To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Zielony ląd i czarna śmierć
#21
pilaster napisał(a): Rodzaj Homo musiał w którymś momencie ta barierę pokonać, bo w czasach historycznych głównym czynnikiem hamującym dalszy rozwój mózgu jest dylemat położniczy. Zbyt wielka głowa noworodka jak na drogi rodne ludzkich samic.

I rodzaj ludzki pokonał tę barierę w taki sposób, że - w porównaniu do innych samców - rodzimy się wcześniakami.

Cytat:Warto zauwazyć, że obecnie i to ograniczenie zostało zdjęte. Ciekawe jaki będzie dalszy trend rozwojowy.

Warto zauważyć, że zostało pokonane w obie strony, to znaczy dzięki inkubatorom dzieci mogą się rodzić jeszcze wcześniej, a przez cesarki rodzą się zdrowe mimo jeszcze większych głów. Ale to ciągle są ograniczenia biologiczne, chociaż zmniejszone. Całkowite zdjęcie będzie dopiero, kiedy technika medyczna umożliwi "ekstrakcję" płodu i "donoszenie" w sztucznej macicy. Wychodzę z założenia, że technika ta będzie najpierw wymyślona dla jakichś medycznych wyjątków, potem dla bogatych, a jeżeli znany nam świat nadal będzie opływał w dobrobycie, to kiedyś "trafi pod strzechy".
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#22
@Pilaster

Co nie zmienia faktu, że mózg to akurat najdroższy odpromiennik ciepła jaki może być. Idąc tym tropem to największe mózgi powinni mieć Eskimosi i wieloryby grenlandzkie.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#23
pilaster napisał(a): Jednak, jakakolwiek by ona nie była, trudno założyć, że pojawiła się dopiero w plejstocenie.
pilastrze, sprawdź swoją wiedzę, bo było dokładnie odwrotnie!. Mózg zaczął rosnąć dopiero w plejstocenie 2 mln lat temu. Najstarsi homo sprzed 2,5 mln lat temu mieli 500-750 cm3 poj. mózgu. I od tego momentu zdążył urosnąć 2 ,3-krotnie, osiągając średnio 1600 cm3 u kromaniończyka 43 tys. lat temu, kiedy współcześni ludzie mają średnio marne 1200 cm3.

Jeżeli chodzi o ograniczenia, dylemat położniczy, problem zapotrzebowania kalorycznego czy hipotetyczne przegrzewanie są obecne cały czas. A jednak mózgi rosły przez przez 2 mln lat, 70 tys. lat temu przestały (w poprzednim poście pisałem mylnie że wtedy zaczęły maleć), a od 20 tys. lat maleją. Więc jedyne co się zmieniło, to presja środowiska na wzrost mózgu. Dlatego uważam, że przede wszystkim o tym powinniśmy mówić.

I nie wiem skąd pilastrowi wzięły się dziwne gdybania o systemie chłodzenia jako rzekomym ograniczeniu wielkości mózgowia. Co prawda delfin ma tą samą temperaturą ciała co człowiek, to jednak wśród ssaków mamy świnie mające średnio ponad 39,1°C  jak i wielbłądy mające średnio tylko 36,3°C. I nic z tego nie wynika. Mózg stanowi zaledwie 1/40 masy ciała u myszy i ludzi, 1/50 u delfinów, spadając do 1/560 u słonia. Samo ukrwienie mózgu i inercja cieplna reszty ciała wystarczą do nie-przegrzania tego organu.

Gawain napisał(a): Idąc tym tropem to największe mózgi powinni mieć Eskimosi i wieloryby grenlandzkie.
Tylko że Eskimosi faktycznie mają większe mózgi od innych ludzi Uśmiech Wale grenladzkie to fiszbinowce i mają mózgi ważące 2,8 kg. Orki mają 6,6kg. Przy czym orki ważą do 9 ton, a wale do 100 ton.
Odpowiedz
#24
Gawain napisał(a): Co nie zmienia faktu, że mózg to akurat najdroższy odpromiennik ciepła jaki może być. Idąc tym tropem to największe mózgi powinni mieć Eskimosi i wieloryby grenlandzkie.
No i największe mózgi wśród ludzi mają Eskimosi. A najmniejsze Pigmeje.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
#25
Ech, widzi pilaster, że nieporozumienia narastają lawinowo. Smutny 

Zatem od początku:

W kwestii mózgu mamy do czynienia z dwoma odrębnymi zagadnieniami.

A) presji doboru na jego powiększanie i zwiększanie poziomu inteligencji i samoświadomości.

Nie ulega watpliwości, że większy mózg daje wiele korzysci swojemu właścicielowi, zwłaszcza jezeli należy on do gatunku społecznego, w którym tworzenie "mapy intencjonalności", czyli wyobrażanie sobie co też myślą inni członkowie społeczności jest bardzo ważne. Nawet jednak wsród gatunków aspołecznych, możliwośc szybszego przetwarzania danych tez ma znaczenie, zwłaszcza w środowiskach zmiennych, wielowymiarowych (w sensie zarówno geometrycznym jak i fazowym) i niestabilnych. W całej historii życia na Ziemi, wzrost współczynnika encefalizacji zaznaczał się bardzo często w wielu róznych taksonach i w wielu różnych okresach geologicznych. Trend przeciwny był zdecydowanie rzadszy.

Jednak ten powszechny nacisk selekcyjny na powiększanie mózgu, wzrost encefalizacji i poziomu intencjonalności, jakoś nigdy, przez miliardy lat, nie doprowadził do przebicia bariery inteligencji i samoświadomości. Nigdy aż do plejstocenu, kiedy zaszedł on w skali geologicznej po prostu błyskawicznie. To znaczy, że:

B) musiały istnieć jakieś bariery - presja doboru skierowana w przeciwną stronę, które uniemożliwiały wzrost mózgu powyżej pewnego poziomu.

Obecnie (do czasów współczesnej industrialnej medycyny) taką barierą u ludzi, która powstrzymuje mózg przed dalszym ewentualnym wzrostem jest dylemat położniczy, ale jasne jest że wcześniej, zanim mózg urósł do dzisiejszych rozmiarów, musiało to być coś innego.
Pilaster został przez Dunbara i Wranghama przekonany że była to bariera energetyczna. Brak możliwości zasilenia tego mózgu. Bariera energetyczna ma dwie strony, które obie w jakimś stopniu mogły uczestniczyć w tej blokadzie.

B1 - tempo metabolizmu musi byc odpowiednio wysokie, zatem i przyswajany pokarm musi być wyjątkowo kaloryczny i łatwostrawny (trawienie i układ pokarmowy pożerają ogromne ilości energii - w zasadzie tyle co mózg). Potrzebny jest odpowiednio skondensowany strumien energii - czyli odpowiednia moc.

B2 - przetwarzanie energii, zgodnie z drugim prawem termodynamiki, nie może obyć się bez strat. Udział energii użytecznej, która faktycznie może być przetworzona na pracę, można oszacowac z cyklu Carnota. Sprawność tego cyklu to n=(T1-T2)/T1, gdzie T1 to temperatura źródła (czyli ciała zwierzęcia), a T2 chłodnicy - czyli otoczenia.

To nie mózg ma być radiatorem wydalającym ciepło, tylko móżg takiego radiatora/chłodnicy potrzebuje.

W przypadku ludzi mamy do czynienia zarówno z pokonaniem B1 - poprzez termiczną obróbke pożywienia właśnie, jak i przynajmniej częściowo - B2, poprzez skomplikowany system chłodzenia wodą. (ale taki mają i np konie). Wydajne chłodzenie (niskie B2) mają tez organizmy żyjące w wodzie, bo woda chłodzi ponad trzydzieści razy bardziej wydajnie niż powietrze o tej samej temperaturze. Zapewne dlatego zarówno delfiny, jak i kałamarnice są stosunkowo inteligentne, mimo że ich dieta nie dorównuje energetycznością diecie ludzi.

To że jednak inteligentny samoświadomy gatunek nie powstał na Ziemi przez ponad 4 mld lat (ani nigdzie indziej w Galaktyce), świadczy o tym, że jednak przełamanie B1 jest decydujące, ale i ekstremalnie trudne.
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
#26
Tak bardzo ogólnie.
Pomijam kwestię „A”, Koncentruję się na „B”, a dokładnie; co doprowadziło do ograniczenia „położniczego”, z którym poradziły sobie np. kangury.

Ad. B1 – Człowiek miał łatwiejszy dostęp do żywności „odzwierzęcej” dzięki narzędziom takim jak: dzidy, oszczepy, kamienie, dmuchawki, łuki i atlatl oraz dzięki zorganizowanym działaniom (jak polowanie u wilków lub szympansów). To był dostęp do żywności na poziomie ekologii. Poprzez ogień miał dostęp do żywności przetworzonej, która nie zawierała po przetworzeniu więcej białka czy kalorii, ale była łatwiej przyswajalna, na czym „zaoszczędzał” organizm kalorii w procesie wchłaniania. To poziom narządowy (anatomia). Teraz przejdźmy do poziomu biochemicznego - metabolizm.
Energię w diecie pozyskujemy z cukrów lub z tłuszczy. Jakie źródła glukozy dostępnej miał do dyspozycji homo 200 k lat temu?– prawie żadne. Jakie źródła tłuszczy dostępnych miał homo do dyspozycji 200 k lat temu? – nieograniczone. Nic nie stracił bo do metabolizmu (fosforylacji oksydacyjnej) wchodzi acetyloCo-A (acetylo-koenzym-A). Z jednej cząsteczki glukozy organizm produkuje dwie cząsteczki  acetyloCo-A, a nie jakby chcieli weganie trzy. Za to z łańcucha tłuszczowego o takiej samej liczbie węgli jak w glukozie, organizm produkuje trzy cząsteczki acetyloCo-A. Do tego dochodzi sprawa zaopatrzenia w wodór każdego atomu węgla. W cukrach mamy jeden wodór i jedną grupę hydroksylową – niepotrzebną w metabolizmie, a tłuszczach mamy dwa wodory. 
Organizm używa dwóch szlaków metabolicznych. Pierwszy to glikoliza, a drugi to beta-oksydacja. Ten drugi jest wielokrotnie skuteczniejszy, to co wybierze organizm – korzystanie z niedostępnej i słabej energetycznie glukozy czy  z dostępnych w naturze, dających znacznie więcej energii tłuszczy nasyconych-odzwierzęcych?? I tak do fosforylacji oksydacyjnej wchodzi wspomniany  acetyloCo-A. Człowiek „dobierając” się do naturalnych zasobów tłuszczu odzwierzęcego uruchomił bioreaktor, który można porównać tylko z elektrownią jądrową.

Ad. B2 – Woda, w pracy mózgu ma wielorakie znaczenie. Z ciepłem poradzi sobie woda zawarta we krwi tętniczej (osocze) jak u wszystkich zwierząt. Jest też inna woda, której zadaniem jest odprowadzenie CO2 (chemiczny efekt myślenia) – to woda metaboliczna. Hemoglobina w formie utlenowanej (nie utlenionej) dostarcza tlen. Tlen zostaje związany z węglem i w postaci karbaminohemoglobiny jest usuwany w ramach krążenia do płuc. Ale to nie wystarczy. Resztą zajmuje się osocze i cytoplazma erytrocytów. Mózg produkuje 2,7 mola, czyli 70 litrów CO2 (w warunkach normalnych) i 50 cm3 wody metabolicznej na dobę. W trakcie metabolizmu, z kwasów tłuszczowych produkowany jest CO2 i woda, które łączą się z w anion wodorowęglanowy. Powstaje woda mineralna o wysokim nasyceniu CO2. Poziom produkcji CO2 jest więc wprost proporcjonalny do podejmowanego wysiłku umysłowego. Z temperaturą organizm sobie poradzi.
To za sprawą łatwo dostępnych tłuszczy i ognia natura wykształciła samoświadomy gatunek.

Składam wniosek: Osoby zajmujące się pracą umysłową powinny płacić specjalny podatek węglowy, a zebrane pieniądze, w całości powinny służyć walce z globalnym ociepleniem.

I tak poza tematem. Momentem biblijnego upadku pierwszych ludzi było sięgnięcie po pokarm pochodzenia roślinnego i zastąpienie nim pokarmów pochodzenia zwierzęcego.
Śpieszmy się czytać posty,  tak szybko  są kasowane....
Nie piszę o tym zbyt często lecz piszę o tym raz na zawsze... a jestem tak jak delfin łagodny i mocny i nie zawsze powrócę, nigdy nie wiadomo mówiac o miłosci czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą
Odpowiedz
#27
pilaster napisał(a): Jednak ten powszechny nacisk selekcyjny na powiększanie mózgu, wzrost encefalizacji i poziomu intencjonalności, jakoś nigdy, przez miliardy lat, nie doprowadził do przebicia bariery inteligencji i samoświadomości.
[...]
To że jednak inteligentny samoświadomy gatunek nie powstał na Ziemi przez ponad 4 mld lat (ani nigdzie indziej w Galaktyce), świadczy o tym, że jednak przełamanie B1 jest decydujące, ale i ekstremalnie trudne.
Pilaster miał na myśli do powstania cywilizacji naukowo-technicznej. Przejawy świadomości przejawiają nawet mrówki, które zdają test lustra. Nie mówiąc o inteligencji...
https://pdfs.semanticscholar.org/6025/a6...a1c952.pdf
Tak BTW, dla niektórych mrówek stosunek masy mózgu do ciałą to 15%, podczas gdy ludzi marne 2%. Być może to one zbudują kiedyś cywilizację naukowo-techniczną Uśmiech

pilaster napisał(a): Nigdy aż do plejstocenu, kiedy zaszedł on w skali geologicznej po prostu błyskawicznie. To znaczy, że:
pilaster nie docenia miocenu. To wtedy pojawiły się papugi i krukowate, koty i psy wyparły kreodonty, ewolucja trąbowców kwitła w najlepsze a pod koniec efektem ewolucji naczelnych była podrodzina Homininae, przodkowie wielkich bezogonowych małp. Zwiększanie mózgu stało się wtedy trendem globalnym, wcześniej ssaki i ptaki powtarzały drogę dinozaurów, tworząc formy zadziwiająco wielkie i tępe. Jeżeli jakieś bariery istniały, pękły właśnie w miocenie. Czyżby chodziło jednak o tlen związany z ekspansją stepów? A może same stepy, mogące dostarczyć więcej kalorii niż lasy?

pilaster napisał(a): Obecnie (do czasów współczesnej industrialnej medycyny) taką barierą u ludzi, która powstrzymuje mózg przed dalszym ewentualnym wzrostem jest dylemat położniczy, ale jasne jest że wcześniej, zanim mózg urósł do dzisiejszych rozmiarów, musiało to być coś innego.
Ludzki mózg rośnie przede wszystkim już po urodzeniu. Ludzie są 2 razy więksi od szympansów, a mózgi ludzkich noworodków też są mniej więcej 2 razy większe. Oznacza to, że dylemat położniczy nie jest problemem nie do przeskoczenia. Odpowiednio duża presja na wzrost mózgu wystarczy by to przełamać.
https://askananthropologist.asu.edu/stor...and-brains
[Obrazek: slide1.jpg]

pilaster napisał(a): Pilaster został przez Dunbara i Wranghama przekonany że była to bariera energetyczna.
Niech pilaster przestanie być sam taki przekonany, bo przecież dostarczył już wcześniej wyjaśnienie w artykule o łowcach i królikach. Po pierwsze, drapieżniki jedzą co 2-3 dni (niech mi tu nikt z ryjówką nie wyskoczy co zdycha po dobie bez jedzenia ), a eksperymenty z postem przerywanym wskazują, że ludzie są do takiego trybu odżywania świetnie przystosowani. Większy mózg zmieni tą barierę na odżywianie mięsem częściej, co na podstawie równań Lotki-Volterry przełoży się wprost na zmniejszenie populacji lub rozmiarów. Dzisiejsi dzicy ludzie, żyjący na energetycznych zadupiach niezdatnych dla rolnictwa, pracują około 2 godziny dziennie by pokryć zapotrzebowanie energetyczne i stosują eugenikę dopasowując populację do otoczenia. Jedyną barierą tutaj jest presja ze strony innych ludzi.

No i nie pilastrowe bariery energetyczne nie tłumaczą następujących faktów
1. Dlaczego ludzkie mózgi od 20 tys. lat maleją?
2. Dlaczego wzrost mózgu stał się ewolucyjnym trendem w miocenie, wobec stabilnego mezozoiku i trzeciorzędu?
3. Dlaczego ludzie ze znaczącą utratą komórek mózgowych (do połowy!) są w stanie normalnie funkcjonować?
4. Skąd bierze się acquired savant syndrome, kiedy uszkodzenia mózgu skutkują nabyciem cech geniusza?
5. Skąd nabycie cech sawantycznych w eksperymentach z polem magnetycznym na Uniwersytecie Flindersa w Adelaide

Osobiście uważam, że populacje objawiające cechy genialne zaczynały olewać tradycję i próbowały przebić się przez granicę Lotki-Volterry. Albo olewały przeżycie poświęcając to na rozmyślania. U łowców-zbieraczy musiało się to kończyć śmiercią. Czyli nadczłowiek Nietzchego nieubłaganie sam się zabijał. Zatem ludzkie móżgi wykształciły zabezpieczenia chroniące przed zbyt wysoką inteligencją, a wielkie mózgi rosły nam w celu niezwiązanym ze zwiększaniem inteligencji. Najprawdopodobniej jako rezerwuar na wypadek utraty neuronów, który musiał się wśród łowców zbieraczy zdarzać nader często.

Teista napisał(a): Poziom produkcji CO2 jest więc wprost proporcjonalny do podejmowanego wysiłku umysłowego. Z temperaturą organizm sobie poradzi.
Czyli też chodzi prędzej o gazy? W końcu inteligentne głowonogi używają hemocjaniny zamiast hemoglobiny, która lepiej sobie radzi w słabo natlenionej i zimnej wodzie.

Teista napisał(a): Składam wniosek: Osoby zajmujące się pracą umysłową powinny płacić specjalny podatek węglowy, a zebrane pieniądze, w całości powinny służyć walce z globalnym ociepleniem.
Ale to obieg zamknięty Uśmiech

Teista napisał(a): I tak poza tematem. Momentem biblijnego upadku pierwszych ludzi było sięgnięcie po pokarm pochodzenia roślinnego i zastąpienie nim pokarmów pochodzenia zwierzęcego.
Przecież mogli jeść ze wszystkich owoców?
Odpowiedz
#28
Glassius napisał(a):
Teista napisał(a):Poziom produkcji CO2 jest więc wprost proporcjonalny do podejmowanego wysiłku umysłowego. Z temperaturą organizm sobie poradzi.
Czyli też chodzi prędzej o gazy? W końcu inteligentne głowonogi używają hemocjaniny zamiast hemoglobiny, która lepiej sobie radzi w słabo natlenionej i zimnej wodzie.
Chyba nie o gazy chodzi. Ryby z bielankowatych nie mają hemoglobiny i erytrocytów w ogóle, a poradziły sobie, bo w zimnej wodzie jest lepsza rozpuszczalność tlenu. Straciły tylko na tempie metabolizmu. Odprowadzenie gazów przy zachowaniu równowagi kwasowo-zasadowej jest tak samo skuteczne jak u innych zwierząt, bez tego „ani rusz”. Jak zatrzymasz wydalanie CO2 dochodzi do kwasicy oddechowej, a jak hiperwentylujesz to tracisz przytomność. Organizm dba o właściwe stężenie CO2 na wiele sposobów. Co innego mi chodzi po głowie. Jeśli ogień wydatnie pomógł ludziom w zaoszczędzeniu kalorii (łatwiejsze wchłanianie), to podkręcenie wydajności metabolicznej (nie tempa) tym bardziej. Do cyklu Krebsa wchodzi acetyloCo-A pochodzący z tłuszczu. Jedząc dużo tłuszczu dostarczamy  gotowy substrat do beta oksydacji. Jeśli to będą tłuszcze nasycone z parzystą liczbą węgli to będzie jeszcze lepiej. Zachodzi wtedy zjawisko wykorzystania mechanizmu metabolicznego w 100 %, bez strat. W tym widzę korzyść i przyczynę – stały dostęp do tłuszczu lub ostrożniej – stały wzrost udziału tłuszczu w diecie i wyraźnie większy dostęp niż u innych zwierząt.

Cytat:
Teista napisał(a):Składam wniosek: Osoby zajmujące się pracą umysłową powinny płacić specjalny podatek węglowy, a zebrane pieniądze, w całości powinny służyć walce z globalnym ociepleniem.
Ale to obieg zamknięty Uśmiech
…,a  jak nagle pojawi się miliard intelektualistów to zwiększą stężenie CO2 i efekt cieplarniany – murowany. Dodajmy jeszcze miliard kulturystów. Z tym podatkiem, to w sumie najwięcej powinni płacić „pakerzy” na siłowni. Duży uśmiech

Cytat:
Teista napisał(a):I tak poza tematem. Momentem biblijnego upadku pierwszych ludzi było sięgnięcie po pokarm pochodzenia roślinnego i zastąpienie nim pokarmów pochodzenia zwierzęcego.
Przecież mogli jeść ze wszystkich owoców?
Tylko co w Biblii oznacza słowo „owoc”? Inne są owoce pracy rolnika, a inne owoce pracy pasterza. 10 000 lat temu owoce (w znaczeniu botanicznym) inaczej wyglądały. Obecnie ich wygląd zawdzięczamy hodowli uszlachetniającej, a i wtedy nie były tak dostępne jak teraz. Ludziom w czasach biblijnego raju nie zapewniłyby potrzebnej energii.
לְמַרְאֶה וְטוֹב לְמַאֲכָל וְעֵץ הַחַיִּים בְּתוֹךְ הַגָּן וְעֵץ הַדַּעַת טוֹב  - Dobre jedzenie i dobre drewno w ogrodzie - Tanach 
Na rozkaz Pana Boga wyrosły z gleby wszelkie drzewa miłe z wyglądu i smaczny owoc rodzące - Tysiąclecia Rdz 2,9
Śpieszmy się czytać posty,  tak szybko  są kasowane....
Nie piszę o tym zbyt często lecz piszę o tym raz na zawsze... a jestem tak jak delfin łagodny i mocny i nie zawsze powrócę, nigdy nie wiadomo mówiac o miłosci czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą
Odpowiedz
#29
Glassius napisał(a):
pilaster napisał(a): Nigdy aż do plejstocenu, kiedy zaszedł on w skali geologicznej po prostu błyskawicznie. To znaczy, że:
pilaster nie docenia miocenu.


W miocenie żadna inteligencja nie powstała. A w plejstocenie owszem.


Cytat:Zwiększanie mózgu stało się wtedy trendem globalnym, wcześniej ssaki i ptaki powtarzały drogę dinozaurów, tworząc formy zadziwiająco wielkie i tępe.

I wśród dinozaurów były formy mniej lub bardziej inteligentne, np treodony.



Cytat:Jeżeli jakieś bariery istniały, pękły właśnie w miocenie. Czyżby chodziło jednak o tlen związany z ekspansją stepów? A może same stepy, mogące dostarczyć więcej kalorii niż lasy?


Stepy dostarczają więcej kalorii globalnie. Sprawiaja że fauna staje się liczniejsza. Ale dla kazdego pojedynczego osobnika znaczenie ma kaloryczność pokarmu, a mniej jego bezwzględna ilość. Istnieją granice tego ile można w jednostce czasu zjeść i przetrawić trawy. Nawet dla krowy. I choćby krowa miała tej trawy od pyty, to i tak nie uzyska z niej więcej energii niż pewna graniczna wielkość.

Cytat:
pilaster napisał(a): Obecnie (do czasów współczesnej industrialnej medycyny) taką barierą u ludzi, która powstrzymuje mózg przed dalszym ewentualnym wzrostem jest dylemat położniczy, ale jasne jest że wcześniej, zanim mózg urósł do dzisiejszych rozmiarów, musiało to być coś innego.
Ludzki mózg rośnie przede wszystkim już po urodzeniu.

Oczywiście. Ale i tak noworodek jakąś minimalną wielkość mózgu mieć musi i się z nią przecinąć na świat. A gdyby taka wielkomózga ewolucja zaszła wśród torbaczy, a nie wśród łożyskowców? To kto wie?

Cytat:
pilaster napisał(a): Pilaster został przez Dunbara i Wranghama przekonany że była to bariera energetyczna.
Niech pilaster przestanie być sam taki przekonany, bo przecież dostarczył już wcześniej wyjaśnienie w artykule o łowcach i królikach. Po pierwsze, drapieżniki jedzą co 2-3 dni (niech mi tu nikt z ryjówką nie wyskoczy co zdycha po dobie bez jedzenia ), a eksperymenty z postem przerywanym wskazują, że ludzie są do takiego trybu odżywania świetnie przystosowani. Większy mózg zmieni tą barierę na odżywianie mięsem częściej, co na podstawie równań Lotki-Volterry przełoży się wprost na zmniejszenie populacji lub rozmiarów. Dzisiejsi dzicy ludzie, żyjący na energetycznych zadupiach niezdatnych dla rolnictwa, pracują około 2 godziny dziennie by pokryć zapotrzebowanie energetyczne i stosują eugenikę dopasowując populację do otoczenia. Jedyną barierą tutaj jest presja ze strony innych ludzi.

Ależ skąd. Znowu, tak samo jak z krową. Nie chodzi o bezwzgledną ilość pokarmu, tylko o jego przyswajalność. Z jednego kilograma mięsa organizm pozyska więcej energii niż z jednego kilograma bulw, a z tych więcej niz z jednego kilograma trawy. Z kilograma mięsa ugotowanego, a choćby tylko i zmiekczonego (np tatar) jeszcze więcej

Wydajność trawienia  surowego miesa mamuta jest dla łowcy taka sama, czy ma tego mięsa na jeden kęs, czy też całą właśnie upolowaną górę.

Cytat: ludzkie móżgi wykształciły zabezpieczenia chroniące przed zbyt wysoką inteligencją, a wielkie mózgi rosły nam w celu niezwiązanym ze zwiększaniem inteligencji.

Nie o to chodzi. Ważne że istniała jakas presja na wzrost mózgu (nieważna jaka), a mózg bardzo długo jakoś nie rósł. To znaczy, że musiała istniec jakaś bardzo poważna, bo utrzymujaca się przez setki milionów lat, bariera - równie silnie działająca presja przeciwna.


Cytat:Najprawdopodobniej jako rezerwuar na wypadek utraty neuronów, który musiał się wśród łowców zbieraczy zdarzać nader często.

Nie tylko ludzie polowali w upalnych warunkach.
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
#30
pilaster napisał(a):
Glassius napisał(a):
pilaster napisał(a): I wśród dinozaurów były formy mniej lub bardziej inteligentne, np treodony.
Pilaster chyba bardzo dawno temu przeżył fascynację dinozaurami, bo najwyraźniej chodziło mu o troodony Uśmiech Które współczynnik encefalizacji miały na poziomie kazuarów, czyli niezbyt dużo.

pilaster napisał(a):
Glassius napisał(a):
pilaster napisał(a): Pilaster został przez Dunbara i Wranghama przekonany że była to bariera energetyczna.
Niech pilaster przestanie być sam taki przekonany, bo przecież dostarczył już wcześniej wyjaśnienie w artykule o łowcach i królikach. Po pierwsze, drapieżniki jedzą co 2-3 dni (niech mi tu nikt z ryjówką nie wyskoczy co zdycha po dobie bez jedzenia ), a eksperymenty z postem przerywanym wskazują, że ludzie są do takiego trybu odżywania świetnie przystosowani. Większy mózg zmieni tą barierę na odżywianie mięsem częściej, co na podstawie równań Lotki-Volterry przełoży się wprost na zmniejszenie populacji lub rozmiarów. Dzisiejsi dzicy ludzie, żyjący na energetycznych zadupiach niezdatnych dla rolnictwa, pracują około 2 godziny dziennie by pokryć zapotrzebowanie energetyczne i stosują eugenikę dopasowując populację do otoczenia. Jedyną barierą tutaj jest presja ze strony innych ludzi.
Ależ skąd. Znowu, tak samo jak z krową. Nie chodzi o bezwzgledną ilość pokarmu, tylko o jego przyswajalność. Z jednego kilograma mięsa organizm pozyska więcej energii niż z jednego kilograma bulw, a z tych więcej niz z jednego kilograma trawy. Z kilograma mięsa ugotowanego, a choćby tylko i zmiekczonego (np tatar) jeszcze więcej
Taka bariera z pewnością istnieje i być może roślinożercy się o nią obijają. Ale nie mięsożercy. Podczas kilkudniowych wyścigów psich zaprzęgów psy ważące do 30 kg spożywają dziennie 4,5 kg surowego mięsa dostarczając ponad 10 000 kcal (niektórzy faktycznie stosują dietę opartą tylko o mięso). Dieta współczesnych ludzi to miedzy 1,3 a 2,3 kg, ale jak trzeba to ludzie potrafią wcisnąć w siebie 5 kg cheesburgera z 8 kotletami w środku poniżej kwadransa Uśmiech. Michael Phelps wcinał 12 tys. kcal dziennie ostro ćwicząc po 5 godzin.  Zatem bariera nie wynika z wydajności trawienia.

Różnica w energochłonności mózgu jest malutka. Gdyby szympansy były mojej wielkości (2000 kcal BMR), różnica w zapotrzebowaniu kalorycznym między moim i ich mózgami wynosiłaby zaledwie 200 kcal. W ciągu 20 minutowego treningu spalam 350 kcal i rozgrzewam się dużo mocniej, niż pracując umysłowo, np. pisząc tego posta. Zatem również przegrzewanie nie jest tutaj barierą, chyba że pilaster jest jakiś inny Uśmiech

Wszystko obija się więc o presję ewolucyjną. Z jakiegoś powodu korzyści z dużego mózgu musiały przeważyć koszty w ludzkiej ewolucji. Ale ciężko, aby ta różnica dotyczyła tylko mózgu. Czym jeszcze ludzie różnią się w kwestii metaboliczno-fizjologicznej od małp?
1. Spalamy o 27% kalorii więcej w porównaniu do wielkich małp. Różnicę tylko w połowie da się wyjaśnić większym mózgiem, reszta wynika z tempa metabolizmu!
2. Mamy inne proporcje mięśni szybkokurczliwych do wolnokurczliwych. Co sprawia że ludzkie mięśnie są o 1/4 słabsze w sile, ale dużo wytrzymalsze. Jesteśmy pod względem tych proporcji lepsi nawet od kopytnych.
3. Wyjątkowo wydajny system chłodzenia, który pozwalał zabiegać zwierzę na śmierć. Zwierzęta chłodzą się dysząc, ale wtedy nie mogą biegać. Ludzie nie mają takich dylematów Uśmiech

A nawet nie tknąłem różnic lokomotorycznych Uśmiech Przy czym, ludzie są tak dobrze przystosowani do biegu uporczywego, że w rodzinie Lykov, grupie religijnych uciekinierów na Syberii tak polowali. Dmitry Lykov był w stanie zabiegać ofiarę na śmierć ścigając ją przez 2 dni. Po śniegu.

pilaster napisał(a): Nie tylko ludzie polowali w upalnych warunkach.
Pilaster tutaj literalnie nie kłamie, ale się i tak się myli Uśmiech

Co prawda dzikie zwierzęta przystosowują się do upałów, na przykład lwy z Tsavo straciły grzywę. Jednak to pozwala im przetrwać w upale, a nie polować. Jedyne głównie dzienne wielkie drapieżniki Afryki to gepardy i likaony. O pierwszych nie trzeba gadać, natomiast te drugie ścigają ofiarę do godziny. I to bardzo skuteczna technika (60% udanych polowań, w porównaniu do 30% u lwów czy hien). Polują rankami i wieczorami, na względnie małych dystansach, w trakcie ją podgryzają. Czyli wciąż one zwierze wyczerpują, a nie przegrzewają.

Natomiast współcześni łowcy zbieracze zabiegują ofiary przez 5 godzin na dystansie 35 km w 40-stopniowym upale. Żadne inne  zwierze tak nie poluje. Ze znanych mi zwierząt tylko ludzie i pszczoły japońskie zabijają inne poprzez przegrzanie. No, może jeszcze australijskie ptaki drapieżne które szerzą pożary roznosząc tlące się gałęzie, ale to się nie liczy Uśmiech

Jest to wielce zastanawiające, że w tym samym czasie kiedy ludzie rozwijali przystosowanie do biegu uporczywego, rósł im mózg. Zatem albo zgodnie z tym co mówi pilaster ten sposób polowania przełamał jakąś barierę, albo dał nam ogromną przewagę, na przykład ułatwiającą polowanie.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości