Vanat napisał(a):W sprawie kto bardziej degraduje środowisko - łowcy/zbieracze czy rolnicy. Będzie bez uspokajających wzorów i wykresów. Łowcy /zbieracze zamieszkiwali Ziemię przez 300 tysięcy lat. Ich sukcesem było przetrwanie w zabójczym środowisku w tamtym czasie i utrzymanie liczebności populacji na poziomie 1 milion. Znaleźli skuteczne sposoby na zaspokojenie wszystkich bieżących potrzeb. Jaka była dla łowców pojemność środowiska – nie wiem, ale w Afryce osiągnęła swoje granice bo przecież wędrówki do Europy, Azji, Australii i Ameryki nie były podyktowane ciekawością, a koniecznością. Sposób życia, zdobywania żywności i potencjał rozrodczy regulowała przyroda, a jeśli tak to możemy w tym modelu pominąć problem przeludnienia, bo opór środowiska regulował liczebność np. zwiększeniem śmiertelności dzieci i starców albo ogólnie głodem, a głód to najlepszy doradca. W izolowanej Australii nie było przeludnienia, liczbę Aborygenów XVIII w. oszacowano na 200-700 tysięcy. W momencie, gdy łowcy/ zbieracze popełnili grzech pierworodny, tzn. sięgnęli po pszenicę, wszystko się zmieniło. Uzyskali możliwość produkcji i magazynowana żywności ponad swoje bieżące potrzeby , także uzyskali możliwość odseparowania się od dzikiej przyrody, a dzięki osiadłemu trybowi życia mogli nadwyżkę dostępnej energii przeznaczyć na zwiększenie rozrodu. To właśnie różni łowców/zbieraczy od rolników. Kultura rolnicza sprawiła, że pojemność środowiska już nie zależy od ekosystemu i jego pierwotnej produktywności, a od inwencji twórczej użytkownika. Niestety ta inwencja twórcza nie bierze pod uwagę skutków ubocznych i w efekcie degradacji środowiska. Jeśli na potrzeby nowoczesnego rolnictwa uruchomiono przemysł chemiczny, paliwowo-energetyczny, elektromaszynowy, elektroniczny, mineralny, lekki i spożywczy to możemy powiedzieć: Rolnictwo spowodowało zniwelowanie oporu środowiska, katastrofalny wzrost liczebności populacji, spowodowało rozwój wszystkich gałęzi przemysłu i w efekcie spowoduje katastrofalne zanieczyszczenie całej planety – a wszystko to w celu zabezpieczenia tej populacji w fatalną żywność – zamiana siekierki na kijek, czyli jakość przeszła w ilość. Jaką mamy teraz pojemność środowiska – może 15 mld, może 20, a jak wymyślą nową technologię, np. chlorella itp. to może i 200 mld. Ciekawe tylko jak wtedy będzie wyglądać Nasze życie? Mam nadzieję, że nie zdążę się dowiedzieć. Tego „rozwoju” nie można zatrzymać ustawami, nowymi przepisami, protestami itp. Ale jest inna dostępna opcja: dobrze ukierunkowany koronalny wyrzut masy i nagle pojemność środowiska skurczy się do tego stopnia, że rozmyślania na temat planowej redukcji strumienia populacji zatracą swój sens.Łazarz napisał(a):No nie, teza kmata brzmiała tak: ogółem im bardziej technicznie zaawansowane korzystanie ze środowiska, tym mniejsza ingerencja w nie.No więc raz jeszcze wyrażę zdziwienie, że uznajesz rolnika niszczącego cały ekosystem i zasiewającego monokulturę, za mniej ingerującego niż łowca zbieracz, korzystający z istniejącego ekosystemu. Dziwi mnie także, że rolnika, który ma w arsenale pestycydy i herbicydy, uważasz za mniej ingerującego w środowisko, niż rolnika który mógł co najwyżej wyrywać chwasty rękoma.
No i pierwszy historyk youtube'a wyjaśnił, że rolnictwo epoki brązu bardziej ingerowało w środowisko leśne niż średniowieczne, a średniowieczne bardziej niż współczesne. Ja tu widzę pewną prawidłowość...
Śpieszmy się czytać posty, tak szybko są kasowane....
Nie piszę o tym zbyt często lecz piszę o tym raz na zawsze... a jestem tak jak delfin łagodny i mocny i nie zawsze powrócę, nigdy nie wiadomo mówiac o miłosci czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą
Nie piszę o tym zbyt często lecz piszę o tym raz na zawsze... a jestem tak jak delfin łagodny i mocny i nie zawsze powrócę, nigdy nie wiadomo mówiac o miłosci czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą