liczba postów: 2,579
Liczba wątków: 79 Dołączył: 05.2018 Płeć: inna Wyznanie: rewanżyzm neuroza napisał(a): Osoby kopiące w d, spowolniły moją terapię, ponieważ kopały mnie, gdy nie byłem na to gotowy. Przez to straciłem niepotrzebnie miesiące, jeśli nie lata.A skąd masz pewność, że te lata były stracone? Jest takie powiedzenie: co mnie nie zabije, to mnie wzmocni. Może to one Cię przygotowały do Bentinho? Do niego też trzeba dojrzeć. Cytat:"Najlepszym wyznacznikiem poziomu świadomości jest to, jak sobie radzisz z życiowymi trudnościami. Kogoś, kto i tak był już nieświadomy, wpędzają one w tym głębszą nieświadomość, natomiast osobie i bez tego świadomej pomagają świadomość wyostrzyć. Dzięki przeszkodzie możesz się przebudzić, ale możesz też pozwolić, żeby cię jeszcze głębiej uśpiła. Sen, którym jest nieświadomość zwykła, staje się wtedy koszmarem." (Eckhart Tolle - Potęga Teraźniejszości) I wiesz, do czego ja doszłam? Że z koszmaru najłatwiej jest się przebudzić, bo masz wtedy największą motywację. A sen przez to, że jest przyjemny albo chociaż neutralny, nie daje motywacji do wybudzenia. Ja się przebudziłam w samym środku koszmaru, ale być może jestem jakimś ewenementem. towarzyski.pelikan napisał(a): Ja się przebudziłam w samym środku koszmaru, ale być może jestem jakimś ewenementem.To tak samo jak Eckhart Tolle. Sam zresztą mam podobne doświadczenia (w dużej mierze wygląda/ło to u mnie na - już wspomnianej przeze mnie wcześniej - zasadzie: "Desperate times call for desperate measures"). "Osoba obarczona silnym ciałem bolesnym i za mało świadoma, żeby wyzbyć się tożsamości z nim, nie tylko będzie musiała nieustannie lub cyklicznie przeżywać na nowo swoje bolesne emocje, lecz łatwo może też stać się sprawcą albo ofiarą gwałtu - zależnie od tego, jaki charakter ma jej ciało bolesne: czynny czy raczej bierny. Z drugiej jednak strony człowiek taki może być też bliższy oświecenia. Nie jest oczywiście powiedziane, że wykorzysta tę szansę, ale skoro tkwi w koszmarze, będzie miał zapewne silniejszą motywację do tego, żeby się przebudzić, niż ktoś, kto tylko trzęsie się na wybojach zwykłego snu." (Eckhart Tolle - Potęga Teraźniejszości) "Przeszłość niewiele mnie obchodzi, rzadko więc o niej myślę; chciałbym jednak pokrótce opowiedzieć, jak zostałem nauczycielem duchowym i jak doszło do powstania tej książki. Zanim skończyłem trzydzieści lat, żyłem w prawie ciągłym niepokoju, a jedynym urozmaiceniem tego stanu były napady depresji, którym towarzyszyły myśli samobójcze. Czuję się teraz tak, jakbym mówił o jednym ze swoich poprzednich wcieleń lub wręcz o cudzym życiu. Wkrótce po dwudziestych dziewiątych urodzinach obudziłem się nad ranem, ogarnięty bezgraniczną zgrozą. Wielokrotnie zdarzało mi się już budzić z takim uczuciem, lecz tym razem było ono silniejsze niż kiedykolwiek. Nocna cisza, niewyraźne kontury mebli w ciemnym pokoju, daleki turkot przejeżdżającego pociągu - wszystko to wydawało się tak obce, wrogie i bezsensowne, że napawało mnie głębokim wstrętem do świata. Ale najohydniejsze było moje własne istnienie. Po co dalej żyć, dźwigając brzemię niedoli? Po co przedłużać nieustanną szarpaninę? Czułem, jak głęboka tęsknota za unicestwieniem, za niebytem, wyraźnie bierze górę nad instynktownym pragnieniem, żeby jednak jeszcze pożyć. „Dłużej już ze sobą nie wytrzymam". Ta właśnie myśl nasuwała mi się raz po raz. I nagle zdałem sobie sprawę z jej osobliwości. „Jestem jeden, czy jest mnie dwóch? Jeśli nie mogę ze sobą wytrzymać, to widocznie jesteśmy dwaj: z jednej strony »ja«, który mówię te słowa, a z drugiej jakaś - powiedzmy - osoba«, z którą już nie wytrzymuję. A skoro tak, to może tylko jedno z nas istnieje naprawdę". To raptowne odkrycie tak mnie oszołomiło, że mój umysł stanął jak wryty. Byłem w pełni świadom, ale nie miałem w głowie ani jednej myśli. A potem wciągnęło mnie coś w rodzaju energetycznego wiru. Najpierw był powolny ruch, a później przyspieszenie. Owładnął mną przemożny lęk i cały zacząłem dygotać. Usłyszałem słowa „niczemu się nie opieraj"^ jakby wypowiedział je jakiś głos w mojej piersi. Czułem, że wsysa mnie próżnia. Miałem jednak zarazem takie uczucie, jakby istniała ona we mnie samym, nie zaś na zewnątrz. I nagle znikł wszelki lęk, a ja pozwoliłem sobie wpaść w tę próżnię. W ogóle nie pamiętam, co było dalej. Obudziło mnie ćwierkanie ptaka za oknem. Nigdy przedtem nie słyszałem takiego dźwięku. Pod zamkniętymi powiekami ukazał mi się drogocenny brylant. No właśnie: gdyby brylant mógł wydawać dźwięk, brzmiałby on dokładnie tak jak ten ptasi śpiew. Otworzyłem oczy. Przez firanki wlewał się do pokoju pierwszy brzask. Zanim zdążyłem cokolwiek pomyśleć, już czułem, już wiedziałem, że światło to coś nieskończenie bogatszego niż my, ludzie, zdajemy sobie sprawę. Sącząca się przez firanki łagodna świetlistość była samą miłością. Łzy zakręciły mi się w oczach. Wstałem i przeszedłem się po pokoju. Bez trudu rozpoznałem w nim własny pokój, ale wiedziałem, że tak naprawdę widzę go pierwszy raz w życiu. Wszystko było świeże i dziewicze, jakby właśnie przed chwilą zaistniało. Biorąc do ręki kolejne przedmioty - ołówek, pustą butelkę — zdumiewałem się, jakie są piękne i żywe. Tamtego dnia chodziłem po mieście, bezgranicznie zdziwiony cudownością życia na Ziemi, jakbym dopiero co przyszedł na świat." (Eckhart Tolle - Potęga Teraźniejszości) Zgadzam się z Tobą, że koszmar daje kopa, motywację. Ale to jeszcze nie powód, aby innych celowo w koszmar wpędzać. towarzyski.pelikan napisał(a): A skąd masz pewność, że te lata były stracone? Jest takie powiedzenie: co mnie nie zabije, to mnie wzmocni. Może to one Cię przygotowały do Bentinho?Moją reakcją na "kopanie" było/jest zamykanie się w sobie, wycofywanie się, blokady i natrętne głosy w głowie - zawstydzające bądź krzyczące, agresywne.
May all beings be free.
May all beings be at ease. May all beings be happy
30.09.2018, 21:56
Liczba postów: 2,579
Liczba wątków: 79 Dołączył: 05.2018 Płeć: inna Wyznanie: rewanżyzm neuroza napisał(a): Zgadzam się z Tobą, że koszmar daje kopa, motywację. Ale to jeszcze nie powód, aby innych celowo w koszmar wpędzać. Myślę, że świadomie nie da się nikogo wpędzać w koszmar, można to robić nieświadomie i robi to większość osób sobie nawzajem, ponieważ ten wszechobecny klimat politycznej poprawności, amerykańskiego optymizmu, pozornej życzliwości, wpędza w koszmar. Jak np. w tym filmie, jestem w stanie sobie wyobrazić osobę depresyjną, wrażliwą, która dostrzega ten fałsz przy rodzinnym stole, w miejscu pracy, w szkole, wszędzie i to ją wpędza w koszmar. Kiedy próbuje ten fałsz przerwać, spotyka się z oporem, gnojeniem, szykanami. Dlatego woli nie ryzykować i kontynuuje tę grę, w którą nie wierzy do czasu, aż będzie na tyle silny, żeby sprostać krytyce. Teraz przedstawiłam poruszany w filmie problem z innej perspektywy. Pan z filmu koncentruje się na ludziach śpiących totalnie i rzeczywiście swoim delikatnym podejściem może im pomóc bardziej efektywnie niż podejściem zdecydowanym, ponieważ w ten sposób wypracowuje sobie pozycję autorytetu. Oni są mu przychylni, więc jemu łatwiej ich zmieniać. Rzeczywiście na skalę masową jest to zagranie mądre. Jednak na poziomie jednostki takiej właśnie już lekko przebudzonej (takiej, która zdaje sobie sprawę z fałszu), taki kontrowersyjny coming out osoby przebudzonej, może być szalenie ważną inspiracją do zmiany, ponieważ ośmiela ją do przełamywania się. Cytat:Moją reakcją na "kopanie" było/jest zamykanie się w sobie, wycofywanie się, blokady i natrętne głosy w głowie - zawstydzające bądź krzyczące, agresywne. Tylko że to samo w sobie też jest częścią terapii. Jest to zmierzenie się ze swoim cieniem, o którym dużo mówi Jordan Peterson. Gdyby nie to, ciężko sobie w ogóle uświadomić te mechanizmy hamujące. Wydaje mi się, że tego nie da się niestety uniknąć. Jordan Peterson: Why and How to Integrate Your Shadow https://www.youtube.com/watch?v=5PIDEx-GvnQ
Odbieram Jordana Petersona jako osobę przygniecioną życiem. Nie chcę być taki jak on, mimo iż niektóre rzeczy w nim mi się podobają - te chętnie sobie przyswoję, te mnie inspirują. Ale jeśli chodzi o całokształt - to nie chcę być taki jak on. Wolę być już bardziej na przykład kimś takim jak Eckhart Tolle.
May all beings be free.
May all beings be at ease. May all beings be happy
30.09.2018, 22:38
Liczba postów: 2,579
Liczba wątków: 79 Dołączył: 05.2018 Płeć: inna Wyznanie: rewanżyzm neuroza napisał(a): Odbieram Jordana Petersona jako osobę przygniecioną życiem. Nie chcę być taki jak on, mimo iż niektóre rzeczy w nim mi się podobają - te chętnie sobie przyswoję, te mnie inspirują. Ale jeśli chodzi o całokształt - to nie chcę być taki jak on. Wolę być już bardziej na przykład kimś takim jak Eckhart Tolle. Być może masz taki temperament, a być może jest to efekt tego, że nie akceptujesz swojej mrocznej strony. Nie znam Cię na tyle, żeby rozstrzygnąć. Ja kiedyś tak właśnie sobie wyobrażałam osobę dojrzałą jak Eckhart Tolle, taką naprawdę przebudzoną oazę spokoju i choć mi to imponowało, to jednak nie umiałam sobie siebie wyobrazić w takiej roli. Jestem wulkanem emocji. Dlatego szybko znudziłam się buddyzmem i tymi klimatami. I jak sama się przebudziłam, to mam więcej wspólnego z Jordanem Petersonem niż Eckhartem Tolle. Tego drugiego bardzo cenię, uważam, że robi niesamowitą robotę, to jednak nie odnajduję się w jego temperamencie. Zatem opłaca się po prostu wsłuchiwać we własne potrzeby. Jeśli wraz z rozwojem duchowym czujesz się coraz bardziej komfortowo z samym sobą. Nie masz poczucia, że musisz rezygnować z pewnej swobody bycia na rzecz "lepszego ja", to znaczy, że idziesz w dobrym kierunku. A jeśli przeciwnie, czujesz, że coś Cię ogranicza, że się dusisz, to warto stanąć i przemyśleć, czy nie czas zmienić kurs. Trzymam kciuki ![]() towarzyski.pelikan napisał(a): Być może masz taki temperament, a być może jest to efekt tego, że nie akceptujesz swojej mrocznej strony. Nie znam Cię na tyle, żeby rozstrzygnąć.Tzn. jaki temperament? Mój temperament zawiera w sobie zarówno cechy reprezentowane przez Eckharta Tolle jak i cechy reprezentowane przez Jordana Petersona. W szczególności zmienia się od dnia i okoliczności. Po prostu chcę być lekki, jak moja mama. Chcę być lekki jak Eckhart Tolle. Chcę być lekki jak mój uduchowiony kolega. Choć czasem lubię jednocześnie być waleczny i wojowniczy jak Jordan Peterson. Nie chcę być jednak taki przytłoczony mantrą "Życie jest ciężkie, tak naprawdę to lepiej byłoby się nigdy nie urodzić.", jak - według mojego odbioru - jest Jordan Peterson. On tym jak dla mnie wręcz tryska w niektórych filmikach, a mnie wystarcza że mam takie osoby tryskające negatywizmem (i tym jakie to życie jest ciężkie) w swojej rodzinie, wtłaczające mi to do głowy od dziecka. Takie rzeczy działają na mnie przygnębiająco i demotywująco, zniechęcająco do twórczego działania. Powodują mniejszą ufność do życia i zmniejszją gotowość do radosnego eksperymentowania. Podoba mi się podejście pt. "Życie jest fantastyczną przygodą, a ja mogę zrobić absolutnie wszystko" ( https://www.czasnaebiznes.pl/blog/piotr/...2006-10-23 ) towarzyski.pelikan napisał(a): Trzymam kciukiDziękuję :] Wraz ze swoim rozwojem duchowym, jestem coraz lżejszy, coraz bardziej sprawny i zdrowy, coraz bardziej energiczny i odważny, coraz bardziej otwarty, coraz bardziej spokojny i zrównoważony, coraz bardziej odporny. Choć z drugiej strony doświadczam coraz trudniejszych emocji i coraz większego rozpadu ego, które kurczowo domaga się, abym jednak się cofnął. Generalnie doświadczam coraz mniejszego poczucia kontroli nad swoim życiem - coraz bardziej zdaję się na Siłę Wyższą/Boga i na tym by dobrze przeżyć chwilę obecną, w pewnym sensie coraz mniej planuję. Jest to dla mnie droga jednocześnie bolesna i wyzwalająca. Jednocześnie trudna, przerażająca i ekscytująca. Tak się czuję: "Lisy mają nory i ptaki powietrzne gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć" (Łk 9, 58)
May all beings be free.
May all beings be at ease. May all beings be happy
30.09.2018, 23:07
neuroza napisał(a): Odbieram Jordana Petersona jako osobę przygniecioną życiem. Nie chcę być taki jak on, mimo iż niektóre rzeczy w nim mi się podobają - te chętnie sobie przyswoję, te mnie inspirują. Ale jeśli chodzi o całokształt - to nie chcę być taki jak on. Wolę być już bardziej na przykład kimś takim jak Eckhart Tolle. Czy to nie taki europejski Deepak Chopra?
30.09.2018, 23:30
Liczba postów: 2,579
Liczba wątków: 79 Dołączył: 05.2018 Płeć: inna Wyznanie: rewanżyzm neuroza napisał(a): Tzn. jaki temperament? Mój temperament zawiera w sobie zarówno cechy reprezentowane przez Eckharta Tolle jak i cechy reprezentowane przez Jordana Petersona. W szczególności zmienia się od dnia i okoliczności. Każdy człowiek przejawia jedne i drugie cechy, ale tym, co nasz różni jest między innymi dominacja jednych lub drugich cech. Sam dostrzegasz, że ci ludzie są od siebie znacznie różni, a jeden i drugi jest na tym samym etapie dojrzałości. Są ludzie bardziej flegmatyczni jak Tolle i bardziej żywiołowi jak Peterson. Każdy z nich jest sobą na swój indywidualny sposób. Cytat:Po prostu chcę być lekki, jak moja mama. Chcę być lekki jak Eckhart Tolle. Chcę być lekki jak mój uduchowiony kolega. Choć czasem lubię jednocześnie być waleczny i wojowniczy jak Jordan Peterson. Nie chcę być jednak taki przytłoczony mantrą "Życie jest ciężkie, tak naprawdę to lepiej byłoby się nigdy nie urodzić.", jak - według mojego odbioru - jest Jordan Peterson. On tym jak dla mnie wręcz tryska w niektórych filmikach, a mnie wystarcza że mam takie osoby tryskające negatywizmem (i tym jakie to życie jest ciężkie) w swojej rodzinie, wtłaczające mi to do głowy od dziecka. Takie rzeczy działają na mnie przygnębiająco i demotywująco, zniechęcająco do twórczego działania. Powodują mniejszą ufność do życia i zmniejszją gotowość do radosnego eksperymentowania. Jordan Peterson jest lekki w tej swojej waleczności, a Tolle jest lekki w tym swoim spokoju. Mylnie wiążesz lekkość tylko z takim Tollowym spokojem. Ja tak jak pisałam, w ogóle nie odbieram Petersona jako osoby przytłoczonej życiem. To jest heroiczny optymista. On wielokrotnie w swoich wypowiedziach mówi, że warto żyć. Że cały sens życia to przezwyciężać cierpienie, na tym polega godność człowieka, że nie robisz z siebie ofiary losu, tylko przesz naprzód, stając się coraz lepszym człowiekiem. Cytat:Podoba mi się podejście pt. "Życie jest fantastyczną przygodą, a ja mogę zrobić absolutnie wszystko" ( https://www.czasnaebiznes.pl/blog/piotr/...2006-10-23 ) Wbrew pozorom, J.P. wpisuje się to podejście. Tylko, że on tę przygodę wpisuje w konkretną narrację chrześcijańską. Kiedyś mnie też pociągało takie motywowanie nieosadzone w żadnej narracji, interesowałam się NLP, new agem, oglądałam namiętnie Matusza Grzesiaka. Ale przyznam, że po czasie zbrzydło mi się to. Nie mogłam w tym się zakorzenić. I teraz dopiero dzięki J.P. zrozumiałam, że brakowało mi narracji. Bez narracji jest chaos. Masz przed sobą tę perspektywę przygody, ale nie bardzo wiesz, co masz właściwie z tym życiem zrobić, brakuje Ci kompasu. Brakuje konkretnego wzorca. Cytat:Wraz ze swoim rozwojem duchowym, jestem coraz lżejszy, coraz bardziej sprawny i zdrowy, coraz bardziej energiczny i odważny, coraz bardziej otwarty, coraz bardziej spokojny i zrównoważony, coraz bardziej odporny. Choć z drugiej strony doświadczam coraz trudniejszych emocji i coraz większego rozpadu ego, które kurczowo domaga się, abym jednak się cofnął. To idziesz w dobrą stronę. Jak to mówi J.P.: życie człowieka to ciągła transformacja. Odtwarzanie mitu Feniksa odradzającego się z popiołów. Chrystusa, który umiera i zmartwychwstaje. Trzeba być gotowym zrezygnować z tego, kim jesteś teraz na rzecz tego, kim być możesz. Trzeba zrozumieć, że Twoje prawdziwe JA to właśnie to coś, co się nieustannie przeobraża. towarzyski.pelikan napisał(a): Bez narracji jest chaos. Masz przed sobą tę perspektywę przygody, ale nie bardzo wiesz, co masz właściwie z tym życiem zrobić, brakuje Ci kompasu. Brakuje konkretnego wzorca. Tu jest kompas: https://www.facebook.com/bentinhomassaro...711833359/ When it comes to decision-making, look not so much for the options available to you and their specific consequences, instead look at the energy and state of being from which you would be choosing each of these options, and then ask yourself which of these energies you desire more of in your life. Then with full faith choose the option that came from the most resonant and enjoyable energy within yourself. If none of the options available come from an energy within you that you enjoy, for example they would all me made based in fear, doubt and worry, ask your inner or higher self to reveal to your awareness a third, fourth, or fifth option that is of a more creative, intelligent and love-inspired nature. Look for the hidden option based in love/light, peace and excitement that you're not seeing yet. towarzyski.pelikan napisał(a): Trzeba być gotowym zrezygnować z tego, kim jesteś teraz na rzecz tego, kim być możesz. Trzeba zrozumieć, że Twoje prawdziwe JA to właśnie to coś, co się nieustannie przeobraża.Moje prawdziwe JA to potencjał, który kiedyś porzuciłem dla przetrwania, a teraz w bólach do niego wracam... A czemu porzuciłem swój potencjał? Bo byłem kopany w d...I dlatego też stworzyłem sobie fałszywą tożsamość, do której przylgnąłem. Osiris napisał(a): Czy to nie taki europejski Deepak Chopra?Tzn. mówisz o Eckharcie Tolle? Deepaka odbieram (ale też nie znam go zbyt dobrze - czytałem natomiast, że cierpi/cierpiał na zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne) jako podchodzącego do sprawy intelektualnie. Próbującego pogodzić fizykę kwantową z różnymi cudami, uzdrawianiem itd. Natomiast Eckhart Tolle żyje tym co mówi. On odpowiada z głębi, mówi to, co rzeczywiście z nim głęboko rezonuje. On najpierw doświadczył przebudzenia, a dopiero później poznawał różne filozofie, religie, itp., aby ubrać to w słowa. towarzyski.pelikan napisał(a): Sam dostrzegasz, że ci ludzie są od siebie znacznie różni, a jeden i drugi jest na tym samym etapie dojrzałości.Nie postrzegam Jordana Petersona jako przebudzonego, jako tak głęboko uduchowionego jak Eckhart Tolle. towarzyski.pelikan napisał(a): Kiedyś mnie też pociągało takie motywowanie nieosadzone w żadnej narracji, interesowałam się NLP, new agem, oglądałam namiętnie Matusza Grzesiaka.To nagranie pozwoliło mi wejśc w stan euforii i radości oraz pozwoliło zdobyć się na odwagę, by się przełamać w pewnych kwestiach. Poza tym promieniowała ze mnie potem taka pozytywna energia, że następnego dnia przyciągnąłem do siebie 2 fajne dziewczyny. Dla mnie to było istotne i przełomowe wydarzenie w moim życiu.
May all beings be free.
May all beings be at ease. May all beings be happy
01.10.2018, 18:15
towarzyski.pelikan napisał(a): Każdy człowiek przejawia jedne i drugie cechy, ale tym, co nasz różni jest między innymi dominacja jednych lub drugich cech.Powiem tak: wśród moich dwóch kolegów, z którymi spotykam się najczęściej: ![]() ![]() Ja czerpię od obu, jestem kimś pośrodku; integruję jedno z drugim. Podobnie zresztą robi Bentinho Massaro.
May all beings be free.
May all beings be at ease. May all beings be happy
01.10.2018, 18:57
Liczba postów: 2,579
Liczba wątków: 79 Dołączył: 05.2018 Płeć: inna Wyznanie: rewanżyzm neuroza napisał(a): Nie postrzegam Jordana Petersona jako przebudzonego, jako tak głęboko uduchowionego jak Eckhart Tolle. Masz wyidealizowany obraz osoby przebudzonej. Sądzę, że główną przyczyną jest Twoje mocne osadzenie w duchowości wschodniej. Tolle wpisuje się w taki stereotypowy obraz oświeconego człowieka. Mówi powoli, z namysłem, ostrożnie dobiera słowa, jest wyważony. Ale to nie są cechy samego przebudzenia, tylko jego uszlachetnione cechy osobnicze. Cytat:Powiem tak: wśród moich dwóch kolegów, z którymi spotykam się najczęściej: Szczerze? Nie wierzę w takie idealne środki. Natomiast wierzę, że jako perfekcjonista do tego środka dążysz.
01.10.2018, 19:10
towarzyski.pelikan napisał(a): Szczerze? Nie wierzę w takie idealne środki.A ja wierzę w uważne czytanie (pozwalam sobie na małą złośliwość wobec Ciebie, bo wydaje mi się, że przyjmiesz ją jako dobrą monetę; jeśli jednak chcesz, to mogę się od złośliwości powstrzymać). Gdzie ja niby pisałem o "idealnym" środku? Ja tu mówię o integracji jednego z drugim. O integracji yin (połączenia ze źródłem) z yang (aktywnością w świecie "iluzji"). Bentinho Massaro również o tym mówi. Cytat:Natomiast wierzę, że jako perfekcjonista do tego środka dążysz.Co rozumiesz pod pojęciem "perfekcjonista"? Na jakiej konkretnie podstawie mnie tak klasyfikujesz? Ja po prostu kieruję się swoim kompasem.
May all beings be free.
May all beings be at ease. May all beings be happy
01.10.2018, 19:21
Liczba postów: 2,579
Liczba wątków: 79 Dołączył: 05.2018 Płeć: inna Wyznanie: rewanżyzm neuroza napisał(a): A ja wierzę w uważne czytanie (pozwalam sobie na małą złośliwość wobec Ciebie, bo wydaje mi się, że przyjmiesz ją jako dobrą monetę; jeśli jednak chcesz, to mogę się od złośliwości powstrzymać). Nie chcę, żebyś się od złośliwości powstrzymywał. Chcę, żebyś był autentyczny. Więc, jak masz ochotę mi dowalić, to śmiało. Nie myśl o tym, co ja czuję. Ty jesteś najważniejszy. I to nie jest z mojej strony złośliwość. Cytat: Gdzie ja niby pisałem o "idealnym" środku? Ja tu mówię o integracji jednego z drugim. O integracji yin (połączenia ze źródłem) z yang (aktywnością w świecie "iluzji"). Bentinho Massaro również o tym mówi. Tak trochę wyczytałam między wierszami. Postawiłeś się pomiędzy Tolle a Petersonem, tak jakbyś był bardziej idealny w swoim zrównoważeniu yin i yang niż wymienieni panowie. Sorry, jeśli źle zrozumiałam. Nie jestem nieomylna. Cytat:Co rozumiesz pod pojęciem "perfekcjonista"? Na jakiej konkretnie podstawie mnie tak klasyfikujesz? Chociażby na podstawie tego, jakie błędy wytykasz swojemu rozmówcy. Zarzucasz mi, że wypowiadam się na temat, którego nie zgłębiłam, wytykasz mi nadinterpretację Twoich słów lub złe zrozumienie, a to tylko odzwierciedla to, jakich cech u siebie nie akceptujesz. Nie akceptujesz u siebie braku perfekcji. Oczywiście, mogę się w swojej ocenie mylić. Nie jestem nieomylna. towarzyski.pelikan napisał(a): Masz wyidealizowany obraz osoby przebudzonej. Sądzę, że główną przyczyną jest Twoje mocne osadzenie w duchowości wschodniej. Tolle wpisuje się w taki stereotypowy obraz oświeconego człowieka. Mówi powoli, z namysłem, ostrożnie dobiera słowa, jest wyważony. Ale to nie są cechy samego przebudzenia, tylko jego uszlachetnione cechy osobnicze.Dla mnie przebudzenie to wyjście poza umysł (out of mind experience (żeby fajnie zabrzmiało) ). towarzyski.pelikan napisał(a): Więc, jak masz ochotę mi dowalić, to śmiało. Nie myśl o tym, co ja czuję. Ty jesteś najważniejszy. I to nie jest z mojej strony złośliwość.I jak tu Cię nie lubić?! ![]() ![]() ![]() towarzyski.pelikan napisał(a): Tak trochę wyczytałam między wierszami. Postawiłeś się pomiędzy Tolle a Petersonem, tak jakbyś był bardziej idealny w swoim zrównoważeniu yin i yang niż wymienieni panowie. Sorry, jeśli źle zrozumiałam. Nie jestem nieomylna.Ok, spoko. Dla mnie to, co reprezentuje sobą ET to jest fundament, podstawa - yin. Bazując na tym fundamencie, chcę realizować swój yang - i tutaj do gry wchodzi to, co dobrego reprezentuje sobą JP ![]() towarzyski.pelikan napisał(a): Chociażby na podstawie tego, jakie błędy wytykasz swojemu rozmówcy. Zarzucasz mi, że wypowiadam się na temat, którego nie zgłębiłam, wytykasz mi nadinterpretację Twoich słów lub złe zrozumienie.Ale to ze względów osobistych...nie przeszkadza mi to, że blefujesz (bo odbieram to jako blefy - chyba słusznie?) w innych tematch. Nawet przypomina mi to trochę (ale tylko częściowo) mój początkowy styl pisania na tym forum, zwłaszcza w temacie "Pytania do teistów", gdy wchodziłem w taki spiritual heroic mode i stawałem się kanałem dla flow. Dopiero mnie to trochę "zabolało" gdy padło na mnie ![]() towarzyski.pelikan napisał(a): a to tylko odzwierciedla to, jakich cech u siebie nie akceptujesz. Nie akceptujesz u siebie braku perfekcji.Akceptuję, raczej akceptuję. Może w pierwszym odruchu staram się, by nikt nie miał mi nic do zarzucenia, ale tak ogólnie to raczej akceptuję. Musiałabyś mi ewentualnie wskazać konkretny przykład, bo rzeczywiście do perfekcjonizmu mam najprawdopodobniej skłonności. Ale gdy rozpoznaję coś jako kompulsywność (a tak właśnie rozumiem perfekcjonizm), to staram się to porzucać.
May all beings be free.
May all beings be at ease. May all beings be happy
01.10.2018, 21:11
Liczba postów: 2,579
Liczba wątków: 79 Dołączył: 05.2018 Płeć: inna Wyznanie: rewanżyzm neuroza napisał(a): Dla mnie przebudzenie to wyjście poza umysł (out of mind experience (żeby fajnie zabrzmiało) ).To jeszcze zależy, jak to sobie wyobrażasz. Ja np. sobie to kiedyś wyobrażałam tak, że mam pusto w głowie. Żadnych natrętnych myśli. Jestem trochę jak roślina ![]() Cytat:I jak tu Cię nie lubić?! Polecam się jako worek treningowy. Można mnie bić bez litości. Ale czasem oddam dla niepoznaki, żeby worek przypominał rywala z krwi i kości. Cytat:Ok, spoko. Dla mnie to, co reprezentuje sobą ET to jest fundament, podstawa - yin. Bazując na tym fundamencie, chcę realizować swój yang - i tutaj do gry wchodzi to, co dobrego reprezentuje sobą JPOk, teraz kapuję i popieram. Cytat:Ale to ze względów osobistych...nie przeszkadza mi to, że blefujesz (bo odbieram to jako blefy - chyba słusznie?) w innych tematch. Nawet przypomina mi to trochę (ale tylko częściowo) mój początkowy styl pisania na tym forum, zwłaszcza w temacie "Pytania do teistów", gdy wchodziłem w taki spiritual heroic mode i stawałem się kanałem dla flow. Nie tyle blefuję, co prowokuję, ale moje prowokacje mają drugie dno. Lubię wciągać z ludzi to, co najgorsze, żeby oczyścić atmosferę i w tej już czystej atmosferze budować coś nowego. Cytat:Dopiero mnie to trochę "zabolało" gdy padło na mnie Każdemu się musi dostać. Ale akurat Tobie się pewnie będzie ode mnie dostawać najmniej, bo Ty nie jesteś już śpiącą królewną. A ja się głównie na takich skupiam. Cytat:Akceptuję, raczej akceptuję. Może w pierwszym odruchu staram się, by nikt nie miał mi nic do zarzucenia, ale tak ogólnie to raczej akceptuję. Musiałabyś mi ewentualnie wskazać konkretny przykład, bo rzeczywiście do perfekcjonizmu mam najprawdopodobniej skłonności. Ale gdy rozpoznaję coś jako kompulsywność (a tak właśnie rozumiem perfekcjonizm), to staram się to porzucać. Nie wiem, czy perfekcjonizm musi być kompulsywny. Chyba jestem w stanie sobie wyobrazić taki świadomy perfekcjonizm. U Ciebie dostrzegam własnie takie ciągoty do emanowania koniecznie pozytywną energią. Unikasz się wszystkiego co negatywne. I chyba dlatego nie jesteś przekonany do J.P. Dostrzegasz w nim nie tylko to, co pozytywne, ale też to, co negatywne, co nie mieści się w Twoim ideale.
02.10.2018, 18:56
towarzyski.pelikan napisał(a): To jeszcze zależy, jak to sobie wyobrażasz. Ja np. sobie to kiedyś wyobrażałam tak, że mam pusto w głowie. Żadnych natrętnych myśli. Jestem trochę jak roślina I właśnie dlatego nie chciałam być przebudzona. Bałam się, że to będzie koniec mojego bogatego życia wewnętrznego.Moje przebudzenia wyglądały w ten sposób, że jakby wychodziłem z roli "robiącego", a stawałem się jakby świadomością, która obserwowala swoje działania jako jakby samoczynnie dziejące się. Nie wiem, czy to było całkowite czy tylko prawie całkowite. Bardzo fajne i rozluźniające doświadczenia, polecam ![]() ![]()
May all beings be free.
May all beings be at ease. May all beings be happy
02.10.2018, 19:15
Liczba postów: 2,579
Liczba wątków: 79 Dołączył: 05.2018 Płeć: inna Wyznanie: rewanżyzm neuroza napisał(a): Moje przebudzenia wyglądały w ten sposób, że jakby wychodziłem z roli "robiącego", a stawałem się jakby świadomością, która obserwowala swoje działania jako jakby samoczynnie dziejące się. Nie wiem, czy to było całkowite czy tylko prawie całkowite. To jest dopiero preludium. Później dochodzi jeszcze właśnie poczucie kontroli na tym, co się w Tobie dzieje i nadawanie temu kierunku. Już nie tylko bierny flow, ale aktywna kreacja. Pojawia się odpowiedzialność. I to jest jeszcze fajniejsze. towarzyski.pelikan napisał(a): To jest dopiero preludium. Później dochodzi jeszcze właśnie poczucie kontroli na tym, co się w Tobie dzieje i nadawanie temu kierunku. Już nie tylko bierny flow, ale aktywna kreacja. Pojawia się odpowiedzialność. I to jest jeszcze fajniejsze.Hmm...ale kto kieruje i na jakiej podstawie? towarzyski.pelikan napisał(a): Nie wiem, czy perfekcjonizm musi być kompulsywny.Cóż - jeśil nie jest kompulsywny, to raczej nie widzę w nim problemu ![]() Tutaj jest fajne jak dla mnie rozróżnienie międy dążeneim do doskonałości a perfekcjonizmem: https://giftofocpd.wordpress.com/2015/02...ectionism/
May all beings be free.
May all beings be at ease. May all beings be happy |
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|