Rodica napisał(a): Ale partnera nie szuka się po to, żeby go pokazywać ludziom, tylko, żeby nam było z nim dobrze.Si, ale niektórzy źle się czują z partnerem, którego postrzegają jako obiektywnie brzydkiego. To dość naiwne myśleć, że nasze oceny ludzi są oderwane od pewnych obiektywnych wyznaczników atrakcyjnosci. Jesteśmy zwierzętami stadnymi. Patrzymi na ludzi okiem stada.
Lampart napisał(a): PelikanPo alkoholu też się czuję bardzo atrakcyjny, ale nie dlatego, ze naprawdę mi przybywa urody, tylko dlatego, że przestaję się przejmować wyglądem. Wierzę w to, ze jestem piękny takim jakim jestem.
Tak, po alko i jak jestem dobrze ubrany i ostrzyżony i pachnę ładnym perfumem, to czuję się 9/10 jak nic, czasem nawet 9,5/10.
Alkohol daje mi dużo pewności siebie.
W tej chwili czuję się 7,5/10 a czasami jak pomyślę w szerszym kontekście tzn. jak wezmę pod uwagę całe swoje życie, odezwie się wewnętrzny krytyk, to czuję się poniżej 5/10.
bert04 napisał(a): Ależ to bardzo proste, a wszystko kręci się wokół kwestii wartości. Jeżeli ktoś ma zdrowe poczucie własnej wartości, to nie przeszkadza mu wygląd. Tak własny, jak i partnera. Natomiast osoba z niskim poczuciem własnej wartości będzie:Racjonalizujesz.
- inwestować we własny wygląd i/lub status
- otaczać się ludźmi tylko o pewnym wyglądzie, markowych ciuchach i wszystkim, co jest ekwiwalentami tejże wartości
- unikać spotykań z osobami poniżej pewnej skali
I to może dotyczyć tak pustej laski z 9/10, jak i biednego incelka o krzywej facjacie i 3/10 na tej skali bucowsko-incelskiej. A jedynym powodem dla unikania osób poniżej 5 w tejże skali jest wewnętrzna pustota.
Zbyt wiele znam dowartościowanych, pewnych siebie ludzi, którzy:
- inwestują w wygląd
- otaczają się atrakcyjnymi ludźmi
- unikają spotkań z osobami poniżej pewnej skali
żeby przyznać Ci w tym punkcie rację.
Natomiast zauwazyłem taką prawidłowość, ze osoby o niskim poczuciu własnej wartości są bardzo krytykanckie w stosunku do tych osób, które są bardzo świadome swojej wartości, co się wiąże z tymi zachowaniami opisanymi powyżej. Próbują się tym krytykowaniem dowartościować "Jestem taaaki dowartościowany, że w dupie mam wygląd, atrakcyjność etc.". To tylko racjonalizacja. Po prostu taki ktoś wie, że powyżej pewnego pułapu nie przeskoczy. Sam nie jest szczególnie atrakcyjny, więc zaczyna sobie szukać innych prioryteów, np. inteligencji, porządności etc i wydaje mu się, że to czyni go "pełnym" w opozycji do tych "pustaków".
Pozdrowienia od Freuda.