Iselin napisał(a): Nie wiem, czy szanse na zakażenie są mniejsze niż walnięcie kokosem. Niedawno koronawirus zabił gościa z mojego miasta rodzinnego. Człowiek był młodszy ode mnie,zdrowy, łaził po górach, chodził do tego samego liceum, znał się z moimi koleżankami.Daj spokój, w tym (i nie tylko w tym) kraju działa od lat np. sekta czcicieli wypadków samochodowych. Są to osoby, które umniejszają każde zagrożenie i niebezpieczeństwo bawiąc się w statystyki dotyczące porównywania ofiar śmiertelnych w odniesieniu do wypadków, itp. Ignorując przy tym jakikolwiek szerszy aspekt danej sprawy.
Z kolei przed wprowadzeniem tych zakazów imprez klub, w którym pracuje moja współlokatorka, nie chciał odwołać zaplanowanego koncertu Batushki, bo to nie impreza masowa i wolno. Na szczęście wprowadzili ten zakaz. Czytaliście, kto był pacjentem zero na Podlasiu?
Problem z dużą ilością zarażonych koronawirusem to w dużej mierze nie jest problem chorych na Covid, tylko problem masy ludzi, która choruje lub zachoruje na inne choroby i będzie mieć problem z właściwym leczeniem i dostępem do opieki medycznej, wtedy wiele zgonów/poważnych komplikacji można będzie pośrednio przypisać właśnie Covid.
Osobiście nie obawiam się kryzysu gospodarczego, w tym sensie iż jestem psychologicznie pogodzony z myślą iż poważne kryzysy gospodarcze, o różnej genezie są nieodłącznym elementem historii gospodarczej świata i po prostu muszą występować, a wielu Polaków musi sobie przypomnieć, że co by się nie działo to w latach 80, 90-tych mimo wszystko też żyli. Jakkolwiek brutalnie by to nie zabrzmiało.
Obawiam się natomiast głębokiego kryzysu służby zdrowia, gdyż nawet gdy sytuacja wróci do normy to kumulacja w jednym czasie odwołanych wizyt, przełożonych badań, zabiegów, itd. będzie prawdopodobnie skutkować paraliżem jakiego do tej pory jeszcze nie uświadczono, i z którego długo się nie wyjdzie.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
NN