To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Kasty późnego kapitalizmu
#41
ZaKotem napisał(a): Z nastawieniem antybiurokratycznym jest jak z wegetarianizmem. Skoro ludzie będący przeciwnikami okrucieństwa wobec zwierząt są też przeciwnikami mięsa w ogóle, to producenci nie czują nacisku ekonomicznego na hodowlę humanitarną - zdanie nie-klientów przecież ich nie obchodzi. Jeśli przeciwnicy korupcji są przeciwnikami biurokracji w ogóle, to partie polityczne nie czują nacisku na odkorumpowanie kasty urzędniczej i jest to bardzo daleko na liście ich priorytetów, bo zdanie okołoanarchistów polityków nie obchodzi. Polsce potrzebni są miłośnicy praworządnej biurokracji na wzór takiego stereotypowego germańskiego burżuja.

Nie jestem przeciwnikiem biurokracji w ogóle. Jestem za jej ograniczeniem, gdyż działa na zbyt szeroką skalę i zajmuje się rzeczami o które ludzie sami sobie dbają. Już nie wspominając o tej części urzędników, którzy po prostu sobie są, bo są.

ZaKotem napisał(a): Korupcja urzędowa to dziedzictwo nawet już nie Peerelu, ale wręcz zaborów, głównie rosyjskiego, które ciągnie się za Polską jak smród za żulem.

Racja.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#42
bert04 napisał(a): Ciekawe jest, jak z powodów marketingowych klasa wyższa maskuje się jako klasa średnia. Taki Bill Gates ciągle w świadomości społecznej jest postrzegany jako inżynier, co w garażu zmajstrował system operacyjny, który podbił świat. Też myślałem podobnie, dopóki nie uświadomił mnie cobras.

Akurat Gates wielokrotnie pokreślał, że miał farta, że się urodził w bogatej rodzinie. Przykłady : https://www.gatesfoundation.org/goalkeep...Inequality

https://www.reddit.com/r/IAmA/comments/8...=8&depth=9

bert04 napisał(a): http://wyborcza.pl/magazyn/1,124059,1589...swiat.html

"Gdyby nie pieniądze tatusia", "gdyby nie koneksje mamusi"

Pogarda do bogatych wylewa się z tego artykułu strumieniami Duży uśmiech

ZaKotem napisał(a): Z nastawieniem antybiurokratycznym jest jak z wegetarianizmem. Skoro ludzie będący przeciwnikami okrucieństwa wobec zwierząt są też przeciwnikami mięsa w ogóle, to producenci nie czują nacisku ekonomicznego na hodowlę humanitarną - zdanie nie-klientów przecież ich nie obchodzi. Jeśli przeciwnicy korupcji są przeciwnikami biurokracji w ogóle, to partie polityczne nie czują nacisku na odkorumpowanie kasty urzędniczej i jest to bardzo daleko na liście ich priorytetów, bo zdanie okołoanarchistów polityków nie obchodzi. Polsce potrzebni są miłośnicy praworządnej biurokracji na wzór takiego stereotypowego germańskiego burżuja.

Ależ czują ten nacisk ekonomiczny, dlatego koncerny mięsne inwestują w wegetariańskie rozwiązania jak np. mięso in vitro czy inne zamienniki. Tak samo koncerny samochodowe inwestują w hybrydy/elektryki. Dla każdego coś miłego, a pieniądz wędruje we właściwe miejsce.

O ile ta sama korporacja może sprzedawać zarówno mięsne burgery jak i wegeburgery, to już nie da się jednocześnie zwiększyć biurokracji i ograniczyć biurokracji. Ale zawsze można sprzedać jednocześnie samą ideę zwiększania i ograniczania biurokracji, trzeba założyć jednak dwie partie, bo niektórzy mogliby się połapać gdyby taki program był w jednej partii Duży uśmiech
Odpowiedz
#43
Cytat:"Gdyby nie pieniądze tatusia", "gdyby nie koneksje mamusi"

Pogarda do bogatych wylewa się z tego artykułu strumieniami

Zwykła zawiść. Co oni winni, że rodzice mają pieniądze? Orlińskiemu należałoby zadać pytanie: czy sprawiedliwe jest, aby rodzicowi ograniczać możliwości wsparcia swoich dzieci?
Odpowiedz
#44
bert04 napisał(a): http://wyborcza.pl/magazyn/1,124059,1589...swiat.html

nierówności majątkowe są dziś nieporównanie większe niż w czasach feudalnych. Lepiej być prezesem banku, choćby odchodzącym w niesławie, niż kiedyś arcyksięciem.

Bul dópy lewaków bierze się z powszechnego błędu psychoekonomicznego. Traktują oni pieniądz jako obiektywną miarę bogactwa, tak jak metr jest obiektywną miarą długości. Tymczasem pieniądz jest towarem o pewnej użyteczności (w jego przypadku - łatwości wymiany na inne towary) i podlega tym samym prawom, co inne towary - w szczególności takiemu, że użyteczność towaru maleje wraz z jego ilością. Ktoś, kto ma sto miliardów nie może zjeść więcej, niż ktoś, kto ma głupie sto milionów, a tryby życia ich obu niewiele się różnią. Tymczasem różnica w sytuacji życiowej kogoś, kto ma sto milionów, a kogoś, kto ma sto tysięcy, jest już wielka - ale i tak malutka w porównaniu z różnica między kimś, kto ma sto tysięcy, a kimś, kto ma 100 zł. Można to przedstawić za pomocą następującego wzoru stosunku wartości:

V(porsche)/V(fiat) < V(niezdechnięcie w rynsztoku)/V(zdechnięcie w rynsztoku).

O ile więc w istocie dzisiejszy prezes ma lepiej, niż arcyksiążę w czasach feudalnych, to różnica między prezesem a arcyksięciem nie jest aż tak duża, jak różnica między np. rybakiem dziś a rybakiem w  XVII wieku. Co widać choćby po stanie zębów. To w dolnych warstwach ludności wzrost jakości życia był w okresie przemysłowym największy. Ludzie w państwach wysoko rozwiniętych w XXI wieku są najrówniejsi pod względem materialnym w całej historii ludzkości od co najmniej wczesnego neolitu.
Odpowiedz
#45
Hans Żydenstein napisał(a): Akurat Gates wielokrotnie pokreślał, że miał farta, że się urodził w bogatej rodzinie.
Wydaje mi się, że teraz, gdy zajął się działalnością charytatywną to podkreśla. Bo to pasuje do wizerunku, który obecnie wokół siebie kreuje. Natomiast wtedy, gdy sprzedawał swój „system operacyjny”, kreował się właśnie na młodego geniusza, który do wszystkiego doszedł dzięki własnej genialności. Bo wtedy to pasowało do jego strategii.
Cytat:Pogarda do bogatych wylewa się z tego artykułu strumieniami Duży uśmiech
Ale to głupie jest i mój podział na kasty nie ma na celu usprawiedliwienia gardzenia innymi. A wręcz przeciwnie – zrozumienia, że ludzie, którymi chcielibyśmy gardzić są bardzo uzależnieni od swojego modus operandi.

Jeśli ktoś zatem uważa, że „bogaci kradną świat”, to musi zaproponować takie rozwiązania, które nie ograniczają się „dajmy po głowie bogatym i zabierzmy im bogactwo”. Raczej „zmodyfikujmy tak system, aby najbogatsi w obrębie swojego modus operandi byli jak najbardziej przydatni dla innych”.

ZaKotem napisał(a):. Skoro ludzie będący przeciwnikami okrucieństwa wobec zwierząt są też przeciwnikami mięsa w ogóle, to producenci nie czują nacisku ekonomicznego na hodowlę humanitarną
To offtop, ale zauważ, że soczewica jest dużo tańsza, niż mięso produkowane na nieprzemysłową skalę. Stąd ciężko się dziwić, że ludzie chcący ograniczyć cierpienie zwierząt wybierają raczej weganizm, niż „organic”.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#46
Christoff napisał(a): Zwykła zawiść. Co oni winni, że rodzice mają pieniądze? Orlińskiemu należałoby zadać pytanie: czy sprawiedliwe jest, aby rodzicowi ograniczać możliwości wsparcia swoich dzieci?

No zabronić się nie powinno. Jednakże artykuł - jeżeli obrać go z lewicowego biadolenia nad nierównością w świecie - tylko opisuje starą prawdę, że dziedziczy się nie tylko pieniądze, ale i możliwości. Faktem jest natomiast, że jak Gates podpisywał kluczową umowę z IBM, nie miał jeszcze nic, oprócz koneksji mamy oraz kontaktu z firmą SCP, którego systemu 86-DOS używał. W kluczowym dla jego życiorysu kontrakcie Gates nie był więc rzemieślnikiem, ale kupcem, który odsprzedał 86-DOS po drobnych modyfikacjach dalej. Wprawdzie jednym z elementów tego dealu był system FAT, do którego powstania jednak się przyczynił, i który był pomostem między nowymi komputerami i nowym systemem operacyjnym, jednakże i tutaj raczej był zleceniodawcą, a wykonawcą był pierwszy opłacany pracownik Microsoftu, Marc McDonald.

I wiem, z wolnorynkowego punktu widzenia wszystko jest OK, każdy z biorących udział w tym procesie sprzedał swoją pracę za rynkową cenę, czy to pensji (McDonald), czy to za licencji (50.000 dla Pattersona). A klient, czyli IBM i użytkownicy PC, skorzystali na tym. Na pohybel konkurencji. Tylko pozostaje wrażenie, że rynkowy zysk uczestników tego układu był nieproporcjonalny do ich wkładu. A bardziej odzwierciedlał podział w społeczeństwie, czy to według klas (Orliński) czy według kast (zefciu).
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#47
bert04 napisał(a): system FAT, do którego powstania jednak się przyczynił
No ja nie wiem, czy jest tutaj czym się chlubić Język Choć przyznam, że w istocie, wizualizacja defragmentacji dysku ma w sobie coś hipnotycznego Uśmiech
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#48
zefciu napisał(a): No ja nie wiem, czy jest tutaj czym się chlubić Język Choć przyznam, że w istocie, wizualizacja defragmentacji dysku ma w sobie coś hipnotycznego Uśmiech

CP/M (AFAIK) wtedy sobie nie radził z dużymi plikami tak dobrze jak FAT. Z drugiej strony, ponoć, skrót QDOS oznacza "Quick and Dirty Operating System", więc to by pasowało do systemu, który poradził sobie z problemem szybciej choć nie lepiej, niż konkurencja. A na rynku czasem szybkość jest ważniejsza niż jakość.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#49
Akurat u Orlińskiego widziałem ciekawy pogląd. Przewały Moraweickiego i Banasia na kamienicach fundamentalnie są dość podobne. Ale koneksje pierwszego pozwoliły mu robić dalsze dile z archidiecezją, a drugiego starczyły ledwie na sutenera Sajmona.
W sumie jeszcze jedna rzecz jest mocno dziedziczna poza koneksjami - kapitał kulturowy. W końcu poziom wykształcenia jest mocno dziedziczny, ale też i np. model rodziny (bardzo to w GB widać), co ma przełożenie na drogę kariery, status materialny, etc.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości