To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Kościelne bzdury - dar języków - słyszeliście?
#1
Słyszeliście o takiej bzdurze w KK jak Dar Języków?

Ja na studiach w latach 80tych miałam taką koleżankę na roku jak byłam na pierwszym roku i nawet mieszkałam z nią krótko w Akademiku  w jednym pokoju czteroosobowym z jednym piętrowym łóżkiem i dwoma tapczanikami. Z tego Akademika to w ciągu chyba 2 miesięcy wyprowadziłam się na stancję w domku jednorodzinnym u małżeństwa emerytów, bo w tym Akademiku była ciasnota w pokoju nie nadająca się do nauki w cztery dziewczyny.


Co do tej koleżanki z pokoju w Akademiku to odpadła chyba na 95% ze studiów po pierwszym semestrze, bo na 100% już nie pamiętam, ale pozostałe 5% to jest że odpadła po drugim semestrze, na 100% wyleciała z pierwszego roku, bo piewszego roku wtedy nie można było powtarzać.
Chciałam wstępnie naświetlić klimat tej osoby.


To były studia ścisłe na Uniwerku.


No więc oniemiałam jak ta koleżanka w moim towarzystwie i jeszcze jednej lub dwóch koleżanek z roku na studiach, bo nie pamiętam czy na ulicy przed tym Akademikiem gdzie mieszkałyśmy szłyśmy w 3 czy w cztery dziewczyny z roku na tym Uniwerku, to ona powiedziała, że ma Dar Języków, powiedziała to w kontekście Religii Katolickiej i KK, jej o to chodziło, bo to wyjaśniła, tylko jej słów nie potrafię teraz powtórzyć bo nie pamiętam.

Ona powiedziała, na moje wypytywanie, o co jej dokładnie chodzi, że potrafi tak mówić wszystkimi językami, że ludzie wszystkich narodowości mówiący w swoich ojczystych językach, ale różne osoby w swoich  różnych językach potrafią ją zrozumieć.
Jej chyba chodziło o to, że jakby się odezwała tym swoim Darem Języków w Kościele albo na Pielgrzymce to wszystkie osoby wierzące niezależnie od własnego ojczystego języka i znajomości języków obcych by ją zrozumiały.

Na moją prośbę, żeby powiedziała coś z tym Darem Języków teraz na ulicy przed Akademikiem może ze 3 minuty lub 5 minut gadała coś w tym stylu:
"Błe bu-bu bu-bu heksa reksa alaba strewy tuddfy bredgio kojopolo bobik zes adas btew cco mikytru fufu orama zzgama pama..."


Ja oniemiałam z wrażenia, bo na początku myślałam że ona żartuje albo się wygłupia, ale jak jej zadawałam pytania w tym temacie to już nie wyglądało na to, że żartuje, tylko że ma jakiś dziwny katolicki wsad w głowie, pozostałe 2 koleżanki lub jedna koleżanka z roku jak gadałyśmy w tej grupie to były dość neutralne i nie były tak dociekliwe jak ja w stosunku do tej koleżanki z "Darem Języków".
Nie potrafię zbyt wiele więcej z tego zdarzenia powtórzyć, bo pierwszy raz się z taką sytuacją spotkałam i byłam lekko zszokowana więc trochę szczegółów z tej sytuacji mi z pamięci pouciekało.


Dodam jeszcze, powtórzę, że była to dziewczyna przyjęta na pierwszy rok studiów ścisłych na dość trudny Wydział raczej dobrego Uniwerku więc nie taka całkiem debilka.

Czy może ktoś czytający zetknął się z czymś takim lub słyszał tego typu historie w temacie Daru Języków w KK?
Odpowiedz
#2
Nigdy o tym nie słyszałem. Podobno opętani mówią w obcych językach. Ale tego nie znam.
Odpowiedz
#3
Ty, faktycznie jest coś takiego.
W komentarzach mówili, że ten prowadzący ma dar języków, i to co mówił tak niezrozumiale np. w 30:05 to właśnie to.

Odpowiedz
#4
Dar języków bardziej mi się kojarzy z baptystami, zielonoświątkowcami i tego typu egzotykami. Byłem nawet na nabożeństwie takich w nadziei, że zobaczę, ale nie miałem szczęścia. Znajoma z tego kościoła mówiła, że się im zdarza, ale rzadko, może parę razy w roku. Nie to, co w Ameryce. Polacy jednak więcej wstydu mają, nawet wiara im go nie zabiera. Natomiast w ramach KRK świrują tzw. "charyzmatycy". Oprócz mówienia językami także uzdrawiają modlitwą i wypędzają diabły.

Ogólnie jeśli chodzi o wariatów i świrów, to gąska ma dobrą intuicję - chodzi o to, że ci, do których czucie i wiara mówią więcej, niż mędrca szkiełko i oko, "rozumieją" taki bełkot doskonale. Wprawdzie nie potrafiliby tego języka anielskiego przetłumaczyć, ale w głębi duszy czują, że rozumieją.
Odpowiedz
#5
To zjawisko występuje na obrzeżach KK i jako nowinkarstwo przeniknęło w XX wieku ze strony niektórych protestantów i "nowych ruchów" chrześcijańskich. Nie interesowałem się samym "darem języków", ale sama sytuacja, że ktoś nagle pod wpływem jakiegoś impulsu zaczyna mówić nawet prawidłowe zdania w nieznanym sobie wcześniej języku nie jest dla mnie niczym szokującym. Nie wiem czy nauka badała to zjawisko, ale tak na zdrowy rozsądek to nie zdziwiłbym się jakbym na przykład po zażyciu jakiejś substancji psychoaktywnej zaczął mówić wierszę po francusku czy hiszpańsku - nie znam tych języków, ale miałem z nimi - jak każdy z nas - do czynienia, a to teksty piosenek, a to dialogi we filmie, zasłyszane wymiany zdań na ulicy, w internecie, tłumaczone przypisy w książkach, zasłyszane przysłowia. Być może pamięć gdzieś to zbiera, nie usuwa, a potem potrafi się aktywować. Bardziej zagadkowa byłaby kwestia z językiem, z którym _naprawdę_ nie miałoby się żadnych doświadczeń - tylko ja nie słyszałem o takich udokumentowanych przypadkach (co nie znaczy, że takich nie było, albo że to niemożliwe...).

Pan Marcin Zieliński na załączonym filmiku mógł po prostu odgrywać wyuczoną kwestię lub też rzeczywiście improwizować bazując na wcześniej zasłyszanych deklamacjach.
Odpowiedz
#6
Niektórzy księża są do tego bardzo negatywnie nastawieni. Inni sami biorą udział. Na tym filmie widać księży i zakonnice. Jednak władze kościelne nie mogą się od tego jednoznacznie odciąć. Ludzie którzy tam uczęszczają, są święcie przekonani, że to jest coś prawdziwego, a to są ci sami ludzie, którzy zasilają szeregi kościoła. Kościół ma pełno dylematów. A to Franciszek, a to to, hehe.
Odpowiedz
#7
Lampart napisał(a): Niektórzy księża są do tego bardzo negatywnie nastawieni. Inni sami biorą udział. Na tym filmie widać księży i zakonnice. Jednak władze kościelne nie mogą się od tego jednoznacznie odciąć. Ludzie którzy tam uczęszczają, są święcie przekonani, że to jest coś prawdziwego, a to są ci sami ludzie, którzy zasilają szeregi kościoła. Kościół ma pełno dylematów. A to Franciszek, a to to, hehe.
Wątpię by te naście tysięcy ludzi to była grupa tożsama z praktykującymi-przynajmniej-coniedzielnymi katolikami. Pewna część zapewne, ale uważam nie większość. Wpisz "chrześcijaństwo eventowe".
Odpowiedz
#8
Ale ruch charyzmatyczny organizuje się w grupach modlitewnych w parafiach, tak jak koła różańcowe.
Odpowiedz
#9
Też mi cuś!
Dajcie mi pół litra (albo najlepiej całego) i kwadrans, a zobaczycie prawdziwy cud gadania we wszystkich językach jakie istnieją i nie istnieją.
Ten cud trwa z pięć minut, po czym następuje awaria aparatu mowy ale zawsze coś.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#10
gąska9999 napisał(a): Słyszeliście o takiej bzdurze w KK jak Dar Języków?

Uniżenie

Zawsze mnie ciekawiło to dlaczego dopatrujemy się czegoś cudownego . Nie wiem to chyba naleciałość...historyczna . Tak to jest z Kathse (katisze ) że szukają cudowności w bańce mydlanej .

Pozdrawiam

Nu Hu
Siła reakcji paliwem Narodu!
Odpowiedz
#11
Ten dar języków o wiele efektowniej wygląda u Syberyjskich szamanów, którzy często przemawiają do ludności rosyjskojęzycznej. Szamani często są pochodzenia buriackiego czy czukockiego i tym językiem [ich własnym, ojczystym] posługują się, gdy wpadną w trans. Zdarza się, że szamanowi towarzyszy tłumacz.
Niby to samo, ale różnica jest diametralna, bo słowa szamana faktycznie coś znaczą, są wypowiadane w prawdziwej mowie.

O darze języków dość ciekawie opowiedziane jest tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=U0VNnaLjlX0
ॐ नमः शिवाय

"Wachlarzem o aloes", czyli mój blog literacki o fantasy i science-fiction: 
http://wachlarzemoaloes.blogspot.com 
Odpowiedz
#12
W kwestii cokolwiek formalnej.
Zesłania Ducha Świętego na Apostołów nastąpiło podczas żydowskich Święta Tygodni (Hag Szavuot). W tym czasie w Jerozolimie przebywało sporo pielgrzymów. Wszyscy byli Żydami, mówili jednak językami narodów wśród których mieszkali. Tego dnia narodził się Kościół, ponieważ Apostołowie nauczali w ich językach nawracając tysiące.
Na tym polegał głęboki sens Daru Języków.  Natomiast jeśli kto zaczyna mówić np w suahili, a wokół są wierni polsko, czy angielsko języczni, to mija się to celem. Takie sytuacje wstępują, mogą czym świadczyć, lecz trudno je do końca określić.

Cóż, wychodzi jak zawsze w ocenie tego typu  zjawisk. Największym wrogiem wiary nie jest rozum, lecz jego brak.
Odpowiedz
#13
Gladiator napisał(a): Cóż, wychodzi jak zawsze w ocenie tego typu  zjawisk. Największym wrogiem wiary nie jest rozum, lecz jego brak.
Rozum raczej podpowiada, że jeśli ktoś zaczyna bełkotać w stanie religijnej ekstazy to nie od razu musi oznaczać to działania jakiegoś tam Ducha.
Odpowiedz
#14
Pisałem, że to jakieś obrzeża, nie wiedziałem, że ruchy charyzmatyczne, dary języków wchodzą tak głęboko w formacje kapłańską:

"Z tego, co wiem, wszyscy, i księża, i klerycy, nawet katecheci muszą uczestniczyć w rekolekcjach charyzmatycznych.

Tak, teraz praktycznie nie ma już innych rekolekcji. Nas wysłano na obowiązkowe rekolekcje Odnowy w Duchu św. To było na piątym roku, rekolekcje u św. Jana Chrzciciela prowadził jeden z księży diecezjalnych.

Czego Was uczył?

Otwarcia na Ducha Świętego. Czyli na przykład jak mamy mówić w językach, a więc de facto bełkotać jak małe dziecko jakieś niezrozumiałe słowa.

Też bełkotałeś?

Oczywiście, chciałem się przecież otworzyć na działanie DuchaŚwiętego.. Przychodziło mi to z trudem, więc rosło we mnie poczucie winy, że to pewnie ja coś robię źle. Podczas rekolekcji w seminarium i potem, po święceniach widziałem, jak ludzie padali w ławkach, gdy ksiądz krzyczał: „zstąp, Duchu Święty”, jak ludzie kładli się pokotem na podłogę podczas tzw. spoczynku w Duchu św. Położyłem się i ja, skoro wszyscy padali jak muchy po nałożeniu rąk przez kapłana. Widziałem tzw. Toronto blessing, czyli święty śmiech. To rzekomo dar śmiechu, ale wygląda naprawdę przerażająco, gdy ktoś zaczyna histerycznie rechotać podczas adoracji Najświętszego Sakramentu… Czułem nieautentyczność tej sytuacji, sztuczność, ale robiłem wszystko, czego ode mnie wymagano."

https://portalplock.pl/pl/11_wiadomosci/...wiad_.html
Odpowiedz
#15
Gladiator napisał(a): W kwestii cokolwiek formalnej.
Zesłania Ducha Świętego na Apostołów nastąpiło podczas żydowskich Święta Tygodni (Hag Szavuot). W tym czasie w Jerozolimie przebywało sporo pielgrzymów. Wszyscy byli Żydami, mówili jednak językami narodów wśród których mieszkali. Tego dnia narodził się Kościół, ponieważ Apostołowie nauczali w ich językach nawracając tysiące.
Na tym polegał głęboki sens Daru Języków.  Natomiast jeśli kto zaczyna mówić np w suahili, a wokół są wierni polsko, czy angielsko języczni, to mija się to celem. Takie sytuacje wstępują, mogą czym świadczyć, lecz trudno je do końca określić.

Cóż, wychodzi jak zawsze w ocenie tego typu  zjawisk. Największym wrogiem wiary nie jest rozum, lecz jego brak.
Sęk w tym, że nie udało się wykazać, że kiedykolwiek podczas mówienia językami użyty został prawdziwy język. Były natomiast badania pokazujące, że te języki bazują na sylabach, które zna mówiący oraz, że w danych społecznościach wierni mają typowy dla siebie sposób mówienia.
Dlatego moim zdaniem szamani z Syberii biją pod tym względem katolików na głowę, ponieważ są w stanie używać prawdziwego języka, ich mowa faktycznie może coś znaczyć.
ॐ नमः शिवाय

"Wachlarzem o aloes", czyli mój blog literacki o fantasy i science-fiction: 
http://wachlarzemoaloes.blogspot.com 
Odpowiedz
#16
Gladiator napisał(a): Największym wrogiem wiary nie jest rozum, lecz jego brak.

Czyli twierdzisz coś zupełnie odwrotnego, niż Martin Luther King - ciekawe!
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#17
Sofeicz napisał(a): Czyli twierdzisz coś zupełnie odwrotnego, niż Martin Lutrher King - ciekawe!
No japrdl. To jest trochę poniżej pasa. To że Martin Luther King należał do antyintelektualnego nurtu chrześcijaństwa nie dyskwalifikuje jego wysiłków abolicjonistycznych. To zaś, że Gladiator nie zgadza się z jego tezami wynikającymi z tejże przynależności nie czyni z niego jakiegoś „anty-MLK”. Czy naprawdę Gladiator nie pisze rzeczy, za które się można bardziej do niego przyczepić?

Co do samego daru języków, to ostatnio dość intensywnie temat maglował znany z naszego forumowego światka Marek. Tutaj jego kanał:
https://www.youtube.com/channel/UCmMlJjy...qTeTE0fy5w
analizuje on tam wspomnienia o darze języków przez wieki chrześcijaństwa i porównuje to z obecnym rozumieniem tego pojęcia.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#18
ARHIZ napisał(a):
Gladiator napisał(a): W kwestii cokolwiek formalnej.
Zesłania Ducha Świętego na Apostołów nastąpiło podczas żydowskich Święta Tygodni (Hag Szavuot). W tym czasie w Jerozolimie przebywało sporo pielgrzymów. Wszyscy byli Żydami, mówili jednak językami narodów wśród których mieszkali. Tego dnia narodził się Kościół, ponieważ Apostołowie nauczali w ich językach nawracając tysiące.
Na tym polegał głęboki sens Daru Języków.  Natomiast jeśli kto zaczyna mówić np w suahili, a wokół są wierni polsko, czy angielsko języczni, to mija się to celem. Takie sytuacje wstępują, mogą czym świadczyć, lecz trudno je do końca określić.

Cóż, wychodzi jak zawsze w ocenie tego typu  zjawisk. Największym wrogiem wiary nie jest rozum, lecz jego brak.
Sęk w tym, że nie udało się wykazać, że kiedykolwiek podczas mówienia językami użyty został prawdziwy język. Były natomiast badania pokazujące, że te języki bazują na sylabach, które zna mówiący oraz, że w danych społecznościach wierni mają typowy dla siebie sposób mówienia.
Dlatego moim zdaniem szamani z Syberii biją pod tym względem katolików na głowę, ponieważ są w stanie używać prawdziwego języka, ich mowa faktycznie może coś znaczyć.

Nie wiem nic o jakiś badaniach. Z reguły są na wybranej grupie  lub elemencie i mają uosabiać  całość. Na pewno coś takiego zachodzi, powtarzam jednak musi mieć to sens, a nie być sztuką dla sztuki. Nie są to też zawody z szamanami syberyjskimi, bowiem wiara katolicka nie jest szamanizmem.


ad temat

Problem zawiera się w tm co nazywa się katastrofa nowożytności. Myślenie, zwięzły i całościowy przekaz ewangelii okazuje się zbyt trudne do przyjęcia. W czasach, kiedy wszędzie królują puste emocje, nieustanne przeżywanie czegoś tam, trudno o chwile skupienia, refleksji nad sensem. Emocjami można łatwo manipulować, racjonalnością o wiele trudniej. Chcąc nie chcąc Kościół mając wiernych współczesnych musi dostosowywać język i przekaz do istniejących już zachowań. Nic nie jest doskonałe tu na tym łez padole i czasem pojawiają się dziwactwa. Słabością cywilizacyjną jest zaś proces szybkiego wypalania się emocji, nawet religijnych. Bez konstrukcji wszystko się rozsypuje. Obrazowo porównać to można do kielicha i wina:

Najlepsze wino można nalać  na złożone dłonie i wypić (raczej wychłeptać), większość przecieknie między palcami.
Można nalać do plastikowego kubka jednorazowego i wypić całość.
Można w końcu wlać w przepiękny puchar i kosztować z niego. Ten puchar ma jednak  swoją wysoka cenę  z racji kunsztu wykonania i materiału.

Wino to są emocje, kielich konstrukcją w której się zawierają. Ta ostatnia się rozpadła w świecie powszechnej łatwości. Rzutuje to bo musi, także na sposób wyznawania i postrzegania wiary.
Odpowiedz
#19
A niech mnie! Gladiator, nie przymierzając, jak jakiś Norwid przemawia.
Kiedy publikujesz pierwszy tomik?
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#20
Gladiator napisał(a):
ARHIZ napisał(a):
Gladiator napisał(a): W kwestii cokolwiek formalnej.
Zesłania Ducha Świętego na Apostołów nastąpiło podczas żydowskich Święta Tygodni (Hag Szavuot). W tym czasie w Jerozolimie przebywało sporo pielgrzymów. Wszyscy byli Żydami, mówili jednak językami narodów wśród których mieszkali. Tego dnia narodził się Kościół, ponieważ Apostołowie nauczali w ich językach nawracając tysiące.
Na tym polegał głęboki sens Daru Języków.  Natomiast jeśli kto zaczyna mówić np w suahili, a wokół są wierni polsko, czy angielsko języczni, to mija się to celem. Takie sytuacje wstępują, mogą czym świadczyć, lecz trudno je do końca określić.

Cóż, wychodzi jak zawsze w ocenie tego typu  zjawisk. Największym wrogiem wiary nie jest rozum, lecz jego brak.
Sęk w tym, że nie udało się wykazać, że kiedykolwiek podczas mówienia językami użyty został prawdziwy język. Były natomiast badania pokazujące, że te języki bazują na sylabach, które zna mówiący oraz, że w danych społecznościach wierni mają typowy dla siebie sposób mówienia.
Dlatego moim zdaniem szamani z Syberii biją pod tym względem katolików na głowę, ponieważ są w stanie używać prawdziwego języka, ich mowa faktycznie może coś znaczyć.

Nie wiem nic o jakiś badaniach. Z reguły są na wybranej grupie  lub elemencie i mają uosabiać  całość. Na pewno coś takiego zachodzi, powtarzam jednak musi mieć to sens, a nie być sztuką dla sztuki. Nie są to też zawody z szamanami syberyjskimi, bowiem wiara katolicka nie jest szamanizmem.


ad temat

Problem zawiera się w tm co nazywa się katastrofa nowożytności. Myślenie, zwięzły i całościowy przekaz ewangelii okazuje się zbyt trudne do przyjęcia. W czasach, kiedy wszędzie królują puste emocje, nieustanne przeżywanie czegoś tam, trudno o chwile skupienia, refleksji nad sensem. Emocjami można łatwo manipulować, racjonalnością o wiele trudniej. Chcąc nie chcąc Kościół mając wiernych współczesnych musi dostosowywać język i przekaz do istniejących już zachowań. Nic nie jest doskonałe tu na tym łez padole i czasem pojawiają się dziwactwa. Słabością cywilizacyjną jest zaś proces szybkiego wypalania się emocji, nawet religijnych. Bez konstrukcji wszystko się rozsypuje. Obrazowo porównać to można do kielicha i wina:

Najlepsze wino można nalać  na złożone dłonie i wypić (raczej wychłeptać), większość przecieknie między palcami.
Można nalać do plastikowego kubka jednorazowego i wypić całość.
Można w końcu wlać w przepiękny puchar i kosztować z niego. Ten puchar ma jednak  swoją wysoka cenę  z racji kunsztu wykonania i materiału.

Wino to są emocje, kielich konstrukcją w której się zawierają. Ta ostatnia się rozpadła w świecie powszechnej łatwości. Rzutuje to bo musi, także na sposób wyznawania i postrzegania wiary.
https://youtu.be/U0VNnaLjlX0

Opowiesz o tych udokumentowanych przypadkach mówienia językami?
ॐ नमः शिवाय

"Wachlarzem o aloes", czyli mój blog literacki o fantasy i science-fiction: 
http://wachlarzemoaloes.blogspot.com 
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości