Liczba postów: 16,681
Liczba wątków: 406
Dołączył: 10.2006
Reputacja:
1,062 Płeć: mężczyzna
Twoja teoria miałaby sens, gdyby ktoś mówił „wyłończyć”. Spotkałeś się z czymś takim?
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.
Liczba postów: 9,001
Liczba wątków: 63
Dołączył: 01.2009
Reputacja:
55 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ateista, w przyszłości może buddysta mahajany
Jeszcze co do tego nieszczęsnego włanczać:
Katarzyna Wyrwas napisał(a):W języku polskim przeciwstawienie: jednokrotność – wielokrotność czynności powinno być sygnalizowane tylko przez oboczność (wymianę) przyrostków tematycznych czasownika -y- : -a-, np. dołączyć – dołączać; przełączyć – przełączać; rozłączyć – rozłączać; włączyć – włączać. Uzupełnienie tej oboczności dodatkową wymianą tematyczną -ą- : -an- jest uznawane za rażący i nagminnie powtarzający się błąd (por. Nowy słownik poprawnej polszczyzny PWN pod red. A. Markowskiego).
Prof. Jan Miodek w Słowniku Ojczyzny polszczyzny stwierdza, że wystarczającym argumentem przeciwko błędnym formom jest ortografia, ponieważ w polszczyźnie nie istnieje litera mogąca być nosowym odpowiednikiem a, litera ą zaś oznacza nosowe o. Słownik wyrazów kłopotliwych M. Bańki jako źródło tego błędu podaje fałszywe analogie – powiązane z wymową (np. dokonane wykończyć i niedokonane wykańczać) lub z wymianą samogłosek w innych czasownikach (np. przekroczyć – przekraczać, przerobić – przerabiać itp.).
Liczba postów: 16,681
Liczba wątków: 406
Dołączył: 10.2006
Reputacja:
1,062 Płeć: mężczyzna
Nonkonformista napisał(a): Jeszcze co do tego nieszczęsnego włanczać
No słucham. Jakie masz jeszcze argumenty, do których się nie odniosłem.
Cytat:W języku polskim przeciwstawienie: jednokrotność – wielokrotność czynności powinno być sygnalizowane tylko przez oboczność (wymianę) przyrostków tematycznych czasownika -y- : -a-, np. dołączyć – dołączać; przełączyć – przełączać; rozłączyć – rozłączać; włączyć – włączać.
Nie wiem, jaki jest kontekst tej wypowiedzi, jednak jeśli jest to zasada ogólna, to jest to oczywiście nieprawda. Choćby para „chodzić-chadzać”, gdzie „chadzać” ma wyłącznie znaczenie habitualne, a nie niedokonane (bo mamy iść) neguje tę zasadę.
Cytat:Prof. Jan Miodek w Słowniku Ojczyzny polszczyzny stwierdza, że wystarczającym argumentem przeciwko błędnym formom jest ortografia,
To jest dziwny argument. Bo wynikałoby z niego, że język Polski w ogóle nie może choćby przez 1000 lat wytworzyć żadnego nowego fonemu „bo ortografia”. To oczywiście bzdura. Z pewnością nowe fonemy będą powstawać. Pytanie, czy będziemy reformować do nich ortografię, czy wylądujemy tam gdzie wylądowali Francuzi i Anglicy.
Cytat:Słownik wyrazów kłopotliwych M. Bańki jako źródło tego błędu podaje fałszywe analogie – powiązane z wymową (np. dokonane wykończyć i niedokonane wykańczać) lub z wymianą samogłosek w innych czasownikach (np. przekroczyć – przekraczać, przerobić – przerabiać itp.).
No tak. Sam o tym pisałem, że źródłem tego zjawiska są właśnie te analogie. W czym jednak zasadza się „fałszywość” tych analogii, tego nie wiem.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.
Liczba postów: 9,001
Liczba wątków: 63
Dołączył: 01.2009
Reputacja:
55 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ateista, w przyszłości może buddysta mahajany
Cytat:Po pierwsze primo, polszczyzna jest pełna redundancji. Polskie zaprzeczenie, mylnie zwane podwójnym, pozwala na takie konstrukcje zdania, jak: "Nigdy nigdzie nikomu nie dawałem żadnej łapówki". W każdym w miarę normalnym języku byłoby coś w stylu "Nigdy gdziekolwiek komukolwiek dawałem jakąkolwiek łapówkę". Lub podobnie.
Przeglądam temat i mi wpadło w oko
A portugalski i hiszpański są normalne czy nie? Bo podwójne przeczenie jest tam, gdy nikt, nigdy, nigdzie itd. nie stoją na początku. W innym przypadku jest pojedyncze przeczenie.
Nunca trabalhei no escritório. Nigdy nie pracował w biurze, ale:
Não trabalhei nunca no escritório.
Liczba postów: 16,681
Liczba wątków: 406
Dołączył: 10.2006
Reputacja:
1,062 Płeć: mężczyzna
No właśnie śmieszne to trochę — dzielenie języków na „normalne” i „nienormalne”. Jeśli to robi to hamerykanin, który nigdy w życiu nie poznań innego języka, niż angielski, a pierwszy raz usłyszał czarnego śpiewającego ”ain’t no sunshine” to można mu jeszcze ignorancję poczytać za okoliczność łagodzącą. Ale jak Polak mieszkający w Niemczech twierdzi, że Polski nie jest „normalny”, bo ma podwójne przeczenie to ja nie wiem, co o tym myśleć.
Dla mnie w hiszpańskim najdziwniejszym zjawiskiem są te podwójne dopełnienienia „A mí me encanta navegar” zaś strasznie mylącym to, że to co brzmi jak zaimki zwrotnej (se, su, sui) to po prostu zaimki 3 osoby.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.
Liczba postów: 6,462
Liczba wątków: 86
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
940 Płeć: nie wybrano
zefciu napisał(a): Ale jak Polak mieszkający w Niemczech twierdzi, że Polski nie jest „normalny”, bo ma podwójne przeczenie to ja nie wiem, co o tym myśleć.
To bardziej przypadłość polskich migrantów, co to (po części) integrują się na 200%. Na początku wszystko co niemieckiej jest śmieszne i nienormalne, a po pewnym punkcie nagle wszystko co polskie jest śmieszne i nienormalne.
Faktem jest, że pojedyncze przeczenie jest nieco bardziej jednocznaczne, pozwala też na dokładniejsze niuansowanie zaprzeczenia. Po polsku będzie "Nigdy nigdzie nikogo nie zabiłem". Po niemiecki można podkreśclić "Niemals", można podkreślić "nirgendwo" lub "nirgendjemand(en)". Także nieco... irytujące jest, że polskie zaprzeczenia zmieniają całą konstrukcję zdaniową. Zamiast "Nikt jest perfekcyjny" mamy "Nikt NIE jest perfekcyjny", zamiast "Nie lubię bułki" (biernik l.mn.) mamy "nie lubię BUŁEK" (dopełniacz l.mn.). Przypuszczam, że Polacy początkowo narzekający na to, jak skomplikowany jest niemiecki, stopniowo realizują, jak faktycznie skomplikowany i wymykający się prostej logice reguł jest język polski. Być może trzeba używać inny język na poziomie codziennej rozmowy, żeby zobaczyć różnicę.
Mam na instagramie fajny kanał nauki polskiego dla Niemców na wesoło. Najfajniejsze są zawsze liczebniki, ostatnio mnie załamało "dwadzieścioro sześcioro dzieci". Przez całe życie używałem "dwadzieścia sześć dzieci", ewentualnie mógłbym użyć "dwadzieścia sześcioro...", a teraz mamy "dwadzieścioro sześcioro..." i to ponoć jest właśnie ta poprawna forma. Tak, przy takim przekomplikowaniu nawet niemieckie odwrócenie kolejności na Sechundzwanzig przestaje przeszkadzać.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 48
Liczba wątków: 0
Dołączył: 07.2023
Reputacja:
5
bert04 napisał(a): Przez całe życie używałem "dwadzieścia sześć dzieci", ewentualnie mógłbym użyć "dwadzieścia sześcioro...", a teraz mamy "dwadzieścioro sześcioro..." i to ponoć jest właśnie ta poprawna forma.