towarzyski.pelikan
Jeśli uważasz, że spędzanie czasu w pracy na pracy to mentalność robola, to najwyraźniej wg twojej definicji robolem jestem.
Od swojego pracodawcy domagam się wypełniania warunków kontraktu: płacenia za każdą minutę pracy, płatnego urlopu (a mam go sporo), urlop - chociaż muszę planować jego większość z półtorarocznym wyprzedzeniem - mam wtedy, kiedy chcę. Poza tym mam zapewnione szkolenia, realną możliwość awansu, różne firmowe benefity itp. Mój pracodawca wywiązuje się ze swoich zobowiązań, gdyby nie - odwoływałabym się. Chcę tego, co mi się w myśl umowy należy i to dostanę.
W zamian daję swojej firmie to, do czego ja się w umowie o pracę zobowiązałam - i to w stu procentach. Zobowiązałam się pracować w czasie pracy (zabawne, nie?). Mam przerwę, którą wykorzystuję co do minuty (i ani minuty dłużej). W pozostałym czasie pracuję. Nie oszukuję, nie obijam się, nie porównuję z innymi, a jeśli obserwuję czas i jakość pracy innych, to dlatego, że czasami tę pracę im organizuję i z niej rozliczam.
W promieniu x kilometrów, w kilkunastu miejscach, które znam - jestem jedyną nie-Brytyjką. Moja firma płaci lepiej niż inne, ale wymaga solidnej pracy. Obijasz się - nie zagrzejesz miejsca i nie zarobisz. Na pewno nie awansujesz. I wszyscy pracują. Jeśli rżną na czasie, to ponoszą tego konsekwencje.
Zdaję sobie sprawę z tego, że w tej chwili pracy w Polsce jest za dużo, bezrobocie za niskie i dlatego etyka pracy odchodzi do lamusa. Ludzie (ich część oczywiście, nie wszyscy) lubią dostawać pieniądze, ale nie lubią wysiłku. Traktują pracodawcę jako wroga/ naiwniaka/ oszusta. W czasie pracy można przecież posiedzieć w necie, zrobić cztery przerwy, nie jedną, markować pracę itp. itd.
Umowa to umowa. Pracownikowi należy się szacunek i pieniądze za wykonywaną pracę. Pracodawcy należy się szacunek i praca, którą się dla niego/niej/ firmy wykonuje. Nie obijanie.
Jeśli chce się do czegoś dojść, trzeba na to zapracować (chyba że ktoś miał szczęście urodzić się w rodzinie, która ustawiła ją/go raz a dobrze). I nie mam tu na myśli robienie tego, co z upodobaniem prezentuje nam na forum lumberjack. Mam na myśli odrobinę ambicji - żeby praca, którą się wykonuje, była zrobiona dobrze. Żeby nie oszukiwać pracodawcy, nie naciągać. Żeby zarobić na takie potrzeby, jakie się ma.
Proponowałabym - jeśli ktoś z moderacji tutaj zajrzy - żeby z tego wątku wydzielić nowy temat o nazwie: Etyka pracy
Cytat:Od razu wyszła z Ciebie polska mentalność robola.
Jeśli uważasz, że spędzanie czasu w pracy na pracy to mentalność robola, to najwyraźniej wg twojej definicji robolem jestem.
Od swojego pracodawcy domagam się wypełniania warunków kontraktu: płacenia za każdą minutę pracy, płatnego urlopu (a mam go sporo), urlop - chociaż muszę planować jego większość z półtorarocznym wyprzedzeniem - mam wtedy, kiedy chcę. Poza tym mam zapewnione szkolenia, realną możliwość awansu, różne firmowe benefity itp. Mój pracodawca wywiązuje się ze swoich zobowiązań, gdyby nie - odwoływałabym się. Chcę tego, co mi się w myśl umowy należy i to dostanę.
W zamian daję swojej firmie to, do czego ja się w umowie o pracę zobowiązałam - i to w stu procentach. Zobowiązałam się pracować w czasie pracy (zabawne, nie?). Mam przerwę, którą wykorzystuję co do minuty (i ani minuty dłużej). W pozostałym czasie pracuję. Nie oszukuję, nie obijam się, nie porównuję z innymi, a jeśli obserwuję czas i jakość pracy innych, to dlatego, że czasami tę pracę im organizuję i z niej rozliczam.
W promieniu x kilometrów, w kilkunastu miejscach, które znam - jestem jedyną nie-Brytyjką. Moja firma płaci lepiej niż inne, ale wymaga solidnej pracy. Obijasz się - nie zagrzejesz miejsca i nie zarobisz. Na pewno nie awansujesz. I wszyscy pracują. Jeśli rżną na czasie, to ponoszą tego konsekwencje.
Zdaję sobie sprawę z tego, że w tej chwili pracy w Polsce jest za dużo, bezrobocie za niskie i dlatego etyka pracy odchodzi do lamusa. Ludzie (ich część oczywiście, nie wszyscy) lubią dostawać pieniądze, ale nie lubią wysiłku. Traktują pracodawcę jako wroga/ naiwniaka/ oszusta. W czasie pracy można przecież posiedzieć w necie, zrobić cztery przerwy, nie jedną, markować pracę itp. itd.
Umowa to umowa. Pracownikowi należy się szacunek i pieniądze za wykonywaną pracę. Pracodawcy należy się szacunek i praca, którą się dla niego/niej/ firmy wykonuje. Nie obijanie.
Jeśli chce się do czegoś dojść, trzeba na to zapracować (chyba że ktoś miał szczęście urodzić się w rodzinie, która ustawiła ją/go raz a dobrze). I nie mam tu na myśli robienie tego, co z upodobaniem prezentuje nam na forum lumberjack. Mam na myśli odrobinę ambicji - żeby praca, którą się wykonuje, była zrobiona dobrze. Żeby nie oszukiwać pracodawcy, nie naciągać. Żeby zarobić na takie potrzeby, jakie się ma.
Proponowałabym - jeśli ktoś z moderacji tutaj zajrzy - żeby z tego wątku wydzielić nowy temat o nazwie: Etyka pracy
Jeśli zabraknie ci argumentów - nazwij mnie kłamczynią i napisz, że łżę.