Liczba postów: 2,501
Liczba wątków: 33
Dołączył: 06.2009
Reputacja:
9
Na tytułowe pytanie - Jeżeli zależało by ode mnie, to jestem za usunięciem religii że szkoły. Przede wszystkim, to żadna nauka, ale nawet gdyby przyjąć, że zamiast tego czego naprawdę dzieci się tam "ucza" uznać, że te zajęcia są choć odrobinę wartościowe, są inne powody.
Przede wszystkim dzieci niekatolickie bardzo często są dyskryminowane, przez przymusowe okienka. Może dla nastolatka to nie problem, ale dla 7mio latka? Szkoły najczęściej mają gdzieś prośby o ustawienie planu, tak by był wygodny dla wszystkich.
Szkoły nie są w stanie ogarnąć rodo i niestety dane mojego dziecka, wraz z informacją o nieuczeszczaniu na religię trafiają do katechety/księdza.
Szkoły nie respektuje prawa - w teorii religia powinna odbywać się na wniosek rodziców. W praktyce odbywa się "ankieta" przed rozpoczęciem roku, kto chce na religię, a kto nie.
W końcu- szkola od czasu do czasu zapomni zaprowadzić dziecko do świetlicy...
Liczba postów: 9,320
Liczba wątków: 80
Dołączył: 11.2008
Reputacja:
491 Płeć: nie wybrano
Rita! Dawno Cię nie było.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Liczba postów: 21,468
Liczba wątków: 216
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
1,016 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ate 7 stopnia
lumberjack napisał(a):
cyd napisał(a): Wiem jako matka jak trudno nie prawic morałów. Nie przekazywać wzorców. Trzeba szukać złotego środka.
A co jest w ogóle złego w przekazywaniu wzorców?
Zależy jakich. Ja np. wbijałem mojemu pierworodnemu, że najlepiej kłamać, kraść, i bić po mordzie.
Nie posłuchał i został prokuratorem.
Porażka na całej linii.
Liczba postów: 9,320
Liczba wątków: 80
Dołączył: 11.2008
Reputacja:
491 Płeć: nie wybrano
A prokurator nie może robić tych wszystkich rzeczy?
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Liczba postów: 547
Liczba wątków: 6
Dołączył: 02.2013
Reputacja:
157 Płeć: mężczyzna
Odkopuję nieco zakurzony wątek, ale właśnie zrobiliśmy z Lubą pierwszy krok w kierunku odcięcia córki od zajęć religii.
Młoda idzie do drugiej klasy szkoły podstawowej. W pierwszej uczęszczała na te zajęcia - choć oboje jesteśmy poza światkiem, zdecydowaliśmy, że ten pierwszy rok może chodzić. Szczególnie, że sama tego chciała.
Minął rok - w nowej miejscowości, w nowym mieszkaniu, z dala od jakże troskliwych w tym aspekcie dziadków (mowa o teściach). Minął rok i bez żadnego wpływania czy namawiania z naszej strony dziecię oznajmiło, że nie chce chodzić kontynuować tej ścieżki. Szczerze mówiąc, te głosy pojawiały się już wcześniej, ale chcieliśmy dać jej do tego dojrzeć. Póki co zwróciliśmy się do wychowawczyni - młodej, wyrozumiałej kobiety - zarówno z informacją o naszym zamiarze, jak i z poradą by przeprowadzić to w sposób jak najbardziej cywilizowany.
Bo niestety, wypisanie dziecka z nieobowiązkowych zajęć dotyczących sfery duchowej, budzi emocje. Szczególnie rzeczonych dziadków.
Sprawa jest rozwojowa, więc jeśli jesteście zainteresowani dalszym jej przebiegiem, to skrobnę to i owo, jak to wszystko się potoczyło.
"Gdzie kończy się logika, tam zaczyna się administracja".
Nie cierpię administracji.
Jestem absolwentem administracji.
Chcę zmieniać administrację.
Liczba postów: 1,088
Liczba wątków: 9
Dołączył: 05.2019
Reputacja:
154
Ja jak najbardziej jestem zainteresowany. Nasz wlasna corka chodzila poslusznie na religie do pierwszej klasy szkoly sredniej gdzie powiedziala ksiedzu ze nie czuje sie katoliczka i przechodzi na przedmiot religie swiata. Ksiadz badzo pochwalil jej wybor, tyle ze byl to ksiadz w katolickiej szkole w Toronto.
Liczba postów: 547
Liczba wątków: 6
Dołączył: 02.2013
Reputacja:
157 Płeć: mężczyzna
Puk, puk - ja odnośnie tematu z poprzedniego posta.
Córa, zgodnie z planem, nie została w tym roku zapisana na zajęcia z religii.
Najpierw odbyliśmy długą i szczerą rozmowę. Przedstawiliśmy jej możliwe do wystąpienia konsekwencje aby z jednej strony była świadoma, że skutkiem tego nie będzie tylko odchudzenie planu lekcji, z drugiej zaś - by była na nie po prostu gotowa. Przyjęła to i podtrzymała swoje stanowisko.
Od strony formalnej nie było żadnego problemu - ot, wypełnienie jednego świstka i ustalenie prostych zasad z wychowawcami. Nie było także żadnego komentarza, zachęcania, itp. ze strony kadry. Początkowo obydwie godziny religii wypadały między zajęciami, zaś teraz wyszło tak, że raz w tygodniu wypada na ostatniej lekcji, więc Młoda choć raz idzie od razu do domu.
Same zajęcia z religii prowadzi teraz ksiądz (w pierwszej klasie była to katechetka). Niby młody, niby fajny, ale to nie są żadne kryteria. Plusik dla wielebnego za to, że raz, pomagając przy obiadach, nalewał naszej zupę i w żaden sposób nie próbował jej podpytywać czy czegoś sugerować.
Jeżeli chodzi o rówieśników, to w pierwszy dzień absencji jeden z kolegów zwrócił się do niej z jakże odkrywczą nowiną: "Jak nie chodzisz na religię, to nie wierzysz w boga!". I zanim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć wianuszek koleżanek odparł mu "No i co z tego, jej sprawa", po czym poszły się bawić. Na tym zaczęły się i skończyły komentarze ze strony rówieśników i ten stan trwa do dzisiaj. Wszyscy już do tego przywykli, że nie chodzi (a nie chodzi jako jedyna z klasy) i najpewniej mają na to kompletne wyjebongo.
Brzmi zbyt pięknie, prawda? No pewnie, to na sam koniec zostawiłem tortową wisienkę, truskawkę, crème de la crème - dziadziusiów. Mówimy tylko o jednych, bo moi rodzice to ludzie po siedemdziesiątce, ale o otwartych umysłach, czego nie mogę powiedzieć o swoich niesformalizowanych teściach. Ogólnie to mam spokój z ich telefonami do Lubej jakiego nigdy nie miałem - i to nie z powodu niechodzenia na religię, bo o tym jeszcze nie wiedzą. To co się dzieje jest dopiero pokłosiem informacji, że: "na dzień dzisiejszy Młoda do PKŚ nie przystąpi". Wywołało to niemal absolutne milczenie, ale żeby nie było - kilka hasełek (do Lubej) padło, między innymi:
- "Ja ateistów nie uznaję" (cholera, a tak mi słodzi za każdym razem gdy czegoś jej potrzeba...) wespół z: "To już lepiej jakbyśta jehowymi byli" (oj, kiedy starsza siostra Lubej miała pod wpływem koleżanki epizod projehowy, to owa koleżanka z miejsca stałą się kurwą i poszedł ban na dalszą znajomość);
- "W coś trzeba wierzyć";
- "Wstyd, co ja ludziom, co rodzinie powiem!";
- "Nie tak cię z ojcem wychowaliśmy";
- "Przecież Pan Bóg Ci nic nie zrobił";
Ot, polski katolicyzm w pigułce. Dla Was pewnie worek truizmów, ale mimo tego pozwolę sobie skrobać ten quasi-pamiętnik. Jak Wam od tego uniesie się kącik ust bądź otwarta dłoń wyląduje na czole, to tym lepiej, bo świadczyć to będzie o emocjonalnym ładunku tej historii. A najlepsze, proszę państwa, dopiero przed nami, bo dziadziusie - a mamusia szczególnie - są zdolni do znacznie bardziej spektakularnych zachowań. Jak to mówią - będzie się działo, bo jak dla mnie to dopiero cisza przed burzą.
"Gdzie kończy się logika, tam zaczyna się administracja".
Nie cierpię administracji.
Jestem absolwentem administracji.
Chcę zmieniać administrację.
Liczba postów: 5,954
Liczba wątków: 83
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
914 Płeć: nie wybrano
Sebrian napisał(a): Ot, polski katolicyzm w pigułce. Dla Was pewnie worek truizmów, ale mimo tego pozwolę sobie skrobać ten quasi-pamiętnik. Jak Wam od tego uniesie się kącik ust bądź otwarta dłoń wyląduje na czole, to tym lepiej, bo świadczyć to będzie o emocjonalnym ładunku tej historii. A najlepsze, proszę państwa, dopiero przed nami, bo dziadziusie - a mamusia szczególnie - są zdolni do znacznie bardziej spektakularnych zachowań. Jak to mówią - będzie się działo, bo jak dla mnie to dopiero cisza przed burzą.
No ale widać, że ta "pigułka" to już zredokowana do przodków. Drugiego stopnia. I to tylko 50% składu nominalnego. I wnioskując z backstory nie oczekiwaliście niczego innego, więc tutaj akurat nie było niespodzianek. A co do "spektakularnych zachowań" to czego się boisz, poza jakimiś pogadankami indoktrynacyjnymi? Straszeniem piekłem czy pytaniem o ewentualny ślub kościelny? Słyszało się o babciach przymusowo i potajemnie chrzczących dzieci. Ale babcie przymusowo prowadzące do I KS czy podrzucające dzieciom różańce i modlitwy to nawet nad Wisłą nie słyszało się o takich.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 9,232
Liczba wątków: 42
Dołączył: 09.2012
Reputacja:
991 Płeć: nie wybrano
Reakcja teściów nie zaskakuje w żaden sposób. Myślenia niektórych nie da się w pewnym wieku już zmienić. Znajoma wybrała jeszcze trudniejszą drogę bo w ogóle swojego dziecka nie ochrzciła. Lamenty teściów, trwały przez dwa lata - repertuar mniej więcej ten sam. Potem wszyscy się przyzwyczaili i sprawy nie ma. Podobnie choć na mniejszą skalę miałem gdy poprzestałem na ślubie cywilnym.
Natomiast co do samej religii to mam sygnały, że niektóre szkoły rzekomo na podstawie zaleceń ministerialnych wymagają aby osoby niechodzące na religię były w szkole (zajęcia świetlicowe lub w bibliotece) nawet gdy ta wypada na pierwszej lub ostatniej lekcji. Coś mi w tym śmierdzi, ale z drugiej strony nie wiem co tam ostatnio pan Czarnek w zaleceniach dla szkół z siebie wydalił.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"
Liczba postów: 5,954
Liczba wątków: 83
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
914 Płeć: nie wybrano
DziadBorowy napisał(a): Lamenty teściów, trwały przez dwa lata - repertuar mniej więcej ten sam. Potem wszyscy się przyzwyczaili i sprawy nie ma.
Albo babcia w chwili nieuwagi pokropiła wodą z kranu i wypowiedziała formułę. A Ty nawet nie wiest...
Cytat:Natomiast co do samej religii to mam sygnały, że niektóre szkoły rzekomo na podstawie zaleceń ministerialnych wymagają aby osoby niechodzące na religię były w szkole (zajęcia świetlicowe lub w bibliotece) nawet gdy ta wypada na pierwszej lub ostatniej lekcji. Coś mi w tym śmierdzi, ale z drugiej strony nie wiem co tam ostatnio pan Czarnek w zaleceniach dla szkół z siebie wydalił.
Mogą próbować uzasadniać na podstawie odpowiedzialności szkoły za dziecko w czasie zajęć, ale nawet wtedy powinna wystarczyć formuła, że rodzić przejmuje odpowiedzialność. W końcu rodzice mają prawo zwalniać dzieci ze szkoły, są nawet na to formularze:
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 547
Liczba wątków: 6
Dołączył: 02.2013
Reputacja:
157 Płeć: mężczyzna
bert04 napisał(a): A co do "spektakularnych zachowań" to czego się boisz, poza jakimiś pogadankami indoktrynacyjnymi? Straszeniem piekłem czy pytaniem o ewentualny ślub kościelny? Słyszało się o babciach przymusowo i potajemnie chrzczących dzieci. Ale babcie przymusowo prowadzące do I KS czy podrzucające dzieciom różańce i modlitwy to nawet nad Wisłą nie słyszało się o takich.
Niczego się nie boję Po prostu ta kobieta potrafi prezentować takie treści i zachowania, że na ich kanwie można by nakręcić serial. Ale fakt - niegdyś, kiedy mieszkaliśmy 400 metrów od nich i na dodatek w lokum będącym ich własnością, było pewne prawdopodobieństwo zaprezentowanych przez Ciebie zachowań. Może uprowadzenia Młodej by nie było, ale niezapowiedziane wizyty, wywieranie presji, itp. - już tak. Teraz jesteśmy niezależni, mieszkamy w innym mieście, na swoim i mogą jedynie psioczyć.
@DziadBorowy
Młoda wtedy (na tych ostatnich zajęciach) i tak idzie na świetlicę, ale ja mogę ją wówczas odebrać i na to samo wychodzi. Nie zdziwię się jednak, jak będzie tak jak piszesz, skoro mikroster Czarnek planuje obowiązkową etykę.
EDIT: a propos tego co napisał jeszcze @bert04 - tak, my w takim trybie odbieramy córę 15 minut wcześniej z angielskiego, bo niestety nie zdążyłaby na zajęcia pozalekcyjne.
"Gdzie kończy się logika, tam zaczyna się administracja".
Nie cierpię administracji.
Jestem absolwentem administracji.
Chcę zmieniać administrację.
Liczba postów: 21,468
Liczba wątków: 216
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
1,016 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ate 7 stopnia
Adam M. napisał(a): ... gdzie powiedziala ksiedzu ze nie czuje sie katoliczka i przechodzi na przedmiot 'religie swiata'.
Ksiadz badzo pochwalil jej wybor, tyle ze byl to ksiadz w katolickiej szkole w Toronto.
Liczba postów: 22,440
Liczba wątków: 239
Dołączył: 08.2005
Reputacja:
1,336 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Schabizm-kaszankizm
Szkoda że Pilastra nie ma już na forum. Zawsze bronił KrK, że nie jest przeciwko teorii ewolucji. A tu mamy religijny atak na poziomie systemu edukacji.
Liczba postów: 2,524
Liczba wątków: 9
Dołączył: 05.2018
Reputacja:
252
No właśnie Kościół niby nie jest przeciw skoro JP2 mówił o tym, że teorię ewolucji w zasadzie uznaje z zaznaczeniem bespośredniej interwencji boskiej w postaci nadania człowiekowi duszy. Za to przykładowo w kilkunastu stanach USA normalnie uczy się kreacjonizmu więc może ktoś chce kopiować jak zawsze najlepsze amerykańskie wzroce
Liczba postów: 828
Liczba wątków: 9
Dołączył: 05.2015
Reputacja:
233 Płeć: nie wybrano
Wyznanie: napisałbym "ateista", ale przecież to nie wyznanie
Osiris napisał(a): No właśnie Kościół niby nie jest przeciw skoro JP2 mówił o tym, że teorię ewolucji w zasadzie uznaje z zaznaczeniem bespośredniej interwencji boskiej w postaci nadania człowiekowi duszy. Za to przykładowo w kilkunastu stanach USA normalnie uczy się kreacjonizmu więc może ktoś chce kopiować jak zawsze najlepsze amerykańskie wzroce
To spora korporacja jest, dość zacofana pod wieloma względami, w tym organizacyjnie i PR-owo, więc mają u siebie konkretny pierdolnik. Oficjalny przekaz z samej góry może się nie zgadzać z lokalnymi działaniami.
Mało wiarygodna firma, nie polecam. ;]
A co do tematu i postów Sebriana, to pewnie za jakiś czas (bo dziecko jest dopiero w planach) dam znać, jak to u mnie będzie wyglądało, ale umówiliśmy się z żoną, że nie chrzcimy. Teściowa usłyszy wersję, że to z mojej inicjatywy.
Wystarczy, że ślub był kościelny, bo jak usłyszała, że chcemy jednak (bo w planie był już kościelny) cywilnie się pobrać, to był płacz i zgrzytanie zębów, że nie będzie miała życia i się rodzina od niej odwróci. IksDe Ciekawe, czy i tym razem będzie histeria.
Swoją drogą zastanawiające, bo szwagier podobno planował z dzisiejszą małżonką ślub cywilny i mamusia nie miała nic przeciw, tylko ze względu na teściową wzięli z lubą jednak cywilny, natomiast chrzciny i całą resztę z własnej woli praktykują "ze względu na tradycję". (tutaj też IksDe, bo za chiny nie czaję tego "bo tradycja" jako uzasadnienie czegokolwiek IksDe )
All cognizing aims at "delivering a grip on the patterns that matter for the interactions that matter"
(Wszelkie poznanie ma na celu "uchwycenie wzorców mających znaczenie dla interakcji mających znaczenie")
Andy Clark