To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Co zmarły z tego ma, że kościół katolicki mianuje go świętym?
#21
freeman napisał(a):Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. A raczej odpowiedziałeś jak obrażona panienka a nie jak facet, który wie czego chce.
I nie odpowie, ponieważ ZaKot wie co niesie ze sobą sytuacja, w której Bóg spogląda na człowieka, albo jak Bóg sobie już jakiegoś upatrzy i zacznie swoje udowadniać i testować to ……to lepiej się nie urodzić. Z tego powodu rozsądny człowiek, nawet niewierzący nie zaryzykuje  i nie zadeklaruje wprost:  Tak, chcę by Bóg pokazał mi swoją wielkość tak by rozwiać wszystkie moje wątpliwości.
Ja tam jestem niewierzącym, ale wolę siedzieć cicho. Nie interesuje mnie przeżywanie na własnej skórze tego co doświadczył Hiob. Już miałem tego przedsmak.
Odpowiedz
#22
Tylko że Hiob, jak sam stwierdził, doświadczył tego, czego się obawiał. To takie duchowe prawo jak np. w przypadku osób wierzących, że czarny kot przebiegający drogę przyniesie jakieś nieszczęście.
Ostatecznie jednak Hiob wykazał się właściwą postawą i odzyskał więcej niż stracił.
Natomiast jeśli ktoś wierzy, że Bóg nie jest mu w życiu potrzebny, to ta jego wiara i tak może zostać zweryfikowana. Tak więc lepiej jest poddawać się Bożemu osądowi dobrowolnie, bo to mniej bolesne i gwarantujące podążanie we właściwym kierunku. Przed Nim i tak ani uciec ani skutecznie schować się nie da.
Zresztą jaki jest sens uciekać przed Miłością?
"Kto nie zważa na karność, gardzi własnym życiem, lecz kto słucha napomnienia, nabywa rozumu.
Bojaźń Pana jest szkołą mądrości, a pokora poprzedza chwałę"
                            
"To głupota prowadzi człowieka na manowce, a potem jego serce wybucha gniewem na Pana"

          Prz. 15,32-33; 19,3
Odpowiedz
#23
To piszesz o „kuszeniu losu” i taka deklaracja „Tak, chcę by Bóg pokazał mi swoją wielkość…” w pewnym sensie tym jest.  Hiob po „przejściach” odzyskał wszystko z nawiązką ale blizna pozostała. Co mu z tego, że miał znów dzieci, stada itp. jeśli pozostaje bolesne wspomnienie o tych, których stracił?
Mówią, że cierpienie wzbogaca – naprawdę wolę być biednym.
Hiobowi została z tego przypadku nie tylko blizna, ale też i nauka. Przy którymś tam czytaniu odkryłem bolesny problem Hioba. Jeśli upadniesz, to twoi przyjaciele nie tylko dobiją Cię z przyjemnością. Udowodnią również, że za wszelkie kłopoty sam jesteś sobie winien, a to nie zawsze jest prawda. Obrona w takiej sytuacji nie ma sensu i to też boli. Ten mechanizm dokładnie w "Hiobie" opisano i działa do dziś.
Odpowiedz
#24
freeman napisał(a): Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. A raczej odpowiedziałeś jak obrażona panienka a nie jak facet, który wie czego chce.
Że panienka, to niech będzie, nie mam nic przeciwko zmianie gendera - ale czemu obrażona?

Ja nie jestem wobec Boga wymagający. Jego, nie moja wola niech się stanie. Jeśli chce, to niech mi się objawia, a jeśli nie chce, to niech mi się nie objawia. Jedynie, czego bym chciał, to żeby był konsekwentny - jeśli mi się nie objawia i chce, żebym był ateistą, to niech potem do mnie nie ma pretensji, a gdyby chciał, żebym w niego uwierzył, to niech mi to jasno powie jak facet, który wie czego chce, a nie wysyła podejrzanych komiwojażerów.

Teista napisał(a): I nie odpowie, ponieważ ZaKot wie co niesie ze sobą sytuacja, w której Bóg spogląda na człowieka, albo jak Bóg sobie już jakiegoś upatrzy i zacznie swoje udowadniać i testować to ……to lepiej się nie urodzić. Z tego powodu rozsądny człowiek, nawet niewierzący nie zaryzykuje  i nie zadeklaruje wprost:  Tak, chcę by Bóg pokazał mi swoją wielkość tak by rozwiać wszystkie moje wątpliwości.
Ja tam jestem niewierzącym, ale wolę siedzieć cicho. Nie interesuje mnie przeżywanie na własnej skórze tego co doświadczył Hiob. Już miałem tego przedsmak.
No nie, jeśli Bóg jest rzeczywiście takim demonem z piekła rodem, jak go przedstawiają mity żydowskie, to i tak przed nim nie ucieknę i piekło mam gwarantowane. Więc też żadna różnica, czy wcześniej, czy później. A niechże robi, co chce.

W ogóle mi się wydaje, że nie ma na świecie ludzi tak poddanych woli Boga, jak ateiści. My jako jedyni nigdy, nawet w myślach, nie molestujemy Absolutu "ej, Bóg, zrób to czy tamto, a siamtego nie rób".
Odpowiedz
#25
freeman napisał(a): Ostatecznie jednak Hiob wykazał się właściwą postawą i odzyskał więcej niż stracił.

No nie no. Według tego co napisane np. nie odzyskał dzieci, które utracił. Bóg dał mu nowe, a poprzednie kaput - posłużyły tylko jako narzędzia, przedmioty służące przetestowaniu Hioba, zabawie Boga i diaboła.

Nie wiem czy nowe dziecko jest akceptowalną i wystarczającą rekompensatą za zabicie poprzedniego.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#26
ZaKotem napisał(a):
Teista napisał(a):I nie odpowie, ponieważ ZaKot wie co niesie ze sobą sytuacja, w której Bóg spogląda na człowieka, albo jak Bóg sobie już jakiegoś upatrzy i zacznie swoje udowadniać i testować to ……to lepiej się nie urodzić. Z tego powodu rozsądny człowiek, nawet niewierzący nie zaryzykuje  i nie zadeklaruje wprost:  Tak, chcę by Bóg pokazał mi swoją wielkość tak by rozwiać wszystkie moje wątpliwości.
Ja tam jestem niewierzącym, ale wolę siedzieć cicho. Nie interesuje mnie przeżywanie na własnej skórze tego co doświadczył Hiob. Już miałem tego przedsmak.
No nie, jeśli Bóg jest rzeczywiście takim demonem z piekła rodem, jak go przedstawiają mity żydowskie, to i tak przed nim nie ucieknę i piekło mam gwarantowane. Więc też żadna różnica, czy wcześniej, czy później. A niechże robi, co chce.
W ogóle mi się wydaje, że nie ma na świecie ludzi tak poddanych woli Boga, jak ateiści. My jako jedyni nigdy, nawet w myślach, nie molestujemy Absolutu "ej, Bóg, zrób to czy tamto, a siamtego nie rób".
Tu nie chodzi o Boga, tylko odwieczny mechanizm opisany w mitach i spersonifikowany w postaci woli Boga/bogów, choć trudno mówić o personifikacji lub antropomorfizacji w przypadku Jahwe. To nie prawda, że człowiek jest miarą wszechświata.
Prawdą jest, że ateiści, teiści, niewierzący i wierzący w równym stopniu poddają się woli Boga (mechanizmy). „Wiara”, a nawet głęboka „wiara” nigdy nie będzie okolicznością łagodzącą przy Sądzie Ostatecznym, natomiast „niewiara” nie będzie wykorzystana przeciw osobie i to jest pewne, bo nie może taki delikwent odpowiadać za to jakim stworzyła go natura/ Bóg.

lumberjack napisał(a):
freeman napisał(a):Ostatecznie jednak Hiob wykazał się właściwą postawą i odzyskał więcej niż stracił.
No nie no. Według tego co napisane np. nie odzyskał dzieci, które utracił. Bóg dał mu nowe, a poprzednie kaput - posłużyły tylko jako narzędzia, przedmioty służące przetestowaniu Hioba, zabawie Boga i diaboła.
Nie wiem czy nowe dziecko jest akceptowalną i wystarczającą rekompensatą za zabicie poprzedniego.
Racja, blizna pozostaje. Więcej nowych dzieci, więcej wołów, owiec nigdy nie zrekompensuje straty, ale w „Hiobie” nie o to biega, że za niezłomną postawę odzyskał co wcześniej stracił. Prolog i epilog są tylko uzupełnieniem historii, a najważniejsze jest pomiędzy. Chodzi tu (m. in.) o uniwersalną moralność, która nie istnieje. Problem często poruszany na Ateista.pl  jest odwiecznym dylematem stawianym już 4000 lat temu w akadyjskim „Poemacie o cierpiącym sprawiedliwym”, a po 1500 latach w „Hiobie”. Oba twory literackie są podobnie zbudowane, akcja identyczna i osoby występują w takich samych rolach. Autorzy zastanawiają się czy przypadkiem nie jest tak, że to co ludzie uważają za dobro, dla bogów jest złem. Dylemat jest wzmacniany przekonaniem głównego bohatera o własnej prawości i jednocześnie pewnością, że upomina go, doświadcza, Bóg nieskończenie sprawiedliwy.  Właściwie, można zaryzykować tezę, że „Hiob” jest utworem krytycznym wobec każdej religii, w której animator/teolog zawłaszcza sobie tytuł prawodawcy, twórcy uniwersalnych zasad, które nie istnieją.
Odpowiedz
#27
ZaKotem napisał(a): Ja nie jestem wobec Boga wymagający. Jego, nie moja wola niech się stanie. Jeśli chce, to niech mi się objawia, a jeśli nie chce, to niech mi się nie objawia. Jedynie, czego bym chciał, to żeby był konsekwentny - jeśli mi się nie objawia i chce, żebym był ateistą, to niech potem do mnie nie ma pretensji, a gdyby chciał, żebym w niego uwierzył, to niech mi to jasno powie jak facet, który wie czego chce

No cóż, słowo się rzekło. Teraz jest to sprawa wyłącznie pomiędzy Bogiem a Tobą. Ja już się do tego nie mieszam.

lumberjack napisał(a):
freeman napisał(a): Ostatecznie jednak Hiob wykazał się właściwą postawą i odzyskał więcej niż stracił.

No nie no. Według tego co napisane np. nie odzyskał dzieci, które utracił. Bóg dał mu nowe, a poprzednie kaput - posłużyły tylko jako narzędzia, przedmioty służące przetestowaniu Hioba, zabawie Boga i diaboła.

Nie wiem czy nowe dziecko jest akceptowalną i wystarczającą rekompensatą za zabicie poprzedniego.

Właściwą postawą Hioba było to, że zrezygnował z polegania na własnej sprawiedliwości. Owo polegania jest częstą pokusą ludzi, którzy czyniąc wiele dobra uważają to za własną zasługę. Biblia jednoznacznie stwierdza, że sprawiedliwość pochodzi od Boga i jest darem w oparciu o wiarę w Niego.
Zatem Bóg pobłogosławił Hiobowi ze względu na jego wiarę, a nie w ramach rekompensaty za to czego wcześniej doświadczył.
"Kto nie zważa na karność, gardzi własnym życiem, lecz kto słucha napomnienia, nabywa rozumu.
Bojaźń Pana jest szkołą mądrości, a pokora poprzedza chwałę"
                            
"To głupota prowadzi człowieka na manowce, a potem jego serce wybucha gniewem na Pana"

          Prz. 15,32-33; 19,3
Odpowiedz
#28
Usunęłam.

Użytkownik otrzymał ostrzeżenie za ten post. Powod: Ostrzeżenie za nicniewnoszący słowotok.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości