To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Pytania do agnostyków?
#1
Jest już wątek z pytaniami dla teistów, czyli osób, które udają istnienie Boga.
Jest też wątek z pytaniami dla ateistów, czyli osób, które udają nieistnienie Boga.
A co z wątkiem z pytaniami dla osób, które nie chcą w ten sposób udawać (a przynajmniej nie przez cały czas) - czyli dla agnostyków?

Nikt nie ma pytań?
May all beings be free.
May all beings be at ease.
May all beings be happy
Odpowiedz
#2
neuroza napisał(a): A co z wątkiem z pytaniami dla osób, które nie chcą w ten sposób udawać (a przynajmniej nie przez cały czas) - czyli dla agnostyków?

Nikt nie ma pytań?
Ja mógłbym mieć pytania, ale najpierw musiałbyś nawrócić się na jedynie słuszną definicję agnostycyzmu i dopiero gdyby twoja postawa pod nią podchodziła, czyli byłbyś agnostykiem prawdziwym, to miałbyś prawo w wątku odpowiadać. A tak to masz jakąś zjebaną koncepcję, oszukańczo nazywasz to agnostycyzmem, a potem bezczelnie będziesz próbował w imieniu agnostyków jakieś sekciarstwo promować (czy jeszcze bardziej oszukańczo dodawać, że wcale agnostyków reprezentować nie chcesz, a to tylko twoje prywatne opinie z perspektywy twojego prywatnego agnostycyzmu).
Convert or die and go away!

Jeśli chcesz udowodnić, że twoja definicja agnostycyzmu jest twojsza i słusznieśniejsza, to w istniejących już tematach (jest ich na forum kilka; wypadałoby wcześniej zapoznać się z zamieszczonymi tam wpisami - nie ma ich wiele) proszę ją wystarczająco szczegółowo przedstawić i uargumentować zasadność jej przyjęcia jako użytecznej i niezwodzącej użytkowników języka polskiego.
Nie chcę robić offtopa, więc nie będę spoilerował, jaka jest właściwa definicja, żeby pan neuroza nie zechciał tutaj o tym dyskutować.


Ateista. Agnostyk.
"Słuszna decyzja podjęta z niesłusznych powodów może nie być słuszna."
(Weatherby Swann)

The first to plead is adjudged to be upright,
until the next comes and cross-examines him.

(Proverbs 18:17)
Odpowiedz
#3
Wow, sam Lord Elburs mnie zaszczycił. Czymże sobie zasłużyłem?

Elbrus napisał(a): ale najpierw musiałbyś nawrócić się na jedynie słuszną definicję agnostycyzmu
A jaka jest według Ciebie jedynie słuszna definicja agnostycyzmu?

Cytat:i dopiero gdyby twoja postawa pod nią podchodziła, czyli byłbyś agnostykiem prawdziwym, to miałbyś prawo w wątku odpowiadać.
A co według Ciebie odróżnia mnie od agnostyka? Kim według Ciebie jestem? Teistą? Ateistą? Gnostykiem?

Elbrus napisał(a): A tak to masz jakąś zjebaną koncepcję
A jaka jest według Ciebie moja koncepcja? I na czym polega jej...ekhm...nieadekwatność?

Elbrus napisał(a): a potem bezczelnie będziesz próbował w imieniu agnostyków jakieś sekciarstwo promować
Ja? Skąd taki pomysł w ogóle?

Elbrus napisał(a): (czy jeszcze bardziej oszukańczo dodawać, że wcale agnostyków reprezentować nie chcesz, a to tylko twoje prywatne opinie z perspektywy twojego prywatnego agnostycyzmu).
A dlaczego twierdzisz, że byłoby to oszukańcze dodawanie?

Elbrus napisał(a): Convert or die and go away!
Na co konkretnie miałbym się nawrócić?

Elbrus napisał(a): Jeśli chcesz udowodnić, że twoja definicja agnostycyzmu jest twojsza i słusznieśniejsza, to w istniejących już tematach (jest ich na forum kilka) proszę ją wystarczająco szczegółowo przedstawić i uargumentować zasadność jej przyjęcia jako użytecznej i niezwodzącej użytkowników języka polskiego.
Nie chcę nikogo przekonywać. Nic na siłę. Nie lubię kopać się z koniem. Dla mnie agnostyk to ktoś, kto przyznaje, że nie wie. Taki ambiteista trochę.

Elbrus napisał(a): Ateista. Agnostyk.
Rozumiem, że to Twój podpis, tzn. Ty jesteś ateistą agnostykiem?
May all beings be free.
May all beings be at ease.
May all beings be happy
Odpowiedz
#4
neuroza napisał(a): Wow, sam Lord Elburs mnie zaszczycił. Czymże sobie zasłużyłem?
Zasłużyłeś wpisem, który mnie trochę sprowokował.
Wczoraj Quinque sobie znacznie bardziej zasłużył, ale jakoś tak wyszło, że inni zaczęli po części pisać to, co chciałem napisać, a trochę rozwinął się wątek o czym innym. Jeszcze wcześniej mnóstwo ciekawszych tematów niż ten powstało z wpisami, na które chętniej bym odpisał niż tutaj.
A jednak to ty dostąpiłeś szansy spotkania i rozmowy. Czy to nie cudowne?

neuroza napisał(a):
Elbrus napisał(a): ale najpierw musiałbyś nawrócić się na jedynie słuszną definicję agnostycyzmu
A jaka jest według Ciebie jedynie słuszna definicja agnostycyzmu?
Ile razy mam powtarzać?
Nie chcę robić offtopa, więc nie będę spoilerował, jaka jest właściwa definicja, żeby pan neuroza nie zechciał tutaj o tym dyskutować.

Za kolejny raz minus. Teraz masz czas łaski. Ciesz się mą dobrocią.

neuroza napisał(a):
Cytat:i dopiero gdyby twoja postawa pod nią podchodziła, czyli byłbyś agnostykiem prawdziwym, to miałbyś prawo w wątku odpowiadać.
A co według Ciebie odróżnia mnie od agnostyka? Kim według Ciebie jestem? Teistą? Ateistą? Gnostykiem?
Nie wiem. Możliwe, że sam nie wiesz. Lub wiesz źle.
Ja też swego czasu źle wiedziałem o sobie, tzn. wiedziałem mniej więcej ok, ale zostałem zmanipulowany przez osoby, które promowały złą definicję i im uwierzyłem. Jak będziesz kulturalnie nietutaj dyskutował, to może coś więcej o tym napiszę.

neuroza napisał(a):
Elbrus napisał(a): A tak to masz jakąś zjebaną koncepcję
A jaka jest według Ciebie moja koncepcja? I na czym polega jej...ekhm...nieadekwatność?
Nie śledzę twoich wpisów zbytnio, ale z dotychczasowej lektury mogę zgadnąć, że tutaj będzie miało to wpływ na dyskusję właśnie taki. Czytaj niżej.  

neuroza napisał(a):
Elbrus napisał(a): a potem bezczelnie będziesz próbował w imieniu agnostyków jakieś sekciarstwo promować
Ja? Skąd taki pomysł w ogóle?
Moje prorocze zmysły tak mi mówią.

neuroza napisał(a):
Elbrus napisał(a): (czy jeszcze bardziej oszukańczo dodawać, że wcale agnostyków reprezentować nie chcesz, a to tylko twoje prywatne opinie z perspektywy twojego prywatnego agnostycyzmu).
A dlaczego twierdzisz, że byłoby to oszukańcze dodawanie?
Byłoby oszukańcze, gdybyś w rzeczywistości robił co innego niż mówił. To takie moje gdybanie - patrz wyżej.

neuroza napisał(a):
Elbrus napisał(a): Convert or die and go away!
Na co konkretnie miałbym się nawrócić?
Skoro potrafisz czytać i rozumieć po angielsku, to jaką trudnością jest czytanie i rozumienie po polsku?
Po raz ostatni:
najpierw musiałbyś nawrócić się na jedynie słuszną definicję agnostycyzmu.

Nie wystawiaj Lorda swego na próbę, bo gniew Jego szybko wybucha, gwałtowna jest Jego złość.

neuroza napisał(a):
Elbrus napisał(a): Jeśli chcesz udowodnić, że twoja definicja agnostycyzmu jest twojsza i słusznieśniejsza, to w istniejących już tematach (jest ich na forum kilka) proszę ją wystarczająco szczegółowo przedstawić i uargumentować zasadność jej przyjęcia jako użytecznej i niezwodzącej użytkowników języka polskiego.
Nie chcę nikogo przekonywać. Nic na siłę. Nie lubię kopać się z koniem.
Jeśli ktoś pisze, że nie chce nikogo przekonywać, a obok tego pisze nic na siłę i to nawet nie w ten sposób, że nie chcę przekonywać na siłę, tak jakby były niesiłowe sposoby przekonywania, ale że przekonywanie i narzucanie własnego spojrzenia na świat siłą są synonimami, to można być niemal pewnym, że osoba prezentuje filozofię dyskusji jakże radosnym dla mnie jest pierdolenie bez sensu, bez żadnej odpowiedzialności za to, co z siebie wydalam; jakże cieszę się, że nie zależy mi na prawdzie, a bliźniego swego uznaję za gówno nie warte spojrzenia.
Proszę nie dać się na brać na symptomy mogące świadczyć o czymś innym. Nawet jeśli to drugie (o bliźnim) nie do końca jest prawdą, to to pierwsze (o pierdoleniu głupot) raczej nią będzie. Niestety.

Edit:
A - jeszcze to nie lubię kopać się z koniem, czyli projekcja własnego uporu i niechęci docierania do prawdy na innych.
Bezczelność lub niezrozumienie używanych zwrotów.

neuroza napisał(a): Dla mnie agnostyk to ktoś, kto przyznaje, że nie wie. Taki ambiteista trochę.
Pierwsze zdanie obiecujące. Drugie zdanie zaczyna odkrywać pułapkę. Trzecie zdanie i może odsłoniłbyś już całkiem to, co przeczuwałem. Jakże ja przewidujący jestem, że tak sformułowaną prośbę wobec neurozowej definicji agnostycyzmu wystosowałem:
proszę ją wystarczająco szczegółowo przedstawić i uargumentować zasadność jej przyjęcia jako użytecznej i niezwodzącej użytkowników języka polskiego.

Żeby mieć pewność, czy neurozie bardziej zależy na dojściu do prawdy niż na odpowiadaniu na pytania bez upewnienia się, że udzielane odpowiedzi nie będą wprowadzały w błąd, odwalę za niego robotę i w jednym miejscu zgromadzę zbiór linków do tematów z dyskusjami o definicji agnostycyzmu:

https://ateista.pl/showthread.php?tid=1362 - Ateista czy agnostyk
//zjebana ankieta z tezą a'la Antyteista

https://ateista.pl/showthread.php?tid=326 - Ateizm/agnostycyzm
//czy, a jeśli tak ,to która z tych postaw jest rozsądniejsza?
//niestety lumberjack to napisał, ale może od tego czasu zrozumiał swój błąd

https://ateista.pl/showthread.php?tid=2077 - ateizm, agnostycyzm, teizm z punktu widzenia logiki modalnej
//założył idiota - również fałszywy trylemat, ale przedstawienie problemu ciekawe

https://ateista.pl/showthread.php?tid=6183 - Debata nad definicjami: Co to właściwie jest ateizm, agnostycyzm i niewiara.
//debata się odbyła w 2010, ale niestety na szybkiego nie znalazłem śladu po jej owocach

https://ateista.pl/showthread.php?tid=6164 - Agnostycyzm
//zapytanie o swój agnostycyzm
https://ateista.pl/showthread.php?tid=13662 - Pomógłby mi ktoś określić w jaką odmianę ateizmu/agnostycyzmu wyznaję ?
//jak wyżej

https://ateista.pl/showthread.php?tid=12641 - Jak wyjść z agnostycyzmu?
//dobry temat, ale znowu zaprezentowany w formie fałszywego trylematu

Tutaj wybrałem 3 najbardziej odpowiednie:
https://ateista.pl/showthread.php?tid=5618 - Jak cienka jest granica między ateizmem a agnostycyzmem?
//by Ann - temat z 2009 r. rozwinięty na 3 strony
https://ateista.pl/showthread.php?tid=7705 - Ateiści a agnostycy
//temat z 2012 roku - rozwinięty na 4 strony
https://ateista.pl/showthread.php?tid=3809 - Agnostycyzm
//temat aktywny od 2008 do 2012 roku - rozwinięty na 21 stron


Liczę na dobrą wolę, jak i ja podchodzę.

neuroza napisał(a):
Elbrus napisał(a): Ateista. Agnostyk.
Rozumiem, że to Twój podpis, tzn. Ty jesteś ateistą agnostykiem?
Jestem, a jeśli chcesz wiedzieć, co przez to rozumiem, to zapraszam do odpowiednich tematów.
"Słuszna decyzja podjęta z niesłusznych powodów może nie być słuszna."
(Weatherby Swann)

The first to plead is adjudged to be upright,
until the next comes and cross-examines him.

(Proverbs 18:17)
Odpowiedz
#5
Osobiście uważam że określenie agnostyk jest sztuczne, zbędne i nie posiadające sensu. No bo tak, mamy ateizm czyli brak wiary, mamy też teizm czy wiarę/przekonanie o istnieniu Boga który ma wpływ na świat. Nigdy nie spotkałem definicji teizmu która był głosiła iż jest on wiedzą o tym że Bóg/bogowie istnieją(tak btw, wiedzą wyklucza wiarę). Więc, Jeżeli ktoś głosi "nie wiem czy Bóg istnieje ale nie wierzę w niego" to jest ateistą. Natomiast jeżeli ktoś powie "nie wiem czy Bóg istnieje ale wierzę w niego" to mamy do czynienia z teizmem. I tyle, po co się bawić w jakieś dodatkowe bezsensowne określenia? No chyba żaden katolik nie mówi o sobie "Jestem agnostycznym teistą"... Takie jest moje zdanie
Odpowiedz
#6
Elbrus, dzięki za listę tematów. Zajrzałem właśnie do wszystkich, ale prawdę mówiąc żaden mnie do siebie wystarczająco nie przekonał.

Elbrus napisał(a):"Jeśli ktoś pisze, że nie chce nikogo przekonywać, a obok tego pisze nic na siłę i to nawet nie w ten sposób, że nie chcę przekonywać na siłę, tak jakby były niesiłowe sposoby przekonywania, ale że przekonywanie i narzucanie własnego spojrzenia na świat siłą są synonimami, to można być niemal pewnym, że osoba prezentuje filozofię dyskusji jakże radosnym dla mnie jest pierdolenie bez sensu, bez żadnej odpowiedzialności za to, co z siebie wydalam; jakże cieszę się, że nie zależy mi na prawdzie, a bliźniego swego uznaję za gówno nie warte spojrzenia.".

Dla mnie korzyść - jako odpowiadającego - w tematach takich jak "pytania do teistów" czy "pytania do ateistów" jest taka, że odpowiadając można samemu sobie poukładać coś w głowie, rozjaśnić umysł.

Quinque napisał(a): Więc, Jeżeli ktoś głosi "nie wiem czy Bóg istnieje ale nie wierzę w niego" to jest ateistą. Natomiast jeżeli ktoś powie "nie wiem czy Bóg istnieje ale wierzę w niego" to mamy do czynienia z teizmem.
A jeśli ktoś mówi "nie wiem czy Bóg istnieje i nie wiem o co chodzi z tą całą wiarą"?
May all beings be free.
May all beings be at ease.
May all beings be happy
Odpowiedz
#7
Quinque napisał(a): Więc, Jeżeli ktoś głosi "nie wiem czy Bóg istnieje ale nie wierzę w niego" to jest ateistą. Natomiast jeżeli ktoś powie "nie wiem czy Bóg istnieje ale wierzę w niego" to mamy do czynienia z teizmem. I tyle, po co się bawić w jakieś dodatkowe bezsensowne określenia? No chyba żaden katolik nie mówi o sobie "Jestem agnostycznym teistą"...

Teiści jednak czasami zachowują się jakby mieli wiedzę. Ostatnio jak byłem na mszy w kościele, to ksiądz przytoczył w kazaniu parę przykładów spektakularnych cudów, których nauka nie potrafi wytłumaczyć i uznał je za dowód, że Bóg na pewno istnieje. Tak mówił jakby miał wiedzę.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#8
Hihi, więc oprócz sporów o to, kto jest Prawdziwym Katolikiem, oraz kto zasługuje na miano Prawdziwego Ateisty mamy kolejną odsłonę tego sporu. I od razu pierwsze pytanie:

Kto jest Prawdziwym Agnostykiem? Jakie podstawy ideologiczne są konieczne na to zacne miano, jakie herezje wyrzucają poza nawias?

I proszę mi tu nie linkować do jakichś starych dyskusji, bo powyżej mamy problem konkretny, jeden agnostyk (?) zarzucił drugiemu agnostykowi (?), że tenże agnostykiem nie jest.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#9
lumberjack napisał(a): Ostatnio jak byłem na mszy w kościele, to ksiądz przytoczył w kazaniu parę przykładów spektakularnych cudów, których nauka nie potrafi wytłumaczyć i uznał je za dowód, że Bóg na pewno istnieje.


Wspominał coś może o CUDOWNIE zachowanych PRZED ROZKŁADEM ciałach świętych  [NAPRAWDE!!!]   a NA DODATEK pachnących FIOŁKAMI i Chanel no 5!!!11111 (100%PROOF) (NO SCAM) 

To moje ulubiene.  Śpiący
Ой, розвивайся та сухий дубе / Завтра мороз буде, / Ой собирайся молодий козаче / Завтра похід буде. / Я й морозу та й не боюся / Зараз розів'юся
Odpowiedz
#10
neuroza napisał(a): A jeśli ktoś mówi "nie wiem czy Bóg istnieje i nie wiem o co chodzi z tą całą wiarą"?

To jest raczej ateistą, bo my właśnie nie wiemy o co chodzi z tą wiarą. Z tym, że "wiedza o co chodzi" to raczej sprawa emocji, nie zrozumienia. Ja np. nie wiem o co chodzi z piłką nożną, chociaż znam zasady tej gry, wiem co nieco o jej historii, rozumiem mechanizmy psycho-socjo stojące za kibicowaniem - ale nic z tej wiedzy nie skłoni mnie do uczestnictwa w Meczu Świętym. Po prostu to mi w duszy nie gra, i nie widzę powodu, aby to w sobie zmieniać. Tak więc "nie wiem o co chodzi z tą wiarą" to postawa ateistyczna, natomiast do własnego ateizmu można różnie podchodzić emocjonalnie. Można powiedzieć sobie "nie wiem o co chodzi z tą wiarą i dobrze mi tak", i to jest normalny ateizm, można "nie wiem o co chodzi z tą wiarą i sensem mego życia będzie udowodnienie innym, że też nie wiedzą", i to jest ateizm misyjny, albo można "nie wiem o ci chodzi z tą wiarą, chyba coś ze mną nie tak, o Boże, spraw, żebym wiedział o co chodzi z tą wiarą" i to jest ateizm... neurotyczny Uśmiech
Odpowiedz
#11
ZaKotem napisał(a): albo można "nie wiem o ci chodzi z tą wiarą, chyba coś ze mną nie tak, o Boże, spraw, żebym wiedział o co chodzi z tą wiarą" i to jest ateizm... neurotyczny
O to to to! Szczęśliwy

Miotam się, eksperymentując różnie, o co może chodzić z tą całą wiarą. Czy to jest jakieś udawanie? Samo-oszukiwanie się? A może jest to uważanie, że się wie? Czy osoba prawdziwie wierząca powie: "No wiesz, to kwestia wiary, ja tam akurat tak jakoś dziwnie mam, że wierze w Boga. Przynajmniej w dni parzyste.". Czy to jest prawdziwa wiara? Czy też może ktoś prawdziwie wierzący będzie twierdził, że wie? "Bóg istnieje. Koniec, kropka."?

ZaKotem napisał(a): To jest raczej ateistą, bo my właśnie nie wiemy o co chodzi z tą wiarą.
Co co co co co?  Zdziwko Ja ateuchem? Mła? Zdziwko 
Przecież może być własnie tak, że ja wierzę ale nie wiem, że wierzę, bo nie rozumiem co to znaczy wierzyć.  
Ja ateistą?! Oj nie, mowy nie ma. W ten sposób negowałbym, że jest we mnie coś, co jakby wierzy w Boga, takie coś wyobrażeniowo-uczuciowe. Mam w sobie te energie jakby wierzące, mam w sobie sposoby emocjonalno-myślowe postrzegania w kategoriach istnienia Boga. Po prostu mam do nich dystans. 
Źle bym się czuł, gdybym miał określać siebie jako ateista. Niedobrze mi na myśl o tym, sorry. Już lepiej gdybym miał się określać jako teista, choć wtedy też jest może lekki dysonans i poczucie jakiejś nieuczciwości. Przy agnostyku zresztą również. Ech...

Może jest ze mną trochę tak jak w powiedzeniu Anthony'ego de Mello: "Gdy masz jeden zegarek, wiesz która jest godzina. Gdy masz dwa zegarki, nigdy nie jesteś pewien."
May all beings be free.
May all beings be at ease.
May all beings be happy
Odpowiedz
#12
No i zaczęło się przeciąganie liny.

ZaKotem napisał(a): To jest raczej ateistą, bo my właśnie nie wiemy o co chodzi z tą wiarą.

Cholera, jest wielu katolików, którzy nie wiedzą, o co chodzi z tą wiarą. Wszystko krypto-ateisty.

Cytat:Z tym, że "wiedza o co chodzi" to raczej sprawa emocji, nie zrozumienia.

Explain please.

Cytat:Ja np. nie wiem o co chodzi z piłką nożną, chociaż znam zasady tej gry, wiem co nieco o jej historii, rozumiem mechanizmy psycho-socjo stojące za kibicowaniem - ale nic z tej wiedzy nie skłoni mnie do uczestnictwa w Meczu Świętym.

Czyli jak, osoba, która wie, co to jest spalony, ale nie idzie na mecz i nie włącza telewizora nawet na mistrzostwa to krypto-kibic? Przecież sam podałeś kryterium, albo uczestniczysz albo nie.

Cytat:można "nie wiem o ci chodzi z tą wiarą, chyba coś ze mną nie tak, o Boże, spraw, żebym wiedział o co chodzi z tą wiarą" i to jest ateizm... neurotyczny Uśmiech

No i wykrakałeś. Bert jest ateistą neurotycznym. Z neurotyzmem to wiedziałem już przedtem, ale teraz to mam zagwozdkę.

No cóż, trzeba pisemko o apostazję robić i się zwijać, nie ma wyjścia.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#13
ZaKotem napisał(a):
neuroza napisał(a): A jeśli ktoś mówi "nie wiem czy Bóg istnieje i nie wiem o co chodzi z tą całą wiarą"?

To jest raczej ateistą, bo my właśnie nie wiemy o co chodzi z tą wiarą. Z tym, że "wiedza o co chodzi" to raczej sprawa emocji, nie zrozumienia. Ja np. nie wiem o co chodzi z piłką nożną, chociaż znam zasady tej gry, wiem co nieco o jej historii, rozumiem mechanizmy psycho-socjo stojące za kibicowaniem - ale nic z tej wiedzy nie skłoni mnie do uczestnictwa w Meczu Świętym. Po prostu to mi w duszy nie gra, i nie widzę powodu, aby to w sobie zmieniać. Tak więc "nie wiem o co chodzi z tą wiarą" to postawa ateistyczna, natomiast do własnego ateizmu można różnie podchodzić emocjonalnie. Można powiedzieć sobie "nie wiem o co chodzi z tą wiarą i dobrze mi tak", i to jest normalny ateizm, można "nie wiem o co chodzi z tą wiarą i sensem mego życia będzie udowodnienie innym, że też nie wiedzą", i to jest ateizm misyjny, albo można "nie wiem o ci chodzi z tą wiarą, chyba coś ze mną nie tak, o Boże, spraw, żebym wiedział o co chodzi z tą wiarą" i to jest ateizm... neurotyczny Uśmiech

Z tym, że sam termin ateizm jest (lub powinien być) zbyteczny. Nie nazywasz siebie anty-kibicem piłki nożnej i nikt nie nazywa siebie przeciwnikiem astrologii (cześć- jestem Osiris i jestem przeciwnikiem astrologiiUśmiech. Chociaż powszechne używanie słowa "ateista" być może za jakieś 500 lat spowoduje zniwelowanie jego negatywnej konotacji w  odbiorze społeczeństwa.
Odpowiedz
#14
Quinque napisał(a): Osobiście uważam że określenie agnostyk jest sztuczne, zbędne i nie posiadające sensu. No bo tak, mamy ateizm czyli brak wiary, mamy też teizm czy wiarę/przekonanie o istnieniu Boga który ma wpływ na świat. Nigdy nie spotkałem definicji teizmu która był głosiła iż jest on wiedzą o tym że Bóg/bogowie istnieją(tak btw, wiedzą wyklucza wiarę). Więc, Jeżeli ktoś głosi "nie wiem czy Bóg istnieje ale nie wierzę w niego" to jest ateistą. Natomiast jeżeli ktoś powie "nie wiem czy Bóg istnieje ale wierzę w niego" to mamy do czynienia z teizmem. I tyle, po co się bawić w jakieś dodatkowe bezsensowne określenia? No chyba żaden katolik nie mówi o sobie "Jestem agnostycznym teistą"... Takie jest moje zdanie

Kurde, nie wierzę, że to mówię, ale zaimponowałeś mi. Tylko muszę lekko skorygować. Teizm i ateizm to nie są tylko deklaracje. Można mówić "wierzę w Boga" i być ateistą oraz mówić "nie wierzę w Boga" i być teistą. Wszystko zależy od postawy życiowej. Teistę/ateistę poznasz po jego postawie życiowej.

A agnostycyzm przez to jest pustym terminem, ponieważ tak naprawdę stanowi czystą deklarację, nic nam nie mówi o postawie tej osoby, a więc o tym, czy właściwie bardziej wierzy czy nie wierzy w Boga.
Odpowiedz
#15
Ja bardzo przepraszam kolegów* teistów, ateistów i jeszcze jakichś cośtam-istów, ale wątek jest "Pytania do agnostyków" to znaczy nie-agnostycy pytają, agnostycy odpowiadają. A nie, że teiści, ateiści czy cośtam-iści lepiej wiedzą od samych zainteresowanych, o co biega.

Załóżcie sobie wątek "Agnostycyzm nie istnieje" i udowadniajcie, że każdy agnostyk to ateista, teista, lub cośtam-ista.

(*i koleżanki)
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#16
bert04 napisał(a): Ja bardzo przepraszam kolegów* teistów, ateistów i jeszcze jakichś cośtam-istów, ale wątek jest "Pytania do agnostyków" to znaczy nie-agnostycy pytają, agnostycy odpowiadają. A nie, że teiści, ateiści czy cośtam-iści lepiej wiedzą od samych zainteresowanych, o co biega.

Załóżcie sobie wątek "Agnostycyzm nie istnieje" i udowadniajcie, że każdy agnostyk to ateista, teista, lub cośtam-ista.

(*i koleżanki)

Tylko że jeśli agnostycy nie istnieją, to znaczy, że tak naprawdę na tym forum nie ma żadnych prawdziwych agnostyków. Każdy może arbitralnie ustawić się w pozycji pytającego lub odpowiadającego. Nie wiem, czemu kolega bert chce tu narzucić swoje zdanie, wmawiając, że agnostycyzm jest czymś więcej niż pustą deklaracją, zgrywając przy tym bezstronnego arbitra. Żal.pl
Odpowiedz
#17
bert04 napisał(a): Cholera, jest wielu katolików, którzy nie wiedzą, o co chodzi z tą wiarą. Wszystko krypto-ateisty.
No ba. Nawet księża o tym mówią. Sporo jest takich "etnicznych katolików", których żaden Bóg nie obchodzi, ale chodzą do kościoła żeby ich sąsiedzi nie obgadywali albo żeby mamie nie zrobić przykrości. Pewnie, że to bezbożnicy.


Cytat:Czyli jak, osoba, która wie, co to jest spalony, ale nie idzie na mecz i nie włącza telewizora nawet na mistrzostwa to krypto-kibic? Przecież sam podałeś kryterium, albo uczestniczysz albo nie.
Nie no, kryterium według mnie są emocje, których się doznaje, a nie rytualne czynności. Krypto-kibic to ktoś, kto meczu nie ogląda, bo może się wstydzi mieć takie plebejskie hobby, ale w głębi ducha się cieszy na myśl o zwycięstwie biało-czerwonych albo (zapewne znacznie częściej) czuje przygnębienie, gdy patałachy znowu polegli.


Cytat:No i wykrakałeś. Bert jest ateistą neurotycznym. Z neurotyzmem to wiedziałem już przedtem, ale teraz to mam zagwozdkę.

No cóż, trzeba pisemko o apostazję robić i się zwijać, nie ma wyjścia.

Ja nie góró, żebym ci mówił, co trzeba ci robić. Natomiast ja, gdybym w związku z jakąś aktywnością nie doznawał niczego pozytywnego (choćby nadziei, że będę miał korzyść w przyszłości - to też miłe), to bym z niej zrezygnował. Zdaję sobie sprawę z tego, że są ludzie, którzy postępują inaczej, i pozwalam sobie ich nie rozumieć.

bert04 napisał(a): Ja bardzo przepraszam kolegów* teistów, ateistów i jeszcze jakichś cośtam-istów, ale wątek jest "Pytania do agnostyków" to znaczy nie-agnostycy pytają, agnostycy odpowiadają. A nie, że teiści, ateiści czy cośtam-iści lepiej wiedzą od samych zainteresowanych, o co biega.

Ale myślą przewodnią, którą w tym wątku pierwszy wyraził Quinque, jest nie to, że agnostycy nie istnieją, tylko że wszyscy są agnostykami - są tylko agnostycy wierzący i agnostycy niewierzący. Co najwyżej niektórym wydaje się , że wiedzą, że Bóg jest, bo z nim gadają albo bo jedna baba drugiej babie opowiadała, że zwłoki pachły fiołkami. A niektórym wydaje się, że NAÓKA ÓDOWADNIA RZE BOGA NIEMA!!!111. Ale jedni i drudzy się mylą, bo z natury rzeczy o istnieniu bytu transcendentnego żadnej wiedzy mieć nie możemy. Można być tylko za albo przeciw, z różną mocą, albo się wahać (ale takie wahadło i tak w danym momencie jest albo na tak, albo na nie).
Odpowiedz
#18
Nie, bo agnostycyzm odnosi sie do epistemologii. A chrześcijaństwo nie zakład A "wiedzy w Boga" tylko wiarę. Mi chodzi o to że istnieje albo teizm albo ateizm, a używanie określenia agnostyk nie ma racji bytu
Odpowiedz
#19
ZaKotem napisał(a): Co najwyżej niektórym wydaje się , że wiedzą, że Bóg jest.......bo z natury rzeczy o istnieniu bytu transcendentnego żadnej wiedzy mieć nie możemy.

Mówiąc krótko: wydaje Ci się Uśmiech

Quinque napisał(a): A chrześcijaństwo nie zakład A "wiedzy w Boga" tylko wiarę. 

Chrześcijaństwo niczego nie zakłada, tylko odnosi się do wiary opartej na wiedzy.Poganie też mają wiedzę o Bogu, tylko że im się ona nie podoba:
Cytat:Ponieważ to, co o Bogu wiedzieć można, jest dla nich jawne, gdyż Bóg im to objawił. Bo niewidzialna jego istota, to jrst wiekuista jego moc i bóstwo, moga być od stworzenia świata ogladane w dziełach i poznane umysłem, tak iż nic nie mają na swoją obronę, dlatego że poznawszy Boga , nie uwielbili go jako Boga i nie złożyli mu dziękczynienia, lecz znikczemnieli w myślach swoich a ich nierozumne serce pogrążyło się w ciemności.
Rz.1:19-21
"Kto nie zważa na karność, gardzi własnym życiem, lecz kto słucha napomnienia, nabywa rozumu.
Bojaźń Pana jest szkołą mądrości, a pokora poprzedza chwałę"
                            
"To głupota prowadzi człowieka na manowce, a potem jego serce wybucha gniewem na Pana"

          Prz. 15,32-33; 19,3
Odpowiedz
#20
Quinque napisał(a): Nie, bo agnostycyzm odnosi sie do epistemologii. A chrześcijaństwo nie zakład A "wiedzy w Boga" tylko wiarę. Mi chodzi o to że istnieje albo teizm albo ateizm, a używanie określenia agnostyk nie ma racji bytu

Agnostycyzm nie odnosi się do epistemioligii. Czasem jest używany w tym znaczeniu. Dawkins swego czasu w jednym wywiadzie chlapnął coś w stylu " Jestem agnostykiem, który uważa, że na 99% nie ma Boga". Jest to mniej więcej to, co opisujesz, słowo "agnostyk" jest tu zbędne a Dawkins nadal jest ateistą. Także bert, który od lat jest wątpiący i poszukujący, pozostaje nadale teistą. A nawet katolikiem. Mimo, że pewność berta co do istnienia Boga nawet Dawkinowych 99% nie sięga.

Ale istnieje też agnostycyzm, nazwijmy to, ideologiczny. Jest to postawa neutralna wobec sporu, czy jest Bóg albo bogowie, czy ich nie ma. Blisko mu do niteizmu, w którym istnienie bogów jest możliwe, jednak nie są one jakimś ważnym elementem ideolo. Agnostycyzm może być tak stanem przejściowym w trakcie poszukiwań religijno-światopoglądowych, może być też stanem z wyboru, odmową podjęcia decyzji, ogłoszeniem neutralności i nieagresji.


towarzyski.pelikan napisał(a): Tylko że jeśli agnostycy nie istnieją,

Neuroza, Ty nie istniejesz!!!111!!!oneonejeden

Cytat:to znaczy, że tak naprawdę na tym forum nie ma żadnych prawdziwych agnostyków.

Jeżeli nie istnieją to nie istnieją, podział na "prawdziwych" i "nie-do-końca-prawdziwych" nie ma sensu. A tezę o nieistnieniu należałoby udowodnić. Jak na razie obracamy się wokół kwestii definicji. Czy agnostyctzm to kwestia poznania czy wyboru.

Cytat:Każdy może arbitralnie ustawić się w pozycji pytającego lub odpowiadającego.

Jeżeli założę wątek "Pytania do aniołów", to każdy ateista może wpisywać pytania i odpowiedzi? Tak by wynikało z logiki powyższego zdania.

Cytat:Nie wiem, czemu kolega bert chce tu narzucić swoje zdanie, wmawiając, że agnostycyzm jest czymś więcej niż pustą deklaracją, zgrywając przy tym bezstronnego arbitra. Żal.pl

Swego czasu narzucałem swoje zdanie arbitralnie. "W pełnej łączności" i takie tam. Życie mnie jednak nauczyło, że najważniejsza jest deklaracja danej osoby. To warunek konieczny, i jeżeli nerwica deklaruje, że jest agnostykiem, shintoistą czy scjentologiem to jako pierwsze należy to uznać. Zamiast gadac, że takiego ideolo nie ma. Ani odwrotnie, jak się nie uważa wmawiać mu, że jest żydem, katolikiem czy satanistą.

Oprócz warunku wstępnego jest też warunek wystarczający. Czasem nawet dwa. Pierwszy to to, czy dana osoba nie czyni czegoś, co ją wyklucza z ideolo. Śliski temat, herezja schizmie nierówna, niemniej nikt powyżej nie wykazał tego koledze, tylko Elbrus jakimiś linkami rzucał, nie wiem po co. Drugi tyczy się niektórych religii i jest to warunek wstępu: chrzest, szachada, obrzezanie i tak dalej. Agnostycyzm jak i ateizm takich warunków nie posiada, więc też nie dotyczy neurozy.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości