To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Ludzie honoru i słudzy prawa v. 2.0
#1
Na niniejszym blogu cykl artykułów o grze jastrząb – gołąb i jej modyfikacjach był juz zamieszczony. Ale z różnych względów wywód był w nim chaotyczny i niespójny w dodatku wkradły sie błędy merytoryczne. Po poprawieniu błędów i uporządkowaniu logicznym, autor demontruje to zagadnienie ponownie:

Mówiłem panu zawsze: procesów zaniechać;
Mówiłem panu zawsze: najechać, zajechać!
Tak było po dawnemu: kto raz grunt posiądzie,
Ten dziedzic; wygraj w polu, a wygrasz i w sądzie.
 
Adam Mickiewicz
 
  1. A Fast-Fish belongs to the party fast to it.
  2. A Loose-Fish is fair game for anybody who can soonest catch it.
Herman Melville

Przemoc towarzyszyła ludzkości od zarania jej dziejów. W paleolicie i wczesnym neolicie była czymś pospolitym i zwyczajnym, najczęstszą przyczyną śmierci. Nieprzypadkowo, odnajdywane obecnie zwłoki ludzi z tamtych czasów, jak  człowiek z Kennwick, czy Otzi – człowiek z  lodu, zwykle noszą ślady przemocy ze strony innych osobników swego gatunku. Zgodnie z danymi, które zebrał i umieścił w swojej książce „Zmierzch Przemocy” Steven Pinker, przemoc międzyludzka, inaczej, niż głoszą szeroko rozpowszechnione mądrości ludowe, faktycznie zaczęła maleć dopiero po powstaniu pierwszych organizacji państwowych i od tamtych czasów, choć nierównomiernie i z przerwami, ale maleje po dziś dzień.


Ciąg dalszy
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
#2
[Obrazek: jasgoc582-03.png?w=768]

Nie boli pilastra ten wykres? Przecież na pierwszy rzut oka widać, że wartości procentowe nie sumują się do 100, szczególnie przy S około 2,8 i 3,3.


Poza wprowadzeniem tego błędu, czym w zasadzie ten artykuł pilastra różni się od oryginału? Może zresztą warto go przypominać, bo nieskromnym zdaniem ZaKotem jest to jeden z najlepszych tekstów pilastra.
Odpowiedz
#3
ZaKotem napisał(a): [Obrazek: jasgoc582-03.png?w=768]

Nie boli pilastra ten wykres? Przecież na pierwszy rzut oka widać, że wartości procentowe nie sumują się do 100, szczególnie przy S około 2,8 i 3,3.


Nie. To efekt symulacji numerycznej, która przy bardzo dynamicznych zmianach rozkładu daje taki własnie pseudochaotyczny efekt.


Cytat:czym w zasadzie ten artykuł pilastra różni się od oryginału?

Napisał pilaster - uporządkowanym wywodem i usunięciem błedów - szczególnie tych przy wysokim S - będzie w dalszych częściach
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
#4
No ale co konkretnie oznacza sytuacja, że przy S=3,3 68% populacji stosuje strategię UA, 62% AL, 38% L itd, łącznie około 200%?

I jeszcze jedno:

Jednak populacja, która przeszła już rewolucję industrialną, zachowuje się zupełnie inaczej i wszelkie analogie historyczne z czasów maltuzjańskich, nijak do niej nie pasują. Im wyższe S społeczeństwo osiągnie, tym bardziej będzie czułe, na jakość stanowionego prawa i jego egzekucji. Różnice pomiędzy krajami rządzonymi dobrze, a tymi rządzonymi źle, stają się coraz większe i narastają coraz szybciej. W końcu, nawet bardzo drobne różnice w jakości rządzenia, mogą skutkować bardzo dużymi różnicami cywilizacyjnymi. Dlatego socjalizm radziecki w XX wieku przetrwał pół stulecia, a socjalizm boliwariański, mimo że nieporównywalnie od radzieckiego lepszy i wydajniejszy, w wieku XXI nie utrzymał się nawet dekady. Narodowy socjalizm pisowski w Polsce, również nie ma przed sobą na szczęście żadnej przyszłości. Upaść musi. Pytanie tylko, czy sam, czy razem z okupowaną przez siebie Polską.

Pilaster jak zwykle optymistyczny. Optymizm jest uzasadniony przy założeniu, może i najbardziej prawdopodobnym, że PiS będzie tylko kontynuować politykę "wystarczy kraść", w wyniku której Polska zbiednieje tylko trochę, nie bardziej niż Grecja. W pesymistycznej wersji jednak PiS tak bardzo Polskę unarodowi, że owo S znacząco spadnie, a co za tym idzie spadnie czułość ludności na jakość prawa. A kiedy nastąpi wielki kryzys, odpowiedzią wyborców będzie żądanie rządu jeszcze bardziej narodowego, aby naprawił błędy i wypaczenia rządu pisowskiego, zbyt mało narodowego. Może Winnicki z Braunem, albo coś, co się jeszcze z ich związku partnerskiego urodzi.
Odpowiedz
#5
ZaKotem napisał(a): No ale co konkretnie oznacza sytuacja, że przy S=3,3 68% populacji stosuje strategię UA, 62% AL, 38% L itd, łącznie około 200%?

Wszystkie wyniki trzeba podzielić przez 2. I ogólnie sprowadzić do sumy 100%, bo suma z symulacji moze być tez mniejsza od 100%.

To wynika z faktu, że zmiana w jednym kroku symulacji jest bardzo duża w porównaniu z wartością bazową, od której ta zmiana się liczy. Odstępy czasowe w symulacji nie sa nieskończenie małe.
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
#6
pilaster napisał(a): Wszystkie wyniki trzeba podzielić przez 2. I ogólnie sprowadzić do sumy 100%, bo suma z symulacji moze być tez mniejsza od 100%.

Tak też myślałem, ale przecież komputer też to umie. Wykres po przeprowadzeniu takiego działania byłby bardziej czytelny i intuicyjny, a do tego przecież są wykresy.
Odpowiedz
#7
ZaKotem napisał(a):
pilaster napisał(a): Wszystkie wyniki trzeba podzielić przez 2. I ogólnie sprowadzić do sumy 100%, bo suma z symulacji moze być tez mniejsza od 100%.

Tak też myślałem, ale przecież komputer też to umie. Wykres po przeprowadzeniu takiego działania byłby bardziej czytelny i intuicyjny, a do tego przecież są wykresy.

No nie wie pilaster, czy faktycznie jest bardziej intuicyjny, ale argumenty Zakotem są na tyle istotne, że proszę:

[Obrazek: jasgoc582-03a.png]
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
#8
Jednak populacja, która przeszła już rewolucję industrialną, zachowuje się zupełnie inaczej i wszelkie analogie historyczne z czasów maltuzjańskich, nijak do niej nie pasują. Im wyższe S społeczeństwo osiągnie, tym bardziej będzie czułe, na jakość stanowionego prawa i jego egzekucji. Różnice pomiędzy krajami rządzonymi dobrze, a tymi rządzonymi źle, stają się coraz większe i narastają coraz szybciej. W końcu, nawet bardzo drobne różnice w jakości rządzenia, mogą skutkować bardzo dużymi różnicami cywilizacyjnymi. Dlatego socjalizm radziecki w XX wieku przetrwał pół stulecia, a socjalizm boliwariański, mimo że nieporównywalnie od radzieckiego lepszy i wydajniejszy, w wieku XXI nie utrzymał się nawet dekady.

To tak nie działa. Komunizm Kimów jest jeszcze głupszy niż radziecki a ma się dobrze. Z kolei peronizm, dużo sensowniejszy od systemu sowieckiego trwał podobnie długo co boliwarianizm, mimo że to był XX wiek. Warto też zauważyć, że w Polsce komuna upadła w momencie gwałtownego wzrostu sensowności gospodarki (Wilczek). Powyżej pewnego punktu im system głupszy tym jest stabilniejszy. Jakby jakieś bezpieczniki przestawały działać.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
#9
kmat napisał(a): Komunizm Kimów jest jeszcze głupszy niż radziecki a ma się dobrze.

Osiągnął lokalne minimum Smutny  Żaden z okolicznych krajów nie jest zainteresowany jego upadkiem

Cytat:Z kolei peronizm, dużo sensowniejszy od systemu sowieckiego trwał podobnie długo co boliwarianizm, mimo że to był XX wiek.

Oj nie. Peronizm wraca do Argentyny czkawką aż niemal po dzień dzisiejszy. Jeszcze pilaster był świadkiem jego agonalnych spazmów, co opisał na tym blogu Uśmiech

Cytat:Powyżej pewnego punktu im system głupszy tym jest stabilniejszy. Jakby jakieś bezpieczniki przestawały działać.

Działa aparat terroru, który jest najabrdziej wydajnym wtedy sektorem gospodarki.



A teraz ciąg dalszy:

Wojna Asurów 1984 v 2.0


80 milionom trzeba dać to, co im się należy.
Ich egzystencja musi zostać zabezpieczona. Silniejszy ma rację.
 
Adolf Hitler

Tam, gdzie stanie żołnierz radziecki, tam już jest Związek Radziecki.
 
Józef Stalin

Wojna to pokój
 
George Orwell

W poprzednim artykule rozważaliśmy kwestię wojen i konfliktów trapiących cywilizowane społeczeństwa. Na podstawie, zaczerpniętego z teorii gier i stopniowo modyfikowanego, modelu gry w jastrzębia i gołębia, doszliśmy do wniosku, że przemoc i agresja cechuje wyłącznie społeczności biedne, prymitywne i zacofane. W miarę zaś rozwoju cywilizacji, zwłaszcza po wejściu w fazę rewolucji przemysłowej, zarówno każdy człowiek z osobna, jak i całe społeczności, mają, w razie konfliktu, coraz więcej do stracenia i proporcjonalnie mniej do zyskania. W konsekwencji iloraz tych dwóch wielkości, współczynnik oznaczony jako S, rośnie coraz bardziej, a liczba zachowań agresywnych spada praktycznie do zera. Początkowo w populacji dominują strategie mścicielskie zwane UA, odpowiadające ustępstwami na ustępstwa i agresją na agresję, czyli realizujące w praktyce powiedzenie: „Jak Bob Wielkiemu Wozowi, tak Wielki Wóz Bobowi”, spersonifikowane w postaci ludzi honoru. Kiedy jednak współczynnik S przekracza poziom 4 – 5, dominację zdobywają strategie legalistyczne, polegające na agresywnej obronie swoich słusznych praw, w połączeniu z wzajemnym uznawaniem praw, innych członków społeczności. Strategie legalistyczne uosobione przez sługi prawa. Model ten, znakomicie zatem wyjaśnia zjawisko opisane przez Stevena Pinkera w jego bestsellerze „Zmierzch przemocy”. Malejącej, wraz z rozwojem cywilizacyjnym poziomie agresji i przemocy.
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
#10
pilaster napisał(a): Oj nie. Peronizm wraca do Argentyny czkawką aż niemal po dzień dzisiejszy. Jeszcze pilaster był świadkiem jego agonalnych spazmów, co opisał na tym blogu Uśmiech

Niemal?

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7...nckie.html

"Peroniści wracają do władzy w Argentynie. Alberto Fernandez wygrał wybory prezydenckie"
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#11
Tylko ten peronizm tam cyklicznie pojawia się. Każdy taki epizod jest względnie krótkotrwały. Nie ma stabilnej kontynuacji przez dziesięciolecia. Swoją drogą tak może być też z bolwarianizmem.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
#12
pilaster napisał(a): A teraz ciąg dalszy:

Wojna Asurów 1984 v 2.0

Morał z tego niby bardzo optymistyczny. Ale... Bloch sto lat temu nie dysponował narzędziami matematycznymi pozwalającymi mu przewidzieć Grzbiet Pragmatyzmu. A co przewidują narzędzia, którymi dziś nie dysponuje ani pilaster, ani nawet dzisiejsi prawie nobliści? Moim zdaniem smutna historia prognoz Blocha dowodzi tylko tego, że lepiej za bardzo nie ufać modelom matematycznym dotyczącym przyszłych dziejów ludzkości, choćby wyglądały na zupełnie sensowne i żadnego błędu w nich nie było widać.

A załóżmy teraz, że Bloch dysponował jakimś steampunkowym komputerem, który w parę miesięcy policzył mu dokładnie to, co pilastrowy arkusz kalkulacyjny. Co więcej, załóżmy - i tym założeniem wchodzimy już wyraźnie w obszar fantastyki - że Bloch nie tylko to obliczył, ale jeszcze przekonał opinię publiczną, a co za tym idzie - polityków, co do sensowności tych obliczeń. I wszyscy około 1900 roku są przekonani, że przed erą wiecznego pokoju może nastąpić naprawdę wielka chryja, chyba że...

No właśnie, model pokazuje możliwość ominięcia tego nieszczęścia. Jeśli tylko jedno mocarstwo uzyskałoby dużą przewagę nad innymi - chociaż nie aż tak dużą, żeby samo niczego się nie bało - to Grzbiet Pragmatyzmu można bezpiecznie opłynąć od "północy", nie zawadzając przy tym o Ziemię Agresorów, i wpłynąć na spokojne Morze Legalizmu bez najmniejszych uszkodzeń. O co by się starali ludzie, gdyby o tym wiedzieli? No cóż - o to zapewne, żeby to ich mocarstwo było tym o ogromnej przewadze.

Tylko że... Na początku XX wieku ludzie naprawdę tak postępowali. Mocarstwa starały się zazbroić wzajemnie na śmierć, i już wcale nie chodziło o równowagę sił, tylko o zdobycie realnej przewagi nad każdym innym. Jeśli zaś miał się ten plan nie udać i wojna musiała wybuchnąć, to panowało przekonanie, że będzie to Wojna Która Położy Kres Wszystkim Wojnom. I w ogólnym sensie myślący tak mieli rację, tylko że zbyt szybko odetchnęli z ulgą, biorąc dwudziestoletni rozejm, przeznaczony na jeszcze większe dozbrojenie, za pokój.

Człowiek może nie rozróżniać logarytmu od algorytmu, ale to nie zmienia faktu, że jedno i drugie jakoś w ludzkim umyśle działa. Mieszczanie nie wiedzą, że mówią prozą, i nie wiedzą też, że myślą matematycznie. Nawet jeśli nie potrafią wyjaśnić zasad i motywów swego postępowania ani językiem matematyki, ani w ogóle żadnym językiem ludzi i aniołów.
Odpowiedz
#13
ZaKotem napisał(a): lepiej za bardzo nie ufać modelom matematycznym dotyczącym przyszłych dziejów ludzkości, choćby wyglądały na zupełnie sensowne i żadnego błędu w nich nie było widać.

I co w takim razie czynić przy takim braku ufności?

Cytat:Jeśli tylko jedno mocarstwo uzyskałoby dużą przewagę nad innymi - chociaż nie aż tak dużą, żeby samo niczego się nie bało - to Grzbiet Pragmatyzmu można bezpiecznie opłynąć od "północy", nie zawadzając przy tym o Ziemię Agresorów, i wpłynąć na spokojne Morze Legalizmu bez najmniejszych uszkodzeń. O co by się starali ludzie, gdyby o tym wiedzieli? No cóż - o to zapewne, żeby to ich mocarstwo było tym o ogromnej przewadze.

Tylko że... Na początku XX wieku ludzie naprawdę tak postępowali. Mocarstwa starały się zazbroić wzajemnie na śmierć, i już wcale nie chodziło o równowagę sił, tylko o zdobycie realnej przewagi nad każdym innym.


No nie. Chodziło właśnie o równowagę sił. Każda ze stron była przekonana, że musi się zbroić, nie po to, żeby uzyskać przewagę, ale właśnie po to, aby nie stracić równowagi. W tym celu zacieśniano też kolejne sojusze.

A model przewiduje możność bezpiecznego przebycia Grzbietu Pragamtyzmu wtedy, kiedy zachowana zostanie minimum lokalne. Jezeli wszyscy poprzestaną na strategiach mścicielskich lub od razu legalistycznych, wtedy nie powinno się nic stać. Gdyby ta wiedza była w 1914 dostępna, przebieg kryzysu w lipcu 1914 miałby inny przebieg. Starano by się uspokajać i wygaszać, zamiast straszyć i eskalować

Inna sprawa, że taka wiedza zainspirowałaby wtedy tych, którzy by pragnęli nie jeszcze większej mocarstwowości, ale wywrócenia ładu miedzynarodowego. Tak właśnie postępowała Serbia. Próbowała ten ład wywrócić i zdestabilizować. I kiedy układ znalazł się w niestabilnym stanie, na Grzbiecie - niespodziewanie się jej udało. Jeszcze ze 20 lat wczesniej, właśni sojusznicy próbowaliby Serbów usadzić. W 1914 już nie.
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
#14
ZaKotem napisał(a): No właśnie, model pokazuje możliwość ominięcia tego nieszczęścia. Jeśli tylko jedno mocarstwo uzyskałoby dużą przewagę nad innymi - chociaż nie aż tak dużą, żeby samo niczego się nie bało - to Grzbiet Pragmatyzmu można bezpiecznie opłynąć od "północy", nie zawadzając przy tym o Ziemię Agresorów, i wpłynąć na spokojne Morze Legalizmu bez najmniejszych uszkodzeń. O co by się starali ludzie, gdyby o tym wiedzieli? No cóż - o to zapewne, żeby to ich mocarstwo było tym o ogromnej przewadze.

Tylko że... Na początku XX wieku ludzie naprawdę tak postępowali. Mocarstwa starały się zazbroić wzajemnie na śmierć, i już wcale nie chodziło o równowagę sił, tylko o zdobycie realnej przewagi nad każdym innym.

Jeszcze nie przeczytałem całości tekstów pilastra, ale odniosę się do tego fragmentu. Przecież ta taktyka dominującego mocarstwa jest stara. Imperializm brytyjski polegał na zasadzie, że potęga marynarki musi być nie tylko większa, niż potęga drugiego w kolejności, ale też większa niż siły drugiego i trzeciego razem wzięte. Dopiero pod koniec XIX wieku te proporcje się wyrównały, co zresztą było jedną z organicznych przyczyn I WS. Dziś budżet wojskowy samego USA wynosi 36% <1> światowych wydatków na zbrojenia i jest większy, niż połączone budżety wojskowe siedmiu (!!!) kolejnych konkurentów.


<1> https://businessinsider.com.pl/finanse/w...-r/sbs6ys6
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#15
bert04 napisał(a): Jeszcze nie przeczytałem całości tekstów pilastra, ale odniosę się do tego fragmentu. Przecież ta taktyka dominującego mocarstwa jest stara. Imperializm brytyjski polegał na zasadzie, że potęga marynarki musi być nie tylko większa, niż potęga drugiego w kolejności, ale też większa niż siły drugiego i trzeciego razem wzięte.
No, ale tylko w marynarce. To zapewniało splendid isolation, ale też było strategią czysto defensywną, bo okrętami bardzo trudno jest okupować terytorium wroga.
Cytat:Dopiero pod koniec XIX wieku te proporcje się wyrównały, co zresztą było jedną z organicznych przyczyn I WS. Dziś budżet wojskowy samego USA wynosi 36% <1> światowych wydatków na zbrojenia i jest większy, niż połączone budżety wojskowe siedmiu (!!!) kolejnych konkurentów.
Ano właśnie, i ta sytuacja sprawia, że nie do końca jest jasne, czy aby na pewno już jesteśmy na Morzu Legalizmu, czy też może jednak na północ od Grzbietu Pragmatyzmu, a jakieś załamanie potęgi USA, lub zrównoważenie jej przez Chiny, nie zniesie nas na południe, gdzie będzie płacz i zgrzytanie zębów.
Odpowiedz
#16
bert04 napisał(a): Imperializm brytyjski polegał na zasadzie, że potęga marynarki musi być nie tylko większa, niż potęga drugiego w kolejności, ale też większa niż siły drugiego i trzeciego razem wzięte.

Owszem, ale było tak kosztem armii lądowej, która praktycznie (w XIX wieku) nie istniała.

Cytat:. Dopiero pod koniec XIX wieku te proporcje się wyrównały, co zresztą było jedną z organicznych przyczyn I WS.

Niedokładnie. Na początku XX wieku dwie floty zaczęły być porównywalne z brytyjską. Flota USA, co jednak jakoś nie wzbudzało w Wlk Brytanii żadnego niepokoju i flota Niemiec, co wywołało w Londynie wręcz panikę.

Czemu zatem brytyjczycy nie obawiali się floty amerykańskiej, a panicznie bali się niemieckiej?

Ponieważ oprócz floty, Niemcy posiadały też najpotężniejszą na kontynencie armię lądową. I dopiero kombinacja tych dwóch czynników była niebezpieczna.

Niemcy natomiast bali sie tego, że zostaną przez potęgi oceaniczne zduszeni gospodarczo. Rozbudowa armii i floty miała być tylko środkiem nacisku i sprawieniem, żeby z Niemcami sie liczono. Bismarck widział niebezpieczeństwo takiej polityki, i robił wszystko, żeby Niemiec się właśnie nie bano. Ale Bismarcka odsunięto.


Główną przyczyną I wojny był zatem wzrost potęgi Niemiec i strach, jaki to wzbudziło w Wlk Brytanii.

ZaKotem napisał(a): nie do końca jest jasne, czy aby na pewno już jesteśmy na Morzu Legalizmu, czy też może jednak na północ od Grzbietu Pragmatyzmu, a jakieś załamanie potęgi USA, lub zrównoważenie jej przez Chiny, nie zniesie nas na południe, gdzie będzie płacz i zgrzytanie zębów.

Nie. Jezeli nawet X byłoby niezwykle wysokie (a nie jest - potencjał gospodarczy USA nie dominuje tak wyraźnie na świecie jak jeszcze pół wieku temu) to równie wysokie jest też S.

Zatem podryfowanie na południe i tak ominie Grzbiet Pragmatyzmu od wschodu - nie ciągnie się on w nieskończoność - tylko do S równego ok 10

Równowaga militarna panowała z grubsza na świecie w czasie Zimnej Wojny. A do gorącej nie doszło.
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
#17
pilaster napisał(a): Owszem, ale było tak kosztem armii lądowej, która praktycznie (w XIX wieku) nie istniała.

Jesteś pewien? Być może była mniejsza od "konkurencji", no ale kampanie w Chinach, Afryce czy w Indiach nie prowadziła marynarka wojenna. Co najwyżej wojna krymska pokazała, że ta armia nie jest silniejsza od europejskich, ale "nie istnieje" to jednak przesada.

Cytat:Czemu zatem brytyjczycy nie obawiali się floty amerykańskiej, a panicznie bali się niemieckiej?

Ponieważ oprócz floty, Niemcy posiadały też najpotężniejszą na kontynencie armię lądową. I dopiero kombinacja tych dwóch czynników była niebezpieczna.

A już klasyczne konflikty Sparta / Ateny czy Rzym / Kartagina pokazały, że potęga morska może być podbita przez potęgę lądową, jeżeli ta wyrówna siły na morzu.

Cytat:Bismarck widział niebezpieczeństwo takiej polityki, i robił wszystko, żeby Niemiec się właśnie nie bano. Ale Bismarcka odsunięto.

No nie wiem, czy ta ocena Bismarcka nie jest za pochlebna. Cała wojna francusko-niemiecka 1870-71 i zjednoczenie Niemiec nie było przecież niczym innym, niż zastraszeniem innych przez skopanie tyłka Francji i upokarzające ustanowienie Cesarstwa Niemiec w Wersalu.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#18
Faktycznie, do niektórych moich uwag się zastosowałeś, ale "dziękuję" nie usłyszałem.

Poza tym pozostaje cały czas największy problem, który już zgłaszałem, czyli współczynnik S, który jest "z dupy wyjęty".
Ani teoretycznie ani tym bardziej praktycznie obliczyć się go nie da dla żadnej realnej relacji międzyludzkiej, a co to dopiero dla "całego społeczeństwa"
Współczynnik S ma sens dla konkretnej relacji bo tylko w konkretnej relacji masz zyski i straty. "Społeczeństwo" nie może mieć "współczynnika" bo społeczeństwo nie jest relacją, ani nawet zespołem relacji, a tym bardziej zespołem takich samych relacji.
Ale dla ciebie to nie istotne, bo jak piszesz, że społeczeństwa osiągnęły jakiś tam poziom wskaźnika S w jakimś historycznym momencie, to nie wyliczyłeś tego w żaden sposób, ale doszedłeś do takiego wniosku, bo zaczęły się zachowywać tak, jakby zgodnie z twoimi założeniami taki własnie wskaźnik osiągnęły.

Czyli dowód potwierdzający trafność założeń wynika wprost z założeń a nie z rzeczywistości.

Tak samo mógłbyś założyć, że jesteś mądrym,  więc wszystko co powiesz jest mądre, więc mądre jest i to co założyłeś o swojej mądrości. Czyli udowodniłeś że jesteś mądry.
Nie, niczego nie udowodniłeś.

Ja już się nie będę czepiał "trzeciej alternatywy", o której piszesz, ale muszę się czepić sugerowania przez ciebie, że używasz pojęć powszechnie stosowanych przez specjalistów w dziedzinie, o której mówisz: "tak zwana oś faszystowska". Kto poza tobą tej nazwy używa?
Albo sugerujesz, że używasz pojęć w powszechnym ich rozumieniu: "strategia legalisty". Ktoś poza tobą stosuje to określenie na sytuację gdy wielkość poroża decyduje o tym, kto ma dostęp do samic?
Przynajmniej już nie wypisujesz, że stratega legalisty to spotkanie dwóch strategi ulegających (ale jak napisałem - "dziękuję" za zwrócenie ci na to uwagi nie usłyszałem), ale nadal piszesz, że średnio dwaj ustępujący dzielą się dobrem po połowie. Nie, nie dzielą się - mają w najlepszym razie 50% szansy na przejęcie dobra, ale niczym się nie dzielą. Nawet jak w obliczeniach wychodzi na to samo, to w opisie powinieneś zwracać uwagę na takie rzeczy, bo inaczej okazuje się, że ważniejszy jest wynik obliczeń, niż to, że maja one jakiś sens. Napisałem "w najlepszym razie" bo cały czas teoria gier rozważa czysto teoretyczne sytuacje gdy wygrana musi komuś przypaść, a oczywiście jeśli spotkają się dwaj osobnicy, którym nie zależy na przejęciu jakiegoś dobra, to żaden go nie przejmie. Chyba że jeden nagle przejawi strategię agresywną, korzystając z braku zainteresowania drugiego, ale to już wtedy nie jest spotkanie dwóch strategii ulegających.

To tak na gorąco, bo nie chce mi się analizować tego tekstu głębiej i na przykład nie chce mi się zastanawiać czym mogą być takie twory jak "legalistyczny mściciel" albo "legalistyczny chojrak", ale intuicja mi podpowiada, że nie ma to nic wspólnego z żadną strategią legalisty...
Odpowiedz
#19
pilaster napisał(a): A model przewiduje możność bezpiecznego przebycia Grzbietu Pragamtyzmu wtedy, kiedy zachowana zostanie minimum lokalne. Jezeli wszyscy poprzestaną na strategiach mścicielskich lub od razu legalistycznych, wtedy nie powinno się nic stać.
Nie byłbym pewien. Mściciele i legaliści we własnym gronie są pokojowi, ale ich koegzystencja jest bardzo trudna. Pokojowe przejście między strefami wymagałoby obszaru zdominowanego przez U, UL i LU. Warto chyba też zauważyć, że strategie pragmatyczne we własnym gronie też są pokojowe, problem pojawia się w relacjach z innymi. Nie wiem, czy w tym modelu udałoby się przejść z jednej strefy do drugiej bezkonfliktowo.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
#20
bert04 napisał(a):
pilaster napisał(a): Owszem, ale było tak kosztem armii lądowej, która praktycznie (w XIX wieku) nie istniała.

Jesteś pewien? Być może była mniejsza od "konkurencji",

Dużo mniejsza. Kilka zawodowych dywizji, podczas gdy mocarstwa kontynentalne miały ich po kilkadziesiąt, czy nawet ponad sto (Rosja)


Cytat:
Cytat:Bismarck widział niebezpieczeństwo takiej polityki, i robił wszystko, żeby Niemiec się właśnie nie bano. Ale Bismarcka odsunięto.

No nie wiem, czy ta ocena Bismarcka nie jest za pochlebna. Cała wojna francusko-niemiecka 1870-71 i zjednoczenie Niemiec nie było przecież niczym innym, niż zastraszeniem innych przez skopanie tyłka Francji i upokarzające ustanowienie Cesarstwa Niemiec w Wersalu.

No i Bismarck uznał, że to wystarczy. Do jednego zapiekłego wroga (Francji) nie ma co dokładac kolejnych (Rosji, a zwłaszcza Wlk Brytanii). A ci co pogonili Bismarcka, właśnie dołozyli. Cwaniak

kmat

Cytat:Nie wiem, czy w tym modelu udałoby się przejść z jednej strefy do drugiej bezkonfliktowo.

Analiza wykazuja,że dzięki wykorzystaniu równowagi lokalnej, można by. Ale owszem, jest to trudne, właśnie ze względu na niestabilność układu. Byle losowe zaburzenie i konflikt wybucha, wtedy bardzo gwałtownie.

I po, potrakotwanej nieco osobno, częsci trzeciej. Mamy część czwartą:


Gwiezdne Wojny i Królestwo Niebieskie

Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb!
A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu.
Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi!
Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz!
Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące!
 
Mt 5, 38-40
Jezus o strategiach mścicielskich

 
Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze,
by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy,
i aby nie wtrącono cię do więzienia.
Zaprawdę, powiadam ci: nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz.
 
Mt 5, 25-26
Jezus o strategiach legalistycznych

Rozpatrując, w poprzednich artykułach (nr 1, nr 2, nr 3), za pomocą modelu gry w jastrzębia i gołębia, stopniowo rozbudowywanego i modyfikowanego do postaci dwuwymiarowej, tzw. macierzy Hammersteina, teorię wojen i konfliktów, czyli ogólnie, grę o sumie mniejszej od zera, osiągnęliśmy, zwłaszcza wziąwszy pod uwagę prostotę tego modelu, bardzo wiele. Opisaliśmy, w jaki sposób konflikty o stałe, niemożliwe do wyprodukowania i powiększenia, zasoby, są rozwiązywane, zarówno w społecznościach prymitywnych – poprzez strategie mścicielskie, jak i w rozwiniętych i cywilizowanych – poprzez strategie legalistyczne. Odkryliśmy też, oddzielający ten Czas Honoru od Rządów Prawa, agresywny i niebezpieczny Grzbiet Pragmatyzmu i tym samym wyjaśniliśmy genezę tzw. Wojny Asurów, czyli mrocznego i agresywnego czasu pogardy, jakiego nasza cywilizacja zaznała w latach 1914-1945. Rozważania nasze, zakończyliśmy na tzw. III strefie macierzy Hammersteina, gdzie nasza cywilizacja się obecnie znajduje, a gdzie strategiami ewolucyjnie stabilnymi, są strategie legalistyczne, polegające na agresywnym zabieganiu o własne, obiektywne, spisane w kodeksach, prawa i wzajemne uznawanie podobnych, uzasadnionych obiektywnie, roszczeń, ze strony innych graczy. Spotykają się tu zawsze jastrzębie z gołębiami, a przyjęcie którejś z tych strategii zależy od obiektywnych praw własności do danego, będącego przedmiotem rywalizacji, zasobu.
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości