To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
HardcorKopciuszek vs. AntyKopciuszek
#1
Uśmiech 
https://www.wprost.pl/prime-time/1030391...metoo.html

Cytat:Li Shang, generał chińskiej armii i ukochany Mulan, nie pojawi się w nowej wersji hitu Disneya. Dlaczego zdecydowano się na taki krok?
Aktorska wersja bajki o Mulan jest wzorowana na animacji Disneya z 1998 roku. „Mulan” przedstawia historię kobiety, która przebiera się za mężczyznę, żeby w miejsce swojego schorowanego ojca walczyć w chińskiej armii. W oryginalnej wersji „Mulan” generał Li Shang nawiązał wieź z Pingiem, czyli męskim alter ego Mulan. Dlaczego w nowej wersji „Mulan” nie pojawi się postać generała, tłumaczył Jason Reed, a jego słowa cytuje portal Collider. Jak się okazuje ma to związek ze zmianami, które zostały zapoczątkowane przez ruch #MeToo.

„Uznaliśmy, że to niewłaściwe”
– Myślę, że w czasach #MeToo postać, która jest dowódcą i jednocześnie obiektem miłosnego zainteresowania jest nieco niezręczna – uznaliśmy, że to niewłaściwe – powiedział Jason Reed, dodając, że „pomyślano, że na wiele sposobów to usprawiedliwianie zachowania, które za wszelką cenę powinny zostać wykluczone z przemysłu filmowego".

Z jednej strony 50 twarzy Greya, gdzie samczą dominacją aż kipi, a wszystko co związane z tą francczyzą sprzedało się w miriadach egzemplarzy. Z drugiej majstrowanie przy bajkach, aby w ogóle usunąć pomysł na romans w pracy. Czekam, aż delete dotknie Książąt z baśni i bajek, którzy uwodzili biedne, niewykształcone lasencje z prowincji. Bajki z reguły były tymi elementami, które pozwalały na obejście Tabu, na sensowne zaszczepienie marzeń, na wykazanie, że dla miłości nie jest ważny wiek, pozycja społeczna ani żadna wymyślona czy nie, przeszkoda.

Dzisiaj jednak, następuje nieco kuriozalny ideologiczny podział na kasty, które mogą się w ogóle ze sobą wiązać i cieszyć wzajemną miłością i szacunkiem. Ja rozumiem, że molestowanie to realny problem, ale czemu do cholery wymazywane jest uczucie między podwładną a szefem, kiedy w większości dorosłe kobiety, domagają się twórczości w stylu Blanki Lipińskiej i ww. 50 oblicz multimilionera sadysty? Światowa kultura zaczyna cierpieć na schizoidalną "trendowatość". Z jednej AntyKopciuszek, z drugiej HardcorKopciuszek. Wygląda to jak wykształcanie nowego '"shamingu": "wstydź się, że podkochujesz w szefie, Ty zdrajczynio kobiet!". Podejrzewam, że ten trend będzie mutował. Im większa będzie presja, im większe nakłady na cnotliwe izolowanie uczuć ludzi o pozycjach niesymetrycznych, tym lepiej różne Lipińskie będą zarabiać. Na zasadzie zakazanego owocu wykwitnie coś jeszcze ciekawszego niż #MeToo. Więcej nawet. Nastąpi zmiksowanie molestowania, zemsty byłych kochanków i intensyfikacji smaczku zakazanego owocu. Nastąpi istna schizofrenia w realu, bo w całej puli znajdzie się x osób rozgrywających za pomocą tabu swoje prywatne urazy i z tego x iluś tam przykładom z pewnością uda się dowieść interesowność i kłamstwo, co będzie służyło za bicz, na każdą osobę molestowaną.

Ja rozumiem różne funkcje sztuki, tą kreatorską też, ale po kij się za pomocą sztuki bawić w inżynierię społeczną?
Sebastian Flak
Odpowiedz
#2
Mu Shu też nie będzie... to tak na marginesie.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#3
Tylko że o żadnej "inżynierii społecznej" nie ma mowy - bajki o Mulan nie są sponsorowane z podatków, tylko decyzja o tworzeniu takiej, a nie innej wersji jest decyzją biznesową, podejmowaną przez prywatny kapitał. "Poprawność polityczna", na którą tak narzeka etatystyczna, przeciwrynkowa prawica, to dostosowywanie się producentów do woli konsumentów.

Oczywiście, mamy prawo narzekać, że może ci konsumenci za bardzo mądrzy to nie są. I pewnie będzie to uzasadniona opinia. Ale próba odgórnej regulacji niewłaściwych gustów motłochu - to dopiero jest inżynieria społeczna.

Obecnie lud pracujący na ogólnym Zachodzie uważa romanse między szefem a podwładnym za niewłaściwe i nieprzyzwoite. Ja mam gust podobny - chociaż rozumiem, że ktoś ma inny, a de gustibus non est disputandum. Co kraj to obyczaj - w Polsce, sądząc po sukcesie dzieła Blanki Lipińskiej, uważa się, że gwałcenie jest spoko, jeśli jest się bogatym i przystojnym, zresztą zawsze się trochę gwałci. Ale to nie jest podział kastowy, tylko kulturowy raczej.
Odpowiedz
#4
Gawain napisał(a): Z jednej strony 50 twarzy Greya, gdzie samczą dominacją aż kipi, a wszystko co związane z tą francczyzą sprzedało się w miriadach egzemplarzy.
No ale chyba nie postulujesz, że 50 twarzy prezentuje zdrową i wizję kobiecej seksualności, którą chciałbyś, aby np. przejęła Twoja córka.
Cytat:Z drugiej majstrowanie przy bajkach, aby w ogóle usunąć pomysł na romans w pracy.
No halo halo! Romans w pracy będzie. Ale będzie z towarzyszem broni, a nie z dowódcą.
Cytat:Bajki z reguły były tymi elementami, które pozwalały na obejście Tabu, na sensowne zaszczepienie marzeń, na wykazanie, że dla miłości nie jest ważny wiek, pozycja społeczna ani żadna wymyślona czy nie, przeszkoda.
Pytanie tylko, czy takie marzenia można nazwać sensownymi. Czy dziewczyna mająca zaszczepione takie marzenia nie jest właśnie bardziej podatna na nadużycia władzy.
Cytat:Dzisiaj jednak, następuje nieco kuriozalny ideologiczny podział na kasty, które mogą się w ogóle ze sobą wiązać i cieszyć wzajemną miłością i szacunkiem.
Bez przesady! Podział na kasty był zawsze. I zawsze było tak, że wielka miłość księcia i chłopki była w bajkach. A w „realu” książę chłopkę brzuchacił i ta miała szczęście, jeśli w ogóle w jakiś sposób bękartem się zajął. Nigdy jednak nie dochodziło do jakiegoś zniwelowania różnic społecznych przez „wielką miłość”.
Cytat:kiedy w większości dorosłe kobiety, domagają się twórczości w stylu Blanki Lipińskiej
No i znowu pytanie: czy chciałbyś, aby Twoja dorastająca córka czytała Blankę i na jej podstawie budowała sobie wizję relacji z mężczyzną? Blankę niech czytają sobie 45-letnie panie domu, bo im to nie zaszkodzi. Ale Mulan ma stać się wzorem dla młodych dziewczyn. Ciężko te dzieła zatem porównywać.
Cytat:Wygląda to jak wykształcanie nowego '"shamingu": "wstydź się, że podkochujesz w szefie, Ty zdrajczynio kobiet!".
Kobieta, która się podkochuje w szefie i zmienia zachowanie w wyniku tego będzie i tak uznana za zdrajczynię załogi. I to chyba dość naturalne.
Cytat:Im większa będzie presja, im większe nakłady na cnotliwe izolowanie uczuć ludzi o pozycjach niesymetrycznych, tym lepiej różne Lipińskie będą zarabiać.
Ależ z pewnością. Ale czy to źle? Im większa presja na usuwanie z kultury przemocy, tym brutalniejsze są filmy. Podobnie – liczba gwałtów negatywnie koreluje z ilością pornografii.
Cytat:Ja rozumiem różne funkcje sztuki, tą kreatorską też, ale po kij się za pomocą sztuki bawić w inżynierię społeczną?
Ale to jest dokładnie odwrotnie. Prądy społeczne są w tym względzie pierwotne. To nie Mulan wygenerowała #MeToo. To #MeToo sprawiło, że Twórcy remake'u jakoś inaczej patrzą na ten scenariusz.

ZaKotem napisał(a): w Polsce, sądząc po sukcesie dzieła Blanki Lipińskiej, uważa się, że gwałcenie jest spoko
To nie tak. Równie dobrze można by powiedzieć, ze „sądząc po sukcesie Deadpoola uważa się, że nieliczenie się z prawem i krwawa zemsta na wrogach jest spoko”. Oczywiście, że nie jest spoko. Każdy rozsądny człowiek rozumie, że krępujące go prawo i normy społeczne są potrzebne i bez nich cywilizacja by się rozleciała. A jednak doznaje pewnego katharsis oglądając anty-bohatera wyżynającego „złych”. Tak samo gospodynie domowe czytające z wypiekami książki Jamesa i Lipińskiej nie będą szukać gwałtów.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#5
Dodajmy do tego:

- Oryginalna "Ballada o Mulan" nie zawiera wątku miłosnego w ogóle. Jest to historia córki, która zaciąga się do wojska i przez 12 lat służy, dochodząc do wysokich stanowisk oficerskich. Jej towarzysze broni odkrywają dopiero po zakończeniu służby, że jest kobietą.

EDIT: Poprawny link:

https://en.wikisource.org/wiki/Translati...d_of_Mulan

- tak więc romans oficera i podwładnej to nie żadna średniowieczna bajka, ale dopisanie romansu przez XX-wiecznych scenarzystów, żeby pasowała w schemat "disneyowskich księżniczek".

EDIT: Uzupełniłem obrazek:

[Obrazek: 398?cb=20190524201045]

(Czwarta z lewej)

- w tym szeregu szczególnie należy wymienić "Małą Syrenkę". Nie dość, że zamiast tragicznego zakończenia oryginału dopisano obowiązkowy happy end, dodatkowo okraszono to całą masą seksizmu, przy którym bezpieczniki #MeToo wywalają w przedbiegach. Małe zestawienie poniżej:



- nie zapominajmy, że spora część średniowiecznych bajek była o rzędy wielkości bardziej hardkorowa, niż jakieś zdechłe greje czy inne geje:

https://tvn24.pl/magazyn-tvn24/o-bajkach...cie,22,508

https://ciekawostkihistoryczne.pl/2012/1...aci-grimm/

https://wielkahistoria.pl/pierwotne-wers...rl-babcie/

Nie sądzę, żeby historia królewicza ruchającego śpiącą królewnę nadawała się na bajkę dla dzieci, to raczej już format XXX. A to, że siostry Kopciuszka obcinały sobie palce czy pięty przypomina raczej ekranizacje Piły. Nawet taki detal, że w oryginałach to nie macocha ale matka Królewny Snieżki była zazdrosna o jej urodę, został już ocenzurowany przez Grimmów.

Zamiast więc marudzić przyzwyczaj się, że "Stary Disney" okłamywał ludzi swoją post-purytańską usłodzoną i uromantycznioną wersją.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#6
zefciu napisał(a): To nie tak. Równie dobrze można by powiedzieć, ze „sądząc po sukcesie Deadpoola uważa się, że nieliczenie się z prawem i krwawa zemsta na wrogach jest spoko”. Oczywiście, że nie jest spoko. Każdy rozsądny człowiek rozumie, że krępujące go prawo i normy społeczne są potrzebne i bez nich cywilizacja by się rozleciała. A jednak doznaje pewnego katharsis oglądając anty-bohatera wyżynającego „złych”. Tak samo gospodynie domowe czytające z wypiekami książki Jamesa i Lipińskiej nie będą szukać gwałtów.
No ok, zgoda, tylko że "Deadpool" nie był reklamowany jako dramat psychologiczny o problemie zbrodni i kary, podobnie jak poruszające podobne tematy filmy Tarantina. "Grey" był reklamowany jako "łamiący tabu erotyk" i rzeczywiście tym był, był też zapoznaniem popkultury z subkulturą BDSM, obecnie tak egzotyczną, jak niegdyś zorganizowany homoseksualizm. A nie był przedstawiany jako np. film rodzinny o dobrym amerykańskim małżeństwie.

Pornograficzna wersja opisu przypadku syndromu sztokholmskiego też byłaby spoko jako odmóżdżająca rozrywka, gdyby nie to, że sama autorka, jak i jej fanki uważają, że to jest książka/film o romantycznej miłości. I ten dysonans mi tu właśnie nie bangla.
Odpowiedz
#7
ZaKotem napisał(a): No ok, zgoda, tylko że "Deadpool" nie był reklamowany jako dramat psychologiczny o problemie zbrodni i kary, podobnie jak poruszające podobne tematy filmy Tarantina. "Grey" był reklamowany jako "łamiący tabu erotyk" i rzeczywiście tym był, był też zapoznaniem popkultury z subkulturą BDSM, obecnie tak egzotyczną, jak niegdyś zorganizowany homoseksualizm. A nie był przedstawiany jako np. film rodzinny o dobrym amerykańskim małżeństwie.

Swego czasu słyszałem, że 50 Twarzy ma tyle wspólnego z subkulturą BDSM co Rambo II z wojną w Wietnamie. Ponoć osoby uprawiające tę perwersję wręcz ostrzegają przed szkodliwym wpływem Fifty Shades-ów, na czele z używaniem niebezpiecznych łączników kabli.

Cytat:Pornograficzna wersja opisu przypadku syndromu sztokholmskiego też byłaby spoko jako odmóżdżająca rozrywka, gdyby nie to, że sama autorka, jak i jej fanki uważają, że to jest książka/film o romantycznej miłości. I ten dysonans mi tu właśnie nie bangla.

Cytując pierwszy z brzegu portal książkowy: "Obrzydliwie romantyczna, skrajnie prawdziwa i inspirująca..."

A poza tym to woda na młyn tych wszystkich ostrzegaczy przed zgubnym wpływem okultyzmu książkowego. Ale po kolei. Była sobie pewna seria książek o młodocianym czarodzieju. Tak, Henryk Garnuszko, ten Harry Potter. Pod ich wpływem pewna amerykanka, która w życiu nie czytała Bram Stokera, miała mokry sen o pewnym błyszczącym wampirze i jego ludzkiej kochance. Tak powstał Zmierzch. A z fan-fiction do Zmierzchu powstało 50 Twarzy Geja. No ale Polacy nie gęsi i tak dalej, mamy teraz Noce i Dnie, sztuk 365, na miarę nowego tysiąclecia.

A wszystko zaczęło się od tego "delikatnego uwodzenia". Posacki miał rację, przyznać muszę po latach...
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#8
ZaKotem napisał(a): Pornograficzna wersja opisu przypadku syndromu sztokholmskiego też byłaby spoko jako odmóżdżająca rozrywka, gdyby nie to, że sama autorka, jak i jej fanki uważają, że to jest książka/film o romantycznej miłości. I ten dysonans mi tu właśnie nie bangla.

Broń Dagonie nie bronię 365 dni gwałtów na logice czy 50 twarzy geja, ale w warstwie emocjonalnej to są książki o romantycznej miłości. Gwałty, zabójstwa i bicie są tłem dla historii pt. "wyśnił sobie kobitę i magicznie udało im się znaleźć miłość" oraz "skrzywdzony w młodości chłopak poznaje smak miłości dzięki niezwykłej młodej dziewczynie". I tak, oczywiście, że wyrywam z kontekstu, ale wyobraźcie sobie, że większość ludzi czyta książki pod jakimś kątem. Dla 45-letnich gospodyń domowych istotny jest kontekst emocjonalny, a nie gwałty (również na logice) czy odrażający obraz pewnej klasy praktyk seksualnych.

Bert: sprawdzone info? Jak, na miłość Peruna, można dojść od Pottera do wampira mieniącego się jak psu jajca?
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
Odpowiedz
#9
Socjopapa napisał(a): Broń Dagonie nie bronię 365 dni gwałtów na logice czy 50 twarzy geja, ale w warstwie emocjonalnej to są książki o romantycznej miłości. Gwałty, zabójstwa i bicie są tłem dla historii pt. "wyśnił sobie kobitę i magicznie udało im się znaleźć miłość" oraz "skrzywdzony w młodości chłopak poznaje smak miłości dzięki niezwykłej młodej dziewczynie". I tak, oczywiście, że wyrywam z kontekstu, ale wyobraźcie sobie, że większość ludzi czyta książki pod jakimś kątem. Dla 45-letnich gospodyń domowych istotny jest kontekst emocjonalny, a nie gwałty (również na logice) czy odrażający obraz pewnej klasy praktyk seksualnych.
No nie. Gdyby ten elementy przemocowe w jakiś sposób nie ekscytowały targetowej czytelniczki, to by się w tej książce nie znalazły. Z jakiegoś zatem powodu jakiś odsetek kobiet kręci fantazjowanie o byciu ofiarą gwałtu. Dlaczego – nie wiem. Uważam jednak, że należy o tym powiedzieć głośno z jednoczesnym dopowiedzeniem, że zawsze chodzi o fantazjowanie, czytanie, czy odgrywanie. Jeśli z tego faktu uczynimy tabu, to potem zwolennicy „trochę gwałcenia” będą argumentować „przecież widać po popularności takich książek, że kobiety chcą być gwałcone”.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#10
Socjopapa napisał(a): Bert: sprawdzone info? Jak, na miłość Peruna, można dojść od Pottera do wampira mieniącego się jak psu jajca?

Na to pierwsze ogniwo nie mam linka, pamiętam pewien wywiad, w którym S.M. deklarowała się jako fanka J.K.R., a jednocześnie zapytana o Brama Stokera zreplikowała "He is on my list". I że pierwotnie Twilight miało być fanfikiem do HP. To tyle z pamięci, która czasem zawodna bywa, ale w tym przypadku jestem dosyć pewien.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#11
bert04 napisał(a): Mu Shu też nie będzie... to tak na marginesie.

Smutny

ZaKotem napisał(a): Tylko że o żadnej "inżynierii społecznej" nie ma mowy - bajki o Mulan nie są sponsorowane z podatków, tylko decyzja o tworzeniu takiej, a nie innej wersji jest decyzją biznesową, podejmowaną przez prywatny kapitał. "Poprawność polityczna", na którą tak narzeka etatystyczna, przeciwrynkowa prawica, to dostosowywanie się producentów do woli konsumentów.

Sądzę, że kilkulatki mają gdzieś akcję #MeToo, a gros ich rodziców nawet nie wie co to. Zwłaszcza w ujęciu globalnym.

Cytat:Oczywiście, mamy prawo narzekać, że może ci konsumenci za bardzo mądrzy to nie są. I pewnie będzie to uzasadniona opinia. Ale próba odgórnej regulacji niewłaściwych gustów motłochu - to dopiero jest inżynieria społeczna.

W przypadku korporacji mającej wpływ na populację większą niż jakakolwiek inna firma na świecie i posiadającej kapitał większy niż niejedno państwo ciężko mówić o oddolnych inicjatywach.

Cytat:Obecnie lud pracujący na ogólnym Zachodzie uważa romanse między szefem a podwładnym za niewłaściwe i nieprzyzwoite.

Ale nie za Tabu. A tutaj można odnieść wrażenie, że tą niewłaściwość próbuje się "dokręcić", tak żeby była w ogóle niepomyślalna. Bo jak się takie Tabu złamie to się wkroczy w rejon oprawców i molestantów.

Cytat:Ja mam gust podobny - chociaż rozumiem, że ktoś ma inny, a de gustibus non est disputandum.

Całe życie to kłotnia o gusta, co widać choćby po tym forum, a nawet po tym temacie.



Cytat:Co kraj to obyczaj - w Polsce, sądząc po sukcesie dzieła Blanki Lipińskiej, uważa się, że gwałcenie jest spoko, jeśli jest się bogatym i przystojnym,

Ten tekst słyszałem w jakimś sitcomie amerykańskim o dwóch współlokatorkach, tytułu nie pomnę, bo skakałem po kanałach, ale mi się w uszy rzucił. Zresztą Lipińska jest odpowiedzią na James i to chyba ten rodzaj fantazji, do których grzecznym dziewczynkom nie wypadało się onegdaj przyznawać, a i dziś posmaczek jabłuszka ma.

Cytat:zresztą zawsze się trochę gwałci. Ale to nie jest podział kastowy, tylko kulturowy raczej.

Chyba tak. Ale może to wynik unifikacji kulturalnej? Jest Wschód i Zachód i trochę religijnego czegoś co jest samoistnymi bastionami kultury, jak Islam. Jednak Hardcorowy Kopciuszek nie wypadł Reptilianom z sakwy przy przelocie, tylko sobie memomutuje.

zefciu napisał(a): No ale chyba nie postulujesz, że 50 twarzy prezentuje zdrową i wizję kobiecej seksualności, którą chciałbyś, aby np. przejęła Twoja córka.

No nie, piszę przecież o dualistycznej schizoidalności. Brakuje za to czegoś w mainstreamie co nie jest skrajnością.

Cytat:Z drugiej majstrowanie przy bajkach, aby w ogóle usunąć pomysł na romans w pracy.
No halo halo! Romans w pracy będzie. Ale będzie z towarzyszem broni, a nie z dowódcą.[/quote]

Co jest wsadzaniem wątku "#musthave", ale wypłaszczonego. Pytanie czemu taka miłość jest bardziej właściwa od tej do szefa?

Cytat:Pytanie tylko, czy takie marzenia można nazwać sensownymi. Czy dziewczyna mająca zaszczepione takie marzenia nie jest właśnie bardziej podatna na nadużycia władzy.

Wątpię. Emocjonalny archetyp Księcia to nie gość z wysoką pozycją społeczną, tylko ten ktoś kto się jak ów Książe prezentuje i zachowuje. Obleśny, złośliwy grubas w drogiej Audicy, właściciel Januszexu Księciem nie będzie. Nawet jak mu tytuł kniazia przysługuje. Za to przystojny Alvaro, który driny stawia, tabelki w Excelu robi i krzesło odsuwa... Oooo, to już materiał jest.

Cytat:Bez przesady! Podział na kasty był zawsze. I zawsze było tak, że wielka miłość księcia i chłopki była w bajkach. A w „realu” książę chłopkę brzuchacił i ta miała szczęście, jeśli w ogóle w jakiś sposób bękartem się zajął. Nigdy jednak nie dochodziło do jakiegoś zniwelowania różnic społecznych przez „wielką miłość”.

A złapałeś się na tym, że mówisz w czasie przeszłym? Dzisiaj kastowość nie obowiązuje. Po kliku dekadach komuny zasadniczo starej kastowości nie ma.

Cytat:No i znowu pytanie: czy chciałbyś, aby Twoja dorastająca córka czytała Blankę i na jej podstawie budowała sobie wizję relacji z mężczyzną? Blankę niech czytają sobie 45-letnie panie domu, bo im to nie zaszkodzi. Ale Mulan ma stać się wzorem dla młodych dziewczyn. Ciężko te dzieła zatem porównywać.

I to niby lepiej, że córka zamiast zakochać się w kimś spoko, ale np. bogatszego, nawet nie pomyśli o takim mezaliansie, tylko sobie będzie wybierać spośród Zenków, bo ma ich krocie pod ręką? A co z synem? Widzi super dziewczynę, ale bogatszą i do tego przełożoną. Niech se da spokój z mezaliansem i znajdzie mniejszy kaliber a nie mezalianse odwala? Czy może odwrotnie, niech sobie będzie "szeregowcem" dla dziewczyny, żeby jej wyboru nie utrudniać, zamiast mieć jakieś ambicje, bo jeszcze stanie się Panem i Władcą? Toż całe to zamieszanie wygląda jak wynik jakiejś dziwnej formy niezależności i wpychania na siłę równości tam gdzie nie powinno się jej nawet brać pod uwagę.

Cytat:Kobieta, która się podkochuje w szefie i zmienia zachowanie w wyniku tego będzie i tak uznana za zdrajczynię załogi. I to chyba dość naturalne.
[quote]

Załogi, nie kobiet w ogólności. Fakt, że zostanie Panią Szefową budzi zawiść i to jest zrozumiałe. Natomiast fakt, że dołącza do wyklętej "grupy trzymającej władzę i molestującej, bo #MeToo", to już nowość.


[quote]
Ależ z pewnością. Ale czy to źle? Im większa presja na usuwanie z kultury przemocy, tym brutalniejsze są filmy. Podobnie – liczba gwałtów negatywnie koreluje z ilością pornografii.

Koreluje też negatywnie z poziomem kultury. Toż to infantylizacja społeczeństwa. Mnie się przypomina bitwa na miny z Ferdydurke. Jechanie po bandzie doprowadzi do przeniesienia do wirtualu wszystkich Tabu. Ludzie wolą też wirtual od realu i dążą d tego, aby być non stop online. Pytanie co się stanie jak wirtual stanie się nowym realem? Bo czuję, że PatoNet będzie w mainstreamie i stanie się wylęgarnią ludzi nieodróżniających realu od wirtualu. Z resztą to widać po dzieciach. W szkołach atrakcyjniejszy od Hana Solo jest Kruszwil. A dziś dostęp do Lipińskiej lub jej podobnych twórców ma absolutnie każdy kto umie czytać i ma Internet.

Cytat:Ale to jest dokładnie odwrotnie. Prądy społeczne są w tym względzie pierwotne. To nie Mulan wygenerowała #MeToo. To #MeToo sprawiło, że Twórcy remake'u jakoś inaczej patrzą na ten scenariusz.

Twórcy remake'u próbują przekazać, że coś co nie ma samo w sobie nic negatywnego jest be, bo może być be, jeżeli spełni się x warunków do tego koniecznych.


ZaKotem napisał(a): To nie tak. Równie dobrze można by powiedzieć, ze „sądząc po sukcesie Deadpoola uważa się, że nieliczenie się z prawem i krwawa zemsta na wrogach jest spoko”. Oczywiście, że nie jest spoko. Każdy rozsądny człowiek rozumie, że krępujące go prawo i normy społeczne są potrzebne i bez nich cywilizacja by się rozleciała. A jednak doznaje pewnego katharsis oglądając anty-bohatera wyżynającego „złych”. Tak samo gospodynie domowe czytające z wypiekami książki Jamesa i Lipińskiej nie będą szukać gwałtów.

Natomiast czytając i omawiając takowe lektury, tudzież konsumując filmy itp. media, oswajają się z gwałtem, z podległością i różnymi podobnymi rzeczami, którym twórcy z post#Metoowego Disneya chcą zapobiegać. Ja tam nie wiem, ale jakbym od małego był przekonywany do niewłaściwości pewnych rzeczy, a potem po przekroczeniu magicznej bariery dorosłości odkrywał, że dorośli robią to czego zakazywali i strofowali, w dodatku robili to w sposób hardcorowy... To gotowy przepis na kryzys tożsamości.

bert04 napisał(a): - tak więc romans oficera i podwładnej to nie żadna średniowieczna bajka, ale dopisanie romansu przez XX-wiecznych scenarzystów, żeby pasowała w schemat "disneyowskich księżniczek".

No i ja w naiwności swojej nie widzę w tym nic złego ani niebezpiecznego.

Cytat:- nie zapominajmy, że spora część średniowiecznych bajek była o rzędy wielkości bardziej hardkorowa, niż jakieś zdechłe greje czy inne geje:

https://tvn24.pl/magazyn-tvn24/o-bajkach...cie,22,508

https://ciekawostkihistoryczne.pl/2012/1...aci-grimm/

https://wielkahistoria.pl/pierwotne-wers...rl-babcie/

No ba. Ale czytając takie sagi, to nie znając klucza będą... dziwne. Aluzje do pojenia koni w źródełko, może wykwintne nie są, ale trzeba jednak je rozumieć.

Baśnie zaś to były odpowiedniki opowieści o duchach, echa dawnej mitologii, podrasowane eposy bohaterskie czy opowieści uczące tego jak świat działa i że raczej jest mało przyjazny. Nie wiem jak w świecie, zaraz, głodu i wojen bajki miały mieć wymiar hipisowskiej opowieści.

Cytat:Nie sądzę, żeby historia królewicza ruchającego śpiącą królewnę nadawała się na bajkę dla dzieci, to raczej już format XXX. A to, że siostry Kopciuszka obcinały sobie palce czy pięty przypomina raczej ekranizacje Piły. Nawet taki detal, że w oryginałach to nie macocha ale matka Królewny Snieżki była zazdrosna o jej urodę, został już ocenzurowany przez Grimmów.

Podobnie jak część bezecnych i bezcennych przyśpiewek o dziewkach i parobkach przepadło na purytańskiej wsi. I to całkiem niedawno.

Cytat:Zamiast więc marudzić przyzwyczaj się, że "Stary Disney" okłamywał ludzi swoją post-purytańską usłodzoną i uromantycznioną wersją.

"Stary Disney" był oazą cywilizacyjnego gawędziarstwa, takim Gandalfem z fajką, który snuł opowieści o tym jakie wartości niosą ze sobą coś wartościowego czy dobrego. A że czynił to łagodnie, w świecie po dwóch wojnach światowych to tym lepiej. Teraz mutuje w stronę moralizatorstwa i tworzenia tabu, które sam połamał. I raczej od tego połamania świat gorszy się nie stał.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#12
zefciu napisał(a): Gdyby ten elementy przemocowe w jakiś sposób nie ekscytowały targetowej czytelniczki, to by się w tej książce nie znalazły. Z jakiegoś zatem powodu jakiś odsetek kobiet kręci fantazjowanie o byciu ofiarą gwałtu. Dlaczego – nie wiem.
A ja wiem. Dlatego, że te kobiety spotykały tylko dwa rodzaje mężczyzn: takich, co się nimi nie interesowali, i takich, którzy trochę gwałcili. Każdy normalny człowiek chce być obiektem pożądania, jeśli więc nastąpi skojarzenie "jeśli mu się podobam, to się nieprzystojnie narzuca", no to co robi, kiedy na zabój kocha? Przecież skoro nie może się powstrzymać, to znaczy, że mu zależy.

Na tym właśnie kultura gwałtu polega - to mężczyzna decyduje, kiedy i z kim jest seks, a status kobiety zależy od tego, czy gwałci ją byle Seba po mocnym fulu, czy książę na białym koniu po szampanie za tysiąc ełro (a jeśli przed gwałceniem zsiądzie z konia, to już jest romantyzm).

Zgadzam się z tym, że dobrze, że takie dzieła powstają i są w kulturze masowej obecne, właśnie dlatego, że jest okazja, aby o tym otwarcie porozmawiać.
Odpowiedz
#13
ZaKotem napisał(a):
zefciu napisał(a): Gdyby ten elementy przemocowe w jakiś sposób nie ekscytowały targetowej czytelniczki, to by się w tej książce nie znalazły. Z jakiegoś zatem powodu jakiś odsetek kobiet kręci fantazjowanie o byciu ofiarą gwałtu. Dlaczego – nie wiem.
A ja wiem. Dlatego, że te kobiety spotykały tylko dwa rodzaje mężczyzn: takich, co się nimi nie interesowali, i takich, którzy trochę gwałcili.

A to mi nie bangla. Bo oprócz Zdesperowanych Kur Domowych oglądała to także Młodzież WszechNastoletnia i Studencka Mać. I to niekoniecznie z bogatym życiem związkowym. Mnie się wydaje, że takowe dzieła to kondensaty niegrzeczności i sprośności. W Życiu to zamiast Alvaro jest Andrzej, zamiast 365 dni wyuzdanych i wymyślnych ekscesów jest "#bolimiegłowa, a zamiast wakacji na Majorce jest wypad do ciotki z dzieciami. A czasem i tego nie ma. A by się chciało czegoś łomoczącego. Niekoniecznie serca z tachykardią.

Cytat:Każdy normalny człowiek chce być obiektem pożądania, jeśli więc nastąpi skojarzenie "jeśli mu się podobam, to się nieprzystojnie narzuca", no to co robi, kiedy na zabój kocha? Przecież skoro nie może się powstrzymać, to znaczy, że mu zależy.

Czegoś ja tu nie rozumiem. Kiedy zatem gwałt jest i czym się w rzeczonym wypadku od niegwałtu różni. Bo z tego wynika, że dziewczyna oczekuje na gwałciciela i gwałt, ale skoro oczekuje to gwałt nie jest. Brzmisz jak Korwin, tylko straszniej. Wynika z tego, że w kulturze gwałtu, gwałtu nie ma.

Cytat:Na tym właśnie kultura gwałtu polega - to mężczyzna decyduje, kiedy i z kim jest seks, a status kobiety zależy od tego, czy gwałci ją byle Seba po mocnym fulu, czy książę na białym koniu po szampanie za tysiąc ełro (a jeśli przed gwałceniem zsiądzie z konia, to już jest romantyzm).

To u nas w końcu jest ta kultura gwałtu czy nie?

Cytat:Zgadzam się z tym, że dobrze, że takie dzieła powstają i są w kulturze masowej obecne, właśnie dlatego, że jest okazja, aby o tym otwarcie porozmawiać.

Na razie to dyskusja jest kompletnym miszmaszem zawieszonym między definicjami.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#14
Gawain napisał(a): Sądzę, że kilkulatki mają gdzieś akcję #MeToo, a gros ich rodziców nawet nie wie co to.
No a chodzi o tych, którzy wiedzą. Po prostu odsetek tych, którzy wiedzą jest większy niż odsetek tych, którzy się oburzą na politpoprawność i nie przyjdą.
Cytat:Ale nie za Tabu.
No nie za tabu. Ale jeśli coś takiego się przedstawia, to trzeba to zniuansować jakoś. Wskazać choćby na dwuznaczność takiej relacji. A w bajce dla dzieci to trudne. Dlatego postanowiono wywalić w całości.
Cytat:No nie, piszę przecież o dualistycznej schizoidalności. Brakuje za to czegoś w mainstreamie co nie jest skrajnością.
No ale przecież niczego skrajnego w nowej Mulan nie ma być. No chyba że o czymś nie wiem.
Cytat:Pytanie czemu taka miłość jest bardziej właściwa od tej do szefa?
No odpowiedzi już udzieliłem – „miłość do szefa” wiąże się ze szczególnym ryzykiem wykorzystania. Relacja władzy utrudnia budowę więzi partnerskiej.
Cytat:Emocjonalny archetyp Księcia to nie gość z wysoką pozycją społeczną, tylko ten ktoś kto się jak ów Książe prezentuje i zachowuje. Obleśny, złośliwy grubas w drogiej Audicy, właściciel Januszexu Księciem nie będzie. Nawet jak mu tytuł kniazia przysługuje. Za to przystojny Alvaro, który driny stawia, tabelki w Excelu robi i krzesło odsuwa... Oooo, to już materiał jest.
No a szefo, który driny stawia, krzesło odsuwa, ale jak mu loda nie zrobisz, to Ci zablokuje drogę awansu, to książę, czy nie książę? To kolejny mit, że gwałciciel musi być chamskim grubasem.
Cytat:A złapałeś się na tym, że mówisz w czasie przeszłym? Dzisiaj kastowość nie obowiązuje. Po kliku dekadach komuny zasadniczo starej kastowości nie ma.
Kastowości nie ma. Ale są doraźne relacje podwładności.
Cytat:Toż całe to zamieszanie wygląda jak wynik jakiejś dziwnej formy niezależności i wpychania na siłę równości tam gdzie nie powinno się jej nawet brać pod uwagę.
Oczywiście, że się powinno brać pod uwagę. Takie różnice naturalnie powodują tarcia.
Cytat:Koreluje też negatywnie z poziomem kultury.
Jak mierzonej?
Cytat:Toż to infantylizacja społeczeństwa.
Rozumiem, że jak ktoś Ci wsadzi nóż pod żebro w ciemnym zaułku, to pomyślisz sobie „jaki on dojrzały, że zamiast oglądać głupie filmy, przełamuje tabu w realu”?
Cytat:Twórcy remake'u próbują przekazać, że coś co nie ma samo w sobie nic negatywnego jest be, bo może być be, jeżeli spełni się x warunków do tego koniecznych.
Ale nie potrzeba żadnych x warunków. Sytuacja, podległości sama w sobie budzi pokusę, aby ją wykorzystać.
Cytat:Ja tam nie wiem, ale jakbym od małego był przekonywany do niewłaściwości pewnych rzeczy, a potem po przekroczeniu magicznej bariery dorosłości odkrywał, że dorośli robią to czego zakazywali i strofowali, w dodatku robili to w sposób hardcorowy... To gotowy przepis na kryzys tożsamości.
Ale dorośli nie robią tych rzeczy, tylko sobie o tych rzeczach opowiadają wzajemnie bajki. A to coś innego.
ZaKotem napisał(a): A ja wiem.
A ja nie wiem, czy wiesz. Babą nie jestem, więc nie zdecyduję, czy masz rację.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#15
Gawain napisał(a): i
A to mi nie bangla. Bo oprócz Zdesperowanych Kur Domowych oglądała to także Młodzież WszechNastoletnia i Studencka Mać. I to niekoniecznie z bogatym życiem związkowym. Mnie się wydaje, że takowe dzieła to kondensaty niegrzeczności i sprośności. W Życiu to zamiast Alvaro jest Andrzej, zamiast 365 dni wyuzdanych i wymyślnych ekscesów jest "#bolimiegłowa, a zamiast wakacji na Majorce jest wypad do ciotki z dzieciami. A czasem i tego nie ma. A by się chciało czegoś łomoczącego. Niekoniecznie serca z tachykardią.
No ale to jest zrozumiałe, że chciałoby się czegoś łomoczącego - tylko przecież nie ma żadnego koniecznego związku między łomotaniem a brakiem dobrowolności tegoż.
Cytat:Czegoś ja tu nie rozumiem. Kiedy zatem gwałt jest i czym się w rzeczonym wypadku od niegwałtu różni. Bo z tego wynika, że dziewczyna oczekuje na gwałciciela i gwałt, ale skoro oczekuje to gwałt nie jest. Brzmisz jak Korwin, tylko straszniej. Wynika z tego, że w kulturze gwałtu, gwałtu nie ma.
W kulturze gwałtu nie ma możliwości stwierdzenia, kiedy gwałt jest, a kiedy nie. Przynajmniej przed jego dokonaniem. W tej kulturze to bowiem zależy od samopoczucia kobiety po stosunku - jak jest podłe, to to gwałt, a jak dobre, to to nie gwałt. A mężczyzna swoją męską intuicją ma ocenić, czy kobieta po sprawnym przyduszeniu i wymuszonej penetracji będzie płakała, czy z miejsca się zakocha. A wartość męskiej intuicji jako źródła wiedzy jest taka sobie. Natomiast w naszej feministycznej kulturze jest to o wiele łatwiejsze: pytasz kobiety, czy masz ochotę na seks, i jeśli odpowie "tak", to to nie będzie gwałt, a jeśli odpowie "nie" - to będzie.

Cytat:To u nas w końcu jest ta kultura gwałtu czy nie?
Bywa. Szczęśliwie nie wszędzie i zawsze, ale całkiem sporo jej jeszcze.
Odpowiedz
#16
zefciu napisał(a): No a chodzi o tych, którzy wiedzą. Po prostu odsetek tych, którzy wiedzą jest większy niż odsetek tych, którzy się oburzą na politpoprawność i nie przyjdą.

Gdyby zaś nie interpretacja twórców i umieszczanie jej w konteskście #Metoo, to by to był remake jak każdy inny i pewnie poza grupką zapaleńców nikomu by to do głowy nie przyszło.

Cytat:No nie za tabu. Ale jeśli coś takiego się przedstawia, to trzeba to zniuansować jakoś. Wskazać choćby na dwuznaczność takiej relacji. A w bajce dla dzieci to trudne. Dlatego postanowiono wywalić w całości.

Ius prime noctis, Bohun. Pozbawić wątku erotycznego i szlus. Dałoby się zniuansować. Historia o dziewczynie, która ucieka przed hutliwym naczelnikiem wojska, który robi pobór do wojska i w ten sposób zastępuje brata czy cóś...

Cytat:No ale przecież niczego skrajnego w nowej Mulan nie ma być. No chyba że o czymś nie wiem.

Jest skrajny powód zmiany scenariusza. I jednocześnie zaszczepianie tego co jest spoko relacją a co nie. Czegoś w podobie Dr Quinn nie ma.

Cytat:No odpowiedzi już udzieliłem – „miłość do szefa” wiąże się ze szczególnym ryzykiem wykorzystania. Relacja władzy utrudnia budowę więzi partnerskiej.

A w jaki sposób? Zakładając, że jest dwoje wolnych ludzi. Kobiecie się spodobał szef, ona jemu. Gdzie tu miejsce... no właśnie, na co?

Cytat:No a szefo, który driny stawia, krzesło odsuwa,

Ja piszę, że postrzegany jako Książe z bajki nie będzie, więc raczej niegroźne jest przedstawianie książąt w bajkach jako ładnych i cnotliwych kolesi, bo się Archetyp nie przypisze do osoby niespełniającej warunków.

Cytat:ale jak mu loda nie zrobisz, to Ci zablokuje drogę awansu, to książę, czy nie książę?

Raczej mało archetypiczny to Książe-szantażysta. Nie wiem nadto jak ten przykład ma się odnosić do Mulan, gdzie Generał nikomu loda nie kazał robić. Zwłaszcza szeregowym.

Cytat:Kastowości nie ma. Ale są doraźne relacje podwładności.

Które niewiele dzisiaj znaczą.

Cytat:Oczywiście, że się powinno brać pod uwagę. Takie różnice naturalnie powodują tarcia.

No wiadomo, że Kopciuszek nie ma lekko. Była Pretty Woman, Była Pokojówka na Manhattanie a zeby tego kotleta jeszcze raz odgrzać potrzeba było BrzydUli. Dzisiaj żeby wywołać reakcję to musiała by być TransKopciuszek z koronawirusem przenoszonym drogą płciową. Ludzie się oswoili.


Cytat:Jak mierzonej?

Popularnością, czy to twórców czy gatunków.


Cytat:Rozumiem, że jak ktoś Ci wsadzi nóż pod żebro w ciemnym zaułku, to pomyślisz sobie „jaki on dojrzały, że zamiast oglądać głupie filmy, przełamuje tabu w realu”?

Nie. Pomyślę, "jakiż to debil! Nie rozróżnia już realu od wirtualu!"


Cytat:Ale nie potrzeba żadnych x warunków. Sytuacja, podległości sama w sobie budzi pokusę, aby ją wykorzystać.

Ależ potrzeba. Pierwszy to taki, że jedna ze stron nic nie czuje, drugi to dobrowolność, trzeci to wykorzystywanie pozycji.

Jeżeli podwładna zakochała się w szefie, oboje na to przystają i tworzą relację, to ja tutaj się nie mogę dopatrzyć niczego felernego. Związek jak każdy inny. Bez sensu jest "Nie kochaj szefa, bo a nuż Cię wykorzysta. Nawet nie myśl, że coś z tego będzie, bo symetrii tu nie ma. Nie bądź naiwna."

Na moje oko to nie potrzeba relacji szef-podwładna, wystarczy dowolna inna nierówność na przykład wieku, wykształcenia, wyglądu czy czegokolwiek. Podstaw dowolną cechę i wyjdzie tak samo bzdurnie.


Cytat:Ale dorośli nie robią tych rzeczy, tylko sobie o tych rzeczach opowiadają wzajemnie bajki. A to coś innego.

A to dorośli w bajki nie wierzą?

http://dziennikbulwarowy.pl/140/pijany-u...dW1vd2ljeg==

Jakbym podstawił Twoje dane osobowe, to jest prawdopodobieństwo graniczące z pewnością, że znalazłby się szur, który by w to uwierzył. A tak jest tylko śmiesznostka.

ZaKotem napisał(a): No ale to jest zrozumiałe, że chciałoby się czegoś łomoczącego - tylko przecież nie ma żadnego koniecznego związku między łomotaniem a brakiem dobrowolności tegoż.

No mnie się wydaje, że jednak jest coś i tym czymś jest obopólna zgoda.

Cytat:W kulturze gwałtu nie ma możliwości stwierdzenia, kiedy gwałt jest, a kiedy nie. Przynajmniej przed jego dokonaniem. W tej kulturze to bowiem zależy od samopoczucia kobiety po stosunku - jak jest podłe, to to gwałt, a jak dobre, to to nie gwałt.

Ja tu widzę ten definicyjny problem, że gwałt może w kulturze niegwałtu powstać w dowolnym momencie po fakcie. I w wiele, wiele lat po stosunku, który się może nawet i w owym czasie podobał, ale zaszło tyle zmian, pamięć nie ta, a skurwysyn mnie skrzywdził, bo poszedł do innej. Albo ja się chce od dziada uwolnić, bo Alvaro czeka. Albo Conchita... Albo cokolwiek tam się nawinie.

Cytat: A mężczyzna swoją męską intuicją ma ocenić, czy kobieta po sprawnym przyduszeniu i wymuszonej penetracji będzie płakała, czy z miejsca się zakocha.

A jak się nie zakocha za pierwszym to czynność powtórzyć? Lipińskiej to już lepiej nie czytaj.


Cytat:To u nas w końcu jest ta kultura gwałtu czy nie?
Bywa. Szczęśliwie nie wszędzie i zawsze, ale całkiem sporo jej jeszcze.
[/quote]

A to jest ciekawe, bo poza oazami patologii, to dominującym wzorem jest wzór miłości romantycznej. I w takiej miłości raczej niewiele jest miejsca na gwałt. Natomiast żeby zachowania patologiczne mianować kulturą... Dziwne.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#17
ZaKotem napisał(a):Tylko że o żadnej "inżynierii społecznej" nie ma mowy - bajki o Mulan nie są sponsorowane z podatków, tylko decyzja o tworzeniu takiej, a nie innej wersji jest decyzją biznesową, podejmowaną przez prywatny kapitał. "Poprawność polityczna", na którą tak narzeka etatystyczna, przeciwrynkowa prawica, to dostosowywanie się producentów do woli konsumentów.

Oczywiście jest to bzdura. Oczywiście nieprawdą jest, że jeżeli coś robi firma to znaczy że motywem jest zysk. Oczywiście to że dana "strategia" biznesowa jest w danym momencie popularna (jak teraz dodawanie do produktów kulturowych i marketingu feministycznego pierdolca i w ogóle całe zjawisko woke capital) nie znaczy, że przynosi zysk. Oczywiście teza "jeśli coś robi firma, to znaczy że to przynosi zysk" jest najidiotyczniejszym zdaniem świata. Oczywiście w wielkich korporacjach takich decyzji nie podejmują kapitaliści zainteresowani zyskiem, czyli udziałowcy, tylko różni menedżerowie, na których zyski firmy mają tylko pośredni wpływ, i którzy nie kierują się zyskiem firmy tylko swoim osobistym interesem, nie tylko finansowym ale również towarzyskim. Oczywiście nagrody filmowe i recenzje, mające na tych menedżerów i producentów i ich pozycję towarzyską i społeczną wielki wpływ coraz bardziej rozjeżdżają się z box office'ami. Oczywiście najbardziej poprawni politycznie są krwiożerczy monopoliści, najmniej muszący się przejmować potrzebami konsumentów.

Jeżeli twierdzisz, że dane działanie a) jest motywowane zyskiem b) jest opłacalne to wykaż to. Pokaż, że faktycznie robią to dla zysku, bądź że faktycznie ta strategia jest bardziej opłacalna niż to co robi konkurencja. A nie pierdol, że skoro to robi prywatna firma, to najwidoczniej tak jest.

Co do zjawiska hardcore Kopciuszka. Trochę wiedzy w temacie plus możliwe wyjaśnienie:

[td;dr: bycie zgwałconą jest najpolarniejszą (przyjemną!) fantazją seksualną u kobiet, standardowo jest to bycie zgwałconą przez bardzo atrakcyjnego mężczyznę który po prostu nie może się powstrzymać (czyli sama muszę być taka zarąbista!) im kobieta bardziej seksualnie "otwarta" i mniej represjonująca swoją seksualność tym chętniej takie fantazje snuje, jako że feministki to najczęściej takie właśnie kobiety to one mają najczęściej takie fantazje, wytłumaczenia są różne, np. że u zwierząt kopulacja zazwyczaj poprzedzona jest zdominowaniem samicy co jest sposobem pokazania dostosowania przez samca i te fantazje to po prostu atawizm i biologia, jako że przynajmniej z dostępnych nam danych można wnioskować, że powszechność tych fantazji jest czymś stosunkowo nowym autor poniższego artykułu proponuje inne wytłumaczenie - kobiety mają potrzebę bycia w jakiś sposób zdominowaną przez chłopa, a w egalitarnym współczesnym świecie takie fantazje to jedyny społecznie dopuszczalny sposób na zaspokojenie tej potrzeby]

Michael Kowalik napisał(a):Eroticised (sexually satisfying) rape by a male is the most common sexual fantasy for women (Janda 1985). Shulman & Horne (2006) show that sexually empowered and erotophilic females, a category also associated with the strongest feminist beliefs, are the most likely to experience eroticised rape fantasies or nocturnal dreams. I evaluate the hypothesis that escalation of the feminist rhetoric is an unconscious compensatory response of the female psyche to the conflict between the Enlightenment ideal of human equality irrespective of gender and the primordial domination/submission schema of sexual reproduction that pervades the animal world (Janicke 2016; Terranova 2016).

According to a survey conducted by Bivona & Critelli (2009) 62 per cent of women admitted having a rape dream or fantasy at least once in their lifetime. “Actual prevalence of rape fantasies is probably higher because women may not feel comfortable admitting them.” Ninety-one per cent of women in the survey had fantasies that were entirely or partly sexually satisfying.

In these fantasies, women typically are approached aggressively by a dominant and attractive male who is overcome with desire for her; she feels or expresses non-consent and presents minimal resistance; he overpowers her and takes her sexually. (Critelli & Bivona 2008)

Feminist intellectuals typically subscribe to sexual blame avoidance theory, according to which women fantasise about rape because it mitigates guilt when pursuing sexual fulfilment in a culture characterised by general repression of female sexuality. This theory is now in doubt; recent studies have shown that women who had rape fantasies scored lower than other women on sex guilt (Shulman & Horne 2006; Strassberg & Lockerd 1998). It was also found that women with high sex guilt have fewer sexual fantasies in general (Leitenberg & Henning 1995; Moreault & Follingstad 1978; Pelletier & Herold 1988) and women who were “brought up in a background of sexual repression … reported no fantasies at all during intercourse, and they had difficulty with orgasm and sexual arousal”. This suggests that rape fantasies are not a result of sexual repression but are positively correlated with sexual freedom and empowerment. Shulman & Horne (2006) observe that prevalence of eroticised rape fantasy is significantly higher among more empowered (low sex-guilt score) and erotophilic women, and erotophilia and empowerment are in turn strongly correlated with feminist beliefs.

Further evidence that rape fantasy is a dominant sexual fantasy among women comes from the literary genre of “romance novels”, which accounts for 40 per cent of mass paperback sales in the United States (Salmon & Symons 2003). These erotic love stories are written almost exclusively by women for women, and 54 per cent include rape of the lead female character (Thurston 1987). Vicarious and fantasy rape culture is a predominantly female phenomenon that evidently goes deeper than cultural conventions and sociopolitical ideology of the individual.

While data relating to prevalence of eroticised rape fantasy among males is relatively scarce, 10 to 20 per cent of males in two small surveys have reported having lucid fantasies of being forcefully led into sex, and those fantasies have occurred during actual sex with a partner (Person et al. 1989; Sue 1979). Sexual orientation of males who have reported the fantasies or the gender of their imaginary assailant was not reported. Conversely, the fantasy theme of perpetrating rape on a woman is not a dominant male fantasy (Leitenberg & Henning 1995).

There is a growing body of evidence that the phenomenon of eroticised rape fantasy may have both environmental and biological causes. “In a number of species, for copulation to take place, the male must present a display of dominance, pursue, and sometimes physically subdue the female” (Fisher 1999). Eibl-Eibesfeldt (1989) explains that the reciprocal display of male dominance and female surrender is a basic pattern in the animal world, and that these predispositions originate from primitive brain regions that have evolved to ensure successful mating in reptiles, birds, and mammals. Fisher (1999) nonetheless stresses that from an evolutionary perspective females’ desire to surrender may be limited only to a selected, dominant male, and this ritual is reproduced in erotic dreams and fantasies, although it does not generally correspond to the desire for actual rape. Critelli & Bivona (2008) further suggest that “the display of male dominance may function as a way for females to assess genetic quality and the ability to protect”.

The biological explanation of rape fantasy is not well supported by historical evidence. No practitioner or researcher reported such fantasies before the 1940s. It would be unlikely for Freud or Jung not to have come across the theme of eroticised rape among their many patients if such fantasies and dreams were common at the time. This does not necessarily mean that the biological theory is false; the absence of evidence ought not to be taken as the evidence of absence. A plausible explanation could be that the biological predisposition of females to surrender produces rape fantasies only under certain conditions, for example, if the set of biologically conditioned needs of a female are not satisfied in a given social environment.

It may be hypothesised that the high prevalence of eroticised rape fantasies is the result of cultural changes that originated in the Age of Enlightenment: the idea of the universal value of humanity and of the essential equality of sexes. The integration of Enlightenment ideals into Western social attitudes has had a huge impact on the understanding of gender and the associated expectations about gender roles, culminating in female suffrage and the feminist movement. The Age of Enlightenment has also affected male attitudes, mitigating the culture of male domination and creating a climate of greater gender tolerance. These two effects have led to profound social changes, affecting both the male and the female psyche, which could explain the phenomenon of eroticised rape fantasy in terms of subconscious compensation for partial breakdown of the primordial schema of sexual domination. The conflict between the conscious ideology of female empowerment and the unconscious libidinal predisposition to select for a dominant sexual partner may have prevented conscious realisation of the problem. On this picture, contemporary feminism could have evolved not because women were dominated but because in some critical respect they were not dominated enough.

If this is true, then how could the female psyche cause the male libido to dominate her in the right way if both the male and the female had already consciously accepted that gender domination was ethically wrong? Clearly, this could be accomplished only via unconscious libidinal provocation. The female psyche may have driven those women who are the most psychically conflicted about dominance/submission to escalate the feminist rhetoric, making increasingly bold and even unjust demands in order to elicit a corrective response from the opposite sex. Could this provoke the male libido to reconquer and dominate the female, hopefully without losing all the material gains that the feminist movement has already secured? There is no direct way to test this hypothesis, but the theory of biologically-controlled dominance/submission (Terranova 2016) in combination with the overwhelming evidence that conventional sex roles are inherent to anisogamy (Janicke 2016) does call for a sex-specific compensatory response in the case of contingent qualitative changes in the dominance hierarchy.

A possible objection to the proposed hypothesis is that rigorous study of rape fantasy is less that forty years old, limited to Western society, and virtually no data exists for women before the Enlightenment. This is a valid concern (more culturally varied data is needed) but it is not a refutation (the existing data is still compatible with the hypothesis). What counts in favour of the hypothesis is that neither Freud nor Jung reported dreams or fantasies that involved eroticised rape, suggesting that its current prevalence is a relatively new phenomenon, correlated with female empowerment, sexual tolerance and the rise of feminism. Critelli & Bivona (2008) suggest:

Cytat:future research should explore the generalizability of prevalence estimates across demographic characteristics such as age, ethnicity, and sexual orientation … [and] focus on samples from cultures that are both more androcentric and more egalitarian than that of the United States, as these will provide valuable evidence as to the relative biological and cultural contributions to rape fantasies.

Another consideration is that there is a range of complementary theories of rape fantasy, the most promising of which are sympathetic activation (sexual-arousal motivation) and adversary transformation (emotional-arousal motivation). There are several other theories that attempt to explain the phenomenon (see Critelli & Bivona 2008), which are omitted here on account of conflicting evidence. It is unclear which theory best explains the phenomenon, but the schema of biologically differentiated social behaviour of the sexes is consistent with observed behaviour of other mammals and may therefore be the best explanation so far.

Finally, it may be objected that feminism is motivated just by the desire to dominate rather than being a psychic provocation to elicit reciprocal dominance. While this explanation is not implausible it does not fit well with the primordial dominance/submission schema of reproduction that pervades the animal world. Furthermore, the drive to dominance is more representative of male psychology and therefore not quite feminism but, rather, introjective masculinism. The proposed hypothesis is not easily refuted but also not easy to prove, and so the question of eroticised rape fantasy in empowered women is likely to be debated for years to come.

Źródło

Btw, antykopciuszek jest z hardcore Kopciuszkiem nierozerwalnie związany.
Odpowiedz
#18
Gawain napisał(a):
bert04 napisał(a): - tak więc romans oficera i podwładnej to nie żadna średniowieczna bajka, ale dopisanie romansu przez XX-wiecznych scenarzystów, żeby pasowała w schemat "disneyowskich księżniczek".

No i ja w naiwności swojej nie widzę w tym nic złego ani niebezpiecznego.

Ach serio? We wstępniaku narzekałeś na poprawianie bajek, żeby dopasować je do aktualnych Tabu, gdyż bajki służą obchodzeniu Tabu. Teraz okazuje się, że "Stary Disney" robił dokładnie to samo, dopasowywał bajki, unikając aktualnych Tabu. A to i tak nic wobec tego, co robili jego następny w latach 1989-98. Każda bajka była do wyrzygania naginana do schematu "księżniczka + książę + happy end". W końcówce Małej Syrenki tytułowa postać zostawia księcia z jego nową miłością i rozpływa się w pianę? Poprawiamy. W końcówce Dzwonnika z Notre Damme wszyscy giną oprócz Quasimodo? Poprawiamy. Herkules został zabity przez zdradę Megary? Poprawiamy. Byle był śpiew, muzyka, dziecinny potworko-zwierz i bajka się kręciła...

A ja widzę w tym coś bardzo niebezpiecznego. Mała Syrenka Andersena była mądrą bajką z morałem. Mała Syrenka Disneya to taki podwodny Harlequin. Dzwonnik z Notre Damme to klasyczna tragedia. Ten od Wiktora Hugo, bo ten Disneya to kolejna sztampa.

Mulan się jeszcze pozytywnie wyróżniała na tym tle. Ale akurat motyw zakochania się w szefie był najbardziej zbyteczną częścią. Jeżeli nie wierzysz, oglądnij kiedyś "Mulan 2", tam właśnie wątek miłosny gra większą rolę. Niestety.


Cytat:
Cytat:- nie zapominajmy, że spora część średniowiecznych bajek była o rzędy wielkości bardziej hardkorowa, niż jakieś zdechłe greje czy inne geje:

https://tvn24.pl/magazyn-tvn24/o-bajkach...cie,22,508

https://ciekawostkihistoryczne.pl/2012/1...aci-grimm/

https://wielkahistoria.pl/pierwotne-wers...rl-babcie/

No ba. Ale czytając takie sagi, to nie znając klucza będą... dziwne. Aluzje do pojenia koni w źródełko, może wykwintne nie są, ale trzeba jednak je rozumieć.

Nie wiem, co masz na myśli z pojeniem koni. Już bracia Grimm ocenzurowali wiele bajek, ale i u nich są "soczyste" fragmenty:

https://pl.wikisource.org/wiki/Kopciuszek_(Grimm,_1933)

Spoiler!

Cytat:Baśnie zaś to były odpowiedniki opowieści o duchach, echa dawnej mitologii, podrasowane eposy bohaterskie czy opowieści uczące tego jak świat działa i że raczej jest mało przyjazny. Nie wiem jak w świecie, zaraz, głodu i wojen bajki miały mieć wymiar hipisowskiej opowieści.

Baśnie mają wiele poziomów interpretacji. Zgadzam się nawet z Twoją interpretacją, że bajki swego czasu służyły łamaniu tabu. Niezapomniany Czerwony Kapturek, ma podobne znaczenie tak w starej wersji slasher-porno, jak i w najbardziej upudrowanej, z babcią schowaną w szafie i drwalem ratującym w potrzebie. A zawsze chodzi o to, żeby dzieci dziewczyny nie wdawały się w rozmowy z "wilkami" w ludzkiej skórze.

Cytat:Podobnie jak część bezecnych i bezcennych przyśpiewek o dziewkach i parobkach przepadło na purytańskiej wsi. I to całkiem niedawno.

Część przepadła, a część żyje dalej w tradycji disco polo. A od czasu do czasu na weselu ktoś przypomni sobie starą śpiewkę i uraczy gości takim czymś (słyszałem na własnym, mój rodzony ojciec mnie zaskoczył)

https://www.tekstowo.pl/piosenka,palermo...lasem.html

Cytat:"Stary Disney" był oazą cywilizacyjnego gawędziarstwa, takim Gandalfem z fajką, który snuł opowieści o tym jakie wartości niosą ze sobą coś wartościowego czy dobrego. A że czynił to łagodnie, w świecie po dwóch wojnach światowych to tym lepiej. Teraz mutuje w stronę moralizatorstwa i tworzenia tabu, które sam połamał. I raczej od tego połamania świat gorszy się nie stał.

W sumie mógłbym powtórzyć to, co pisałem na wstępie. Podoba Ci się, jak "Stary Disney" tworzy cukrowane i pudrowane wersje starych bajek, a jak dziś dokonuje się analogicznej adaptacji to nagle profanacja, bluźnierstwo i szarganie świętości.



PS:

Cytat:Czegoś ja tu nie rozumiem. Kiedy zatem gwałt jest i czym się w rzeczonym wypadku od niegwałtu różni. Bo z tego wynika, że dziewczyna oczekuje na gwałciciela i gwałt, ale skoro oczekuje to gwałt nie jest. Brzmisz jak Korwin, tylko straszniej. Wynika z tego, że w kulturze gwałtu, gwałtu nie ma.

W naszej swojskiej kulturze jeszcze 14 lat temu pewien polityk uważał, że nie można zgwałcić seksworkerki. A klepanie po tyłku uchodziło za komplement. Cóż, wahadło wychyliło się w drugą stronę. Dziś byli prezydenci przepraszają za klepania po pośladkach i takie tam.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#19
A czy w tej zmianie jest coś złego, czy po prostu jest hurrrr durrr, zmienili coś?
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Odpowiedz
#20
bert04 napisał(a): [quote='Gawain' pid='734912' dateline='1583319961']

[quote='bert04' pid='734901' dateline='1583313435']
Ach serio? We wstępniaku narzekałeś na poprawianie bajek, żeby dopasować je do aktualnych Tabu, gdyż bajki służą obchodzeniu Tabu.

Obchodzeniu właśnie.

Cytat:Teraz okazuje się, że "Stary Disney" robił dokładnie to samo, dopasowywał bajki, unikając aktualnych Tabu.

"Stary Disney" znosił pewne Tabu, pewne omijał. Ale żadnych nowych nie robił.

Cytat:A to i tak nic wobec tego, co robili jego następny w latach 1989-98. Każda bajka była do wyrzygania naginana do schematu "księżniczka + książę + happy end". W końcówce Małej Syrenki tytułowa postać zostawia księcia z jego nową miłością i rozpływa się w pianę? Poprawiamy. W końcówce Dzwonnika z Notre Damme wszyscy giną oprócz Quasimodo? Poprawiamy. Herkules został zabity przez zdradę Megary? Poprawiamy. Byle był śpiew, muzyka, dziecinny potworko-zwierz i bajka się kręciła...

I każda z tych bajek miała jakąś funkcję socjalizacyjną, w zasadzie była lukrowa i pastelowa i... Nic z tego nie wynikało, może poza chwilą wzruszenia.

Cytat:A ja widzę w tym coś bardzo niebezpiecznego. Mała Syrenka Andersena była mądrą bajką z morałem. Mała Syrenka Disneya to taki podwodny Harlequin. Dzwonnik z Notre Damme to klasyczna tragedia. Ten od Wiktora Hugo, bo ten Disneya to kolejna sztampa.

Mulan się jeszcze pozytywnie wyróżniała na tym tle. Ale akurat motyw zakochania się w szefie był najbardziej zbyteczną częścią. Jeżeli nie wierzysz, oglądnij kiedyś "Mulan 2", tam właśnie wątek miłosny gra większą rolę. Niestety.

To ja mam odwrotnie. Lukrową sztampą ciężko się otruć, bo się za dużo tego nie da zjeść. Nie na raz. Natomiast jak w tej sztampie pojawiają się Tabu, morały o konkretnej treści, jak się zachowywać, to to jest modernizacja jak z przykładu o Czerwonym Kapturku, tylko mówiąca, że związek Kapturka i Myśliwego jest z gruntu zły, bo bandyta ma broń i nie strzela ślepakami.

Cytat:[quote]
- nie zapominajmy, że spora część średniowiecznych bajek była o rzędy wielkości bardziej hardkorowa, niż jakieś zdechłe greje czy inne geje:

https://tvn24.pl/magazyn-tvn24/o-bajkach...cie,22,508

https://ciekawostkihistoryczne.pl/2012/1...aci-grimm/

https://wielkahistoria.pl/pierwotne-wers...rl-babcie/

No ba. Ale czytając takie sagi, to nie znając klucza będą... dziwne. Aluzje do pojenia koni w źródełko, może wykwintne nie są, ale trzeba jednak je rozumieć.
[/quote]

Cytat:Nie wiem, co masz na myśli z pojeniem koni.

Duży uśmiech No rozgrzany i rozbrykany konik musiał się napić z pewnego źródełka, aby się uspokoić i zrelaksować. Z reguły taka rozmowa była prowadzona między jakimś Bjoernem a blond Bryndis. A później przez rumaka Bjoerna, szli spać po takiej rozmowie i doczekiwali się syna - Haralda, który walczył dzielnie i dużo konia poił.


Cytat:Baśnie mają wiele poziomów interpretacji. Zgadzam się nawet z Twoją interpretacją, że bajki swego czasu służyły łamaniu tabu. Niezapomniany Czerwony Kapturek, ma podobne znaczenie tak w starej wersji slasher-porno, jak i w najbardziej upudrowanej, z babcią schowaną w szafie i drwalem ratującym w potrzebie. A zawsze chodzi o to, żeby dzieci dziewczyny nie wdawały się w rozmowy z "wilkami" w ludzkiej skórze.

No i są też czystą rozrywką jak "Stary Disney", który w zasdzie kopiował co przyjemniejsze kalki. Są też moralizatorskie i są takie, które pragną wrócić do korzennych cech bajek, tylko wlewając tam nowe Tabu, jak " Nowy Disney". Tylko nikt się nie zastanawia jak robienie nowych Tabu wpłynie na przyszłość i czy to przyniesie odpowiedni skutek.

Cytat:Część przepadła, a część żyje dalej w tradycji disco polo. A od czasu do czasu na weselu ktoś przypomni sobie starą śpiewkę i uraczy gości takim czymś (słyszałem na własnym, mój rodzony ojciec mnie zaskoczył)

https://www.tekstowo.pl/piosenka,palermo...lasem.html

Te takie najbardziej zbereźne przepadły, albo przepadają Smutny Może jeszcze jakaś etnografiadorobiła się kopii... Btw. Ludzie dawniej wcale nie byli tacy świętojebliwi. Trafiały się naprawdę ostre teksty. Z pozostałości fajne dziołchy zrobiły to:





To tylko inspiracje, ale zdrowo wracające do pierwotnych założeń muzyki ludowej. Ten drugi polecam szczerze Duży uśmiech

Cytat:W sumie mógłbym powtórzyć to, co pisałem na wstępie. Podoba Ci się, jak "Stary Disney" tworzy cukrowane i pudrowane wersje starych bajek, a jak dziś dokonuje się analogicznej adaptacji to nagle profanacja, bluźnierstwo i szarganie świętości.

Bo dostawiają funkcje stare i nowe Tabu nimi tworzą. Tabu głupie i krótkowzroczne.


Cytat:W naszej swojskiej kulturze jeszcze 14 lat temu pewien polityk uważał, że nie można zgwałcić seksworkerki. A klepanie po tyłku uchodziło za komplement. Cóż, wahadło wychyliło się w drugą stronę. Dziś byli prezydenci przepraszają za klepania po pośladkach i takie tam.

14 lat to pół pokolenia. Dość, aby wychył normy przeunął.

Iselin napisał(a): A czy w tej zmianie jest coś złego, czy po prostu jest hurrrr durrr, zmienili coś?

No w zasadzie powód jest najgorszy. Uzasadniają to tym, że szefa kochać nie wolno, bo to szef a jak #szef to #MeToo.
Sebastian Flak
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości