To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ankieta: Film Kler:
Nie posiadasz uprawnień, aby oddać głos w tej ankiecie.
widziałem i mi się podoba
45.45%
10 45.45%
widziałem i mi się nie podoba
4.55%
1 4.55%
nie widziałem i mi się podoba
0%
0 0%
nie widziałem i mi się nie podoba
4.55%
1 4.55%
po prostu nie widziałem Oczko
45.45%
10 45.45%
Razem 22 głosów 100%
*) odpowiedź wybrana przez Ciebie [Wyniki ankiety]

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Film Kler
#41
Osiris napisał(a):
Marlow napisał(a): Misiu pluszowy, nie pitol mi tu o argumentacji, bo ja u ciebie i u tego drugiego "bystrzaka" nawet cienia argumentu nie widziałem.
Jak się nudzisz, to idź powklejaj linki do chińskich odp Arki Noego. W tym jesteś naprawdę dobry.
Mój argument jest tej postaci, gdybyś nie dostrzegł:
- widziałem 3 całe filmy Smarzowskiego, dalsze dwa próbowałem, ale się nie dało tego szajsu obejrzeć do końca. Zapoznałem się z recenzjami osób nie uprzedzonych wobec Smarzowskiego, które potwierdziły to, co nie było trudne do przewidzenia, że to kolejny gniot. Thats all.
A te wasze mundrości że najpierw trzeba coś tam obejrzeć, żeby krytykować, to razem z chińską Arką Noego sobie nad łożkiem zawieś w złote ramki oprawione.


Ja tam widziałem trzy posty Marlowa i wystarczy - tego powyżej nie czytałem bo i po co - przecież wiadomo, że jak w poprzednich prezentował debilne argumenty to i w tym będzie tak samo. Nie trzeba czegoś tam obejrzeć, żeby krytykować i stwierdzić, że to kolejny gniot. Lekcja mistrza Marlowa.

Misiu pluszowy, nie wysilaj się, nawet odwracanie kota ogonem tobie mizernie wychodzi... tak jak powiedziałem idź i linkuj chińską Arkę Noego, w tym naprawde jesteś dobry.
Ps: ty nawet "nie widzisz", ty sobie imaginujesz, że coś widziałeś i coś przeczytałeś.

Pearl Jam napisał(a):
Osiris napisał(a): Ja tam widziałem trzy posty Marlowa i wystarczy - tego powyżej nie czytałem bo i po co - przecież wiadomo, że jak w poprzednich prezentował debilne argumenty to i w tym będzie tak samo. Nie trzeba czegoś tam obejrzeć, żeby krytykować i stwierdzić, że to kolejny gniot. Lekcja mistrza Marlowa.

Huh To bez sensu chyba?

Nawet nie chyba, tylko na pewno.
Marcin Basiński
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _


Keep calm and blame Russia
Odpowiedz
#42
Marlow napisał(a): I kto to mówi...towarzyski pelikan, wróg wszelkich schematów...
Powtarzalność, przewidywalność, zabija.
Jestem przeciwnikiem schematów narzuconych, rutyny powstałej w wyniku leniwego przyzwyczajenia, a nie w sensie idiosynkrazji. Bergman jest np. w tym sensie powtarzalny albo Yorgos Lanthimos. Jednego i drugiego bardzo cenię.


Cytat:Problem polega na tym, że owszem, W.S. wypracował sobie taki "własny styl" ale ten jego "styl" to podpatrzone u innych i innym "ukradzione" rozwiązania.

A skąd wiesz?


Cytat:Kino to proszę pelikana: obraz + dźwięk (muzyka), no i aktorzy

to wszystko. A "obrazu" u W.S tyle co kot napłakał, trochę w Domu, trochę w Roży.


Kino jak każda sztuka to przede wszystkim emocje, katharsis i prowokowanie myślenia. Widzę, że się nie dogadamy. Jak ktoś mi próbuje sztukę sprowadzić do środków wyrazu to mi się przypominają lekcje polskiego w szkole i łowienie środków stylistycznych  Duży uśmiech  Ten poziom rozumienia dzieła...


Cytat:Faktycznie, może nie wiedzieć, dopiero dotarło do mnie, że pelikanowi chodziło o biskupa i jego "Bajki". Tylko co ma do tego W.S. to ja za bardzo nie łapię...chyba że chodzi o tzw antyklerykalizm.

Nie tylko antyklerykalizm, ale zdolność do tworzenia udanych satyr o dydaktycznej wartości. Osoba, dla której film to obraz i dźwięk, a wiersz słowa i rymy, tego nie zrozumie.
Odpowiedz
#43
Pearl Jam

https://ateista.pl/showthread.php?tid=24...#pid695338


Cytat:Trafiłem na to forum po obejrzeniu filmu Kler, wczoraj byłem na nim w kinie p oraz trzeci.


Cytat:Film jest nudny, pretensjonalny, kiczowaty i tandetny. Scenariusz dziurawy, nic z niczego nie wynika, sporo sytuacji absurdalnych. Spodziewałem się czegoś zdecydowanie lepszego. 3/10 - tak go oceniam.


Jesteś filmowym masochistą, że wydajesz pieniądze i spędzasz czas na oglądaniu trzy razy filmu, który uważasz za słaby?

Prosiłabym, żebyś podał konkretne przykłady dziur w scenariuszu. Film jak film, mógł ci się nie podobać (obejrzyj jeszcze siedem razy, dla okrągłej liczby, może nie spodoba ci się jeszcze bardziej), ponieważ jednak mnie scenariusz wydał się spójny, chciałabym o tych dziurach poczytać. Poproszę konkrety.
Pamiętaj, proszę, uprzedzać o ewentualnych spoilerach, dla dobra osób, które filmu nie widziały.

I jeszcze o przykład pretensjonalności i tandety prosiłabym. Chociaż po jednym.



Marlow


Cytat:to ja daję 1/10 mimo ze "Kleru" nie widziałem i nie zamierzam tego chłamu oglądać, a obrażonym katolikiem nie jestem.


Cytat:Niesamowite...a może się tobie tylko wydaje że myślisz...
Nie muszę oglądać kolejnych części gniotów pokroju "Władcy Pierscienia" , "Hobbita" żeby wiedzieć, że to gniot.
Tak samo jak nie muszę czytać kolejnych Harlekinów, żeby dojść do tego samego wniosku.
Widziałem całe: "Wesele""Dom Zły", "Różę". "Drogówkę" i "Wołyń" tak mniej więcej do połowy. Wystarczy.
Skonsumowałem cztery porządne recenzje "Kleru" - 3 autorstwa ateistów i jedną deisty. Nic nie było o obrazie uczuć i tym podobnych pierdołach, za to dużo o brakoróbstwie i kiczowatości najnowszej produkcji Smarzowskiego.
Wystarczy.


Uczciwa wypowiedź brzmiałaby: nie oglądałem tego filmu i nie zamierzam, bo poprzednie produkcje Smarzowskiego były moim zdaniem słabe, a i recenzje, które czytałem, były filmowi nieprzychylne. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że film jest słaby (chłamem, kiczem, wstaw sobie, co chce).
Pisanie zaś o filmie, że jest taki czy owaki, dobry czy zły, bez oglądania go, jest nieuczciwe. I niemądre.
Jeśli zabraknie ci argumentów - nazwij mnie kłamczynią i napisz, że łżę.
Odpowiedz
#44
Marlow napisał(a): Ty myślisz, naprawdę?
Niesamowite...a może się tobie tylko wydaje że myślisz...
Nie muszę oglądać kolejnych części gniotów pokroju "Władcy Pierscienia" , "Hobbita" żeby wiedzieć, że to gniot.

O przepraszam, gniotem można nazwać "Wiedźmina", tego z Zebrowskim. Można mieć też masę zastrzeżeń do Hobbita. Ale "Władca Pierścieni" to primo w gatunku fantasy produkt wzorcowy a secundo jeden z najlepszych przykładów sfilmowania literatury tak, żeby dotarła tak do fanów książek jak i do tych, co o książkach nawet nie słyszeli. Owszem, można gatunku nie lubić, no ale wtedy uczciwiej by było to napisać, zamiast określać mianem "gniota" coś, co wyznaczyło standardy genre. I to w gatunku, który w kinie był praktycznie nieobecny albo reprezentowany przez GNIOTY pisane wielkimi literami (mógłbym policzyć dobre filmy fantasy sprzed 2001 r. na palcach mojej lewej ręki, a może by mi parę wolnych pozostało).

Sorki, nacisnąłeś na odcisk.

Cytat:Tak samo jak nie muszę czytać kolejnych Harlekinów, żeby dojść do tego samego wniosku.
Widziałem całe: "Wesele""Dom Zły", "Różę". "Drogówkę" i "Wołyń" tak mniej więcej do połowy. Wystarczy.

Nie każdy reżyser musi koniecznie utrzymywać jakość. Hitchcock mniej więcej co drugi film tworzył genialny a co drugi odszedł w słuszne zapomnienie, coby nie robić skazy na wizerunku.

Cytat:Skonsumowałem cztery porządne recenzje "Kleru" - 3 autorstwa ateistów i jedną deisty. Nic nie było o obrazie uczuć i tym podobnych pierdołach, za to dużo o brakoróbstwie i kiczowatości najnowszej produkcji Smarzowskiego.

Owszem, nikt nie zmusza do chodzenia na filmy, zwłaszcza takie, które idą na fali skandaliczności. Ja też byłem skłonny i tym razem odpuścić sobie i poczekać na jakieś free-tv. Niemniej jednak film będzie tematem dyskusji w najbliższych tygodniach i miesiącach, więc niestety, nie chcem ale pójdem. Choćby po to, żeby potem napisać piątą recenzję do Twojej kolekcji.

Cytat:Kino to proszę pelikana: obraz + dźwięk (muzyka), no i aktorzy.
to wszystko.

Polskie kino jest chyba nieco zwichrowane Kieślowskim, który w obrazie był ultra-dokumentalny, muzykę to mu Kilar dopisywał a aktorzy, cóż, grali jak grali. Tam treść się bardziej liczyła niż to, co wyliczyłeś, ale do sporej ilości osób to trafiało.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#45
Dragula
Cytat:wątek do zamknięcia, wydało się, że wszyscy jesteśmy skończonymi debilami :C
Marlow musi być w kontrze inaczej bowiem nie byłby Marlowem. Oczko

Marlow
Cytat:to ja daję 1/10 mimo ze "Kleru" nie widziałem i nie zamierzam tego chłamu oglądać, a obrażonym katolikiem nie jestem.
Też „Kleru” nie widziałem (i najprawdopodobniej nie zobaczę), ale za „chuja karmazyna” daję 10/10.
O Lord, bless this thy hand grenade, that with it thou mayest blow thy enemies to tiny bits in thy mercy.
Odpowiedz
#46
znaLezczyni napisał(a): Jesteś filmowym masochistą, że wydajesz pieniądze i spędzasz czas na oglądaniu trzy razy filmu, który uważasz za słaby?


Raz byłem z konkubiną, raz z siostrą i raz z kolegami. Tak się złożyło normalnie.  Nieśmiały Nieśmiały Nieśmiały 
I co to zmienia? Bardziej zmienia na moją korzyść niż niekorzyść bo miałem okazje się przyjrzeć pewnym rzeczom bardzo uważnie , uważniej niż ci co raz byli.....
Odpowiedz
#47
Pearl Jam napisał(a): Raz byłem z konkubiną, raz z siostrą i raz z kolegami. Tak się złożyło normalnie.  Nieśmiały Nieśmiały Nieśmiały 
I co to zmienia? Bardziej zmienia na moją korzyść niż niekorzyść bo miałem okazje się przyjrzeć pewnym rzeczom bardzo uważnie , uważniej niż ci co raz byli.....

Jeżeli chodzi o odbiór filmu jako dzieła artystycznego to takie oglądanie kilkukrotne zawsze działa na niekorzyść dzieła, przynajmniej jeśli te powtórki odbywały się w krótkich odstępach czasowych. Tylko raz możesz oglądać coś w sposób syntetyczny, potem zaczynasz rozbierać na czynniki pierwsze jak licealista wiersz. I z dzieła robi się kupa. 

No chyba, ze ktoś ma bardzo słabą pamięć lub potrafi z pełnym zaangażowaniem odgrzewać kotleta...
Odpowiedz
#48
znaLezczyni napisał(a): Marlow


Cytat:to ja daję 1/10 mimo ze "Kleru" nie widziałem i nie zamierzam tego chłamu oglądać, a obrażonym katolikiem nie jestem.


Cytat:Niesamowite...a może się tobie tylko wydaje że myślisz...
Nie muszę oglądać kolejnych części gniotów pokroju "Władcy Pierscienia" , "Hobbita" żeby wiedzieć, że to gniot.
Tak samo jak nie muszę czytać kolejnych Harlekinów, żeby dojść do tego samego wniosku.
Widziałem całe: "Wesele""Dom Zły", "Różę". "Drogówkę" i "Wołyń" tak mniej więcej do połowy. Wystarczy.
Skonsumowałem cztery porządne recenzje "Kleru" - 3 autorstwa ateistów i jedną deisty. Nic nie było o obrazie uczuć i tym podobnych pierdołach, za to dużo o brakoróbstwie i kiczowatości najnowszej produkcji Smarzowskiego.
Wystarczy.


Uczciwa wypowiedź brzmiałaby: nie oglądałem tego filmu i nie zamierzam, bo poprzednie produkcje Smarzowskiego były moim zdaniem słabe, a i recenzje, które czytałem, były filmowi nieprzychylne. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że film jest słaby (chłamem, kiczem, wstaw sobie, co chce).
Pisanie zaś o filmie, że jest taki czy owaki, dobry czy zły, bez oglądania go, jest nieuczciwe. I niemądre.
i oburzjące i budzące niepokój i co tam jeszcze można sobie wymyślić...
Na czym więc polega ta moja nieuczciwość w stosunku nie tylko do ostatniej produkcji Smarzowskiego?

towarzyski.pelikan napisał(a): Jeżeli chodzi o odbiór filmu jako dzieła artystycznego to takie oglądanie kilkukrotne zawsze działa na niekorzyść dzieła, przynajmniej jeśli te powtórki odbywały się w krótkich odstępach czasowych. Tylko raz możesz oglądać coś w sposób syntetyczny, potem zaczynasz rozbierać na czynniki pierwsze jak licealista wiersz. I z dzieła robi się kupa. 
Sorry t.p, ale tworzysz teraz zupełnie z czapy. Jest dokładnie odwrotnie. Właśnie na tym polega "artyzm" filmu, książki, sztuki, że wielokrotna "konsumpcja"w niczym dziełu ujmy nie przynosi. Jak coś jest "dobre" to chcesz tego więcej, może być jeszcze raz to samo.

bert04 napisał(a): O przepraszam, gniotem można nazwać "Wiedźmina", tego z Zebrowskim. Można mieć też masę zastrzeżeń do Hobbita. Ale "Władca Pierścieni" to primo w gatunku fantasy produkt wzorcowy a secundo jeden z najlepszych przykładów sfilmowania literatury tak, żeby dotarła tak do fanów książek jak i do tych, co o książkach nawet nie słyszeli. Owszem, można gatunku nie lubić, no ale wtedy uczciwiej by było to napisać, zamiast określać mianem "gniota" coś, co wyznaczyło standardy genre. I to w gatunku, który w kinie był praktycznie nieobecny albo reprezentowany przez GNIOTY pisane wielkimi literami (mógłbym policzyć dobre filmy fantasy sprzed 2001 r. na palcach mojej lewej ręki, a może by mi parę wolnych pozostało).

Sorki, nacisnąłeś na odcisk.
to w takim razie nie naciskam dalej, bo bardziej preferuję kopanie się powyżej kolan Oczko


Cytat:Nie każdy reżyser musi koniecznie utrzymywać jakość. Hitchcock mniej więcej co drugi film tworzył genialny a co drugi odszedł w słuszne zapomnienie, coby nie robić skazy na wizerunku.

Ech, problem ze Smarzowskim polega na tym, że to nie Hitchcock - w telegraficznym skrócie.


Cytat:Owszem, nikt nie zmusza do chodzenia na filmy, zwłaszcza takie, które idą na fali skandaliczności. Ja też byłem skłonny i tym razem odpuścić sobie i poczekać na jakieś free-tv. Niemniej jednak film będzie tematem dyskusji w najbliższych tygodniach i miesiącach, więc niestety, nie chcem ale pójdem. Choćby po to, żeby potem napisać piątą recenzję do Twojej kolekcji.
To ja poczekam.Uśmiech


Cytat:Polskie kino jest chyba nieco zwichrowane Kieślowskim, który w obrazie był ultra-dokumentalny, muzykę to mu Kilar dopisywał a aktorzy, cóż, grali jak grali. Tam treść się bardziej liczyła niż to, co wyliczyłeś, ale do sporej ilości osób to trafiało.
Pisząc o obrazie i muzyce, nie Kieślowskiego miałem na myśli. Tak z ostatnich produkcji to "New Arrival" polecam. Jak już widziałeś, to myślę że załapiesz w czym rzecz, a jeśli nie to polecam. Sorry, że tak przykładowo, ale w tym wypadku myśle że takie przykłady więcej mówią, niż moje klepanie w klawiaturę.
Dwa: jeśli już, dla mnie Kieślowski to przykład tego, co zobrazowałeś Hitchcockiem.
Miał przebłyski geniuszu, ale zaliczył też klapy.
Więc nie jest tak, że u mnie albo zero albo jeden.

Dwa Litry Wody napisał(a): Marlow musi być w kontrze inaczej bowiem nie byłby Marlowem. Oczko

Mnożą się psychoanalitycy na tym forum i mnożą...normalnie jak te króliki.
Dwa Litry Wody napisał(a): Marlow
Cytat:to ja daję 1/10 mimo ze "Kleru" nie widziałem i nie zamierzam tego chłamu oglądać, a obrażonym katolikiem nie jestem.
Też „Kleru” nie widziałem (i najprawdopodobniej nie zobaczę), ale za „chuja karmazyna” daję 10/10.
A dawaj sobie ile tylko dusza zapragnie....powiedz mi Dwa Litry co mi do tego, to jest twoja ocena .
Po drugie: domyślam, się że moja argumentacja nie bardzo przekonuje i ta kiepska trollerka ma rzekomo obnażać luki w rozumowaniu.
To powodzenia życzę i podpowiadam tylko jeszcze, nie ma nic bardziej śmiesznego jak "świeckie" dogmaty, odczytywane literalnie " nie widziałeś nie krytykuj". Sam w sobie ten dogmat śmieszny nie jest, ale z tymi interpretatorami to skaranie boskie...
Krótko: Smarzowski żadnym nowicjuszem nie jest.
Marcin Basiński
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _


Keep calm and blame Russia
Odpowiedz
#49
Marlow napisał(a): Sorry t.p, ale tworzysz teraz  zupełnie z czapy. Jest dokładnie odwrotnie. Właśnie na tym polega "artyzm" filmu, książki, sztuki, że wielokrotna "konsumpcja"w niczym dziełu ujmy nie przynosi. Jak coś jest "dobre" to chcesz tego więcej, może być jeszcze raz to samo.
W przypadku długich form narracyjnych - powieść, film nie jest prawdą, co piszesz. Przecież z jakiegoś powodu ludzie unikają spoilerów. Bo to im psuje odbiór, odbiera albo zmniejsza napięcie. Jak wracasz do jakiegoś dzieła po latach, jako "inny człowiek" to wówczas możesz z takiego filmu czy powieści coś wynieść, nawet jeśli pamiętasz mniej więcej fabułę. Natomiast czytanie tej samej książki 3 razy z rzędu pozbawione jest sensu, chyba że jakiś uczeń czyta lekturę i nie pamięta szczegółów, a przygotowuje się do sprawdzianu z lektury (swoją drogą, co za durna metoda weryfikowania przeczytania lektury...).
Natomiast w przypadku obrazów, muzyki, wierszy, krótkich form artystycznych, które nie opierają się na fabule, to masz rację. Ten sam utwór muzyczny możesz wałkować w kółko, ale w tych krótkich formach bardziej chodzi właśnie o same emocje niż intelektualną obróbkę, stąd to maglowanie w koło nie czynbi ich mniej wartościowymi, przynajmniej do czasu. Ja w pewnym momencie, jak męczę jakiś utwór muzyczny do porzygu, to jednak się zrzyguje i na jakiś czas mdli mnie na samą myśl...
Odpowiedz
#50
Marlow
Cytat:A dawaj sobie ile tylko dusza zapragnie....powiedz mi Dwa Litry co mi do tego, to jest twoja ocena.
Tobie do mojej dziesiątki tyle co mnie do twojej jedynki. Ty nie widziałeś, ja nie widziałem, a i tak obydwaj mamy swoje zdanie i coś do powiedzenia.
Cytat:domyślam, się że moja argumentacja nie bardzo przekonuje i ta kiepska trollerka ma rzekomo obnażać luki w rozumowaniu.
Źle się domyślasz i za głęboko sięgasz. Napisałbym jeszcze, żeś straszny egocentryk, ale skoro już celnie zauważyłeś, że „Mnożą się psychoanalitycy na tym forum i mnożą...normalnie jak te króliki” to wezmę i nie napiszę. Oczko
O Lord, bless this thy hand grenade, that with it thou mayest blow thy enemies to tiny bits in thy mercy.
Odpowiedz
#51
Nie oglądałem i dlatego polecę Marlowem - film genialny, aktorstwo wyborne, zdjęcia wybitne, postacie wyraziste i dobrze zarysowane, konstrukcja filmu przemyślana, wymowa wstrząsająca,
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#52
Ja też nie oglądałem i nie zamierzam, bo potrafię sobie wyobrazić wszystko co można powiedzieć o klerze i Kościele. Wszystko co złe i wszystko co dobre. Wszystko, co napisały przeróżne Deschnery i wszystko co napisali apologeci chrześcijaństwa.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#53
Ja nie widziałem i mi się nie podoba, na tyle, żeby chcieć obejrzeć. Zwiastun mnie nie przekonuje. Z reguły filmów polskiej produkcji nie oglądam, a z wszystkich Smarzowskiego obrazów nie widziałem żadnego. Nie czuję potrzeby czynić wyjątku.


PS Władca Pierścieni to bardzo dobra produkcja pod wieloma względami - musiałem.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
#54
Ale tam jest jeden biskup, grany przez Gajosa - cały w pierścieniach Uśmiech
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#55
lumberjack napisał(a): Ja też nie oglądałem i nie zamierzam, bo potrafię sobie wyobrazić wszystko co można powiedzieć o klerze i Kościele. Wszystko co złe i wszystko co dobre. Wszystko, co napisały przeróżne Deschnery i wszystko co napisali apologeci chrześcijaństwa.

I jakbyś to podsumował w 10 zdaniach około?  Anioł Anioł
Wiedzę z pogłębionej lektury na ten temat???
Odpowiedz
#56
Nie widziałem, może obejrzę sobie zinfoanarchizowane nagranie jak będę miał chwilę, ale tylko po to, by wiedzieć o co ten cały szum. Tymczasem poczęstujcie się znakomitą pastą:

Cytat:smarzowski przynudza. te same mordy w tych samych okolicznościach co zwykle. dałby już kurwa spokój chociaż z tym jakubikiem

podejrzewam że następny film o polskich szkołach. jakubik wuefista-pijaczyna, macający uczennice. trzydzieści lat wstecz wicemistrz powiatu w rzucie oszczepem. dyplom utrwalający ten sukces trzyma na honorowym miejscu w swojej norze i pije pod ten widok, płacząc i waląc kapucyna.

izabela kuna pijaczka-polonistka, która popuszcza szpary klasowemu gangusowi. w tej roli lekko przypudrowany bartłomiej topa - jest tak stary, bo kiblował przez trzydzieści lat w drugiej klasie technikum. kuna zachodzi z nim w ciążę - kiedy on się o tym dowiaduje, wali ją w ryj i rozkazuje wykonać skrobankę. w wyniku obrażeń następuje poronienie, załamana psychicznie kuna wiesza się na lampie w swojej sali lekcyjnej. kiedy znajdują ją uczniowie widok ich w ogóle nie wzrusza - cieszą się tylko, że nie będzie lekcji i idą się naćpać gdzieś za winklem

robert więckiewicz - dyrektor. kiedyś wielki inteligent, biolog, ale karierę zablokowano mu względów politycznych. dzisiaj złośliwy degenerat, popijający cichaczem z małpek pokitranych w różnych zakamarkach gabinetu. podczas apelu z okazji święta niepodległości jest pijany, zasypia i szcza pod siebie

lech dyblik to z kolei wiecznie zaszczany woźny, walący denaturat przez szmatę do podłogi. jacek braciak przypierdolony matematyk znęcający się psychicznie nad klasą (w kubku termicznym zamiast kawy ma czysty spirytus). trzyma się na stanowisku przez znajomości w kurii - jest nieślubnym synem biskupa, trzęsącego całym miastem

kinga preis - wiecznie najebana szatniarka w usmarkanym fartuchu. podsłuchuje jakąś newralgiczną rozmowę szkolnych dilerów (w roli szesnastolatków aktorzy 10 lat starsi, porozumiewający się koślawymi dialogami, nieudolnie stylizowanymi na młodzieżowy slang). kiedy dilerzy nakrywają ją z gumowym uchem przylepionym do drzwi, biją ją i gwałcą w kantorku na miotły. bo ktoś przecież musi wyruchać kinge preis, smarzol nam nie odpuści takiej obrzydliwości

jeszcze eryk lubos - najlepszy przyjaciel jakubika z kanciapy wuefistów. były kulturysta - dzisiaj impotent, nie jest w stanie wyruchać nawet kurwy (iwona wszołkówna). alkoholik, nieszczęśliwie zakochany w jednej z uczennic. kiedy się dowiaduje, że jakubik ją wymacał pod szatnią za cipę, morduje kolegę z rady pedagogicznej na oczach klasy, miażdżąc mu głowę piłką lekarską. kończy w pierdlu. kiedy odjeżdża suką i już wie, że nic go więcej w życiu nie czeka, zerka tylko na swoją ukochaną andżelikę i liczy, że ona odwzajemni spojrzenie. niestety, andżelika akurat flirtuje z jakimś sebiksem

no i oczywiście marian dziędziel. wiceminister, który wizytuje szkołę w dniu święta narodowego. jest napierdolony jak zwierzę, trzeba go wnosić na podest, gdzie wygłasza bełkotliwe przemówienie, puentując je słowami jana zamojskiego: takie będą rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie. po czym wyrzyguje się na trzy pierwsze rzędy uczniów, ale oni są tak naćpani że nawet tego nie zauważają

na koniec cała sala śpiewa pieśń legionów. scena jest bardzo wymowna i zmusza do refleksji. wiwat wojciech smarzowski wreszcie rozliczył patologię państwowego systemu szkolnictwa
Odpowiedz
#57
Duży uśmiech

Faktem jest, że Smarzowski jest najwybitniejszym, chociaż niejedynym, przedstawicielem "polskiej szkoły syfu", zgodnie z którą film ma przedstawiać śmieci, rzygi, wódę, kurwy, śmieci, pety, wszy, złodziejstwo, błoto a na to wszystko jeszcze wysypane śmieci. Być może chodzi o to, aby każdy widz po wyjściu z kina tryskał optymizmem i radością, że u niego jest lepiej. A może, żeby poczuł się jak jakiś święty, który dostrzega dobro i człowieczeństwo w menelu. Trzeba brać poprawkę na charakterystykę tego stylu i trochę odfiltrować, aby dostrzec, że pod warstwą śmieci filmy jednak mają także jakąś treść. Aczkolwiek jest dla mnie zrozumiałe, że nie każdy ma ochotę.
Odpowiedz
#58
Na Kler nie wybieram się. Kiedyś popełniłem życiowy błąd, wybierając "Drogówkę" jako film do oglądania w autobusie. Do dziś dochodzę do siebie.
Odpowiedz
#59
ZaKotem napisał(a): Duży uśmiech

Faktem jest, że Smarzowski jest najwybitniejszym, chociaż niejedynym, przedstawicielem "polskiej szkoły syfu", zgodnie z którą film ma przedstawiać śmieci, rzygi, wódę, kurwy, śmieci, pety, wszy, złodziejstwo, błoto a na to wszystko jeszcze wysypane śmieci. Być może chodzi o to, aby każdy widz po wyjściu z kina tryskał optymizmem i radością, że u niego jest lepiej. A może, żeby poczuł się jak jakiś święty, który  dostrzega dobro i człowieczeństwo w menelu. Trzeba brać poprawkę na charakterystykę tego stylu i trochę odfiltrować, aby dostrzec, że pod warstwą śmieci filmy jednak mają także jakąś treść. Aczkolwiek jest dla mnie zrozumiałe, że nie każdy ma ochotę.

A upupione lewactwo bardzo się boi tej osyfionej sfery życia. Rżną wielkich inteligentów, a srają w kibel jak każdy człowiek, w nosach mają obrzydliwe babole i cierpią na wysiłkowe nietrzymanie pierdów.

Snob się brzydzi nagiej prawdy. Snob chce rzeczywistości odfiltrowanej, patrzeć na świat przez różowe okulary naiwniaka. Godny politowania francuski piesek.
Odpowiedz
#60
towarzyski.pelikan napisał(a): A upupione lewactwo bardzo się boi tej osyfionej sfery życia. Rżną wielkich inteligentów, a srają w kibel jak każdy człowiek, w nosach mają obrzydliwe babole i cierpią na wysiłkowe nietrzymanie pierdów.

Snob się brzydzi nagiej prawdy. Snob chce rzeczywistości odfiltrowanej, patrzeć na świat przez różowe okulary naiwniaka. Godny politowania francuski piesek.

Trochę racji masz, a trochę nie. Prawdą jest, że częścią życia każdego człowieka są fekalia, i to nie tylko te materialne, ale także jakieś gówno duchowe, które religijni nazywają "grzechem". Udawanie, że nie, jest idiotyczne i oczywiście prowadzi do zakłamania. Nie można jednak pokazywać czyjejś niepodtartej jeszcze dupy z podpisem "obnażona prawda o papieżu / królowej brytyjskiej / Maryni spod piątki, zobaczcie, jacy są w rzeczywistości". Bo człowiek nagi nie jest bardziej prawdziwy od ubranego. Ubranie, a więc kultura, jest tak samo częścią osoby, jak natura. Ekshibicjonista nie jest bardziej autentyczny, tylko mniej kulturalny. Dlatego nie można czegoś obnażać i opowiadać, że to właśnie rzeczywistość.

W filmie mnie takie obnażanie nie przeszkadza, bo ja nie oczekuję od sztuki, że będzie "o życiu". Ja życie mam swoje, całkiem udane, dziękuję bardzo, i nie potrzebuję cudzego, żeby się podniecać. Żeby się podniecać, oczekuję od sztuki że przedstawi w emocjonalny sposób jakiś konkretny aspekt życia. Może to być i aspekt gówniany, a w tym akurat Smarzowski jest specjalistą. Spodziewałem się, że w kinie będzie śmierdziało i dostałem to, czego oczekiwałem, dlatego odbieram film ogólnie pozytywnie. Zdaję sobie jednak sprawę, że wielu widzów ogląda ten film z nastawieniem, jakby oglądali jakiś dokument, który ukaże im "całą prawdę" o klerze (którą, rzecz jasna, już znają, ale prawda jest jak cycki - wszyscy widzieli, ale i tak lubią, jak ktoś im pokazuje). A to już jest głupie i dlatego głupie jest Wzmożenie zarówno gimboateistów, podnieconych "prawdą", jak i gimbokatolików oburzonych "kłamstwem". Tak to jest, jak w szkole dzieciom nikt nie wyjaśnił różnicy między funkcją dokumentu i funkcją fikcji, bo trzeba było odpytywać z koloru rękawiczek jakiejś dziwki opisanej przez wielkiego literata.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości