Co też jest u tych incveli dość żałosne - zawodzenie często zaczyna się od płaczu, jacy to są nieszczęśliwi bo miłości w życiu nie mają, a w detalach wychodzi, że w sumie to by chcieli jak Donald Trump rypać na wagony modelki z górnej półki. Bo im, jaśniezjebowielmożnym, się należy.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.