Liczba postów: 8,991
Liczba wątków: 63
Dołączył: 01.2009
Reputacja:
54 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ateista, w przyszłości może buddysta mahajany
I jak tam z waszym niepiciem? A jak już z piciem to szlachetnych trunków - ja nabyłem drogą kupna miody pitne: czwórniaka, trójniaka, trzy dwójniaki i półtoraka. Czwórniak i trójniak już wypite.
Liczba postów: 289
Liczba wątków: 1
Dołączył: 04.2019
Reputacja:
64
Cóż...od lat jestem miłośnikiem dobrych Single Malt a ostatnio rumy mnie uwiodły. Nie pijam tego, coby się sponiewierać. Dla smaku raczej lub towarzystwa.
Lata temu po lotniskach kupowałem, teraz w głupim Lidlu są takie znajdźki, że szczęka opada.
Kiedy człowiek umiera, po pierwsze traci życie. A zaraz potem złudzenia. Terry Pratchett
Liczba postów: 1,572
Liczba wątków: 19
Dołączył: 08.2020
Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Tradi katolik
Mustafa Mond napisał(a): Od 2 miesięcy nawet piwa nie wypiłem. Nic a nic. Z bratem i przyjacielem przerzuciliśmy się na pogadanki bez alko.
Ja tam lubię alkoholową libację. Natomiast mój znajomas od nowego roku nie bierze twardych narkotyków. Takie ma postanowienie. I dobrze, chociaż i tak mu nie pomoże bo od fryka i pijackich bijatyk wypadły mu zęby
Liczba postów: 8,991
Liczba wątków: 63
Dołączył: 01.2009
Reputacja:
54 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ateista, w przyszłości może buddysta mahajany
I jak z waszym niepiciem? Ciągle chcę być abstynentem, ale piję alkohol. Rzadko, ale to robię - miody pitne ostatnio były. Niestety kupiłem sobie kieliszki do wina białego, bo nie miałem - głupol ze mnie. Odkładam tę abstynencję, ale chcę nim być.
Liczba postów: 3,238
Liczba wątków: 16
Dołączył: 07.2015
Reputacja:
353 Płeć: nie wybrano
Nonkonformista napisał(a): I jak z waszym niepiciem? Ciągle chcę być abstynentem, ale piję alkohol. Rzadko, ale to robię - miody pitne ostatnio były. Niestety kupiłem sobie kieliszki do wina białego, bo nie miałem - głupol ze mnie. Odkładam tę abstynencję, ale chcę nim być.
Liczba postów: 8,991
Liczba wątków: 63
Dołączył: 01.2009
Reputacja:
54 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ateista, w przyszłości może buddysta mahajany
Mustafa Mond napisał(a):
Nonkonformista napisał(a): I jak z waszym niepiciem? Ciągle chcę być abstynentem, ale piję alkohol. Rzadko, ale to robię - miody pitne ostatnio były. Niestety kupiłem sobie kieliszki do wina białego, bo nie miałem - głupol ze mnie. Odkładam tę abstynencję, ale chcę nim być.
Liczba postów: 22,755
Liczba wątków: 239
Dołączył: 08.2005
Reputacja:
1,333 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Schabizm-kaszankizm
W zależności od pojemności kielonka o którym mówisz jest możliwe że to tak jakbyście codziennie walili po browarze
A ja prawie nic nie piję ale ostatnio mam straszny zapierdol. A jeśli mam zapierdol - zwłaszcza w upał (a na razie takich dni praktycznie jeszcze nie było) - to lubię se walnąć browca po robocie. Jak są takie zimnochujowodeszczowe dni jak dziś to w życiu nikt by nie nie zmusił do gulnięcia browara.
Ogólnie to uważam, że abstynencja to głupota. W rozsądnej dawce alko jest dla ludzi.
Jeśli ktoś musi się przymuszać do abstynencji, to znaczy że to ta osoba ma właśnie duży problem z alkoholem.
Liczba postów: 9,616
Liczba wątków: 88
Dołączył: 11.2008
Reputacja:
509 Płeć: nie wybrano
Sofeicz napisał(a): PS. No i wypiłem piwo pierwotnie przeznaczone do zwabienia ślimaków w ogrodzie
Lubią?
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Liczba postów: 1,096
Liczba wątków: 9
Dołączył: 05.2019
Reputacja:
154
A ja wypolem ostatnio 2 kieliszki prawdziwego Porto z miasta Porto w Portugalii i b. mi smakowalo. Nigdy nie myslalem o zostaniu pelnym abstynentem, ale trzeba przyznac ze pije coraz rzadziej.
Tak powiedzmy raz na 2 m-ce.
Mysle ze z wiekiem zanikaja kubki smakowe i przestaje mnie ciagnac do alkoholu, nawet mniej niz poprzednio.
Liczba postów: 3,238
Liczba wątków: 16
Dołączył: 07.2015
Reputacja:
353 Płeć: nie wybrano
Jakby brat lub kumpel chciał ze mną wypić, to bym wypił, ale tak się składa, że gadamy bez alko. A nie, wróć. Wypiłem jednak jedno piwo z przyjacielem, oglądając finał Pucharu Polski i grając w Fifę. 2 maj to był. Zapomniałem o tym jednym.
Żadnych wesel żadnej mej kuzynki (a mam ich wiele - od 6 do 8; nie chce mi się ich liczyć) ostatnimi miesiącami nie było - jakby było, to bym wtedy pił.
Liczba postów: 8,991
Liczba wątków: 63
Dołączył: 01.2009
Reputacja:
54 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ateista, w przyszłości może buddysta mahajany
lumberjack napisał(a):Ogólnie to uważam, że abstynencja to głupota. W rozsądnej dawce alko jest dla ludzi.
Nie jest. Każda najmniejsza nawet dawka alkoholu jest szkodliwa dla zdrowia i kancerogenna, pan Rutkowski się na badania medyczne Lancetu powołuje. Oglądam sobie teraz rozmowę na youtubie między Robertem Rutkowskim a Janem Śpiewakiem: Żyjemy w alkoholowej sekcie.
I jestem w niewąskim szoku, alkohol na każdym kroku i tylu ludzi dotkniętych tym problemem.
Bez jedzenia i wody żyć nie można. Bez alkoholu można. Można długo żyć, nie pijąc tej trucizny - przykład sułtan Kabus.
Liczba postów: 22,755
Liczba wątków: 239
Dołączył: 08.2005
Reputacja:
1,333 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Schabizm-kaszankizm
Nonkonformista napisał(a): Nie jest. Każda najmniejsza nawet dawka alkoholu jest szkodliwa dla zdrowia i kancerogenna, pan Rutkowski się na badania medyczne Lancetu powołuje.
Wszystko jest kancerogenne. Jedzenie, napoje, praca, auta i domy. Co niby nie jest jest kancerogenne? Warzywa są pryskane i nawożone chujwieczym na chujwiejakiej glebie, mięso nafaszerowane konserwantami, a jeszcze wcześniej zwierzęta faszeruje się hormonami i antybiotykami, w pracy jak siedzisz na dupie przed biurkiem 8h dziennie albo więcej to pracujesz na raka odbytu, a ja w swojej budowlanej branży pracuję na raka płuc. Z samochodu masz spaliny, a jak masz elektryczny to z elektrowni masz spaliny; z domu masz spaliny, a jak masz piec na gaz to ze spalania gazu też masz jakieś trucizny; grasz w gry to niszczysz kręgosłup, oczy i dupę; czytasz książkę lub forum - niszczysz oczy itd. itp.
Ogólnie życie jest niezdrowe i najlepiej to kurwa nie żyć. Nawet woda ci zaszkodzi jak wypijesz w ciągu dnia za mało lub za dużo. Też jestem za dbaniem o zdrowie ale kurna z umiarem, bo inaczej nic z życia nie będziesz miał - ani radości ani przyjemności ani nawet zdrowia psychicznego, bo jak zrezygnujesz ze wszystkiego co szkodzi zdrowiu to nic tylko mieć depresję i się powiesić. Więc już przestań proszę mulić nerę i - z całym szacunkiem - jebnij se browara.
Liczba postów: 21,552
Liczba wątków: 216
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
1,015 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ate 7 stopnia
Nonkonformista napisał(a): Każda najmniejsza nawet dawka alkoholu jest szkodliwa dla zdrowia i kancerogenna...
Idąc tym tropem myślenia tacy Francuzi powinni już dawno wymrzeć na raka, bo dla nich dzień bez kieliszka wina, to nie dzień (spożycie na łba, to prawie 13l).
A żyją prawie najdłużej w Europie.
Np. moja ślubna, miała problemy z wysokim poziomem cukru we krwi (stan przedcukrzycowy) i nieskutecznie faszerowała się różnymi pigułami.
Od kiedy zaczęliśmy sobie serwować niewielki kieliszek wina dziennie, poziom cukru w cudowny sposób się unormował.
I bardzo dobrze.
Liczba postów: 8,991
Liczba wątków: 63
Dołączył: 01.2009
Reputacja:
54 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ateista, w przyszłości może buddysta mahajany
Sofeicz napisał(a):
Nonkonformista napisał(a): Każda najmniejsza nawet dawka alkoholu jest szkodliwa dla zdrowia i kancerogenna...
Idąc tym tropem myślenia tacy Francuzi powinni już dawno wymrzeć na raka, bo dla nich dzień bez kieliszka wina, to nie dzień (spożycie na łba, to prawie 13l).
A żyją prawie najdłużej w Europie.
Np. moja ślubna, miała problemy z wysokim poziomem cukru we krwi (stan przedcukrzycowy) i nieskutecznie faszerowała się różnymi pigułami.
Od kiedy zaczęliśmy sobie serwować niewielki kieliszek wina dziennie, poziom cukru w cudowny sposób się unormował.
I bardzo dobrze.
W tym filmiku, który wrzuciłem mówi się o tzw. paradoksie francuskim. Cóż to takiego? Otóż od ciągłego spożywania czerwonego wina mniej jest zawałów serca, ale za to sporo chorych wątrób, a i alkoholowa choroba płodowa /tak się to chyba nazywa/ jest we Francji plagą, więc ja już wolę mieć większe ryzyko zawału ale za to w miarę zdrową wątrobę.
Liczba postów: 8,991
Liczba wątków: 63
Dołączył: 01.2009
Reputacja:
54 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ateista, w przyszłości może buddysta mahajany
Adam M. napisał(a): A ja wypolem ostatnio 2 kieliszki prawdziwego Porto z miasta Porto w Portugalii i b. mi smakowalo. Nigdy nie myslalem o zostaniu pelnym abstynentem, ale trzeba przyznac ze pije coraz rzadziej.
Tak powiedzmy raz na 2 m-ce.
Mysle ze z wiekiem zanikaja kubki smakowe i przestaje mnie ciagnac do alkoholu, nawet mniej niz poprzednio.
W tę sobotę o tej porze będę już w Portugalii, lecz nie w Porto, ale w Lizbonie i też planuję sobie wino portugalskie kupić i wypić je, a od nowego roku stać się abstynentem. Z browców idą 0%.