Geranium, nie napiszesz nic na temat który poruszyłem?
Dlaczego ateizm wygrywa z wiarą?
|
19.01.2021, 20:07
Liczba postów: 1,572
Liczba wątków: 19 Dołączył: 08.2020 Płeć: mężczyzna Wyznanie: Tradi katolik
21.01.2021, 16:06
Śmieszne. Katolicy niby uznają indywidualizm duszy ale katolik musi wyrzec się swojego sumienia na rzecz sumienia kościoła, musi się zgadzać z wszystkimi dogmatami nawet jak się nie zgadza. Każdy kto słucha autorytetów wyrzeka się własnej duszy i indywidualnego sumienia, wyłącza swoje myślenie, żeby ktoś inny za niego myślał i decydował.
Kościół jest niby autorytetem od spraw sumienia i moralności, ale to czego uczę nie ma poparcia w faktach i rzeczywiśtośc, to nie jest nauka tylko ideologia.
Rozsadziło mi antenę.
21.01.2021, 16:34
InspektorGadżet napisał(a):Geranium, nie napiszesz nic na temat który poruszyłem?Zainteresował mnie Bultman. Jeśli dobrze zrozumiałam nie uważa wiary w cuda biblijne za ok. Uważa także, że szukanie potwierdzeń historycznych istnienia Jezusa to strata czasu. Ja też tak uważam. Religia chrześcijan to kolejny mit. "Bultman znany głównie ze swego programu demitologizacji przekazu ewangelicznego, oraz twierdzenia, że na podstawie badań naukowych, nie da się odtworzyć postaci Jezusa Chrystusa zgodnej z rzeczywistością Rzecz mityczna nie jest rzeczywistością historyczną - to znaczy, że nie można jej przypisać określonego czasu i miejsca. Według Bultmanna Jezus historyczny był żydowskim rabinem, który został ukrzyżowany. Ten ukrzyżowany Jezus staje się dla nas paradygmatem wszelkiej egzystencji chrześcijańskiej. Wierzyć w krzyż Chrystusa nie znaczy kontemplować pewne mityczne wydarzenie, ale raczej wziąć na siebie tenże krzyż jako własny i pozwolić się ukrzyżować wraz z Jezusem. " Kto niesie krzyż jest już zbawiony. Widzę podobne myślenie u niektórych zielonoświątkowców. "W okresie nacjonalizmu przyłączył się do Kościoła Wyznającego (Bekennende Kirche) i Związku Pastorów w Potrzebie (Pfarrernotbund). W kazaniach Rudolf Bultmann wskazywał na sprzeczność ideologii nacjonalistycznej z wiarą chrześcijańską, jednak jak wielu ówczesnych księży nie występował otwarcie przeciwko reżimowi hitlerowskiemu i pozostał na stanowisku duchownego do emerytury w 1951 roku" https://www.biografie-niemieckie.pl/bultmann-rudolf "wiara chrześcijańska nie jest skierowana na Jezusa jako osobę, ale na ucieleśniony w nim kerygmat. Tym samym Bultmann otwarcie jest w sprzeczności ze współczesnymi teologami, takimi jak Emanuel Hirsch i Wilhelm Herrmann."
„W okopach nie ma ateistów” – to nie jest argument przeciwko ateizmowi; to argument przeciwko okopom…...
Autor: James Morrow
21.01.2021, 17:06
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 21.01.2021, 17:09 przez InspektorGadżet.)
Liczba postów: 1,572
Liczba wątków: 19 Dołączył: 08.2020 Płeć: mężczyzna Wyznanie: Tradi katolik
Sorry ja myślałem ze jesteś chrześcijanką. Coś mi się pomyliło. Jako ateistka czy tam niechrzescijanka możesz uważać o cudach co chcesz. Pozdro
Generalnie w tym cytacie mamy pokaz schizofrenii Bultmana i jego spostrzegawczość(zgadzam się zezdaniem ze naukowo nie można odtworzyć życia Jezusa). No ale byl on krytykowany przez protestantów i swoich uczniów. A to ze protestanci krytykują jakiegoś teologa to o czymś to świadczy
21.01.2021, 19:18
InspektorGadżet napisał(a):Sorry ja myślałem ze jesteś chrześcijanką. Coś mi się pomyliło. Jako ateistka czy tam niechrzescijanka możesz uważać o cudach co chcesz. PozdroTylko nie wiem czy on i jemu podobni faktycznie byli kryptoateuszami Dawno dawno temu czytałam Tyllicha. Jednak nie jako chrześcijanina a egzystencjalistę. Bultman coś chciał ułatwić a w rezultacie dla wielu ludzi ten przekaz jest być może zbyt wielowarstwowy i niezrozumiały. W zasadzie może być furtką dla ateistów do kontaktu z Kościółem. Ale tylko kontaktu. Bultmann chętnie rozstawał się z wiarą w cuda dokonywane przez Jezusa, którą uważał za wyraz antycznych wyobrażeń o Bogu nieustannie ingerującym w bieg spraw świata, sam jednak wielokrotnie mówi o „działaniu Boga” w historii, Boga pojmowanego zresztą na wskroś osobowo. Jak zauważył Ernst Bloch, Bultmann pozostał w istocie wierny „arcymitowi” upadku człowieka, grzechu pierworodnego i odkupienia, co sprawiało, że zasadnicza mityczna struktura chrześcijańskich dziejów zbawienia pozostawała nienaruszona[9]. Ten chrześcijański mit uległ niejako swoistej „abstraktywizacji”, a punkt ciężkości został przeniesiony z treści Ewangelii na fakt, że stała się ona przedmiotem wiary. Innymi słowy: wydarzeniem „eschatologicznym”, zbawczym, nie były już działalność Jezusa, jego, śmierć i zmartwychwstanie, lecz same narodziny religii chrześcijańskiej i wyznającej ją wspólnoty. Swój cel Bultmann z pozoru osiągnął: przez usunięcie z doktryny wszelkich elementów, które mogły stać się przedmiotem krytyki racjonalistycznej, „immunizował” ją w jakimś sensie na tę krytykę[10]. W gruncie rzeczy jednak marburski biblista nie zadowolił nikogo i nie rozwiązał żadnego problemu: krytycy chrześcijaństwa bardzo łatwo mogli wręcz ośmieszyć całą tę kunsztowną konstrukcję intelektualną jako narzędzie służące naiwnej i pełnej sprzeczności obronie pozycji, których bronić się już nie da; jego wyznawcy z kolei musieli z przerażeniem stwierdzić, że choć kuracja się powiodła, to pacjent przestał dawać jakiekolwiek oznaki życia. https://www.miesiecznik.znak.com.pl/7052...c-ateista/
„W okopach nie ma ateistów” – to nie jest argument przeciwko ateizmowi; to argument przeciwko okopom…...
Autor: James Morrow
21.01.2021, 22:06
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 21.01.2021, 22:08 przez InspektorGadżet.)
Liczba postów: 1,572
Liczba wątków: 19 Dołączył: 08.2020 Płeć: mężczyzna Wyznanie: Tradi katolik
No przecież poglądy Bultmana były wtórne do poglądów modernistów(choć pewnie nie byli tacy radykalni) z końca XIX i początku XX wieku, a ich poglądy były wtórne do protestanckich liberałów. O ile Moderniści mieli (przynajmniej w swoim mniemaniu) szczytne cele. Tak już taki Bultmana a szczególnie Tyllicha o to posądzić nie można
To w końcu jaki ty pogląd wyznajesz? bo nie wiem jak miałbym z tobą dyskutować o cudach i Biblii
21.01.2021, 23:33
InspektorGadżet napisał(a):No przecież poglądy Bultmana były wtórne do poglądów modernistów(choć pewnie nie byli tacy radykalni) z końca XIX i początku XX wieku, a ich poglądy były wtórne do protestanckich liberałów. O ile Moderniści mieli (przynajmniej w swoim mniemaniu) szczytne cele. Tak już taki Bultmana a szczególnie Tyllicha o to posądzić nie możnaNa pewno żadne cuda nie przekonają mnie do wiary Boga. W zasadzie nie uważam, że ateizm ma jakąś przewagę nad teizmem. Widzę jedną tendencję: religia coraz bardziej staje się sprawą osobistą. Przestaję być spoiwem społeczeństwa. Tym spoiwem jest dzisiaj coś innego. Spróbuję to nazwać. Myślę, że istotą religii jest sacrum.
„W okopach nie ma ateistów” – to nie jest argument przeciwko ateizmowi; to argument przeciwko okopom…...
Autor: James Morrow
22.01.2021, 07:33
Bardzo ciekawa dyskusja.
Czy religia ma przyszłość? https://www.miesiecznik.znak.com.pl/czy-...rzyszlosc/
„W okopach nie ma ateistów” – to nie jest argument przeciwko ateizmowi; to argument przeciwko okopom…...
Autor: James Morrow
22.01.2021, 08:47
ErgoProxy napisał(a): Szczerze, ja też nie, ale zdaje mi się, że okcydentalna filozofia od greckich pradziejów ma hopla na punkcie Arche - jednego, prostego bytu, zasady która czyni Sokratesa Sokratesem.Jak widać, nie tylko okcydentalna i jeszcze przed Sokratesem, co wynika jasno ze sprzeciwu wobec takiej idei u Gautamy. Cytat:Buddyści zdają się Arche negować, że nic takiego nie istnieje; że to jest błąd w myśleniu o świecie.No właśnie. I to jest, zdaje się, istota koncepcji anatmy. Cały czas jednak uznają transmigrację „czegoś” i odradzanie się „czegoś”.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.
— Brandon Sanderson
22.01.2021, 11:48
Liczba postów: 21,468
Liczba wątków: 216 Dołączył: 11.2010 Reputacja: 1,016 Płeć: mężczyzna Wyznanie: ate 7 stopnia geranium napisał(a): Bardzo ciekawa dyskusja. "Znak" to pewnie kolejna pozycja do heretyckiego odstrzału przez Inspektora. Jak w piśmie katolickim można toczyć takie obrazoburcze 'dyskusje''?
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
22.01.2021, 22:59
zefciu napisał(a):Chociaż buddyzm przystał na termin "odradzania się", wyklucza możliwość błędnej interpretacji podkreślając, że nie ma nikogo, kto zostałby odrodzony.ErgoProxy napisał(a):Szczerze, ja też nie, ale zdaje mi się, że okcydentalna filozofia od greckich pradziejów ma hopla na punkcie Arche - jednego, prostego bytu, zasady która czyni Sokratesa Sokratesem.Jak widać, nie tylko okcydentalna i jeszcze przed Sokratesem, co wynika jasno ze sprzeciwu wobec takiej idei u Gautamy. Bhikszu Sangharakshita
„W okopach nie ma ateistów” – to nie jest argument przeciwko ateizmowi; to argument przeciwko okopom…...
Autor: James Morrow
24.01.2021, 14:16
InspektorGadżet napisał(a): Uważam że to iż ateizm jest tak popularny wynika z rozwoju nauki. Szczególnie Teorii Ewolucji i najnowszych badań nad mózgiem. Oraz prymatologii. Przedstawię kilka argumentów za tą tezą Temat jest o wierze, a powyższy argument o chrześcijaństwie. Spudłowane - można powiedzieć. Ateizm nie wygrywa z wiarą, bo wiara jest naturalną funkcją mózgu. Ateizm wygrywa z religiami. Cytat:Te i wiele innych kwestii, powodują że człowiek zadaje sobie pytanie. Religia kiedyś twierdziła X co w świetle nowych odkryć jest kłamstwem. Więc i może w sprawie Y się myli? Taki człowiek dochodzi do konkluzji że religia nie ma sensu i należy ją odrzucić Teź, a bardziej chodzi o sprzeczności i głupie dogmaty. Do tego religia nie jest potrzebna żeby wierzyć, więc można religię porzucić, bo komplikuje rzecz proste i nie daje dobrej odpowiedzi na rzeczy trudne. The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy “What warrior is it?” “A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.” .
Liczba postów: 21,468
Liczba wątków: 216 Dołączył: 11.2010 Reputacja: 1,016 Płeć: mężczyzna Wyznanie: ate 7 stopnia
25.01.2021, 15:35
Sofeicz napisał(a):Żarłak napisał(a): Ateizm nie wygrywa z wiarą, bo wiara jest naturalną funkcją mózgu. Ateizm wygrywa z religiami. Wcale niekoniecznie. Jest coś takiego jak neuroteologia: https://pl.wikipedia.org/wiki/Neuroteologia I na moje oko to możesz mieć mózg jak najbardziej zdatny do wiary i przeżyć duchowych. Sęk w tym, że nie masz okazji ani sam nie poszukujesz owych przeżyć. W sumie ciekawi mnie czy medytowałeś kiedyś albo korzystałeś z psylocybiny To by był ważki naukowy argument.
Sebastian Flak
25.01.2021, 16:15
Sofeicz napisał(a): Widocznie mój mózg o dziwo nie posiada tej funkcji.Ale że co? Że jak Ci kolega mówi „będę o ósmej”, albo kobieta „kocham Cię”, albo znajoma „smakuje mi” to krzyczysz „daj mi naukowy dowód, że to prawda, bo na wiarę tego nie mogę przyjąć”?
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.
— Brandon Sanderson
25.01.2021, 23:54
Liczba postów: 21,468
Liczba wątków: 216 Dołączył: 11.2010 Reputacja: 1,016 Płeć: mężczyzna Wyznanie: ate 7 stopnia zefciu napisał(a):Jak mi kobieta mówi "kocham cię", to biorę się do roboty, ale jak ktoś mi mówi "Bog cię kocha", to jest czysty, niefalsyfikowalny abstrakt. Lekko zresztą śmieszny.Sofeicz napisał(a): Widocznie mój mózg o dziwo nie posiada tej funkcji.Ale że co? Że jak Ci kolega mówi „będę o ósmej”, albo kobieta „kocham Cię”, albo znajoma „smakuje mi” to krzyczysz „daj mi naukowy dowód, że to prawda, bo na wiarę tego nie mogę przyjąć”?
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
25.01.2021, 23:58
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25.01.2021, 23:59 przez lumberjack.)
Liczba postów: 22,440
Liczba wątków: 239 Dołączył: 08.2005 Reputacja: 1,336 Płeć: mężczyzna Wyznanie: Schabizm-kaszankizm Sofeicz napisał(a):Żarłak napisał(a): Ateizm nie wygrywa z wiarą, bo wiara jest naturalną funkcją mózgu. Ateizm wygrywa z religiami. zefciu napisał(a):Sofeicz napisał(a): Widocznie mój mózg o dziwo nie posiada tej funkcji.Ale że co? Że jak Ci kolega mówi „będę o ósmej”, albo kobieta „kocham Cię”, albo znajoma „smakuje mi” to krzyczysz „daj mi naukowy dowód, że to prawda, bo na wiarę tego nie mogę przyjąć”? W angielskim masz "belief" i "faith". To pierwsze to bardziej coś jak przekonanie... taka wiara odnośnie niereligijnych kwestii jak np. te, które przytoczyłeś. To drugie jest wiarą w sensie religijnym. U nas z kolei "wiara" jest używana zarówno w pierwszym jak i drugim sensie. Mamy więc tu nieporozumienie na tle semantycznym. Tak mi się przynajmniej wydaje.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.
Nietzsche ---
Polska trwa i trwa mać
26.01.2021, 00:16
lumberjack napisał(a):Sofeicz napisał(a):Żarłak napisał(a): Ateizm nie wygrywa z wiarą, bo wiara jest naturalną funkcją mózgu. Ateizm wygrywa z religiami. A niekoniecznie chyba. Bo można w Boga wierzyć w sensie faith, bo odnosi się do metafizyki i w sensie belief, bo odnosi się do zakładu Pascala np. Wiele jest dróg wiodących do Pana
Sebastian Flak
26.01.2021, 11:17
Sofeicz napisał(a): Jak mi kobieta mówi "kocham cię", to biorę się do robotyNo ale przyjmujesz na wiarę. Cytat:ale jak ktoś mi mówi "Bog cię kocha", to jest czysty, niefalsyfikowalny abstrakt.Rozumiem, że w miłości bliskich Ci osób najbardziej cenisz sobie właśnie falsyfikowalność i robisz wszystko, aby jak najszybciej sfalsyfikować, czy rzeczywiście kochają. lumberjack napisał(a): W angielskim masz "belief" i "faith".Owszem. W Polskim też masz mnóstwo takich sztucznych rozróżnień między koncepcjami religijnymi a świeckimi. Np. „bojaźń” i „strach”; „zbawić” i „uratować”. Albo papieski neologizm „ubogacić”, którego nie uświadczysz poza kazaniami. Ale co z tego? To jest sztuczny podział. Cytat:Mamy więc tu nieporozumienie na tle semantycznym.A może właśnie porozumienie. Mamy słowo, które wiemy co znaczy, a nie jakiś termin, który znaczył „wiara” pińset lat temu, a teraz jest używany jedynie w kontekście religijnym. Cytat:A niekoniecznie chyba. Bo można w Boga wierzyć w sensie faith, bo odnosi się do metafizyki i w sensie belief, bo odnosi się do zakładu Pascala np. Wiele jest dróg wiodących do PanaAle czym to się różni w zasadzie? W obu przypadkach przyjmuję za prawdę coś, na co nie mam dowodów. Czyli wierzę.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.
— Brandon Sanderson
26.01.2021, 11:52
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26.01.2021, 11:58 przez lumberjack.)
Liczba postów: 22,440
Liczba wątków: 239 Dołączył: 08.2005 Reputacja: 1,336 Płeć: mężczyzna Wyznanie: Schabizm-kaszankizm zefciu napisał(a): Ale czym to się różni w zasadzie? W obu przypadkach przyjmuję za prawdę coś, na co nie mam dowodów. Czyli wierzę. Różnica znajduje w obiekcie docelowym owej wiary. Jest wiara w dosyć przyziemne rzeczy, dzięki czemu prędzej czy później wiesz na ile ona jest zgodna z tym co jest w rzeczywistości (np. wierzę, że za sekundę dalej będę oddychał - do tej pory cały czas mi się to potwierdza ) i jest wiara odnośnie rzeczy niesprawdzalnych. Twoja wiara w prawdziwość tego co twierdzi prawosławie jest taka sama jak katolika wiara w prawdy katolickie czy muzułmanina wiara w prawdy islamskie. A co do miłości bliskich - owszem przyjmuje się to na wiarę i ciężka sytuacja życiowa (której nikomu nie życzę) może tą wiarę zweryfikować negatywnie bądź pozytywnie, ale niezależnie od tego masz tu przynajmniej realną osobę co do której żywisz jakieś przekonania. W przypadku wiary w sensie religijnym czegoś takiego moim zdaniem nie ma. I chociaż nie wierzę w Boga ani prawdy jakiejś religii to jednak fajnie by było, żeby jednak istniał jakiś Bóg który załatwi ponowne spotkanie i życie z utraconymi bliskimi osobami i który będzie dręczył wszystkich Trynkiewiczów tego świata, którym udało się dożyć spokojnej starości. Trzymam kciuki za spoko Boga Punishera aczkolwiek wiary w jego istnienie nie mam.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.
Nietzsche ---
Polska trwa i trwa mać |
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości