Osiris napisał(a):lumberjack napisał(a): No i git. Lewactwo jeszcze nie jest na tyle silne. Ale co może, to próbuje cancelować oskarżeniami o rasizm, nazizm, faszyzm etc.Przyznaję, że istnieje jakaś forma "cancellingu" gdzieś tam na Zachodzie w niektórych "przebudzonych" środowiskach, choć według mnie zjawisko jest przejaskrawione przez prawicowe media. Pytanie, czy kiedykolwiek mieliśmy do czynienia z sytuacją braku takiej formy społecznej kontroli treści?
No z jednej strony to coś podobnego do ostracyzmu. Z drugiej jednak to nie jest to samo. Banicja i wykluczanie miały spełniać dość oczywiste role w społeczeństwie. Cancel culture zaś nie jest wygnaniem a "unieważnieniem" osoby, która raczy być inna. To taka forma wykorzystania konformizmu normatywnego. Nie jest się banitą tylko "nikim". To forma psychologicznego niszczenia a nie walki z czymś wrogim. Toż rośnie właśnie Bezosobowy
Wielki Brat, oparty na social mediach. I w tym właśnie jest problem. Bo w życiu można mieć peronalnie spokój, natomiast może trwać w mediach o zasięgu większym niż najbliższe otoczenie, kampania niszczenia oponenta. Z miejsca osoba atakowana staje się dla obcych ludzi kimś parszywym, naznaczona kainowym znamieniem i nie ma możliwości obrony przed taką pasywną agresją. To bardziej skomplikowany problem niż kiedyś. Globalna Wioska ma swoje wady.
Cytat:Cofnijmy się kilkadziesiąt lat i spójrzmy na moralne oburzenie, które wybuchło po premierze "Żywotu Briana" w UK, oskarżenia o bluźnierstwo, krytyka sceny ukrzyżowania itd. Biskup katolicki debatował z członkami Monty Pythona w telewizji, gdzie musieli się tłumaczyć z tego co stworzyli, a działo się to wszystko w pełnych wolności swobody latach 70-tych. Podobnych przykładów dzieł sztuki było więcej tylko krytyka pochodziła z silniejszych ówcześnie środowisk chrześcijańskich. Można dodać też do tego Salmana Rushdiego, który został dosyć drastycznie "skancelowany" przez islamistów. Wydaje mi się, że dzisiaj nie jest tak tragicznie jak obrońcy wolności słowa krzyczą, gdyż męczenników nie widać za bardzo.
Mylisz dwie rzeczy, cancelowanie i otwartą walkę z wrogiem. Walka z herezją na przykład to nie canceling tylko pojedynek wartości. Walczy się z wrogimi poglądami i ludźmi, używa się otwartej agresji, natomiast kultura unieważniania to coś ala gówniarskie, podwórkowe kłotnie typu "nie słyszymy cię gnoju, jesteś chujem głupim. Coś ktoś mówił, czy to pierdy niedorozwoja? Trallalala, nikogo tu nie ma, my się z szują nie bawimy... Słyszałeś, że to zbok i zwyrodnialec? Gwałciciel, koniobijca i pedofil...?". I tak dalej, i tak dalej. Grunt, żeby ofiara miała wrażenie osaczenia i istnienia owego cancelowania. Na razie skuteczność jest średnia bo akcje typu #metoo, pokazują nie tylko brudne sprawki, ale też hipokryzję "poszkodowanych", więc nie ma totalnej solidarności co do wykluczeń a osoby cancelowane mogą znajdować wsparcie. Do czasu jednak. Taki Stalin był skuteczny jak mało kto w usuwaniu śladów po przeciwnikach.
Cytat:ErgoProxy napisał(a): Bajdewaj, jeśli już używamy polszczyzny, to proponowałbym jej nie psuć małpimi kalkami z języka propagatorów rasizmu, tylko wysilać muskulaturę wewnątrz czaszki i poszukiwać w miarę*) rodzimych odpowiedników. Pojęcie cancel culture dobrze mapuje się na okienka dialogowe, w których są do wyboru dwa przyciski: OK i Anuluj. Czyli że jest to kultura anulowania, ja Was bardzo grzecznie proszę.Nie zgadzam się - "anulowanie" kojarzy się z jakąś rezerwacją biletu czy spotkaniem. Z językiem jest tak, że na dłuższą metę przyjmują się te słowa, które najczęściej używane przez społeczeństwo a nie te najbardziej "poprawne". Przecież nikt nie płacze, że słowa "futbol" używa się zamiennie z piłką nożną a "dżokej" to inaczej jeździec. "Bukowanie" chyba się już przyjęło w zastępstwie bardziej oficjalnego "rezerwowania". Gdy "canceling" okaże się tak wielkim problemem, jak to przedstawiają prawicowi prorocy i będzie ogólnie znany wtedy przekonamy się która forma się przyjmie powszechnie.
U nas zdaje się to i tak się tłumaczy jako "kultura unieważniania" więc pozatemacie można zamknąć.
Sebastian Flak