Liczba postów: 194
Liczba wątków: 25
Dołączył: 11.2013
Reputacja:
4
Witam!
Chciałbym w najbliższym czasie zrobić na swoim kanale YT odcinek, w którym postaram się odpowiedzieć na ateistyczne argumenty dot. nieistnienia Boga oraz nieprawdziwości chrześcijańskiego przesłania.
W związku z tym chciałbym prosić osoby niewierzące z tego forum, aby - oczywiście jeśli zechcą mi pomóc - napisały w kilku zdaniach swoje argumenty dla powyższych kwestii.
Zdaję sobie sprawę, że jest tu wiele takich wątków i można by poszukać, jednakże cieszył bym się bardzo gdyby to właśnie tutaj te argumenty zostały wypisane - będzie mi łatwiej po prostu. Proszę więc uprzejmie moderację, żeby nie usuwała tego wątku (przynajmniej do czasu powstania odcinka).
Z góry dziękuję !
"Czy nie jest tak, że nawracają się ci, którzy o coś walczą, a nie nawracają się ci, którzy nigdzie nie idą, ludzie letni, którym na niczym nie zależy z wyjątkiem zabezpieczenia własnego komfortu?"
Liczba postów: 289
Liczba wątków: 1
Dołączył: 04.2019
Reputacja:
65
To zacznij ciut precyzyjniej. Nie ma ateistycznych argumentów dot. nieistnienia Boga/ bogów. Ateizm nie zajmuje się argumentowaniem nieistnienia powyższych.
Kiedy człowiek umiera, po pierwsze traci życie. A zaraz potem złudzenia. Terry Pratchett
Liczba postów: 194
Liczba wątków: 25
Dołączył: 11.2013
Reputacja:
4
kilwater napisał(a): To zacznij ciut precyzyjniej. Nie ma ateistycznych argumentów dot. nieistnienia Boga/ bogów. Ateizm nie zajmuje się argumentowaniem nieistnienia powyższych.
Oj nie był bym taki pewien. Widziałeś kanał "Śmiem wątpić" ?
"Czy nie jest tak, że nawracają się ci, którzy o coś walczą, a nie nawracają się ci, którzy nigdzie nie idą, ludzie letni, którym na niczym nie zależy z wyjątkiem zabezpieczenia własnego komfortu?"
Liczba postów: 21,430
Liczba wątków: 216
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
1,012 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ate 7 stopnia
No właśnie - kilwater dobrze to ujął. Nie można dowodzić nieistnienia nieistniejących bytów
Ateiści nic po prostu nie przyjmują nic na gębę i chcą teizm zracjonalizować, a on zracjonalizować się nie da, bo opiera się na niefalsyfikowalnych objawieniach.
Reportera przy tym nie było, niestety.
Liczba postów: 1,599
Liczba wątków: 3
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
7 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Jezus Chrystus, Pan i Zbawiciel
Sofeicz napisał(a): Nie można dowodzić nieistnienia nieistniejących bytów
A dowodzić nieistnienia istniejących można?
"Kto nie zważa na karność, gardzi własnym życiem, lecz kto słucha napomnienia, nabywa rozumu.
Bojaźń Pana jest szkołą mądrości, a pokora poprzedza chwałę"
"To głupota prowadzi człowieka na manowce, a potem jego serce wybucha gniewem na Pana"
Liczba postów: 11,971
Liczba wątków: 85
Dołączył: 03.2013
Reputacja:
899 Płeć: mężczyzna
Sofeicz napisał(a): No właśnie - kilwater dobrze to ujął. Nie można dowodzić nieistnienia nieistniejących bytów
Ateiści nic po prostu nie przyjmują nic na gębę i chcą teizm zracjonalizować, a on zracjonalizować się nie da, bo opiera się na niefalsyfikowalnych objawieniach.
Reportera przy tym nie było, niestety.
Gwoli uczciwości to zasada antropiczna to jak najbardziej racjonalne założenie. Do tego dochodzi zakład Pascala czy popularny na forum argument z ekonomicznego sukcesu miłosierdzia. A jakby pokombinować to jak najbardziej zracjonalizować się da. Ja na ten przykład stosuję argument z neurologii i niedowodliwość z powodu uwolnionej wolnej woli. W skrócie: Bóg jest niedefiniowalny, ale fakt istnienia neurologicznych podstaw do rozwoju religijności i postrzegania sacrum może też służyć za przykład zmyślnego "telefonu" czy też "odbiornika" do komunikatów Najwyższego. Brak weryfikalności istnienia to zaś zmyślny trick aby dzieło stworzenia nie stało się dziełem zniszczenia... ludzkiej niefrasobliwości. Jak najbardziej logiczna argumentacja wynikająca z istnienia potencjalnych przesłanek. Dowodzenie na ich podstawie jak dla mnie jest wystarczające. Ateizm jest zrozumiały, ale żadnych wniosków poza bezpośrednimi dowodami nie uznaje, co jest objawem intelektualnej uczciwości, ale nie znaczy to, że jest on prawdziwy.
Liczba postów: 11,971
Liczba wątków: 85
Dołączył: 03.2013
Reputacja:
899 Płeć: mężczyzna
Ale nie biorą się z pustki. I to jest dla mnie wystarczający punkt wyjścia do poszlakowego dowodzenia twierdzeń. Są więc przynajmniej trzy argumenty za wiarą:
Jakby nie zdefiniować Boga (nawet jako tylko zgrabny mempleks) to i tak wychodzi, że Pascal miał rację, chociaż niekoniecznie musi to być w myśl zakładu jaki sformułował.
Liczba postów: 4,151
Liczba wątków: 8
Dołączył: 11.2017
Reputacja:
527 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Agnostyk siódmej gęstości
Gawain napisał(a): 1. Zasada Antropiczna
Znamy. Gdyby stałe fizyczne i warunki brzegowe wszechświata były trochę inne, nie powstałyby w nim żadne złożone struktury, chemia organiczna oparta na polimerach uwodornionego węgla, życie, a co za tym idzie korona stworzenia, czyli turkuć podjadek. Świat jest jakby idealnie dostosowany, aby turkuć podjadek się w nim pojawił
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Liczba postów: 650
Liczba wątków: 14
Dołączył: 03.2018
Reputacja:
36 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Qualia urokliwe
Cytat:A jak argumentujesz wolnej woli istnienie?
Nie masz wolnej woli. Jesteś wciśnięty w proces praw zjawisk. W mijających latach niejako rozkodowujesz nadrzędny byt, nie mając na to wpływu. Jesteś częścią nadrzędnego procesu, a nie na odwrót.
Liczba postów: 5,145
Liczba wątków: 27
Dołączył: 06.2017
Reputacja:
1,162 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: kult kota
Ateizm jest negacją. Nie ma żadnych pozytywnych argumentów "za nieistnieniem Boga". Są natomiast argumenty za istnieniem Boga, a ateistą jest ten, kogo żaden z nich nie przekonuje. Ateizm nie ma więc żadnej wewnętrznej siły, jest tylko funkcją słabości argumentów religijnych. Jeśli więc chcesz polemizować z ateistami, jedynym sposobem jest
- przedstawić argument za istnieniem Boga
- zobaczyć, na jakiej podstawie ateista odrzuca ten argument
- spróbować wykazać błędy w jego rozumowaniu.
Początek zrobił na przykład Gawain i ja teraz będę ateizować:
Gawain napisał(a): Są więc przynajmniej trzy argumenty za wiarą:
1. Zasada Antropiczna
Sprowadza się to do twierdzenia, niewątpliwie prawdziwego - "gdyby świat był inny, niż jest, to by nas nie było". Temu nie sposób zaprzeczyć, natomiast w ogóle nie da się z tego wyprowadzić logicznie twierdzenia "więc świat jest specjalnie dla nas", co by już ewidentnie sugerowało jego Inteligentne Zaprojektowanie. Ten argument na dwie dyskwalifikujące go cechy:
- po pierwsze, jest zbyt szeroki. Czemu akurat mamy go stosować do ludzi, a nie do plam na Jowiszu? Gdyby świat był inny, nie byłoby plam na Jowiszu. A więc świat został stworzony dla plam na Jowiszu. Nie głupie to trochę?
- po drugie, co wynika z pierwszego, jest niefalsyfikowalny. Bo jak w zasadzie musiałby wyglądać świat, aby nie można było powiedzieć "gdyby świat był inny, niż jest, nie byłoby jakiegoś jego elementu" i z istnienia tego elementu wnioskować o stworzeniu świata specjalnie dla tego elementu?
Cytat:2. Neurologiczna podstawa wiary
3. Kulturowo-Memetyczny sukces wierzących
To należy traktować razem, bo oczywiście jeśli coś jest zgodne z ludzką biologią, to musi odnieść sukces w konkurencji z czymś, co jest niezgodne. To jednak jest argumentem jedynie na rzecz tego, że religia jest pożyteczna. To jest skuteczne co najwyżej na tych wojujących ateistów, co mówią, że religia to przyczyna samego zła i bez niej świat byłby lepszy. Ale na ateistę niewojującego nie działa, bo my wcale nie twierdzimy, że religia do niczego się nie przydaje. Owszem, miała wielki wpływ na kształtowanie się cywilizacji, ale to nijak nie świadczy o prawdziwości jej tez. Astrologia na przykład też miała wielkie znaczenie dla rozwoju nauki. Gdyby nie wiara, że układ ciał niebieskich wpływa na szczegóły ludzkiego życia, nikt nie płaciłby starożytnym astronomom za obserwowanie i dokładne analizowanie stanu nieba, i być może w ogóle nie powstałaby poważna matematyka służąca do czegoś więcej, niż liczenie baranów. Ale to nie zmienia tego, że astrologia to kompletne bzdury.
Liczba postów: 15,955
Liczba wątków: 391
Dołączył: 10.2006
Reputacja:
1,081 Płeć: mężczyzna
Petrus90 napisał(a): Oj nie był bym taki pewien. Widziałeś kanał "Śmiem wątpić" ?
No to może zacznij od odpowiedzi na argumenty ze „Śmiem wątpić”. Gość trochę filmów naprodukował, zatem będziesz miał materiał do polemiki.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.
Liczba postów: 234
Liczba wątków: 1
Dołączył: 11.2018
Płeć: nie wybrano
Wyznanie: moja żona
Sofeicz napisał(a): No właśnie - kilwater dobrze to ujął. Nie można dowodzić nieistnienia nieistniejących bytów
przyjdzie Bert i powie że owszem można - vide twierdzenie Fermata.
Petrus90 napisał(a): Chciałbym w najbliższym czasie zrobić na swoim kanale YT odcinek, w którym postaram się odpowiedzieć na ateistyczne argumenty dot. nieistnienia Boga oraz nieprawdziwości chrześcijańskiego przesłania.
chrześcijanie dość sprytnie okopali się za pomocą takiej konstrukcji: na istnienie boga dowody nie są potrzebne, ponieważ to jest wiara. Natomiast od ateisty domagają się dowodu na jego nieistnienie.
Ale do rzeczy jeśli chodzi o nieprawdziwość ich przesłania, m.in.:
1. historia i archeologia nie potwierdza niewoli Izraela w Egipcie;
2. brak dowodów na exodus;
3. brak potwierdzenia ze strony historyków istnienia Mojżesza (nie wyklucza się jednak jednak jego pierwowzoru w osobie kogoś innego). Góry Synaj również nie udało się zlokalizować. Kiedyś myślałem że rzeczywiście taki Mojżesz wlazł na szczyt, pracowicie dłutkiem spreparował tablice z przykazaniami i potem opowiedział baję. Nic podobnego, nawet czegoś takiego po prostu nie było;
4. Dawid był takim może lepszym sołtysem, potęga jego królestwa w biblii to wymysły wyssane z palca;
5. Jerycho w czasach opisywanych przez biblię nawet nie było otoczone murem, więc nie było co niszczyć i to za pomocą trąb.
Zatem biblia zawierająca zwykłą ściemę, może inaczej - mit, nie mogła być inspirowana przez wszystko wiedzącego boga. Z drugiej jednak strony - porzuć wszelką nadzieję. Dobrze wytresowany apologeta obala powyższe stosując argumenty:
1. primo - nie znasz się, to są gimbo twierdzenia, nie jesteś historykiem ani archeologiem. Poza tym to że czegoś nie odnaleziono nie oznacza że to nie istnieje, prawda?
2. secundo - nie znasz się po raz drugi, nie jesteś po teologii, źle odczytujesz biblię, błędem jest jej dosłowne interpretowanie. Oczywiście chrześcijanie nie mają wszystkich możliwych certyfikatów na obalenie i odrzucenie innych wyznań i religii ale to im w niczym nie przeszkadza, na ich wiarę nie potrzeba dowodów.
Dlatego marny Twój trud. Jak już wcześniej pisałem, społeczeństwo się laicyzuje, kościołowi nie należy przeszkadzać w jego upadkowi, gdyż zrobi to samodzielnie. Bardziej sen mi spędza z powiek jaką planszówkę sprawić dzieciakom na.... Mikołaja
Liczba postów: 15,955
Liczba wątków: 391
Dołączył: 10.2006
Reputacja:
1,081 Płeć: mężczyzna
Sofeicz napisał(a): No właśnie - kilwater dobrze to ujął. Nie można dowodzić nieistnienia nieistniejących bytów
To jest oczywiście bzdura. Nie można przed ustaleniem, czy możemy w ogóle przeprowadzić dowód już wiedzieć, czy byt istnieje, czy nie istnieje. A dowodzić nieistnienia bytów w ogóle oczywiście możemy i często to czynimy. Nie mam pojęcia, czemu Sof powtarza tę brednię, która była wałkowana na tym forum już wielokrotnie.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.
Liczba postów: 5,905
Liczba wątków: 81
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
907 Płeć: nie wybrano
Peter napisał(a):
Sofeicz napisał(a): No właśnie - kilwater dobrze to ujął. Nie można dowodzić nieistnienia nieistniejących bytów
przyjdzie Bert i powie że owszem można - vide twierdzenie Fermata.
Twierdzenie Fermata? Już w starożytności znano dowód, że sqr(2)=n/m (dla n,m € N) nie istnieje. Zgodnie z legendą Pitagoras utopił Hippazosa. Co zresztą jest pierwszym (i jedynym chyba) przypadkiem, że dowodem matematycznym obalono kult (quasi-)religijny i że efektem tego było uśmiercenie "ateisty".
Peter napisał(a): Bardziej sen mi spędza z powiek jaką planszówkę sprawić dzieciakom na.... Mikołaja
Na Świętego Mikołaja, jeżeli już. Nie przesadzajmy z tym ateizmem wojującym.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 2,142
Liczba wątków: 1
Dołączył: 04.2009
Reputacja:
54 Płeć: nie wybrano
Wyznanie: ateista 100%, jebać masonów i swieckich humanistów
Sofeicz napisał(a): Zef
To jak mam udowodnić nieistnienie czajniczka Russela?
Masz przestać bredzić. To po pierwsze.
Po drugie: wrócić do podstawówki i od nowa rozpocząć edukację, zwłaszcza na kierunku "czytanie ze zrozumieniem".