To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Żeńskie odmiany nazw np. zawodów
#61
kmat napisał(a): Uważałbym. Tacytowi Wenedowie siedzieli z grubsza tam, gdzie wtedy należało się spodziewać Prasłowian. Zresztą nie tylko antyczni kronikarze i Niemcy, też Finowie. A i plemię Wiatyczów jest jakby z tej bajki. To może być jakaś stara nazwa Słowian.

Problem jest taki, że jest w archeologii duży bajzel. Wenedowie to na pewno ci od kultury przeworskiej. Słowianie to ci co są od szóstego wieku. Pomiędzy jednymi a drugimi jest obraz dzikiej masakry i wyludnienia. Sami Słowianie zaś pochodzą gdzieś z poddnieprza i tam byli najwcześniej. Ja kupuję wersję, że Słowianie przyszli za frontem Ludów lezących przez Przeworszczaków. Przyszli na pustki, skipnęli się z resztkami autochtonów i dostali nazwę z kroniki od najbliższych sąsiadów, które raczej nie powinna ich urazić w przeciwieństwie do Sklavenów, którzy gorzej mogą się kojarzyć (nawet sarmackiej szlachcie się nie podobała). A potem się nazwa rozszerzyła i znaczeniowo i geograficznie. W autochtoniczność nie wierzę. Za duży burdel został i za dużo zmian na dużym terenie.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#62
Gawain napisał(a): Wenedowie to na pewno ci od kultury przeworskiej.
Na pewno nie. U Tacyta i Ptolemeusza Przeworsk to ewidentnie Lugiowie. Wenedów lokalizował za Bastarnami. Ci siedzieli w dzisiejszej Mołdawii, więc Wenedowie to jakaś Ukraina, wtedy kultura zarubiniecka, z której najprawdopodobniej wykluły się kultury wczesnosłowiańskie.
Podnieprze jest rzecz jasna oczywiste.
PS. Jest jeszcze dziwaczna lokalizacja Ptolemeusza, który widział Wenedów gdzieś pod Kaliningradem, no ale u niego jacyś Phinnoi siedzieli nad Vistulą, więc chyba można olać.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
#63
kmat napisał(a):
Gawain napisał(a): Wenedowie to na pewno ci od kultury przeworskiej.
Na pewno nie. U Tacyta i Ptolemeusza Przeworsk to ewidentnie Lugiowie. Wenedów lokalizował za Bastarnami. Ci siedzieli w dzisiejszej Mołdawii, więc Wenedowie to jakaś Ukraina, wtedy kultura zarubiniecka, z której najprawdopodobniej wykluły się kultury wczesnosłowiańskie.
Podnieprze jest rzecz jasna oczywiste.


https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Kultura_przeworska

Cytat:Kultura przeworska – kultura archeologiczna epoki żelaza rozwijająca się między III w. p.n.e. a V w. n.e. na terenach obecnej Polski oraz Galicji i Zakarpacia. Dawniej zwana kulturą wenedzką lub grupą przeworską kultury grobów jamowych. Kultura przeworska zastąpiła na znacznej części swojego terytorium wcześniejszą kulturę pomorską. Obecnie wśród badaczy dominuje pogląd o związku Wandalów z kulturą przeworską[1][2][3][4][5]. Istnieje jednak pewna rozbieżność opinii[6]. Obrońcy hipotezy o wczesnym rozwoju Słowian na obecnych ziemiach polskich wskazują na łączność kultur: przeworskiej i łużyckiej. Zauważają także pochodzenie z tych regionów najwcześniej potwierdzonych plemion słowiańskich. Jeszcze inni badacze przychylają się ku mieszanemu (germańsko-słowiańskiemu) charakterowi kultury przeworskiej[6].


Lugiowie to bardziej na południe mieli być. W pustkę po Wenedach mieli wpaść Ci od zarubinieckiej dopiero, bo brak jest ciągłości osadniczej i nic innego się kupy nietrzyma.

https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Pras%C5%82owianie

Cytat:Istnieje koncepcja, że w późnej epoce brązu i w epoce żelaza plemiona germańskie i słowiańskie oddzielał zwarty obszar osadnictwa innych plemion indoeuropejskich, znanych jako Wenetowie[4]. Według źródeł greckich i rzymskich (Pliniusz Starszy (ok. 24–29), Tacyt (ok. 55–120), Ptolemeusz (ok. 100–178)) Wenetowie byli ludem zamieszkującym obszar między Górami Wenedzkimi (Karpatami) a Morzem Wenedzkim, od Bałtyku po stepy nadczarnomorskie. Pochodzenie Wenetów nie jest ostatecznie ustalone, wyrażany jest jednak pogląd, że byli to prawdopodobnie Ilirowie – lud osiadły między Adriatykiem a ziemiami nad środkowym Dunajem (potomkami niezromanizowanych Ilirów są dzisiejsi Albańczycy, choć ich język uległ obcym wpływom[5]). Nazwa ta następnie została przeniesiona na zachodni odłam Słowian – znanych odtąd jako Wenedowie (wskazać też należy na koncepcję autorstwa Jerzego Strzelczyka, według której Wenedowie mieliby być Prasłowianami, na których nałożyła się kolejna fala osiedleńcza spokrewnionych blisko plemion).

Przypisywanie temu samemu ludowi różnych nazw, zwykle całkowicie odmiennych niż jego własna, lub przenoszenie czy utożsamianie kolejnych fal osiedleńczych z poprzednikami, należało do częstej praktyki antycznej geografii[6].

Czyli ówczesny standard.

Cytat:PS. Jest jeszcze dziwaczna lokalizacja Ptolemeusza, który widział Wenedów gdzieś pod Kaliningradem, no ale u niego jacyś Phinnoi siedzieli nad Vistulą, więc chyba można olać.

Cytat:Sarmacja europejska ograniczona jest od północy Oceanem Sarmackim wzdłuż zatoki Wenedyjskiej (Sinus Venedicus)"; (ibidem, III.5.5):"Góry Wenedyjskie (Οὐενεδικὰ ὄρη[4]/Venedici Montes)"; (ibid., III.5.7-10): "zamieszkują Sarmację ogromne ludy: Wenedowie wzdłuż Zatoki Wenetyjskiej (Οὐενεδικὸν κόλπον) (...) Z mniejszych zaś ludów siedzą w Sarmacji Gytonowie koło rzeki Wistula, poniżej Wenedów (...) Bardziej ku wschodowi od wymienionych siedzą poniżej Wenedów: Galindowie, Sudinowie i Stawanowie aż do Alanów."

Góry Wenedzkie to Pojezierze Mazurskie albo Góry Świętokrzyskie, rzadziej interpretowane jako Karpaty, (ale to bez sensu) i zasadniczo to w miarę dobrze to opisał.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#64
Gawain napisał(a): Lugiowie to bardziej na południe mieli być. W pustkę po Wenedach mieli wpaść Ci od zarubinieckiej dopiero, bo brak jest ciągłości osadniczej i nic innego się kupy nietrzyma.
Nie. U Tacyta Lugiowie sięgają Gotów, czyli okolic Pomorza. U Ptolemeusza w sumie też.
Gawain napisał(a): Według źródeł greckich i rzymskich (Pliniusz Starszy (ok. 24–29), Tacyt (ok. 55–120), Ptolemeusz (ok. 100–178)) Wenetowie byli ludem zamieszkującym obszar między Górami Wenedzkimi (Karpatami) a Morzem Wenedzkim
Góry i Morze Wenedzkie występują tylko w tekście Ptolemeusza. Zresztą lokalizacje Ptolemeusza i Tacyta są zupełnie różne (Pliniusza jest niejasna).
Gawain napisał(a): Pochodzenie Wenetów nie jest ostatecznie ustalone, wyrażany jest jednak pogląd, że byli to prawdopodobnie Ilirowie
Wyrażany przez kogo?
Gawain napisał(a): Góry Wenedzkie to Pojezierze Mazurskie albo Góry Świętokrzyskie
Góry Wenedzkie to ptolemejska fikcja.
Ogólnie artykuł z wiki jest kiepski, trudno go traktować jako źródło, czy choćby streszczenie aktualnych poglądów.
Najlepiej sięgnąć do oryginalnych tekstów (tłumaczenia może nienajlepsze, ale zawsze coś):
Pliniusz: http://www.perseus.tufts.edu/hopper/text...apter%3D27
Tacyt: http://www.perseus.tufts.edu/hopper/text...apter%3D43
Germania Ptolemeusza: http://penelope.uchicago.edu/Thayer/E/Ga.../2/10.html
Sarmatia Ptolemeusza: http://penelope.uchicago.edu/Thayer/E/Ga.../3/5*.html
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
#65
Tak, te wszystkie śmieszne końcówki to naturalna ewolucja języka i są robione po to by kobietom było lepiej. Oczywiście.
Odpowiedz
#66
Ogólnie należy wypatroszyć polszczyznę z podziału na męskoosobowy i niemęskoosobowy obejmujący stoły, krzesła, zwierzęta i kobiety.
Przypadki też można wyrzucić do kosza, bo w końcu zdanie "Ja iść dom" jest czytelne i zrozumiałe.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#67
- Ja idę dom. Jestem za.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
#68
Żarłak napisał(a): - Ja idę dom. Jestem za.

Za domem??? Bez przyimków to jednak ciężko.


Po japońsku wystarczy "Dom do iść". Obejmuje wszystkie liczby i rodzaje. Jak trzeba doprecyzować, mówi się "Ja ten dom do iść".
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#69
Czytelny wykład o tym, jaki jest cel tej całej awanturki językowej:
http://mitologiawspolczesna.pl/zenskie-k...a-smierci/

Niewidzialność kobiet jako domyślnych podmiotów różnych czynności sprawia, że w nauce i wzornictwie rozciąga się przepastna dziura. Dla wielu czynności po prostu brak nam danych reprezentujących połowę populacji!

(...)

Służące i sekretarki, aktywistki i migrantki, ale też zwykłe konsumentki, kierowczynie, pacjentki, wyborczynie, chirurżki, pilotki i gościnie. Na wszystkich kontynentach, w różnych okresach historycznych i różnych pozycjach społecznych, kobiety obdarzane były niezwykłą mocą niewidzialności. Niestety moc ta nie zmieniała kobiet w superbohaterki rodem z komiksów. Przeciwnie. Ta dziwaczna niewidzialność czyniła – i wciąż czyni – bardziej podatnymi na dyskryminację, wykluczenie, a także – co przerażająco wyraźnie pokazują dane – ciężkie urazy w wypadkach.

Niełatwo to zmierzyć, ale jako semiotyk jestem niemal pewny, że niechęć do słowa „gościni” ma jakiś związek z tym, że co zajrzę w telewizor, to w studio siedzą sami mężczyźni. Mieli być goście programu – są goście.

Na niewidzialność kobiet w licznych obszarach życia składa się wiele czynników. Sposób zaprojektowania przestrzeni, bodźce ekonomiczne, biologia, uprzedzenia, tradycja, religia… Ale język jest niewątpliwie jednym z najważniejszych czynników, umożliwiającym konsolidację pozostałych.

Dlatego warto powalczyć. Nie z językiem, ale właśnie o język. Język, którym mówimy, kształtuje naszą rzeczywistość, ale zarazem pozostaje tworem bardzo plastycznym. Każda wypowiedziana „chirurżka”, „muzykolożka” i „profesora” przybliża nas o krok do świata, w którym kobiety wykonujące te funkcje nie są już niewidzialne (ani przebrane za mężczyzn).
Odpowiedz
#70
ZaKotem napisał(a): Czytelny wykład o tym, jaki jest cel tej całej awanturki językowej:
http://mitologiawspolczesna.pl/zenskie-k...a-smierci/

Mnie bardziej zastanawiają te przykłady z bezpieczeństwem samochodów i narzędzi pracy. Jeżeli w jakimś zawodzie pracuje 90% mężczyzn i 10% kobiet to dostosowywanie narzędzia pracy tak, żeby było "dżenderowo równe" polepszy czy pogorszy wypadkowość? Czy też odwrotnie, wprowadzenie "dżenderowych" narzędzi ma wymusić / wpłynąć pozytywnie / dać impuls, żeby proporcje płciowe też zbliżyły się do wymarzonych 50/50?

I czy taka logika nie stoi za tymi dżenderowymi końcówkami, czyli że jak wprowadzimy "chirurgiczki", to więcej kobiet pójdzie na chirurgię? A od "kierowczyń" panie będą częściej siadały za kółkiem a nie na miejscu pasażera (pasażerki)?
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#71
Cytat:ZaKotem
Niełatwo to zmierzyć, ale jako semiotyk jestem niemal pewny, że niechęć do słowa „gościni” ma jakiś związek z tym, że co zajrzę w telewizor, to w studio siedzą sami mężczyźni. Mieli być goście programu – są goście.
Za to ja zawsze widzę ofiarę wypadku nawet, jak to jest wąsaty facio.

I jak tu żyć z tą okropną polszczyzną?
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#72
Sofeicz napisał(a): Za to ja zawsze widzę ofiarę wypadku nawet, jak to jest wąsaty facio.

Ale nawet jak Ci się uda, to jesteś tym... zwycięzcą. Rodzaj męski, odmiana żeńska, czysty dżender.

Cytat:I jak tu żyć z tą okropną polszczyzną?

Z tąąąąąą polszczyzną? No nie da się.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#73
Kowal - Kowalka
Fryzjer - Fryzjerka
Elektryk - elektryczka

To w sumie bez sensu, zawody na moją głowę nie powinny być odróżniane wg płci. Ale to moje zdanie, a ktoś może poczuć się dyskryminowany.
Strona ToTemat.pl - artykuły i filmy tematyczne.
Odpowiedz
#74
tomeh napisał(a): na moją głowę
Nie pojmuję tego zjawiska. Skąd się bierze taki poziom manii wielkości u ludzi, że widząc długą dyskusję, w której pada wiele różnych argumentów uznają, że wrzucenie opinii „na ich głowę” cokolwiek wniesie do dyskusji?
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#75
Cytat:Każda wypowiedziana „chirurżka”, „muzykolożka” i „profesora” przybliża nas o krok do świata, w którym kobiety wykonujące te funkcje nie są już niewidzialne (ani przebrane za mężczyzn).
Każda wypowiedziana 'chirurżka' wywoła głównie chęć pochlastania się ze złości, co napędzi 'klientków' chirurgom.

W moim, prywatnym, feminatywnym zoo 'chirurżka' zajmuje z 'wikinżką' poczesne miejsce w dziale potworków.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#76
To przestanie być problemem, gdy roboty zaczną operować ludzi, bo wtedy będzie "operatorka" albo "nadzorczyni", "laborantka", "praktykantka" robota chirurgicznego. ; )
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
#77
No chyba, że 'robotki operacyjnej'.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#78
A dlaczego nie "robota"? Robot - robota. Cwaniak
I nie może tak być. Musi być nazwany wykonawca. Operator nie wykonuje pracy, tylko nastawia maszynę, dlatego "robota operująca", to będzie żeńska maszyna operująca, a nie osoba obsługująca maszynę. Może też być "technik operacyjny", "technik robota", "technik chirurg".
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
#79
Sofeicz napisał(a): W moim, prywatnym, feminatywnym zoo 'chirurżka' zajmuje z 'wikinżką' poczesne miejsce w dziale potworków.
Moją faworytką jest architektka. Brzmi jakoś tak kicio-kocio...
Odpowiedz
#80
Panzer Division napisał(a): Ciekawe będzie zjawisko w drugą stronę: nianiek, prostytutek, dziwek, kosmetyk, przedszkolanek.


Jeżeli uznajemy, że forma pani socjolog, pani poseł, pani sędzia jest itd  jedyną poprawną to należałoby te zawody określać pan niańka, pan prostytutka, pan dziwka, pan kosmetyczka, pan przedszkolanka.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości