Liczba postów: 5,905
Liczba wątków: 81
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
907 Płeć: nie wybrano
Sofeicz napisał(a): A myślisz, że rzeczony problem KS jest w ogóle definitywnie rozwiązywalny, czy tylko znajduje się w stanie dynamicznej równowagi w danym momencie?
Raczej to drugie. W katechizmie stoi takie zdanie, z którym generalnie się zgadzam, że w dzisiejszych czasach systemy penitencjarne i inne czynią karę śmierci zasadniczo zbyteczną (cytat z pamięci). Można sobie jednak wyobrazić sytuacje, kiedy tak nie jest. Jedną z największych głupot aktualnej regulacji prawnej w UE jest IMHO zakaz KS także w przypadku wojny. Cóż, akurat jednym z efektów wojny może być zajęcie terytorium przez wrogie państwo i wypuszczenie z więzień swoich szpionów. Dlatego tutaj zakaz KS - IMHO - zasadniczo ogranicza obronność państwa. I zwłaszcza w sytuacji wojny, w której tabu zabijania jest odwieszane na kołek, zakaz takiej opcji jest nieco dziwny i niekonsekwentny. Może następnym krokiem jest zakaz wojen?
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 5,905
Liczba wątków: 81
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
907 Płeć: nie wybrano
Sofeicz napisał(a):
bert04 napisał(a): Może następnym krokiem jest zakaz wojen?
Popieram.
A ja popieram zakaz umierania. I jak już przy tym jesteśmy, sepulkowania.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 164
Liczba wątków: 6
Dołączył: 09.2018
Reputacja:
13 Płeć: mężczyzna
bert04 napisał(a): W katechizmie stoi takie zdanie, z którym generalnie się zgadzam, że w dzisiejszych czasach systemy penitencjarne i inne czynią karę śmierci zasadniczo zbyteczną (cytat z pamięci).
A wymiar odstraszający? Zwłaszcza w obliczu obecnych warunków życia zbrodniarzy warto się nad tym zastanowić.
Niemniej w sprawie UE oczywiście się zgadzam.
Liczba postów: 15,955
Liczba wątków: 391
Dołączył: 10.2006
Reputacja:
1,081 Płeć: mężczyzna
Pterodaktyl napisał(a): A wymiar odstraszający? Zwłaszcza w obliczu obecnych warunków życia zbrodniarzy warto się nad tym zastanowić.
A jest jakaś korelacja między tymi warunkami, a przestępczością? Czy np. w USA lub Chinach mamy mniej zbrodniarzy, niż w Skandynawii?
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.
Liczba postów: 164
Liczba wątków: 6
Dołączył: 09.2018
Reputacja:
13 Płeć: mężczyzna
zefciu napisał(a):
Pterodaktyl napisał(a): A wymiar odstraszający? Zwłaszcza w obliczu obecnych warunków życia zbrodniarzy warto się nad tym zastanowić.
A jest jakaś korelacja między tymi warunkami, a przestępczością? Czy np. w USA lub Chinach mamy mniej zbrodniarzy, niż w Skandynawii?
Jeśli mamy większy odsetek więźniów, to fakt ten może wynikać z różnych względów - czy to z bardziej rygorystycznego systemu karnego, czy to ze skuteczności organów bezpieczeństwa, czy też z niższego poziomu ucywilizowania społecznego, który w większości stanów USA nie musi być przecież aż taki znowu wysoki. Wpływu czynników psychologicznych takich, jak strach (przed śmiercią lub przed głodem i nędzą w pace) nie da się precyzyjnie zmierzyć - niemniej w Stanach po zaostrzeniu systemu penitencjarnego w latach 90. przestępczość wyraźnie spadła.
Liczba postów: 5,905
Liczba wątków: 81
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
907 Płeć: nie wybrano
Pterodaktyl napisał(a): A wymiar odstraszający? Zwłaszcza w obliczu obecnych warunków życia zbrodniarzy warto się nad tym zastanowić.
Oczywiście że "wymiar odstraszający" jest też aspektem kary śmierci, jak i każdej kary. Trzeba do tego założyć, że każdy (potencjalny) sprawca przeprowadza wstępnie kalkulację strat i zysków, oblicza ryzyko wpadki i w uzależnieniu od tego dokonuje przestępstwa albo od niego odstępuje.
Jednak już dawno zauważono paradoksalną sytuację, że ta kalkulacja strat i zysków może wywoływać brutalizację przestępstw. W Kaliforni przykładowo obecnie jest moratorium na karę śmierci (a i przedtem od roku 2007 nie wykonywano jej). Jednocześnie w tym samym stanie obowiązuje najostrzejsze tzw. three strikes law, przez co już po trzeciej kradzieży możesz być skazany na 25 lat więzienia. Jeżeli więc różnica między (trzecią) kradzieżą a morderstwem staje się nieznaczna, to lepiej opłaca się* zabić ofiarę kradzieży i pozbyć się świadka.
*nie, nie piszę "opłaca się", bo to na cudzysłów nie zasługuje
Pterodaktyl napisał(a):
zefciu napisał(a): A jest jakaś korelacja między tymi warunkami, a przestępczością? Czy np. w USA lub Chinach mamy mniej zbrodniarzy, niż w Skandynawii?
Jeśli mamy większy odsetek więźniów, to fakt ten może wynikać z różnych względów - czy to z bardziej rygorystycznego systemu karnego, czy to ze skuteczności organów bezpieczeństwa, czy też z niższego poziomu ucywilizowania społecznego, który w większości stanów USA nie musi być przecież aż taki znowu wysoki. Wpływu czynników psychologicznych takich, jak strach (przed śmiercią lub przed głodem i nędzą w pace) nie da się precyzyjnie zmierzyć - niemniej w Stanach po zaostrzeniu systemu penitencjarnego w latach 90. przestępczość wyraźnie spadła.
Każda statystyka jest tyle warta, co człowiek wybierający dane. Jeden powie, że zaostrzanie kar zaczęło się w latach 90-tych, i od tego czasu zmalało. Drugi będzie twierdził, że zaczęło się w latach 70-tych i od tego czasu zatoczyło kółko <1>. Ja tam za mało siedzę w temacie, żeby bawić się w walkę na statystyki, niemniej sytuacja jest daleka od jednoznaczności.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 5,145
Liczba wątków: 27
Dołączył: 06.2017
Reputacja:
1,162 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: kult kota
bert04 napisał(a): Jednak już dawno zauważono paradoksalną sytuację, że ta kalkulacja strat i zysków może wywoływać brutalizację przestępstw. W Kaliforni przykładowo obecnie jest moratorium na karę śmierci (a i przedtem od roku 2007 nie wykonywano jej). Jednocześnie w tym samym stanie obowiązuje najostrzejsze tzw. three strikes law, przez co już po trzeciej kradzieży możesz być skazany na 25 lat więzienia. Jeżeli więc różnica między (trzecią) kradzieżą a morderstwem staje się nieznaczna, to lepiej opłaca się* zabić ofiarę kradzieży i pozbyć się świadka.
Prymitywnej antropologii demonizującej przestępcę towarzyszyła takaż dydaktyka społeczna, spodziewająca się po publicznych egzekucjach zbawiennych skutków w postaci odstraszania od zła uczestników krwawego widowiska. Skutki jednak były prawie dokładnie przeciwne: przytępieniu wrażliwości moralno-emocjonalnej gapiów odpowiadała bowiem determinacja, z jaką kolejny debiutant w przestępczym fachu brnął w rozpoczęty proceder. W Koprzywnicy w 1787 r. jeden z hersztów wykrytej bandy, uprawiającej rozbój, zapytany, czemu „tak wiele złego broił", odpowiedział: „Gdym się odważył na pierwszą złość, która śmiercią karana bywa, wiedząc o tym, iż jedną mam tylko głowę, którą gdy mi za pierwszy występek utną, więcej mi nic złego uczynić nie mogą, choćbym najwięcej broił; śmiałom więc się odważał na wiele złości, które wszystkie już mi bezkarnie ujdą, utraciwszy głowę za jedną". Trudno tej wypowiedzi odmówić logiki. Oto złoczyńca, którego demoralizowało prawo mieniące się strażnikiem moralności, wyczuwał to, czego nie pojmowali sędziowie. Bezwzględność grożących kar pchała przestępcę do nowych zbrodni. Jeden z opryszków wspominał wymówki drugiego o puszczenie z życiem ofiar napadu: „czemuście nie zabili, bo się to rozsławi"
Jan Kracik, Michał Rożek: Hultaje, złoczyńcy, wszetecznice w dawnym Krakowie. O marginesie społecznym XVI-XVIII w.
Liczba postów: 164
Liczba wątków: 6
Dołączył: 09.2018
Reputacja:
13 Płeć: mężczyzna
bert04 napisał(a): Jednak już dawno zauważono paradoksalną sytuację, że ta kalkulacja strat i zysków może wywoływać brutalizację przestępstw. W Kaliforni przykładowo obecnie jest moratorium na karę śmierci (a i przedtem od roku 2007 nie wykonywano jej). Jednocześnie w tym samym stanie obowiązuje najostrzejsze tzw. three strikes law, przez co już po trzeciej kradzieży możesz być skazany na 25 lat więzienia. Jeżeli więc różnica między (trzecią) kradzieżą a morderstwem staje się nieznaczna, to lepiej opłaca się* zabić ofiarę kradzieży i pozbyć się świadka.
Między innymi dlatego nie oponuję za karą śmierci np. w przypadku gwałtu albo napaści z ciężkim pobiciem. W każdym razie jakby zniesiono to moratorium, takich patologii jak wyżej wspomniana by raczej nie było.
bert04 napisał(a): Każda statystyka jest tyle warta, co człowiek wybierający dane. Jeden powie, że zaostrzanie kar zaczęło się w latach 90-tych, i od tego czasu zmalało. Drugi będzie twierdził, że zaczęło się w latach 70-tych i od tego czasu zatoczyło kółko <1>. Ja tam za mało siedzę w temacie, żeby bawić się w walkę na statystyki, niemniej sytuacja jest daleka od jednoznaczności.
Bez wątpienia, warto także zauważyć, iż liczba osadzonych w więzieniach a warunki życia w nich to dwie odmienne sprawy - więc mój przykład nie był do końca adekwatny.
Inne źródło, tym razem o II RP: https://tytus.edu.pl/2018/09/27/zyjemy-j...ezieniach/
Cytat:Jaki jest bilans więziennictwa w II RP? Trudno ocenić. Wielu ze zwolnionych więźniów ponownie trafiało za kraty po popełnieniu kolejnego przestępstwa, ale to nie do końca miarodajne. Niektórzy wracali dlatego, że w więzieniu żyło im się lepiej niż na wolności.