To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
AGD czyli Autarkiczne Gospodarstwa Domowe - nowy feudalizm, kikimory i hikikomori
#1
Świat się zmienia, ale ludzie nie. Stabilność systemów społecznych i ekonomicznych zależy nie tylko od ich efektywności ekonomicznych, ale przede wszystkim od tego jak kolejne szczeble drabiny społecznej zachowują się wobec pozostałych.
Dziś mamy nieoczywisty powrót do korzeni państwowości europejskiej i tego jak ongi urządzony był świat. Mamy powrót do Feudalizmu.
Nowy Feudalizm różni się jednak znacząco od swego pierwowzoru jedynie szkielet społeczny zeń przyswajając, co wynika, jak się wydaje z niezwykłej stabilności społecznej jaki ten ustrój zapewnia. Co stoi za takim postawieniem sprawy? Ano ewolucja.
To co dziś mamy to nie tylko mutant i pogrobowiec XX wieku i syn technologicznych zmian. To efekt tysięcy lat ewolucji ustrojów społecznych.
Ewolucyjnie jedynie trzy okresy były niezwykle trwałe w historii. Prehistoria, bo tam parcie ku zmianom technologicznym było nikłe, Starożytność, bo opierała się na paradygmacie ekonomii podboju (Grecja jako wyjątkowa gospodarka wytwórczo-innowacyjna położyła głowę pod krótkie miecze Rzymian) oraz królowa stabilności Epoka Feudalna, trwająca miejscami do XIX wieku.
Co zapewniało taką stabilność? Ano jak się wydaje fakt akceptowania ewolucyjnych zmian, dążenie do zwiększania efektywności i hierarchiczność o wielu poziomach, która działała jak wielowarstwowe takniny w kamizelkach kuloodpornych, każdy impet zmian na nich wyhamowywał i rozpraszał się nie zmieniając samej struktury. Dopiero wiek XIX, rozwój świadomości narodowych i nowe media sprawiły, że postanowiono aby wiek XX był wiekiem Projektantów, którzy nowe ustroje wymyślą według zasad ergonomii i własnego widzimisię. Jak to się skończyło - widzimy. Widzimy też przejście fazowe, które jest ześlizgiwaniem się nowoczesnych ustrojów na miejsca, z których je przed wiekiem próbowano wypędzić.
Mamy więc Nowy Feudalizm, system gdzie ludzi podzielono na stany według spełnianych funkcji i zależnych bezpośrednio od grup sąsiadujących. Feudałem Naczelnym zostało bezosobowe państwo w miejsce osobowych władców. Poddani zaś podzielili się demokratycznie sami a wyznacznikiem, kto jest kim jest podział na popierających określone formy benefitów jakimi Feudał Naczelny ma obdarowywać wiernych poddanych i niewiernych kontestatorów. Okres dynamicznych zmian u szczytu władzy zastępują całe dekady bez tąpnięć i zawirowań na skalę znaną choćby z XIX i pierwszej połowy XX wieku. Od dekad nie ma wielkich ruchów społecznych, realnie zrzeszających świadome społecznie i politycznie jednostki. Są za to Partie Polityczne. I właśnie ich sztandarowe hasła są elementami, które przynależność stanową definiują.
I tak mamy blok nowoszlachecki - z tym blokiem najchętniej utożsamiają się Ci, którzy w swoim mniemaniu na szlacheckie przywileje zasługują, a Partia po obraniu na Żelazny Tron Nowego Feudała ma im je dać, wraz z niezaprzeczalną pozycją społeczną, hajsem i brakiem zmuszania ich do pracy na rzecz Feudała, od tego mają być przegrani i kontestatorzy. Mamy blok mieszczański - ludzi, którzy wybierają na sztandary kolory złota i czerni a na hasła, święty spokój i ciepłą wodę w kranie.
Mamy blok chłopski, stabilny, chcący świętego spokoju i dokładania do zagród, żeby tylko się nic nie zmieniało i plony zawsze były do dupy, bo jako żyw, nikt jeszcze nie słyszał, by chłop swoje zbiory chwalił. No i jest blok klerykalny. Mały, słaby i rachityczny, chcący realnego wpływu Kościoła na Feudalny ustrój ludzi chcących żyć na takich zasadach jakie sobie Kościół wynegocjował tj. mieć niskie podatki, żyć sobie w wolności od durnowatych praw, mieć przywileje osobiste nawet większe niż księża i zajmować się samowystarczalnym sobą.
I właśnie ta ostatnia kwestia staje się dziś domeną ogólnospołeczną. Autarkia.
Renesans przeżywa podejście znane z wieków poprzedzających czasy nam współczesne. Jeszcze nasi dziadowie mieszkali w gospodarstwach praktycznie samowystarczalnych. Żywność, ubrania, meble, a niekiedy nawet buty, wszystko to były wyroby chałupnicze wyrosłe z umiejętności stworzenia od zera czegoś podnoszącego komfort życia.
Dzisiaj rozwój technologii koszty produkcji materiałów i wytwarzania dóbr zbił do tego stopnia, że obkupić się w owe dobra będzie mógł każdy. Co więcej mądre maszyny i jeszcze mądrzejsze programy zapewnią luksusowe życie zapewniające możliwość niewychodzenia z domu.
W Kraju Nadciągającej Przyszłości to już się dzieje i zyskało swoją własną nazwę - Hikikomori. Hikikomori to ludzie nieopuszczający dobrowolnie swojego domu. W XX wieku, rzecz prawie niewykonalna poza wsią i bogatym gospodarzem. Dzisiaj? Norma, ot takie signum temporis.
I właśnie ten nowoczesny trend wyobcowania ze społeczeństwa przywołuje na powrót zapomniane demony. Bo przecież z jakiegoś powodu Ci ludzie nie wychodzą. I zdaje się, że tymi powodami jest i poziom życia i ich własne, wewnętrzne demony, które zmieniają odbiór świata i społeczeństwa. Tacy ludzie właśnie postrzegają świat zewnętrzny jako pełen krwiożerczych strzyg i kikimor.
Dlatego też autarkia personalna będzie postępować. Albowiem będzie nie tylko możliwa, będzie pożądana.

Za friko sformatowałem tekst prowadzając akapity, bo taka ściana tekstu skutecznie utrudnia czytanie ze zrozumieniem.
Mam nadzieję, że autor się nie obrazi i postawi browara.
Sof
Sebastian Flak
Odpowiedz
#2
Hikikomori to nie przykład autarkii, tylko pasożytnictwa. I też przykład państwa jako feudała nie do końca jest trafny, bo musiałby wynikać z niemożności zmiany systemu (odgórnie i oddolnie), a on właśnie zmienia się "samoistnie". Można postrzegać państwo ("system") jako bezdusznego feudała, ale tylko w sytuacji, gdy postrzegamy go jako niedostępne mechanizmy, na które nie mamy wpływu. Po uświadomieniu sobie, że nasz wpływ może być znaczący i rozpoczęciu działań nastawionych na określony cel, okazuje się, że stajemy się częścią bezdusznego systemu, którego wcześniej postrzegaliśmy jako coś obcego, niedostępnego i czasem wrogiego, a teraz sprawiliśmy, że jego część stała się na chwilę bardziej plastyczna dzięki naszemu odciskowi.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
#3
Żarłak napisał(a): Hikikomori to nie przykład autarkii, tylko pasożytnictwa.

Zależy. Większość Hikikomori to dorośli i samotni. I mają za co żyć.



Cytat:I też przykład państwa jako feudała nie do końca jest trafny, bo musiałby wynikać z niemożności zmiany systemu (odgórnie i oddolnie), a on właśnie zmienia się "samoistnie". Można postrzegać państwo ("system") jako bezdusznego feudała, ale tylko w sytuacji, gdy postrzegamy go jako niedostępne mechanizmy, na które nie mamy wpływu. Po uświadomieniu sobie, że nasz wpływ może być znaczący i rozpoczęciu działań nastawionych na określony cel, okazuje się, że stajemy się częścią bezdusznego systemu, którego wcześniej postrzegaliśmy jako coś obcego, niedostępnego i czasem wrogiego, a teraz sprawiliśmy, że jego część stała się na chwilę bardziej plastyczna dzięki naszemu odciskowi.

Ale feudalizm nigdy nie był sztywny. Taki Karol Wielki, który miał państwo na własność, się układał z lennikami, bo ci by mu zrobili z dupy jesień średniowiecza. Karolingowie z resztą zrobili to Merowingom, u których byli... Majordomami. Demokracja szlachecka też wyrosła z feudalizmu. Podobnie jak wszystkie demokracje w ogóle.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#4
Tylko Gawain zdefiniuj najpierw jakoś ten feudalizm. A potem się nie zdziw, jeśli się okaże, że taki system istniał raptem w jakiejś Dolnej Paflagonii w latach 30-stych i wczesnych 40-stych XII wieku. Ten termin to jeszcze większy worek niż kapitalizm czy korwinowskie rozumienie socjalizmu, obejmował rzeczy skrajnie różne i był bardzo zmienny w czasie (to by było na tyle, jeśli chodzi o jego stabilność). A i system stanowy wcale nie był jego esencjonalną częścią.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
#5
Esencją feudalizmu jest służba. W epoce feudalnej nie traktowano pracy jako kontraktu: ja coś robię, a ty mi płacisz, a jak się któremuś z nas nie podoba układ, to do widzenia. Praca to służba, a zatrudniający jest pracodawcą - dobrodziejem, który daje zatrudnionemu sens w życiu, opiekę, nauki moralne i jeszcze czasem nawet pieniądze, choć to ostatnie opcjonalnie. W zamian należy mu się czołobitny szacunek i lojalność, które są nagradzane - natomiast wydajność pracy nie jest taka istotna. Każdy komuś tak służy w hierarchii służalczości, aż do władcy, który służy Bogu.

Jest to więc dokładne zaprzeczenie autarkii. Autarkia, na poziomie sporej rodziny, to była w paleolicie, no, może jeszcze na etapie bardzo prymitywnego rolnictwa gdzieś w pustyni i w puszczy, gdzie nie dało się zbudować cywilizacji.

Kapitalizm stworzył system dotychczas niemożliwy: społeczeństwo, w którym wszyscy są za sobą powiązani, jak to w cywilizacji, a jednocześnie pozbawiony hierarchii. Jest to możliwe dzięki temu, że te relacje międzyludzkie nie są osobiste, ale poprzez rzeczy. Kupując i sprzedając, w ogóle nie musimy spotykać drugiego człowieka i możemy nie mieć pojęcia, z kim mamy relacje. Automatyzacja i komputeryzacja wzmacnia jeszcze ten trend, rozpoczęty przez słynną marksowską alienację pracy. Przewagę ewolucyjną zyskują ludzie, którym taka alienacja nie przeszkadza, a wręcz czują się z nią swobodnie, czyli różnego stopnia autyści. Powstaje więc społeczeństwo zwierząt aspołecznych.
Odpowiedz
#6
Różnie to bywało, bo feudalizmów był pierdyliard. Pod to się łapią i takie systemy w których ta hierarchia była praktycznie kontraktem, i prawie że niewolnicze. Zdefiniujcie najpierw o czym właściwie dyskutujecie.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
#7
ZaKotem napisał(a): Esencją feudalizmu jest służba.

Pozwolę się nie zgodzić. Taka "esencja" to co najwyżej na samym spodzie piramidy feudalnej, gdzie chłop pańsczyźniany miał służyć i być jeszcze wdzięczny, że tylko 4 dni w tygodniu, a nie 7. Choć i z tym różnie bywało.

Natomiast powyżej tej warstwy (co bywało nawet wśród chłopstwa) esencją był podział władzy i własności. W oryginalnym modelu było tak, że suweren przekazywał lennikowi część "swoich" ziem, w zamian przekazując też część "swojej" władzy. Tenże lennik mógł znowu przekazać część ziemii i władzy o stopień niżej.

Radykalna zmiana tego systemu nastąpiła dopiero w Absolutyzmie. Dziś podkreśla się głównie, że król zgromadził w swoich rękach całą władzę. Zapomina się przy tym, że w zamian oddał całą własność w ręce niedawnych lenników. Nasze "święte prawo własności" bazuje właśnie na tym rozdzieleniu władzy i własności.

W Chinach przykładowo ten rozdział nigdy na dobre nie nastąpił i nawet dziś obywatel może wykupić własność tylko na okres własnego życia. Po jego śmierci własność wraca do państwa. Taka hybryda kapitalizmu i feudalizmu w systemie nominalnie komunistycznym.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#8
kmat napisał(a): Tylko Gawain zdefiniuj najpierw jakoś ten feudalizm. A potem się nie zdziw, jeśli się okaże, że taki system istniał raptem w jakiejś Dolnej Paflagonii w latach 30-stych i wczesnych 40-stych XII wieku. Ten termin to jeszcze większy worek niż kapitalizm czy korwinowskie rozumienie socjalizmu, obejmował rzeczy skrajnie różne i był bardzo zmienny w czasie (to by było na tyle, jeśli chodzi o jego stabilność). A i system stanowy wcale nie był jego esencjonalną częścią.

No ja feudalizm rozumiem najszerzej jak się da. Feudalizm to system hierarchicznej i uzupełniającej się zależności ludzi o określonych funkcjach społecznych. Jedyne czym Nowy Feudalizm różni się od Starego, to zglobalizowanie nie tylko kulturowe, ale geograficzne.

ZaKotem napisał(a): Esencją feudalizmu jest służba.

Esencją jest współzależność.

Cytat: W epoce feudalnej nie traktowano pracy jako kontraktu: ja coś robię, a ty mi płacisz, a jak się któremuś z nas nie podoba układ, to do widzenia. Praca to służba, a zatrudniający jest pracodawcą - dobrodziejem, który daje zatrudnionemu sens w życiu, opiekę, nauki moralne i jeszcze czasem nawet pieniądze, choć to ostatnie opcjonalnie.

Jak już zauważono, to zbyt wąskie spojrzenie. Żadna strona się na warunki nie umawiała indywidualnie, rodzaj umowy społecznej jaką reprezentował feudalizm opierał się na robieniu tego, do czego dana grupa była predestynowana. Szlachta nie dała chłopstwu broni, szlachcic nie brał od mieszczanina kramu i powozu, mieszczanin nie brał od chłopa pługa do ręki. A dlaczego, bo jakby ktoś naruszył tą umowę to by się feudalizm posypał. Nowy Feudalizm zaowocował powstaniem Feudalizmu woluntarystycznego. Należy się do wybranej grupy i od ewentualnego sukcesu zależy czy schedę przejmą dzieci. Jeśli sukcesu brak to istnieje masa "Ludzi Wolnych", która sobie niszy szuka i oferuje własne ręce i głowy. Wypisz wymaluj Feudalizm, tylko proporcje szczebli średnich, różne.

Cytat: W zamian należy mu się czołobitny szacunek i lojalność, które są nagradzane - natomiast wydajność pracy nie jest taka istotna. Każdy komuś tak służy w hierarchii służalczości, aż do władcy, który służy Bogu.

A niby dzisiaj wydajność pracy jest szczególnie ważna? Dzisiaj nad wydajnością dominują koszty. Jeden Chińczyk dziennie skręci mniej maszyn niż roboty KUKa, jednak popyt na pracę Chińczyka jest większy niż na roboty. I dzisiaj każdy komuś służy. Z reguły służy Mamonie, ale i to w sieci współzależności.


Cytat:Jest to więc dokładne zaprzeczenie autarkii. Autarkia, na poziomie sporej rodziny, to była w paleolicie, no, może jeszcze na etapie bardzo prymitywnego rolnictwa gdzieś w pustyni i w puszczy, gdzie nie dało się zbudować cywilizacji.

Dowolna chałupa we wsi jeszcze przed II wojną była praktycznie samowystarczalna i ludzie potrafili robić łapcie, pleść kosze i ocieplenia ze słomy na buty, mydło i powidło, postawić piec potrafili i to razem z chałupą, rozmnażać żywe istoty i produkować produkty żywnościowe. I to z poziomu rodziny. Dzisiaj te same rzeczy, które zostały porzucone na rzecz specjalizacji stają się dostępne dla średniaka dzięki technologii.

Cytat:Kapitalizm stworzył system dotychczas niemożliwy: społeczeństwo, w którym wszyscy są za sobą powiązani, jak to w cywilizacji, a jednocześnie pozbawiony hierarchii.


A gdzie to takie cuda? Przecież hierarchia jak najbardziej ma się dobrze i zależy od pozycji społecznej, ta zaś zależy wprost od zamożności czy też opinii publicznej. Jak ktoś ma dość środków i pleców to wcale przecież wałków nie robi, tylko w sposób logiczny i świadomy przepisuje dziwnie rosnący majątek na żonę czy rodziców. Nie łamie też prawa drogowego, tylko ciężko na oczy choruje....

Cytat:Jest to możliwe dzięki temu, że te relacje międzyludzkie nie są osobiste, ale poprzez rzeczy. Kupując i sprzedając, w ogóle nie musimy spotykać drugiego człowieka i możemy nie mieć pojęcia, z kim mamy relacje.

A w Feudalizmie to niby jakie były? Co straszniejsze były jeszcze bardziej przezrzeczowe niż dziś. Wiano, własność ziemska, spadek, usługi i handel. Dowolny chłop nie miał większego kontaktu ze światem. Właściciel kilku wsi nawet ich nie odwiedzał bo miał od tego ekonoma czy innego proboszcza. Małżeństwa to były de facto licytacje. Itd. Itd.


Cytat:Automatyzacja i komputeryzacja wzmacnia jeszcze ten trend, rozpoczęty przez słynną marksowską alienację pracy. Przewagę ewolucyjną zyskują ludzie, którym taka alienacja nie przeszkadza, a wręcz czują się z nią swobodnie, czyli różnego stopnia autyści. Powstaje więc społeczeństwo zwierząt aspołecznych.

A w feudalizmie to niby było jak? Gromada wiejska jako matecznik czyli my plus kuzyni i sołtys (czasem kuzyn). Reszta obcego świata, z którym kontakt jest tak częsty jak ma samotny hikikomori.

kmat napisał(a): Różnie to bywało, bo feudalizmów był pierdyliard. Pod to się łapią i takie systemy w których ta hierarchia była praktycznie kontraktem, i prawie że niewolnicze. Zdefiniujcie najpierw o czym właściwie dyskutujecie.

Hola, hola. Hierarchia zawsze była ścisła. Transfer z grupy do grupy był trudny i kosztowny. Dzisiaj też tak jest tylko, że akcent przeniósł się z majątku dziedziczonego i dziedziczonej pozycji na pozycję zdobywaną i woluntarystycznie zdobywany majątek. No ale to zasługa indywidualizacji pozycji jednostki. Coś co Napoleon wdrażał na zasadzie "dziel i rządź".
Sebastian Flak
Odpowiedz
#9
Gawain napisał(a): A niby dzisiaj wydajność pracy jest szczególnie ważna? Dzisiaj nad wydajnością dominują koszty. Jeden Chińczyk dziennie skręci mniej maszyn niż roboty KUKa, jednak popyt na pracę Chińczyka jest większy niż na roboty.
Chińczyk może skręcić więcej w przeliczeniu na każdego dolara, jakiego płacimy za skręcanie.
Cytat:I dzisiaj każdy komuś służy. Z reguły służy Mamonie, ale i to w sieci współzależności.
Mamona to nie ktoś. Sprzedawca służy swoim klientom, ale "klienci" to nie jest osoba, tylko amorficzny tłum. Nie mamy nikogo, o kim możemy powiedzieć "ten człowiek jest moim panem i jestem mu posłuszny".

Cytat:Dowolna chałupa we wsi jeszcze przed II wojną była praktycznie samowystarczalna i ludzie potrafili robić łapcie, pleść kosze i ocieplenia ze słomy na buty, mydło i powidło, postawić piec potrafili i to razem z chałupą, rozmnażać żywe istoty i produkować produkty żywnościowe. I to z poziomu rodziny.
No i dlatego życie na wsi niewiele zmieniło się od neolitu, a cała nauka i technika powstawała za sprawą mieszczuchów. Również zmiany ekonomiczne i wynikające z nich polityczne.

Cytat:A gdzie to takie cuda? Przecież hierarchia jak najbardziej ma się dobrze i zależy od pozycji społecznej, ta zaś zależy wprost od zamożności czy też opinii publicznej.
Serio? Kiedy ostatnio przed kimś bogatym klękałeś i dziękowałeś wylewnie za to, że jest taki dobry i nie kazał hajdukom cię oćwiczyć?

Cytat:Jak ktoś ma dość środków i pleców to wcale przecież wałków nie robi, tylko w sposób logiczny i świadomy przepisuje dziwnie rosnący majątek na żonę czy rodziców. Nie łamie też prawa drogowego, tylko ciężko na oczy choruje....
Są też złodzieje i gwałciciele, co nie oznacza, że nie istnieje prawo własności ani godność osobista. Owszem, korupcja to są właśnie stosunki feudalne. Tylko że im lepiej zorganizowane państwo i im większa w nim wolność gospodarcza, tym takich stosunków mniej.
Odpowiedz
#10
ZaKotem napisał(a): Chińczyk może skręcić więcej w przeliczeniu na każdego dolara, jakiego płacimy za skręcanie.

Może też być tak, że praca Chińczyka jest mniej płacochłonna w krótkim i średnim terminie, więc przedsiębiorca nawet nie bierze pod uwagę automatyzacji, bo długoterminowy zwrot jest zbyt wirualną wartością.

Cytat:Mamona to nie ktoś.

Mamona to funkcja działalności osoby czy osób. Personifikacja nic tutaj nie zmienia, bo co za różnica skoro efekt działania jest taki sam jakby dostawali gratyfikację od Mamona-żywcem-wcielonego?

Cytat:Sprzedawca służy swoim klientom, ale "klienci" to nie jest osoba, tylko amorficzny tłum.

No i co za różnica skoro efekt działania taki sam? Króla czy Pana też bywało, że nikt nigdy na oczy nie widział a musiał robić to co Feudał zlecił. Więcej nawet, wsie musiały świadczyć podwody i różne inne powinności, komuś kto mówił, że jest ktoś, kto twierdzi, że jest zastępcą Boga na Ziemi i z tego powodu trzeba się go słuchać i macie do świtu wieśniaki zebrać trzy dukaty trybutu i przenieść przez rzekę dwudziestu naszych ludzi, ale najpierw ich nakarmcie. Sylwetka władców to dopiero był amorfizm.



Cytat:Nie mamy nikogo, o kim możemy powiedzieć "ten człowiek jest moim panem i jestem mu posłuszny".

No ja uważam, że jest ktoś kto nad nami czuwa. Niestety jest to Państwo. I tutaj śmiało możemy powiedzieć, że jestem mu posłuszny, bo ma władzę nade mną.

Cytat:No i dlatego życie na wsi niewiele zmieniło się od neolitu, a cała nauka i technika powstawała za sprawą mieszczuchów. Również zmiany ekonomiczne i wynikające z nich polityczne.

Bo jak pokazuje przykład zmiany może i w otoczeniu zaszły, ale w ludziach nie bardzo i dalej hołubią wiejski tryb życia rodem z paleolitu a taki feudalizm się pięknie w to wpisywał, bo jedyne czym się de facto różnił to wielkość akceptowanej społecznie grupy i specjalizacja funkcji społeczno-gospodarczych.


Cytat:Serio? Kiedy ostatnio przed kimś bogatym klękałeś i dziękowałeś wylewnie za to, że jest taki dobry i nie kazał hajdukom cię oćwiczyć?

Jakoś tak niedawno w ZUSie jak mi przyszło Czynny Żal składać.


Cytat:Są też złodzieje i gwałciciele, co nie oznacza, że nie istnieje prawo własności ani godność osobista. Owszem, korupcja to są właśnie stosunki feudalne. Tylko że im lepiej zorganizowane państwo i im większa w nim wolność gospodarcza, tym takich stosunków mniej.

A jest ich mniej bo rola Feudała Głównego w nim większa niż Feudalików pomniejszych. Identycznie jak z Dobrami królewskimi i szlacheckimi. Koronny chłop miał dobre życie, płacił czynsz i musiał tylko od czasu do czasu jakieś posługi dla gromady robić i w zimę iść pomagać w wycince czy coś, pańszczyzna była raczej symboliczna. Natomiast u Pana na zagrodzie, który był równy wojewodzie... Oj, różnie bywało.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#11
Gawain napisał(a): Może też być tak, że praca Chińczyka jest mniej płacochłonna w krótkim i średnim terminie, więc przedsiębiorca nawet nie bierze pod uwagę automatyzacji, bo długoterminowy zwrot jest zbyt wirualną wartością.

Opowiem taką anegdotę. W mojej pierwszej pracy sprowadzaliśmy szyby z Chin. Nie były to normalne szyby, ale szyby wielkogabarytowe, długie na 10, 12, nawet 15 metrów, zdolne trzymać wielkie szklane fasady czy dachy. W tamtym czasie niewiele fabryk na świecie w ogóle było zdolne takie szkło produkować, a co do tego jeszcze sklejać, hartować itd. Ale nie będę się rozdrabniał w szczegółach, opowiem tylko o jednym. W celu uzyskania odpowiednio wytrzymałego szkła należało kilka warstw szyb skleić w specjalnym piecu (tzw. autoklawie). Aby sklejenie przebiegało równomiernie, należało po pewnym czasie "odwrócić" szybę, coby grawitacja nie preferowała jednej strony. Z szybą 2x3m nie ma problemu ale co zrobić z szybą wielkości 0,8x12m? Chińskie rozwiązanie; 24 chińczyków w ubraniach ochronnych, rękawice itd. I jeden "dyrygent". Najpierw wyciąganie szyby z pieca, nieco schłodzonej, powolutku. Powolutku szyby jest stawiana na sztorc. Potem na komendę co drugi Chińczyk przechodzi na drugą stronę, wchodzi pomiędzy kolegów i łapie szybę nieco odmienie. Potem na kolejną komendę ich koledzy zmieniają stronę i chwyt. Na koniec szyba znowu "leży", obrócona o 180 stopni i powolutku jest wsuwana do pieca.

Widziałem fotografie tego procesu, coś fascynującego. W Europie już dawno założono by automat do obracania szyb. Albo zażądano horendalej ceny za taką akcję "obracania ręcznego".
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#12
https://forsal.pl/swiat/artykuly/7781068...iecze.html

Zostawiam na pamiątkę, w wolnej chwili może rozwinę.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#13
ZaKotem napisał(a): Automatyzacja i komputeryzacja wzmacnia jeszcze ten trend, rozpoczęty przez słynną marksowską alienację pracy. Przewagę ewolucyjną zyskują ludzie, którym taka alienacja nie przeszkadza, a wręcz czują się z nią swobodnie, czyli różnego stopnia autyści. Powstaje więc społeczeństwo zwierząt aspołecznych.
Właśnie nie do końca. Bo o ile we wczesnym industrializmie było możliwe, że ktoś cały dzień stał i nacinał przy taśmie jedną kształtkę nie wiedząc do końca, co z tą kształtką potem będzie (jak w kawale o facecie, co pracował w fabryce wózków dla dzieci), o tyle w dzisiejszej cywilizacji Zachodu takie kształtki robi maszyna, albo sprowadza się je z Chin po 5 za centa. Zatem jeśli dzisiaj chcemy coś wartościowo grupowo wyprodukować, to musi to być coś twórczego. Z jednej strony – owszem – nie jest to współpraca czysto hierarchiczna. Z drugiej – nie jest to również grupa autystów, gdzie każdy sobie coś tam skrobie. Wszystkie te skramy, kanbany i inne edżajle, wszystke te gity, ofisy 365 i zdziry, cała ta gadanina o „kulturze firmy” to są właśnie odpowiedzi na to wyzwanie, jak stworzyć i skoordynować społeczność, które z jednej strony nie będzie bandą chłopów robiących ślepo, co pan każe, a z drugiej – będzie zdolna do jako tako skoordynowanego marszu w jakimś kierunku.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości