To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 2 głosów - średnia: 1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Filozofia, tinder i forumowe nowinki.
#41
Rodico, kobiety raczej nie przypisują ludziom cyferek, po prostu albo postrzegają faceta jako atrakcyjnego czy bardzo atrakcyjnego, albo nieatrakcyjnego. Te cyferki to domena mężczyzn. Mężczyźni lubią świat liczb, matematyke, wydaje im się, że wszystko można przełożyć na ich abstrakcyjne cyferki. Nawet ludzką atrakcyjność.
Odpowiedz
#42
Rodica napisał(a): Strach się bać takich ludzi, którzy na podstawie wyglądu przypisują ci cyferkę

Trochę straszne a trochę smutne, bo ci ludzie sami sobie też przypisują cyferkę, więc każdy ubytek urody, każdy miligram tłuszczyku, każda zmarszczka to dla nich prosta droga do depresji i operacji plastycznych.

Cytat: mój mózg odrzuca facetowi ze znaczącymi asymetriami w budowie twarzy.

Ostatnio w sklepie na moim osiedlu zaczęła pracować kobieta ze znaczną, nazwijmy to, asymetrią twarzy. Jej oczy są trochę osadzone jak u Quasimodo, jej prawe jest jeden-dwa cale niżej niż lewe. Poza tym fajna dziewucha, maskuje do nieco ukośną grzywką, że nie od razu "wpada w oko", to znaczy, ta różnica. A na dodatek jest ciągle uśmiechnięta a nawet radosna. "Promienieje", jak czasem mówię. Może na jakichś incelsko-bucowskich skalach nigdy nie osiągnie dziesiątki, ale sama w sobie jest atrakcyjna. I budzi pewien podziw.

Dlatego i tu, nie tak jest ważne, co bozia w kołysce dała, ale co z tego się zrobi, jak się do tego podchodzi, na ile to wpływa na poczucie własnej wartości.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#43
towarzyski.pelikan napisał(a): Nawet nasze postrzeganie atrakcyjności jest skrojone pod naszą własną atrakcyjość. Czyli osoba 7/10 po prostu jest bardziej skora rozdawać wysokie noty niż osoba 9/10. Kobiety postrzegane przez atrakcyjnych mezczyzn jako 7/10 przez tych mniej atrakcyjnych beda postrzegane jako 9/10. Tak samo jest z kobietami.
O, i to też ma sens. Czyli chodzi o uczucie obciachu, gdy się ma randkę z kaszalotem. Przyznam, że dla mnie to czysta teoria, bo zawsze trzymałem się zasady, że nie umawiam się z dziewczynami brzydszymi od tego, co widzę w lustrze. Nie było takich jakoś szczególnie dużo, ale jednak parę okazji do seksu ominąłem - no, ale ja miałem inne priorytety. A jak w nieodrażającej dziewczynie dostrzegałem jakąś wadę urody (w każdej dostrzegam, bo ja taki mam analityczny umysł), to przywoływałem w pamięci obraz samego siebie i myślałem "no dobra, a czy ja to bogiem jestem?" I wychodziło mi, że nie jestem. Ale to pewnie dlatego, że jestem ateistą. Jak ktoś nie jest, to może być mu trudniej.
Odpowiedz
#44
Tak, te cyferki są komiczne Uśmiech
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Odpowiedz
#45
ZaKotem napisał(a): O, i to też ma sens. Czyli chodzi o uczucie obciachu, gdy się ma randkę z kaszalotem. Przyznam, że dla mnie to czysta teoria, bo zawsze trzymałem się zasady, że nie umawiam się z dziewczynami brzydszymi od tego, co widzę w lustrze. 
Właśnie o to biega. Mnie kiedyś burzyło, jak np. koleżanki przed studniówką, które aktualnie nie miały partnerów, odrzucały jakichś kandydatów (6 lub 7/10) na studniówkowego partnera, bo kaszalot. Myślałem sobie, że strasznie puste, ale teraz sobie myślę, że gdybym np. będąc 6/10 miał się pokazać na studniówce z 4/10, to pewnie zareagowałbym tak samo jak te "pustaki". Odtąd już przestałem się burzyć. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Odpowiedz
#46
Ale partnera nie szuka się po to, żeby go pokazywać ludziom, tylko, żeby nam było z nim dobrze.
Rozsadziło mi antenę.
Odpowiedz
#47
towarzyski.pelikan napisał(a): Wydaje mi się, że Lampart poczuł, że zasluguje na coś wiecej niż kobiete 6+/10, a to może być związane z tym, ze sam siebie postrzega jako np. 9/10.

To dla mnie dziwne zjawisko, że ludzie uważają, że łapią trochę "punktów" mając u boku atrakcyjnego partnera.

Mam bardzo atrakcyjną koleżankę, która zawsze umawia się z jakimiś niezbyt atrakcyjnymi dupkami, którym odbija sodówa, bo wydaje im się, że będąc jej partnerem automatycznie awansują z 4 do 9/10. Kiedyś myślałam, że ona ma jakiś fetysz albo potrzebuje mniej atrakcyjnego kolesia, żeby miał poczucie, że złapał Pana Boga za nogi i się dla niej starał, ale to wcale tak nie działa. Ona szuka partnerów przez tindera, więc często zdjęcie profilowe nie oddaje tego, co jest w rzeczywistości. Poza tym ona bardzo chce założyć rodzinę, więc stara się znaleźć kogoś, komu zależy na czymś więcej niż seks. Dziwnym trafem ta koleżanka wiąże wiarygodność "matrymonialną" z wyglądem gościa (czego nie rozumiem, ale ja się na tych rzeczach nie znam).

Powiedziała mi kiedyś, że jakiś koleś poczuł się tak dobrze będąc jej absztyfikantem, że jej powiedział, że to ona powinna się cieszyć, że go ma (bo jest od niej młodszy). Ona odparowała, że kiedy idzie z nim po mieście, jest bez przerwy upokorzona, bo inne laski na nich patrzą i wiedzą, że mogłyby mieć takich kolesi jak on na pęczki. Więc dla niej to żaden splendor mieć go przy sobie. Ja nawet nie wiem, jak komentować takie historie, bo to dla mnie tak wysoki poziom abstrakcji, że nie sięgam nawet stojąc na palcach. Ale najwidoczniej niektórzy tak mają. Uśmiech

Czytam sobie, co napisałam i dochodzę do wniosku, że mam sporo patologicznych jednostek wśród znajomych.
Odpowiedz
#48
NinnyCamacho napisał(a): To dla mnie dziwne zjawisko, że ludzie uważają, że łapią trochę "punktów" mając u boku atrakcyjnego partnera.

Ależ to bardzo proste, a wszystko kręci się wokół kwestii wartości. Jeżeli ktoś ma zdrowe poczucie własnej wartości, to nie przeszkadza mu wygląd. Tak własny, jak i partnera. Natomiast osoba z niskim poczuciem własnej wartości będzie:

- inwestować we własny wygląd i/lub status
- otaczać się ludźmi tylko o pewnym wyglądzie, markowych ciuchach i wszystkim, co jest ekwiwalentami tejże wartości
- unikać spotykań z osobami poniżej pewnej skali

I to może dotyczyć tak pustej laski z 9/10, jak i biednego incelka o krzywej facjacie i 3/10 na tej skali bucowsko-incelskiej. A jedynym powodem dla unikania osób poniżej 5 w tejże skali jest wewnętrzna pustota.

Cytat:Czytam sobie, co napisałam i dochodzę do wniosku, że mam sporo patologicznych jednostek wśród znajomych.

Nie wracajmy tutaj do tematu o narodowcach Język
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#49
lumberjack napisał(a):
Lampart napisał(a): To óczucie jak jesteś z 6,5/10 w pubie na randce A dookoła pełno 8-9,8/10 się kręci ;d

Dla jakiejkolwiek normalnej dziewczyny byłbyś 0/10 po przyznaniu się do korzystania z usług dziwkersów, więc na twoim miejscu bym nie marudził.

Pogrubiłem słowo klucz.


Osiris napisał(a):
Lampart napisał(a): To óczucie jak jesteś z 6,5/10 w pubie na randce A dookoła pełno 8-9,8/10 się kręci ;d
Jak opiszesz to uczucie, gdy się dowiadujesz, że Twoja towarzyszka myśli sobie: " siedzę z 6,5/10 w pubie a dookoła pełno 9/10 się kręci Uśmiech

Chęć ulotnienia się. Ale tutaj sytuacja była taka, że ja się czułem 9/10 ją oceniałem 6/10, kilka dziewczyn w pubie 8-9/10, a facetów tych lasek na 5-7/10. W związku z tym czułem, że zdecydowanie nie tak powinno być, że to oszustwo.


Pelikan

Tak, po alko i jak jestem dobrze ubrany i ostrzyżony i pachnę ładnym perfumem, to czuję się 9/10 jak nic, czasem nawet 9,5/10.
Alkohol daje mi dużo pewności siebie.

W tej chwili czuję się 7,5/10 a czasami jak pomyślę w szerszym kontekście tzn. jak wezmę pod uwagę całe swoje życie, odezwie się wewnętrzny krytyk, to czuję się poniżej 5/10.


ZaKotem

Przedstawiasz inną sytuację bo choć możesz powiedzieć, że obiektywnie są piękniejsze kobiety, ale dla ciebie twoja żona jest bardziej atrakcyjna bo coś was łączy i jesteś monogamistą tak jak ja.
I to nie chodzi o żaden wstyd. Nie wstydziłbym się pokazać z kobietą ważącą 150 kg, ani z nią być gdyby tylko mi się podobała.


Iselin

A co komicznego w tych cyferkach:

1/10 - potwornie brzydka
5/10 - ani ładna ani brzydka, brak chemii ale nie wygląda odpychająco,
10/10 - idealnie piękna, taką ocenę można dać kobiecie w której się zakochało ze względu na wygląd.
Odpowiedz
#50
Lampart:
Atrakcyjna kobieta to ta, o którą będziesz walczył jak chłop o ziemię. Najwyraźniej takiej nie spotkałeś.
Rozsadziło mi antenę.
Odpowiedz
#51
Rodica napisał(a): Ale partnera nie szuka się po to, żeby go pokazywać ludziom, tylko, żeby nam było z nim dobrze.
Si, ale niektórzy źle się czują z partnerem, którego postrzegają jako obiektywnie brzydkiego. To dość naiwne myśleć, że nasze oceny ludzi są oderwane od pewnych obiektywnych wyznaczników atrakcyjnosci. Jesteśmy zwierzętami stadnymi. Patrzymi na ludzi okiem stada.

Lampart napisał(a): Pelikan

Tak, po alko i jak jestem dobrze ubrany i ostrzyżony i pachnę ładnym perfumem, to czuję się 9/10 jak nic, czasem nawet 9,5/10.
Alkohol daje mi dużo pewności siebie.

W tej chwili czuję się 7,5/10 a czasami jak pomyślę w szerszym kontekście tzn. jak wezmę pod uwagę całe swoje życie, odezwie się wewnętrzny krytyk, to czuję się poniżej 5/10.
Po alkoholu też się czuję bardzo atrakcyjny, ale nie dlatego, ze naprawdę mi przybywa urody, tylko dlatego, że przestaję się przejmować wyglądem. Wierzę w to, ze jestem piękny takim jakim jestem.

bert04 napisał(a): Ależ to bardzo proste, a wszystko kręci się wokół kwestii wartości. Jeżeli ktoś ma zdrowe poczucie własnej wartości, to nie przeszkadza mu wygląd. Tak własny, jak i partnera. Natomiast osoba z niskim poczuciem własnej wartości będzie:

- inwestować we własny wygląd i/lub status
- otaczać się ludźmi tylko o pewnym wyglądzie, markowych ciuchach i wszystkim, co jest ekwiwalentami tejże wartości
- unikać spotykań z osobami poniżej pewnej skali

I to może dotyczyć tak pustej laski z 9/10, jak i biednego incelka o krzywej facjacie i 3/10 na tej skali bucowsko-incelskiej. A jedynym powodem dla unikania osób poniżej 5 w tejże skali jest wewnętrzna pustota.
Racjonalizujesz.

Zbyt wiele znam dowartościowanych, pewnych siebie ludzi, którzy:
- inwestują w wygląd
- otaczają się atrakcyjnymi ludźmi
- unikają spotkań z osobami poniżej pewnej skali

żeby przyznać Ci w tym punkcie rację.

Natomiast zauwazyłem taką prawidłowość, ze osoby o niskim poczuciu własnej wartości są bardzo krytykanckie w stosunku do tych osób, które są bardzo świadome swojej wartości, co się wiąże z tymi zachowaniami opisanymi powyżej. Próbują się tym krytykowaniem dowartościować "Jestem taaaki dowartościowany, że w dupie mam wygląd, atrakcyjność etc.". To tylko racjonalizacja. Po prostu taki ktoś wie, że powyżej pewnego pułapu nie przeskoczy. Sam nie jest szczególnie atrakcyjny, więc zaczyna sobie szukać innych prioryteów, np. inteligencji, porządności etc i wydaje mu się, że to czyni go "pełnym" w opozycji do tych "pustaków". 

Pozdrowienia od Freuda.
Odpowiedz
#52
Lampart napisał(a): 1/10 - potwornie brzydka
5/10 - ani ładna ani brzydka, brak chemii ale nie wygląda odpychająco,
10/10 - idealnie piękna, taką ocenę można dać kobiecie w której się zakochało ze względu na wygląd.
To jest chyba wpływ gier rpg, w dzisiejszych czasach głównie komputerowych. Każdego osobnika określa tam zestaw współczynników, np. siła fizyczna 5, intelekt 8, uroda 7. Wynika to z ograniczeń systemu, który musi być oparty na matematyce, i to najlepiej na tyle prostej, żeby programiści nie tracili czasu na wymyślanie, jak np. symulować relacje między obiektami matematycznymi udającymi osoby. Więc obiekt A ma seskapil 7 a obiekt B ma libido 8, 8>7, czyli B leci na A. Ja tam lubię gry, ale w morde, odróżniam je od rzeczywistości.

Oceniania raczej nie da się uniknąć, ale przecież po to w języku są takie przymiotniki jak "ładny" , "brzydki", "piękny" , "ohydny" itp. - na pewno jest ich więcej, niż dziesięć. Po co się tak ograniczać? Używając cyferek do opisu urody ludzi (w tym swojej) sugeruję, że:

- jestem mentalnym gimbusem który uczy się zasad życia z gier komputerowych
- wyznaję autistic pride i pokazuję wszystkim moją niezdolność do syntezy i użycia pojęć nieścisłych
- nie widzę specjalnej różnicy między kobietami a sukami na wystawie rasowych psów
- patrząc na kobietę obliczam, ile baniek będzie mnie kosztować wynajęcie jej na całą noc

albo i wszystko powyższe naraz. Znaczy, używanie cyferek obniża atrakcyjność o jakieś 80%.
Odpowiedz
#53
Rodica napisał(a): Lampart:
Atrakcyjna kobieta to ta, o którą będziesz walczył jak chłop o ziemię. Najwyraźniej takiej nie spotkałeś.
Z mojego doświadczenia wynika, że takie podejście do kobiet przejawiają tylko mężczyźni poprawnie zsocjalizowani, a więc tacy, którzy wzięli do serca męski wzorzec kulturowy, utożsamiają się z męskim genderem. Lampart mi na takiego nie wygląda. On raczej staje trochę okoniem.
Odpowiedz
#54
tp:
Cytat:Z mojego doświadczenia wynika, że takie podejście do kobiet przejawiają tylko mężczyźni poprawnie zsocjalizowani, a więc tacy, którzy wzięli do serca męski wzorzec kulturowy, utożsamiają się z męskim genderem. Lampart mi na takiego nie wygląda. On raczej staje trochę okoniem
Z jednej strony czlowiek jest zdeterminowany przez socjalizację lub jej brak, a z drugiej facet jak spotka kobietę, z którą chcialby mieć dzieci, nagle przestaje się zrażać ewentualnym odrzuceniem, nieśmiałością i szybko nadrabia wszelkie zaległosci. Więc to nie jest wszystko takie proste w ocenie.
Rozsadziło mi antenę.
Odpowiedz
#55
Ja mam takie wrażenie, ze to co napisałaś wyżej doskonale pasuje do kobiet, ale do męzczyzn juz nie. Kobiecy feminizm rozumiany jako wyparcie się kobiecego gendera (np. roli matki) jest zwykle bardzo płytki, bo kobieta jest zewem natury, ona bardziej się utożsamia z tym swoim biologicznym uposażeniem, emocjami, potrzebami niż z jakaś tam ideologią. Szybko wyjdzie szydło z worka, jak właśnie spotka mężczyzne życia. Od razu jej feminizm z głowy wyparuje. 

Z facetami jest inaczej, bo w ogóle "męskość"  nie przychodzi w naturze. Mężczyzna nikt się ani nie rodzi, ani nie staje bezwiednie tak jak kobietą kiedy przychodzi pierwsza miesiączka. Męzczyznę trzeba zrobić poprzez socjalizację. Jeśli ta socjalizacja nie przebiegła prawidłowo z takiej czy innej przyczyny, kiedy facet jeszcze był w miarę podatny na kształtowanie, to jest bardzo mało prawdopodobne, że kiedykolwiek obudzi się w nim takie męskie zachowanie.

Lampart jest moim zdaniem doskonałym świadectwem tego, jacy byliby faceci, gdyby nie porządna socjalizacja męskim, rycerskim wzorcem.
Odpowiedz
#56
ZaKotem

znam bardzo dobrze pojęcia nieścisłe i potrafię nimi operować, jednak one nie są tak uszeregowane, nie są precyzyjne.
Jak mi powiesz że jakaś kobieta jest ładna czy fajna to nie wiem czy ona jest dla ciebie 7 /10 czy 9 /10 albo powiesz, że piękna to nie wiem czy oceniasz ją na 8/10 czy 9/10 czy 9,5/10.

Zauważ, że na filmwebie też się ocenia od 1 do 10, Książkę na lubimy czytać też. Jury wystepy tancerzy i łyżwiarzy, też ocenia numerycznie, tu nie chodzi o gry RPG. Ten system ma swoje zalety.
Odpowiedz
#57
Lampart, wady też ma, Ja np. mam problem z tymi numerkami, bo np. film mi sie poodba fabularnie na 9/10, ale technicznie na 5/10, a muzyka na 7/10 i jak chce wyciagnac ztego średnia, to ta średnia mi i tak nie pasuje w takim sensie, że nie przekłada sie na to, czy film lubie bardziej czy mniej. Stad korzystam chetnie z filmwebowego serduszka i zdarza sie, ze daje serce filmom z ktorych srednia wychodzi 7/10, a nie daje takim 9/10.
Odpowiedz
#58
Tak, system jest jednowymiarowy dlatego oceniamy nim tylko jeden aspekt w przypadku kobiet - stopień pożądania cielesnego.
Odpowiedz
#59
towarzyski pelikan:
Cytat:Ja mam takie wrażenie, ze to co napisałaś wyżej doskonale pasuje do kobiet, ale do męzczyzn juz nie. Kobiecy feminizm rozumiany jako wyparcie się kobiecego gendera (np. roli matki) jest zwykle bardzo płytki, bo kobieta jest zewem natury, ona bardziej się utożsamia z tym swoim biologicznym uposażeniem, emocjami, potrzebami niż z jakaś tam ideologią. Szybko wyjdzie szydło z worka, jak właśnie spotka mężczyzne życia. Od razu jej feminizm z głowy wyparuje.
Calkowite wyrzeczenie się roli tradycyjnej kobiety  ma w ogóle negatywny wpływ na kobiecą psychikę.
Kobieta musi się stopić z naturą, żeby czuć się kobietą, w tym sensie stać się podobna do innych kobiet, jej indywidualność się wtedy zaciera. Mężczyzna znowu, żeby poczuć się męsko dąży do indywidualizacji, czegoś co pozwoli mu się wyróżnić i pokonać innych mężczyzn. Ale realizowanie się wyłacznie jako matka w dzisiejszych czasach to nonsens. Poza tym, kobiety też mają talenty, aspiracje które chcą rozwijać i realizować.

Cytat:Z facetami jest inaczej, bo w ogóle "męskość"  nie przychodzi w naturze. Mężczyzna nikt się ani nie rodzi, ani nie staje bezwiednie tak jak kobietą kiedy przychodzi pierwsza miesiączka. Męzczyznę trzeba zrobić poprzez socjalizację. Jeśli ta socjalizacja nie przebiegła prawidłowo z takiej czy innej przyczyny, kiedy facet jeszcze był w miarę podatny na kształtowanie, to jest bardzo mało prawdopodobne, że kiedykolwiek obudzi się w nim takie męskie zachowanie.
Zarówno męskość jak i kobiecość można zniszczyć przez niewłaściwą socjalizację.
Jesli ktoś ma złe wzorce, wzór antymatki czy antyojca, moze czuć pociąg do osób ich odrzucających.
Facet może czuć pociąg do kobiet zajętych, starszych, bezpłodnych, prostytutek bo relacja z kobietą kojarzy mu się z cierpieniem.
Rozsadziło mi antenę.
Odpowiedz
#60


Koleś chodzi i pyta się ludzi jak by go ocenili, zauważcie, że nawet niektórym nie musi tłumaczyć, że w skali od 1 do 10. 
Akcja zaczyna się od 1m24s
Zanim jeszcze usłyszałem oceny to wiedziałem, że będzie oceniany właśnie w takim przedziale w jakim był.
Po prostu widać, że podoba się kobietom, symetryczna twarz, wysoki, sportowa sylwetka.

Muszę się przejść kiedyś po mieście i też popytać, szkoda, że lato się kończy.

Rodica, TP, Ninny, Iselin ile wy byście jemu dały? Oczko
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości