Liczba postów: 2,709
Liczba wątków: 12
Dołączył: 05.2018
Reputacja:
253
Dragula napisał(a):
Cytat:Ale jaki to trzeba mieć popęd żeby ponad 20 razy znęcać się nad Wacławem.
no ja mniej więcej taki mam, a jednocześnie mimo tego, żem żonaty, to nie mam czasu, chęci i sposobu na sex więcej niż 5 razy w miesiącu. Nawet nie narzekam, po prostu dla mnie to nie jest "albo albo"
Osiris - walenie gruchy często łączy się z porno, co często ma duży wplyw na zadowolenie z seksu i to jest normalny pogląd wśród seksuologów. To jest mechanizm natychmiastowej gratyfikacji, gruchę zawsze masz pod ręką, wystarczy, że tylko ty masz ochotę, twoja ręka nie ma żadnych potrzeb i doskonale wie jak spełnić twoje. Porno oferuje paletę bodźców, fantazji i kolorów, do czego na żywo dostępu nie masz, bez żadnego wysiłku
No nie do końca, to znaczy wpływ porno na zadowolenie z seksu zależy przede wszystkim od poglądów obu partnerów na samą pornografię. Jeśli jedna połówka uważa ją za zło, to trudno w takim związku o zadowolenie ze współżycia skoro druga osoba się pewnie z tym ukrywa i może mieć wyrzuty sumienia, i co ma negatywny efekt na seks.
A tak w ogóle, to szybki małżeński numerek przed wyjściem do pracy, to też jest jakiś tam mechanizm natychmiastowej gratyfikacji a przecież a jakoś nikt nie twierdzi, że szkodzi
Liczba postów: 6,377
Liczba wątków: 84
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
932 Płeć: nie wybrano
Osiris napisał(a):
Dragula napisał(a):
Cytat:Ale jaki to trzeba mieć popęd żeby ponad 20 razy znęcać się nad Wacławem.
no ja mniej więcej taki mam, a jednocześnie mimo tego, żem żonaty, to nie mam czasu, chęci i sposobu na sex więcej niż 5 razy w miesiącu. Nawet nie narzekam, po prostu dla mnie to nie jest "albo albo"
Osiris - walenie gruchy często łączy się z porno, co często ma duży wplyw na zadowolenie z seksu i to jest normalny pogląd wśród seksuologów. To jest mechanizm natychmiastowej gratyfikacji, gruchę zawsze masz pod ręką, wystarczy, że tylko ty masz ochotę, twoja ręka nie ma żadnych potrzeb i doskonale wie jak spełnić twoje. Porno oferuje paletę bodźców, fantazji i kolorów, do czego na żywo dostępu nie masz, bez żadnego wysiłku
No nie do końca, to znaczy wpływ porno na zadowolenie z seksu zależy przede wszystkim od poglądów obu partnerów na samą pornografię. Jeśli jedna połówka uważa ją za zło, to trudno w takim związku o zadowolenie ze współżycia skoro druga osoba się pewnie z tym ukrywa i może mieć wyrzuty sumienia, i co ma negatywny efekt na seks.
Jest to dosyć długa lista tych "jeżeli". Jeżeli partner A używa pornografii, ukrywa to przed partnerem B, bo partner B nie akceptuje pornografii, jeżeli potem partner A i partner B są w trakcie współżycia i główną myślą partnera A jest to, że poprzedniego dnia o mało co nie został*a przyłapany*a przez partnera B podczas oglądania jakiegoś pornola i że dlatego i tylko dlatego nagle mu się odechciewa....
Mechanizmy opisywane przez Dragulę są dosyć dobrze opisane przez fachowców. Tu akurat nie widzę potrzeby dorabiania sztucznie alternatywnych wyjaśnień zwalających to na "społeczny brak akceptacji porno". Być może te mechanizmy mają jakieś znaczenie dla partnera B, który za każdym razem, kiedy partner A zaproponuje jakąś odmianę będzie myślał "o, oglądnął*ęła to w jakimś pornusie". Albo i bez tego będzie podejrzewał*a, że jest stale porównywany*a do aktorów*ek z tychże filmów.
Cytat:A tak w ogóle, to szybki małżeński numerek przed wyjściem do pracy, to też jest jakiś tam mechanizm natychmiastowej gratyfikacji a przecież a jakoś nikt nie twierdzi, że szkodzi
Chyba nie łapiesz. To nie sam szybki dostęp do seksu ma szkodzić. Szkodzi porównanie między łatwym i szybkim dostępem do seksu przy wariancie pornografia + masturbacja a tym dostępem przy wariancie partner*ka + numerek. Partner*ka nie zawsze ma ochotę, to raz. Partner*ka nie będzie jeszcze stymulować partnera*kę oralem, seksowną bielizną (kto taką zakłada do pracy?). Partner*ka nie wciągnie do zabawy kuzyna*ki lub bliźniaka*czki lub sąsiada*ki. Partner*ka nie zaoferuje wszystkich technik, pozycji, wytrzymałości, które w pornolach są standardowe bez Viagry, lubrykantu i długich lat ćwiczeń jogi. To dwa, trzy i cztery. A pięć, partner*ka zawsze ten/ta sam*a, a w pornolach jest odmiana. Nie dla wszystkich, ale dla wielu osób to stymulacja sama w sobie.
Jakąś dekadę temu powstała inicjatywa "make love, not porn", która chce przywrócić pewien realizm do pornografii, coby właśnie przywrócić równowagę między rozbuchamymi oczekiwaniami a rzeczywistością. O ile wiem, nadal bardziej niszowa niż te wszystkie ruchy bodypozytywności, które jednak jakiś efekt mają, nieduży ale zauważalny. Porno to medium jak reklama, wpływ pornoli na samoocenę czy na satysfakcję z seksu jest nie mniejszy niż wpływ reklam z modelkami na skraju niedożywienia. Ba, mam prywatne podejrzenie, że te masowe wstrzykiwanie sobie botoksu czy silikonu do warg w PL to właśnie efekt uboczny pornografii. Dla mnie osobiście wygląda to odpychająco, no ale ponoć chłopaki cenią sobie "pełne wargi".
PS: sorry za "neutralnie dżenderowo" opisywanie, nie chciałem automatycznie robić konfliktu damsko-męskiego. Choć wiadomo, że A to będzie w większości facet a B to kobieta. Ale wiem, że ciężko się czyta.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 2,709
Liczba wątków: 12
Dołączył: 05.2018
Reputacja:
253
bert04 napisał(a): Jest to dosyć długa lista tych "jeżeli". Jeżeli partner A używa pornografii, ukrywa to przed partnerem B, bo partner B nie akceptuje pornografii, jeżeli potem partner A i partner B są w trakcie współżycia i główną myślą partnera A jest to, że poprzedniego dnia o mało co nie został*a przyłapany*a przez partnera B podczas oglądania jakiegoś pornola i że dlatego i tylko dlatego nagle mu się odechciewa....
Mechanizmy opisywane przez Dragulę są dosyć dobrze opisane przez fachowców. Tu akurat nie widzę potrzeby dorabiania sztucznie alternatywnych wyjaśnień zwalających to na "społeczny brak akceptacji porno". Być może te mechanizmy mają jakieś znaczenie dla partnera B, który za każdym razem, kiedy partner A zaproponuje jakąś odmianę będzie myślał "o, oglądnął*ęła to w jakimś pornusie". Albo i bez tego będzie podejrzewał*a, że jest stale porównywany*a do aktorów*ek z tychże filmów.
Chyba się nie rozumiemy. Te "opisane przez fachowców" mechanizmy, to w większości oparte na badaniach ankietowych opinie i to już samo w sobie jest dużym problemem. Ponadto w kwestionariuszach przepytuje się zazwyczaj jedną osobę ze związku, w określonym momencie czasu. Z tego względu trudno stwierdzić czy osoby zaczęły oglądać porno dlatego, że przestał ich partner satysfakcjonować czy może odwrotnie; wszytko było okej i to pornografia pogorszyła sytuację. Nie ma dobrych badań które potwierdzają związek przyczynowo-skutkowy między oglądaniem pornografii a satysfakcją w związkach. Natomiast z badania które zalinkowałem wynika, że kobiety mają większą niż mężczyźni ochotę na seks po takim seansie filmowym w związkach heteroseksualnych.
Cytat:Chyba nie łapiesz. To nie sam szybki dostęp do seksu ma szkodzić. Szkodzi porównanie między łatwym i szybkim dostępem do seksu przy wariancie pornografia + masturbacja a tym dostępem przy wariancie partner*ka + numerek. Partner*ka nie zawsze ma ochotę, to raz. Partner*ka nie będzie jeszcze stymulować partnera*kę oralem, seksowną bielizną (kto taką zakłada do pracy?). Partner*ka nie wciągnie do zabawy kuzyna*ki lub bliźniaka*czki lub sąsiada*ki. Partner*ka nie zaoferuje wszystkich technik, pozycji, wytrzymałości, które w pornolach są standardowe bez Viagry, lubrykantu i długich lat ćwiczeń jogi. To dwa, trzy i cztery. A pięć, partner*ka zawsze ten/ta sam*a, a w pornolach jest odmiana. Nie dla wszystkich, ale dla wielu osób to stymulacja sama w sobie.
Czyli jest inaczej niż w prawdziwym seksie i to jest dowód na szkodliwość. Nie wiem gdzie jest potwierdzone, że jeśli dwie osoby lubią oglądać pornografię i są szczere wobec siebie, to stwarza jakiś problem w związkach. To, że takich par pewnie prawie nie ma, to inna sprawa.
Cytat:Jakąś dekadę temu powstała inicjatywa "make love, not porn", która chce przywrócić pewien realizm do pornografii, coby właśnie przywrócić równowagę między rozbuchamymi oczekiwaniami a rzeczywistością. O ile wiem, nadal bardziej niszowa niż te wszystkie ruchy bodypozytywności, które jednak jakiś efekt mają, nieduży ale zauważalny. Porno to medium jak reklama, wpływ pornoli na samoocenę czy na satysfakcję z seksu jest nie mniejszy niż wpływ reklam z modelkami na skraju niedożywienia. Ba, mam prywatne podejrzenie, że te masowe wstrzykiwanie sobie botoksu czy silikonu do warg w PL to właśnie efekt uboczny pornografii. Dla mnie osobiście wygląda to odpychająco, no ale ponoć chłopaki cenią sobie "pełne wargi".
Tutaj się zgadzam, istnieje negatywny wpływ pornoli na samoocenę ale trudno znaleźć w dzisiejszej kapitalistycznej rzeczywistości coś, co dobrze wpływa na samoocenę, szczególnie wśród młodych ludzi (instagram, fejsbuk, wspomniane reklamy, "Kardashians", nawej wyjście do siłowni może tak działać). Można by wprowadzać jakieś dodatkowe ograniczenia ale wiadomo, że zakazany owoc lepiej smakuje.
Hans Żydenstein napisał(a): Przypomniała mi się scena z filmu Don Jon, gdy postać grana przez Scarlett Johansson przyłapała swojego faceta na oglądaniu pornoli
Liczba postów: 3,169
Liczba wątków: 13
Dołączył: 02.2016
Reputacja:
224 Płeć: nie wybrano
Wyznanie: ateusz
Cytat:Czyli jest inaczej niż w prawdziwym seksie i to jest dowód na szkodliwość.
No nie, chodzi o konkrety. Jest łatwiej i skuteczniej. Z czasem możesz się do tego przyzwyczaić i może być tak, że prawdziwy sex będzie dawał ci zbyt mało wrażeń w zbyt długim czasie, co np utrudni ci dochodzenie do orgazmu a to już się konkretnie przekłada na satysfakcję z seksu
I hear the roar of big machine Two worlds and in between Hot metal and methedrine I hear empire down
Liczba postów: 5,772
Liczba wątków: 34
Dołączył: 06.2012
Reputacja:
127 Płeć: nie wybrano
Osiris napisał(a): No i Scarlett mówi wyraźnie, że pytała się tylko o jedną rzecz - żeby jej nie okłamywał. Nie powiedziała, żeby nie oglądał pornoli
Wcześniej była scena gdy przyłapała go bezpośrednio na oglądaniu pornola, zaczęła mówić, że to chore i obrzydliwe i wychodzić z chaty. Don Jon zaczął wymyślać, że kolega mu to wysłał, ona chyba to kupiła, ale kazała mu obiecać, że więcej nie będzie oglądał porno xd
Liczba postów: 6,377
Liczba wątków: 84
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
932 Płeć: nie wybrano
Osiris napisał(a): Chyba się nie rozumiemy. Te "opisane przez fachowców" mechanizmy, to w większości oparte na badaniach ankietowych opinie i to już samo w sobie jest dużym problemem. Ponadto w kwestionariuszach przepytuje się zazwyczaj jedną osobę ze związku, w określonym momencie czasu. Z tego względu trudno stwierdzić czy osoby zaczęły oglądać porno dlatego, że przestał ich partner satysfakcjonować czy może odwrotnie; wszytko było okej i to pornografia pogorszyła sytuację. Nie ma dobrych badań które potwierdzają związek przyczynowo-skutkowy między oglądaniem pornografii a satysfakcją w związkach. Natomiast z badania które zalinkowałem wynika, że kobiety mają większą niż mężczyźni ochotę na seks po takim seansie filmowym w związkach heteroseksualnych.
Przypominam ci, że statystyka nie jest równoznaczna z kauzalnością. Statystyka może wyznaczyć korelację. A korelacja może oznaczać, że A wynika z B, B wynika z A albo A i B wynikają z jakiejś nie objętej badaniem przyczyny C. W ostanim zdaniu popełniłeś właśnie taki typowy błąd zakładając, że oglądanie pornoli było przyczyną większej ochoty na seks. Równie dobrze mogło być jednak też tego skutkiem. W linkowanym artykule tego błędu się unika pisząc ogólnie, że w dniach ze zwięszoną ochotą była też większa oglądalność. Być może kobiety podniecały się oglądaniem pornoli, być może też już były podniecone i dlatego otwarte na oglądanie.
A w następnym akapicie jest też to, co opisywaliśmy w innym miejscu, faceci w dniu oglądania pornola mieli statystycznie mniejszą ochotę na seks z własną partnerką. I nie bawmy się w jakieś naukowe terminy, facet prawdopodobnie tego dnia już ulżył sobie i wyprztykał się z amunicji w samotności, nie zostawiając zbyt wiele dla partnerki. To jest pierwsza, najbardziej techniczno-biologiczna przyczyna, dlaczego oglądanie pornoli (i "aktywności towarzyszące" temu oglądaniu) zmniejszają popęd.
Cytat:Czyli jest inaczej niż w prawdziwym seksie i to jest dowód na szkodliwość. Nie wiem gdzie jest potwierdzone, że jeśli dwie osoby lubią oglądać pornografię i są szczere wobec siebie, to stwarza jakiś problem w związkach. To, że takich par pewnie prawie nie ma, to inna sprawa.
Są też pary otwarte na BDSM, jednak nie przytaczamy ich badań w kwestiach przemocy domowej. Albo, mniej drastyczny przykład, są pary chodzące do klubów swingerskich lub żyjące w tzw. otwartych związkach. Mogą one mieć bardzo interesującą i wzajemnie satysfakcjonującą dynamikę. Jednak zazwyczaj pomijamy je w kwestiach badań nad przyczynami i skutkami zdrad małżeńskich.
Cytat:Tutaj się zgadzam, istnieje negatywny wpływ pornoli na samoocenę ale trudno znaleźć w dzisiejszej kapitalistycznej rzeczywistości coś, co dobrze wpływa na samoocenę, szczególnie wśród młodych ludzi (instagram, fejsbuk, wspomniane reklamy, "Kardashians", nawej wyjście do siłowni może tak działać). Można by wprowadzać jakieś dodatkowe ograniczenia ale wiadomo, że zakazany owoc lepiej smakuje.
Akurat tu mam pewnie kontrowersyjną opinię, że to właśnie cenzura doprowadziła do takiego a nie innego stanu. W "normalnych" filmach seksualność jest cenzurowana raz mocniej raz słabiej, w zależności od czasu i kraju. Ale zawsze jest jakaś granica między erotyką a seksualnością. Standardowo filmy z treścią nie mają scen seksualnych, filmy ze scenami seksualnymi nie mają treści, to norma z niszowymi wyjątkami. Nawet w tych nielicznych przypadkach, kiedy te granice są z obu stron naruszane, przeważa ciągle jeszcze, nazwijmy to, pornograficzna optyka. Zamiast naturalizacji pornoli mamy raczej pornografizację kultury masowej. Z efektami jak wyżej.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 2,709
Liczba wątków: 12
Dołączył: 05.2018
Reputacja:
253
bert04 napisał(a): Przypominam ci, że statystyka nie jest równoznaczna z kauzalnością. Statystyka może wyznaczyć korelację. A korelacja może oznaczać, że A wynika z B, B wynika z A albo A i B wynikają z jakiejś nie objętej badaniem przyczyny C. W ostanim zdaniu popełniłeś właśnie taki typowy błąd zakładając, że oglądanie pornoli było przyczyną większej ochoty na seks. Równie dobrze mogło być jednak też tego skutkiem. W linkowanym artykule tego błędu się unika pisząc ogólnie, że w dniach ze zwięszoną ochotą była też większa oglądalność. Być może kobiety podniecały się oglądaniem pornoli, być może też już były podniecone i dlatego otwarte na oglądanie.
To ciągle lepsza metoda niż wszystkie inne badania cierpiące na dokładnie ten sam problem korelacji tyle, że większym zakresie. W zasadzie można w ogóle odrzucić to badanie razem z innymi i stwierdzić po prostu, że nie ma potwierdzenia na żadną z tych tez.
Cytat:A w następnym akapicie jest też to, co opisywaliśmy w innym miejscu, faceci w dniu oglądania pornola mieli statystycznie mniejszą ochotę na seks z własną partnerką. I nie bawmy się w jakieś naukowe terminy, facet prawdopodobnie tego dnia już ulżył sobie i wyprztykał się z amunicji w samotności, nie zostawiając zbyt wiele dla partnerki. To jest pierwsza, najbardziej techniczno-biologiczna przyczyna, dlaczego oglądanie pornoli (i "aktywności towarzyszące" temu oglądaniu) zmniejszają popęd.
Dla mężczyzn tak, dla kobiet (jeśli przyjmujesz to badanie za sensowne, bo już nie wiem sam) jest inaczej.
Cytat:Są też pary otwarte na BDSM, jednak nie przytaczamy ich badań w kwestiach przemocy domowej. Albo, mniej drastyczny przykład, są pary chodzące do klubów swingerskich lub żyjące w tzw. otwartych związkach. Mogą one mieć bardzo interesującą i wzajemnie satysfakcjonującą dynamikę. Jednak zazwyczaj pomijamy je w kwestiach badań nad przyczynami i skutkami zdrad małżeńskich.
Oczywiście i teraz chciałbym się dowiedzieć co takiego jest szkodliwego w otwartych związkach, jeśli rzeczywiście partnerzy szczerze do tego podchodzą i tego chcą.
Cytat:Akurat tu mam pewnie kontrowersyjną opinię, że to właśnie cenzura doprowadziła do takiego a nie innego stanu. W "normalnych" filmach seksualność jest cenzurowana raz mocniej raz słabiej, w zależności od czasu i kraju. Ale zawsze jest jakaś granica między erotyką a seksualnością. Standardowo filmy z treścią nie mają scen seksualnych, filmy ze scenami seksualnymi nie mają treści, to norma z niszowymi wyjątkami. Nawet w tych nielicznych przypadkach, kiedy te granice są z obu stron naruszane, przeważa ciągle jeszcze, nazwijmy to, pornograficzna optyka. Zamiast naturalizacji pornoli mamy raczej pornografizację kultury masowej. Z efektami jak wyżej.
Można tak na to popatrzeć: żyjemy w kapitalistycznych społeczeństwach, opartych na konsumpcyjnej kulturze masowej w której wymagane jest tworzenie coraz to nowych produktów, dających nam złudne poczucie wolności i szczęścia. Ale te produkty są tylko substytutami, jak właśnie pornografia, będącą ułomnym zamiennikiem prawdziwego seksu. Podobnie jak bukmacherka, binge-watching, binge-gaming, binge-shoping, binge-dringking, binge-eating - wszystkie one zapewniają szybkie, chwilowe zadowolenie, są również kompulsywnymi zachowaniami i jednocześnie powodują izolację i alienację jednostki. Ludzie spędzają czas na takich aktywnościach zamiast na przykład, kultywować społeczne więzi, jako homo socialis. Porno z masturbacją jest elementem tego systemu ponieważ, tak jak pisaliście, jest łatwiejsze, nie wymaga zobowiązań a daje pozornie podobny efekt to seksu z drugą osobą. Ale też z tych powodów jest idealnym towarem w kapitalistycznym świecie i dlatego mamy pornografizację kultury masowej a nie naturalizację pornoli.
Dragula napisał(a): No nie, chodzi o konkrety. Jest łatwiej i skuteczniej. Z czasem możesz się do tego przyzwyczaić i może być tak, że prawdziwy sex będzie dawał ci zbyt mało wrażeń w zbyt długim czasie, co np utrudni ci dochodzenie do orgazmu a to już się konkretnie przekłada na satysfakcję z seksu
Tak pewnie może być, jesteśmy w końcu niewolnikami własnych przyzwyczajeń. Intuicyjnie też miałem i dalej mam taką opinię ale będąc adwokatem diabła, ciągle szukam jakiegoś potwierdzenia i nijak nie mogę znaleźć albo znajduję coś przeciwnego https://onlinelibrary.wiley.com/doi/full/10.1002/sm2.58
lumberjack napisał(a):
bert04 napisał(a): Są też pary otwarte na BDSM
My z żoną też wybraliśmy życie w Polsce.
Ciekawe co ma powiedzieć jakieś 90% reszty populacji planety żyjącej w gorszych warunkach
Hans Żydenstein napisał(a): Wcześniej była scena gdy przyłapała go bezpośrednio na oglądaniu pornola, zaczęła mówić, że to chore i obrzydliwe i wychodzić z chaty. Don Jon zaczął wymyślać, że kolega mu to wysłał, ona chyba to kupiła, ale kazała mu obiecać, że więcej nie będzie oglądał porno xd
Na całe szczęście Don Jon się opamiętał i skończyło się happy endem. Apropos masturbacji, jak idzie oglądanie "Pierścieni Władzy"? xd
Liczba postów: 6,377
Liczba wątków: 84
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
932 Płeć: nie wybrano
Osiris napisał(a): To ciągle lepsza metoda niż wszystkie inne badania cierpiące na dokładnie ten sam problem korelacji tyle, że większym zakresie. W zasadzie można w ogóle odrzucić to badanie razem z innymi i stwierdzić po prostu, że nie ma potwierdzenia na żadną z tych tez.
Badanie badaniem, tezy tezami. Jak wspominałem, badania w kwestii wszelakich uzależnień czy zachowań są obciążone wysokim błędem interpretacji jak i wysokim współczynnikiem faktorów nie uwzględnianych. Jak chociaż to, że spora część badań psychologicznych jest przeprowadzana wśród studentów psychologii i reprezentuje zachowania specyficzne dla tej grupy wiekowo-społecznej. To ogólna uwaga, nie dotyczy tego badania konkretnie.
Cytat:Dla mężczyzn tak, dla kobiet (jeśli przyjmujesz to badanie za sensowne, bo już nie wiem sam) jest inaczej.
Nie mam chwilowo powodu, żeby samo badanie odrzucać, spieram się o wnioski. U mężczyzn można stosunkowo łatwo odnaleźć związek fizjologiczny z danymi odkrytymi. U kobiet przypominam o badaniach na temat wybierania atrakcyjności mężczyzn w korelacji do fazy cyklu. W okrecie płodnym kobiety miały wybierać twarze "czadowskie", w okresie poza, twarze "wirdżinowskie". Tu można dojść do podobnych wniosków, oglądanie pornoli może być efektem wyższego libido, a to może wynikać z przyczyn nie uwzględnionych w badaniu.
Cytat:Oczywiście i teraz chciałbym się dowiedzieć co takiego jest szkodliwego w otwartych związkach, jeśli rzeczywiście partnerzy szczerze do tego podchodzą i tego chcą.
Zasadniczo nic, podobnie jak nie uważam, że jest coś inherentnie szkodliwego we wspólnym oglądaniu pornoli czy nawet w technikach sado-maso. O ile obie strony się na to zgadzają. Niestety, reddity są pełne historii o tym, jak jedna strona wymusza na drugiej wypróbowanie sado-maso. Lub otwarcie związku. Lub nawet taką "drobnostkę" w porównaniu, jak wspólne oglądnięcie pornusa. Takie historie czasem kończą się dobrze, jednak na redditach lądują zazwyczaj te histori, które kończą się źle. Być może idzie mi to na perspektywę, zdaję sobie z tego sprawę.
Cytat:Można tak na to popatrzeć: żyjemy w kapitalistycznych społeczeństwach, opartych na konsumpcyjnej kulturze masowej w której wymagane jest tworzenie coraz to nowych produktów, dających nam złudne poczucie wolności i szczęścia. Ale te produkty są tylko substytutami, jak właśnie pornografia, będącą ułomnym zamiennikiem prawdziwego seksu. Podobnie jak bukmacherka, binge-watching, binge-gaming, binge-shoping, binge-dringking, binge-eating - wszystkie one zapewniają szybkie, chwilowe zadowolenie, są również kompulsywnymi zachowaniami i jednocześnie powodują izolację i alienację jednostki. Ludzie spędzają czas na takich aktywnościach zamiast na przykład, kultywować społeczne więzi, jako homo socialis. Porno z masturbacją jest elementem tego systemu ponieważ, tak jak pisaliście, jest łatwiejsze, nie wymaga zobowiązań a daje pozornie podobny efekt to seksu z drugą osobą. Ale też z tych powodów jest idealnym towarem w kapitalistycznym świecie i dlatego mamy pornografizację kultury masowej a nie naturalizację pornoli.
Hmmm... ciekawy tok myślenia. Ja piszę o pornografizacji mając na myśli "optyczną" część, ty nawiązujesz do ogólniejszego podejścia. Ba, twój tok myślenia odbija się w używaniu słowa "porn" poza kontekstem seksualnym, przykładowo ludzie wrzucający obrazki swoich pysznych dań we wyśmienitych restauracjach to "food-porn". Kiedyś podobnie używano słowa "orgia", przykładowo filmy z serii Rambo to orgia przemocy. Dziś to pewnie można by określić jako przemocowe porno. Coś w tym jest na rzeczy.
Cytat:Tak pewnie może być, jesteśmy w końcu niewolnikami własnych przyzwyczajeń. Intuicyjnie też miałem i dalej mam taką opinię ale będąc adwokatem diabła, ciągle szukam jakiegoś potwierdzenia i nijak nie mogę znaleźć albo znajduję coś przeciwnego
Oskarżenia pod względem pornografii + masturbacji nie dotyczą jakiejś pojedynczej sesji. Nawet gdyby ta pojedyncza sesja miała trwać godzinkę albo dwie albo więcej. Oskarżenia dotyczą długotrwałych zmian dotyczących wrażliwości na temat seksu w wyniku porównania współżycia z partnerem*ką i współżycia z własną ręką. Przy jednoczesnej wizualej nad-stymulacji.
Cytat:Na całe szczęście Don Jon się opamiętał i skończyło się happy endem. Apropos masturbacji, jak idzie oglądanie "Pierścieni Władzy"? xd
Musiałem.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 22,756
Liczba wątków: 239
Dołączył: 08.2005
Reputacja:
1,333 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Schabizm-kaszankizm
Osiris napisał(a): lumberjack napisał(a):
bert04 napisał(a):
Są też pary otwarte na BDSM
My z żoną też wybraliśmy życie w Polsce.
Ciekawe co ma powiedzieć jakieś 90% reszty populacji planety żyjącej w gorszych warunkach Uśmiech
No ja bym powiedział, że jeśli w Polsce jest lepiej niż wszędzie indziej, to świadczy tylko o chujowości tego świata.
Taki dobrobyt, że każdy żyje z pętlą bankowego kredytu zaciśniętą na szyi. A kogo nie stać na ratę kredytu musi płacić za wynajem mieszkania taką kasę, że po opłatach zostaje tylko wegetacja. Super ten dobrobyt. Nie wiem, może nie doceniam tego kraju, ale cieszę się, że chociaż bomby na łeb nam nie lecą.
Liczba postów: 5,772
Liczba wątków: 34
Dołączył: 06.2012
Reputacja:
127 Płeć: nie wybrano
lumberjack napisał(a): Taki dobrobyt, że każdy żyje z pętlą bankowego kredytu zaciśniętą na szyi. A kogo nie stać na ratę kredytu musi płacić za wynajem mieszkania taką kasę, że po opłatach zostaje tylko wegetacja. Super ten dobrobyt. Nie wiem, może nie doceniam tego kraju, ale cieszę się, że chociaż bomby na łeb nam nie lecą.
Dokładnie, gdzieś tam może jest sobie rybak Liu Peng, żyje sobie spokojnie w drewnianej chatce z żoną. Kredytów nie ma żadnych, nic go nie goni. Rybkę sobie złowi, pochilluje, zapali fajkę. Luzik.
Albo historia jak w tym filmie, Japończyk porzucił swoje dotychczasowe życie w wyższych sferach, które go wykańczało.... i zaczął sprzątać kible
Liczba postów: 1,652
Liczba wątków: 4
Dołączył: 04.2014
Płeć: nie wybrano
Jeśli upadek moralności nie wydaje się straszny, to może nawet lepiej, że ta pętla kredytowa się zaciska, bo może powstrzymuje od całkowitego stoczenia? Czy my się dzisiaj en masse czymkolwiek różnimy od utyskujących Rzymian z czasów Augustyna? Znajdź różnice:
"Byleby - powiadają - istniała, byleby kwitła, w dostatki obfitująca, zwycięstwa sławna, lub, co lepiej, bezpieczna w pokoju. A reszta co nas obchodzi? Owszem na tym nam zależy, żeby u wszystkich wzrastała zamożność wystarczająca i na życie rozrzutne, i na to, iżby każdy możniejszy mógł biedniejszymi zawładnąć. [...] Nierządnic publicznych niech będzie dostatek dla wszystkich, co ich używać pragną, a głównie dla tych, którzy nie mogą mieć swoich prywatnych. Domy mają być pobudowane obszerne i ozdobne, uczty wystawne dla każdego dostępne niech będą, na których wszyscy, co zechcą, bawić się mogli we dnie i w nocy, pić, zwracać, nurzać się w użyciu."
Liczba postów: 2,709
Liczba wątków: 12
Dołączył: 05.2018
Reputacja:
253
białogłowa napisał(a): Jeśli upadek moralności nie wydaje się straszny, to może nawet lepiej, że ta pętla kredytowa się zaciska, bo może powstrzymuje od całkowitego stoczenia?
Śmiała teza ale raczej słabo potwierdzona historycznie. To znaczy gdyby tak było, to święty Kościół Katolicki z racji tego, że jest ucieleśnieniem moralności, byłby biedny jak przysłowiowa mysz kościelna.
W ogóle z tym moralnym upadkiem, to jest tak od Augustyna, pokolenie za pokoleniem - jak się kolejni starzeją, to biadolą, jak to za ich czasów było nieskazitelnie a teraz mamy Sodomę i Gomorę. W zasadzie jest całkiem inaczej i normy zachowania ulegają powolnej ale jednak znaczącej poprawie. Chociażby zachowania rasistowskie, seksistowskie, dyskryminacja mniejszości czy nawet, o dziwo, traktowanie pracowników ulega pozytywnym zmianom (nie wszędzie), mimo usilnych prób środowisk prawicowych i konserwatywnych oraz wpływowi dzielących nas mediów społecznościowych.
Cytat:Czy my się dzisiaj en masse czymkolwiek różnimy od utyskujących Rzymian z czasów Augustyna? Znajdź różnice:
"Byleby - powiadają - istniała, byleby kwitła, w dostatki obfitująca, zwycięstwa sławna, lub, co lepiej, bezpieczna w pokoju. A reszta co nas obchodzi? Owszem na tym nam zależy, żeby u wszystkich wzrastała zamożność wystarczająca i na życie rozrzutne, i na to, iżby każdy możniejszy mógł biedniejszymi zawładnąć. [...] Nierządnic publicznych niech będzie dostatek dla wszystkich, co ich używać pragną, a głównie dla tych, którzy nie mogą mieć swoich prywatnych. Domy mają być pobudowane obszerne i ozdobne, uczty wystawne dla każdego dostępne niech będą, na których wszyscy, co zechcą, bawić się mogli we dnie i w nocy, pić, zwracać, nurzać się w użyciu."
"Państwo Boże" Św. Augustyn
Tą historię kojarzę ale chyba autor się nie zgadza i parę szczegółów również. Zdaje się, że było tam kilku księży, męska prostytutka oraz tabletki na potencję a miejsce akcji to Dąbrowa Górnicza, nie jakiś tam Rzym. Pozostałe elementy pasują.
Liczba postów: 22,756
Liczba wątków: 239
Dołączył: 08.2005
Reputacja:
1,333 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Schabizm-kaszankizm
białogłowa napisał(a): Jeśli upadek moralności nie wydaje się straszny, to może nawet lepiej, że ta pętla kredytowa się zaciska, bo może powstrzymuje od całkowitego stoczenia?
Ale kto się stacza?
Normalni ludzie zakładają rodziny, robio dziecioki i bioro kredyt na mieszkanie albo dom. Normalnie żyją - pracują, śpią, zajmują się dziećmi. Gdzie w tym dekadencja? Czy tym normalnym ludziom by coś odwaliło gdyby nagle mieli spłacony kredyt? Stoczyliby się?
białogłowa napisał(a): Czy my się dzisiaj en masse czymkolwiek różnimy od utyskujących Rzymian z czasów Augustyna? Znajdź różnice:
"Byleby - powiadają - istniała, byleby kwitła, w dostatki obfitująca, zwycięstwa sławna, lub, co lepiej, bezpieczna w pokoju. A reszta co nas obchodzi? Owszem na tym nam zależy, żeby u wszystkich wzrastała zamożność wystarczająca i na życie rozrzutne, i na to, iżby każdy możniejszy mógł biedniejszymi zawładnąć. [...] Nierządnic publicznych niech będzie dostatek dla wszystkich, co ich używać pragną, a głównie dla tych, którzy nie mogą mieć swoich prywatnych. Domy mają być pobudowane obszerne i ozdobne, uczty wystawne dla każdego dostępne niech będą, na których wszyscy, co zechcą, bawić się mogli we dnie i w nocy, pić, zwracać, nurzać się w użyciu."
"Państwo Boże" Św. Augustyn
No różnimy się. Nie chcemy domów obszernych i ozdobnych. Nie chcemy po prostu żyć przez całe życie z dwójką dzieciaków w jednym pokoju. Po to budujemy/rozbudowujemy dom. Nie z potrzeby przepychu. I takich ludzi jak my jest w Polsce od zarąbania. A nie takich co marzą o stoczeniu się do poziomu Sodomy i Gomory. Nie ma dekadencji.
Uczty wystawne, picie, zwracanie i nurzanie się w użyciu to było z kolei od zawsze i jest ciągle aktualne. Zwłaszcza te wszystkie święta chrześcijańskie to takie rodzinne nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu na masową skalę. Kwintesencja staczania się.
Liczba postów: 1,652
Liczba wątków: 4
Dołączył: 04.2014
Płeć: nie wybrano
Nie ja spłaszczyłam problem do dekadenckiej histerii. Jest faktem, i nawet żyjąc w zamkniętej bańce informacyjnej nie ma siły, by tego nie zauważyć, że w skali świata zachodniego, coraz mniej ludzi zakłada rodziny i zajmuje się dziećmi. Jeśli już są dzieci, to sprzedaje się je do żłobka w wieku paru miesięcy. Normalnością jest zastępowanie dzieci psynami i psórkami, jak to ktoś określił. Chcesz mieć pewne zajęcie zostań groomerem, dobre perspektywy mają salony pielęgnacji psiego paznokcia.
Kogo stać na obiektywizm, niech zwróci uwagę na zgodny, automatyczny (i zawsze skuteczny w sensie skierowania rozmowy na sobie znane, utarte tory) kontratak na chrześcijaństwo (orgie kapłanów, domowe celebracje świąt chrześcijańskich). Niczym nieuzasadniony, bo ja nie celuję w kondycję ateistów, tylko ogólnie wskazuję na upadek moralny całej naszej cywilizacji. Lumber, czy ty czytałeś na studiach Augustyna? Pytam, bo w rozdziale, którego fragment przytoczyłam, święty polemizuje z rzymianami atakującymi chrześcijaństwo, obwiniającymi je za upadek Imperium
Ja nie twierdzę i nigdy nie twierdziłam, że Kościół jako społeczność wiernych jest "ucieleśnieniem moralności", jeśli komuś wydaje się, że przygadał, to chochołowi.
Na pytanie kto się stacza, odpowiem, że każdy człowiek, który nie chce zauważyć obiektywnie szkodliwego zjawiska pornografii i masturbacji Pomijając wszystko inne, pornografia jest (także) uprzedmiotowieniem kobiety, która jest traktowana jako towar na sprzedaż, bo to głównie obraz kobiety tu traci. Czy jest jakaś wielka różnica pomiędzy pornografią, a prostytucją, skoro modelka porno podobnie jest opłacana za wystawienie swojego ciała na publiczne dziwowisko i nikogo nie interesuje, czy rzeczywiście chciała to zrobić, czy może została zmuszona poprzez np. toksyczne wychowanie i innych możliwości nie widzi.
Staram się nie korzystać z emocjonalnych argumentów, ale w tym wypadku, wyobrażenie sobie swojej własnej córki w "roli" pomocy w "profilaktyce przeciwrakowej" dla mężczyzny mordującego się w toalecie, czasem pomaga.
Liczba postów: 2,709
Liczba wątków: 12
Dołączył: 05.2018
Reputacja:
253
białogłowa napisał(a): Nie ja spłaszczyłam problem do dekadenckiej histerii. Jest faktem, i nawet żyjąc w zamkniętej bańce informacyjnej nie ma siły, by tego nie zauważyć, że w skali świata zachodniego, coraz mniej ludzi zakłada rodziny i zajmuje się dziećmi. Jeśli już są dzieci, to sprzedaje się je do żłobka w wieku paru miesięcy. Normalnością jest zastępowanie dzieci psynami i psórkami, jak to ktoś określił. Chcesz mieć pewne zajęcie zostań groomerem, dobre perspektywy mają salony pielęgnacji psiego paznokcia.
Wiadomo, spadek urodzeń to wina psów, ateizmu i ataku na Kościół.
Cytat:Kogo stać na obiektywizm, niech zwróci uwagę na zgodny, automatyczny (i zawsze skuteczny w sensie skierowania rozmowy na sobie znane, utarte tory) kontratak na chrześcijaństwo (orgie kapłanów, domowe celebracje świąt chrześcijańskich). Niczym nieuzasadniony, bo ja nie celuję w kondycję ateistów, tylko ogólnie wskazuję na upadek moralny całej naszej cywilizacji. Lumber, czy ty czytałeś na studiach Augustyna? Pytam, bo w rozdziale, którego fragment przytoczyłam, święty polemizuje z rzymianami atakującymi chrześcijaństwo, obwiniającymi je za upadek Imperium
Ja nie twierdzę i nigdy nie twierdziłam, że Kościół jako społeczność wiernych jest "ucieleśnieniem moralności", jeśli komuś wydaje się, że przygadał, to chochołowi.
Kogo stać na obiektywizm, niech zwróci uwagę to jak żałośnie próbujesz się wytłumaczyć z stwierdzenia, że może dobrze, że ludzie są biedni bo wtedy by wpadli w totalny hedonizm.
Cytat:Na pytanie kto się stacza, odpowiem, że każdy człowiek, który nie chce zauważyć obiektywnie szkodliwego zjawiska pornografii i masturbacji
Oczywiście. Zamiast dostarczyć argumentów na potwierdzenie tej tezy (szczególnie szkodliwość masturbacji) wybrałaś obrażanie w postaci stwierdzenia, że kto się z tobą nie zgadza, to się stacza. Jak jakiś pijak czy narkoman zapewne.
Cytat:Pomijając wszystko inne, pornografia jest (także) uprzedmiotowieniem kobiety, która jest traktowana jako towar na sprzedaż, bo to głównie obraz kobiety tu traci. Czy jest jakaś wielka różnica pomiędzy pornografią, a prostytucją, skoro modelka porno podobnie jest opłacana za wystawienie swojego ciała na publiczne dziwowisko i nikogo nie interesuje, czy rzeczywiście chciała to zrobić, czy może została zmuszona poprzez np. toksyczne wychowanie i innych możliwości nie widzi.
Być może tak jest i sam uważam, że zjawisko pornografii jest w jakimś stopniu szkodliwe. Trzeba dodać, że są też męskie prostytutki i męscy aktorzy porno.
Cytat:Staram się nie korzystać z emocjonalnych argumentów, ale w tym wypadku, wyobrażenie sobie swojej własnej córki w "roli" pomocy w "profilaktyce przeciwrakowej" dla mężczyzny mordującego się w toalecie, czasem pomaga.
Ja pierdolę, to już jest poziom tak gówniany, że szkoda gadać. I no i standard "argumentacji" na tym przedszkolnym poziomie - nie chcem być emocjonalna, ale muszem
Liczba postów: 9,619
Liczba wątków: 88
Dołączył: 11.2008
Reputacja:
511 Płeć: nie wybrano
białogłowa napisał(a): Nie ja spłaszczyłam problem do dekadenckiej histerii. Jest faktem, i nawet żyjąc w zamkniętej bańce informacyjnej nie ma siły, by tego nie zauważyć, że w skali świata zachodniego, coraz mniej ludzi zakłada rodziny i zajmuje się dziećmi. Jeśli już są dzieci, to sprzedaje się je do żłobka w wieku paru miesięcy.
Lepiej było, kiedy nie istniały powszechnie dostępne żłobki i dziećmi z biednych rodzin zajmowało się rodzeństwo, bo rodzice harowali i nie mieli kiedy się tym zająć.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.