To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ankieta: W zbliżających się wyborach parlamentarnych będę głosować na:
Nie posiadasz uprawnień, aby oddać głos w tej ankiecie.
Zjednoczoną Prawicę (PiS+SP+Porozumienie)
13.33%
6 13.33%
Koalicję Obywatelską (PO+.N+IPL+Zieloni)
26.67%
12 26.67%
Lewicę (SLD+Wiosna+Razem)
28.89%
13 28.89%
PSL+Kukiz'15
8.89%
4 8.89%
Konfederację (Korwin+Braun+Narodowcy)
13.33%
6 13.33%
Inny komitet
2.22%
1 2.22%
Nie będę głosować
6.67%
3 6.67%
Oddam nieważny głos
0%
0 0%
Razem 45 głosów 100%
*) odpowiedź wybrana przez Ciebie [Wyniki ankiety]

Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Wybory parlamentarne 2019
#81
pilaster napisał(a): Od kiedy to przepcyh i luksus są obrzydliwe?

Jeśli są budowane na cudzej wegetacji w biedzie, to są obrzydliwe.

Jeśli właściciel luksusu i przepychu daje zarabiać swoim pracownikom jakieś ludzkie pieniądze to nic do niego nie mam.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#82
Cytat:STOP

Czasem w takich momentach zastanawiam się, jak pilaster, umysł ścisły, co to statystyki sypie z rękawa jak Zagłoba dowcipy i tnie trzema odchyłami standardowymi jak Podbipięta Zerwikapturem, może nie zauważać takich prostych zależności. Choć sam podaje je na talerzu.

Bo to typowy przykład fachidiot, tylko niektórzy tu chodzą i to jedzą. Nawet zaczęli o sobie w 3 osobie pisać, biedaczki :<
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.
Odpowiedz
#83
bert04 napisał(a): Jednak dziwnie jakoś ja na mojej emigracji na każdej budowie, w każdej szkole, w każdym sklepie słyszę polski język. Ci pracownicy przenieśli się za zachodnią granicę, ewentualnie za Bałtyk lub Kanał i zamienili Janusza na Hansa, Johna i Johanssona.

A ja wiem... Z mojej perspektywy, człeka co ze zachodu wrócił ze 2 miesiące temu, to właśnie ostatnio raczej zapanowała moda na powroty. Główny exodus miał miejsce wcześniej, właśnie za rządów Platformy. I oczywiście, dalej masa z nas żyje zagranicą. Sam nie wiem nawet na ten moment, czy dam radę się w Polsce z powrotem ogarnąć na dobre. Chociaż na razie, w miarę mi się podoba. Wróciłem, znam też bardzo wielu ludzi, którzy wrócili właśnie niedawno, bądź planują powrót. I bez większego żalu rozstają się ze stałymi kontraktami w Holandii, o które jeszcze parę lat temu prawie wszyscy się bili.

To co przyciąga ludzi z powrotem do ojczyzny, to fakt, że generalnie praca jest łatwo dostępna. Pińcetplusy itd. pewnie też kuszą dzieciatych. Ale to co zwróciło moją szczególną uwagę, to fakt, że nawet w tej powiatowej Polsce D coś się ruszyło. Oferty pracy wiszą nawet w ciężkich zapadliszczach z okolic mojego także nigdy szczególnie atrakcyjnego miasta. Jeszcze parę lat temu na tych wiochach dookoła Częstochowy była ciężka mogiła, dzisiaj widzę, że tam też toczy się w miarę normalne życie, zaczyna to wyglądać jak jakaś cywilizacja. I może mi Pilaster i inni wyznawcy teorii wielkiej katastrofy naszykowanej przez PiS szastać mądrymi wykresami z parabolami i pierwiastkami kwadratowymi rocznej produkcji waty mineralizowanej. Ja jestem prosty człowiek i swoje widzę. Pisowskie podniesienie płacy minimalnej i odniesienie jej również do kwoty godzinowej dla tzw. śmieciówek jakoś gospodarki nie dorżnęło, nie spowodowało wzrostu bezrobocia, a w połączeniu z niezbyt lubianymi przeze mnie programami rozdawniczymi (ale jednak nie całkiem bezsensownymi) wyciągnęło z nędzy masę ludzi, którzy wcześniej byli zepchnięci na margines życia społecznego i rynku pracy, z którego to marginesu niesamowicie ciężko jest się wyrwać. W dużym skrócie PiS pomału ale skutecznie likwiduje bezrobocie strukturalne.

Aaaa... i jeszcze jedno. Jeśli faktycznie jest tak, jak co niektórzy twierdzą, że "pińcetplusy" i tak głosują na PiS, więc zabieganie o ich głosy nie ma sensu, to po co Schetyna i PO deklarują, że ów program utrzymają lub nawet rozszerzą?
Odpowiedz
#84
Kłamiesz, bo IEF!!!!1111 lol
Odpowiedz
#85
Pytanie brzmi - na ile polska gospodarka okrzepła i idzie własnym rytmem?
I czy polityka, i polityczne pomysły są obecnie w jakimkolwiek stanie ją skiepścić?
Bo wyczuwam u niektórych smrodek poglądu, że herbata się robi słodka od mieszania.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#86
pilaster napisał(a):
Battlecruiser napisał(a): ciężko pracujący mało zarabiający

Taki byt nie istnieje. Cwaniak

Przynajmniej w gospodarce choćby jako tako wolnorynkowej. Ale nawet niewolnicy starali się pracować minimalnie ciężko.
Zwolennikiem jednak kapitalizmu kompradorskiego jesteś.
Naszym celem jest LINIA. Bojowa linia!
Odpowiedz
#87
kkap napisał(a): A ja wiem... Z mojej perspektywy, człeka co ze zachodu wrócił ze 2 miesiące temu, to właśnie ostatnio raczej zapanowała moda na powroty
z perspektywy kkapa to na pewno Duży uśmiech Z perspektywy statystyki to nie bardzo : https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/l...,2,11.html

kkap napisał(a): Aaaa... i jeszcze jedno. Jeśli faktycznie jest tak, jak co niektórzy twierdzą, że "pińcetplusy" i tak głosują na PiS, więc zabieganie o ich głosy nie ma sensu, to po co Schetyna i PO deklarują, że ów program utrzymają lub nawet rozszerzą?

Właśnie mam wrażenie, że PiS tymi pińcetplusami otworzyło rozdawniczą puszkę pandory, teraz się będą przebijać kto da więcej, z naszych pieniędzy rzecz jasna.
Odpowiedz
#88
pilaster napisał(a): Wręcz przeciwnie. Jest. Jeżeli nie jest, to taka firma szybko upada.




Pilaster ignoruje olbrzymią inercję układu pracodawca-pracownik w mniejszych i średnich miastach, gdzie konkurencja nie jest tak duża a rynek pracy tak rozwinięty jak w miastach największych. Takie firmy niedoceniające dobrych pracowników mogą funkcjonować latami. Zwłaszcza, gdy firm dużych - działających powiedzmy w skali kraju lub świata (poza marketami) jest jak na lekarstwo a dominują małe i średnie firmy, często "Januszeksy", których właściciele powiązani są nie tylko relacjami biznesowymi ale także towarzyskimi.



Przykładem takiego miasta jest chociażby Nowy Sącz. Z jednej strony miasto "milionerów" ale dla przeciętnego człowieka miasto "minimalna krajowa+300 złotych pod stołem", w którym relacje towarzyskie pomiędzy właścicielami firm będących największymi pracodawcami doprowadziły do powstania teorii spiskowej, jakoby "milionerzy" poprzez wpływy polityczne blokowali rozwój infrastruktury transportowej, tak aby tania siła robocza nie jeździła do pracy do Krakowa.
Prawdziwości tej teorii nie oceniam - ale sam fakt jej powstania daje do myślenia, bo daje jakieś pojęcie o podejściu do pracownika, przez regionalnych "liderów biznesu".


Oczywiście Nowy Sącz to tylko przykład i podobnie sytuacja wygląda w większości miast poniżej 200k mieszkańców, wystarczy zerknąć na średnie zarobki wg GUS. Oczywiście nikt nikogo w tych miastach nie trzyma, zwracam tylko uwagę, że nie zawsze wolny rynek działa błyskawicznie a w takich miastach "gówniany pracodawca" całkiem długo może trzymać się świetnie.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"
Odpowiedz
#89
pilaster napisał(a): Przecież nie musi niczego negocjować i przed nikim stawać. Wystarczy że znajdzie sobie innego, lepiej płacącego pracodawcę i zwyczajnie odejdzie. Kiedyś rzeczywiście wysyłanie dziesiątków CV listownie było pewnym problemem organizacyjnym. Ale dzisiaj? W dobie specjalnych dedykowanych temu platform internetowych?
Tia. Bo to zawsze jest takie proste. Zawsze jest ten „inny pracodawca” i nigdy nie jest tak, że można coś u istniejącego pracodawcy wynegocjować, jak się ma ku temu siłę.

To jest niestety problem kapitalizmu – skoro wszystko jest dobrem rynkowym, to każdy musi być kupcem. A nie każdy ma ku temu predyspozycje. Bo żeby dobrze sprzedać swoją pracę trzeba mieć charyzmę, umiejętności negocjacyjne, bezczelność (tak to trzeba nazwać, bo nasza mentalność ma jeszcze komponenty feudalne, więc stawianie warunków szefowi wymaga mentalnego przełamania), wiedzę o rynku pracy (skąd ktoś, kto pracował wyłącznie u „januszy” ma wiedzieć, że istnieją inni pracodawcy) etc.

Podejrzewam, że Tobie, pilastrze to wszystko dobrze wychodzi. Ty masz te wszystkie cechy i dlatego włącza Ci się efekt Duninga-Krugera – co jest proste dla Ciebie, jest też proste dla wszystkich innych. Ale rzeczywistość jest, jaka jest. Dlatego właśnie pisałem o tym, że ZZ to instytucja na wskroś kapitalistyczna. Bo to jest kapitalistyczne rozwiązanie kapitalistycznego problemu – wynająć kogoś, kto będzie to wszystko, co powyżej wymieniłem robił za mnie.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#90
bert04 napisał(a): Gdzie się podziali polscy robotnicy. Na pewno nie przeszli na 500 +, tego wtedy nie było. Znaleźli "oświeconego Janusza biznesu", co ich za godziwą stawkę zatrudnił? Poszli na swoje, jak lumber? Czy może zostali porwani, zastrzeleni i zakopani w lesie przez bojówki PiS, kiboli lub uchodźców? 

Nigdzie się nie podziali. Trochę wyjechało, trochę znalazło lepsze zajęcie, trochę założyło swoje firmy. Ale miażdżącej większości po prostu nigdy nie było. Ludzi, którzy potrafią, nawet nie tyle zrobić cokolwiek, ale w ogóle pracować - w sensie podejmować systematyczny codzienny wysiłek choćby nawet niespóźniania się do pracy, w Polsce była może nawet i większość, ale na pewno nie znacząca większość. Kiedy tylko gospodarka wzrosła, ich zasoby bardzo szybko się wyczerpały. Pozostała roszczeniowa masa leni i nierobów, spadek jeszcze po czasach feudalnych, naturalna klientela PIS i pińset plus.

PearlJam


Cytat:Kłamiesz, bo IEF!!!!



Oczywiście - IEF. Tylko wysoki jego poziom gwarantuje wzrost stabilny i stały. W krajach o niskim IEF (przykłady Rosja, Brazylia, Wenezuela, etc) też może być wzrost, jeżeli wrzuci sie do gospodarki jakieś środki (z ropy, z programów socjalnych, etc). Ale kończy się ten wzrost natychmiast wtedy, kiedy kończy się koniunktura. Za Gierka też było "przyśpieszenie". Początkowo. A skończyło się każdy wie jak.  Smutny

PIS dokładnie powtarza tamtą politykę. Skończy się tym, że za 10 lat to Polacy będą jeździć na Ukrainę szukać tam pracy...  Smutny

zefciu, Dziadborowy

Nie negując tego, co oni napisali, pilaster nadal jednak nie rozumie, jak ktoś kto jest kiepsko opłacany, ma "ciężko pracować"

Wszak "oni udają że płacą, my udajemy że pracujemy"

Firma, która daje gówniane warunki pracy, niezależnie od powodów (wysokie bezrobocie, Januszexy, etc) będzie miała gównianych pracowników, jeżeli w ogóle będzie miała.W nowoczesnej gospodarce postindustrialnej to dla firmy wyrok śmierci. To nie te czasy, kiedy pracownik stał tylko przy taśmie i przykręcał dwie mutry w kółko cały dzień.
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
#91
Cytat:Ty masz te wszystkie cechy i dlatego włącza Ci się efekt Duninga-Krugera – co jest proste dla Ciebie, jest też proste dla wszystkich innych.

Może najpierw przeczytaj czym jest efekt D-K, a dopiero potem o nim pisz? Uśmiech Bo strasznie tu bredzisz. Co prawda pilastrowi często włącza się ten efekt, ale no nie działa to w ten sposób. Po prostu im mniej wiesz w danej dziedzinie, tym bardziej ci się wydaje, że jesteś w niej ekspertem.

Cytat:Nigdzie się nie podziali. Trochę wyjechało, trochę znalazło lepsze zajęcie, trochę założyło swoje firmy. Ale miażdżącej większości po prostu nigdy nie było. Ludzi, którzy potrafią, nawet nie tyle zrobić cokolwiek, ale w ogóle pracować - w sensie podejmować systematyczny codzienny wysiłek choćby nawet niespóźniania się do pracy, w Polsce była może nawet i większość, ale na pewno nie znacząca większość. Kiedy tylko gospodarka wzrosła, ich zasoby bardzo szybko się wyczerpały. Pozostała roszczeniowa masa leni i nierobów, spadek jeszcze po czasach feudalnych, naturalna klientela PIS i pińset plus.

Co to za humanistyczne pierdolenie? 'Trochę", "była może nawet", "na pewno nie", a gdzie wzory i cyferki?
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.
Odpowiedz
#92
cobras napisał(a): Może najpierw przeczytaj czym jest efekt D-K, a dopiero potem o nim pisz? Uśmiech Bo strasznie tu bredzisz. Co prawda pilastrowi często włącza się ten efekt, ale no nie działa to w ten sposób. Po prostu im mniej wiesz w danej dziedzinie, tym bardziej ci się wydaje, że jesteś w niej ekspertem.
To może Ty przeczytaj i zwróć uwagę na to, że efekt Duninga-Krugera ma dwie strony. Osoby, które wiedzą i umieją mało mają zawyżone poczucie własnych umiejętności. Osoby, które wiedzą i umieją dużo – zaniżone. Stąd biorą się właśnie ludzie, którzy ku irytacji innych twierdzą, że coś dla większości ludzi trudne (wyższa matematyka, muzyka, czy radzenie sobie na rynku) jest „przecież łatwe, bo wystarczy tylko”.

@pilaster – ja też nie mam pojęcia, jak to się dzieje, że firmy w oczywisty sposób źle zarządzane funkcjonują. Albo że funkcjonują sklepy, gdzie ekspedienci są opryskliwi dla klienta. Albo że funkcjonują pracownicy, którzy potrafią każdemu pracodawcy sprzedać wspaniałe idee, ale żadnej nigdy nie dowieźli. Ale taka jest rzeczywistość.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#93
zefciu napisał(a):  ja też nie mam pojęcia, jak to się dzieje, że firmy w oczywisty sposób źle zarządzane funkcjonują. Albo że funkcjonują sklepy, gdzie ekspedienci są opryskliwi dla klienta. Albo że funkcjonują pracownicy, którzy potrafią każdemu pracodawcy sprzedać wspaniałe idee, ale żadnej nigdy nie dowieźli. Ale taka jest rzeczywistość.

Doprawdy? Jak długo funkcjonują takie firmy/sklepy/pracownicy? Oczywiście w gospodarce jako tako choćby wolnorynkowej, bo jak funkcjonują w PRL to jasne - tam one właśnie stanowią atraktor.

Co do sklepów, to jeszcze można zrozumieć, jeżeli mają asortyment lepszy/tańszy od konkurencji, to sprzedawcy mogą sobie wtedy być gburowaci. Ale pozostałe?

Zresztą nie o tym była mowa, tylko o tym jakim cudem pracownicy źle traktowani "ciężko pracują" Masochiści?
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
#94
pilaster napisał(a): Doprawdy? Jak długo funkcjonują takie firmy/sklepy/pracownicy?
Nie wiem. Niektóre dotychczas nie upadły, zatem ciężko mi określić, jaki jest limit.
Cytat:Zresztą nie o tym była mowa, tylko o tym jakim cudem pracownicy źle traktowani "ciężko pracują" Masochiści?
Bo nie wiedzą, że może być lepiej, bo nie potrafią obiektywnie wycenić swojej wartości, bo boją się zmiany, bo nie umieją się postawić, bo nie umieją dobrze wypaść na rozmowie, bo są zbyt zmęczeni i mają zbyt mało czasu na porządne przygotowanie się do procesu rekrutacyjnego… powodów może być wiele.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#95
pilaster napisał(a): Zresztą nie o tym była mowa, tylko o tym jakim cudem pracownicy źle traktowani "ciężko pracują" Masochiści?


Efekt, "wszyscy moi znajomi tak mają zatem to prawda".  Często osoby takie mają znajomych podobnych do siebie, pracujących na podobnych stanowiskach. Jeżeli w mieście jest kilku dużych pracodawców oferujących podobnie słabe warunki pracy to ktoś kto chce odejść słyszy od znajomych, że w innych firmach też jest tak gównianie jak u nich więc pozostaje tam gdzie jest, bojąc się ryzyka związanego ze zmianą pracy. Oczywiście efekt ten będzie tym silniejszy im wyższe bezrobocie, ale w mniejszym lub nawet średnim mieście słabi pracodawcy mogą ciągnąć tak dość długo, nawet w sytuacji braku rąk do pracy.

Poza tym wpadasz tu nieco w marksistowskie pojęcie wartości pracy. Praca ciężka nie zawsze oznacza pracę wydajną.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"
Odpowiedz
#96
pilaster napisał(a): Nie negując tego, co oni napisali, pilaster nadal jednak nie rozumie, jak ktoś kto jest kiepsko opłacany, ma "ciężko pracować"
Pilaster nie rozumie, że ludzie zazwyczaj nie kierują się w życiu prostą kalkulacją zysków i strat. W istocie w warunkach, kiedy uzyskanie podwyżki wydaje się zbyt trudne, najrozsądniejszą strategią jest obniżenie jakości pracy tak, aby była proporcjonalna do płacy. Jak człowiek mało zarabia, ale mało się przemęcza, to również uzyskuje spokój duszy i harmonię wewnętrzną. Tak jak ZaKotem, który ze swoich niskich zarobków jest zadowolony, właśnie dlatego. Tylko że ludzie stosują strategie nieoptymalne, bo powstałe w innych warunkach i dostosowane do środowiska, które przestało istnieć. Mowa nie o socjalizmie, tylko o gospodarce chłopskiej (którą polski socjalizm przechował w lodówce sporo po dacie przydatności, wbrew marksistowskiej ideologii).

Chłop pracuje na swoim, dlatego nie grozi mu wyzysk. Im więcej pracuje, tym lepiej mu się powodzi, z tym że zysk jest odroczony w czasie - nie dostaje zapłaty po miesiącu, ale po latach. Ponadto, chłop pracuje "za darmo" u sąsiadów - kiedy jest pora zbiorów, to po prostu przychodzą znajomi i pomagają, bez wynagrodzenia. Oczywiście realnie za darmo nic nie ma - zapłatą jest odwdzieczenie się sąsiadów w ten sam sposób. Kto zaś nie chce współpracować, ten jest cholerny pieruński leń nieużyty i nikt mu nie pomoże w potrzebie.

Tak żyli chłopi od zniesienia pańszczyzny aż do końcówki Peerelu. W takich warunkach najlepiej radził sobie ktoś postępujący według następującej etyki pracy: "jak je co do roboty, to sie robi." Ludzie próbujący żyć według moralności "żydowskiej", czyli "jak można na tym zarobić, to sie robi" mieli gorzej. Moralność trwa dłużej niż warunki, które ją stworzyły. Kiedy post-chłop idzie do pracy, może być dowolnie wycyckany przez pracodawcę-złodzieja i chłop nawet nie piśnie, bo nie chce, żeby go za nieużytego lenia i pazernego żyda mieli. Ci zaś, którzy zauważą, że ich moralność - a więc, z ich subiektywnego punktu widzenia, moralność w ogóle - nie działa, odrzucają ją w całości. Dlatego na "pisowskich" wsiach występuje, często w jednej rodzinie, niesamowita mieszanka wiecznie zapracowanych frajerów i apokaliptycznych wręcz opijusów, przy których wielkomiejscy żule wyglądają jak abstynenci.

Kapitalizm działa w środowisku kapitalistycznej moralności. Rzecz jasna, taka moralność wykształca się sama za pomocą doboru naturalnego. Tylko że to trwa parę pokoleń. Nikt nie pomyślał, że dałoby się ten proces przyspieszyć przez odpowiednią propagandę. Przeciwnie, propaganda środowisk MWzWM raczej starała się szkodliwą, chłopską mentalność utrzymywać - przecież jak ludzie chętnie pracują, to dobrze! To jest właśnie błąd pilastra - ktory się zemścił i przyczynił się do rabacji pisowskiej.
Odpowiedz
#97
DziadBorowy napisał(a): Poza tym wpadasz tu nieco w marksistowskie pojęcie wartości pracy. Praca ciężka nie zawsze oznacza pracę wydajną.

Zeby to była jedyna sprawa, w której nasz wzorcowy prawicowy liberał forumowy stosuje pojęcia rodem z Marksa. Daj hasło, czy byt określa świadomość czy świadomość byt, to się przekonasz...
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#98
Cytat:Osoby, które wiedzą i umieją mało mają zawyżone poczucie własnych umiejętności. Osoby, które wiedzą i umieją dużo – zaniżone. Stąd biorą się właśnie ludzie, którzy ku irytacji innych twierdzą, że coś dla większości ludzi trudne (wyższa matematyka, muzyka, czy radzenie sobie na rynku) jest „przecież łatwe, bo wystarczy tylko”.

Osoby które wiedzą dużo zaniżają swoją wiedzę w tej dziedzinie. Więc uważają, że jeszcze wiele wiedzy w tej dziedzinie do zgłębienia przez nich. A nie gadają, że to przecież łatwe, tę tezę wyssałeś sobie z palca. Serio, poczytaj coś na ten temat, zanim takie rzeczy napiszesz.
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.
Odpowiedz
#99
cobras napisał(a): A nie gadają, że to przecież łatwe
No nie. Wcale np. Einstein nie twierdził, że OTW jest łatwa do zrozumienia.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
Cytat:No nie. Wcale np. Einstein nie twierdził, że OTW jest łatwa do zrozumienia.

No to sobie twierdził, ale efekt D-K nic tu do tego nie ma, bo on tego nie dotyczy.
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości