Iselin napisał(a): Nie widzę też, dlaczego miałaby prosić pracodawcę o dodatkowe obowiązki za te same pieniądze.
Gdyby pracodawca mi dołożył obowiązków z racji szybkiego tempa, to oczywiście wyciągnęłabym z tego lekcje - zwolniła tempo. Już raz się w ten sposób wkopałam w poprzedniej pracy, liczac ze ktos doceni to, ze wyrabiam 300% normy. Nikt nie docenil, a pracodawca wyrobil sobie o mnie opinie, ze jestem szybki bill i mozna mi dowalic wiecej rzeczy. Kiedy sobie to uprzytomnilam, zmienilam podejscie. Zaczelam nasladowac moje kolezanki. Pierwsza godzina w pracy - sniadanko, poranna prasa, fejs, sprawy prywatne. Pozniej godzina czytania maili, zapoznawania sie z instrukcjami od TL. Po 2 h pracy przystepuje do wlasciwej pracy. Wszystko robie bardzo powoli, z niejaka naboznoscia, w miedzyczasie smieszkujac sobie z kolezankami, obowiazkowo przerwy na kawke, przedluzajce sie wizyty w toalecie, przerwa lunchowa wykorzystana co do minuty (wczesniej bywalo ze wykorzystywalam tylko mala jej czesc albo wrecz jadlam przy biurku) i ostatnia godzina pracy to juz praktycznie zaczynam się zwijac - fejsik, sprawy prywatne, mycie kubeczkow i takie tam. Praktycznie nic na tym nie stracilam, nadal wyrabialam nieco ponad 100% normy, wiec nawet z premii mi nie zeszlo