To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 2 głosów - średnia: 4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Koronawirus
freeman napisał(a): Tyle że aż 99% obecnych przypadków określa się jako łagodne, podczas gdy w Niemczech jest ich 96%.

Może dajmy liczby absolutne. Na dzień dzisiejszy w Wielkiej Brytanii jest 1% przypadków poważnych, czyli 163 osoby. Natomiast wczoraj umarło 180 osób. Dla porównania, w Niemczech w stanie poważnym jest 4%, czyli 1.979 osób. A wczoraj zmarło 104 osoby. Proponuję porównać te liczby jutro. Jestem ciekaw, czy liczby zmarłych w Niemczech wybiją nagle w górę. Czy może okaże się, że w GB liczby zmarłych przekraczają liczbę "poważnych". Obie opcje są możliwe, żadna nie jest wesoła, ale ja coś przeczuwam, że prędzej nastąpi wariant drugi.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
bert04 napisał(a): <auto-ciach... dlaczego nie mogę kasować własnych postów?>

A chyba kiedyś byli tacy wichrzyciele Oczko którzy siali zamęt postami, które potem szybko kasowali.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
lumberjack napisał(a): Ze względu na osoby z innymi niż koronawirus chorobami, których wyleczenie jest obecnie niemożliwe.

A w strategii DN jest możliwe? Jakim cudem? Chyba tylko wtedy, gdyby wywozić wszystkich zarażonych Covid-2 do lasu, albo od razu pakować żywcem w czarne worki, żeby zwolnić miejsca.

zefciu napisał(a): Ja pierdolę! Rzeczywistość dogania komedię w ponury sposób. „Zapewne wielu z Was zginie ale jest to poświęcenie, na które jestem gotów". Jak jesteś młody i zdrowy, to prawdopodobnie to nie Ty poniesiesz koszty. Koszty Twojej głupoty poniosą inni.

To nie jest głupota. To jest wręcz zwycięstwo racjonalizmu nad moralnością. A na to jest inna nazwa.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
bert04 napisał(a): A w strategii DN jest możliwe? Jakim cudem? Chyba tylko wtedy, gdyby wywozić wszystkich zarażonych Covid-2 do lasu, albo od razu pakować żywcem w czarne worki, żeby zwolnić miejsca.

Przy DN wszystkich szybko i na masową skalę zaraza zajebe, przez co w krótkim czasie zwolnią się w szpitalach miejsca dla ludzi z innymi chorobami.

Przy LD możemy mieć wielomiesięczną sytuację w której uratujemy ludzi z koronawirusem, ale w międzyczasie umrze sporo, jeśli nie więcej, osób z innymi chorobami, na których leczenie państwo nie będzie miało ani miejsca ani pieniędzy. Takie leki na raka są bardzo drogie i kto wie czy na raka nie umrze więcej ludzi niż na covid.

Przynajmniej ja tak zrozumiałem stanowisko Dziada Borowego i Gawaina.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
lumberjack napisał(a): Przy DN wszystkich szybko i na masową skalę zaraza zajebe, przez co w krótkim czasie zwolnią się w szpitalach miejsca dla ludzi z innymi chorobami.

Przy LD możemy mieć wielomiesięczną sytuację w której uratujemy ludzi z koronawirusem, ale w międzyczasie umrze sporo, jeśli nie więcej, osób z innymi chorobami, na których leczenie państwo nie będzie miało ani miejsca ani pieniędzy. Takie leki na raka są bardzo drogie i kto wie czy na raka nie umrze więcej ludzi niż na covid.
No ale nie widzę sensownego modelu, któryb by to pokazywał. Załóżmy, że służba zdrowia ma pewną dzienną pojemność c. No i w normalnych warunkach mamy pewną liczbę osób n0, które wymagają hospitalizacji. Jeśli n1 + n0 przekracza c, to komuś musimy odmówić pomocy. Niezależnie, czy odmówimy jej osobie z Covid-19, czy z inną chorobą. Liczba osób, która się zarazi i odsetek, który będzie potrzebował hospitalizacji jest prawdopodobnie stały (nie liczymy na opanowanie choroby). Możemy zatem rozłożyć tę liczbę na więcej dni, albo na mniej. Jedyną strategią jest zatem „wypłaszczanie krzywej”. Oczywiście można myśleć o jakichś strategiach cynicznych w rodzaju „wypłaszczmy, ale nie za bardzo – na tyle, żeby nie przepełnić szpitali, ale zminimalizować czas przestoju gospodarczego”, ale przy braku danych ciężko to wyliczyć.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
Gawain napisał(a): Zostanie zniesiona, bo jak nie będzie komu tyrać na socjal to PiS skończy jak PZPR i to bez możliwości transformacji w PiS 2.0.

Być może timing jest tak skalkulowany, żeby do wyborów jeszcze była liniowa faza wzrostu, a potem wykładnicza? W najgorszym (dla PiS) razie to "spadkobiercy" będą musieli rozwiązywać problem, w wariancie optymalnym zaś można zwalić na "zwykłych podejrzanych" i odciąży się kasy rentowe przy okazji.

Cytat:Zatem będą crushtesty.

Jak będą jak są? Nie zauważyłeś, że poza Polską już parę krajów jest w środku testowania różnych modeli? Nie można z tego już wyciągnąć wniosków?

Cytat:Ależ widzę i widzę też, że w Brytanii jednak jakoś jeszcze do przegrzania nie doszło. U nas z relacji to wygląda, że mimo kwarantanny służba zdrowia zdycha o wiele bardziej.

No tak, słynąca ze swojej sprawności polska służba zdrowia zdycha, nikt by nie przypuszczał.

Cytat:
Cytat:Spowalnianie rozprzestrzeniania się ma sens.
Ma sens gdy można zarazę zdusić w zarodku, ma też sens gdy można zrobić kontrolowane zarażenie ludności jeżeli nie można ich zaszczepić. Długotrwałe duszenie krzywej zachorowań sumarycznie doprowadzi do stanu permanentnego zdychania służby zdrowia.

Próbuję rozgryźć tę wypowiedź i nie potrafię. Przypadek 1 to chwilowo fantazja. Przypadek 2 to najgorszy możliwy scenariusz, to znaczy że nie ma lekarstwa na chorobę, kto ma umrzeć ten umrze. Tyle że ten scenariusz oznacza właśnie "długotrwałe duszenie", choćby w celu, żeby każdy kogo można jeszcze odratować respiratorem, ten pieprzony respirator dostał.


Cytat:
Cytat: W tej chwili osoba w ciężkim stanie trafia pod respitator, a po jakimś czasie może oddychać sama i zwalnia respirator. Co się stanie, keidy tłumy będą potrzebowały respiratorów jednocześnie?
Zasadniczo to co teraz.

Czyli?

Cytat:
Cytat:Nie jest też wcale pewne, czy przechorowanie dake odporność i jakie są długofalowe skutki dla organizmu.

Jeżeli art o odporności właścicieli zwierząt to nie fake to znaczy, że ten konkretny koronawirus ma budowę podobną do innych zwierzęcych koronawirusów a układ immmunologiczny wybija go na zasadzie ubijania podobieństw. To jakaś przesłanka jest jednak.

Ten art może mieć inny powód, właściciele zwierząt mogą być odporni na alergie na sierść, a zdrowe płuca to mniejsza podatność na tego typu choróbska, lub na jej łagodniejsze przechodzenie.

Cytat:A sumarycznie to się w czasie rozłoży liczba ofiar i tam gdzie się wirus początkowo rozpanoszył, po jednym sezonie zapanuje względny spokoj podczas gdy tam gdzie spłaszczano będzie wirus napływał falami, aż do uodpornienia się populacji do tego stopnia, że wirus zaginie. Pytanie czy tych fal będzie dwie czy trzy zanim szczepionka trafi do obiegu.

Proszę uzasadnić tezę, że sumaryczna liczba ofiar przy obu taktykach będzie taka sama. Gdyż posługujesz się tą tezą bez uzasadnienia. Moją tezą jest natomiast, że przy DN liczba trupów jest większa. Uzasadniałem.

Cytat:I po tym masakrycznym kryzysie jaki mają teraz okaże się, że w sposób łagodny lub bezobjawowo przechorowała wystarczająca liczba ludności, aby wirus nie znajdował nosicieli, a stabilna pogoda z wysoką temperaturą i sezonową zmianą diety wzmocnią odporność. O ile oczywiście nabywa się odporność. A to jak ww. prawdopodobna opcja.

Albo też, po tym masakrycznym kryzysie w sposób brutalny ale krótki umrze wystarczająca liczba ludności, żeby pozostała liczyła się do masy "bezobjawowej". Trupy do zbiorowej mogiły, przesypać wapnem i spoko.

Cytat:Jak Brytole mają pamięć i możliwości skojarzeniowe podobne jak Polacy to nie powiążą trwania pandemii z jej ofiarami i działaniami rządu. A jak Borys ma przychylne media czy tam lubią go w BBC czy innym krajowym programie to nawet tych śmierci nie zauważą. Podobnie jak śmierci tych, którzy przez permanentne blokowanie łóżek przez koronersów umarli na oiomie.

W krajach, w których funkcjonuje system triaży, koroners zostanie "wysortowany" do umierania na korytarzu, ewentualnie po podaniu morfiny. W krajach, w których ten system nie funkcjonuje, ludzie i tak umierają na oiomach, bo najpierw jest badany ten co najgłośniej krzyczy albo dał w łapę komu trzeba.

zefciu napisał(a): No ale nie widzę sensownego modelu, któryb by to pokazywał. Załóżmy, że służba zdrowia ma pewną dzienną pojemność c. No i w normalnych warunkach mamy pewną liczbę osób n0, które wymagają hospitalizacji. Jeśli n1 + n0 przekracza c, to komuś musimy odmówić pomocy. Niezależnie, czy odmówimy jej osobie z Covid-19, czy z inną chorobą. Liczba osób, która się zarazi i odsetek, który będzie potrzebował hospitalizacji jest prawdopodobnie stały (nie liczymy na opanowanie choroby).

Należy dodać jeszcze jedno: przez "wypłaszczanie" państwo zyskuje czas, żeby dostosować pojemność c do zmienionych warunków. Przykładowo ustawiając setki łóżek w halach targowych.

[Obrazek: 500-Betten-auf-dem-Messegelaende-fuer-Be...rticle.jpg]

Albo robiąc "śluzy" przed szpitalami, żeby oddzielić podejrzenia o chorobę od innych

[Obrazek: 874994688-484598866-sta-066-5503-1of9-2ha7.jpg]

I nie zapominajmy o najważniejszym, czyli testowaniu na potęgę. To też potrzebuje swojej logistyki. Inaczej gonienie za zarazą wydłuża się na tyle w czasie, że nie da się przewidzieć rozwoju.

[Obrazek: Mehr-als-1000-Patienten-auf-der-Wartelis...rticle.jpg]

To wszystko można robić zawczasu, zanim główna fala dojdzie.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
cobras napisał(a): Ale wiesz, że Adam pisze o Kanadzie (a konkretnie Ontario), a nie Polsce?
W Ontario też żadnego „ruszenia” nie obserwujemy. Jest nawet lepiej, niż w połowie marca, gdy w ciągu czterech dni liczba potwierdzonych przypadków rosła o 0.25. Obecnie jest to około 0.2.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
Cytat:Nieoficjalne ustalenia RMF FM: Godziny zakupów dla seniorów i pojedyncze wyjścia z domów
Według ustaleń dziennikarzy nowe zasady obowiązywać zaczną już od północy z wtorku na środę. Nieoficjalnie nowe regulacje mają dotyczyć następujących kwestii:
  • w sklepie będzie mogło przebywać w danym momencie trzy razy więcej ludzi, niż jest w nim kas: w przypadku supermarketów, w których jest 20 kas, zakupy będzie mogło jednocześnie robić 60 osób. W małych sklepach z jedną kasą równocześnie w danej placówce będzie mogło przebywać tylko trzech klientów.

  • godziny dla seniorów w sklepach: mają to być dwie godziny, wyznaczone około południa, kiedy do sklepów wpuszczane będą jedynie osoby w wieku powyżej 60 lat.

  • wyjścia z domów tylko pojedynczo: obostrzenie to oznacza, że jeśli będziemy szli ulicą z członkami swojej rodziny, to będziemy musieli zachować dwumetrowy odstęp od siebie. Regulacja ta nie dotyczy rodziców z małymi, niesamodzielnymi dziećmi oraz opiekunów osób niepełnosprawnych.
Tylko całkowity, gospodarczy PiSdziec (пиздец) i hiperinflacja jak z 1989 mogą uratować Polskę. Skurwerenowi musi zabraknąć na chleb, wódę i kiełbę. Wtedy pogoni PiSbolszewię widłami.
Odpowiedz
zefciu napisał(a): No ale nie widzę sensownego modelu, któryb by to pokazywał. Załóżmy, że służba zdrowia ma pewną dzienną pojemność c. No i w normalnych warunkach mamy pewną liczbę osób n0, które wymagają hospitalizacji. Jeśli n1 + n0 przekracza c, to komuś musimy odmówić pomocy. Niezależnie, czy odmówimy jej osobie z Covid-19, czy z inną chorobą. Liczba osób, która się zarazi i odsetek, który będzie potrzebował hospitalizacji jest prawdopodobnie stały (nie liczymy na opanowanie choroby). Możemy zatem rozłożyć tę liczbę na więcej dni, albo na mniej. Jedyną strategią jest zatem „wypłaszczanie krzywej”.

bert04 napisał(a): Należy dodać jeszcze jedno: przez "wypłaszczanie" państwo zyskuje czas, żeby dostosować pojemność c do zmienionych warunków.

Ok, zrozumiałem. Chciałem tylko wyjaśnić postawę dunafingowców.

https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-oneci...am/brzgem7

Cytat:Heroiczny wysiłek służby zdrowia nie przyniesie efektów, jeśli nie zostaniemy w domach – mówi w rozmowie z Onetem Jan Wilam, lekarz i właściciel wydawnictwa medycznego, w którym przetłumaczono chiński przewodnik opisujący skuteczne sposoby walki z koronawirusem. Specjalista przewiduje, że jeśli nie wprowadzimy rozwiązań takich jak w Chinach, to w okresie świątecznym możemy w Polsce spodziewać się trzycyfrowej liczby zgonów w ciągu doby.

[...]Jakie najważniejsze wnioski płyną z tej publikacji?

Chińczycy zebrali bardzo cenne doświadczenia w leczeniu chorych z COVID-19, imponują też doskonałym przygotowaniem do walki z epidemią. Mają środki i wyposażenie szpitali na najwyższym światowym poziomie. Pamiętajmy jednak, że wszelkie działania medyczne są działaniami kosztownymi - potrzebny jest sprzęt i zasoby ludzkie. I być może prezentowana jest nam przez Chińczyków tylko jedna, ta pozytywna strona medalu.
Należy jednak przyznać, że w Chinach sukces w walce z epidemią osiągnięto nie wskutek optymalnego leczenia chorych, ale na drodze decyzji administracyjnych - to kwarantanna i izolacja chorych doprowadziły do zmniejszenia liczby zachorowań.

Przestrzeganie kolejnych obostrzeń jest więc kluczem do wygrania z wirusem?

To jakie będą następstwa epidemii w Polsce, nie zależy od tego, czy będziemy mieli w szpitalu 20 respiratorów, czy o dwa więcej. Oczywiście, niezbędny jest dostęp do badań diagnostycznych, potrzebne są środki indywidualnej ochrony - bez maseczek i kombinezonów ochronnych nie da się pracować. Ale działania polegające na gorączkowym doposażeniu szpitali nie będą miały kluczowego znaczenia.

Efekty będą zależały od tego, ile osób zachoruje. A zapobieganie zachorowaniu jest bardzo proste: siedź w domu, nie spotykaj się z innymi osobami, zabezpiecz osoby starsze. Tak jak napisałem we wstępie do polskiej wersji skryptu, kluczem do wygrania tej wojny są działania administracyjne i edukacyjne, a nie heroiczny wysiłek lekarzy, pielęgniarek, ratowników i wszystkich innych pracowników służby zdrowia.

Porównując się z Chinami i krajami Europy Zachodniej, w którym momencie tej epidemii jesteśmy w Polsce?

Niestety, na początku.

Dużo zakażonych i ofiar przed nami?

Nie chcę być złym prorokiem i nadal mam nadzieję, że nie zrealizuje się u nas do końca scenariusz włosko-hiszpański. Oba narody płacą wysoką cenę za swoje "luzackie" podejście do życia i odkładanie wszystkiego do jutra – włoskie "Va bene, domani" i hiszpańskie "Hasta mañana" nie sprawdzają się w czasach zarazy. Boris Johnson i Donald Trump też nie widzieli problemu, lekceważyli zagrożenie i "przegapili" początek epidemii. Już dzisiaj w USA jest więcej zachorowań niż w oficjalnych chińskich statystykach. Również wybory przeprowadzone we Francji nie były dobrym pomysłem.
My byliśmy w lepszej sytuacji - można było obserwować kraje, które w rozwoju epidemii "wyprzedzały" nas o tydzień czy dwa - i można było wyciągać wnioski. 10 dni temu pisałem, że decydenci służby zdrowia powinni myśleć o budowaniu wielkich polowych szpitali (dzisiaj dodam: wyposażonych w stanowiska do prowadzenia tlenoterapii), ale w momencie, kiedy trzeba było o tym decydować, nasi prominenci chwalili się, jak niskie są odsetki zachorowań i jak wysokie mają wskaźniki zaufania publicznego. Zresztą w wielu mediach nadal dominuje propaganda sukcesu. Ale jeżeli się kłamie w czasach epidemii, to kłamstwo ma krótkie nogi, bo rzeczywistość i liczba zgonów wszystko zweryfikują. W Polsce jest już epidemia. I nie można wykluczyć, że na święta będziemy mieli wariant włosko-hiszpański i trzycyfrową liczbę zgonów w ciągu doby.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
Dowód na wprowadzenie Stanu Wojennego w 2020 roku

[Obrazek: 91982315_2617226135157179_53218241231254...e=5EA78F39]
Tylko całkowity, gospodarczy PiSdziec (пиздец) i hiperinflacja jak z 1989 mogą uratować Polskę. Skurwerenowi musi zabraknąć na chleb, wódę i kiełbę. Wtedy pogoni PiSbolszewię widłami.
Odpowiedz
Obserwuję dane Szwecji i Norwegii i coś ta strategia DN jest słaba.
Mają 400 nowych zakażeń i 34 nowe zgony przy odpowiednio 50 i 2 w Norwegii.
Społeczeństwa podobnie wylewne i towarzyskie, i nawet jak podzielić przez 2 to wychodzi, że Norwegia jest do przodu.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
zefciu napisał(a):
cobras napisał(a): Ale wiesz, że Adam pisze o Kanadzie (a konkretnie Ontario), a nie Polsce?
W Ontario też żadnego „ruszenia” nie obserwujemy. Jest nawet lepiej, niż w połowie marca, gdy w ciągu czterech dni liczba potwierdzonych przypadków rosła o 0.25. Obecnie jest to około 0.2.

No sprawdze jak to wyglada, ale tytul wiadomosci z niedzieli byl:
"Ontario zglasza 211 potwierdzonych infekcji, najwiekszy jednodniowy wzrost infekcji od rozpoczecia pandemii"
 a wczoraj w nocy ( poniedzialek ):
"Ontario raportuje 351 nowych infekcji, 10 smierci podczas gdy ogolna liczba infekcji przekracza 1700".Tego sie spodziewalem po powrocie "snowbirds" z Florydy.
Jezeli dotychczasowy dzienny przyrost byl ponizej 200 przypadkow a dzien pozniej 350, to uznalem to za ruszenie w gore po funkcji wykladniczej. W calej Kanadzie kilka dni temu bylo kolo 2 tys przypadkow, teraz jest 8 tys. Politycy tez staraja sie wyplaszczyc krzywa bo szpitale sa na krawedzi mozliwosci, poza tym ciagle wybuchaja infekcje w domach opieki.
Odpowiedz
Adam M. napisał(a): to uznalem to za ruszenie w gore po funkcji wykladniczej
Co to znaczy „ruszenie w gore po funkcji wykladniczej”? Zaraza w początkowym etapie zawsze rozwija się wykładniczo. Inny może być parametr tej funkcji, jakim jest stosunek nowych zakażeń do zakażeń już istniejących. Ten stosunek w przyroście wykładniczym jest stały. Zatem „ruszenie” oznaczać może tyle, że parametr ten się zmienił. Tak więc prawdą jest np. że we Włoszech epidemia już hamuje, choć może tego nie być na pierwszy rzut oka widać. Ale póki co, Polska, ani Kanada żadnych drastycznych zmian w żadną stronę nie notują.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
Jezeli dla ciebie przyrost w przeciagu 2 dni o 180 przypadkow nie jest "przyspieszeniem" rozwoju epidemii w momencie gdy w poprzednim tygodniu dzienne przyrosty rosly od 150 do 180 przypadkow to nie wiem co nim jest.
Poza tym zauwazam u ciebie dziwna tendencje do forsowania swoich racji w dyskusji ( a nawet nie w dyskusji, bo przeciez opisuje tylko istniejaca obiektywnie rzeczywistosc ) za wszelka cene, dosc podobnie do forsowania pomyslu wyborow przez Jaroslawa.
Dlatego odstapie od mojej zasady nieoceniania wypowiedzi forumowiczow i za kazdego postawionego mi minusa dostaniesz ode mnie minusa zwrotnego - moze to troche ostudzi twoje moderatorskie zapedy.
Jest to tym bardziej kuriozalne gdy wypowiadasz sie o sytuacji, ktora dzieje sie 10 tys km od twego miejsca pobytu i o ktorej nie masz zielonego pojecia.
Odpowiedz
zefciu napisał(a):
Adam M. napisał(a): to uznalem to za ruszenie w gore po funkcji wykladniczej
Co to znaczy „ruszenie w gore po funkcji wykladniczej”? Zaraza w początkowym etapie zawsze rozwija się wykładniczo. Inny może być parametr tej funkcji, jakim jest stosunek nowych zakażeń do zakażeń już istniejących. Ten stosunek w przyroście wykładniczym jest stały. Zatem „ruszenie” oznaczać może tyle, że parametr ten się zmienił. Tak więc prawdą jest np. że we Włoszech epidemia już hamuje, choć może tego nie być na pierwszy rzut oka widać. Ale póki co, Polska, ani Kanada żadnych drastycznych zmian w żadną stronę nie notują.

To bardziej złożone. Najprostszy model SIR jest w przebiegu podobny reakcji następczej (A-->B-->C) znanej z chemii. Istotny jest tutaj produkt pośredni B, czyli I w modelu SIR.

[Obrazek: 3bda2adc72a315ef8877c9010a9ff16d84e1904e]

gdzie k1 i k2 to "stałe szybkości". Funkcja ma postać:

 [Obrazek: 6dfb01a465d512260ce16b42bfb1aad6c15e5cf3] 

gdzie a = CA0
Tylko całkowity, gospodarczy PiSdziec (пиздец) i hiperinflacja jak z 1989 mogą uratować Polskę. Skurwerenowi musi zabraknąć na chleb, wódę i kiełbę. Wtedy pogoni PiSbolszewię widłami.
Odpowiedz
Adam M. napisał(a): Jezeli dla ciebie przyrost w przeciagu 2 dni o 180 przypadkow nie jest "przyspieszeniem" rozwoju epidemii w momencie gdy w poprzednim tygodniu dzienne przyrosty rosly od 150 do 180 przypadkow to nie wiem co nim jest.
Przecież napisałem. Więc napiszę jeszcze raz. Naturalnym zjawiskiem w początkowym etapie rozwoju epidemii jest wzrost bardzo zbliżony do wykładniczego. Za zjawisko godne newsa, wskazujące, że coś się zmieniło, coś „ruszyło” uznałbym odstępstwo od tego wzrostu, wskazującą, że parametry uległy zmianie.
Cytat:i za kazdego postawionego mi minusa dostaniesz ode mnie minusa zwrotnego
Skoro masz pragnienie udowodnić światu, że jesteś przewrażliwioną na swoim punkcie pizdą, to ja nie mogę Ci w tym przeszkodzić. Choć osobiście się z tą tezą nie zgadzam i uważam, że stać Cię na więcej.
Cytat:moze to troche ostudzi twoje moderatorskie zapedy.
Od kiedy to dawanie minusów jest działaniem moderatorskim?
Cytat:Jest to tym bardziej kuriozalne gdy wypowiadasz sie o sytuacji, ktora dzieje sie 10 tys km od twego miejsca pobytu i o ktorej nie masz zielonego pojecia.
Mam pojęcie takie, że w odróżnieniu od Ciebie, spojrzałem na dane. W odróżnieniu od Ciebie, przeprowadziłem jakąkolwiek analizę tych danych (kalkulację tempa wzrostu w różnym czasie). W jaki sposób miałaby mi w tym pomóc podróż do Kanady, nie wiem. Jakimi danymi, którymi ja nie dysponuję, dysponujesz Ty – też nie wiem. Może mi wyjaśnisz.

Wron NIEmiecki napisał(a): To bardziej złożone.
Wiem, że modele są bardziej złożone. Jednak dane, które widzimy na covidtrends pokazują, że na początku epidemii praktycznie wszędzie obserwujemy model wykładniczy z różnym tempem. Dopiero po jakimś czasie ten model wzrostu ustępuje. Zatem słusznym jest spodziewać się wzrostu wykładniczego we wszystkich krajach czy regionach, a robienie newsa z faktu, że zachorowania rosną cały czas wykładniczo jest porównywalne z ogłaszaniem na pierwszej stronie, że Elvis dalej nie żyje.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
https://www.facebook.com/148321203527312...799500438/

Cytat:
Moi drodzy, myślę, że Was pozytywnie zaskoczę wieściami na temat COVID-19. Zwróćcie proszę uwagę na obrazek poniżej. Mapa pokazuje wskaźnik zgonów na koronawirusa per 100 tys. mieszkańców w poszczególnych regionach Niemiec. We Wschodnich Niemczech śmiertelność jest na poziomie 1.09, a w Zachodnich 3.53. Co prawda w Berlinie 2.31, ale w Berlinie mieszka dużo ludzi z zachodnich landów i obcokrajowców. W Zachodnich Niemczech jest większy poziom życia i trochę lepszy poziom medycyny i szpitali, więc teoretycznie niekorzystnie sytuacja ze zgonami powinna wyglądać w byłym NRD, a nie w RFN. Tymczasem jest odwrotnie. A wiecie dlaczego? Otóż wszyscy mieszkańcy NRD, podobnie jak mieszkańcy krajów byłego układu warszawskiego i ZSRR, byli poddawani obowiązkowemu szczepieniu BCG na gruźlice. Mieszkańcy RFN nie mieli problemów z gruźlicą, więc u nich nie było masowej wakcynacji ludności. Szczepionka na gruźlicę w tym przypadku jest kluczowa, ponieważ prątka gruźlicy, podobnie jak koronawirus, najczęściej atakuje płuca.

Inne porównanie: Portugalia i Hiszpania. Ten sam klimat, ten sam region, ta sama dieta i podobny styl życia. W Hiszpanii wskaźnik śmiertelności 124 osoby na jeden milion mieszkańców, a w Portugalii 10 osób. Czyli 12 razy niższy. I w Portugalii, i w Hiszpanii robi się zbyt mało testów, żeby wyłonić wszystkich zainfekowanych, ale nawet śmiertelność liczona jako propocja ilości zgonów do ilości zainfekowanych (potwierdzonych testami) też różni się drastycznie: w Hiszpanii to 8.0%, we Włoszech to 10.8%, a w Portugalii 1.9%. Wirusolodzy WHO mówią o tym, że ilość faktycznie zainfekowanych jest co najmniej 5 razy większa od oficjalnej. Jeśli te wskaźniki pomnożymy przez 5, to otrzymujemy, że we Włoszech umiera około 2% chorych, w Hiszpanii - 1.6%, a w Portugalii 0.4%. Skąd ta różnica? We Włoszech ludzie byli szczepieni na gruźlicę selektywnie, w Hiszpanii ta szczepionka też przestała obowiązywać w 1981. Portugalia szczepiła wszystkich obowiązkowo do 2017 roku, czyli 36 lat dłużej, niż Hiszpania. Feel the difference.

Przykład z innego kontynentu. W Ekwadorze, gdzie nie ma obowiązku szczepienia na gruźlicę, wskaźnik śmiertelności 2.72 osoby na milion mieszkańców. W Peru, gdzie szczepienie na gruźlice obowiązuje od 1945 roku, śmiertelność na poziomie 0.49, a w Kolumbii, gdzie szczepią wszystkich od 1960 roku, śmiertelność 0.12.

Co to oznacza dla Ciebie, drogi przyjacielu? Otóż to, że jeśli urodziłeś się na terytorium Wschodniej i Centralnej Europy i, jak wszyscy w tym regionie, byłeś szczepiony w dzieciństwie na gruźlicę, to możesz teoretycznie czuć się bezpieczniej. Wymieniam poniżej kraje, gdzie nie ma obowiązkowego szczepienia na gruźlicę: Wielka Brytania, USA, Kanada, Francja, Niemcy, Belgia, Holandia, Dania, Norwegia, Włochy, Luksemburg, Hiszpania, Słowenia, Szwajcaria, Australia, Izrael. Z dużym prawdopodobieństwem tam będzie masakra. W Czechach, Polsce, na Węgrzech, Białorusi czy Ukrainie przebieg choroby powinien być teoretycznie o wiele łagodniejszy. Jeśli do tego dołożymy przestrzeganie kwarantanny i zasad higieny to mamy ogromne szanse żeby wyjść z tego obronną ręką. Dla zainteresowanych wrzucam w komentarzu dwa linki źródłowe: jeden po angielsku, drugi po rosyjsku.

Rewelacja, ciekawe czy nie fake, wrzucam linki do badań.

https://aillarionov.livejournal.com/1169...RIxa6QsUCU

https://www.sciencemag.org/news/2020/03/...oronavirus
Sebastian Flak
Odpowiedz
zefciu napisał(a): Wiem, że modele są bardziej złożone. Jednak dane, które widzimy na covidtrends pokazują, że na początku epidemii praktycznie wszędzie obserwujemy model wykładniczy z różnym tempem. Dopiero po jakimś czasie ten model wzrostu ustępuje. Zatem słusznym jest spodziewać się wzrostu wykładniczego we wszystkich krajach czy regionach, a robienie newsa z faktu, że zachorowania rosną cały czas wykładniczo jest porównywalne z ogłaszaniem na pierwszej stronie, że Elvis dalej nie żyje.

Pozwolę się nie zgodzić. Dane statystyczne do pewnego momentu mogą być na tyle ogólne, żeby pasować do rozwoju liniowego i wykładniczego. Moment, w którym wykres "skręca w górę" i jednoznacznie porzuca zakres liniowy IMHO jest ważną informacją, gdyż pozwala na wyznaczenie etapu, w którym dany kraj się znajduje. To po pierwsze. Po drugie, w okresie (nieomal-)liniowym liczby umarlaków zazwyczaj też nie rosną szczególnie. Dopiero od fazy (jednoznacznie) wykładniczej należy oczekiwać znaczącego zwiększenia liczby czarnych worków w piwnicach szpitalnych. Lub na korytarzach. Lub, jak w Nowym Jorku, w samochodach chłodniczych. Po trzecie, między wzrostem liczby zakażeń a liczby śmierci jest pewne przesunięcie czasowe, zazwyczaj około dwóch tygodni. W niektórych krajach mniej, w innych więcej. W tych krajach, w których to jest mniej, zazwyczaj testowanie jest dziadowskie i jest mnóstwo wypadków niewykrytych. W krajach, w których przesunięcie jest dłuższe, prawdopodobnie wyłapuje się większy procent faktycznych zarażeń.

Po czwarte i ostatnie, wykres liniowy wykładniczy wykresowi liniowemu wykładniczemu nierówny. Wiadomo, że na każdym wykresie podwaja się liczba zarażeń co pewien czas. W niektórych krajach to podwajanie "przyspiesza", tam sytuacja wymyka się spod kontroli. W innych spowalnia, tam można mieć umiarkowaną nadzieję, że sytuacja jest kontrolowana. Dlatego zanim dasz minusa, może sprawdź, czy ten wykres wykładniczy uległ zmianie między wczoraj a dziś. A z danych kolegi wynika, że okres podwojenia się skrócił. W Ontario.

Ale jak spojrzę na dane dla całej kanady, to wydaje się, że jednak nie jest tak źle:

[Obrazek: fig-1-eng.jpg]

https://www.canada.ca/en/public-health/s...cases.html

Nie wiem, na ile dane aktualne, ale sprawia wrażenie wyhamowania przyrostu zarażeń. Może Ontario odbiega od średniej?

https://www.canada.ca/en/public-health/s...on.html#a1
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
Odnośnie tej gruźlicy.

Wg tego:
Ekwador śmiertelność 3,43
Kolumbia śmiertelność 1,76
Peru śmiertelność 2,81

Wszystkie te kraje mają niedużo zachorowań i pewnie jeszcze nie ma przeciążenia ich służby zdrowia.

Porównanie Portugalii 2,14% z Hiszpanią 8,82% nie ma sensu bo w Hiszpanii jest dużo więcej zachorowań.

Ciekawe jest porównanie RFN z NRD - ale przyczyną może być to, że Niemcy na zachodzie mieli większe kontakty z Francuzami i Włochami.

Artykuł po angielsku mówi o rozpoczynających się testach szczepionki na gruźlicę bo ta ogólnie świeżo po szczepieniu podnosi odporność - czy to działa po latach - czort wie.
Artykuł po rosyjsku a raczej wpis na forum nie wiem o czym mówi bo rosyjskiego nie znam a translator odmówił mi współpracy.

Ogólnie fajnie by było ale jestem sceptyczny.

Edit:
https://www.medrxiv.org/content/10.1101/...1.full.pdf

Chociaż ...
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"
Odpowiedz
zefciu napisał(a): Wiem, że modele są bardziej złożone. Jednak dane, które widzimy na covidtrends pokazują, że na początku epidemii praktycznie wszędzie obserwujemy model wykładniczy z różnym tempem. Dopiero po jakimś czasie ten model wzrostu ustępuje. Zatem słusznym jest spodziewać się wzrostu wykładniczego we wszystkich krajach czy regionach, a robienie newsa z faktu, że zachorowania rosną cały czas wykładniczo jest porównywalne z ogłaszaniem na pierwszej stronie, że Elvis dalej nie żyje.

Nie rozumiem twojego zdziwienia*. Już tłumaczę; na początku masz samych podatnych, nie masz zarażonych ani wyzdrowiałych. Pochodna dCb/dt osiąga wartości największą (największy przyrost zarażeń). Potem ilość podatnych spada, bo się zarażają, a cześć zarażonych zdrowieje. W maksimum zarażeń, szybkości zarażeń i wyzdrowień zrównują się. Parametr k jest kinetyczny, rożny dla rożnych populacji, środowiska, zależny od działań prewencyjnych itd, ma wymiar odwrotności jednostki czasu. Inny będzie w DE, w PL itd.

Prawdziwe jaja zaczynają się, jeśli założyć, że zarówno wyzdrowiali jak i zarażeni mogą stać sie znowu podatni na zarażenie. Wtedy ustala sie stan równowagi dynamicznej. A to by znaczyło, że Covid 19 na za zawsze pozostanie w populacji. Chyba że wynajdą skuteczna szczepionkę.

* Oczywiście obaj wiemy, że media kochają katastroficzne nagłówki.
Tylko całkowity, gospodarczy PiSdziec (пиздец) i hiperinflacja jak z 1989 mogą uratować Polskę. Skurwerenowi musi zabraknąć na chleb, wódę i kiełbę. Wtedy pogoni PiSbolszewię widłami.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości