Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Ludzie honoru i słudzy prawa v. 2.0
#41
Władza i własność nie są tożsame.
Termin "własność" ma węższy zakres znaczeniowy.
Jeśli mam pełnię władzę (lub choćby prawo do władzy) nad jakimś dobrem materialnym, oznacza, że jestem właścicielem owego dobra. Mogę decydować o sposobie wykorzystania danego dobra.
Oznacza to, że pojęcie "własność" można zdefiniować odwołując się jedynie do pojęcia władzy, ale władzy nie można zdefiniować używając jednie pojęcia własność...
Nie wszystko nad czym mam władze staje się automatycznie moją własnością, ale wszystko co jest moja własnością automatycznie podlega mojej władzy.

Administrowanie jakimś dobrem, oznacza, że administrator ma nad nim władze tylko w takim zakresie, jaki wyznaczył mu właściciel tego dobra, czyli podmiot, który sam mógłby nim zarządzać, ale z jakiegoś powodu scedował owe uprawnienia na administratora i który może owe uprawnienia administratorowi cofnąć. Czyli administrator nie ma pełni władzy, a tylko jakiś jej określony zakres i posiada go warunkowo.
Odpowiedz
#42
Vanat napisał(a): Nie wszystko nad czym mam władze staje się automatycznie moją własnością, ale wszystko co jest moja własnością automatycznie podlega mojej władzy.

Tak jest w naszej kulturze, a i to stosunkowo niedawno, tak definitywnie to od oświecenia, a konkretnie od absolutyzmu. W feudalizmie władza i własność były przemieszane ze sobą, dany kawałek ziemi mógł być własnością i być pod władzą tak seniora, wasala i jego sub-wasali. Dopiero absolutyzm rozdzielił te dwie sprawy.

Podobnie dziś w Chinach AFAIK obywatel może kupić mieszkanie. I to mieszkanie jest jego własnością. Aż nie umrze, wtedy już jego własnością być przestaje. A brak możliwości dziedziczenia własności to jednak ograniczenie prawa własności.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości