To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Czy kundelizm jest najwyższym stopniem rasizmu?
#1
Jeszcze parę lat temu byłam przekonana, że o rasizmie mówimy wtedy, kiedy np. uważamy, że czarny jest mniej wartościowy niż biały, bo jest czarny i na tej podstawie np. bijemy czarnych. prześladujemy ich, odbieramy prawa etc.

Później jednak prowadząc rozmowy z liberałami zaczęłam być obrzucana epitetem "rasista" za każdym razem kiedy eksponowałam w jakiś sposób w swojej wypowiedzi kolor skóry/pochodzenie/wyznanie religijne jakiejś osoby, jeśli sytuacja, w której te osoby uczestniczyły, stawiała ich w negatywnym świetle.
Wówczas po raz pierwszy doświadczyłam rozmycia terminu rasizm w dwojakim sensie:
- rasizm nie dotyczy już dłużej samej rasy, tylko rozciąga się na narodowość, przynależność etniczną, wyznaniową, a niekiedy nawet płeć (wszyscy pamiętamy "Woman is the nigger of the world" Lennona)
- rasizmem nie tylko przypisywanie danej rasie/narodowości/wyznaniu gorszej wartości, która by uzasadniała np. zabijanie, prześladowanie, dyskryminację osób danej rasy (w zmienionym już sensie), ale rasizmem jest samo niebezpośrednie wiązanie w swojej wypowiedzi treści negatywnej z daną rasą, np. Nie należy mówić "Czarnoskóry mężczyzna zadźgał nożem ciężarną kobietę", tylko np. "Nożownik zamordował ciężarną kobietę". W swoich komunikatach należy za wszelką cenę unikać jakiejkolwiek, najsubtelniejszej sugestii, że dana sytuacja miała coś wspólnego z rasą.

Ale to jeszcze nie wszystko. Prawdziwego skonfundowania doświadczyłam dopiero wtedy, kiedy się dowiedziałam, że jestem rasistką, ponieważ jestem zwolenniczką utrzymania różnorodności rasowej. W pierwszym odruchu - zdębiałam. Czy z nienawiści, niechęci do innych ras, miałabym życzyć im przetrwania?
Wówczas napotkałam terminy rasizm różnicujący oraz separatyzm rasowy. Okazuje się, że moje upodobanie do różnorodności rasowej, etnicznej, narodowej, kulturowej jest motywowane wiarą w supremację mojej własnej rasy. Nie chcę, żeby moja rasa została zbrudzona innymi rasami i właśnie dlatego bronię się przed rasowym wymieszaniem. Tylko zaraz, skoro celem liberałów miałoby być zniesienie podziałów na rasy (w szerokim, zmienionym znaczeniu), to wówczas rezultatem takiego działania, przy założeniu, że wszystko pójdzie zgodnie z planem, będzie doprowadzenie ludzkości do tego stanu, w którym jest tylko jedna rasa, która z definicji nie może być przez nic zbrudzona. Nic nie może jej zmienić, na nią wpłynąć, oddziaływać z bliska czy na odległość. A jeśli tak, to czy ten kundelizm promowany przez liberalne środowiska, nie jest aby najwyższym stopniem rasizmu, jaki można sobie wyobrazić? 

Podczas gdy separatyści rasowi, zwolennicy polikulturowości chcą zachować różnorodność, a co za tym idzie możliwość inspirowania,wpływania na siebie nawzajem różnych ras, tak kundeliści chcą różnorodność znieść, a wraz z nią tego "obcego", "innego", który mógłby zagrozić kundelowemu porządkowi. 
Jeśli rasizm wynika z wrodzonej nam ksenofobii, to czy dążenie do wyeliminowania kategorii "obcego" nie jest aby rasizmem najwyższego stopnia? 

Po raz kolejny zmierzam się paradoksem lewicy, która mając na ustach wielokulturowość, pluralizm, mnogość perspektyw, które przeciwstawia monolitowi,ksenofobii, zaściankowości nacjonalistów, tak naprawdę robi wszystko, żeby doprowadzić ludzkość do stanu jałowego monolitu, gdzie nie ma miejsca dla obcych, bo wszyscy są tacy sami. Wszyscy są równymi sobie w każdym calu kundlami.
Odpowiedz
#2
W dupie mam kundlizm (nie wiem, z jakiego obcego języka przyplątało Ci się to "e"). Natomiast rasizm, czy tam polikulturowość, nie wynika z ksenofobii, tylko z lęku przed barbarzyńcami. Ksenos, czyli obcy Grek, to był jednak Grek, a więc człowiek dzielący z nami nasze normy kulturowe; dlatego nie trzeba się go było bać (w każdym razie nie bardziej, niż rozdrażnionego Edypa czy naprutego Heraklesa). Natomiast barbarzyńcy bać się można było, bo z barbarzyńcą nigdy nic nie wiadomo, co mu do głowy strzeli. Lewica tego niuansu nie postrzega w ogóle - może dlatego, że uroiła sobie termin: ludzkość, a zapomniała poinformować jakieś trzy czwarte tej ludzkości, że oni ludzkością są i czego się wobec tego od nich oczekuje. Język



A na marginesie Twojej antyeuropejskiej sygnatury, ona bierze się stąd, że Polaków uczy się od małego, że oni nie mają dookoła siebie ani jednego ksenosa - tylko samych barbarzyńców. Tzn. jacyś Czesi ze Słowakami może by pod ksenosa podpadali, ale co oni mogą, śmiech na sali. A Niemiec to nie jest ksenos, ani Francuz to nie jest ksenos, ani Ruski to nie jest ksenos. Stąd się bierze syndrom oblężonej twierdzy.

Pisałem, że ta sygnatura jest debilna? Zawisza się wypowiedział jak harcerz na obozie, co kazał wyjść z namiotu całemu zastępowi, bo to jest jego namiot, a nie zastępu. Zapomniał bidusia, że sam też do zastępu należy.
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always
- Mike Wyzgowski & Sagisu Shiro
Odpowiedz
#3
Liberalizm jest za wolnością wypowiedzi, demokracją, własnością prywatną.
wiem, że w pewnym momencie zaczęło nazywać się progresywnych lewaków liberałami, tylko nie wiem z jakiego powodu?
Możliwe, że właśnie o to chodzi by zatrzeć odrębności kulturowe i rasowe, z drugiej strony nie jestem za tym by zabraniać przenikania się rasom. Może najlepiej aby to samo się regulowało?
Na eugenikę jeszcze przyjdzie pora wraz z rozwojem inżynierii genetycznej.
Opinia laika.
Odpowiedz
#4
Czystość rasy nie jest żadną etyczną czy moralną wartością. Ludzkość en masse nigdy też o takie pierdoły nie dbała. Większość obecnie istniejących "ras" to w istocie krzyżówki "ras" istniejących w przeszłości. Tacy biali Europejczycy to z grubsza mieszanka dwóch grup (zresztą wewnętrznie zróżnicowanych), bardziej odległych od siebie niż dzisiejsi Europejczycy i dalekowschodni Azjaci. Mało tego, nasi przodkowie za bardzo nie dbali nawet o czystość gatunkową, mieszając się z neandertalczykami i jeszcze dziwniejszymi małpoludami (różnica sporo większa niż Masaj i Eskimos).
Nawet bez mieszania "rasy" są dynamiczne, nie trzymają się jakiegoś wzorca, tylko zmieniają w czasie. Tacy Polacy tysiąc lat temu mieli wyraźnie węższe głowy i bardziej wypukłe potylice. Aż tu nagle koło XIII wieku im się odwidziało, głowy zrobiły się szersze i plaskate z tyłu, jak u jakichś Żydów czy Mongołów. I nikt nie wie czemu.
Samo mieszanie się nie prowadzi do prostej unifikacji, często tworzą się z tego nowe kombinacje cech. Coś takiego przydarzyło się kilka tysięcy lat temu w północnej Europie. Większość przodków dzisiejszych mieszkańców tych terenów była ciemnoskóra, a względnie nieliczni jasnoskórzy. Na skutek mieszania się powstała populacja zdecydowanie jasnoskóra. Podobnie na południu Europy - z mieszanki ludzi o skórze ciemnobrązowej i ciemnooliwkowe powstali ludzie o skórze jasnooliwkowej.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
#5
ErgoProxy napisał(a): W dupie mam kundlizm (nie wiem, z jakiego obcego języka przyplątało Ci się to "e"). Natomiast rasizm, czy tam polikulturowość, nie wynika z ksenofobii, tylko z lęku przed barbarzyńcami. Ksenos, czyli obcy Grek, to był jednak Grek, a więc człowiek dzielący z nami nasze normy kulturowe; dlatego nie trzeba się go było bać (w każdym razie nie bardziej, niż rozdrażnionego Edypa czy naprutego Heraklesa). Natomiast barbarzyńcy bać się można było, bo z barbarzyńcą nigdy nic nie wiadomo, co mu do głowy strzeli. Lewica tego niuansu nie postrzega w ogóle - może dlatego, że uroiła sobie termin: ludzkość, a zapomniała poinformować jakieś trzy czwarte tej ludzkości, że oni ludzkością są i czego się wobec tego od nich oczekuje. Język
Sprawdziłam, że termin kundlizm jest już zarezerwowany, ma inne znaczenie, stąd kundelizm.
https://sjp.pwn.pl/doroszewski/kundlizm;5444964.html

Jeśli chodzi o tych barbarzyńców, to myślę, że ten termin jest dość płynny. Zakładając hipotetycznie, że kiedyś nastaną takie czasy, że ludzkość jako ogół zostanie ucywilizowana, to zawsze będą istnieć pomiędzy poszczególnymi grupami społecznymi takie różnice, że traktowanie tych osób niżej w rozwoju od nas jak barbarzyńców, będzie wciąż zasadne. Można zresztą wprowadzić takie rozróżnienie na "innych" (równych lub lepszych) oraz "innych gorszych" (barbarzyńców). Możemy się obawiać jednych i drugich, ale o ile barbarzyńców będziemy chcieli cywilizować, to co tych drugich możemy mieć ambiwalentne odczucia. Mogą nas inspirować, ciekawić, niepokoić etc.

Lampart napisał(a): Możliwe, że właśnie o to chodzi by zatrzeć odrębności kulturowe i rasowe, z drugiej strony nie jestem za tym by zabraniać przenikania się rasom. Może najlepiej aby to samo się regulowało?

Otóż to. Kiedy inżynierowie społeczni się nie wtrącają, to wszystko się ładnie w przyrodzie samo reguluje. Jestem zwolenniczką "wolnego rynku" w tej kwestii. Ale zanim się ten wolny rynek wprowadzi, trzeba posprzątać bajzel, do którego doprowadzili globaliści. W tym celu trzeba zaimplementować czasową izolację rasową.
Odpowiedz
#6
Poproszę więc o metrykę, w sensie matematycznym. W jaki sposób chcesz sprowadzić mnogość cech do jednego parametru lepszy/gorszy? Pomijając już, że pieprzy nam się, i to ostro, biologia (rasa) z humanistyką (cywilizacja) - jedną cywilizację mogą budować ludzie należący do różnych ras, jedna rasa może budować różne, współistniejące w czasie cywilizacje.

Cytat:termin kundlizm jest już zarezerwowany, ma inne znaczenie, stąd kundelizm.
Też niedobrze. Lepiej już ekwiwokować, niż kaleczyć gramatykę, moim zdaniem.
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always
- Mike Wyzgowski & Sagisu Shiro
Odpowiedz
#7
kmat napisał(a): Czystość rasy nie jest żadną etyczną czy moralną wartością. Ludzkość en masse nigdy też o takie pierdoły nie dbała. Większość obecnie istniejących "ras" to w istocie krzyżówki "ras" istniejących w przeszłości. Tacy biali Europejczycy to z grubsza mieszanka dwóch grup (zresztą wewnętrznie zróżnicowanych), bardziej odległych od siebie niż dzisiejsi Europejczycy i dalekowschodni Azjaci. Mało tego, nasi przodkowie za bardzo nie dbali nawet o czystość gatunkową, mieszając się z neandertalczykami i jeszcze dziwniejszymi małpoludami (różnica sporo większa niż Masaj i Eskimos).
Nawet bez mieszania "rasy" są dynamiczne, nie trzymają się jakiegoś wzorca, tylko zmieniają w czasie. Tacy Polacy tysiąc lat temu mieli wyraźnie węższe głowy i bardziej wypukłe potylice. Aż tu nagle koło XIII wieku im się odwidziało, głowy zrobiły się szersze i plaskate z tyłu, jak u jakichś Żydów czy Mongołów. I nikt nie wie czemu.
Samo mieszanie się nie prowadzi do prostej unifikacji, często tworzą się z tego nowe kombinacje cech. Coś takiego przydarzyło się kilka tysięcy lat temu w północnej Europie. Większość przodków dzisiejszych mieszkańców tych terenów była ciemnoskóra, a względnie nieliczni jasnoskórzy. Na skutek mieszania się powstała populacja zdecydowanie jasnoskóra. Podobnie na południu Europy - z mieszanki ludzi o skórze ciemnobrązowej i ciemnooliwkowe powstali ludzie o skórze jasnooliwkowej.

Są różnice choćby w zdolnościach intelektualnych pomiędzy różnymi rasami. I nawet bez próby wartościowania, która z ras jest ogólnie lepsza, to niewątpliwie każda z nich jest w czymś lepsza od innych. Pytanie, czy jak wymieszamy się totalnie rasowo, nie w taki naturalny sposób, jak to opisałeś, tylko wskutek jakieś inżynierii społecznej, celowego koloryzowania poszczególnych narodów, grup społecznych, to czy czegoś w ten sposób nie stracimy? Bo kiedyś dojdziemy do punktu, gdzie już nie będzie się z czym mieszać, a więc nie będzie jak uszlachetniać swoją rasę?

ErgoProxy napisał(a):
Cytat:termin kundlizm jest już zarezerwowany, ma inne znaczenie, stąd kundelizm.
Też niedobrze. Lepiej już ekwiwokować, niż kaleczyć gramatykę, moim zdaniem.

A chuj tam.
Odpowiedz
#8
Ras to na dobrą sprawę nie ma. Przynajmniej tych genetycznych. W przypadku ludzi to raczej o odmianach mowa.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#9
Czym się różni rasa od odmiany?
Odpowiedz
#10
towarzyski.pelikan napisał(a): - rasizm nie dotyczy już dłużej samej rasy, tylko rozciąga się na narodowość, przynależność etniczną, wyznaniową, a niekiedy nawet płeć
No nie. Nacjonalizm nie jest rasizmem. Jest podobnym kretynizmem, ale jednak czymś trochę innym.
Cytat:- rasizmem nie tylko przypisywanie danej rasie/narodowości/wyznaniu gorszej wartości, która by uzasadniała np. zabijanie, prześladowanie, dyskryminację osób danej rasy (w zmienionym już sensie), ale rasizmem jest samo niebezpośrednie wiązanie w swojej wypowiedzi treści negatywnej z daną rasą, np. Nie należy mówić "Czarnoskóry mężczyzna zadźgał nożem ciężarną kobietę", tylko np. "Nożownik zamordował ciężarną kobietę". W swoich komunikatach należy za wszelką cenę unikać jakiejkolwiek, najsubtelniejszej sugestii, że dana sytuacja miała coś wspólnego z rasą.
No tak. Bo przecież jak zamorduje białoskóry, to nie mówimy „białoskóry zadźgał”. Nie pojawiają się sugestie, że zadźgał dlatego że jest białoskóry. Dlatego mamy tutaj do czynienia z nierównym traktowaniem ludzi o różnym kolorze skóry. Ergo – z rasizmem.
Cytat:Ale to jeszcze nie wszystko. Prawdziwego skonfundowania doświadczyłam dopiero wtedy, kiedy się dowiedziałam, że jestem rasistką, ponieważ jestem zwolenniczką utrzymania różnorodności rasowej. W pierwszym odruchu - zdębiałam. Czy z nienawiści, niechęci do innych ras, miałabym życzyć im przetrwania?
Nie. Rasistką jesteś dlatego, że wierzysz w istnienie ras. Przypisujesz arbitralnym cechom fenotypowym jakieś szczególne znaczenie. Uważasz, że zachowanie jakichś grup tych cech jest wartościowe. To jest właśnie rasizm.
Cytat:A jeśli tak, to czy ten kundelizm promowany przez liberalne środowiska, nie jest aby najwyższym stopniem rasizmu, jaki można sobie wyobrazić?
A dlaczego by miał być? Owa „skundlona” społeczność będzie przecież nadal wysoce różnorodna genetycznie.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#11
zefciu napisał(a): No nie. Nacjonalizm nie jest rasizmem. Jest podobnym kretynizmem, ale jednak czymś trochę innym.
Ale jak powiesz, że "Pakistańczyk zadźgał nożem ciężarną kobietę", nazwą Cię rasistą.

Cytat:No tak. Bo przecież jak zamorduje białoskóry, to nie mówimy „białoskóry zadźgał”. Nie pojawiają się sugestie, że zadźgał dlatego że jest białoskóry. Dlatego mamy tutaj do czynienia z nierównym traktowaniem ludzi o różnym kolorze skóry. Ergo – z rasizmem.
Jeśli kolor skóry/pochodzenie akurat miał znaczenie w danej sytuacji, bo np. morderca był imigrantem z Somalii, to czy ukrywanie tego faktu przed odbiorcami np. komunikatu prasowego, nie jest formą dezinformacji?

Cytat:Nie. Rasistką jesteś dlatego, że wierzysz w istnienie ras. Przypisujesz arbitralnym cechom fenotypowym jakieś szczególne znaczenie. Uważasz, że zachowanie jakichś grup tych cech jest wartościowe. To jest właśnie rasizm.
To rasy nie istnieją? Jeśli sama wiara w istnienie ras jest rasizmem, to znaczy, że samo słowo rasizm nie ma pejoratywnego znaczenia. 

Cytat:A dlaczego by miał być? Owa „skundlona” społeczność będzie przecież nadal wysoce różnorodna genetycznie.
Z biegiem czasu będzie coraz mnie różnorodna.
Ale ja tutaj nie o tym. Rasizm w takim ujęciu jest niechęcią do obcej rasy. Najbardziej skuteczną metodą pozbycia się tej niechęci, jest wyeliminowanie obcej rasy. Jak ją wyeliminować? Zlikwidować kategorię rasy, a więc wymieszać ludzi do tego stopnia, żeby nie było już podstaw do klasyfikowania ich pod względem rasy.
Odpowiedz
#12
Ale czytaj, co się do Ciebie pisze. Twój rasizm polega na tym, że jeśli Biały śmieć zadźga ciężarną kobietę, to nie piszesz, zgodnie z prawdą, "Biały śmieć zadźgał ciężarną kobietę". Piszesz "nożownik zadźgał..." A to ma znaczenie, bo może Białych śmieci jest już u nas tylu, że jesteśmy per saldo niższą rasą od np. Japończyków i winniśmy się od nich grzecznie uczyć i pozwolić im się cywilizować.

Tzn., to ma znaczenie, ale w Twoim mindsecie, gdzie wszystko kotłuje się ze wszystkim. Rasa to kategoria biologiczna, która, jak się okazało, w biologii na chuj jest przydatna, a wręcz zafałszowuje obraz badanych zjawisk. W związku z tym została porzucona, na gruncie nauki szczerej, tak jak cieplik, flogiston i frenologia. Teraz rozumiesz?
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always
- Mike Wyzgowski & Sagisu Shiro
Odpowiedz
#13
ErgoProxy napisał(a): Ale czytaj, co się do Ciebie pisze. Twój rasizm polega na tym, że jeśli Biały śmieć zadźga ciężarną kobietę, to nie piszesz, zgodnie z prawdą, "Biały śmieć zadźgał ciężarną kobietę". Piszesz "nożownik zadźgał..." A to ma znaczenie, bo może Białych śmieci jest już u nas tylu, że jesteśmy per saldo niższą rasą od np. Japończyków i winniśmy się od nich grzecznie uczyć i pozwolić im się cywilizować.

Zastanawiające jest, czemu zestawiasz czarnoskórego mężczyznę z białym śmieciem? Nie dostrzegasz tutaj nierównego traktowania? Jeśli biały mężczyzna zamorduje ciężarną kobietę w Somalii, to uważam zwrócenie uwagi na jego kolor skóry w komunikacie prasowym za zasadne,

Cytat: Rasa to kategoria biologiczna, która, jak się okazało, w biologii na chuj jest przydatna, a wręcz zafałszowuje obraz badanych zjawisk. W związku z tym została porzucona, na gruncie nauki szczerej, tak jak cieplik, flogiston i frenologia. Teraz rozumiesz?
Według mnie jest przydatna. Przede wszystkim rzuca mi się w oczy, więc jest intuicyjna. Jest tak naprawdę bardziej oczywista niż kategoria narodowości. Czy bardziej przydatna, zależy od kontekstu.
Odpowiedz
#14
towarzyski.pelikan napisał(a): Czym się różni rasa od odmiany?
Rasa to coś co można nazwać różnicami tak dużymi, że osobniki stanowią coś w rodzaju "pod-gatunku" (obrazowo ujmując), różnic jest dużo, odrębność wyraźna, także genetyczna. Odmiana to coś co się różni głównie fenotypem od drugiego przedstawiciela gatunku i po kilku krzyżówkach różnice fenotypowe przestają być zauważalne. Zmienność genetyczna jest mała.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#15
Ale co ma z tym wszystkim wspólnego nierówne traktowanie? Nierówności są błogosławieństwem, przynajmniej w Twoim mindsecie. Z nierówności wynika nierówne traktowanie; proste jak konstrukcja cepa.

No ale spróbujmy raz jeszcze. Pojęcie rasy zrobiło karierę, bo było naukowe; teraz naukowe już nie jest. Idź, tłumacz to biologom, że oni mają się posługiwać debilnymi narzędziami poznawczymi, bo Tobie osobiście światopogląd trzeszczy i niedługo runie Ci na łeb. Uważasz się za pępek świata?
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always
- Mike Wyzgowski & Sagisu Shiro
Odpowiedz
#16
Gawain napisał(a): Rasa to coś co można nazwać różnicami tak dużymi, że osobniki stanowią coś w rodzaju "pod-gatunku" (obrazowo ujmując), różnic jest dużo, odrębność wyraźna, także genetyczna. Odmiana to coś co się różni głównie fenotypem od drugiego przedstawiciela gatunku i po kilku krzyżówkach różnice fenotypowe przestają być zauważalne. Zmienność genetyczna jest mała.

Ok.
Pytanie do zefcia i Ergo:

Czy jeśli zamiast o różnych rasach będę mówić o różnych odmianach ludzkich, to wciąż będę rasistką czy odmianistką? I czy to robi jakąś różnicę? Czy Wy sami nie ustawiacie się w pozycji rasistów, kiedy ja np. mówiąc o czarnoskórym mężczyźnie mam na myśli jego odmianę, a Wy mi na to wytykacie rasizm? Mówię o sytuacji hipotetycznej.
Odpowiedz
#17
Spróbujmy jeszcze raz. Ongi w medycynie uważano, że neurochirurgia ma przyszłość i stanowi postęp, i w związku z tym wykonywano lobotomie. Współcześnie wiadomo już, że wiercenie na ślepo szpikulcem w mózgu dobrym pomysłem nie jest. Ale ongi ludzie na tym kariery robili, za lobotomię nawet jeden skurwysyn Nobla dostał. Czy w związku z tym Noblem, nie ukrywajmy, że chybionym jak stąd do Bangladeszu, uważasz, że lobotomia jest okej i należy ją dalej wykonywać? A jeśli lekarz odmówi, to iść do znachora i niech znachor ją wykona?

To czemu się czepiasz tej rasy? Płaskiej Ziemi też się uczepisz, bo onegdaj, w starożytnym Sumerze...?
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always
- Mike Wyzgowski & Sagisu Shiro
Odpowiedz
#18
Ergo, czemu ja szare ptaszysko mam patrzeć na świat w kategoriach naukowych? Nie jestem naukowcem. Jestem sobie zwykłym obywatelem, któremu kategoria rasy/odmiany/koloru skóry się sama intuicyjnie narzuca. Idę przez ulicę i myślę "O, żółtek", idę kawałek dalej "O, ale czarny jak smoła", drepcę dalej "Hm, ale fajny mulacik", jeszcze dalej "O, a ten to ma rysy fińskie".

Czy tylko ja tak mam, że dostrzegam różnicę w kolorach skóry i innych cechach wyglądu (wynikających m.in. z rasy/odmiany)? A może inni też to widzą, tylko udają, że nie widzą, bo im polityczna poprawność zabrania? Bo przecież nie nauka...
Odpowiedz
#19
A czy ja Ci każę patrzeć na świat w kategoriach naukowych? Równania na poezję przecież nie ma. Ale jak się odwołujesz do pojęcia, które humaniści zaakceptowali i rozpropagowali, ponieważ było naukowe, a oni byli akurat modernistami i ślepo wierzyli, że nauka zmieni świat na lepsze i wszyscy się zrobią szczęśliwsi od tego - to chyba mamy jasność, że zabrnęliśmy właśnie w absurd. I że pielęgnowanie rasizmu, w każdym biologicznego, jest beze sęsu. Pytanie, czy inne odmiany rasizmu są beze sęsu, ale tu wraca kwestia, jak sprowadzić multum cech do jednego parametru: lepszy/gorszy. Według czego wartościować - etnosy, kultury, cywilizacje. I jak się pogodzić z faktem, że może nam wyjść z tego, że naprawdę jesteśmy od kogoś gorsi, ale tak absolutnie gorsi, a nie tylko w jednym czy w paru aspektach.
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always
- Mike Wyzgowski & Sagisu Shiro
Odpowiedz
#20
ErgoProxy napisał(a): Pytanie, czy inne odmiany rasizmu są beze sęsu, ale tu wraca kwestia, jak sprowadzić multum cech do jednego parametru: lepszy/gorszy. Według czego wartościować - etnosy, kultury, cywilizacje. I jak się pogodzić z faktem, że może nam wyjść z tego, że naprawdę jesteśmy od kogoś gorsi, ale tak absolutnie gorsi, a nie tylko w jednym czy w paru aspektach.

Nigdy nam tak nie wyjdzie, chyba że siebie nienawidzimy. Każdy wartościuje, obierając za punkt odniesienia samego siebie. A "soba"się nie bierze z powietrza, tylko właśnie z tej nieszczęsnej rasy (w szerokim znaczeniu: etnosy, kultury, cywilizacje, narody). Jednostka przy zdrowym rozumie nie podważa tego, że jest warta przetrwania. Więc nie może nikogo uznać za absolutnie lepszego od siebie. Może uznać kogoś za lepszego w pewnych aspektach i się tym kimś inspirować, czerpiąc z niego, to co będzie jej służyć. Będzie postrzegać inne rasy jako lepsze pod jakimś względem w sensie instrumentalnym, a nie ontycznym - "czego się mogę od nich nauczyć?".
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości