To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Rozumowanie linearne a wielokierunkowe
#1
Główną inspiracją do niniejszego wątku była ognista wymiana zdań z osobą na innym forum w ramach dyskusji na kontrowersyjny temat z cyklu: legalizacja marihuany, aborcja, małżeństwa homo, eutanazja etc. Nie będę wskazywać konkretnie, o jaki temat chodzi, bo to bez większego znaczenia. Jedyne, co jest istotne, to fakt, że chodzi o temat, w którym trudno osiągnąć konsensus osobom o różnych fundamentach światopoglądowych. Przeciągająca się i całkowicie bezowocna wymiana zdań wywołała we mnie niemałą frustrację nie dlatego, że każda ze stron twardo trzymała się swojego pierwotnie przyjętego stanowiska, bo to standard w tego typu dyskusjach i nie czynią dyskusji całkowicie bezowocną. Jako sukces w takich sytuacjach postrzegam samo zrozumienie toku rozumowania drugiej strony, np. nie zgadzam się z kimś, kto popiera eutanazję, ale rozumiem, dlaczego mój rozmówca tę eutanazję popiera, uwzględniając jego fundamenty, system wartości, jakieś założenia wstępne etc., a zatem jestem w stanie przynajmniej dojrzeć w jego rozumowaniu spójność. 

Moja frustracja wynikała z tego, ze druga strona dyskusji w ogóle zdawała się nie łapać mojego sposobu myślenia, nie miała pojęcia, co z czego wynika, co znajdowało swoje odzwierciedlenie w samych ripostach, gdzie mój rozmówca potrafił wyciąć jakieś poszczególne zdania z kontekstu, tak jakby ten kontekst tam był dla ozdoby i jak nigdy nic zbijać moje schocholone w jego głowie argumenty. Coś takiego mi się zdarza całkiem często w dyskusjach z różnymi osobami, ale w umiarkowanym nasileniu i sporadycznie, więc nie działa to na mnie wówczas frustrująco. Wystarczy to i owo sprostować i lecieć dalej z rozmową. Natomiast w tym konkretnym wypadku to karykaturalne wykoślawianie sensu moich wypowiedzi było tak nagminne i tak dobitne, że prostowanie tego wszystkiego byłoby równoznaczne z rozpoczynaniem dyskusji na nowo. To już nie byłaby korekta tekstu, tylko wymazanie i pisanie od nowa.

Zauważywszy w czym problem, zaproponowałem mojemu rozmówcy, że zbiorę mu moje argumenty do kupy ze zgrabnym podsumowaniem, a od niego będę oczekiwać odniesienia się do całej tej wypowiedzi, bez rozbijania na wycięte z kontekstu zdania. Na co mój trudny rozmówca odparł, że przecież dyskusja na tym polega, że adwersarz odnosi się po kolei do każdego argumentu i jeśli dany argument nie prowadzi do forsowanej tezy, to znaczy, ze rozumowanie jest błędne. 

Przyznam, że w pierwszym odruchu po przeczytaniu riposty oponenta zbladłem. Do głowy mi nie przyszło, ze można w ten sposób rozumieć dyskusję. W mojej głowie oczywistością jest, ze argumentowanie w dyskusji ma formę (mini)rozprawki, gdzie teza (przynajmniej w tematach kontrowersyjnych, złożonych, trudnych) praktycznie nigdy nie wynika z konkretnego argumentu, tylko dojście do niej wymaga uwzględnienia wielu argumentów, o różnej wadze, w konsekwencji znaczeniu dla forsowanej tezy. W dyskusjach nieformalnych (czyli np. na forach internetowych) rzadko te (mini)rozprawki są kompletne, wyczerpujące, raczej wiele argumentów pozostaje w głowie wypowiadającego się i niekiedy musi on w trakcie dyskusji je z siebie wykrztusić, żeby druga strona uzyskała odpowiedni wgląd w argumentację, a innym razem nie trzeba będzie ich wypowiadać, bo akurat dla rozmówców to będzie jasne, niekontrowersyjne, będą się ich domyślać etc. 

Później zacząłem nad tym dumać i szperać w necie w poszukiwaniu rozwiązania zagadki, jak to możliwe, że dwie osoby mogą mieć tak odmienne rozumienie tego, czym jest dyskusja, co doprowadziło mnie do opozycji rozumowanie linearne vs. wielokierunkowe:

Myślenie linearne (sekwencyjne) – postrzeganie zdarzeń i zjawisk w porządku jedno za drugim (tzw. „po sznurku”). Wiąże się z wykorzystywaniem standardowych schematów oraz typowych, logicznych rozwiązań danego problemu.

Myślenie wielokierunkowe – proces do którego odwołują się twórcy koncepcji Mind Mappingu polegający na „promieniowaniu” ciągu skojarzeń w mózgu (umyśle) z centralnego punktu w wielu kierunkach lub odwrotnie z wielu kierunków ku niemu

źródło: https://futurecentre.eu/wakacyjny-slowniczek-myslenia/

Otóż, okazuje się, że jedne osoby do swoich poglądów, przekonań, światopoglądów dochodzą posługując się (przede wszystkim) rozumowaniem linearnym, jak mój rozmówca i z drugiej strony osoby, które posługują się w tym celu nade wszystko rozumowaniem wielkokierunkowym, jak ja, co - w przypadku kiedy dojdzie do starcia się pomiędzy osobami o tak odmiennym stylu dyskutowania - tworzy ścianę nie do przebicia. Osoba nastawiona linearnie będzie odnosić wrażenie, że jego wielokierunkowy rozmówca wysysa swoje tezy z dupy, bo jak go przyszpili, drążąc któryś z argumentów, to jak szydło z worka wyjdą słabości tych poszczególnych argumentów. Skoro X nie wynika ani z A, ani z B, ani z C, ani z D, gdzie A-D stanowią argumenty, a X bronioną tezę, to znaczy, że dyskutant nie ma żadnych argumentów na poparcie swojej tezy. Tymczasem rozmówca wielokierunkowy będzie miał wrażenie, że jego linearny adwersarz niesłusznie domaga się ścisłych, prostych, jednoznacznych odpowiedzi na trudne, złożone tematy, tzn. fakt, że nie ma jednego jednoznacznego, niekwestionowanego argumentu popierającego tezę X nie znaczy, że teza X jest bezpodstawna, podstawą (choć nieidealną i z konieczności niekompletną) jest ten zbiór argumentów pozostających w relacji między sobą, wspierających, uzupełniających się nawzajem w taki sposób, który umożliwia wysnucie sensownej konkluzji. Podsumowując linearysta wychodzi z założenia, że jeśli X nie wynika jednoznacznie z A-D, to znaczy, że nie ma argumentów za tym, by uznać X za prawdziwe, natomiast wielokierunkowiec uznaje, że jeśli X da się obronić uwzględniając A-D, to znaczy X można uznać za prawdziwe. 

Problem uważam za ciekawy również z tego względu, że wybór tego stylu rozumowania zdradza podejście danego człowieka do problemu przyczynowości. Można powiedzieć, że linearysta jest jednocześnie monokauzalistą, ponieważ według niego teza (skutek) ma jedną (ścisłą) przyczynę (argument), natomiast wielokierunkowiec jest polikauzalistą, utrzymując, że skutek (teza) ma wiele przyczyn (argumentów).

Co o tym myślicie? Jaki styl rozumowania preferujecie? Czy zgadzacie się z tym, że można dopatrywać się w tym stylu rozumowania również wyboru metafizycznego (monokauzalizm, polikauzalizm)? Czy również miewacie takie trudności z dogadaniem się z pewnymi osobami z tych powodów, które nakreśliłem w tym wątku?
Odpowiedz
#2
Myślenie musi być ścisłe, a jednocześnie łączące kropki na mapie.
Odpowiedz
#3
A jeśli istnieje w ogóle mapa z kropkami, to już samo w sobie nie przeczy, że myślenie jest ścisłe?

No bo jeśli ktoś stawia argumentom A-D w dyskusji wymóg, żeby ponad wszelką wątpliwość udowadniały tezę X, to przecież każdy z A-D musi ją udowadniać. A jeśli tak, to wystarczy jeden argument A. Sama ekonomia myślenia narzuca ograniczenie się do argumentów niezbędnych.

Skoro ludzie tworzą takie mapy, to znaczy, ze poszczególne argumenty muszą uważać za niewystarczająco silne w pojedynkę do udowodnienia tezy, a więc niepoprawne w sposób ścisły.
Odpowiedz
#4
TP

Cytat:No bo jeśli ktoś stawia argumentom A-D w dyskusji wymóg, żeby ponad wszelką wątpliwość udowadniały tezę X, to przecież każdy z A-D musi ją udowadniać.

Nie musi. Może być tak, że dopiero wszystkie razem udowadniają.
Odpowiedz
#5
Lampart napisał(a): Nie musi. Może być tak, że dopiero wszystkie razem udowadniają.
No tak, ale wtedy nie są ścisłe w pojedynkę. O tym piszę. 

Przypadek, który opisuje zarzuca mi, że moje argumenty w pojedynke nie prowadzą w sposób jednoznaczny do tezy. Kiedy zaproponowałem, że zbiore wszystkie do kupy, zeby potraktowac je jako jeden wielki złożony argument mapowy, to w ogóle nie chce ze mną rozmawiać, bo argumenty składajace się na ten wielki argument nie sa poprawne (czytaj: ścisłe).
Odpowiedz
#6
Jeden argument/informacja, może coś uściślać, jednak nie wykluczać wszystkich alternatywnych możliwości, jednak kolejny i kolejny może zostawić już tylko jedno rozwiązanie a przynajmniej wskazywać na jego duże prawdopodobieństwo. Jeżeli ktoś nie rozumie takich podstaw to trudno.
Odpowiedz
#7
Wedlug mnie myślenie linearne to jest rodzaj takiej uproszczonej logiki, właściwej dla ludzi, którzy lubią gotowe schematy myślowe i odpowiedzi, lub odpowiedniej w  sytuacji, która zmusza do automatycznego myślenia.
Myślenie wielokierunkowe, to myślenie charakterystyczne dla naukowca, który rozważa problem pod każdym kątem i nigdy, nawet w obliczu jednoznacznych dowodów, nie jest do końca przekonany, że ma rację.
Rozsadziło mi antenę.
Odpowiedz
#8
Lampart napisał(a): Jeden argument/informacja, może coś uściślać, jednak nie wykluczać wszystkich alternatywnych możliwości, jednak kolejny i kolejny może zostawić już tylko jedno rozwiązanie a przynajmniej wskazywać na jego duże prawdopodobieństwo. Jeżeli ktoś nie rozumie takich podstaw to trudno.
Zgadzam się z Tobą, ten przypadek jest chyba specjalny, ale groteskowo pokazuje pewną tendencję, którą można zauwazyć u wielu osób w jakimś stopniu.

Podam banalny przykład: dyskusje teistów z ateistami. Pomiając jakieś ciekawe, ambitne debaty, taka standardowa przepychanka wygląda tak:

Ateista nie wierzy w Boga, bo nie ma żadnych dowodów na jego istnienie. Teista mówi, że jak najbardziej są dowody i podaje ileś tam przesłanek przemawiajacych za istnieniem Boga. Co robi ateista? Odnosi się do całej teorii, modelu, zbioru argumentów, czy może rozprawia się z osobna z każdym z nich, dowodząc, ze nie udowadniają istnienia Boga. Wiadomo, ze w kwestii Boga tej ścisłości nigdy nie będzie, ale przynajmniej ateista mógłby dojść do wniosku, że ta wiara w Boga jest jakoś racjonalnie wytłumaczalna.

Rodica


Cytat:Wedlug mnie myślenie linearne to jest rodzaj takiej uproszczonej logiki, właściwej dla ludzi, którzy lubią gotowe schematy myślowe i odpowiedzi, lub odpowiedniej w  sytuacji, która zmusza do automatycznego myślenia.

Myślenie wielokierunkowe, to myślenie charakterystyczne dla naukowca, który rozważa problem pod każdym kątem i nigdy, nawet w obliczu jednoznacznych dowodów, nie jest do końca przekonany, że ma rację.
W większości sytuacji zyciowych wystarczy myślenie linearne, to jest takie pierwotne myślenie o ewolucyjnym podłużu. Musimy natychmiast znaleźć proste rozwiązanie, żeby podjąć decyzję. Jednak nie ma ono uzasadnienia w warunkach cieplarnianych, kiedy siedzimy na forum i debatujemy nad jakimś złożonym problemem. Tutaj nic nas nie goni.
Odpowiedz
#9
To, co nazywasz myśleniem linearnym, to rozumowanie typowe dla nauk ścisłych. Na podstawie jednoznacznie prawdziwych założeń, używając prawidłowo przeprowadzanych działań, zawsze dojdziemy do jednoznacznie prawdziwego wyniku. Kunszt nauki polega więc na umiejętności prawidłowego działania oraz znajomości dotychczas ustalonych prawd. I to działa. 

Problem w tym, że w życiu codziennym mamy do czynienia bardziej z prawdopodobieństwem, niż z prawdą.  Musimy podejmować działania na podstawie wiedzy niepełnej. Intuicja opiera się więc na rachunku prawdopodobieństwa oraz fragmentarycznych danych.

Jedno i drugie jest niezbędne do istnienia cywilizacji, natomiast problemy zaczynają się, gdy jedno myli się z drugim. Jeśli ktoś przedstawia swoje intuicyjne przekonania oparte na doświadczeniu krewnych_i_znajomych jako ustalone raz na zawsze aksjomaty, z których wyciąga logiczne wnioski  - no to niestety jest głupi, choćby jego logice nie sposób było zarzucić błędu.
Odpowiedz
#10
Dotknąłeś, ZaKotem, sedna. Błąd linearystów polega na tym, ze chcą przełozyć ścisłe rozumowanie na obszar, gdzie tych aksjomatów nie ma, a że uroili sobie, że linerane myślenie jest jedynym poprawnym myśleniem, to na siłę muszą sobie dobrać jakieś aksjomaty, żeby im wszystko ładnie pasowało. I później od swoich interlokutorów wymagają, żeby ci również uraczyli ich jakimiś aksjomatami i ścisłym rozumowaniem. Ponieważ nie mogą się tego doprosić, tupią nerwowo nózką albo rozpływaja się w samozachwycie, jako że przyłapali rozmówce na nieścisłości.
Odpowiedz
#11
Wystarczy zobaczyć na wybory do rządu itp. Ludzie mają rozumowanie typu - Dostanę patrzą na to co teraz nawet jak nie rozumieją że to co dostaną jest z ich własnej kieszeni. Raczej bym rozumowanie powiedział na krótki i długie oraz tunelowe i szerokokątne. Większość ludzi widzi tylko to co przed nosem i takie są wyniki wyborów itp - tak samo jest z tym o czym piszesz.
Strona ToTemat.pl - artykuły i filmy tematyczne.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości