To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Kultura gwałtu
#1
— O, gdyby o to szło, co człowiek chce?!… To on… Każe i słuchać muszę, bo widzisz… jest mocniejszy…. nie wiadomo, co by się stało. Trudno zmieniać coś, co się zmienić nie da… zresztą ten, czy inny… Musi się przecież kiedyś ożenić.

Broniła się bez gniewu z biernością dziecka przedwcześnie zgwałconego. Takie było prawo. Nigdy sobie inaczej miłości nie wyobrażała jak gwałt pod zsypiskiem, dziecko w szesnastym roku życia, a potem po ślubie dożywotnia nędza w domu.

Emil Zola, "Germinal"


Zainspirowała mnie do napisania tego wątku nasza forumowa geniuszka, której proszę nie krzywdzić, bo niejednej inspiracji jeszcze może być muzą. Cytat jest z powieści z 1885 roku. Wydawałoby się, że trochę się czasy zmieniły, a gwałt jest dziś w każdej sferze postrzegany jako patologia i jednoznaczne zło. Tymczasem w Ępiku do bestsellerów należy fatalnie napisana książka "365 dni", która jest rodzimym narodowym wyrobem literaturopodobnym, erzacem "50 twarzy Greya", które to z kolei powieścidło jest bardziej realistyczną i bardziej seksowną wersją nastolatkowej sagi "Zmierzch". Tego typu literatura - nie niszowa, tylko same bestsellery - jest pisana przez kobiety dla kobiet, i kobiety z podnieceniem czytają kolejne wersje bajki o księciu na białym koniu, który z upodobaniem gwałci swego zachwyconego kopciuszka - i dobrze, jeśli zejdzie przy tym z konia. Jak ktoś ma mocny żołądek i chce zobaczyć, jak taka literatura wygląda, może zobaczyć tu:
https://niezatapialna-armada.blogspot.co...-jest.html

Dlaczego najwyraźniej marzeniem tak wielu kobiet i dziewczyn jest bycie gwałconą przez idealnego mężczyznę? Bo dlaczego kopciuszki marzą o idealnym mężczyźnie, to chyba zrozumiałe, tylko ta pierwsza część marzenia mi jakoś nie pasi.

Nigdy nie byłem świadkiem gwałcenia, ale nieraz byłem świadkiem czegoś podobnego. Przy czym większość ludzi, w tym uczestnicy, nie zdawali sobie sprawy, że to coś podobnego. Np. na wakacjach chłopak ciągnie siłą dziewczynę do morza. Ona wyraźnie woła "nie, nie chcę, przestań", ale ulega sile... i co potem się dzieje? Daje mu w ryj, focha robi, płacze? No nie, śmieje się i cieszy, że jednak jest fajnie. W końcu go kocha, i on ją też. Problem polega na tym, że kobiety bardzo często po prostu nie spodziewają się czegoś innego. Tak jak życie z kotkiem oznacza, że czasem zostanie się podrapanym, tak życie z mężczyzną oznacza, że czasem użyje siły. Użycie siły jest tak naturalne dla mężczyzny, jak dla kotka użycie pazurów. Skoro menel gwałci byle jak, normalny facet gwałci normalnie, to wniosek z tego, że książę z bajki gwałci wprost fantastycznie. Bo hipoteza, że tego nie robi, po prostu nie mieści się w tym schemacie pojęciowym.

Stawiam hipotezę opartą na hormonach: mężczyźni z niższych warstw społecznych - a z takich pochodzą czytelniczki tych fenomenów - na skutek niskiego poziomu testosteronu są albo agresywni, albo impotentni. Sama autorka tego badziewia opowiada o takim doświadczeniu Ponieważ seks jest naturalną potrzebą człowieka, kobiety zaczynają kojarzyć agresję z zaspokojeniem tej potrzeby. I taki wyciągam lewacki wniosek, że jedynym sensownym sposobem na wykorzenienie kultury gwałtu (o ile oczywiście komukolwiek na tym zależy) jest jednak egalitaryzm i wszystko, co powoduje zniesienie społecznych podziałów na klasy wyższe i niższe, bo w tych ostatnich mężczyźni zawsze będą zestrachani, a kobiety będą marzyć o porządnym gwałcie.
Odpowiedz
#2
Gdzieś czytałem słowa, że kobiety chciałyby zostać zgwałcone pod warunkiem, że wybiorą gwałciciela. Tylko czy to wtedy można nazwać gwałtem jesliby chciały? No raczej nie ale dużo kobiet lubi być zdominowanych w lozku, porządnie wychedorzonych, może to wynika z uległości. Kobieta się oddaje a silny samiec dominuje, to takie pierwotne, archetypowe. Z drugiej strony bardzo wielu facetów również marzy o tym by jakaś policjantka skuła w kajdanki i przeleciała, dużo facetów lubi lizać stopy kobietom, po prostu seksualnosc sprzężona jest tu z uległością/dominacją. Ja mam teorię z czego to wynika ale na razie poczekam na inne wypowiedzi Uśmiech


Edycja: no dobra poczytałem fragmenty tej książki Duży uśmiech
Widziałem też autorkę. Tandeta co tu gadać, to nie lepiej obejrzeć takiego pornusa? Przecież teraz co drugi taki jest. Po co książka napisana przaśnym językiem? Bestseller Duży uśmiech ale skoro prawo przyciągania "Sekret" to był bestseller to czemu nie to...
Odpowiedz
#3
Lampart napisał(a): Widziałem też autorkę. Tandeta co tu gadać, to nie lepiej obejrzeć takiego pornusa?

Ale przecież to jest pornografia, tyle że dla kobiet. Nie optycznie, może nie zawsze "genitalnie", ale funkcyjnie. I podobnie, jak kobieta czytająca z wypiekami o losach poniżanej i dominowanej kobiety niekoniecznie chce w rzeczywistości zostać skuta i zlana (choć ciekawości wykluczyć nie mogę), podobnie i facet niekoniecznie chce przelecieć swoją partnerkę z grupą kumpli z warsztatu na wszystkie możliwe sposoby (i parę niemożliwych). Choć jest całkiem prawdopodobne, że właśnie coś takiego ogląda sobie, jak partnerki dłużej nie ma, khem, "pod ręką".

A ZaKoteł dorabia tu teorię do tandety.

ZaKotem napisał(a): Stawiam hipotezę opartą na hormonach: mężczyźni z niższych warstw społecznych - a z takich pochodzą czytelniczki tych fenomenów -

Stawiam hipotezę, że masz błędne wyobrażenia o czytelniczkach tychże fenomenów. Po pierwsze tzw. "niższe warstwy" z moim obserwacji raczej lubują się w lekturze Harlequinów, a tam może jest stereotypowo, ale w ramach standardów kulturowo - płciowych, z dużą dawką romantyzmu. (To znaczy opowiadano mi tak Język ). Po drugie, w moich dotychczasowych pracach miałem raczej do czynienia z kobietami minimalnie z ULC, częściej z LMC/MMC. Wszelakie przejawy męskiej agresji, nawet na najniższym poziomie sprośnego dowcipu strasznie niemile widziane. A na kolejne ekranizacje 50 Twarzy to już z wyprzedzeniem rezerwowały bilety.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#4
ZaKotem napisał(a): Dlaczego najwyraźniej marzeniem tak wielu kobiet i dziewczyn jest bycie gwałconą przez idealnego mężczyznę? Bo dlaczego kopciuszki marzą o idealnym mężczyźnie, to chyba zrozumiałe, tylko ta pierwsza część marzenia mi jakoś nie pasi (...)

Stawiam hipotezę opartą na hormonach: mężczyźni z niższych warstw społecznych - a z takich pochodzą czytelniczki tych fenomenów - na skutek niskiego poziomu testosteronu są albo agresywni, albo impotentni. Sama autorka tego badziewia opowiada o takim doświadczeniu Ponieważ seks jest naturalną potrzebą człowieka, kobiety zaczynają kojarzyć agresję z zaspokojeniem tej potrzeby. I taki wyciągam lewacki wniosek, że jedynym sensownym sposobem na wykorzenienie kultury gwałtu (o ile oczywiście komukolwiek na tym zależy) jest jednak egalitaryzm i wszystko, co powoduje zniesienie społecznych podziałów na klasy wyższe i niższe, bo w tych ostatnich mężczyźni zawsze będą zestrachani, a kobiety będą marzyć o porządnym gwałcie.

Tak to jest, jak racjonalista się zabiera za rozbieranie kobiety. Każda normalna, zdrowa kobieta lubi, jak ją się trochę gwałci, bo wtedy czuje się zdominowana przez samca. Innymi słowy: czuje się kobieco. A żeby czerpać satysfakcję ze związku kobieta musi się czuc kobieco. Jeżeli pozbawisz związek hierarchii dominacja-uległosc, to będzie to tak naprawdę związek homoseksualny. Seksualność, kotku, to nie jest tylko dymanie (ruchy posuwisto zwrotne), ale cała relacja dawania i brania, zetknięcie się pierwiastka aktywnego z biernym.

Społeczenstwo egalitarne, równościowe, gdzie kobiety i mężczyźni są partnerami nawet w sferze erotycznej (nikt nie dominuje, nikt nie ulega), sprzyja kulturze gwałtu. Ponieważ kobiety niezaspokojone takim kontrolowanym gwałceniem w sypialni, będą marzyć o silnych Arabach, którzy je porządnie wygrzmocą (na poziomie podświadomym), a świadomie to będzie się przejawiać we wspieraniu multi kulti. To kobiety są najbardziej entuzjastycznie nastawione do islamizacji Europy.
Odpowiedz
#5
Stawiam hipotezę, że warunków skończonego egalitaryzmu nikt nie będzie postrzegał jako "wszyscy jesteśmy bogaci" tylko zgoła odwrotnie, czyli że średnia testosteronu w społeczeństwie poleci na pysk, z wiadomymi konsekwencjami dla towarzyskiego współżycia. Wyjątkowo piewcom owego systemu, od samej świadomości ogromu ich memetycznego sukcesu i ogromu wagi kapłańskiej wprost posługi na rzecz utrzymania egalitarnego status quo, rzeczony hormon będzie wypływał uszami i zostawiał plamy na marynarkach. Czy to wszystko - nomen-omen - pociągnie za sobą czyjkolwiek sukces genetyczny? Otóż kiedyś omal nie dostałem w ryj za następujący dowcip:

- Wiecie, że koledze kukułka kuka zawsze o piątej?
- Wiemy, no i?
- Ale kolega budzi się o siódmej.


Oburzonym czytelnikom przypominamy, że za każdym kotem z reguły wlecze się ogon.
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always
- Mike Wyzgowski & Sagisu Shiro
Odpowiedz
#6
ZaKotem napisał(a): Dlaczego najwyraźniej marzeniem tak wielu kobiet i dziewczyn jest bycie gwałconą przez idealnego mężczyznę? Bo dlaczego kopciuszki marzą o idealnym mężczyźnie, to chyba zrozumiałe, tylko ta pierwsza część marzenia mi jakoś nie pasi.

Nigdy nie byłem świadkiem gwałcenia, ale nieraz byłem świadkiem czegoś podobnego. Przy czym większość ludzi, w tym uczestnicy, nie zdawali sobie sprawy, że to coś podobnego. Np. na wakacjach chłopak ciągnie siłą dziewczynę do morza. Ona wyraźnie woła "nie, nie chcę, przestań", ale ulega sile... i co potem się dzieje? Daje mu w ryj, focha robi, płacze? No nie, śmieje się i cieszy, że jednak jest fajnie. W końcu go kocha, i on ją też. Problem polega na tym, że kobiety bardzo często po prostu nie spodziewają się czegoś innego. Tak jak życie z kotkiem oznacza, że czasem zostanie się podrapanym, tak życie z mężczyzną oznacza, że czasem użyje siły. Użycie siły jest tak naturalne dla mężczyzny, jak dla kotka użycie pazurów. Skoro menel gwałci byle jak, normalny facet gwałci normalnie, to wniosek z tego, że książę z bajki gwałci wprost fantastycznie. Bo hipoteza, że tego nie robi, po prostu nie mieści się w tym schemacie pojęciowym.

Stawiam hipotezę opartą na hormonach: mężczyźni z niższych warstw społecznych - a z takich pochodzą czytelniczki tych fenomenów - na skutek niskiego poziomu testosteronu są albo agresywni, albo impotentni. Sama autorka tego badziewia opowiada o takim doświadczeniu Ponieważ seks jest naturalną potrzebą człowieka, kobiety zaczynają kojarzyć agresję z zaspokojeniem tej potrzeby. I taki wyciągam lewacki wniosek, że jedynym sensownym sposobem na wykorzenienie kultury gwałtu (o ile oczywiście komukolwiek na tym zależy) jest jednak egalitaryzm i wszystko, co powoduje zniesienie społecznych podziałów na klasy wyższe i niższe, bo w tych ostatnich mężczyźni zawsze będą zestrachani, a kobiety będą marzyć o porządnym gwałcie.


a ja stawiam hipotezę, że niektóre kobiety lubią być drapane przez kotka (i wcale nie musi być idealny). poziom wykształcenia, czy majętność nie mają tu nic do rzeczy. i jak pokazuje sukces takiej "grejowatej" sztuki - jest ich BARDZO wiele, więc przyczyny należy upatrywać w naturze, biologii.
....jak łatwo wy­wołać echo w pus­tych głowach.


Odpowiedz
#7
towarzyski.pelikan napisał(a): Tak to jest, jak racjonalista się zabiera za rozbieranie kobiety. Każda normalna, zdrowa kobieta lubi, jak ją się trochę gwałci, bo wtedy czuje się zdominowana przez samca. Innymi słowy: czuje się kobieco. A żeby czerpać satysfakcję ze związku kobieta musi się czuc kobieco. Jeżeli pozbawisz związek hierarchii dominacja-uległosc, to będzie to tak naprawdę związek homoseksualny. Seksualność, kotku, to nie jest tylko dymanie (ruchy posuwisto zwrotne), ale cała relacja dawania i brania, zetknięcie się pierwiastka aktywnego z biernym.

Społeczenstwo egalitarne, równościowe, gdzie kobiety i mężczyźni są partnerami nawet w sferze erotycznej (nikt nie dominuje, nikt nie ulega), sprzyja kulturze gwałtu. Ponieważ kobiety niezaspokojone takim kontrolowanym gwałceniem w sypialni, będą marzyć o silnych Arabach, którzy je porządnie wygrzmocą (na poziomie podświadomym), a świadomie to będzie się przejawiać we wspieraniu multi kulti. To kobiety są najbardziej entuzjastycznie nastawione do islamizacji Europy.

Za powyżsżą wypowiedź 2 tchórzliwych lewaków  dało mi minusa.

Cała tolerancja lewaków: kobieta ma być wyzwolona, nie wolno je tłamsić, a jak faktycznie jest wyzwolona i nie chce być tłamszona jakimiś nakazami, jak ma myśleć, to dostaje po dupie, a już największym skurwysyństwem jest odmawianie tej kobiecie kobiecości i sprowadzanie do "Brajanka"

Od razu mi się przypomina piosenka Lennona "Kobieta jest murzynem świata"

If she's real, we say she's trying to be a man

Mnie jako kobiecie nie wolno powiedzieć, że lubię być zdominowana przez samca. Jeśli tak mówię, to znaczy, że nie jestem kobietą.
Odpowiedz
#8
Jeszcze gdyby napisał to facet taki właśnie alfa w białych rękawiczkach, to by mogły z ciekawości jego perspektywy sięgnąć po taką książkę, zobaczyć to jego oczami, ale tu takie mało oryginalne fantazje jakiejś lali robią furorę pfff.
Odpowiedz
#9
towarzyski.pelikan napisał(a): Mnie jako kobiecie nie wolno powiedzieć, że lubię być zdominowana przez samca. Jeśli tak mówię, to znaczy, że nie jestem kobietą.

Jeżeli lubisz być gwałcony / gwałcona (niepotrzebne skreślić) to jest to Twoja prywatna sprawa i jak znajdziesz chętnego / chętną / chętnych do zadania Ci tej nie-przyjemności, to wolna droga.

Jeżeli natomiast wygłaszasz opinię, że "kobiety lubią być gwałcone", to zasługujesz sobie na opeera*, jeśli nie więcej. Niezależnie od tego, czy jesteś facetem czy kobietą, gejem czy lesbą, transą czy ladyboyem, pizdą czy chujem.

*spytaj się Antyteisty, jeżeli nie wiesz, co to jest.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#10
bert04 napisał(a): Stawiam hipotezę, że masz błędne wyobrażenia o czytelniczkach tychże fenomenów. Po pierwsze tzw. "niższe warstwy" z moim obserwacji raczej lubują się w lekturze Harlequinów, a tam może jest stereotypowo, ale w ramach standardów kulturowo - płciowych, z dużą dawką romantyzmu.
Bardzo możliwe, że się mylę, dlatego właśnie rzuciłem temat do dyskusji, bo może ktoś poda alternatywne wyjaśnienie. Niestety nie są mi znane żadne dane socjologiczne, a tylko doświadczalne osobiście - w tramwajach widuję kobiety czytające tego typu dziwności, a te parę zamożniejszych, które znam, twierdziły, że zmóc takiego chłamu jak "Grey" nie mogły.
Cytat:(To znaczy opowiadano mi tak Język ). Po drugie, w moich dotychczasowych pracach miałem raczej do czynienia z kobietami minimalnie z ULC, częściej z LMC/MMC. Wszelakie przejawy męskiej agresji, nawet na najniższym poziomie sprośnego dowcipu strasznie niemile widziane. A na kolejne ekranizacje 50 Twarzy to już z wyprzedzeniem rezerwowały bilety.
Też ciekawe. Tylko że wiesz, "klasowość" to nie kwestia dochodu, chociaż jakaś korelacja jest, ale nieprzesadna. Raczej chodzi o pewne subiektywne poczucie bycia "człowiekiem porażki" i niedorownywania "ludziom sukcesu". Takie poczucie równie dobrze może mieć robol na śmieciówce, który co rusz się dowiaduje, że jest leniwy i głupi i dlatego biedny, ale i obiektywnie zamożny szczur wyścigowy, który czuje presję konieczności gonienia innych szczurów. Mnie się natomiast te pozycje seksu... książkowe z klasowością skojarzyły dlatego właśnie, że we wszystkich z nich kobieta jest kopciuszkiem, taką zwykłą laską, a spotyka Wielkiego Pana. Jakoś nigdy nie jest to królewna gwałcona przez świniopasa, ani świniopas gwałcony przez królewnę, ani nawet królewna gwałcona przez królewicza. Wygląda to zupełnie jakby był to przekaz skierowany do kobiet, które uważają się za kopciuszki, które księżnymi zostają dopiero na skutek udanego zamążpójścia.

Wśród męskiej pornografii, która jest raczej bardziej wizualna, też przemoc wobec kobiet jest popularna. I w tym przypadku najczęściej istnieje schemat: najpierw się opiera, a potem jęczy z rozkoszy. W obu typach pornografii gwałt jest więc przedstawiany jako coś, co obu stronom daje satysfakcję. Na tę pornografię feministki jednak gromy rzucają, a na tę kobiecą, w której jest tak samo, jakoś mniej.
Odpowiedz
#11
Brajanek Pelunia Lietuvas Kałakutas napisał(a):Mnie jako kobiecie nie wolno powiedzieć, że lubię być zdominowana przez samca. Jeśli tak mówię, to znaczy, że nie jestem kobietą.
Bo nią nie jesteś.

Sprawa przedstawia się tak, że my, jako samce, wiemy, do czego jesteśmy zdolni. Kobieta, nawet jeśli sobie wyobraża o samcach chuj-wie-co, to jest, pardon, wyselekcjonowana przez ewolucję do subtelnej, delikatnej, opartej na drapieżnych niedomówieniach gry w uległość. Wyselekcjonowana, to znaczy że inne kobiety po drodze do naszego pokolenia szlag trafił, a jej jakoś się udało. Ona może nawet nie rozumieć swoich reakcji w sytuacji niesfornej - co tylko dodaje jej uroku, bo to znaczy, że ona jednak stawia nam, samcom, jakieś bariery, limity. Czyli że nawet, jeśli my już utracimy wszelką kontrolę i wejdziemy w stan berserku, to ona, jadąc na najpierwotniejszych odruchach, sobie krzywdy zrobić nie da.

Ty dajesz do zrozumienia, że u ciebie takich odruchów nie ma, czyli że do takiej gry erotycznej jesteś niezdolny, czyli że coś ci jednak w gaciach dynda. Nawet, jeśli wyjątkowo malutkie i bardzo wyposzczone.

W ogóle, jeśli już koniecznie musimy szpanować wiedzą, czego chce kobieta, to po zgwałceniu z reguły chce mieć zęby tam na dole (dosłowny cytat z jednej obdukcji) i stąd biorą się wynalazki typu kondom Rapex. Polecam pogóglać.
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always
- Mike Wyzgowski & Sagisu Shiro
Odpowiedz
#12
ZaKotem napisał(a): Mnie się natomiast te pozycje seksu... książkowe z klasowością skojarzyły dlatego właśnie, że we wszystkich z nich kobieta jest kopciuszkiem, taką zwykłą laską, a spotyka Wielkiego Pana. Jakoś nigdy nie jest to królewna gwałcona przez świniopasa, ani świniopas gwałcony przez królewnę, ani nawet królewna gwałcona przez królewicza.

jak dobrze znasz taką literaturę, by wygłaszać tak mocne stwierdzenia?
....jak łatwo wy­wołać echo w pus­tych głowach.


Odpowiedz
#13
ZaKotem


Cytat:Dlaczego najwyraźniej marzeniem tak wielu kobiet i dziewczyn jest bycie gwałconą przez idealnego mężczyznę?

Czytałam kiedyś opinię, że kobiety (oczywiście, niektóre kobiety) fantazjują o gwałcie, gdyż wychowywane są ku powściągliwości, odmawianiu, racjonowaniu itd. Mężczyzna, który łatwo i często zmienia partnerki jest autodowodem na męską atrakcyjność i przebojowość. Analogicznie zachowująca się kobieta jest puszczalską. Do tej pory przecież w podręcznikach w szkole można znaleźć zdania o prowokowaniu mężczyzn przez kobiety, o nieodpowiednim kobiecym stroju itd.
Kobieta ma być cnotliwa, zachować "czystość" dla ukochanego, najlepiej męża, a jeśli ukochany czy mąż pierwszym nie jest, to kobieta powinna udawać, że w pewnym sensie jest. Przecież z żadnym nie było jej tak dobrze, jak właśnie z nim.
Kobieta powinna też odmawiać i opierać się. Jeśli od razu zgodzi się na pójście do niego (albo jeszcze gorzej, sama zaproponuje pójście do niej), to znaczy, że nic nie jest warta. Można ją przelecieć, ale żaden z niej materiał na.
I jak w takiej sytuacji, kiedy Kościół, społeczeństwo i Bóg wie kto jeszcze oczekuje skromnego, cnotliwego prowadzenia się (żadnej masturbacji, broń Boże. Nawet bez wibratora.) fantazjować bez poczucia winy o dzikim seksie na stogu siana z przystojnym sąsiadem. Nie da się, bo hamulce się włączają. Co innego, kiedy jest się do seksu zmuszoną - wtedy nie ponosi się za niego żadnej odpowiedzialności. Jest sąsiad, jest siano, jest seks - tylko zgody zainteresowanej nie ma. Czyli prawie nie grzeszy (a w każdym razie nie psuje sobie fantazjowania poczuciem winy).

Dwa - o czym częściowo bert pisał - fantazjowanie a chęć, aby rzecz miała miejsce w rzeczywistości, to dwie bardzo różne rzeczy.

Trzy - mężczyźni też fantazjują o pięknej kobiecie, zmuszającej ich do takich czy innych niecnych praktyk. Nie wszyscy, oczywiście.

Cztery - to co popularne (odnośnie książek), często jest niskich lotów. Wystarczy włączyć kilka z największych rozgłośni radiowych i posłuchać muzyki, która jest emitowana. Obejrzeć "Klan" (jeśli jeszcze leci). Tak samo jest z książkami. Nie tylko erotycznymi.
Jeśli zabraknie ci argumentów - nazwij mnie kłamczynią i napisz, że łżę.
Odpowiedz
#14
bert04 napisał(a): Jeżeli lubisz być gwałcony / gwałcona (niepotrzebne skreślić) to jest to Twoja prywatna sprawa i jak znajdziesz chętnego / chętną / chętnych do zadania Ci tej nie-przyjemności, to wolna droga.

Jeżeli natomiast wygłaszasz opinię, że "kobiety lubią być gwałcone", to zasługujesz sobie na opeera*, jeśli nie więcej. Niezależnie od tego, czy jesteś facetem czy kobietą, gejem czy lesbą, transą czy ladyboyem, pizdą czy chujem.

*spytaj się Antyteisty, jeżeli nie wiesz, co to jest.

Nigdzie nie pisałam, że lubię być gwałcona tylko zdominowana (JKM kiedyś to określił "kobietę zawsze się trochę gwałci") i jestem święcie przekonana, że większość kobiet właśnie chce być zdominowana, sądząc po ich wyborach życiowych, wypowiedziach, dążeniach. Dlatego nie widzę powodu, żeby się ograniczać do "ja tak mam". Moja generalizacja jest uprawniona.

Oczywiście, każda feminazistka zaraz na mnie naskoczy, że pierdolę, bo ona madam sram che przecież partnerstwa i życzy sobie, żeby mężczyzna za każdym razem, jak chce z nią współżyć, wystosował do niej wniosek, najlepiej na piśmie, z pieczęcią urzędnika. Bo inaczej poczuje się "zgwałcona". 

Normalna kobieta jednak chce, zeby facet się sam porządził, sam podjął decyzję, a ona albo ulegnie albo zaprotestuje.
Odpowiedz
#15
ZaKotem napisał(a): Bardzo możliwe, że się mylę, dlatego właśnie rzuciłem temat do dyskusji, bo może ktoś poda alternatywne wyjaśnienie. Niestety nie są mi znane żadne dane socjologiczne, a tylko doświadczalne osobiście  - w tramwajach widuję kobiety czytające tego typu dziwności, a te parę zamożniejszych, które znam, twierdziły, że zmóc takiego chłamu jak "Grey" nie mogły.

A przyznałbyś się przed kobietami, zwłaszcza takimi, że oglądałeś / oglądasz / będziesz oglądał pornole? Niepotrzebne, jak zwykle, skreślić. A pytanie jest retoryczne, lub hipotetyczne, jak wolisz.

Cytat:Też ciekawe. Tylko że wiesz, "klasowość" to nie kwestia dochodu, chociaż jakaś korelacja jest, ale nieprzesadna. Raczej chodzi o pewne subiektywne poczucie bycia "człowiekiem porażki" i niedorownywania "ludziom sukcesu".

Toteż ja nie pisałem o jakiś kobietach z awansu społecznego, tylko strefy od ULC do MMC, z przewagą w tę ostatnią, z przewagą do kobiet urodzonych w MMC. I właśnie wśród tych ostatnich wspólne oglądanie 50 shades było wręcz obowiązkiem. Nie powiem Ci teraz, czy dla jaj czy z wewnętrznej potrzeby, ale to nie były dziewczyny lecące na sebków z miasta.

Cytat:Mnie się natomiast te pozycje seksu... książkowe z klasowością skojarzyły dlatego właśnie, że we wszystkich z nich kobieta jest kopciuszkiem, taką zwykłą laską, a spotyka Wielkiego Pana. Jakoś nigdy nie jest to królewna gwałcona przez świniopasa, ani świniopas gwałcony przez królewnę, ani nawet królewna gwałcona przez królewicza.

Coś ty się tego gwałcenia uczepiłeś. Ile lektur "kobiecych" znasz? Zdarzyło mi się we wczesnej młodości sięgnąć po jedną pozycję harlequino-podobną sięgnąć, trochę z ciekawości, trochę z ... ciekawości. Schemat był taki, że kobieta sukcesu, ale samotna, robi sobie przerwę od pracy menedżerskiej na jakimś irlandzkim zadupiu. I tam spotyka mężczyznę swoich marzeń. Owszem, książę, ale wcale nie taki dystans klasowy, jaki widzisz. Na ile poznałem materię, częsty jest też motyw kobiety bogatej, acz zaniedbanej, która odnajduje spełnienie w ramionach stajennego. Może to nie świniopas, ale już nie książę.

Cytat:Wygląda to zupełnie jakby był to przekaz skierowany do kobiet, które uważają się za kopciuszki, które księżnymi zostają dopiero na skutek udanego zamążpójścia.

Serio psychologizujesz tandetę. Faceci chodzący na filmy akcji też nie chcieli od razu wstępować do wojska i rozwalać łby komunistów.

Cytat:Wśród męskiej pornografii, która jest raczej bardziej wizualna, też przemoc wobec kobiet jest popularna. I w tym przypadku najczęściej istnieje schemat: najpierw się opiera, a potem jęczy z rozkoszy.

Powtórzę parafrazując loraka: "jak dobrze znasz taką kinematografię, by wygłaszać tak mocne stwierdzenia?".

Wróć, żartowałem, pytanie retoryczne.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#16
znaLezczyni napisał(a): Dwa - o czym częściowo bert pisał - fantazjowanie a chęć, aby rzecz miała miejsce w rzeczywistości, to dwie bardzo różne rzeczy.
Jedno z drugiego wynika. Kobieta fantazjuje o gwałtach, co wcale nie oznacza, ze chce realnie być zgwałcona przez jakiegoś np. Pakistańczyka, ale oznacza to stłumione pragnienie bycia zdominowaną przez mężczyznę. Jeśli ma męskiego, normalnego faceta, to on jej tę potrzebę zaspokoi, więc nie będzie miała potrzeby sprowadzania do Polski Pakistańczyków.
A niezaspokojona kobietka będzie na swoją niekorzyść, ale uzasadnioną biologicznie, wspierać kulturę gwałtu, realnego a nie sypialnianej gry erotycznej poprzez dziki entuzjazm w stosunku do wpuszczania islamistów do swojego kraju.
Odpowiedz
#17
znaLezczyni napisał(a): ZaKotem


Cytat:Dlaczego najwyraźniej marzeniem tak wielu kobiet i dziewczyn jest bycie gwałconą przez idealnego mężczyznę?

Czytałam kiedyś opinię, że kobiety (oczywiście, niektóre kobiety) fantazjują o gwałcie, gdyż wychowywane są ku powściągliwości, odmawianiu, racjonowaniu itd. Mężczyzna, który łatwo i często zmienia partnerki jest autodowodem na męską atrakcyjność i przebojowość. Analogicznie zachowująca się kobieta jest puszczalską. Do tej pory przecież w podręcznikach w szkole można znaleźć zdania o prowokowaniu mężczyzn przez kobiety, o nieodpowiednim kobiecym stroju itd.
Kobieta ma być cnotliwa, zachować "czystość" dla ukochanego, najlepiej męża, a jeśli ukochany czy mąż pierwszym nie jest, to kobieta powinna udawać, że w pewnym sensie jest. Przecież z żadnym nie było jej tak dobrze, jak właśnie z nim.
Kobieta powinna też odmawiać i opierać się. Jeśli od razu zgodzi się na pójście do niego (albo jeszcze gorzej, sama zaproponuje pójście do niej), to znaczy, że nic nie jest warta. Można ją przelecieć, ale żaden z niej materiał na.
I jak w takiej sytuacji, kiedy Kościół, społeczeństwo i Bóg wie kto jeszcze oczekuje skromnego, cnotliwego prowadzenia się (żadnej masturbacji, broń Boże. Nawet bez wibratora.) fantazjować bez poczucia winy o dzikim seksie na stogu siana z przystojnym sąsiadem. Nie da się, bo hamulce się włączają. Co innego, kiedy jest się do seksu zmuszoną - wtedy nie ponosi się za niego żadnej odpowiedzialności. Jest sąsiad, jest siano, jest seks - tylko zgody zainteresowanej nie ma. Czyli prawie nie grzeszy (a w każdym razie nie psuje sobie fantazjowania poczuciem winy).

to może miało jakieś tam odniesienie do dawniejszych czasów, ale nie teraz. poza tym Grey odniósł sukces również tam, gdzie kościół ma małe znaczenie (lub wręcz żadne).
....jak łatwo wy­wołać echo w pus­tych głowach.


Odpowiedz
#18
To było odniesienie do tego, dlaczego niektóre kobiety fantazjują czasami o gwałcie. Kiepska literatura erotyczna to inna kwestia. Pisałam o tym na końcu. Grochola jest popularna, było popularne "Ich Troje", tysiące ludzi słucha disco polo. To i Greya się czyta.
Jeśli zabraknie ci argumentów - nazwij mnie kłamczynią i napisz, że łżę.
Odpowiedz
#19
To ja tylko jeszcze na moment. Słuchajcie, nie gwałćcie naszego litewskiego indyka minusami tak bardzo, bo się w końcu spieni i rozpłacze.
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always
- Mike Wyzgowski & Sagisu Shiro
Odpowiedz
#20
lorak napisał(a): to może miało jakieś tam odniesienie do dawniejszych czasów, ale nie teraz. poza tym Grey odniósł sukces również tam, gdzie kościół ma małe znaczenie (lub wręcz żadne).

Niejednokrotnie o tym pisałam, że lewaki nienawidzą kobiet. W dupie mają ich dobro. Jedyne, czego pragną, to wykorzystać je w swojej ideologicznej grze. 

Kto ma w nosie biologiczne, naturalne uwarunkowania, potrzeby człowieka, udając, że nie istnieją lub je niesłusznie marginalizując, ten będzie człowieka niszczył. My, po jasnej stronie mocy, nazywamy to "inżynierią społeczną".
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości