To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Podróże w czasie
#21
ZaKotem napisał(a): W taki sam sposób, choćbyś wchodząc do wehikułu czasu był zdecydowany kropnąć pradziadka, w twoim mózgu jest wdrukowana instrukcja "nie zabijaj pradziadka" i w ostatnim momencie coś wymyślisz, żeby uzasadnić tę zmianę decyzji. A co tę instrukcja wdrukowało? Oczywiście przeszłość, w której nie zabijasz pradziadka Uśmiech
No dobra. Ale znowu – w sytuacji tej najbardziej minimalistycznej, którą przedstawiłem: nie zależy mi w żaden sposób na tym, żeby moneta leżała tak lub inaczej. Moim jedynym celem jest przetestowanie, jak działa podróż w czasie. No i teraz co? Cofam się i nagle ogarnia mnie przerażenie, że jak obrócę monetę, to zniszczę Wszechświat. No dobra. Ale co? Każdy badacz tak samo nagle się przerazi?

Właśnie dokończyłem oglądanie Dark
Spoiler!
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#22
Miałem napisać niemal dokładnie to samo, co Ty zefciu. Już miałem w głowie początek "obejrzałem trzeci sezon Dark...". Przez 3 dni po jego obejrzeniu trochę narzekałem rodzinie i znajomym tłumacząc co uważam za nonsens Duży uśmiech
Spoiler!
Odpowiedz
#23
Kiedy mówimy o podróżach w czasie, to najczęściej mamy na myśli tzw. podróże skokowe, "teleportacje w czasie" - czyli sytuacje, gdy podróżnik przenosi się z jednego punktu w czasie do drugiego, nie doświadczając przy tym upływu czasu między oboma punktami (albo doświadczając go w ultra-szybkim tempie). Jeśli tak wyobrazić sobie podróż ciągłą w przeszłość lub przyszłość, wyglądającą podobnie jak np. film puszczony od tyłu albo do przodu z przyśpieszeniem 10x (ale płynnie, nie z klatki na klatkę), to zmienia to nieco punkt widzenia.

Koncepcja podróży w przyszłość jest możliwa chyba tylko w deterministycznej wizji świata. Jeżeli przyszłość nie jest już jakoś z góry ustalona, to nie można w nią podróżować, bo jako taka nie istnieje. Można co najwyżej "przyśpieszyć" samemu sobie upływ czasu, odlatując w kosmos - tak jak w paradoksie bliźniąt.

Natomiast jak to wygląda odnośnie podróży w czasie wstecz? Jeżeli przeszłość ma być faktycznie TĄ przeszłością, która BYŁA - w każdym detalu - to wydaje mi się niemożliwe, abym od momentu rozpoczęcia podróży w ogóle był jej świadomy. A tym bardziej niemożliwa jest sytuacja, abym mógł np. przenieść się pięć lat wstecz i ukazać się samemu sobie z z tamtego okresu. Czas się cofa = cofa się wszystko, łącznie z ruchami mojego ciała, z moją świadomością, wrażeniami, myślami itd., a ja z niczego nie zdaję sobie sprawy. W momencie, kiedy podróż się kończy (załóżmy, że te pięć lat temu), jestem taki sam, jak wówczas, nie pamiętając nic z ostatnich pięciu lat. Ponieważ od tego momentu strzałka czasu zwraca się znów we "właściwą" stronę, to zaczynam przeżywać te pięć lat ponownie.

1. Paradoks pradziadka nie jest możliwy, bo w takiej podróży nie cofnę się wcześniej, niż do momentu powstania świadomości. W przeszłości przed tym momentem "mnie" nie było, a więc jakbym się w niej pojawił, to już nie byłaby przeszłość, tylko jakaś odrębna rzeczywistość. Nie zabiję też samego siebie sprzed pięciu lat, bo sam nim się stanę.

2. Fałszywych wspomnień nie ma - nikt nic pamięta z cofniętych pięciu lat.

3. Wolna wola w takiej sytuacji istnieje. Cofniętych pięciu lat już nie ma na osi czasu (tego czasu, w którym dokonało się cofnięcie) - mogę teraz rozegrać wszystko inaczej, nie zdając sobie jednak z tego sprawy. Podobnie inni ludzie. W związku z naszą nieświadomością bardzo możliwe (ale niekonieczne), że przeważnie będziemy wybierać to samo, co we wcześniejszej wersji.                             

4. Koncepcja meta-czasu jest nieunikniona, jeśli mamy sensownie mówić o jakiejkolwiek podróży w przeszłość. Inaczej wychodzi na to, że chwilę po zakończeniu podróży sytuacja jest taka, iż w ogóle tej podróży nigdy nie było, bo niby kiedy? Jest 2 kwietnia 2016 r. - w którym momencie w PRZESZŁOŚCI miała się odbyć podróż wyruszająca z dnia 2 kwietnia 2021? Należy więc przyjąć, że w meta-czasie te minione pięć lat istniało, aż uległo "wymazaniu" - i od teraz ich historia toczy się nowym torem.

Jeśli podróż w przeszłość ma mieć miejsce, to z pewnością odbędzie się w jakimś meta-czasie, albo w meta-meta-czasie, albo w meta-meta-meta-czasie itd. Jednak albo tych "meta" jest nieskończona ilość, albo przy którymś "meta" z kolei podróże stają się niemożliwe.

To, co zwykle rozumie się w książkach, filmach i serialach przez "podróże w czasie", to są de facto podróże do alternatywnych rzeczywistości. "Cofający się" w ogóle się nie cofają - są tacy sami, jak byli przed podróżą, łącznie ze swoimi wspomnieniami. Lądują więc nie w przeszłości (bo w niej ich w takim wydaniu nie było!), tylko w równoległym świecie. Paradoksy pojawiają się, gdy taki równoległy świat zaczynamy traktować jako przeszłość naszego świata i przypisujemy mu jakąś ciągłość wobec naszej teraźniejszości. Model wieloświatowy to zauważa - i dlatego jest z omawianych tu najlepszy.
Odpowiedz
#24
Pterodaktyl napisał(a): Natomiast jak to wygląda odnośnie podróży w czasie wstecz? Jeżeli przeszłość ma być faktycznie TĄ przeszłością, która BYŁA - w każdym detalu - to wydaje mi się niemożliwe, abym od momentu rozpoczęcia podróży w ogóle był jej świadomy.

Przede wszystkim już samo to, że pojawiasz się nagle znikąd w owej przeszłości sprawia, że to już nie ta przeszłość, która była w każdym detalu. Twoje pojawienie się byłoby już nowym detalem.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#25
Ale w takiej wizji nie pojawiam się „z nikąd”, tylko „staję się” przeszłym sobą. I nie w sensie, że moja obecna świadomość wciela się w przeszłe ciało - po prostu jestem co do joty tym człowiekiem, jakim byłem w momencie, do którego się udałem.
Odpowiedz
#26
"Koniec jest początkiem, a początek końcem." Dark to całkiem fajny serial - no może 3 sezon już trochę na siłę zrobiony. No i zabrakło mi wyjaśnienia, o co chodziło z chłopcami porywanymi do bunkra i przypinanymi do maszyny. Jak również cykl 33 lat nieco sztuczny, ale rozumiem, że Niemcy wstydzą się Wojen Światowych i w ten sposób mogli ominąć te okresy. Bez wątpienia świetna muzyka i klimat, o ile ktoś lubi realizm.

"Tam gdzie jest początek, tam będzie i koniec." To inna opowieść, która nie ogranicza się do jednego miasteczka, ale ma zasięg globalny. Ziemia została zniszczona przez wojnę nuklearną. Połowa ludzkości zginęła, a pozostali żyją w strachu, nie wiedząc co ich czeka. Jakiś czas później naukowcy opracowują technologię podróży w czasie i od razu wykorzystują ją, aby uratować ludzkość przed całkowitą zagładą. Przygotowują plan umoralnienia ludzi i wysyłają go w przeszłość. Jest to głównie przesłanie pokoju. Najwyraźniej jednak nie da się całkiem uniknąć katastrofy. Owszem, część "odbiorców" przyjmuje przekaz, a inni nie. Nie do końca przekaz zostaje zrozumiany. Mamy to, co mamy. Cykl się zamyka bez zmian: wojna nuklearna wybucha, a ci którzy przetrwali i wyciągnęli z niej wnioski znów próbują uniknąć nieszczęścia. Happy end jest, ale już poza cyklem. Wydaje mi się, że w tym przypadku jest jedna linia czasu. Chyba że "wcześniej" były jeszcze gorsze cykle...
Odpowiedz
#27
Jaques napisał(a): No i zabrakło mi wyjaśnienia, o co chodziło z chłopcami porywanymi do bunkra i przypinanymi do maszyny.
No właśnie. Wygląda to zupełnie tak, jakby twórcy serialu na początku chcieli zrobić jedną rzecz (podróże w czasie trzeba wynaleźć), a potem stwierdzili, że fajnie będzie, jak zrobią inną (podróże w czasie wynalazł Tannhaus) i po prostu porzucili tamten wątek.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#28
Przypuszczam, że cała historia była zaplanowana na mniej odcinków, a po sukcesie zdecydowano się ją rozbudować. Czy książka Tannhausa jest sprzeczna z tymi testami? Raczej nie. Książkę dostał koleś z rozbitym uchem i to on mógł prowadzić testy na własną rękę. Ale był tam też Adam. Zawodzi nasze linearne rozumowanie. Mógł być, bo sobie skakał w czasie.

Jeżeli nawet wehikuł zostanie wymyślony za 1000 lat (rok 3022), to nie znaczy, że nie będzie dostępny 1000 lat temu (rok 1022). Inaczej niż z każdym innym wynalazkiem, ten będzie dostępny w dowolnym wcześniejszym momencie, aż do Wielkiego Wybuchu... Tak fabularnie a nie naukowo rozważam Duży uśmiech
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości