Liczba postów: 15,955
Liczba wątków: 391
Dołączył: 10.2006
Reputacja:
1,081 Płeć: mężczyzna
bert04 napisał(a): O ile wiem, liczbę, rodzaj podmiotu i rodzaj obiektu
Rodzaju nie może zawierać, bo w języku gruzińskim nie ma w ogóle rodzaju gramatycznego. Może natomiast zawierać osobę podmiotu oraz osobę dopełnienia bliższego lub dalszego. Może także zawierać taki dodatkowy bajer, jak osobę, która sprawia, że inna osoba coś czyni. My mamy słowa „nakarmić”, „napoić”, które odpowiadają słowom „jeść”, „pić”. Po gruzińsku można to uczynić z dowolnym słowem.
Np. გაამბობინებს „gaambobinebs” znaczy „on sprawia, że Ty mówisz”.
g – druga osoba dopełnienia
a – ta cząstka różne rzeczy wyraża, ale w konstrukcjach kauzatywnych jest chyba zawsze a
ambob – rdzeń
in – konstrukcja kauzatywna
eb – czas teraźniejszy/przyszły
s – trzecia osoba l. poj. podmiotu
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.
Liczba postów: 4,151
Liczba wątków: 8
Dołączył: 11.2017
Reputacja:
527 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Agnostyk siódmej gęstości
bert04 napisał(a): Zeby było śmieszniej, pokrewny wyraz "Maid" w niemieckim oznaczał szlachetnie urodzoną pannę (na długo przed Fräulein). Przy przenosinach na angielski to widocznie się pomerdało, gdyż tam "maid" oznacza znowu służącą, pokojówkę i tak dalej.
A to nie jest raczej wspólne dziedzictwo? A, Anglicy mają jeszcze maiden, raczej też z tej familii.
bert04 napisał(a): W łacinie jest pojedynczo. W językach romańskich dodaje się "No / non" na początku, ale podobnie robi się w germańskich ("No, I don't know"), tyle że opcjonalnie. Francuzi jak zwykle mają jeszcze inaczej, w języku pisanym jest "Non, je ne sais pas", a w mówionym "Je sais pas". To tyle z tych paru mi znanych języków.
Aha, w japońskim jest pojedynczo, dodaje się "-ka" na końcu i po sprawie.
Gdzieś mi się obiło o uszy, że anglojęzyczne dzieci mają tendencję do podwójnych przeczeń. Tudzież niektóre pidginy.
bert04 napisał(a): Zefciu kiedyś mądrzył się, ile informacji może zawierać jedno słowo po gruzińsku. O ile wiem, liczbę, rodzaj podmiotu i rodzaj obiektu, ale może sam lepiej przypomni. We Francuskim przymiotniki też mają dosyć sporą pojemność, "jego" to może być "son / sa / ses"
Z tym gruzińskim trzeba brać poprawkę na aglutynację. W takim tureckim "z moich rąk" to jest jedno słowo. Zresztą takie polskie "robilibyście" zawiera informację o trybie, aspekcie, liczbie i rodzaju gramatycznym, w angielskim to byłyby 4 słowa "you would be doing".
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Liczba postów: 5,905
Liczba wątków: 81
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
907 Płeć: nie wybrano
kmat napisał(a): Zresztą takie polskie "robilibyście" zawiera informację o trybie, aspekcie, liczbie i rodzaju gramatycznym, w angielskim to byłyby 4 słowa "you would be doing".
Jak kiedyś uczył Miodek*, pierwotnie to były trzy słowa "robili by jesteście", które z biegiem lat się zlały w całość. Zresztą jak wyżej widzieliśmy, "by" jest nadal luźno podłączone i być może oddzieli się całkowicie już niedługo.
*powtarzam z pamięci, ale ten temat się parę razy przewijał
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 15,955
Liczba wątków: 391
Dołączył: 10.2006
Reputacja:
1,081 Płeć: mężczyzna
kmat napisał(a): Gdzieś mi się obiło o uszy, że anglojęzyczne dzieci mają tendencję do podwójnych przeczeń. Tudzież niektóre pidginy.
Podwójne przeczenie jest cechą np. AAVE, czyli afroamerykańskiego dialektu j. angielskiego: „I ain't give no shit”. Co ma swoje konsekwencje w gównoburzy, w której niektórzy biali twierdzą, że murzyni są głupi i gadają nielogicznie, zaś czarni (i lingwiści) zwracają uwagę, że po prostu w tym języku są takie reguły.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.
Liczba postów: 21,430
Liczba wątków: 216
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
1,012 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ate 7 stopnia
Cytat:Bart Francuzi jak zwykle mają jeszcze inaczej, w języku pisanym jest "Non, je ne sais pas", a w mówionym "Je sais pas".
??? Nie spotkałem się z takim czymś, a sporo soli zjadłem z żabojadami (może to jakiś regionalizm).
Za to spotkałem się u ichniej gimbazy z krótkim "szpa".
Ogólnie francuski ma chyba najwyższą z możliwych niezgodność mowy i pisma, nie mówiąc o takich kwiatkach, jak resztówki systemu dwudziestkowego w liczeniu, czy czas, którego się używa głównie w literaturze (passe simple).
Jeżeli rozmawiamy o zmianach ortografii, to puryści francuscy już dawno drą włosy z głowy, że młodzież francuska ma w d... te wszystkie akcenty i zdwojenia. A zaczęło się od miniteli czyli pierwszych aparatów stacjonarnych France Telecom umożliwiających pisanie tekstów.
Trzeba się było spieszyć i dlatego poległy te wszystkie językowe ornamenty.
Liczba postów: 5,905
Liczba wątków: 81
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
907 Płeć: nie wybrano
Sofeicz napisał(a):
Cytat:Bart
Jaki "Bart"? Bart robił spotkanie forumowiczów, do przeczytania w wątku "Reaktywacja". Już drugi raz Ci się zdarza, za pierwszym razem machnąłem ręką, że to literówka, ale powoli zaczynasz mnie wkurzać... Szafeiczu
Cytat:??? Nie spotkałem się z takim czymś, a sporo soli zjadłem z żabojadami (może to jakiś regionalizm).
Może w za wysokich sferach się obracałeś? Właśnie potwierdziłem sobie na leo.org, pisze się trochę inaczej (J'sais pas), ale zasadą jest opuszczanie podwójnego zaprzeczenia w mowie potocznej.
Cytat:Teoria a praktyka
W tym momencie znasz już (prawie) całą teorię dotyczącą przeczenia po francusku. Jak to się ma do praktyki? Przede wszystkim ważne jest to, że w języku mówionym bardzo często pomijamy pierwszy element przeczenia – ne. W rzeczywistości będziesz więc słyszeć:
Je sais pas.
Il fume plus.
Je mange jamais de viande.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 21,430
Liczba wątków: 216
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
1,012 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ate 7 stopnia
Szczere przeprosimy Bert - już więcej nie będę.
Słowo harcerza.
Co do meritum, to mnie zastanowiłeś, bo forma "n'est pas" jest dość rudymentalna i często używana, i ja osobiście nigdy nie słyszałem, żeby ktoś szedł na skróty, a przebywałem wśród pospolitych wieśniaków koło uroczego miasteczka Chateau-Thierry.
Liczba postów: 11,971
Liczba wątków: 85
Dołączył: 03.2013
Reputacja:
899 Płeć: mężczyzna
ZaKotem napisał(a): Rodzaj gramatyczny nie oznacza płci biologicznej, a związek jednego z drugim jest nader wątły. W końcu co druga wiewiórka jest samcem.
Mnie ostatnio zastanowiło jak to się stało, że w czasach przeddżenderowych odkryto w że nie dość, że pszczoła to nazwa "samicza" to jeszcze, że są tam robotnice a nie robotnicy. Kto do cholery im do majtek zaglądał?
Liczba postów: 4,151
Liczba wątków: 8
Dołączył: 11.2017
Reputacja:
527 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Agnostyk siódmej gęstości
bert04 napisał(a): Jak kiedyś uczył Miodek*, pierwotnie to były trzy słowa "robili by jesteście", które z biegiem lat się zlały w całość.
"Robili by jeście". "Jesteście" samo jest złożeniem od "jest jeście".
Była taka fajna hipoteza, że języki ewoluują w pewnych cyklach. W języku izolującym po pewnym czasie struktury analityczne zlewają się w jeden wyraz, to dość zrozumiałe, przy stałym szyku. Powstaje język aglutynacyjny. Po pewnym czasie końcówki aglutynacyjne się zlewają, tworząc końcówki fleksyjne - tworzy się język fleksyjny (jeśli zlewanie sięgnie rdzenia to alternacyjny). Po pewnym czasie fleksja/alternacja zanika, a ich funkcje przejmuje szyk zdania i słowa posiłkowe - powraca język izolujący. Trwa to zwykle dłużej niż zapisana historia, dlatego całego cyklu nigdy nie zaobserwowano, ale jego duże fragmenty tak: w egipskim alternacja-izolacja-aglutynacja, w chińskim szczątkowa flaksja-izolacja-początki aglutynacji. Przejścia aglutynacja-fleksja są widoczne w estońskim i czeczeńskim.
Czyli jakby się ktoś zastanawiał, jak będzie wyglądał angielski za jakieś 2000 lat - jak węgierski
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Liczba postów: 21,430
Liczba wątków: 216
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
1,012 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ate 7 stopnia
Cytat:Mnie ostatnio zastanowiło jak to się stało, że w czasach przeddżenderowych odkryto w że nie dość, że pszczoła to nazwa "samicza" to jeszcze, że są tam robotnice a nie robotnicy. Kto do cholery im do majtek zaglądał?
Na pewno nie ten, co zaglądał do majtek np. żyrafie.
Liczba postów: 15,955
Liczba wątków: 391
Dołączył: 10.2006
Reputacja:
1,081 Płeć: mężczyzna
Gawain napisał(a): Mnie ostatnio zastanowiło jak to się stało, że w czasach przeddżenderowych odkryto w że nie dość, że pszczoła to nazwa "samicza" to jeszcze, że są tam robotnice a nie robotnicy. Kto do cholery im do majtek zaglądał?
Pszczela seksualność została odkryta w XVIII-XIX wieku. Pytanie, czy określenia „robotnica” używano już wcześniej.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.
Liczba postów: 5,145
Liczba wątków: 27
Dołączył: 06.2017
Reputacja:
1,162 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: kult kota
Gawain napisał(a): Mnie ostatnio zastanowiło jak to się stało, że w czasach przeddżenderowych odkryto w że nie dość, że pszczoła to nazwa "samicza" to jeszcze, że są tam robotnice a nie robotnicy. Kto do cholery im do majtek zaglądał?
Czysty przypadek, szansa 1 do 2. Trzmiele i szerszenie nie miały takiego szczęścia
Liczba postów: 21,430
Liczba wątków: 216
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
1,012 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ate 7 stopnia
zefciu napisał(a):
Gawain napisał(a): Mnie ostatnio zastanowiło jak to się stało, że w czasach przeddżenderowych odkryto w że nie dość, że pszczoła to nazwa "samicza" to jeszcze, że są tam robotnice a nie robotnicy. Kto do cholery im do majtek zaglądał?
Pszczela seksualność została odkryta w XVIII-XIX wieku. Pytanie, czy określenia „robotnica” używano już wcześniej.
No nie, pszeczelarstwo to starożytna dyscyplina i od zawsze pszczelarze wiedzieli, że królową (czyli osobnikiem znoszącym jajeczka, ergo samicą) zostają 'robotnice/cy' specjalnie karmione.
Czyli można było domniemywać drogą dedukcji, że zachowują swoją płeć.
A co powiecie na takie dictum? Facet umyślił sobie, że nie jest 'ukąszony' płciowo i zaleca zwracanie się do siebie 'oni'.
Zagwozdka dla anglicystów.
Liczba postów: 5,145
Liczba wątków: 27
Dołączył: 06.2017
Reputacja:
1,162 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: kult kota
Sofeicz napisał(a): A co powiecie na takie dictum? Facet umyślił sobie, że nie jest 'ukąszony' płciowo i zaleca zwracanie się do siebie 'oni'.
Zagwozdka dla anglicystów.
Ja bym im powiedział, że płeć to sprawa biologii, więc o tym, czy ktoś jest jakiejś płci, czy żadnej szczególnej, decydują cechy anatomiczne. Natomiast rodzaj gramatyczny jest czysto kulturowy, więc teoretycznie można sobie go wybrać, jak też poprosić swoich przyjaciół, żeby używali wybranego. Na pewno jednak nie można tego wymagać.
Liczba postów: 21,430
Liczba wątków: 216
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
1,012 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ate 7 stopnia
Tylko jedno mnie zastanawia - przecież w angielskim nie ma rozróżnienia rodzaju w czasownikach, więc o co kolesiowi biega.
Gdyby był Polakiem, to inna śpiewka.
Liczba postów: 1,159
Liczba wątków: 20
Dołączył: 08.2016
Płeć: mężczyzna
Wyznanie: tak jak Pan Jezus powiedział
ZaKotem napisał(a):
Sofeicz napisał(a): A co powiecie na takie dictum? Facet umyślił sobie, że nie jest 'ukąszony' płciowo i zaleca zwracanie się do siebie 'oni'.
Zagwozdka dla anglicystów.
Ja bym im powiedział, że płeć to sprawa biologii, więc o tym, czy ktoś jest jakiejś płci, czy żadnej szczególnej, decydują cechy anatomiczne. Natomiast rodzaj gramatyczny jest czysto kulturowy, więc teoretycznie można sobie go wybrać, jak też poprosić swoich przyjaciół, żeby używali wybranego. Na pewno jednak nie można tego wymagać.
O cholera, kiedy zostałeś altrajtem, faszystą i bigotem (bikotem?) ? Dość zaskakujący ten powyższy coming out.
zefciu napisał(a):
kmat napisał(a): Gdzieś mi się obiło o uszy, że anglojęzyczne dzieci mają tendencję do podwójnych przeczeń. Tudzież niektóre pidginy.
Podwójne przeczenie jest cechą np. AAVE, czyli afroamerykańskiego dialektu j. angielskiego: „I ain't give no shit”. Co ma swoje konsekwencje w gównoburzy, w której niektórzy biali twierdzą, że murzyni są głupi i gadają nielogicznie, zaś czarni (i lingwiści) zwracają uwagę, że po prostu w tym języku są takie reguły.
A najśmieszniejsze w tym jest to, że ten dialekt zasadniczo wyewoluował... z gwary południowych arystokratów. Język przemówień przedwojennych Demokratów czy dygnitarzy Konfederacji najbardziej przypominał właśnie AAVE. Czy może być niepoprawnym takie użycie angielskiego, jakie było charakterystyczne dla najbardziej ąę jego użytkowników po danej stronie Atlantyku?
Liczba postów: 15,955
Liczba wątków: 391
Dołączył: 10.2006
Reputacja:
1,081 Płeć: mężczyzna
Sofeicz napisał(a): No nie, pszeczelarstwo to starożytna dyscyplina
Pszczelarstwo polegające na łapaniu rojów do glinianych, czy słomianych pojemników, a potem tych rojów niszczeniu i wybieraniu miodu to starożytna dyscyplina. Pszczelarstwo ramkowe to stosunkowo młoda dyscyplina z okolic Vaticanum Primum (jego twórcy się od tego soboru oberwało).
Cytat:i od zawsze pszczelarze wiedzieli
A masz na to jakieś teksty źródłowe? Bo wiesz – w Nowych Atenach to mamy coś takiego:
Cytat:Matki się rodzą z mózgu, albo też z szpiku w kości pacierzowej, teste Jonstono.
Cytat:że królową (czyli osobnikiem znoszącym jajeczka, ergo samicą) zostają 'robotnice/cy' specjalnie karmione. Czyli można było domniemywać drogą dedukcji, że zachowują swoją płeć.
Ale skąd to wiedzieć, jak się nie przeprowadzi odpowiednich badań? Bo nawet jeśli obserwujemy pszczoły w ramkowym ulu, to widzimy po prostu trzy różne komory – mniejszą dla robotnic, większą dla trutni i największą dla matek. Czerw nie posiada żadnych widocznych cech płciowych.
Już prędzej dałoby się to wywnioskować z faktu, że robotnice czasami jednak znoszą jaja. Ale znowu – w kuszce tego nie zaobserwujemy.
Cytat:A co powiecie na takie dictum? Facet umyślił sobie, że nie jest 'ukąszony' płciowo i zaleca zwracanie się do siebie 'oni'.
Zagwozdka dla anglicystów.
Jest to akurat najsensowniejszy z płciowo neutralnych zaimków. Sam go używam, ale nie w stosunku do osób agenderowych, a w stosunku do użytkowników, gdy piszę dokumentację.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.
Liczba postów: 5,145
Liczba wątków: 27
Dołączył: 06.2017
Reputacja:
1,162 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: kult kota
Sofeicz napisał(a): Tylko jedno mnie zastanawia - przecież w angielskim nie ma rozróżnienia rodzaju w czasownikach, więc o co kolesiowi biega.
No ale jest w zaimkach. I wyłącznie w nich, dlatego chyba właśnie anglojęzyczni mają takiego śwra języka genderowego - u nich to sprawa zmiany jednego słowa. Jedynie zaimki sprawiają, że angielski nie jest całkowicie bezpłciowy. W innych językach to niestety sprawa bardziej skomplikowana, a już słowiańskie należą do szczególnie seksownych.
Liczba postów: 4,151
Liczba wątków: 8
Dołączył: 11.2017
Reputacja:
527 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Agnostyk siódmej gęstości
Sofeicz napisał(a): No nie, pszeczelarstwo to starożytna dyscyplina i od zawsze pszczelarze wiedzieli, że królową (czyli osobnikiem znoszącym jajeczka, ergo samicą) zostają 'robotnice/cy' specjalnie karmione.
No właśnie nie. Specjalne karmienie dotyczy czerwia. Czasem jak królowa zdechnie, a nie ma czerwia, żeby go odchować na nową królową to robią tak z młodymi robotnicami, ale te są niezapładnialne, z ich jaj lęgną się tylko trutnie.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.