To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Etyka pracy
#41
Rodica napisał(a): Moja przelożona to był typ faszystowskiej biurokratki, jej mentalność idealnie wpisywała się filozofię zapierdalania na pokaz bez efektów. Formalności musiała stać się zadość.

Czyżby ZnaLezcyni?  Duży uśmiech
Odpowiedz
#42
Gdyby wyskoczył mi teraz dżin z butelki i spytał jaką chcę mieć pracę, to bym odpowiedział, że chcę być notariuszem w jakimś dobrym punkcie Uśmiech
A wy?
Odpowiedz
#43
znaLezczyni napisał(a): 1. Co znaczy, że udają, że płacą?.

To, że kiepsko płacą. Mało.

znaLezczyni napisał(a): 2. To nie kompromis, tylko kolejne polaryzowanie społeczeństwa. Tak jak na wyborców PiS i PO, roboli i nieroboli. Nie będzie dialogu, póki jedna grupa będzie postrzegała drugich jako oszustów, kombinatorów itd.

Każdy człowiek to kombinator. Ludzie różnią się tylko skalą kombinowania. Pracowałem u biednych emerytów, bogatych prezesów, urzędników państwowych etc. Poznałem naprawdę sporo przeróżnych ludzi i widzę, że każdy człowiek coś tam sobie kombinuje.

znaLezczyni napisał(a): Żart, nie żart, niestety często widzę taką postawę. Częściej u Polaków (w Polsce) niż u Brytyjczyków. Brytyjczyk byłby jednak zażenowany, gdyby miał publicznie powiedzieć, że oszukuje pracodawcę.

Ja pierdzielę, to nie jest takie czarno-białe. Pracodawcy też mają swoje za uszami. Szef firmy remontowej, w której dawno temu pracowałem, potrafił będąc w OBI wyciągać z kosza na śmieci paragony i pokazywał je klientom przy rozliczaniu za materiały budowlane. Jakbyś popracowała u jakichś typowych januszy, to wcale by ci nie było ich żal.

znaLezczyni napisał(a): Nie zgodzę się z tobą, oczywiście nie w kwestii twoich zarobków - zarobiłeś, ile zarobiłeś. Praca na akord to praca w podwyższonym stresie, robienie z pracownika robota, a nie o to chodzi.

No nie wiem, zależy co gdzie robisz. Policjant czy ratownik medyczny nie są na akordzie, a mają stres. Ja jestem na akordzie i nie mam stresu. Moje jedyne zmartwienie, to to, że wyrobić się na czas na kolejny umówiony remont.

znaLezczyni napisał(a): Jego sprawą jest, ile zarobił, bo nie w tym rzecz. Rzecz w tym, że cię oszukał i nie wypłacił należnego ci świadczenia. Nie powinno cię obchodzić, skąd twój pracodawca znajdzie pieniądze. Ma ci zapłacić, a skąd - jego problem. Dlatego pisałam, że to nie taki miód być pracodawcą - zwłaszcza, jeśli pracuje się jako podwykonawca.
Problemem jest nie to, jakie wakacje sobie zrobił, albo jakim samochodem jeździ, tylko że nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań.

I co - zapłacił w końcu? Jeśli nie, poszedłeś do sądu?


Nie. Właśnie to jest problemem, bo niewywiązywanie się ze swoich obowiązań jest spowodowane poziomem życia jaki sobie narzucił szefo.

znaLezczyni napisał(a): I co - zapłacił w końcu? Jeśli nie, poszedłeś do sądu?

Nie zapłacił i nie poszedłem do sądu. Zwolniłem się.

znaLezczyni napisał(a): Tu chodzi o wzajemną uczciwość. Jeśli pracodawcy będą postrzegać pracowników jako wyłudzaczy (postawa prezentowana przez towarzyskiego.pelikana), a pracownicy pracodawców jako oszustów, niczego dobrego to nie wniesie.
Można być po prostu uczciwym, niezależnie od tego, którą z tych dwu ról się pełni.

Mam inne doświadczenia życiowe niż ty. Może gdybym pracował w jakiejś korpo, to bym widział jakąś tam etykę pracy.

W branży budowlanej zaś jest sporo oszustów. W jakiej firmie bym nie był zawsze było coś nie tak, zawsze jakieś kombinatorstwo. Jeden szef brał po dwa-trzy remonty na raz, wszystko rozgrzebywał i brał chłopaków na inną robotę.

Inny oszukiwał swoich klientów na paliwie.

Inny zatrudniał ludzi na czarno płacąc po 300 zł tygodniówki (nie tak znowu wiele lat temu).

Mógłbym całą litanię napisać. Albo książkę.

towarzyski.pelikan napisał(a):
Rodica napisał(a): Moja przelożona to był typ faszystowskiej biurokratki, jej mentalność idealnie wpisywała się filozofię zapierdalania na pokaz bez efektów. Formalności musiała stać się zadość.

Czyżby ZnaLezcyni?  Duży uśmiech

Niepotrzebne to było. Poza tym nietrafne (faszyzm i praca na pokaz).
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#44
lumberjack


Cytat:To, że kiepsko płacą. Mało.

Byłoby lepiej, gdyby płacili więcej - ale szczerze mówiąc, niewiele znam osób, które uważają, że są wystarczająco wynagradzane.
Najważniejsze, że praca nie jest na czarno, płaci się za cały czas pracy, wypłacane są urlopy, opłacony ZUS itd.
Jak pomyślisz, ile płaci pracodawca pracownikowi (jeśli doliczysz do tego ZUS i świadczenia), pracownik nie jest wcale taki tani. Gdyby był, pewnie zmieniłbyś profil firmy i zatrudnił kogoś.

Cytat:Każdy człowiek to kombinator. Ludzie różnią się tylko skalą kombinowania. Pracowałem u biednych emerytów, bogatych prezesów, urzędników państwowych etc. Poznałem naprawdę sporo przeróżnych ludzi i widzę, że każdy człowiek coś tam sobie kombinuje.


Pewnie wiesz, ile warte są zdania z "każdy", więc nie muszę ci tego tłumaczyć. Co najwyżej możesz powiedzieć, że wszyscy ci, których ty poznałeś, kombinują. Co jest smutne, że masz takiego pecha do ludzi - ja znam wiele osób, które w żaden sposób nie kombinują.


Cytat:
Cytat:Żart, nie żart, niestety często widzę taką postawę. Częściej u Polaków (w Polsce) niż u Brytyjczyków. Brytyjczyk byłby jednak zażenowany, gdyby miał publicznie powiedzieć, że oszukuje pracodawcę.


Ja pierdzielę, to nie jest takie czarno-białe. Pracodawcy też mają swoje za uszami. Szef firmy remontowej, w której dawno temu pracowałem, potrafił będąc w OBI wyciągać z kosza na śmieci paragony i pokazywał je klientom przy rozliczaniu za materiały budowlane. Jakbyś popracowała u jakichś typowych januszy, to wcale by ci nie było ich żal.

I zgłosiłeś gdzieś tego szefa?
Nie pisałam nigdzie o czarno-białym świecie. Wręcz przeciwnie, cały czas piszę o osobistej odpowiedzialności. To że jeden z drugim oszukują, nie oznacza, że ja powinnam czy mogę oszukiwać. Nawet jeśli sama zostałam oszukana, nie daje mi to prawa do oszukiwania innych.


Cytat:No nie wiem, zależy co gdzie robisz. Policjant czy ratownik medyczny nie są na akordzie, a mają stres. Ja jestem na akordzie i nie mam stresu. Moje jedyne zmartwienie, to to, że wyrobić się na czas na kolejny umówiony remont.

O ile dobrze pamiętam, jesteś samozatrudniony. Sam wyznaczasz sobie cele i ilość pracy. Nie jesteś więc tak naprawdę na akordzie - nie porównuj swojej sytuacji do sytuacji kogoś, kto pracuje w grupie, a cele ma wyznaczone odgórnie.



Cytat:
Cytat:Jego sprawą jest, ile zarobił, bo nie w tym rzecz. Rzecz w tym, że cię oszukał i nie wypłacił należnego ci świadczenia. Nie powinno cię obchodzić, skąd twój pracodawca znajdzie pieniądze. Ma ci zapłacić, a skąd - jego problem. Dlatego pisałam, że to nie taki miód być pracodawcą - zwłaszcza, jeśli pracuje się jako podwykonawca.
Problemem jest nie to, jakie wakacje sobie zrobił, albo jakim samochodem jeździ, tylko że nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań.

I co - zapłacił w końcu? Jeśli nie, poszedłeś do sądu?


Nie. Właśnie to jest problemem, bo niewywiązywanie się ze swoich obowiązań jest spowodowane poziomem życia jaki sobie narzucił szefo.


Nieprawda. Niewywiązywanie się ze zobowiązań to wynik braku odpowiedzialności i uczciwości, nie stylu życia.


Cytat:
znaLezczyni napisał(a): napisał(a):I co - zapłacił w końcu? Jeśli nie, poszedłeś do sądu?

Nie zapłacił i nie poszedłem do sądu. Zwolniłem się.




I w ten sposób nauczyłeś swojego byłego szefa, że takie zachowanie uchodzi płazem. Należy upominać się o swoje. Domagać należnych pieniędzy. Odpuszczanie "bo jaki to ma sens" to druga strona medalu z napisem "kombinatorstwo".


Cytat:Mam inne doświadczenia życiowe niż ty. Może gdybym pracował w jakiejś korpo, to bym widział jakąś tam etykę pracy.

W branży budowlanej zaś jest sporo oszustów. W jakiej firmie bym nie był zawsze było coś nie tak, zawsze jakieś kombinatorstwo. Jeden szef brał po dwa-trzy remonty na raz, wszystko rozgrzebywał i brał chłopaków na inną robotę.

Inny oszukiwał swoich klientów na paliwie.

Inny zatrudniał ludzi na czarno płacąc po 300 zł tygodniówki (nie tak znowu wiele lat temu).

Mógłbym całą litanię napisać. Albo książkę.


Etyka pracy to także to, co prezentujesz swoją pracą ty. Źle, że tyle oszustów jest w branży budowlanej. Może twoja uczciwa praca i uczciwe podejście do klienta i ewentualnych przyszłych pracowników poprawi nieco tę sytuację. W końcu na pewno nie jesteś jedyny uczciwy w tej branży (bo zakładam a prori, że klientów nie oszukujesz).
Jeśli zabraknie ci argumentów - nazwij mnie kłamczynią i napisz, że łżę.
Odpowiedz
#45
Prawda. Ludzie narzekają na to, że szefowie kombinują i "nikt nic z tym nie robi". Jeśli nie zgłaszasz, to też należysz do tych, którzy nic nie robią.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Odpowiedz
#46
znaLezczyni napisał(a): Byłoby lepiej, gdyby płacili więcej - ale szczerze mówiąc, niewiele znam osób, które uważają, że są wystarczająco wynagradzane.

Tak, każdy chciałby więcej, ale niezależnie od tego faktem jest, że za minimalną krajową, 1600 zł netto, ciężko wyżyć tak, żeby móc coś odłożyć. Koszta wynajmu mieszkań etc. są tak wysokie, że sporo ludzi żyje z miesiąca na miesiąc.

znaLezczyni napisał(a): Najważniejsze, że praca nie jest na czarno, płaci się za cały czas pracy, wypłacane są urlopy, opłacony ZUS itd.

No nie wiem. Co z tego, co z tych wszystkich rzeczy, które wymieniłaś, kiedy człowiek wegetuje z miesiąca na miesiąc?

znaLezczyni napisał(a): Jak pomyślisz, ile płaci pracodawca pracownikowi (jeśli doliczysz do tego ZUS i świadczenia), pracownik nie jest wcale taki tani.

Racja. Realny koszt zatrudnienia pracownika zarabiającego 1600 zł netto to 2600 zł. O ile się nie mylę nazywa się to brutto brutto.

znaLezczyni napisał(a): Gdyby był, pewnie zmieniłbyś profil firmy i zatrudnił kogoś.

Może kiedyś spróbuję pozatrudniać ludzi, ale dopiero wtedy gdy zdrowie nie pozwoli mi na samodzielną pracę.

znaLezczyni napisał(a): Pewnie wiesz, ile warte są zdania z "każdy", więc nie muszę ci tego tłumaczyć. Co najwyżej możesz powiedzieć, że wszyscy ci, których ty poznałeś, kombinują. Co jest smutne, że masz takiego pecha do ludzi - ja znam wiele osób, które w żaden sposób nie kombinują.

Bardzo mi przykro, ale nie wierzę. Nie istnieją ludzie krystalicznie czyści.

znaLezczyni napisał(a): I zgłosiłeś gdzieś tego szefa?

Nie. Ale wydarzyła się inna historia: https://ateista.pl/showthread.php?tid=43...#pid591625

Dodatkowo udało mi się kiedyś załatwić brak zleceń jednemu z moich byłych szefów. Piękny uczuć. Aż łezka się w oku kręci.

znaLezczyni napisał(a): Nie pisałam nigdzie o czarno-białym świecie. Wręcz przeciwnie, cały czas piszę o osobistej odpowiedzialności. To że jeden z drugim oszukują, nie oznacza, że ja powinnam czy mogę oszukiwać. Nawet jeśli sama zostałam oszukana, nie daje mi to prawa do oszukiwania innych.

Ale hola, hola - nie twierdzę, że bycie oszukanym uprawnia mnie do oszukiwania innych.

Jedyne co twierdzę to to, że jeśli mój szef mnie oszukuje, to ja również mogę go oszukać. Jeśli ktoś chce mnie bić, to mam prawo się bronić. Jeśli ktoś chce mnie łupać na kasę, to będę odpłacał pięknym za nadobne.

znaLezczyni napisał(a): O ile dobrze pamiętam, jesteś samozatrudniony. Sam wyznaczasz sobie cele i ilość pracy. Nie jesteś więc tak naprawdę na akordzie - nie porównuj swojej sytuacji do sytuacji kogoś, kto pracuje w grupie, a cele ma wyznaczone odgórnie.

Cel wyznacza mi zleceniodawca. Ja ewentualnie mogę sobie wybrać zlecenie, ale nie zawsze tak jest. Załóżmy, że innej roboty akurat nie mam. Mam tylko jedną. Mam cel - umalować mieszkanie. Mam płacone z m2. Jeśli nie jest to akord to jak inaczej to nazwać?

znaLezczyni napisał(a): Nieprawda. Niewywiązywanie się ze zobowiązań to wynik braku odpowiedzialności i uczciwości, nie stylu życia.

Wprost przeciwnie. Brak odpowiedzialności i uczciwości to części składowe stylu życia danego jegomościa.

znaLezczyni napisał(a): I w ten sposób nauczyłeś swojego byłego szefa, że takie zachowanie uchodzi płazem. Należy upominać się o swoje. Domagać należnych pieniędzy. Odpuszczanie "bo jaki to ma sens" to druga strona medalu z napisem "kombinatorstwo".

Przy dużej kwocie na pewno bym mu nie odpuścił.

znaLezczyni napisał(a): Etyka pracy to także to, co prezentujesz swoją pracą ty. Źle, że tyle oszustów jest w branży budowlanej.

Dla mnie dobrze. Jestem wobec nich konkurencyjny.

znaLezczyni napisał(a): Może twoja uczciwa praca i uczciwe podejście do klienta i ewentualnych przyszłych pracowników poprawi nieco tę sytuację.

Nie wiem. Wiem tyle, że praca u każdego szefa w jakiś sposób mnie demoralizowała i wymagała ode mnie przymykania oka na jakieś jego szachrajstwo.

Przy czym szachrajstwo nie jest to tylko domeną januszy biznesu. W takim VW cała armia ludzi musiała wiedzieć i uczestniczyć w projekcie, który zakończył się aferą dieselgate.

znaLezczyni napisał(a): W końcu na pewno nie jesteś jedyny uczciwy w tej branży (bo zakładam a prori, że klientów nie oszukujesz).

Nom. Naprawdę fajną sprawą jest móc nie oszukiwać klientów - widzą, że dobrze robotę robię; że ich nie kantuję na materiałach, nic im z domów nie kradnę, to jeden drugiemu mnie poleca.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#47
znaLezczyni napisał(a): Ja w ogóle nie wiem, o czym ty piszesz. Zacytowałam ostatnie zdanie, ale cały wywód z postu 16 jest dla mnie niejasny.
Nie wiem, czym jest i czy jest kultura obijania się w pracy. Nie wiem, czy jest powszechnie przyjęta (jest? skąd to wiesz?).
Uważam natomiast, że nie sprzyja stabilności politycznej i reszcie wymienionej przez ciebie.

Jeśli jednak ktoś w czasie swoje pracy bawi się, siedzi w necie, wychodzi pięć razy na papierosa, spędza kwadranse na pogawędkach, oznacza to, że jest w tej pracy niepotrzebny. Firma marnuje pieniądze, które mogłaby przeznaczyć na swój rozwój czy podwyżkę pensji. Skoro towarzyski.pelikan wykonuje swoją pracę w ciągu czterech godzin, oznacza to, że firma przepłaca. Powinna być zatrudniona na pół etatu.

Ale jeśli pelikan byłaby zatrudniona na pół etatu, to pracowałaby na ćwierć etatu. Musi być zatrudniona na cały etat, aby wykonała pracę możliwą do wykonania w 4 godziny, bo taki ma styl pracy. Oczywiście można by było zatrudnić kogoś, kto ma inny styl pracy, i pracę pelikana wykonuje będąc zatrudnionym na pół etatu. Mówiąc krócej, za pół ceny. No pewnie, że by się opłacało kupować za pół ceny, tylko że może nikomu nie opłaca się sprzedawać za pół ceny, bo gdyby się komuś opłacało, to ten ktoś by miał tę pracę, a pelikan nie.

Cytat:Zauważyłam wpadanie ze skrajności w skrajność: jeszcze kilka(naście) lat temu pozwalano pracodawcom na oszukiwanie pracowników. Było na to powszechne przyzwolenie. Kilka razy mówiąc komuś, że powinien/ powinna pójść do sądu pracy, słyszałam: to nie ma sensu. Teraz jest zwrot o 180 stopni. Powszechne (jak twierdzisz) przyzwolenie na oszukiwanie pracodawców.

Temat jest o etyce pracy. Czy coś takiego jeszcze w Polsce istnieje? Pytam o Polskę, bo u siebie w pracy wielokrotnie ten termin słyszałam.

Etyka pracy zależy od ekonomii i psychologii. Nieuwzględnianie jednego z tych czynników prowadzi do niezrozumienia. Ekonomia rządzi prawami popytu i podaży pracy, i kształtują się one podobnie jak popyt i podaż towarów i usług. W zależności od koniunktury, praca jest bardziej lub mniej pożądana, i w związku z tym droższa lub tańsza. Gdyby człowiek był czymś w rodzaju kalkulatora, jak wyobrażają sobie teoretyczni ekonomiści, to byłoby dokładnie tak: w okresie dobrej koniunktury pracownicy zarabialiby dużo, a w okresie złej mało, i poza tym zupełnie nic by się nie zmieniało. Ponieważ jednak człowiek różni się wieloma szczegółami od kalkulatora, w rzeczywistości fluktuacje ceny pracy mierzonej w pieniądzach wcale nie przedstawiają się tak, jakby to wynikało z czystej ekonomii. A to dlatego, że cena pracy mierzy się też w innych rzeczach, trudnych do dokładnego zmierzenia: godności osobistej, samopoczucia, poczucia dominacji lub poddaństwa. Aby zilustrować, co mam na myśli, przedstawię to za pomocą profesjonalnego wykresu:

[Obrazek: dwUtR1q.jpg]


Pracownik obijający się w pracy nie jest żadnym oszustem, tak samo jak nie jest nim właściciel niewolników. Wszystko odbywa się zgodnie z zasadami. Etyka pracy nie neguje ekonomii, ale jest jej uzupełnieniem. Nie znaczy to wcale, że w każdym społeczeństwie o danym poziomie bogactwa musi być taka sama. Etyka pracy to, najogólniej mówiąc, sposób mierzenia wartości pracy. Wybór, na ile będzie ona mierzona wysokością wypłaty, a na ile czymś innym (np. ogólnym luzem w pracy). Jest to wybór ekonomicznie równoważny, bo większy luz w pracy dla pracodawcy oznacza koszty takie same jak podwyżka wynagrodzenia, a to, na jakie koszty może sobie pozwolić, reguluje już "niewidzialna ręka rynku". Tylko że ta ręka jest podłączona do niewidzialnego serca rynku, które decyduje o tym, jakie metody wynagrodzenia są bardziej pożądane przez ludność. I teraz uzasadniam, dlaczego moim zdaniem pewna ilość niepieniężnej gratyfikacji jest lepsza od podwyżek:

Weźmy model, który ty postulujesz: Pracownik robi "z całych sił", a pracodawca uczciwie mu płaci i przestrzega praw pracowniczych. Wygląda to bardzo uczciwie na chłopski rozum, tylko nie bierze pod uwagę niestabilności ceny pracy. Kiedy na skutek dobrej koniunktury cena pracy wzrasta, w twoim modelu pracownicy dostają podwyżkę - no i fajnie. Natomiast gdy na skutek złej koniunktury cena pracy maleje... powinni dostać obniżkę. A ludzie tego nienawidzą i to jest po prostu niewykonalne politycznie. Ale obniżka jest koniecznością ekonomiczną, dlatego dokonuje się w sferze niepieniężnej - poprzez obniżenie standardów pracy. Najczęściej przez różne niepłatne nadgodziny i ogólne przeciążanie pracownika. Czyli jest tak:

W sytuacji przeciętnej pracownik nie obija się, jest dobrze traktowany i uczciwie zarabia.
W sytuacji dobrej pracownik nie obija się, jest dobrze traktowany i zarabia nieprzyzwoicie dużo.
W sytuacji dobrej pracownik nie obija się i zapierdala pod kierownictwem sadystycznej małpy.


A teraz weźmy sytuację postulowanej przeze mnie etyki obijania się. Według niej traktujemy lenistwo pracownika jako normę. To oczywiście oznacza niższe płace niż w sytuacji twojej etyki, bo cudów nie ma i cena jednostki pracy musi być taka sama. Ale przecież pieniądze zarabia się po to, żeby dawały szczęście, a skoro szczęście można mieć za niższe pieniądze, to się to tak samo opłaca. Jest wtedy tak:

W sytuacji przeciętnej pracownik obija się, jest dobrze traktowany i zarabia tak sobie.
W sytuacji dobrej pracownik obija się, jest dobrze traktowany i uczciwie zarabia.
W sytuacji złej pracownik nie obija się, jest dobrze traktowany i zarabia tak sobie.


Uważam że ten model jest lepszy, bo zawiera lepsze zabezpieczenie psychologiczne na wypadek kryzysu. Najgorsze, co może się stać w złej koniunkturze (a może trwać dekadę albo i więcej, to nie jest jakieś tam drobne losowe wydarzenie) to redukcja czasu na obijanie się. Nie powoduje zaś poczucia niesprawiedliwości, które może łatwo prowadzić do zwycięstwa populistycznych ideologii. Dlatego właśnie uważam, że obijanie się jest gwarantem praw człowieka.

lumberjack napisał(a): Bardzo ładny intelektualny wygibas, który jednak niezgodny jest z życiową praktyką. Pracowałem kiedyś w kilkunastoosobowej grupie stachanowców przy montażu systemu tryskaczy przeciwpożarowych. Praca na akord, każdy zapierdalał i jeden ganiał drugiego, bo nie byliśmy rozliczani z akordu jako jednostki tylko jako cała grupa. Dobra kasa, ale taki zapierdol, że nawet jak dla mnie to było za dużo.
No widzisz, nawet ty nie wytrzymałeś, a co dopiero normalny człowiek? Zresztą wydaje mi się, że tego typu pracę zazwyczaj wykonuje się na zlecenie, a nie jako stałe zatrudnienie. Czy ten, kto wam płacił, spodziewał się, że ktokolwiek będzie pracował parę lat na takich zasadach?

Cytat:Nieprawda. Praca na akord jest najuczciwszym podejściem. Nigdy w życiu, pracując u kogoś w firmie i mając stawkę godzinową, nie zarobiłem tyle co na akordzie, na własnej działalności.
To zupełnie co innego. Będąc jednoosobową działalnością gospodarczą nie pracujesz na akord, tylko wykonujesz zlecenia. W takim tempie, jakie uznasz za słuszne aby osiągnąć pożądaną przez siebie wypłatę w danym czasie. Powoduje tobą chciwość, co jest oczywiście dobre i korzystne dla ogółu. Kapitalizm opiera się na dwóch cnotach ludzkich: chciwości i lenistwie. Gdyby ludzie nie byli chciwi, nikt by nic nie sprzedawał, bo każdy zadowalałby się własnoręcznie skrobaną rzepką. Ale gdyby ludzie nie byli leniwi, nikt by nic nie kupował, bo każdy wolałby sobie sam zbudować chatę z patyków i krowich kup (nic innego wszak by nie było, bo nikomu nie opłacałoby się produkować desek i cegieł, o zajebistych płytkach łazienkowych nawet nie wspominając). Chciwość i lenistwo muszą się wzajemnie harmonizować, aby był rozwój i postemp. A ponieważ cnoty te różnie są w ludziach rozłożone, konieczny jest sprawiedliwy podział. Ludzie chciwi powinni być przedsiębiorcami, zapierdalać z wywieszonym jęzorem i zarabiać kokosy, a ludzie leniwi powinni być ich pracownikami i obijać się, zarabiając zwyczajnie na życie. Zmuszanie wszystkich do chciwości prowadzi do katastrofy, tak samo jak zmuszanie wszystkich do lenistwa.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości