To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Przyczynowość wsteczna (retrocausality)
#41
Żeniec, to wskaż co tam bełkotliwego? ja wszystko rozumiem co tam jest napisane w każdej z tych opcji.

Cytat:Czyli znowu trzeba odwalać robotę za Ciebie. Napisałeś, że fizycy jakąś retro-przyczynowość postulują, a ja mam Ci to dowodzić lub obalać.

To był tylko przykład, nie wiem czy na serio nie rozumiesz czy udajesz próbując się wymigać.
Temat jest o retroprzyczynowości, twierdzisz, że nie da się go ugryźć bez fizyki więc ugryź go z fizyką i wykaż że nie da się tego ująć w języku potocznym. Słowem poprzyj swoje twierdzenie, nie moje. Moje tylko było przykładem co powinieneś robić żeby poprzeć swoje twierdzenie. Nie odwracaj kota ogonem, bo to widać jak na dłoni.
Odpowiedz
#42
Lampart napisał(a): Żeniec, to wskaż co tam bełkotliwego?
Już wskazałem. To jest ta część, do której dla wygody się nie odniosłeś.

Lampart napisał(a): ja wszystko rozumiem co tam jest napisane w każdej z tych opcji.
Dobrze, cieszę się. I co dalej? Jaki związek b) i c) mają w ogóle z czasem i przyczynowością?

Lampart napisał(a): To był tylko przykład, nie wiem czy na serio nie rozumiesz czy udajesz próbując się wymigać.
Jestem dość leniwym człowiekiem, na tyle leniwym, że nie zawsze chce mi się dowodzić czyichś tez. Jak kiedyś sobie czytałem o podróżach w czasie (wiem, wiem, nie to samo, ale dość blisko), to trafiłem np. na to - istnieją rozwiązania równań ogólnej teorii względności, które dopuszczają zamknięte krzywe czasopodobne. Są spójne opisy mechaniki kwantowej, które zakładają przyczynowość wsteczną (warto przeczytać opis eksperymentu: delayed-choice quantum eraser), ale są co najwyżej równoważne standardowym. Z tych dwóch instancji "retro-przyczynowości" jedna jest teoretyczna, a druga jest po prostu jednym z wielu spójnych opisów.

Lampart napisał(a): Temat jest o retroprzyczynowości
Ciężko stwierdzić. Większość postów Autorki tematu na to nie wskazuje.

Lampart napisał(a): ugryź go z fizyką i wykaż że nie da się tego ująć w języku potocznym.
Czemu miałbym to wykazywać? Można jak najbardziej językiem potocznym mówić o fizyce.

Lampart napisał(a): Słowem poprzyj swoje twierdzenie, nie moje. Moje tylko było przykładem co powinieneś robić żeby poprzeć swoje twierdzenie. Nie odwracaj kota ogonem, bo to widać jak na dłoni.
Już to zrobiłem:
żeniec napisał(a): Oczywiście. Pod warunkiem, że rzeczywiście zostaje wyrażona jakaś prawda. A żeby to sprawdzić, "wyrażenie" musi wyrażone w jakimś wspólnym języku, za pomocą pojęć, które podobnie rozumiemy i być weryfikowalne. Tylko że wtedy zaczynamy wchodzimy na poletko fizyki, od której z jakichś powodów chcesz się odciąć.
a t.p potwierdza, bo tradycyjnie dla siebie bierze konkretne pojęcia i robi z nimi co chce, za nonsens, jaki z tego wychodzi, obarcza odbiorcę, a krytykę swojego podejścia nazywa wtórnym analfabetyzmem.

@Fizyk - Bardzo dobrze powiedziane Duży uśmiech
Odpowiedz
#43
neuroza napisał(a): Jest sobie chwila obecna.
1. Przyszłości nigdzie nie możemy w tej chwili znaleźć - mamy jedynie nasze myśli o niej.
2. Podobnie z przeszłością - jej również nie możemy nigdzie znaleźć.

3. Czy one jakoś obiektywnie istnieją? 4. Czy jest jedna linia przeszłości? A może są różne? Widzisz sposób by to jakoś zweryfikować? Bo ja nie bardzo. Czy w ogóle można gdzieś znaleźć przeszłość? Znamy tylko myśli i opowieści o przeszłości. 

Na wstępie dziękuję za merytoryczny wpis. Póki co - poza Lampartem - nikt temu nie podołał.

ad. 1: A skąd się biorą te myśli? Czy to są tylko jakieś projekcje na podstawie tego, co mamy w chwili obecnej, czy może myślami ściągamy przyszłość, która już istnieje? A może tak i tak? Kiedy tworzymy projekcję przyszłości, to ta idea przyszłości (marzenia, plany, wizualizacje) istniejące w naszym umyśle wpływają na chwilę obecną, kiedy w nie wierzymy i urzeczywistniają się, kiedy zostają przez nas ucieleśnione? Z jednej strony przyszłość jest wtórna wobec teraźniejszości, jest jakąś ideą ukutą na jej podstawie, a z drugiej - jak już ta idea zaistnieje, to nagle zaczyna działać na rzeczywistość. Tak jakbyśmy stworzyli Pinokia z drewna, marzyli, żeby stał się prawdziwym chłopcem i to marzenie ożywiło go do tej postaci z krwi i kości?

ad2.: Przeszłość jest obecna w teraźniejszości - jesteśmy bowiem (cały świat) kontynuacją tego, co było. Dziecko, którym byłam we mnie jest. Jeśli jakieś traumy przezyłam w dzieciństwie, to będą się one uobecniać w moim życiu, jeśli je pokonam, to moje przyszłe pozbawione traum ja również będzie efektem decyzji z przeszłości. Idąc dalej, jeśli TE jest prawdziwa, my ludzie wyewoluowaliśmy z bardziej prymitywnych od nas organizmów, które również są w nas obecne. Jakąś część naszej natury odziedziczyliśmy od płazów, gadów etc.

ad.3 : Więc można powiedzieć, że przyszłość istnieje obiektywnie? jako idea, obiektywnie bo przecież działa, a więc jest rzeczywista?, a przeszłość istnieje w ciele, materii, jest w nas zakumulowana?

ad4.: Może można mówić o przeszłości prymarnej, tej która nas ukształtowała w sposób bezwiedny, na co nie mieliśmy wpływu oraz przeszłość/przeszłości, które stwarzamy, kiedy np. przepracowujemy traumy z dzieciństwa? Kiedy rozliczamy się z naszą przeszłością? Cieniami? Kiedy przezwyciężamy atawizmy, biologiczne automatyzmy? Kiedy zmieniamy stosunek do naszej przeszłości? Robimy to bezwiednie, kiedy fałszujemy wspomnienia (wybielamy przeszłość), ale możemy to robić również świadomie - afirmując jakieś problematyczne sytuacje z przeszłości? Kiedy nadajemy sens zdarzeniom z przeszłości tak aby nie były jakimiś tam nic nieznaczącymi przypadkami, tylko symoblicznymi/przełomowymi/znaczącymi punktami w naszym życiu? Kiedy mitologizujemy nasze dotychczasowe życie?
Cytat: Jeśli przeniosłaś się do równoległej rzeczywistości, w której znajdował się już wysłany wcześniej przez Ciebie post, i wyhaczyłaś tę różnicę, bo dysponujesz akurat jakimś Reading Steinerem, to czy to znaczy że rzeczywiście zmieniłaś przeszłość? Czy może raczej że zmieniłaś obecną rzeczywistość? Wiemy tyle, że albo miałaś jakiś zanik pamięci, albo powołałaś do istnienia post zanim go wysłałaś (bo pokićkała Ci się kolejność?)
Mnie się wydaję, że może chodzić o to, że przyczynowość rozumianą w ten sposób, że jakieś A wywoluje B jest pewną fikcją (uproszczeniem/przyzwyczajeniem umysłu). Może być np. tak, ze tak naprawdę wysyalnie posta i myslenie o tym (powzięcie zamiaru) odbywa się równocześnie, natomiast my zwyczajowo widzimy taka kolejność:
1. mam zamiar wyslac post
2. wciska wyślij
3. post zostaje wyslany

A co jeśli jest tak, ze te 3 elementy się odbywają naraz? A umysl rozbija to zlozone doświadczenie na następstwo przyczynowo-skutkowe? I niekiedy dochodzi do jakiegoś "erroru", kiedy ta kolejność się odwraca?
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości