bert04 napisał(a): Wymigujesz się. Po pierwsze, rozszerzasz kategorię tak szeroko, że za chwilę to będzie już coś w stylu "moja kopia ale bez fiuta".W zasadzie to tak, tak by było najlepiej. Gdyby istniały bliźnięta jednojajowe różniące się płcią byłaby to chyba moja siostra, ale nie wiem czy to nie podpada pod art. 201 k.k.
bert04 napisał(a): Ciekawe, jak zareagowałbyś na jakieś typowo kobiece przywary, jak kupowanie ciuchów i butów, makijaż, oglądanie romantycznych komedii. Też byś odrzucił?Za ostatnie, chyba że chodzi o oglądanie na modłę oglądania niskobudżetowych afrykańskich produkcji dla jaj. Z kimś kto się przy tym wzrusza nie mógłbym być, bo świadczyłoby to o braku poczucia smaku. To nie jest trywialne, z kolegami na dyskusjach o szeroko pojętej sztuce spędzałem noce i dnie; również na wymianach rekomendacji i wspólnym oglądaniu/słuchaniu/czytaniu; gdybym nie mógł tego robić z kobietą, to na cholerę mi ona? Nie mógłbym przy niej wzrastać jako osoba.
bert04 napisał(a): Ke? Niedawno twierdziłeś, że nie ma różnicy między kobietami mającymi n=1 a n=<nieskończoność>. Teraz nagle prostytutki pozostają prostytutkami a małżonki - już nagle w magiczny sposób - nie. A co jest z wdowami, w momencie śmierci małżonka cudownie resetują się na zero? Stają się prostytutkami niegodnymi wchodzić w nowe związki? Powinny spalić się na stosie razem z małżonkiem, jak to drzewiej bywało?Nie ma różnicy między kobietami mającymi n=0 i n=1 jeśli sam jesteś tym pierwszym, dla drugiego nie ma różnicy między 1 a inf. A wdowy niech szukają wdowców.
bert04 napisał(a): Hmm... w tym porównaniu kobieta to bochenek chleba a Ty wolisz ukraść (za darmo) niż kupić (dając pieniądze), choć parę zdań wcześniej napisałeś, że "cichodajkami" gardzisz jeszcze bardziej, niż prostytutkami?Nie, w tym nieporównaniu bochenek chleba to bochenek chleba.
bert04 napisał(a): Każdy, kto nie ma mózgu wypranego przez fetyszyzację dziewictwa przyzna, że doświadczenie seksualne jest tylko jednym z aspektów charakteru i wcale nie gwarantuje zgodności małżeńskiej. Kobiety podobnie jak mężczyźni mogą z czasem żałować, że nie miały innych doświadczeń niż własny mąż i rzucić długoletni związek w cholerę. Hymen to nie jest żadna karta gwarancyjna, żadna plomba z certyfikatem jakości kobiety jako osoby.Każdy kto ma mózg przyzna, że najlepszą wróżbą przyszłego zachowania jest przeszłe zachowanie. To co kto "może" nie ma znaczenia, liczy się prawdopodobieństwo, a statystyki (przytaczane 3 lata temu) jasno pokazują, że z nie-dziewicami nie warto się wiązać, nieważne czy cudzołożenie powoduje gorsze rokowania związku, czy jest tylko skorelowane z jakąś inną przyczyną. Osobiście skłaniam się ku opcji mieszanej, z jednej strony mamy wyrabianie tolerancji na koktajl hormonów wydzielanych w trakcie seksu (służących właśnie zacieśnianiu więzi), z drugiej wrodzone różnice w czynniku K.
bert04 napisał(a): A osoba bardziej zgryźliwa ode mnie mogła by nawet twierdzić, że fetyszyzacja dziewictwa to pochodna kompleksów, nie powiem czego, i strach przed porównywaniem się. Dlatego fetyszyzacja dziewictwa dotyczy tak prawiczków jak i facetów z pulą doświadczeń, gdyż dziewicę zawsze łatwiej zmanipulować do własnych, często niskich, standardów. No ale nie będę zgryźliwy, więc daruję sobie takie uwagi.
Spoiler!