To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Dobrobyt, fastfoody i mięsna dieta [oddzielony z ZUS - fakty i mity]
#1
Late to the party (ale jeszcze nie nekrofilia Uśmiech ) i offtop, ale...

Krak napisał(a): O dziwo osoby na diecie carnivore mają często lepsze wyniki niż osoby na diecie "jem wszystko".
Wyłącznie wtedy, gdy notoryczne zatwardzenie, kosmicznie wysoki cholesterol, przewlekle wysokie stężenie glukozy i insuliny we krwi oraz ciągłe obciążenie wątroby i nerek przez mocznik ktoś uważa za "lepsze wyniki". Są może dwie, wcale nieunikalne korzyści z takiej diety. Jedna, to że jest tak paskudna, że trudno się przeżerać, więc może pomóc schudnąć, jeśli taki jest cel "dietującego", a druga jest taka, że jest to ekstremalna dieta eliminacyjna - jeśli ktoś ma problem z trawieniem jakichś szczególnych substancji w pożywieniu roślinnym, no to uniknie ekspozycji na te substancje. Niemniej, jeśli ktoś podejrzewa, że ma jakieś nietolerancje, to można je namierzyć i wtedy eliminować rozsądnie lub podjąć leczenie.
Odpowiedz
#2
żeniec napisał(a): Late to the party (ale jeszcze nie nekrofilia Uśmiech ) i offtop, ale...

Krak napisał(a): O dziwo osoby na diecie carnivore mają często lepsze wyniki niż osoby na diecie "jem wszystko".
Wyłącznie wtedy, gdy notoryczne zatwardzenie, kosmicznie wysoki cholesterol, przewlekle wysokie stężenie glukozy i insuliny we krwi oraz ciągłe obciążenie wątroby i nerek przez mocznik ktoś uważa za "lepsze wyniki". Są może dwie, wcale nieunikalne korzyści z takiej diety. Jedna, to że jest tak paskudna, że trudno się przeżerać, więc może pomóc schudnąć, jeśli taki jest cel "dietującego", a druga jest taka, że jest to ekstremalna dieta eliminacyjna - jeśli ktoś ma problem z trawieniem jakichś szczególnych substancji w pożywieniu roślinnym, no to uniknie ekspozycji na te substancje. Niemniej, jeśli ktoś podejrzewa, że ma jakieś nietolerancje, to można je namierzyć i wtedy eliminować rozsądnie lub podjąć leczenie.

Byłeś na tej diecie i jesteś w stanie wrzucić nam tu swoje wyniki? Bo bardzo mnie frapuje skąd wysoki poziom glukozy u osoby w zasadzie nie spożywającej węglowodanów (niewielkie ilośc z wątrobie i jajach). Wysoki cholesterol?! Ale jaki? Całkowity, LDL, HDL? Trójglicerydy?
Obrzydliwa? Skoro nie lubisz mięsa to ok, dla Ciebie może obrzydliwa, dla mnie obrzydliwa będzie dieta frutarianina.

Jeżeli chodzi o obciązenie nerek i wątroby to nie do końca tak:

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/30383278
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5078648/
Odpowiedz
#3
Krak napisał(a): Mięso samo w sobie nikomu nie zaszkodzi, gorsze jest to jak je przyrządzamy i z czym je jemy. O dziwo osoby na diecie carnivore mają często lepsze wyniki niż osoby na diecie "jem wszystko".

Nie wiem, skąd ta re(we)lacja. U mojego brata w pracy wielu facetów poleciało na dietę jaskiniowca, która praktycznie składała się z mięsa i jajek. I chudli że aż miło. Ale że w jego sektorze (branża paliwowa) robi się regularne testy zdrowia, wie, że właśnie te osoby miały potem problemy. Chyba paru nawet wyleciało. Może to nie jest reprezentatywny przykład dla całego społeczeństa, ale trochę więcej, niż anec-data.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#4
Tylko pytanie co to były za problemy i czy faktycznie te osoby trzymały się tej diety twardo (a nie mówią, że się trzymają, a na weekendzie wpada pizza i ciasto u teściowej - przy takich kombinacjach trójglicerydy wyskoczą w kosmos.
Odpowiedz
#5
Krak napisał(a): Byłeś na tej diecie i jesteś w stanie wrzucić nam tu swoje wyniki? Bo bardzo mnie frapuje skąd wysoki poziom glukozy u osoby w zasadzie nie spożywającej węglowodanów (niewielkie ilośc z wątrobie i jajach). Wysoki cholesterol?! Ale jaki? Całkowity, LDL, HDL? Trójglicerydy?
Obrzydliwa? Skoro nie lubisz mięsa to ok, dla Ciebie może obrzydliwa, dla mnie obrzydliwa będzie dieta frutarianina.
Nie ma żadnych twardych danych o "carnivorach", natomiast jest kilku stukniętych jutuberów na takiej diecie i z przedziwnych powodów dzielą się swoimi wynikami. Z tego, co się orientuję, to zaczęło się od Shawna Bakera. Tutaj można zobaczyć, jak na subreddice zero carb (poświęconemu diecie "carnivorskiej") robią fikołki mentalne, żeby wytłumaczyć jego beznadziejne wyniki, w tym glukoza niemal godna cukrzyka. W ogóle leitmotiv tego subredditu jest właśnie taki, jak napisałem, możesz przefiltrować posty pod kątem "LDL", "constipation", itp. i dostaniesz trochę zabawne, a trochę przerażające wyniki. Na zatwardzenie i zmęczenie, które ta dieta wywołuje, polecają pić kawę (co to za mięso swoją drogą?). Sporo też narzeka na kołatania serca, tym z kolei polecają ładować sól lub suplementować elektrolity w ogóle, bo tych brakuje.

Cholesterol całkowity i LDL. Ten drugi często w rejonach 200-300 (sic!). HDL mają na ogół dobry, trójglicerydy różnie. Tylko co z tego?

Jeśli nie lubisz mojego określenia "paskudna", to mogę użyć angielskiego unpallatable, co jest potwierdzane w praktyce właśnie tym, że dietujący nie są w stanie się nią przeżerać.

Krak napisał(a): Jeżeli chodzi o obciązenie nerek i wątroby to nie do końca tak:

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/30383278
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5078648/
Z abstraktu pierwszego: "The post-only comparison showed a trivial effect for GFR to be higher after HP intakes".

Wczytując się, co to właściwie znaczy:

"There was a small, but significant effect of HP consumption on GFR when post-only values from studies that reported GFR before and after the intervention were analyzed (SMD: 0.20; 96% CI: 0.07, 0.33; P = 0.003); however, when the change induced by the dietary intervention in these same studies was analyzed, the effect size was not significant (SMD: 0.10; 95% CI: −0.09, 0.30; P = 0.3), with no difference between the subgroups (P = 0.44)."

Czyli jak patrzyli na cały GFR w zależności od podaży białka - zależność jest. Jak patrzyli na zmiany w GFR - zależności nie ma. Bądź tu mądry i pisz wiersze Uśmiech

Tutaj (też?) wyszło, że obciąża

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/24852037

Problem jest jeszcze taki, że triale były dość krótkie, a chyba rozmawiamy o skutkach długoterminowych(?).

Tutaj spojrzeli na śmiertelność pod kątem źródła (zwierzęce czy roślinne) białka. Z abstraktu:

"Replacing animal protein of various origins with plant protein was associated with lower mortality. In particular, the HRs for all-cause mortality were 0.66 (95% CI, 0.59-0.75) when 3% of energy from plant protein was substituted for an equivalent amount of protein from processed red meat, 0.88 (95% CI, 0.84-0.92) from unprocessed red meat, and 0.81 (95% CI, 0.75-0.88) from egg."

Drugi paper jest słabym dowodem na cokolwiek. Mała próbka (14 osób), źle kontrolowali dietę (mamy uwierzyć, że jedzący 500 kcal więcej nie przytyli w ciągu trwania badania?), odchylenia są tak duże, że tylko gigantyczne zmiany byłyby istotne statystycznie. Do tego dieta niskobiałkowa to dla nich 2,5 g/kg/d, a wysokobiałkowa to 3,3. Jak ktoś się nie orientuje ile na ogół się je i ile wynosi RDI - jest to 0,8 g/kg/d. Stąd wynika, że w artykule porównali spożywanie ogromnej ilości białka do gigantycznej Duży uśmiech
Odpowiedz
#6
Dieta carnivore to jest całkowita skrajność i stosowana przez dziwnych ludzi jak wspominasz, w pełni się zgadzam. Nie rozumiem jednak dlaczego uważasz, że dieta składająca się z żywności która nie da się przejadać jest zła. W dobie dostępu do nieograniczonej ilości zywnosci, która tworzona jest, aby była bardzo smaczna to raczej zaleta? Można próbować żywić się wyłącznie pysznymi snickersami, problem w tym, że nie sprawdzając i kontrolując podaży kalorii będzie cholernie trudne utrzymać prawidłową wagę bazujac jedynie na naturalnym mechanizmie sytości i głodu bo będziemy chcieć jeść więcej niż wynosi naturalne zapotrzebowanie. Zjawisko znane każdemu kto odwiedził choć raz w życiu Fastfood. Zjeść 2 big maci to dla chłopa raczej nie kłopot. Niech zje odpowiednik kaloryczny w postaci surowych migdałów Uśmiech Dieta składająca się z jedzenia, które naturalnie utrudnia obżarstwo to dobra dieta.
Odpowiedz
#7
Krak napisał(a): Zjeść 2 big maci to dla chłopa raczej nie kłopot. Niech zje odpowiednik kaloryczny w postaci surowych migdałów Uśmiech Dieta składająca się z jedzenia, które naturalnie utrudnia obżarstwo to dobra dieta.
Niech powie, ile kosztuje tyle surowych migdałów, żeby stanowić kaloryczny odpowiednik dwóch big maków. Jeśli to zbyt duża dostępność taniego jedzenia jest problemem ludzkości, to już Stalin wynalazł sposób na uratowanie cywilizacji.
Odpowiedz
#8
Migdały są akurat znacznie tańsze. Jeden BigMac to 450 kcal i 9,70 PLN. 2 Big Maci daje nam 900 kcal i 19,4 PLN.
Ekwiwalentem kalorycznym będzie 150g migdalów w cenie 7 pln za 100g (w hurcie wyjdzie taniej). Daje nam to 10,5 PLN za 150g Oczko

Odżywianie się nieprzetworzoną żywnością jest co do zasady tańsze niż jedzenie lasagnii z Biedronki i Hamburgerów. Problem w tym, że żywność nieprzetworzona nie jest tak smaczna jak produkty wysokoprzetworzone, zatem większość woli dopłacić i zjeść szybko coś smakowitego. Niestety efektem jest często otyłość.
Sam zresztą 5-6 lat temu w znacznym stopniu zminimalizowałem spożywanie produktów wysokoprzetworzonych. W ciągu roku schudłem jakieś 5-6kg i od paru lat utrzymuje stałą wagę, ciasta, lody czy inne smakołyki tylko od święta. Przy okazji pozwala to zaoszczędzić gotówkę kosztem czasu (ale jak akurat lubię gotować).
Odpowiedz
#9
Kurna, ale mnie migdały czy inne orzeszki smakują bardziej, niż klasyczne obiady, a nawet bardziej niż fastfudy. To mówisz, że można taką torebkę wszamać jako obiad? Ale jak to żonom, matkom i treściowym wyjaśnić?
Odpowiedz
#10
Oczywiście, że mozna! Ziarna i orzechy to jedne z najbardziej "gęstych" odżywczo pokarmów - oczywiście te surowe, a nie uprażone w miodzie Oczko . Świetnie sycą, świetnie smakują.
Jak wyjaśnić żonom czy matkom? Niestety nie mam pojęcia Smutny Ja często stosuję paczkę migdałów czy orzechów (100g) jako jeden z posiłków w ciągu dnia kiedy muszę być na nogach od 8 do 20, a nie będe miał czasu ani miejsca zjeść czegoś poza śniadaniem i wczesnym obiadem.
Odpowiedz
#11
ZaKotem napisał(a): Kurna, ale mnie migdały czy inne orzeszki smakują bardziej, niż klasyczne obiady, a nawet bardziej niż fastfudy. To mówisz, że można taką torebkę wszamać jako obiad? Ale jak to żonom, matkom i treściowym wyjaśnić?

Też lubię, ale objętościowo nie pozwalają one wypełnić treści żołądka tak jak schabowy z surówką o tej samej kaloryczności. Orzechy to samo białko plus tłuszcz. Uzupełnienie diety fenoemnalne, ale jako podstawa to dobra tylko dla wiewiórek... Btw. Są wariaci od permakultury, którzy chętnie chcieliby sadzić wszędzie orzecha czarnego, ponieważ średni plon kalorii z ha jest najwyższy spośród znanych ludziom roślin. Są tylko dwa mankamenty. Jeden to juglancyna w liściach, dziadostwo wybija wszystko pod drzewami, więc ziemia spod uprawy przez rok po likwidacji sadu nie nadaje się do niczego. Dwa, weź zmuś ludzi do żarcia orzechów non stop. Ale idea szczytna.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#12
A kto powiedział, że trzeba popadać w skrajności! Schabowego też lubię ale non stop schab z ziemniakiem i kapustą? To i świni się przeje Uśmiech

Co do zasady - żołądku nie jest tak łatwo oszukać. Gdyby to było takie proste, to wystarczyłoby otyłym jeść tylko 5kg brokułów dziennie. Żoładek może i by tym zapchał, ale na pewno nie poczułby sytości, którą odczuje jedząc wspomniane 100 g orzechów, karkówki czy innego humusu.
Odpowiedz
#13
Krak napisał(a):Migdały są akurat znacznie tańsze. Jeden BigMac to 450 kcal i 9,70 PLN. 2 Big Maci daje nam 900 kcal i 19,4 PLN.
Ekwiwalentem kalorycznym będzie 150g migdalów w cenie 7 pln za 100g (w hurcie wyjdzie taniej). Daje nam to 10,5 PLN za 150g Oczko

Na  śniadanie: 3 jajka + 80 gramów szpiku wołowego + 3 krakersy  = 95 gramów/ 900 kcal/ 2 zł.

Dwa złote i dostajesz białko uznane przez WHO za wzorcowe dla człowieka i najlepszy tłuszcz zwany też „masłem bogów”.  Przez cały dzień  (do 20:00) nie poczujesz głodu, zapewniam.
Śpieszmy się czytać posty,  tak szybko  są kasowane....
Nie piszę o tym zbyt często lecz piszę o tym raz na zawsze... a jestem tak jak delfin łagodny i mocny i nie zawsze powrócę, nigdy nie wiadomo mówiac o miłosci czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą
Odpowiedz
#14
Krak napisał(a): Schabowego też lubię ale non stop schab z ziemniakiem i kapustą?

Jest to zgodne z doktryną schabizmu-kaszankizmu, ale nie jest obowiązkowe.

Krak napisał(a): To i świni się przeje

Mnie się kiedyś mielone przejadły, ale tak oprócz tego to nigdy nic się nie przejadło. A takiego schabowego z frytkami to mógłbym non stop jeść tylko szkoda, że fryty są takie niezdrowe.

Krak napisał(a): Żoładek może i by tym zapchał, ale na pewno nie poczułby sytości, którą odczuje jedząc wspomniane 100 g orzechów, karkówki czy innego humusu.

Kasza gryczana dobrze zapycha bebechy.

Zauważyłem też, że jest jedno (śnia)danie, po którym mogę od 6 rano do 16 nic nie jeść. jajecznica z 4 jajek + dobra porcja pokrojonego w kostkę boczku + 1 duża cebula + kurkuma, curry, zioła prowansalskie i ostra papryka, a pod sam koniec smażenia jajecznicy należy do niej wrzucić np. goudy - dwa plastry pokrojone w drobną kostkę. Fajnie się wtapia w jajecznicę i w trakcie jedzenia ciągnie się jak na pizzy. Polecam wszystkim pracującym fizycznie, którzy bez problemu spalą takie coś w robocie.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#15
lumberjack napisał(a): Mnie się kiedyś mielone przejadły, ale tak oprócz tego to nigdy nic się nie przejadło. A takiego schabowego z frytkami to mógłbym non stop jeść tylko szkoda, że fryty są takie niezdrowe.

Ja drugi tydzień jadę na mielonym z ryżem i przecierem pomidorowym. Dużo tego: 400g mielonego, 200 gram ryżu, 400g przecieru, pomidory koktajlowe, papryka, cebula i czosnek oraz przyprawy jako dopełnienie warzywne przecieru. Starczy na cały dzień. Do tego jakaś marchewka, czy owoce na śniadanie i kolacje albo bułka. Choć były dni, kiedy oprócz bułki jadłem pączka.

Do wypełniania żołądka lubię kuskus, bo jaglana mnie nie podchodzi. Muszę kaszę bulgur przetestować, bo ponoć jest okej.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
#16
Bulgur jest świetna. Osobiście najbardziej lubię pęczak i jęczmienną, ale moja gryczana rodzina nie podziela tych zapatrywań.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#17
Tylko, że gotuje się średniodługo. A kuskus to jest fastfood wśród kasz.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
#18
Z takich błyskawicznych rzeczy to ja uważam tylko płatki owsiane blyskawiczne. Zmuszony do gotowania dla siebie robię to na co mam ochotę i nie patrzę na czas. Ale to tylko w ostateczności ;-)
Sebastian Flak
Odpowiedz
#19
Żarłak napisał(a): Ja drugi tydzień jadę na mielonym z ryżem i przecierem pomidorowym. Dużo tego: 400g mielonego, 200 gram ryżu, 400g przecieru, pomidory koktajlowe, papryka, cebula i czosnek oraz przyprawy jako dopełnienie warzywne przecieru. Starczy na cały dzień.

Zaprawdę godne to i sprawiedliwe. Kroczysz ścieżką światła na drodze ku oświeceniu. Święta księga schabizmu-kaszankizmu mówi jasno i wyraźnie: "Ten kto dzień dnia zjada mielonego, dostąpi łaski przenajświętszej - godny jest tego aby w kotletowym Edenie przebywać wśród schaboszczan i razem z nimi cieszyć się smakowitą panierką."

Żarłak napisał(a): Do wypełniania żołądka lubię kuskus

Kuskus przyrządza się łatwo, prosto i szybko, ale ma trochę niedobry indeks glikemiczny. Kasza bulgur jest lepsza, choć najbardziej smakowita jest gryczana (najlepiej wymieszana z krwią - tzw. kaszanka Oczko Język ).
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#20
Kaszanka ;x

lumberjack napisał(a): Zaprawdę godne to i sprawiedliwe. Kroczysz ścieżką światła na drodze ku oświeceniu. Święta księga schabizmu-kaszankizmu mówi jasno i wyraźnie: "Ten kto dzień dnia zjada mielonego, dostąpi łaski przenajświętszej - godny jest tego aby w kotletowym Edenie przebywać wśród schaboszczan i razem z nimi cieszyć się smakowitą panierką."

Ale ja jem mielone, ale nie mielonego. Kotletów nie robię. Nie wiem czy się kwalifikuję. Poza tym, to tylko przejściowe, więc herezja.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości