To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Przyczynowość wsteczna (retrocausality)
#21
To prosta droga do asekuracyjnego życia, taki człowiek "powinno się" jest bardzo ograniczony, przy tym maniak kontroli, a rzeczywistość i tak go często wyroluje na zasadzie myślał kogut o niedzieli, a w sobotę łeb ucięli.
Odpowiedz
#22
Wydaje mi się, że można wypracować tutaj jakiś złoty środek. Wiem, do czego pijesz, bo doskonale znam takie przypadki osób, które się całkowicie odzwierzęciły albo oddziecięciły. Mają obsesję kontrolowania siebie na każdym kroku. Zamiast ujarzmić tego wewnętrznego zwierza/dziecko, całkowicie go stłamsiły. Jest to zrozumiałe o tyle, że takie złote środki są najtrudniejsze do wypracowania - na to potrzeba czasu i wydają się takie "nieidealne". Popadnięcie w skrajność daje poczucie większej stabilności - w pewnym sensie łatwiej zawsze być takim maniakiem kontroli albo zawsze być spontanicznym dzieckiem. Nie ma się wtedy dylematu, jak postąpić. Natomiast człowiek środka każdorazowo dopasowuje swoje zachowanie do sytuacji. Czasem wciągnie koszule i przywdzieje krawat, przytrzymując cisnące pierdy, a niekiedy bezpardonowo puści pierda, nie dbając o fason. Z perspektywy takiego człowieka skrajnego taka postawa środka jest fałszywa, daje wrażenia człowieka o kilku obliczach, podwójnej moralności, hipokryty etc.
Odpowiedz
#23
towarzyski.pelikan napisał(a): Źle mnie zrozumiałeś. Nie chcę się odcinać od fizyk jako takiej, tylko od ustaleń naukowych w zakresie fizyki. Każdy z nas obcuje z fizyką w życiu codziennym, nie zaglądając do żadnych opracowań. Już na wstępie się od tego odcięłam, bo rozmowy na forum są dla mnie właśnie taką okazją, żeby pogadać o świecie doświadczanym w sposób potoczny.
Te ustalenia naukowe w zakresie fizyki to właśnie takie zsumowane, sklasyfikowane i przetestowane (w miarę możliwości) osobiste doświadczenia. Odrzucanie porządnego podejścia, by jednak sobie pobełkotać, ma niewiele sensu.

towarzyski.pelikan napisał(a): Nie lubię, kiedy temat zbacza w przerzucanie się często przeczącymi sobie nawzajem doniesieniami naukowymi i cały problem sprowadza się do tego, czy masz jakiś dowód (inny niż osobiste doświadczenie), który by uzasadniał Twoje twierdzenia. Ludzie straszni zdebileli pod tym względem.
Odwoływanie się do ustaleń nauki na temat rzeczy (z)badanych przez naukę nie jest zdebileniem. Można zaryzykować stwierdzenie, że to nawet całkiem rozsądne. Twoja irytacja bierze się głównie stąd, że bierzesz konkretne i formalnie umocowane pojęcia i próbujesz je wyciągnąć z kontekstu, w którym da się o nich sensownie mówić, i umieścić w sferze osobistych odczuć, psychologii i wątpliwej filozofii. No, i że ktoś Ci to wytyka Oczko

towarzyski.pelikan napisał(a): Cud, że w tym świecie jeszcze powstaje coś takiego jak literatura i sztuka.
Huh A co ma jedno do drugiego?

Swoją drogą, czy nie jest tak, że wewnętrznie spójna literatura i sztuka jest jednak bardziej satysfakcjonująca? Mnie osobiście denerwuje, gdy twórcy wydaje się, że zrozumiał paradoksy czasowe (lub co gorsza olał stan wiedzy na ten temat) i nieudolnie robi z nich przyrządy fabularne. I nie jestem odosobniony.
Odpowiedz
#24
żeniec napisał(a): Te ustalenia naukowe w zakresie fizyki to właśnie takie zsumowane, sklasyfikowane i przetestowane (w miarę możliwości) osobiste doświadczenia. Odrzucanie porządnego podejścia, by jednak sobie pobełkotać, ma niewiele sensu.
Zapomniałeś dodać - przez innych ludzi.
Jakbym chciała porozmawiać z jakimś uczonym fizykiem na ten sam temat, tobym do niego bezpośrednio uderzyła, a nie czerpała wiedzę z drugiej ręki. A ja jestem dziwna (wiem) i jak rozmawiam na forum, chcę pogadać z forumowiczami (o bardzo różnym backgroundzie, jeśli jest na sali jakiś fizyk, zapraszam). Chcę się dowiedzieć, co oni sami OD SIEBIE mają do powiedzenia.
Znowu robisz to samo, swoją własną preferencję próbujesz przedstawić jako obiektywny wyznacznik sensowności. Ponieważ dla Ciebie (czysto subiektywnie) rozmowa potoczna jest bełkotem, to znaczy, że rozmowa potoczna jest bełkotem w spósb obiektywny. Tymczasem dla mnie (autora tematu) rozmowa potoczna bełkotem nie jest, przynajmniej nie z konieczności, bo owszem - zdarzają się potoczne rozmowy bełkotliwe. Jednak załozeniem jest zainicjowanie rozmowy sensownej. 

Cytat:Odwoływanie się do ustaleń nauki na temat rzeczy (z)badanych przez naukę nie jest zdebileniem. 
Nie bardzo wiem, z kim dyskutujesz, bo ja nigdzie nic podobnego nie stwierdziłam. Jeśli się mylę, wskaż, zacytuj fragment mojej wypowiedzi, z którego miałaby wynikać powyższa teza. 

Cytat:Twoja irytacja bierze się głównie stąd, że bierzesz konkretne i formalnie umocowane pojęcia i próbujesz je wyciągnąć z kontekstu, w którym da się o nich sensownie mówić, i umieścić w sferze osobistych odczuć, psychologii i wątpliwej filozofii. No, i że ktoś Ci to wytyka [Obrazek: wink.gif]
Co znaczy "da się sensownie mówić"? Dla kogo się da? Dla Ciebie, dla mnie, dla każdego człowieka?
Przypuszczam, że możesz cierpieć na jakiś defekt, który polega z grubsza ujmując na nieumiejętności prowadzenia potocznej rozmowy. Innymi słowy jesteś 100% specjalistą w opozycji do generalisty - osoby, która dąży do maksymalnego uogólnienia swojej wiedzy o świecie. Gubisz się w takiej ogólnej, filozoficznej rozmowie (trzeba wiele rzeczy ogarniać jednocześnie), więc racjonalizujesz to sobie, sprowadzając tego typu rozmowy do bełkotu. Zgadłam?  Oczko Pewnie będziesz wszystkiemu zaprzeczał w pierwszym odruchu (mechanizm obronny), ale moja rada - przeczekaj ten pierwszy odruch buntu, daj sobie czas i wróć, czy aby nie mam choć odrobinę racji?  Uśmiech
Cytat:[Obrazek: huh.gif] A co ma jedno do drugiego?

Swoją drogą, czy nie jest tak, że wewnętrznie spójna literatura i sztuka jest jednak bardziej satysfakcjonująca? Mnie osobiście denerwuje, gdy twórcy wydaje się, że zrozumiał paradoksy czasowe (lub co gorsza olał stan wiedzy na ten temat) i nieudolnie robi z nich przyrządy fabularne. I nie jestem odosobniony.
Sztuka, muzyka, literatura to te domeny działalności duchowej człowieka, gdzie językiem potoczonym próbuje się wyrazić prawdy o człowieku i świecie doświadczanym przez człowieka. Ja to nazywam taką poezją filozoficzną. Ludzie o mentalności "specjalisty" zwani również ścisłowiedami nie są zdolni do tego typu działalności. A ponieważ jako społeczeństwo globalnie robimy się coraz bardziej wyspecjalizowani, toteż cieszę się, że mimo to wciąż jeszcze istnieją artyści.
Spójność (ostateczne domknięcie) w sztuce/literaturze odbywa się w świadomości odbiorcy. Stąd jedna osoba ten sam utwór odbierze jako bełkot (nie przemawia do niej, nie rozumie go), a inna będzie zachwycona, odkryje w tym utworze coś, co ją jakoś dopełni, ponieważ ostatecznie ten SENS się rodzi na styku tekstu kultury i świadomości odbiorcy (jego wrażlwość, doświadczenia, osobowość, biografia, stan psychiczny, inteligencja). Bywają przy tym tak wyrafinowani odbiorcy, że nawet w wytworach kiepskiej lub pośledniej jakości potrafią dojrzeć coś sensownego, co mogło umknąć samemu autorowi. Stąd wina za bełkotliwy komunikat prawie zawsze leży po stronie odbiorcy.
Odpowiedz
#25
towarzyski.pelikan napisał(a): Zapomniałeś dodać - przez innych ludzi.
Nie, ludzi po prostu. Każdy, jeśli się uprze, może odtworzyć rozumowania i eksperymenty. Nie wiadomo, czy rzeczywistość jest obiektywna i co właściwie miałoby to znaczyć, ale najwyraźniej jest "wystarczająco" obiektywna, żebyśmy się co do niej dogadali Oczko

towarzyski.pelikan napisał(a): Jakbym chciała porozmawiać z jakimś uczonym fizykiem na ten sam temat, tobym do niego bezpośrednio uderzyła, a nie czerpała wiedzę z drugiej ręki. A ja jestem dziwna (wiem) i jak rozmawiam na forum, chcę pogadać z forumowiczami (o bardzo różnym backgroundzie, jeśli jest na sali jakiś fizyk, zapraszam). Chcę się dowiedzieć, co oni sami OD SIEBIE mają do powiedzenia.
Znowu robisz to samo, swoją własną preferencję próbujesz przedstawić jako obiektywny wyznacznik sensowności. Ponieważ dla Ciebie (czysto subiektywnie) rozmowa potoczna jest bełkotem, to znaczy, że rozmowa potoczna jest bełkotem w spósb obiektywny. Tymczasem dla mnie (autora tematu) rozmowa potoczna bełkotem nie jest, przynajmniej nie z konieczności, bo owszem - zdarzają się potoczne rozmowy bełkotliwe. Jednak załozeniem jest zainicjowanie rozmowy sensownej. 
No wszystko spoko, tylko jeszcze niedawno tutaj:
towarzyski.pelikan napisał(a): Zdaje się, że przedstawiasz swoje własne subiektywne oczekiwania jako wyznaczniki obiektywnej sensowności. W moim odczuciu prawda wyrażona w sposób potoczny czy artystyczny nie jest z konieczności mniej sensowna niż prawda wyrażona naukowo. O ile, doświadczam x jako prawdy, bo jest spójna z moim doświadczeniem, to uznaję ją za sensowną.
wspominałaś coś o jakiejś prawdzie. Jeśli jesteś jedną z tych osób, co relatywizuje też prawdę, to daleko nie zajedziemy. No i jeśli na wejściu zastrzegasz, że odrzucasz efektywniejsze metody ustalania prawdy (które zresztą są przedłużeniem osobistych doświadczeń, ale też wykraczają poza nie) w tym temacie na rzecz regresu do polegania na anegdotach, no to przecież nie w celu efektywniejszego docierania do prawdy. No i jakoś nie mogę się zgodzić, że mówienie jednym językiem i z ustalonymi tak samo pojęciami jest sensowniejsze od alternatyw tylko subiektywnie. Jeśli się nie spełni tych elementarnych wymagań, to jedna osoba mówi o zupie, a druga o dupie. Nie zgadzasz się ze stwierdzeniem, że to już sensu nie ma, lub ze chociaż kierunek nie ten?

towarzyski.pelikan napisał(a): Nie bardzo wiem, z kim dyskutujesz, bo ja nigdzie nic podobnego nie stwierdziłam. Jeśli się mylę, wskaż, zacytuj fragment mojej wypowiedzi, z którego miałaby wynikać powyższa teza. 
Cytowałem Cię bezpośrednio i założyłem, że piszesz o czymś związanym z tematem.

towarzyski.pelikan napisał(a): Co znaczy "da się sensownie mówić"? Dla kogo się da? Dla Ciebie, dla mnie, dla każdego człowieka?
Komunikacja zakłada co najmniej 2 strony, więc wklej po prostu innych ludzi.

towarzyski.pelikan napisał(a): Przypuszczam, że możesz cierpieć na jakiś defekt, który polega z grubsza ujmując na nieumiejętności prowadzenia potocznej rozmowy. Innymi słowy jesteś 100% specjalistą w opozycji do generalisty - osoby, która dąży do maksymalnego uogólnienia swojej wiedzy o świecie. Gubisz się w takiej ogólnej, filozoficznej rozmowie (trzeba wiele rzeczy ogarniać jednocześnie), więc racjonalizujesz to sobie, sprowadzając tego typu rozmowy do bełkotu. Zgadłam?  Oczko Pewnie będziesz wszystkiemu zaprzeczał w pierwszym odruchu (mechanizm obronny), ale moja rada - przeczekaj ten pierwszy odruch buntu, daj sobie czas i wróć, czy aby nie mam choć odrobinę racji?  Uśmiech
No cóż, może i specjalista ma bardzo rozległą wiedzę o niczym, ale "generalista" ma żadną wiedzę o wszystkim Oczko
Nie gubię się w "ogólnej, filozoficznej rozmowie", gubię się, gdy jest dużo powiedziane/napisane, ale treści nie ma. Trochę nieopatrznie wdepnąłem w ten temat i pewnie niedługo się ewakuuję. Gdy zaczyna się psychoanaliza dla ubogich to już znak, że trzeba zmykać.

Przypomniał mi się wątek o paradoksie Zenona, wymiana gdzieś odtąd. Tak się kończy mówienie potoczne o konkretnych rzeczach - jakiś sens udało się częściowo odnaleźć niestety bardziej wbrew Lampartowi, niż dzięki niemu, i nie w potoczny, ale ścisły sposób. Mam tutaj flashbacki z tamtej dyskusji.

Przy okazji, po co zmniejszasz czcionkę nagle?
Kod:
[img]https://ateista.pl/images/smilies/huh.gif[/img][size=small] A co ma jedno do drugiego?[/size]

towarzyski.pelikan napisał(a): Bywają przy tym tak wyrafinowani odbiorcy, że nawet w wytworach kiepskiej lub pośledniej jakości potrafią dojrzeć coś sensownego, co mogło umknąć samemu autorowi. Stąd wina za bełkotliwy komunikat prawie zawsze leży po stronie odbiorcy.
Tyle napisać tylko po to, żeby stwierdzić, że jak ktoś Cię nie rozumie, to dureń Duży uśmiech
Odpowiedz
#26
żeniec napisał(a): Cytowałem Cię bezpośrednio i założyłem, że piszesz o czymś związanym z tematem.

A więc nie potrafisz czytać ze zrozumieniem. Uzupełnij braki w umiejętnościach, które powinieneś nabyć w trakcie kształcenia podstawowego, następnie wróć do tematu. W przeciwnym razie, szkoda mojego i Twojego czasu. Dość taryfy ulgowej dla analfabetów funkcjonalnych.
Odpowiedz
#27
żeniec napisał(a): Jak się myśli o naturze czasu i przyczynowości bez fizyki? Tylko bełkot może z tego wyjść.

To wskaż ten bełkot i przedstaw na gruncie fizyki, które zdania są sprzeczne. Bo na razie to to jest tylko taka pusta krytyka za pomocą ogólników. Pierwsza z wymienionych opcji jest odnośnie wstecznej zmiany biegu wydarzeń. Napisz w tej sytuacji w jaki sposób taka retroprzyczynowość wyklucza się czy odstaje od retroprzyczynowości postulowanej przez fizyków?

Poza tym zdaje się że czas i przyczynowość to nie są kategorie w których zawiera się naukowy konsensus.

Pelikan

pal licho że oni kontrolują siebie ale takie osobniki chcą też kontrolować innych na przykład poprzez manipulacje.
Odpowiedz
#28
Lampart napisał(a):
Pelikan

pal licho że oni kontrolują siebie ale takie osobniki chcą też kontrolować innych na przykład poprzez manipulacje.
Co gorsza, wydaje im się często, że w ten sposób robią tym manipulowanym przysługę. Dla nich miłość, troskliwość to kontrola. A u ofiar tej miłości może to budzić poczucie winy, kiedy wymykają się kontrolującemu spod kontroli. Warunkiem uzyskania aprobaty jest poddanie się tej kontroli. Dziecko, mąż, żona takiej kontrolującej osoby ma przesrane. Albo będzie marionetką, ale kochaną, albo nie będzie kochane.
Odpowiedz
#29
towarzyski.pelikan napisał(a): A więc nie potrafisz czytać ze zrozumieniem. Uzupełnij braki w umiejętnościach, które powinieneś nabyć w trakcie kształcenia podstawowego, następnie wróć do tematu. W przeciwnym razie, szkoda mojego i Twojego czasu. Dość taryfy ulgowej dla analfabetów funkcjonalnych.
Oczywiście, w końcu
towarzyski.pelikan napisał(a): Stąd wina za bełkotliwy komunikat prawie zawsze leży po stronie odbiorcy.
Oczko Napisałaś, że odcinasz się od ustaleń naukowych w zakresie fizyki, i że ludzie "zdebileli" pod względem odwoływania się do nich. Co tu można źle zrozumieć? No, ale masz swój disclaimer, dzięki któremu wydaje Ci się, że możesz pisać dowolne bzdury nigdy nie będąc odpowiedzialną za kłopoty w komunikacji z tym związanymi.

Lampart napisał(a): To wskaż ten bełkot i przedstaw na gruncie fizyki, które zdania są sprzeczne. Bo na razie to to jest tylko taka pusta krytyka za pomocą ogólników. Pierwsza z wymienionych opcji jest odnośnie wstecznej zmiany biegu wydarzeń. Napisz w tej sytuacji w jaki sposób taka retroprzyczynowość wyklucza się czy odstaje od retroprzyczynowości postulowanej przez fizyków?
Na razie dyskutowaliśmy o "meta". To, o co prosisz, jest sprzeczne z intencją Autorki wątku, więc nie rób offtopu Oczko

Jaką to retroprzyczynowość postulują fizycy, i to jeszcze taką, którą możemy osobiście doświadczyć w skali makro?
Odpowiedz
#30
żeniec napisał(a): Oczko Napisałaś, że odcinasz się od ustaleń naukowych w zakresie fizyki, i że ludzie "zdebileli" pod względem odwoływania się do nich. Co tu można źle zrozumieć? No, ale masz swój disclaimer, dzięki któremu wydaje Ci się, że możesz pisać dowolne bzdury nigdy nie będąc odpowiedzialną za kłopoty w komunikacji z tym związanymi.

Pelikan:

Cytat: Od razu uprzedzam, że nie mam zamiaru tego tematu ruszać od strony naukowej (mechanika kwantowa), interesuje mnie tylko ujęcie filozoficzno-psychologiczne i potoczne (osobiste doświadczenia).

Cytat:Źle mnie zrozumiałeś. Nie chcę się odcinać od fizyk jako takiej, tylko od ustaleń naukowych w zakresie fizyki.

Żeniec: 

Cytat:Napisałaś, że odcinasz się od ustaleń naukowych w zakresie fizyki
Z kontekstu jest oczywiste, że "odcinam się" oznacza "nie odwołuję się", "nie zajmują się". Jaki masz z tym problem? Czy Ty jak zajmujesz się jakimś tematem, to jesteś zmuszony go omawiać w każdym jednym ujęciu? Np. zakładając temat o przestrzeni w dziale naukowym musiałbyś również opisać problematykę przestrzeni w prozie Jerzego Krzysztonia? Niezdecydowany 

Żeniec:

Cytat:i że ludzie "zdebileli" pod względem odwoływania się do nich.
Pelikan:

Cytat:Nie lubię, kiedy temat zbacza w przerzucanie się często przeczącymi sobie nawzajem doniesieniami naukowymi i cały problem sprowadza się do tego, czy masz jakiś dowód (inny niż osobiste doświadczenie), który by uzasadniał Twoje twierdzenia. Ludzie straszni zdebileli pod tym względem.


Możesz jeszcze raz przeczytać moje słowa i napisać, co z nich zrozumiałeś? Na czym dokładnie polega zdebilenie ludzi, o którym wspomina autor. Jeśli wybrniesz, to być odzyskam wiarę w Twoją inteligencję. Póki co tylko się kompromitujesz. Nie czepiałabym się, bo staram się być wyrozumiała wobec osób niezbyt lotnych, ale pod warunkiem, że nie kozaczą.
Odpowiedz
#31
towarzyski.pelikan napisał(a): Otóż, raz po raz mam doświadczenie tego typu, że piszę sobie post na forum albo mail i okazuje się, że jak wciskam na przycisk "wyślij", to ten komunikat już został wysłany, a ja za Chiny nie mogę sobie przypomnieć, żebym wciskała "wyślij". Ostatni raz doświadczyłam tego jakieś 2 tyg temu skrobiąc post na ateiście. Wtedy dostaję taki systemowy komunikat, że post o tej samej treści już został wysłany. Do tej pory rozumiałam to jako psychiczne oddziaływanie na rzeczywistość fizyczną, a więc uznawałam, że mocą swojej woli powoduje jakieś akty fizyczne.
Natomiast odkąd zaczęłam rozkminę nad przyczynowością wsteczną, zastanawiam się, czy aby to nie jest tak, że ta psychokineza jest podręcznikowym przykładem przyczynowości wstecznej - skutek (wysłany post) poprzedza przyczynę (moje działanie). To nie jest tak, że moja świadomość wysyła posty bez fizycznego udziału, bo ostatecznie ZAWSZE naciskam na wyślij, ale przyczyna i skutek zostają po prostu odwrócone...

Co o tym myślicie?

Otóż zdarzyło mi się parę razy w życiu być pijanym i zauważyłem wtedy bardzo ciekawe zjawisko. Np. sięgam po coś ręką, widzę swoją rękę wykonującą ruch i zaraz potem, jakieś pół sekundy, pojawia się chęć ruszenia tą ręką w celu sięgnięcia po coś. W takiej właśnie kolejności. Albo: ktoś coś do mnie mówi, ja odpowiadam a następnie zastanawiam się nad odpowiedzią, która jest akurat taka, jakiej udzieliłem. No i teraz zagwozdka: czy ja cofam się w czasie, czy też po prostu pod wpływem alkoholu zostały zaburzone niektóre funkcje mojego mózgu, na przykład tempo zapisywania zdarzeń w pamięci krótkotrwałej? Na zdrowy rozum, ja obstawiałbym to drugie, ale to dlatego, że ja mam zdrowy rozum. I potrzeba specjalnego działania substancji chemicznych, aby mój mózg działał niestandardowo. U geniuszy może to być pewnym stanem ciągłym, albo przynajmniej zdarzającym się bez żadnej zewnętrznej przyczyny.
Odpowiedz
#32
zakrzywienie czasoprzestrzeni, god mode to są rzeczy zupełnie normalne po pijaku. Również niejeden raz zastanawiałem się nad udzieloną właśnie odpowiedzią vide pierwsza randka z kobietą, na trzeźwo. Niestety, nie udało się cofnąć w czasie.
Odpowiedz
#33
towarzyski.pelikan napisał(a): Z kontekstu jest oczywiste, że "odcinam się" oznacza "nie odwołuję się", "nie zajmują się". Jaki masz z tym problem?
Odpowiedź masz w poprzednich postach, w szczególności pierwszym. Po co się w ogóle tak napuszasz? Jakieś mechanizmy obronne, czy ki czort? Oczko

towarzyski.pelikan napisał(a): Czy Ty jak zajmujesz się jakimś tematem, to jesteś zmuszony go omawiać w każdym jednym ujęciu? Np. zakładając temat o przestrzeni w dziale naukowym musiałbyś również opisać problematykę przestrzeni w prozie Jerzego Krzysztonia? Niezdecydowany 
Czemu miałbym to robić? Przestrzeń w sensie fizycznym zapewne jest czymś innym, niż przestrzeń w prozie Jerzego Krzysztonia (głowy nie daję, bo nie znam się na prozie JK). Z czasem i przyczynowością trudniej o wieloznaczność.

towarzyski.pelikan napisał(a):
Cytat:Nie lubię, kiedy temat zbacza w przerzucanie się często przeczącymi sobie nawzajem doniesieniami naukowymi i cały problem sprowadza się do tego, czy masz jakiś dowód (inny niż osobiste doświadczenie), który by uzasadniał Twoje twierdzenia. Ludzie straszni zdebileli pod tym względem.
Możesz jeszcze raz przeczytać moje słowa i napisać, co z nich zrozumiałeś? Na czym dokładnie polega zdebilenie ludzi, o którym wspomina autor. Jeśli wybrniesz, to być odzyskam wiarę w Twoją inteligencję. Póki co tylko się kompromitujesz. Nie czepiałabym się, bo staram się być wyrozumiała wobec osób niezbyt lotnych, ale pod warunkiem, że nie kozaczą.
Zbytek łask Wywracanie oczami Zrozumiałem dosłownie - że ludzie "zdebileli" pod względem przerzucania się nawzajem doniesieniami naukowymi. Jeśli się przyjrzysz, to przefiltrowałem tekst i oddzieliłem relację (przerzucanie się doniesieniami naukowymi) od oceny i interpretacji jak to się odbywa i do czego prowadzi.
Odpowiedz
#34
żeniec napisał(a): Czemu miałbym to robić? Przestrzeń w sensie fizycznym zapewne jest czymś innym, niż przestrzeń w prozie Jerzego Krzysztonia (głowy nie daję, bo nie znam się na prozie JK). Z czasem i przyczynowością trudniej o wieloznaczność.
To jest dokladnie taka sama sytuacja jak z tym tematem.
Zostal zalozony w dziale filozoficzno-swiatopogladowym, autor dodatkowo to wzmocnil stwierdzeniem, ze nie bedzie sie zajmowac przyczynowoscia od strony naukowej (wcale nie musialam tego robic!), a uczestnik tematu ma pretensje do autora, ze zalozyl temat nie taki, jak uczestnik by tego chcial.
Jesli Cie nie interesuje filozofia, to po prostu wyjdz i zamknij drzwi. Ale wczesniej przepros, ze zasmieciles watek, jesli masz cos takiego jak kultura osobista.

Cytat:Zbytek łask [Obrazek: rolleyes.gif] Zrozumiałem dosłownie - że ludzie "zdebileli" pod względem przerzucania się nawzajem doniesieniami naukowymi. Jeśli się przyjrzysz, to przefiltrowałem tekst i oddzieliłem relację (przerzucanie się doniesieniami naukowymi) od oceny i interpretacji jak to się odbywa i do czego prowadzi.
Chyba jednak nie zrozumiales, albo tego nie wyraziles dostatecznie w tekscie wyzej. Ludzie zdebileli, po nie potrafia inaczej rozmawiac, jak poprzez przerzucanie sie doniesieniam naukowymi. Podkreslilam - ze  cały problem sprowadza się do tego, czy masz jakiś dowód (inny niż osobiste doswiadczenie, który by uzasadniał Twoje twierdzenia. To nie jest interpretacja sytuacji, tylko jej opis. I ja sie w moich slowach tylko do takiej sytuacji odnosze. Nie pisze o sytuacjach, kiedy ktos swoja wypowiedz uzupelnia doniesieniami naukowymi, wplata jakos wiedze naukowa w swoje wypowiedzi. Nie mam z tym zadnego problemu. 
Tak to jest, kiedy sie interpretuje teksty w oderwaniu od intencji autora, a potem dyskutuje z chocholem. Nastepnym razem, zanim "przefiltrujesz" wypowiedz autora, upewnij sie, ze nie odfiltrowujesz go z istoty przekazu, co wlasnie uczyniles. Jesli nie masz pewnosci, co autor mial na mysli, to po prostu zapytaj.
Odpowiedz
#35
ZaKotem napisał(a): Otóż zdarzyło mi się parę razy w życiu być pijanym i zauważyłem wtedy bardzo ciekawe zjawisko. Np. sięgam po coś ręką, widzę swoją rękę wykonującą ruch i zaraz potem, jakieś pół sekundy, pojawia się chęć ruszenia tą ręką w celu sięgnięcia po coś. W takiej właśnie kolejności. Albo: ktoś coś do mnie mówi, ja odpowiadam a następnie zastanawiam się nad odpowiedzią, która jest akurat taka, jakiej udzieliłem. No i teraz zagwozdka: czy ja cofam się w czasie, czy też po prostu pod wpływem alkoholu zostały zaburzone niektóre funkcje mojego mózgu, na przykład tempo zapisywania zdarzeń w pamięci krótkotrwałej? Na zdrowy rozum, ja obstawiałbym to drugie, ale to dlatego, że ja mam zdrowy rozum. I potrzeba specjalnego działania substancji chemicznych, aby mój mózg działał niestandardowo. U geniuszy może to być pewnym stanem ciągłym, albo przynajmniej zdarzającym się bez żadnej zewnętrznej przyczyny.

Na pierwszy rzut oka, to co piszesz, wydaje sie rozsadne i sensowne, ale jest jedno ale.

Przecież wiadomo nie od dzis, ze "in vino veritas". Alkohol skłania do szczerości, mówienia prawdy. To w postaci alkoholu przechowywana jest krew Chrystusa będącego uosobieniem Prawdy.

Ja mam nawet taką heretycką interpretację idei transsubstancjacji, że poprzez spożywanie alkoholu (i innych substancji o zbliżonym działaniu) w człowieku dokonuje się przebóstwienie. Alkohol krążąc w żyłach przeobraża ludzką krew w krew samego Boga.

Jeśli perspektywa Boża jest tą właściwą perspektywą (maksymalnie otwartą na Prawdę), to znaczy, że świat widziany oczyma osoby naprutej jest bardziej zbliżony do rzeczywistości obiektywnej niz świat widziany oczyma osoby trzeźwej. Chrystus mówił "Królestwo moje nie jest z tego świata".
Odpowiedz
#36
towarzyski.pelikan napisał(a): To jest dokladnie taka sama sytuacja jak z tym tematem.
No nie, z powodu, który wymieniłem.

towarzyski.pelikan napisał(a): Zostal zalozony w dziale filozoficzno-swiatopogladowym, autor dodatkowo to wzmocnil stwierdzeniem, ze nie bedzie sie zajmowac przyczynowoscia od strony naukowej (wcale nie musialam tego robic!), a uczestnik tematu ma pretensje do autora, ze zalozyl temat nie taki, jak uczestnik by tego chcial.
Coś dużo wyobrażeń masz na mój temat. Mogłaś nawet założyć temat w dziale gastronomicznym, nie zmienia to znaczeń pojęć.

towarzyski.pelikan napisał(a): Jesli Cie nie interesuje filozofia, to po prostu wyjdz i zamknij drzwi. Ale wczesniej przepros, ze zasmieciles watek, jesli masz cos takiego jak kultura osobista.
Wręcz przeciwnie, interesuje, a zapoznając się z nią dotarłem nawet do etapu, w którym ludzie zapoznający się z filozofią zauważają, że filozofowanie na temat zjawisk przyrodniczych zostało w znacznej mierze pożarte przez fizykę i inne nauki eksperymentalne. Stąd wynikło moje pierwsze pytanie w tym wątku i co uważam (może tymczasowo?) za odpowiedź na nie. Zaśmiecaniem wątku jest za to Twoje burmuszenie się i uprawianie psychoanalizy dla ubogich.

towarzyski.pelikan napisał(a): Chyba jednak nie zrozumiales, albo tego nie wyraziles dostatecznie w tekscie wyzej.
Na rzecz osób mniej lotnych postaram się wyrażać jaśniej Oczko

towarzyski.pelikan napisał(a): Ludzie zdebileli, po nie potrafia inaczej rozmawiac, jak poprzez przerzucanie sie doniesieniam naukowymi. Podkreslilam - ze  cały problem sprowadza się do tego, czy masz jakiś dowód (inny niż osobiste doswiadczenie, który by uzasadniał Twoje twierdzenia. To nie jest interpretacja sytuacji, tylko jej opis. I ja sie w moich slowach tylko do takiej sytuacji odnosze. Nie pisze o sytuacjach, kiedy ktos swoja wypowiedz uzupelnia doniesieniami naukowymi, wplata jakos wiedze naukowa w swoje wypowiedzi. Nie mam z tym zadnego problemu. 
Powyższe miało być uzasadnieniem Twojego odcinania się od doniesień naukowych w zakresie fizyki. Opisywana przez Ciebie sytuacja to nie jedyny, ani nawet najbardziej prawdopodobny możliwy rozwój wypadków, gdy dopuści się w dyskusji powoływanie na fizykę. Jeśli tylko do takiej sytuacji się odnosisz, to oznacza, że swojego problemu z powoływaniem się na fizykę w zasadzie nie zaadresowałaś. Skoro jednak nie masz problemu z wplataniem fizyki w wypowiedzi, to skąd Twoja ofensywa?

towarzyski.pelikan napisał(a): Tak to jest, kiedy sie interpretuje teksty w oderwaniu od intencji autora, a potem dyskutuje z chocholem. Nastepnym razem, zanim "przefiltrujesz" wypowiedz autora, upewnij sie, ze nie odfiltrowujesz go z istoty przekazu, co wlasnie uczyniles. Jesli nie masz pewnosci, co autor mial na mysli, to po prostu zapytaj.
Może najpierw ustal sama ze sobą, co właściwie jest Twoją intencją, bo na razie masz inny spin na ten temat z każdym kolejnym postem.
Odpowiedz
#37
Żeniec
Cytat:Na razie dyskutowaliśmy o "meta". To, o co prosisz, jest sprzeczne z intencją Autorki wątku, więc nie rób offtopu

No właśnie widzę, że "meta", czyli ogólniki i żadnego konkretnego poparcia dla twojego stwierdzenia:
Cytat:Jak się myśli o naturze czasu i przyczynowości bez fizyki? Tylko bełkot może z tego wyjść.

To jest bardzo mocne stwierdzenie więc wypadałoby wskazać gdzie ten bełkot.
Co takiego bełkotliwego w powiedzeniu "przebieg wydarzeń" - opcja 1
Sens pozostałych również jest wyjaśniony. Można się z tymi opcjami zgadzać bądź nie, ale są zrozumiałe, nie trzeba tutaj jakiegoś uniwersalnego języka matematycznego.

Cytat:Jaką to retroprzyczynowość postulują fizycy, i to jeszcze taką, którą możemy osobiście doświadczyć w skali makro?

No myślałem, że ty to objasnisz, potwierdzisz bądź obalisz na podstawie fizycznych teorii, skoro ten temat musi mieć odniesienie do fizyki, inaczej jest bełkotem.
Kiedy mówię, że przyczyną stłuczenia szyby był mój rzut kamieniem to używam języka potocznego.
Czy to znaczy, że to bełkot? Według tego co napisałeś tak. Nie odniosłem się tu do fizyki kwantowej przecież, ani do teorii względności. Powiedzieć, że rzuciłem kamieniem bo szyba się stłukła, może budzić pewne kontrowersje, można się z tym nie zgadzać, ale sama treść którą rozpatrujemy w tym przypadku jest jak najbardziej zrozumiała nie jest bełkotliwa. Być może można oczywiście przedstawić jakieś teorie fizyczne na gruncie których jest to niemożliwe, bądź możliwe, być może można pokazać, że jest to tylko korelacja (niektórzy fizycy powątpiewają w ogóle w samą przyczynowość), ale nakreślenie tych przykładów, przedstawienie zjawiska, negacja/potwierdzenie go, jak najbardziej może się też odbyć w języku potocznym i nie być bełkotem, więc ta twoja rozmyta "metakrytyka" jest nietrafiona. Jest to zbędne i arbitralne deprecjonowanie czyjejś rozmowy, przemyśleń.
Odpowiedz
#38
Lampart napisał(a): No właśnie widzę, że "meta", czyli ogólniki i żadnego konkretnego poparcia dla twojego stwierdzenia:
Cytat:Jak się myśli o naturze czasu i przyczynowości bez fizyki? Tylko bełkot może z tego wyjść.  
To jest bardzo mocne stwierdzenie więc wypadałoby wskazać gdzie ten bełkot.
Co takiego bełkotliwego w powiedzeniu "przebieg wydarzeń" - opcja 1
Sens pozostałych również jest wyjaśniony. Można się z tymi opcjami zgadzać bądź nie, ale są zrozumiałe, nie trzeba tutaj jakiegoś uniwersalnego języka matematycznego.
Dlaczego wyrażenie "przebieg wydarzeń" miałby być bełkotliwy? Kto wymaga języka matematycznego?
Bełkotliwość nie wynika z użytych wyrażeń, tylko z pomieszania z poplątaniem. O czasie i przyczynowości w zasadzie mówi tylko a), natomiast b) mówi coś o stanie umysłu podmiotu, a c) sprowadza się do faktu, że niektóre wyrażenia mają nieznany, nieokreślony lub zmienny w czasie zbiór desygnatów.

Lampart napisał(a): No myślałem, że ty to objasnisz, potwierdzisz bądź obalisz na podstawie fizycznych teorii, skoro ten temat musi mieć odniesienie do fizyki, inaczej jest bełkotem.
Czyli znowu trzeba odwalać robotę za Ciebie. Napisałeś, że fizycy jakąś retro-przyczynowość postulują, a ja mam Ci to dowodzić lub obalać.

Lampart napisał(a): Kiedy mówię, że przyczyną stłuczenia szyby był mój rzut kamieniem to używam języka potocznego.
Czy to znaczy, że to bełkot? (...)
Chochoł. Krytykuję odcinanie się od fizyki w dyskusji o pojęciach fizycznych, a nie używanie języka potocznego.
Odpowiedz
#39
Jest sobie chwila obecna.
Przyszłości nigdzie nie możemy w tej chwili znaleźć - mamy jedynie nasze myśli o niej.
Podobnie z przeszłością - jej również nie możemy nigdzie znaleźć.

Czy one jakoś obiektywnie istnieją? Czy jest jedna linia przeszłości? A może są różne? Widzisz sposób by to jakoś zweryfikować? Bo ja nie bardzo. Czy w ogóle można gdzieś znaleźć przeszłość? Znamy tylko myśli i opowieści o przeszłości.

Jeśli przeniosłaś się do równoległej rzeczywistości, w której znajdował się już wysłany wcześniej przez Ciebie post, i wyhaczyłaś tę różnicę, bo dysponujesz akurat jakimś Reading Steinerem, to czy to znaczy że rzeczywiście zmieniłaś przeszłość? Czy może raczej że zmieniłaś obecną rzeczywistość? Wiemy tyle, że albo miałaś jakiś zanik pamięci, albo powołałaś do istnienia post zanim go wysłałaś (bo pokićkała Ci się kolejność?)
May all beings be free.
May all beings be at ease.
May all beings be happy
Odpowiedz
#40
żeniec napisał(a): Wręcz przeciwnie, interesuje, a zapoznając się z nią dotarłem nawet do etapu, w którym ludzie zapoznający się z filozofią zauważają, że filozofowanie na temat zjawisk przyrodniczych zostało w znacznej mierze pożarte przez fizykę i inne nauki eksperymentalne.
Użytkownik Windziarz (niestety nieaktywny od paru lat) ma taki fajny cytat w swojej sygnaturce:
Palmer Eldritch napisał(a):Wydaje się, że nie można rozprawiać filozoficznie nie oglądając się przy tym na odkrycia naukowe, bo się zrobi z tego intelektualny pierdolnik.
Palmer to kolejny użytkownik, który już się nie udziela, ale on akurat wyłapał bana Oczko Ten cytat jednak mu się udał, to trzeba przyznać.
[Obrazek: style3,Fizyk.png]
"Tylko dwie rzeczy są nieskończone - Wszechświat i ludzka głupota. Co do Wszechświata nie jestem pewien" - Albert Einstein
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości