To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Czy minister kultury ma prawo nie czytać Olgi Tokarczuk?
#52
Rodica napisał(a): Gdybym była ministrem kultury i płacono by mi za to grubą kasę, to miałabym pewnie w zanadrzu kilka bezpiecznych frazesów, które można użyć w tego typu sytuacjach.
A ponieważ jestem zwykłym obywatelem, z literaturą na bakier, to mogę sobie mówić, że nie dałam rady czytać Sienkiewicza.
Piszesz tak, bo jesteś kobietą i ktoś Ci wmówił, że profesjonalizm czy kultura polegają na byciu zachowawczym. Byle się nie wychylać. To jest postawa bezpieczna i gdybyś była ministrą kultury, to z pewnością byś się długo utrzymała na stołku z takim podejściem, ale nigdy byś nie miała realnej władzy. Byłabyś taką samą kukiełką co obecnie Małgorzata Kidawa-Błońska czy dawniej Beata Szydło.

bert04 napisał(a): Psycholewica w Rzepie. A poza tym całkiem rozsądne podsumowanie tematu. IMHO
Rzeczywiście komentarz utrzymany w tonach psycholewicy:
Cytat:Nie jest tajemnicą, że noblistka nie kibicuje rządom PiS, stąd pewnie też próba dezawuowania jej przez wicepremiera. Gorzej, że prof. Gliński niejednokrotnie biorąc udział w akcjach nakłaniających Polaków do czytania książek, sam publicznie chwali się, że nie dokończył czytania wielokrotnie nagradzanej w Polsce i na świecie pisarki. Nawet brak sympatii ministra Glińskiego do autorki w związku z jej poglądami, nie literackim kunsztem, nie powinny go popychać do publicznej abnegacji czytelniczej. W sytuacji, kiedy Tokarczuk dostała Nobla, słowa Glińskiego są tym bardziej kompromitujące.


To dezawuowanie, abnegacja czy publiczne chwalenie się zaistniało, ale tylko ... w głowie autora artykułu.

Minister jedyne co zrobił, to przyznał się, że nie dokończył żadnej z książek obecnie już noblistki. Nie wypowiedział się ani o obiektywnej jakości jej twórczości, ani w jego wypowiedzi nie sposób doszukać się chwalenia się tym faktem, że żadnej z jej książek nie przeczytał.

A co taka projekcja mówi o autorze artykułu? Zdradza jego olbrzymie kompleksy, a ich wielkość jest wprost proporcjonalna do stopnia jego zażenowania postawą ministra.

Aż mam pomysł na stworzenie jakiegoś odrębnego watku na temat psycholewicy (temat rzeka) i tam będę analizować takie kwiatki. Dzięki za inspirację, bert.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
RE: Czy minister kultury ma prawo nie czytać Olgi Tokarczuk? - przez towarzyski.pelikan - 11.10.2019, 17:34

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości